Poniedziałek V tydzień Wielkiego Postu -A (J 8,1-11)



Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, 2 ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. 3 Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: 4 «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. 5 W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» 6 Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. 7 A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». 8 I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. 9 Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. 10 Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» 11 A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!».


Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi.(J 8,6)


... "Córko Moja, bólem, który Mnie najbardziej przeszył w Mojej Męce, była afektacja faryzeuszy, którzy udawali sprawiedliwych, a byli najbardziej niesprawiedliwi; udawali świętość, wierność regułom i porządkowi, a byli najbardziej zdeprawowani, poza wszelką regułą i w całkowitym nieładzie. I chociaż udawali, że czczą Boga, to jednak oddawali cześć samym sobie, swojemu własnemu interesowi, swojej własnej wygodzie; Dlatego też światło nie mogło wejść do nich, ponieważ ich afektowane zachowanie zaryglowało drzwi do niego, a hipokryzja była kluczem, który dwukrotnie przekręcony, zamknął ich w śmierci i uparcie uniemożliwiał nawet najmniejszy promyk światła, że nawet Piłat, bałwochwalca, znalazł więcej światła niż sami faryzeusze, ponieważ wszystko, co robił i mówił, nie było z hipokryzji, ale co najwyżej ze strachu.

I bardziej pociąga mnie perwersyjny grzesznik, który nie jest obłudny, niż ci, którzy są lepsi, ale fałszywi.

O, jak bardzo brzydzi mnie ten, kto pozornie czyni dobro, udaje, że jest dobry, modli się, a jednak pielęgnuje w sobie zło i własną korzyść; i choć jego usta się modlą, jego serce jest daleko ode mnie, a w tym samym akcie czynienia dobra myśli o zaspokojeniu swoich brutalnych namiętności.

Co więcej, w dobru, które wydaje się czynić i mówić, człowiek obłudny nie jest w stanie przekazywać innym światła, ponieważ zapieczętował drzwi do niego.

Dusze te działają więc jak diabły wcielone, często wabiąc ludzi pod pozorem dobra. Kiedy widzą to dobro, ludzie pozwalają się wciągnąć, ale kiedy są one na najlepszej drodze, powodują ich upadek do jeszcze cięższych grzechów.

O ileż bezpieczniejsze są pokusy pod pozorem grzechu, niż te pod pozorem dobra! Dlatego bezpieczniej jest mieć do czynienia z ludźmi złymi niż z dobrymi, ale obłudnymi. Ileż to trucizny nie ukrywają, ilu dusz nie zatruwają?

Gdyby nie było obłudy, a wszyscy ujawnili by, jacy są, korzeń zła zostałby usunięty z powierzchni ziemi, a oczy wszystkich zostałyby otwarte."

(Księga Nieba 13; 22 listopada 1921 r.)


A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień».(J 8,7)


... "Moja córko, kary są wielkie, a jednak narody jeszcze się nie poruszyły, raczej są na nie prawie obojętne, jakby były świadkami tragicznej sceny, a nie rzeczywistości.

Zamiast przyjść jednomyślnie i płakać u Moich stóp oraz błagać o litość i przebaczenie, bardziej spragnione są usłyszeć, o tym co się dzieje.

Ach, córko, jak wielka jest ludzka niewierność!..."

(z "Księgi Nieba";  tom 11; 25 maja 1915)

---------------

... Jeszcze innym razem, zanurzając się w Woli Bożej, chcę ubolewać nad wszystkimi zniewagami zadanymi mojemu Bogu i wznawiam moje zwiedzanie tej niezmierzonej przestrzeni, aby znaleźć każdy ból, jaki miał mój Jezus z powodu wszystkich grzechów; przywłaszczam go sobie i idę wszędzie, do miejsc najbardziej odległych i tajnych, do miejsc publicznych, do wszystkich złych aktów ludzkich, aby odczuwać [skruchę]ból z powodu wszystkich przewinień; i za każdy grzech chciałabym wołać - jednocząc w sobie wszystkie bóle wszystkich grzechów - we wszystkich poruszeniach wszystkich rzeczy stworzonych: "Przebaczenie! Przebaczenie!"

Nie ma żadnego wykroczenia przeciwko Bogu, nawet najmniejszego, za które nie odczuwam wyrzutów sumienia i za które nie proszę o przebaczenie!

A żeby wszyscy usłyszeli tę moją prośbę o przebaczenie za wszystkie grzechy, wtłaczam ją w huk grzmotu, aby ból, za który obrażono mojego Boga, zagrzmiał we wszystkich sercach; "Przebaczenie!" w piorunie, bolesna skrucha w gwiżdżącym wietrze, aby wołał do wszystkich "Nawróćcie się i błagajcie o przebaczenie!", a w dźwięku dzwonów z kościelnych wieży: "Nawracajcie się, skrucha i przebaczenie!".

Jednym słowem, tak jest ze wszystkim. Potem ofiaruję mojemu Bogu żal skruchy wszystkich, błagam Go o przebaczenie wszystkich i mówię: "Wielki Boże, niech Twoja Wola zstąpi na ziemię, aby grzech nie miał już miejsca!

To tylko ludzka wola rodzi tyle przewinień, że ziemia wydaje się być zalana grzechami, ale Twoja Wola zniszczy wszelkie zło; dlatego proszę Cię, zaspokój małą córeczkę Twojej Woli, która niczego nie pragnie, jak tylko tego, aby Twoja Wola była znana i kochana i królowała we wszystkich sercach."

(z "Księgi Nieba"; ;tom 17; 10 maja 1925).

-------------

...(...) Po tych słowach On zniknął. Kontynuowałam więc zanurzanie się w Woli Bożej i wzbudziłam [skruchę] żal za każdą obrazę wyrządzoną mojemu Jezusowi, od pierwszej do ostatniej osoby, która przyjdzie na ziemię; wzbudzając skruchę, prosiłam o przebaczenie i powiedziałam:"Jezu mój kochany, nie wystarczy, że wzbudzę żal i proszę o Twoje przebaczenie, ale chciałabym zniszczyć wszelki grzech, abyś już nigdy nie był obrażany".

Wtedy Jezus poruszył się we mnie i przemówił do mnie: "Moja córko, czułem szczególny ból z powodu każdego grzechu, a ponad Moim bólem zawisło przebaczenie dla grzesznika. Ten Mój Ból jest teraz w Mojej Woli jakby w zawieszeniu, oczekując grzesznika, kiedy Mnie obrazi, tak że kiedy żałuje, że Mnie obraził, Mój Ból zstępuje, aby smucić się razem z jego bólem i natychmiast udziela mu przebaczenia.

Ale ilu Mnie obraża i nie smuci się z tego powodu? Tak więc Mój Ból i Moje Przebaczenie pozostają zawieszone w Mojej Woli i jakby odizolowane.

Dziękuję ci, córko Moja, dziękuję ci, że weszłaś do Mojej Woli, aby dotrzymać towarzystwa Mojemu bólowi i Mojemu przebaczeniu; tylko dalej podążaj w Mojej Woli, uczyń Mój ból swoim własnym i przy każdej zniewadze wołaj: "Ból! przebaczenia!", abym Ja nie był sam w odczuwaniu cierpienia i błaganiu o przebaczenie, ale abym miał towarzystwo małej córeczki Mojej Woli, która jest strapiona razem ze mną."

(z "Księgi Nieba"; tom 18; 21 października 1925)

--------------

"Moja córko, moja Boża Wola czyni stworzenie prostym i tak całkowicie pustym od wszystkiego, co nie należy do Mojej Woli, że z człowieka nie pozostaje nic jak tylko kompleks prostoty: proste jest spojrzenie, słowo, zachowanie, kroki.

W osobie można dostrzec pieczęć Boskiej prostoty, jak w lustrze.

Tak więc pod panowaniem Mojej Bożej Woli na ziemi nie będzie już obłudy i nieszczerości, które można nazwać źródłem wszelkiego zła.

Tymczasem prostota, jako źródło wszelkiego prawdziwego Dobra, będzie prawdziwą cechą wskazującą na panowanie Woli Bożej.

Wiedz teraz, że Nasza Miłość do duszy, która pozwala się kierować Naszemu Boskiemu Fiat, jest tak wielka, że wszystko, czego pragniemy, aby uczyniła, najpierw powstaje w samym Bogu, a potem przechodzi do duszy.

A ponieważ nasze dwie Wole są jednością, zachowuje ona to jako swój własny akt i powtarza go dla Nas tak często, jak tego chcemy..."

(z "Księgi Nieba"; tom 27; 6 listopada 1929)


Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!».(J 8,11)


...A ja: "O, Panie, jakże dusza, która żyje nadzieją, może być zawsze spokojna? Gdy dusza popełnia grzech, jakże może być spokojna?".

A Jezus: "Już w akcie, kiedy dusza grzeszy, wychodzi poza sferę nadziei, ponieważ grzech i nadzieja nie mogą być razem. Każdemu zdrowemu rozsądkowi przyświeca przekonanie, że każdy musi szanować, chronić i dbać o to, co do niego należy.

Kim jest taki człowiek, który wchodzi w swój dobytek i spala to, co posiada? Kto nie strzeże zazdrośnie swego mienia? Myślę, że nikt. Dusza, która żyje w nadziei, grzesząc, już obraża nadzieję i gdyby to było w jej mocy, spaliłaby wszystkie dobra, które posiada nadzieja.

Wtedy znalazłaby się w nieszczęśliwej sytuacji osoby, która opuściła swoje dobra i wyjechała, aby żyć na obczyźnie.

Tak więc przez grzech dusza odchodzi od tej wprowadzającej pokój matki, Nadziei, która jest tak czuła i współczująca, i karmi ją nawet swoim własnym ciałem, którym jest Jezus w Sakramencie, pierwszy przedmiot naszej nadziei; a dusza idzie mieszkać pośród barbarzyńców, którzy są demonami, odmawiającymi jej najmniejszej strawy i karmiącymi ją jedynie trucizną, czyli grzechem.

Ale co robi ta współczująca Matka Nadziei? Czy może pozostaje obojętna, gdy dusza odchodzi od niej? O nie! Płacze, błaga, wzywa ją najczulszymi i najbardziej wzruszającymi głosami, idzie za nią i nie jest zadowolona, dopóki nie zabierze duszy z powrotem do swego Królestwa"...

(z "Księgi Nieba"; tom 2; 14 października 1899).


 

======================================================================================================================================================

                                                                                                                            Sobota, IV tydzień Wielkiego Postu

(Jan 7,40-53)


A wśród słuchających Go tłumów odezwały się głosy: «Ten prawdziwie jest prorokiem». 41 Inni mówili: «To jest Mesjasz». «Ale - mówili drudzy - czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? 42 Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?» 43 I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. 44 Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki.

45 Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: «Czemuście Go nie pojmali?» 46 Strażnicy odpowiedzieli: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia». 47 Odpowiedzieli im faryzeusze: «Czyż i wy daliście się zwieść? 48 Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? 49 A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty». 50 Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: 51 «Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni?» 52 Odpowiedzieli mu: «Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei». 53 I rozeszli się - każdy do swego domu.


A wśród słuchających Go tłumów odezwały się głosy: «Ten prawdziwie jest prorokiem». 41 Inni mówili: «To jest Mesjasz». «Ale - mówili drudzy - czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? (Jan 7,40+41)


"... Moja córko, Maryja, to niebiańskie stworzenie było biedne. Jej naturalne talenty były pozornie zwyczajne, na zewnątrz nie było nic nadzwyczajnego.

Za swego oblubieńca obrała ubogiego rzemieślnika, który swoją skromną pracą zarabia na chleb powszedni. Przypuśćmy, że wielcy tego świata, uczeni i kapłani rozpoznaliby, zanim stała się Matką Słowa, że była Matką przyszłego Odkupiciela.

Wtedy rozpoczęliby nieustępliwą wojnę przeciwko Niej, nikt by Jej nie uwierzył i powiedzieliby: "Czy to możliwe, że w Izraelu nie było i nie ma kobiet, by ta bardzo biedna kobieta miała być Matką Słowa Przedwiecznego? Była przecież Judyta, Estera i wiele innych.

Dlatego nikt by jej nie uwierzył i pojawiłyby się niezliczone wątpliwości i trudności.Tak, oni nawet wątpili w Moją Boską Osobę i nie wierzyli, że jestem upragnionym Mesjaszem; i wielu nadal nie wierzy, że zstąpiłem na ziemię, chociaż uczyniłem tak wiele cudów, aby najbardziej niewierzący uwierzyli we Mnie!

Niestety, kiedy serca stają się twarde i zatwardziałe, stają się niezdolne do przyjęcia jakiegokolwiek dobra! Prawdy, a nawet cuda są dla nich martwe i bez życia. Dlatego jest to tym bardziej prawdziwe w odniesieniu do Niebiańskiej Matki, ponieważ w Jej wyglądzie zewnętrznym nie można było dostrzec niczego cudownego.

Otóż moja córko, posłuchaj Mnie: poważne wątpliwości i największe trudności, które znaleźli w twoich pismach, są naprawdę takie: powiedziałem ci, że powołałem cię do życia w Królestwie Mojej Boskiej Woli i powierzyłem ci specjalną i wyjątkową misję uczynienia Go znanym, tak jak Ja Sam powiedziałem w (modlitwie)Ojcze nasz, a Kościół modli się do dziś: "Przyjdź Królestwo Twoje", to znaczy, aby Twoja Wola spełniała się na ziemi, tak jak jest w Niebie. Modlitwa Pańska nie mówi, że to królestwo jest [już] na ziemi, ale że nadchodzi.

Nie ułożyłbym modlitwy, gdybym nie mógł osiągnąć jej efektów. Aby to osiągnąć, czyż nie musiałem wybrać innej kobiety, której tak bardzo boi się piekielny wąż?

Ponieważ to przez pierwszą kobietę zniszczył dla Mnie ludzkie pokolenie.

Tak więc, aby go upokorzyć, używam kobiety, aby zadośćuczynić Mi za to nieszczęście i przynieść wszystkim dobro, które starał się zniszczyć.

Z tego rozpoznajesz konieczność przygotowań i łask, Moich wizyt i komunikatów.

Nie zostało to dobrze przyjęte przez tych, którzy czytali te pisma, i to spowodowało wątpliwości i trudności; ponieważ nie wydawało im się możliwe, że wśród tak wielu innych wielkich świętych nikt nie żył w Królestwie Mojej Woli i że właśnie tylko ta jedna zostaje wybrana przed wszystkimi innymi. A kiedy przeczytali, że umieszczam cię blisko Najwyższej Królowej, ponieważ możesz naśladować Tę, która żyła w Królestwie Mojego Boskiego Fiat; i że chciałem uczynić z ciebie obraz podobny do Niej i umieścić cię na Jej rękach, aby mogła cię prowadzić, pomagać ci, chronić cię, abyś mogła naśladować Ją we wszystkim - wydawało im się to tak absurdalne; i zwodniczo błędnie rozumiejąc znaczenie tego, co zostało powiedziane, twierdzili, że powiedziałem ci, że jesteś drugą Królową.

Co za nonsens!

Nie powiedziałem, że jesteś, jak Królowa Niebios, ale że pragnę, abyś była do Niej podobna. Tak jak powiedziałem wielu innym drogim Mi duszom, że chcę, aby były takie jak Ja, ale one  nie zostały Bogiem, takim jak Ja.

Co więcej, ponieważ Niebiańska Mistrzyni jest prawdziwą Królową Królestwa Mojej Woli, Jej zadaniem jest pomaganie i nauczanie szczęśliwych dusz, które chcą w nim żyć. -

Swoimi wątpliwościami pokazują [że wierzą], że nie mam mocy wybierania, kogo i kiedy zechcę. Ale ostatecznie czas ujawni [prawdę].

I tak jak nie mogą zaprzeczyć, że Dziewica z Nazaretu jest Moją Matką, tak nie będą w stanie zaprzeczyć, że wybrałem ciebie w tym wyjątkowym celu ujawnienia Mojej Woli i posłużenia się tobą, aby "Przyjdź Królestwo Twoje" mogło się wypełnić.

Jest oczywiste, że stworzenia są narzędziami w moich rękach i nie patrzę na to, kim są, ale na to, czy Moja Boża Wola zdecydowała się działać przez to narzędzie: to wystarczy, abym mógł wypełnić moje najwyższe plany.

Wykorzystuję wątpliwości i trudności stworzeń w odpowiednim czasie, aby je zdezorientować i upokorzyć, ale nie stoję w miejscu, lecz kontynuuję dzieło, które chcę wykonać poprzez stworzenie. Dlatego podążaj za Mną i nie wycofuj się.

Nawiasem mówiąc, z ich sposobu myślenia jasno wynika, że wzięli pod uwagę tylko twoją osobę, ale nie wzięli pod uwagę tego, co Moja Boska Wola może zrobić i wie, jak to zrobić.

Kiedy Ona postanawia działać w istocie stworzonej, aby wypełnić Swoje największe plany wśród rasy ludzkiej, nie pozwala nikomu dyktować Jej praw: ani kto, ani kiedy powinno to być, ani co do rodzaju, ani miejsca - ale działa w sposób absolutny.

Nie zwraca również uwagi na pewne krótkowzroczne duchy, które nie są w stanie wznieść się do boskiego i nadprzyrodzonego porządku ani pokłonić się przed niezrozumiałymi Dziełami ich Stwórcy.

Podczas gdy próbują rozumować swoim ludzkim intelektem, tracą boski wgląd i pozostają zdezorientowani i niewierzący ".

(z "Das Buch des Himmels";  DI Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - Tom 29; 19 maja 1931)


«Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia». (Jan 7,46)


... Kiedy Jezus przemawia, nie jest to tak jak u nas, gdzie rozumiesz tylko tyle, ile zostało powiedziane. Pojedyncze słowo pozostawia po sobie niezmierzone światło i aby je dogłębnie rozważyć, można by pozostać zanurzonym w najgłębszej medytacji przez cały dzień. Dlatego posunęłabym się za daleko, gdybym chciała powiedzieć wszystko, a i nie ma na to wystarczająco dużo czasu...

(z "Księgi Nieba";  DI Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 2; 16 maja 1899 r.)

…………………

(...) Znalazłam się poza sobą i zobaczyłam spowiednika. Powiedziałam mu, co powiedział mi błogosławiony Jezus i zapytałam, czy to prawda, a on odpowiedział: "Tak". Nie tylko to, ale dodał, że Słowa Boga mogą być dobrze rozpoznane: ponieważ kiedy Bóg mówi, a dusza przekazuje to dalej, słuchacz nie tylko staje się świadomy prawdy tych słów, ale czuje w sobie ruch, który posiada tylko Boski Duch.

(Księga Nieba; Tom 5, 29 Październik 1903)

……………….

"Moja córko, Moje Słowo jest twórcze, a kiedy mówię, aby uczynić znaną prawdę, która należy do Mnie, to nie są to nic innego, jak nowe Boże Stworzenia, które wzbudzam w duszy.

Kiedy stworzyłem niebo jednym FIAT, rozpostarłem niebo i pokryłem je miliardami gwiazd, tak że nie ma takiej części ziemi, z której to niebo nie byłoby widoczne; a gdyby nie było widoczne z każdego punktu, byłoby to hańbą dla mocy stwórczej i można by powiedzieć, że Moc Stwórcza nie miała mocy rozszerzania się wszędzie; w ten sam sposób Moje Prawdy przewyższają niebo, które chcę ogłosić wszystkim, od jednego krańca ziemi do drugiego i niech idą z ust do ust, jak wiele gwiazd, aby ozdobić Niebo Prawd, które ogłosiłem.

Gdyby stworzenie chciało ukryć Moje Prawdy, byłoby to tak, jakby chciało przeszkodzić Mi w stworzeniu niebios, a gdyby trzymało je w tajemnicy, zhańbiłoby Mnie, tak jak gdyby jeden człowiek chciał przeszkodzić drugiemu w kontemplacji nieba, słońca i wszystkich rzeczy stworzonych przeze Mnie aby nie uczynić Mnie znanym.

Ach, moja córko, Prawda jest Światłem, a światło rozszerza się samo z siebie, ale żeby się rozszerzyło, musi być poznane, a resztę zrobi samo. W przeciwnym razie pozostałoby stłumione, bez pożytku, możliwości oświecenia i pójścia drogą, którą chce.

Bądź więc uważna i nie utrudniaj Mi szerzenia Światła Moich Prawd!"

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 13; 30 stycznia 1922)

………………..

... "Te nauki o Mojej Woli są kontynuacją Stworzenia poprzez Fiat, który stworzył Wszechświat.

I tak, jak wtedy stworzenie kosmosu było przygotowaniem do stworzenia człowieka, tak dzisiaj Moja Mowa o Moim Fiat jest niczym innym jak kontynuacją Stworzenia, aby przygotować splendor i godność dla Mojego Królestwa i dla tych, którzy je posiądą.

Dlatego bądź uważna i niczego nie przeocz, w przeciwnym razie tłumiła byś Akt Mojej Woli i zmuszałabyś Mnie do powtarzania Moich nauk".

(Księga Nieba;  tom 33, 24 lipca 1934)




Środa IV tydzień Wielkiego Postu (J 5,17-30)


Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam». 18 Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.19 W odpowiedzi na to Jezus im mówił: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. 20 Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. 21 Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. 22 Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, 23 aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. 24 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. 25 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. 26 Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. 27 Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. 28 Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: 29 a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia. 30 Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał.


«Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam».(J 5,17)


Pewnego dnia pracowałam i myślałam sobie: Jak to możliwe, że kiedy pracuję, to Jezus pracuje we mnie? Czy to naprawdę On chce wykonać tę pracę? A Jezus: To właśnie Ja. To moje palce są w twoich palcach i pracują. Córko moja, kiedy przebywałem na ziemi, moje ręce zniżały się do pracy przy drewnie, do wbijania gwoździ, aby pomóc mojemu przybranemu ojcu Józefowi w pracy rzemieślniczej! Kiedy to czyniłem, stwarzałem moimi własnymi rękoma i palcami dusze, a inne dusze powoływałem do innego życia. Przebóstwiałem wszystkie ludzkie czynności, uświęcałem je, dając każdej z nich boską zasługę. W ruchach moich palców przywoływałem jeden po drugim wszystkie ruchy twoich palców oraz palców innych dusz. A kiedy widziałem, jak wykonywały te wszystkie ludzkie czynności dla Mnie lub dlatego, że Ja chciałem je w nich wykonać, kontynuowałem w nich życie z Nazaretu i czułem się jakby przez nie pokrzepiony w poświęceniach i upokorzeniach mojego ukrytego Życia, i dawałem im zasługę mojego własnego Życia. Córko, ukryte życie, które prowadziłem w Nazarecie, nie jest brane pod uwagę przez ludzi. Natomiast po mojej Męce nie mogłam dla nich uczynić większego dobra, gdyż zniżając się do wszystkich tych drobnych czynności i czynów, którymi ludzie żyją na co dzień, jak jedzenie, picie, spanie, praca, rozpalanie ognia, zamiatanie itp. – wszystkie czyny, bez których nikt nie może się obejść – sprawiałem, że boska moneta o nieobliczalnej wartości krążyła w ich duszach.

Tak więc, jeśli Męka ich odkupiła, to ukryte życie nadało każdemu ludzkiemu działaniu, nawet najbardziej obojętnemu, boską zasługę i nieskończoną wartość. Spójrz, kiedy pracujesz,- a czynisz to, gdyż Ja chcę pracować- moje palce przesuwają się w twoich, a gdy pracuję w tobie, ileż dusz w tej samej chwili swoimi twórczymi rękoma doprowadzam do światła tego świata, a ile innych dusz wzywam? Ile innych dusz uświęcam, ile innych napominam, ile innych karcę itp.? Ty jesteś ze Mną podczas stwarzania, wzywania, napominania itp. Tak więc skoro nie jesteś sama, Ja też nie jestem sam w mojej pracy. Czy mógłbym ci dać większy zaszczyt?

Ale któż mógłby wyrazić to, co zrozumiałam, oraz dobro, które można uczynić sobie i innym, czyniąc wszystko, ponieważ Jezus chce to w nas uczynić? Mój umysł gubi się i dlatego stawiam kropkę.                                                                              (Tom 11, 14 Sierpień 1914)  


«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. (Jan 5, 19)


... Życie w Bożej Woli oznacza żyć nierozerwalnie razem, nie robić nic z siebie, ponieważ człowiek czuje się niezdolny do czegokolwiek w obliczu Boskiej Woli. Dusza nie prosi o rozkazy i nie otrzymuje ich, ponieważ czuje się niezdolna do pójścia sama i mówi: "Jeśli chcesz, żebym to zrobiła, zrobimy to razem, a jeśli chcesz, żebym poszła, pójdziemy razem".

Czyni więc [jak dziecko] wszystko, co czyni ojciec; kiedy ojciec myśli, ono czyni myśli ojca swoimi, i nie dodaje ani jednej do jego myśli; gdy ojciec patrzy, gdy mówi, pracuje, chodzi, cierpi, kocha, dusza również patrzy na to, na co patrzy ojciec, powtarza słowa ojca, pracuje rękoma ojca, chodzi stopami ojca, cierpi te same cierpienia co ojciec i kocha miłością ojca; nie żyje poza ojcem, lecz w nim; jest więc odbiciem i doskonałym obrazem Ojca, co nie jest udziałem tego, kto żyje tylko oddaniem.

Nie można znaleźć tego Syna bez Ojca, ani Ojca bez Niego, i to nie tylko  zewnętrznie, ale całe jego wnętrze jest postrzegane, jako splecione z wnętrzem Ojca, całkowicie przemienione i zatracone w Bogu. O! Szybkie i wzniosłe wzniesienia tej duszy w Bożej Woli!

Ta Boża Wola jest nieskończona, w każdej chwili krąży we wszystkich, wszystkim daje życie i wszystkim zarządza, a dusza, która porusza się w tym bezmiarze, spieszy ku wszystkim, wszystkim pomaga, wszystkich kocha, ale jak sam Jezus wszystkim pomaga i wszystkich kocha, czego nie może uczynić ten, kto żyje tylko oddaniem; tak więc dusza, która żyje w Boskiej Woli, nie może już nic uczynić sama; odczuwa nawet wstręt przed swoim ludzkim działaniem, nawet gdyby było ono święte; bo w Bożej Woli nawet najmniejsze rzeczy nabierają innego wyglądu, nabierają szlachetności, blasku, boskiej świętości, mocy i boskiego piękna, mnożą się aż po nieskończoność; w jednej chwili dokonuje wszystkiego, a dokonawszy wszystkiego, mówi: "Ja nic nie zrobiłam, to Jezus wszystko uczynił, i to jest cała moja radość, że Jezus dał mi - nędznej jak ja - zaszczyt zatrzymania mnie w Woli Bożej, aby pozwolić mi uczynić to, co On uczynił".

Wróg nie może więc niepokoić tej duszy myślą, czy uczyniła dobro czy zło, niewiele czy nic, ponieważ wszystko uczynił Jezus, a ona z Jezusem; jest to dusza nacechowana pokojem, nie podlegająca żadnym lękom, nie kochająca nikogo, a jednak kochająca wszystkich, ale w sposób Boski; można powiedzieć, że jest ona "powtórzeniem" życia Jezusa, organem Jego głosu, biciem Jego serca, morzem Jego Łask.

Tylko w tym, jak sądzę, zawiera się prawdziwa świętość; wszystko inne jest cieniem, maską i zniekształceniem świętości....

(Księga Nieba, Tom 12; 14 sierpnia 1917)

……………….


... "Widzisz więc, że życie w Mojej Woli jest najwspanialsze, najważniejsze, najprzyjemniejsze - to, to co najbardziej pociąga Boga. A ten, kto w Niej żyje, zdobywa Boga i sprawia, że Bóg udziela tak wielkich darów, które zadziwiają niebo i ziemię, a których przez wiele wieków nie można było otrzymać.

O, w jakże pełny sposób Moje Człowieczeństwo, które było na ziemi i zawierało w sobie Życie samej Woli Najwyższej - które było nieodłączne ode Mnie - przyniosło Boskości wszystkie radości, uwielbienie i wynagrodzenie za miłość od całego stworzenia! To dało Boskości tak wiele rozkoszy, że dała Mi panowanie nad wszystkim i prawo sądzenia wszystkich narodów.

O, jakaż to była korzyść dla ludzi, gdy wiedzieli, że jeden z ich braci, który tak bardzo ich kochał i tak wiele wycierpiał, aby zapewnić im bezpieczeństwo, będzie ich sędzią!

Ponieważ Boskość widziała we Mnie zamknięty całkowity cel(sens) stworzenia, przyznała Mi - wyzbywając się niejako wszystkiego - wszelkie prawa nad wszystkimi stworzeniami...".

(Księga Nieba, tom 16; 22 lutego 1924)


"Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili.”(J 5,20)


(...) "Moja córko, im większe dzieło i im większe dobro ma przynieść rodzinie ludzkiej, tym więcej wymaga heroicznych ofiar. Ileż to ofiar, cierpień, bólów, a nawet śmierci nie poniosłem, aby dokonać Dzieła Odkupienia ludzkości!

Ponieważ było to wielkie dzieło, wszystko musiało być wielkie: ból, niesłychane cierpienia, najhaniebniejsze upokorzenia, niezwyciężona miłość, heroiczna siła i niezwyciężona cierpliwość.

Wszystko musiało być wielkie, bo kiedy dzieło jest wielkie, stworzenia są zagarniane ze wszystkich stron, aby mogły otrzymać dobro, które wielkie dzieło w sobie zawiera, z wyjątkiem kilku zatwardziałych lub złych, którzy chcą uciec siłą.

Jeśli jednak dzieło jest małe, nie wymaga wielkich ofiar i dlatego z małego dzieła nie wszystkie stworzenia mogą otrzymać dobro.

W braku bowiem tego, co wielkie, jedni nie znajdą drogi, innym zabraknie gruntu pod nogami, niektórym zabraknie światła, innym zabraknie porywającej mocy ofiarowanej i bolesnej miłości.

Krótko mówiąc, niewielu będzie mogło skorzystać z dobrodziejstwa małego dzieła, ponieważ [dziełu] brakuje życia i substancji, aby mogło się udzielić temu, kto chce je przyjąć.

Moja córko, Dzieło Królestwa Bożego FIAT jest największym Dziełem.

Chociaż łączy się ono z Dziełem Odkupienia, przewyższa ono samo Odkupienie z powodu uwielbienia Boga oraz z powodu skarbów i świętości, jakie przyniesie stworzeniom.

Dlatego wymaga ono wielkich ofiar, niezliczonych cierpień i bólów oraz nieustannych modlitw. Musiałem więc wybrać stworzenie, które dobrowolnie przyjmie długą ofiarę tak wielu lat i wielu różnych cierpień.

Sprawię, że Dzieci Mojego Królestwa zobaczą, ile to Królestwo Mojej Woli kosztowało ciebie i Mnie, aby wszyscy mogli do niego wejść, a My ze wszystkich stron i na wszystkie sposoby zaoferujemy im wolne drogi, aby skłonić ich do wejścia: Drogi Światła, Drogi Cierpienia, Drogi wszystkich przejawów i prawd, które ujawniłem.

Ukażę im również niewiarygodny wysiłek, jaki włożyłaś w pisanie, aby niczego nie zabrakło, aby znaleźli solidny grunt i pewne ścieżki, które przyciągną ich z niezwyciężoną siłą i pozwolą im objąć w posiadanie Królestwo Najwyższego FIAT.

Kiedy pokolenia poznają wszystkie prawdy o Bożej Woli i wielkich dobrach Mojego Królestwa oraz że ta, która je wybłagała, poniosła tak długotrwałe ofiary, wtedy Moje Prawdy wraz z twoimi ofiarami będą potężnymi magnesami.

Będą nieodpartymi impulsami, nieustannymi wezwaniami, przeszywającym światłem, ogłuszającymi głosami, które uczynią ich głuchymi na wszystko inne. Im pozostanie tylko słuch, by usłyszeć piękne nauki Boskiego FIAT i przyjąć Królestwo przywołane tak wieloma ofiarami.

Aby dokonać wielkiego dzieła, trzeba więc wiele zrobić i wiele wycierpieć. Wszystko jest konieczne. To, co tobie wydaje się mało znaczącym cierpieniem, dla innych może być pełnym litości głosem, który ich dotknie i będą musieli przyznać przed sobą, że byliby zbyt niewdzięczni, aby nie przyjąć takiego dobra, które kosztowało Nas tak wiele, dla ich dobra.

Pozwól Mi zatem czynić i swobodnie robić, co zechcę".

(z "Księgi Nieba"; tom 22; 1 lipca 1927)


Św. KAZIMIERZA, KRÓLEWICZA Święto (J 15, 9-17)


Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! 10 Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. 11 To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.

Prawa przyjaźni z Chrystusem

12 To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. 13 Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. 14 Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. 15 Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. 16 Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. 17 To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.


To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.  (Joh 15,11)


... "Moja córko, wola ludzka wytworzyła tyle zła, że przedstawiała nieszczęśliwy stan biednego stworzenia. Przekształcił on swój los i swoje szczęście. Ponieważ Ja jestem szczęśliwy z natury, wszystko, co wyszło przez Nasze Ręce Stwórcy przy Stworzeniu, wyszło z pełnią szczęścia.

Tak więc w człowieku i poza nim wszędzie płynęła wieczna radość i błogość. Wola ludzka wypędziła z siebie to morze prawdziwej i wiecznej błogości, które wypędzone schroniło się w łonie swego Stwórcy, który to morze wyłonił aby wszystkie Jego Dzieła były szczęśliwe.

Jakkolwiek My jesteśmy szczęśliwi sami w sobie - tak, że nikt nie może przyćmić Naszej błogości - jesteśmy zmuszeni widzieć nieszczęśliwym człowieka, któremu została dana nadrzędna władza w Stworzeniu.

Widzieć Nasze dzieci nieszczęśliwe i zdawać sobie sprawę, że morzem Naszych rozkoszy nie cieszy się ten, kto był jego właścicielem, jest zawsze dla Nas smutne - nawet jeśli nie wyrządza Nam żadnej szkody.

Kto jednak żyje w Mojej Woli, przywołuje do siebie to morze rozkoszy i oddala od nas ten widok nieszczęścia biednych ludzi, a Nas uszczęśliwia podwójnie, bo widzimy, jak Nasze szczęście trafia do Naszych dzieci.

Dlatego Moja Wola ustawi wszystkie rzeczy na swoim miejscu i zabierze smutek spowodowany przez wolę ludzką, która umie swoim trującym szlamem uczynić wszystko gorzkim i mętnym.

Jakże pięknie jest widzieć wszystkich szczęśliwych! Jaka to pociecha dla ojca mieć koronę swoich dzieci i widzieć je wszystkie szczęśliwe, bogate, zdrowe, piękne, zawsze uśmiechnięte i nigdy nie płaczące!

Och, jak On się cieszy i czuje się pochłonięty szczęściem Swoim i swoich dzieci! Ja jestem bardziej niż Ojciec i czuję w sobie szczęście moich dzieci, bo szczęście jest czymś, co należy do Mojej Istoty i może wejść we Mnie; natomiast smutek* jest czymś obcym dla Mojej Istoty, co nie należy do Mnie i nie znajduje drogi do Mojego wnętrza.

Odczuwam troskę, widząc je takimi;jako Ojciec kocham wszystkich i chcę, aby wszyscy byli szczęśliwi."

(z "Księgi Nieba"; tom 24; 10 lipca 1928)

*W Bogu nie ma żadnych negatywnych uczuć.



To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.(J 15, 12)


... "Mała córko Mojej Woli, twoje 'kocham cię' - jakkolwiek małe by było - rani Naszą Miłość i z tych ran, które nam zadaje, pozwala wypłynąć Naszej ukrytej Miłości, aby ujawnić Nasze najskrytsze tajemnice, i Naszą wielką Miłość do stworzeń.

Wiedz więc, że kochaliśmy wszystkich ludzi, ale byliśmy zmuszeni zachować cały ogromny ogień Naszej Miłości ukryty w Naszej Boskiej Istocie. Nie znaleźliśmy bowiem w ludziach piękna, które by zachwyciło Naszą Miłość, ani miłości, która by Nas zraniła, abyśmy mogli zalać ludzkość Naszą Miłością i w ten sposób dać się poznać, kochać ich i pozwolić im kochać Nas.

Raczej były one pogrążone w letargu winy, że drżeliśmy na sam ich widok. Ale Nasza Miłość płonęła, My kochaliśmy ludzi i chcieliśmy, aby Nasza Miłość udzieliła się wszystkim.

Jak mieliśmy to zrobić?

W tym celu musieliśmy użyć wielkiego wynalazku Naszej Miłości, i tak się stało: powołaliśmy do istnienia małą Dziewicę Maryję i stworzyliśmy Ją całkowicie czystą, całkowicie świętą, całkowicie piękną, pełną miłości i bez zmazy grzechu pierworodnego, przy czym pozwoliliśmy, aby Nasza własna Boża Wola została poczęta jednocześnie z Nią, aby dostęp między Nią a Nami był otwarty i aby zapanowała wieczna i nierozerwalna jedność.  

Ta Królowa Niebios zachwyciła Nas swoim pięknem, a Nasza Miłość płynęła i rozlewała się [w Niej]. Swoją miłością Nas zraniła, a Nasza przeobfita miłość została w Niej ukryta.

Teraz, gdy Nasza Miłość patrzyła poprzez Jej piękno i miłość na wszystkie stworzenia, Nasza Miłość znalazła ujście, a Ja kochałem ukrytą miłością wszystkie stworzenia w tej Niebiańskiej Królowej.(!)

W ten sposób umiłowaliśmy wszystkich w Niej, a poprzez Jej piękno nie wydawali się nam już brzydcy. Nasza Miłość nie była już zamknięta w Nas, ale wylała się w sercu tak świętej istoty. Przekazując Jej Nasze Boskie Ojcostwo i kochając wszystkich w Niej, nabyła Boskie Macierzyństwo, aby móc kochać wszystkich, jako swoje dzieci, zrodzone przez Ojca Niebiańskiego.

Tak, jak czuła, że w Niej kochamy wszystkie stworzenia, tak czuła, że Nasza Miłość tworzy w Jej Matczynym Sercu nowe pokolenie całego rodzaju ludzkiego.  

Czyż może być większy zamysł miłości, większa miłosna twórczość niż Nasza Ojcowska dobroć, która, aby kochać stworzenia, nawet te, które nas obraziły, wybrała sobie z tego właśnie plemienia istotę, kształtując ją tak pięknie, jak tylko potrafiliśmy, aby Nasza Miłość nie znalazła przeszkód, by móc kochać w Niej wszystkich i sprawić, by ona kochała wszystkich?

W tej Niebiańskiej Królowej wszyscy mogą odnaleźć Naszą Miłość w Niej ukrytą, tym bardziej, że Ona, która posiadała Naszą Boską Wolę, rządziła Nami i sprawiła, że wszyscy Ją kochali, a My z kolei rządziliśmy Nią Naszym łagodnym panowaniem, aby była dla wszystkich bardzo czułą Matką. Prawdziwa miłość nie może być bez miłowania.

Używa wszystkich sztuk i korzysta z rzeczy najmniejszych i największych, aby kochać. Nasza Miłość jest czasem ukryta, czasem jawna, czasem działa bezpośrednio, czasem pośrednio, pokazując, że ożywiamy nieustanną miłością tych, których wydobyliśmy z głębi Naszej Miłości.

Nie moglibyśmy dać większego daru wszystkim pokoleniom, niż dać im tę niezrównaną istotę jako Matkę wszystkich, która przynosi im Naszą Miłość ukrytą w Niej, którą chce zaszczepić wszystkim swoim dzieciom"...

(z "Księgi Nieba"; tom 33; 4 lutego 1934)


Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.  (J 15,13)


"Moja córko, musisz wiedzieć, że w Naszej Boskości jest normalny porządek dla całego stworzenia i nie może to być przesunięte przez żadne wydarzenie, ani o jeden punkt, ani o minutę wcześniej, czy później. Życie kończy się wtedy, gdy My decydujemy o tym.

Pod tym względem My jesteśmy niezmienni.

Ale w Nas jest też porządek nadzwyczajny, ponieważ jesteśmy Panami praw całego Stworzenia, mamy prawo je zmieniać, kiedy tylko zechcemy. Ale kiedy My je zmieniamy, to musi być w tym wielka cześć dla Nas i wielkie dobro dla całego stworzenia. Nie zmieniamy Naszych praw z powodu małych rzeczy.

Tak więc, Moja córko, wiesz, że największym Dziełem jest ustanowienie Królestwa Mojej Woli na ziemi i uczynienie go znanym.

Nie ma żadnego dobra, które stworzenie może otrzymać, jeśli nie zna tego Królestwa.

Dlaczegóż więc dziwisz się, że dozwoliliśmy posłuszeństwu, aby nie pozwolić ci umrzeć?

Tym bardziej, że ty ze względu na twoje połączenie z Moim Boskim FIAT, wchodzisz w nadzwyczajny porządek. A ponieważ każde poznanie Mojej Bożej Woli to wiele Boskich Żywotów, które wyszły z Naszego Łona, dlatego konieczna była ofiara twojego życia aby je otrzymać i pozbawienie samego Nieba, z którego wyrwało cię posłuszeństwo.

Co więcej, ponieważ Moja Boża Wola, Jej Wiedza, Jej panowanie, są nie tylko największymi dobrami dla ziemi, ale całkowitą Chwałą dla całego Nieba, całe Niebo prosiło Mnie o spełnienie błagań tych, którzy nad tobą sprawowali władzę.

A Ja, w świetle Mojej Woli, poddałem się ich prośbom, gdy otwierałem ci drzwi. Czy myślisz, że nie wiem o twojej wielkiej ofierze, o twoim nieustannym męczeństwie, bycia z dala od Ojczyzny Niebieskiej, a to tylko po to, aby wypełnić Moją Wolę w tym, przez którego jest ci Ona nakazana? Zaiste, ta ofiara wyrwała ze Mnie wiele żywotów wiedzy Mojego FIAT.

Ponadto potrzebna była dusza, która zna Niebo i to, jak Moja Boża Wola dokonuje się w Niebiańskim Przybytku, aby móc jej powierzyć Jej tajemnice, Jej historię, Jej życie, aby mogła je docenić i uczynić je swoimi i była gotowa oddać swoje życie, aby inni mogli poznać to tak wielkie dobro."

Powinnaś je pielęgnować, uczynić je swoimi i być gotową oddać swoje życie, aby inni mogli poznać tak wielki skarb."....

(z "Księgi Nieba"; - tom 25; 22 lutego 1929)

…………………

... "Moja córko, niemniej jednak pierwszym celem Odkupienia w Naszym Duchu było przywrócenie Królestwa Woli Bożej w Stworzeniu. To była  Boskość, którą umieściliśmy w stworzeniu, Nasza działająca Wola, najszlachetniejszy, najpiękniejszy Akt i dlatego umiłowaliśmy stworzenie do szaleństwa, ponieważ posiadało [coś] Naszego. W nim Siebie umiłowaliśmy i dlatego Nasza Miłość była doskonała, pełna i nieustanna. Jakbyśmy nie mogli oderwać się od duszy, czuliśmy własną Wolę, która z wnętrza duszy przynaglała nas do kochania jej.

Kiedy zstąpiłem z nieba na ziemię, wezwało Mnie panowanie i Moc Mojego Fiat, ponieważ domagał się On swoich praw i pragnął, aby Jego szlachetny i Boski Akt został przywrócony i zabezpieczony.

Zabrakłoby porządku i postąpilibyśmy wbrew Naszej Naturze, gdybym, zstępując z nieba, przyniósł stworzeniom bezpieczeństwo ale Nasza Wola, Nasz najpiękniejszy Boski Akt, który w nich umieściliśmy, początek, źródło i cel wszystkiego,  nie zostałby zabezpieczony, i nie zostałoby w nich przywrócone Jego Królestwo. Ale kto nie pragnie najpierw uratować siebie, a dopiero potem innych? Nikt; a jeśli nie może zbawić samego siebie, to jest to znak, że nie ma siły ani mocy, by zbawić innych.

Przywracając Królestwo Mojej Woli w stworzeniu, dokonałem największego Aktu, tego Aktu, którego może dokonać tylko Bóg, to znaczy zapewniłem bezpieczeństwo Mojemu własnemu Życiu w stworzeniu.  

Podczas gdy Ja ratowałem Siebie, wszyscy zostali zabezpieczeni i zniknęło wszelkie niebezpieczeństwo, ponieważ mieli w swojej mocy Boskie Życie, w którym mogli znaleźć wszystkie potrzebne im dobra.

Dlatego moje Odkupienie, Moje Życie, Moje cierpienia i Moja śmierć posłużą do przysposobienia stworzeń do tego dobra, jak również do przygotowania(zadysponowania) ich do wielkiego cudu, jakim jest Królestwo Mojej Woli w ludzkości.

Jeśli Jej owoce i życie nie są jeszcze widoczne, to nic nie znaczy, ponieważ w Moim Człowieczeństwie jest ziarno, życie Mojego Fiat.  Dlatego to ziarno ma moc formowania długiej prokreacji tak wielu innych nasion w sercach, aby na nowo rodzić w nich odradzające się życie Mojej Woli w ludzkich pokoleniach.

Nie ma więc Aktu, którego dokonuje Istota Najwyższa, który nie pochodziłby z Naszej Woli. Jej Miłość jest tak wielka, że czyni Siebie życiem w Naszym Akcie i domaga się Swoich praw jako życie, ponieważ chce Swoje Życie rozwijać.

Jakże więc mógłbym zstąpić dla dokonania Odkupienia, gdybym nie przywrócił tych praw Mojej Woli? Te prawa aby dokonać odkupienia, zostały przywrócone w Mojej Niebieskiej Matce i w Moim Człowieczeństwie. Tylko dlatego, że Moja Wola miała te pierwsze prawa, mogłem przyjść dla dokonania Odkupienia, bo inaczej nie znalazłbym ani drogi, ani miejsca, gdzie mógłbym zejść.

Moje Człowieczeństwo, poprzez cierpienie, zobowiązało się wobec Mojej Woli do przywrócenia Jej tych praw, aby w swoim czasie mogła królować w rodzinie ludzkiej.

Módl się więc i w zjednoczeni ze Mną, nie wahaj się nawet złożyć ofiary ze swego życia dla tak świętej, i boskiej sprawy, z najbardziej heroicznej, i największej miłości do wszystkich ludzi"...

(z "Księgi Nieba";  tom 33; 6 maja 1934)


Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.  (J 15,15)


(...) "Córko moja, zadajesz gorycz Mojej uczcie, bo kiedy komunikuję jakąś Prawdę, czynię to, bo chcę ze stworzeniem celebrować ucztę. Ale jeśli ono nie ufa Mi w pełni i wątpi, to świętowanie zostaje przerwane i zamienia się w gorycz.

Jestem jak jeden z dwóch zaufanych przyjaciół: ponieważ bardzo kocha swojego przyjaciela, chce wylać własne serce do serca przyjaciela i [w takiej mierze], w jakiej zwierza mu się ze swoich tajemnic i ukrytych radości, wtajemnicza go we wszystko, co posiada.

Ale przyjaciel, który go słucha, daje mu do zrozumienia, że mu nie wierzy i wątpi w to, co on(ten drugi) mu mówi. To zasmuca [pierwszego] przyjaciela i zamienia jego szczere uczucia w smutek; prawie żałuje, że mu się zwierzył i wycofuje się pełen goryczy.

Jeśli jednak przyjaciel mu wierzy, to nie tylko nie zadaje mu goryczy ale uczestniczy w jego dobrach. Świętują razem radości, które ten posiada, a ich przyjaźń zostaje związana podwójnymi więzami miłości.

Tak właśnie jest w Moim przypadku: ponieważ Ja kocham - nawet bardziej niż przyjaciela - tę, którą wybrałem na Moją małą sekretarkę, chcę wylać Moje Serce. Chcę jej powierzyć Moje tajemnice i radości, Moje tajemne bóle i zaskakujące prawdy, aby wspólnie świętować i dzielić z nią tyle Boskich Żywotów, ile Prawd Ja jej ujawniam.

Jeśli widzę, że Mi wierzy, celebruję i ukazuję odświętnie radości i rozkosze, jakie posiada Boskie Życie, które posiada nieskończoność wszystkich Dóbr. Dusza napełnia się nimi i świętuje razem ze Mną.

Gdy jednak widzę, że się waha, smucę się i pozostaje ona pozbawiona tego życia, które chciałem jej powierzyć. Często powtarzasz Mi te sceny nieufności. Dlatego bądź uważna i nie chciej zamienić Moich radości w gorycz"...

(z "Księgi Nieba";  tom 24; 6 maja 1928)



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

III Niedziela Wielkiego Postu - B - (J 2,13-25)


13 Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. 14 W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. 15 Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. 16 Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!» 17 Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie. 18 W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» 19 Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo». 20 Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?» 21 On zaś mówił o świątyni swego ciała. 22 Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

23 Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. 24 Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał 25 i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje.


Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni,  (J 2,15)


... "Cierpię, gdy uważają Mnie za surowego i że więcej używam sprawiedliwości niż miłosierdzia". Odnoszą się do Mnie tak, jakbym chciał ich pobić przy każdej okazji.

O, jak bardzo czuję się zniesławiony przez takich, ponieważ to sprawia, że pozostają oni w pewnym dystansie do Mnie, a ci, którzy pozostają na dystans, nie mogą  całkiem wtopić się w  Moją Miłość.

I chociaż to oni Mnie nie kochają, to jednak uważają Mnie za srogiego i niejako budzącego strach, podczas gdy wystarczy spojrzeć na Moje Życie, aby przekonać się, że dokonałem tylko jednego aktu sprawiedliwości, a mianowicie wtedy, gdy dla obrony domu Ojca mego wziąłem sznury i uderzałem na prawo i na lewo, aby wypędzić profanów.

Cała reszta była całkowitym miłosierdziem: miłosierdziem było Moje poczęcie, Moje narodzenie, Moje słowa, Moje dzieła, Moje kroki, Moja krew przelana, Moje cierpienia, wszystko we Mnie było Miłością Miłosierną.

A jednak boją się Mnie, podczas gdy bardziej niż Mnie powinni bać się samych siebie".

(z Księgi Nieba, do użytku prywatnego - tom 14; 9 czerwca 1922)

……………….

Kiedy wziąłem sznury, aby wypędzić profanów ze świątyni, to właśnie wolę ludzką wypędziłem, aby Moja mogła wejść królować i rządzić, aby stali się prawdziwie bogaci na duszy i nie podlegali już naturalnemu ubóstwu.

Co więcej, kiedy wjeżdżałem triumfalnie do Jerozolimy wśród wiwatów tłumów, otoczony czcią i uwielbieniem, był to triumf Mojej Woli, którą ustanowiłem pośród narodów.

(z "Księgi Nieba"; Tom 20; 26 października 1926)


Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!» (J 2,16)


Dziś rano mój najłagodniejszy Jezus wyprowadził mnie z siebie i pozwolił mi zobaczyć upadek, w jaki popadła ludzkość.

Aż strach o tym myśleć! Kiedy byłam pośród tych ludzi, Jezus powiedział, prawie płacząc: "O człowieku, jakżeś się zdeformował, oszpecił, zhańbił!

O człowieku, stworzyłem cię, abyś był Moją żywą świątynią, lecz ty uczyniłeś z siebie mieszkanie diabła!

Patrzcie, nawet rośliny, pokrywając się liśćmi, kwiatami i owocami, uczą was skromności i poczucia wstydu, jakie powinniście mieć wobec swego ciała; ale wy utraciliście wszelką skromność, a nawet naturalną powściągliwość, jaką powinniście mieć; tak że staliście się gorsi od zwierząt, tak że nie mam nic innego do czego mógłbym was porównać.

Uczyniłem ciebie na Moje podobieństwo, ale Ja już ciebie nie poznaję, lecz jestem tak przerażony twoją nieczystością, że sam twój widok napawa Mnie obrzydzeniem, a ty sam zmuszasz Mnie do ucieczki od ciebie."

(z "Księgi Nieba";tom 2; 1 sierpnia 1899)

…………………

Czy nie wiesz, że ludzka wola jest bezczeszczycielem stworzenia? Kiedy znajduje swoje małe drogi i najmniejsze otwory, aby wejść do duszy, profanuje najświętsze i niewinne rzeczy.

Moja Wola uczyniła z człowieka swoją świętą i żywą świątynię, w której Ona chce ustanowić swój tron, swoje mieszkanie, swoje panowanie, Swoją Chwałę. Teraz Moja Wola to dostrzega, gdy dusza daje mały wstęp ludzkiej woli i czuje, że Jego świątynia, Jego tron, Jego mieszkanie, Jego panowanie i Jego własna chwała zostały zbezczeszczone.

Dlatego Moja Wola chce cię osiągnąć we wszystkim, nawet w samej Mojej Obecności, aby sprawdzić, czy Jej panowanie nad tobą jest absolutne, a ty jesteś zadowolona, że tylko Ona w tobie króluje i prowadzi prerogatywę(prymat). Wszystko w tobie musi być Wolą Bożą, aby Ona mogła powiedzieć: "Jestem pewna, nie odmówiła Mi niczego, nawet ofiary z Obecności swego Jezusa, którego kochała bardziej niż siebie, dlatego Moje Królestwo jest bezpieczne."

(z "Księgi Nieba"; tom 23; 22 stycznia 1928)

…………………

... "Moja mała córko Mojej Woli, prawdą jest, że dusza, która nie żyje w Naszej Woli, czyni Ją samotną i pogrąża Ją w milczeniu.

Powinnaś wiedzieć, że każda dusza jest dla Nas nowym i szczególnym dziełem, a zatem mamy coś nowego do powiedzenia. Ale jeśli nie żyje w Naszej woli, czujemy, że jest daleko od Nas, ponieważ jej wola nie jest w Naszej; dlatego czujemy się przez nią opuszczeni i zablokowani w Naszym dziele. Kiedy chcemy mówić, to tak, jakbyśmy chcieli mówić do głuchych i niemych. Tak więc ten, kto nie żyje w Naszej woli, jest Naszym krzyżem, utrudnia Nasze kroki, wiąże Nasze ramiona i niszczy Nasze najpiękniejsze dzieła, a Ja, który jestem SŁOWEM, muszę milczeć!

Otóż, powinieneś wiedzieć, że dusza w stanie łaski jest świątynią Boga. Ale kiedy dusza żyje w Naszej Woli, Bóg staje się świątynią duszy.

Jak wielka jest różnica między tym pierwszym, dusza jako świątynia Boga, a tym drugim, Bóg jako świątynia dla duszy! Ta pierwsza jest świątynią narażoną na niebezpieczeństwa i wrogów oraz poddaną namiętnościom.

Często Nasza Najwyższa Istota znajduje się w tych świątyniach jak w świątyniach z kamienia, o które nikt nie dba i które nie są odpowiednio kochane.

Mała lampka nieustannej miłości, którą dusza powinna mieć jako hołd dla Boga, który w niej mieszka, gaśnie bez czystego oleju. A jeśli, co niech nigdy się nie zdarzy, kiedykolwiek popadnie w ciężki grzech, nasza świątynia zawali się i zostanie przejęta przez złodziei, przez naszych wrogów i ich, którzy ją sprofanują i zbezczeszczą.

Druga świątynia, tj. Bóg jako świątynia duszy, nie jest narażona na żadne niebezpieczeństwa. Wrogowie nie mogą się do niej zbliżyć, a namiętności tracą swoją moc. W tej naszej Boskiej świątyni dusza jest jak mała hostia, która trzyma w sobie konsekrowanego Jezusa. Wraz z niezawodną miłością, którą czerpie, otrzymuje i jest karmiona, tworzy małą żywą lampę, która płonie nieustannie, nigdy nie gasnąc. Ta nasza świątynia zajmuje swoje królewskie miejsce, Jej Wola się wypełnia i jest Naszą chwałą i naszym triumfem.

Co więc robi mała hostia w tej naszej świątyni? Modli się, kocha i żyje według Woli Bożej. Zastępuje Moje Człowieczeństwo na ziemi, zajmuje Moje miejsce cierpienia i powołuje całą armię Naszych dzieł, aby tworzyły Naszą świtę.

Ona posiada Stworzenie i Odkupienie jako swoje własne i działa jako Dowódca nad nimi: czasami rozmieszcza je jak armię wokół Nas, w akcie modlitwy i adoracji, czasami jako armię w akcie miłości i uwielbienia Nas.

Ale zawsze jest pierwszą, która czyni to co jest jej pragnieniem, aby Nasze Dzieła czyniły, i zawsze kończy swoim małym refrenem, tak przyjemnym dla Nas: "Niech Twoja Wola będzie znana, kochana, niech panuje i rządzi na całym świecie".

W ten sposób wszystkie tęsknoty, westchnienia, zainteresowania, zmartwienia i modlitwy tej małej Hostii, która żyje w Naszej Boskiej Świątyni, są po to, aby Nasz Fiat objął wszystkich, odłożył na bok wszelkie zło stworzeń i swoim wszechmocnym tchnieniem zrobił miejsce w sercach wszystkich, aby stać się życiem każdego człowieka.

Czy istnieje piękniejsza, świętsza, pożyteczniejsza i ważniejsza służba dla nieba i ziemi niż ta mała hostia, która żyje w Naszej Świątyni?

Co więcej, Nasza Miłość, Nasza Moc w duszy która żyje w Naszej Woli, wystawia wszystko na pokaz, całą pracowitość i wszystkie zabiegi: czyni Siebie małą i zamyka Siebie w duszy, aby uformować jej życie, a wszystko, co pozostaje z duszy, to powłoka, jako okrycie.

Ona czyni się niezmierzoną taką, jaką jest, i staje się wspaniałą świątynią, aby dusza była w niej bezpieczna i cieszyła się jej towarzystwem.

Ten, kto spełnia Naszą Wolę, jest zawsze zajęty Nami, a My zawsze nim. Dlatego dopilnuj, abyś zawsze była w Naszej woli".

(Z Ksiąg Nieba; Tom 33; 11. Marca 1934)


Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo». (J 2,19)


Następnie postępowałam za Aktami Jezusa, mojego najwyższego dobra, w Jego Człowieczeństwie na ziemi.;

"Moja córko, Moja ludzka wola nie miała żadnego Aktu życia, ale nieustannie odbierała nieprzerwany Akt Mojej Boskiej Woli, który posiadałem, jako Słowo Ojca Niebiańskiego.

Dlatego też wszystkie Moje Akty i cierpienia, modlitwy, oddechy i uderzenia Serca, które wykonywałem - ponieważ Moja ludzka Wola była podporządkowana Życiu Woli Bożej - tworzyły tyle węzłów, aby połączyć ludzkie wole z Moją. Te ludzkie wole były jak domy, z których jedne się zawaliły, inne zniszczyły, a jeszcze inne leżały w gruzach.

Dlatego Moja Boska Wola, działając w Moim Człowieczeństwie, przygotowała Moimi Aktami pomoce do podtrzymania zawalonych, do scementowania uszkodzonych i do odbudowy zniszczonych domów z samych stert gruzu. Nie robiłem nic dla siebie i nie miałem żadnej potrzeby. Raczej robiłem wszystko, aby przywrócić i zrehabilitować ludzką wolę.

Moją jedyną potrzebą była Miłość i to, że chcę być kochany w zamian.

Tak więc, aby dusza mogła przyjąć wszystkie Moje pomoce, cierpienia i dzieła, jako skuteczne dzieła, wymowne głosy i pomocnych posłańców, musi zjednoczyć swoją wolę z Moją. Wtedy natychmiast poczuje się ona zjednoczona z Moją, a wszystkie Moje czyny ustawią się wokół duszy i spełnią swoje zadanie, aby wesprzeć wolę ludzką, umocnić(zakotwiczyć), i przywrócić do równowagi.

Gdy tylko dusza zjednoczy się z Moją Wolą i postanowi Ją czynić, wszystkie Moje Akty ustawiają się, jak dobrze uzbrojona armia wojenna w jej obronie i utworzą dla niej szalupę ratunkową na wzburzonym morzu życia.

Natomiast o duszy, która nie pełni Mojej Woli, mogę powiedzieć, że nic nie otrzymuje.

Nie jest też w stanie niczego przyjąć, gdyż tylko Moja Wola jest dysponentem tego wszystkiego, czego Ja dokonałem z miłości do dusz."

(Tom 30; 4 listopada 1931)



===================================================================================================================================

Sobota II tydzień Wielkiego Postu (Łk 15, 1-3.11-32)


1 Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. 2 Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». 3 Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: 4 «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? 11 Powiedział też: «Pewien człowiek miał dwóch synów. 12 Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. 13 Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. 14 A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. 15 Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. 16 Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. 17 Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. 18 Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; 19 już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. 20 Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. 21 A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". 22 Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! 23 Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, 24 ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić.

25 Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. 26 Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. 27 Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". 28 Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. 29 Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. 30 Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". 31 Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. 32 A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"».


A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. (Łk 15, 14)


Kontynuowałam moje zwykłe oddanie się Boskiemu FIAT. Gdy podążałam za Jego Aktami, zobaczyłam tłum ludzi, wszyscy niskiego wzrostu - słabo odżywieni, chorzy, rachityczni, a niektórzy z ranami. W tym tłumie nie można było dostrzec ani dziecięcej świeżości, ani piękna młodzieńczego wieku, ani godności dojrzałego człowieka.

Wyglądali jak zbiorowisko ludzi bez ładu, niedożywieni, wygłodzeni, a kiedy jedli, nigdy nie byli syci. Jak wielkie współczucie wzbudzał ten wielki tłum, wydawał się takim być niemalże na całym świecie! Nie wiedziałam, kim są, ani jaki jest sens ich istnienia - gdyż żaden z nich nie dorósł do właściwej wielkości. Wtedy mój ukochany Jezus wyszedł z mojego wnętrza i rzekł do mnie  z westchnieniem:

"Moja córko, co za nieszczęśliwy tłum! Są to ci liczni, którzy porzucili ojcowskie dziedzictwo dane im przez ich Ojca Niebiańskiego. Biedne dzieci, bez ojcowskiego dziedzictwa! Nie mają ani swoich ziem, na których mogliby bezpiecznie żyć, ani wystarczającej ilości żywności, aby się utrzymać i są zmuszeni do życia z kradzieży, rabunku, i  jedzenia bez substancji. Dlatego trudno jest im doróść do odpowiedniej postury, gdyż ich członki nie są wystarczająco silne, aby się rozwijać.

W ten sposób są rachityczni, słabi, głodujący, nigdy nie nasyceni. To wszystko, co jedzą nie jest dobre dla ich wzrostu, ponieważ nie jest to jedzenie, które jest odpowiednie i przeznaczone dla nich, ani nie jest częścią ich dziedzictwa. Moja córko, dziedzictwo, które mój Ojciec Niebiański dał tym ludziom, było Moją Bożą Wolą. W Niej mieli znaleźć [odpowiednie] pożywienie, aby urośli do odpowiedniej postawy, balsamiczne powietrze, aby stali się zdrowi i silni, i które nadałoby ich twarzom wyraz dziecięcej świeżości, piękna wieku młodzieńczego i godności człowieka dojrzałego.

Nie było nic dobrego w tym dziedzictwie, którego człowiek nie powinien był być dziedzicem.

Powinien był mieć do dyspozycji wszystkie dobra, których pragnął, dla duszy i ciała. Kiedy człowiek opuścił dziedzictwo Mojej Bożej Woli, nie znajdował już rzeczy do swojej dyspozycji i nie był już panem, lecz sługą i był zmuszony do życia w trudzie. Jak więc może on wyróść do właściwej postawy?

Dlatego z tak wielką miłością oczekuję tych, którzy mają żyć w Naszym Dziedzictwie Boskiego FIAT. Z tego dziedzictwa wyrosną nam ludzie o właściwych proporcjach, piękni i świeży, odżywieni pożywnym pokarmem, tak że będą silni i w pełni rozwinięci, i będą stanowić całą chwałę Naszego Dzieła Stworzenia.

Smutek Nasz jest wielki, gdy patrzymy na tę nieszczęśliwą i oszpeconą rzeszę, i pełni bólu powtarzamy: "Ach, Dzieło Nasze nie wyszło słabe z Naszych rąk, bez piękna i świeżości, gdyż sam jego widok napełniał Nas miłością, a nawet zachwycał, tak było piękne".

Na te słowa Nasza miłość wzbiera, chce się przelać na zewnątrz i wysłać Naszą Bożą Wolę w drogę, aby Ona mogła królować wśród stworzeń, i przywrócić Nasze dzieło tak pięknym, i pełnym wdzięku, jakie wyszło z Naszych Twórczych Rąk"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 25; 6 stycznia 1929)


Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. (Łk 15, 20)


Znajduję się w ramionach Woli Bożej, ale z cierniem w sercu z powodu pozbawienia mojego dobrego Jezusa. Czekam i czekam, a samo czekanie jest najbardziej bolesnym cierpieniem.

Godziny wydają mi się wiekami, a dni nieskończonością; a jeśli - co może nigdy się nie zdarzyć - przyjdzie do mnie wątpliwość, że moje drogie życie, mój słodki Jezus, już nie przyjdzie, och, wtedy nie wiem, co się ze mną stanie! Chcę pozbyć się siebie, nawet Boskiej Woli, która trzyma mnie w niewoli na tej ziemi, i wznieść się do Nieba szybkim lotem.

Ale nawet to nie jest mi dane, ponieważ Jej łańcuchy są tak silne, że nie mogą się zerwać: czuję się jeszcze bardziej związana, tak że trudno mi o tym myśleć i kończę wszystko jeszcze mocniejszym poddaniem się Najwyższemu Fiat.

Kiedy tak wzdychałam i nie mogłam nic więcej zrobić, mój zawsze umiłowany Jezus powrócił do Swojej małej córki i pokazał się z raną w Swoim Sercu, z której wylewała się Krew i Płomienie, jakby chciał pokryć wszystkie dusze Swoją Krwią i spalić je w Swojej Miłości. Wtedy powiedział do mnie z wielką dobrocią:

"Odwagi, moja córko! Twój Jezus też cierpi, a cierpienia, które Mnie najbardziej bolą, to cierpienia wewnętrzne, które sprawiają, że wylewam Krew i płomienie. Ale Moim największym cierpieniem jest ciągłe czekanie.

Moje oczy są zawsze zwrócone na dusze i kiedy widzę duszę upadłą w grzech, to nieustannie czekam, aż powróci do Mojego Serca, aby jej przebaczyć.

Jeśli nie widzę jej, że nadchodzi, czekam z przebaczeniem w Moich rękach. To oczekiwanie ożywia Moje cierpienie i jest dla Mnie taką agonią, że z Mojego przebitego Serca wylewają się Krew i płomienie. Godziny i dni, w których czekam, wydają się dla mnie, jak lata. O, jakże trudne jest to czekanie dla Mnie!...".

Idźmy dalej: Moja Miłość kocha człowieka tak bardzo, że kiedy powołuję go do istnienia, określam liczbę aktów, które powinien wykonać z miłości do Mnie, ile modlitw i dobrych uczynków powinien wykonać.

To po to, by dać mu prawo, abym Ja zawsze go kochał i mógł mu udzielić łask i pomocy w czynieniu dobra. Ale ludzie używają ich, aby zmusić Mnie do czekania w cierpieniu.

Och, jak długo czekam od jednego aktu miłości do następnego, jeśli w ogóle dadzą Mi jeden [akt miłości]! Jak opieszali są w czynieniu dobra, w modlitwie, jeśli w ogóle to robią!

Czekam na nią wciąż na nowo; czuję Moją niespokojną Miłość, która sprawia, że tęsknię za nią i która jest dla mnie tak wielkim wewnętrznym cierpieniem, że gdybym podlegał śmierci, umarłbym tak często, jak nie jestem kochany przez dusze.

Jest jeszcze to długie oczekiwanie w Sakramencie Mojej Miłości. Czekam na nich wszystkich, a nawet liczę minuty [do ich przybycia], ale niestety czekam na wielu z nich na próżno. Inni przychodzą z lodowatym chłodem, powodując największe i najtrudniejsze męczeństwo Mojego oczekiwania.

Niewiele jest tych, w których czekamy na siebie nawzajem: tylko w nich czuję się orzeźwiony, jakbym powrócił(do domu) do ich serc, gdzie wylewam Moją Miłość i znajduję ulgę w ciężkim męczeństwie Mojego ciągłego oczekiwania.

Dla niektórych to cierpienie wydaje się niczym, ale jest ono największe i stanowi najcięższe męczeństwo. Możesz sama opisać, ile kosztuje cię czekanie na Mnie, tak że gdybym nie położył temu kresu i nie wspierał cię, nie byłabyś w stanie tego znieść.

Jest też inne, jeszcze bardziej bolesne oczekiwanie: tęsknota, palące pragnienie, długie oczekiwanie na Królestwo Mojej Bożej Woli.

Od około sześciu tysięcy lat czekam, aż człowiek powróci do tego Królestwa. Kocham go tak bardzo, że pragnę i tęsknię za tym, aby był szczęśliwy, ale w tym celu musimy żyć z jedną Wolą: więc każdy akt sprzeczny z Moją Wolą jest gwoździem, który Mnie przebija.

Ale czy wiesz dlaczego? Ponieważ czyni człowieka bardziej nieszczęśliwym i bardziej niepodobnym do Mnie; a kiedy widzę Siebie w niezmierzonym oceanie Mojej błogości, ale Moje dzieci są nieszczęśliwe - och, jak cierpię!

Podczas gdy czekam i czekam, otaczam ich, i obsypuję łaskami i światłem w taki sposób, że oni sami mogą pospieszyć, aby prowadzić swoje życie razem ze Mną, i z jedną Wolą.

To zmieni ich los: Będziemy razem posiadać Dobra i dzielić niekończące się szczęście. Inne cierpienia dają Mi trochę wytchnienia, ale ból oczekiwania nigdy się dla Mnie nie kończy, zawsze trzyma Mnie w pogotowiu, sprawia, że używam nieograniczonych pomysłów i czynię wynalazki miłości, które zadziwiają niebo i ziemię.

Sprawia, że posuwam się tak daleko, że proszę i błagam ludzi, aby nie pozwolili Mi już dłużej czekać, ponieważ nie mogę już  i to zbytnio Mnie obciąża.

Dlatego, Moja córko, zjednocz się ze Mną, aby oczekiwać Królestwa Mojej Woli i [zjednocz się] z całym długim oczekiwaniem, które ludzie Mi narzucają.

W ten sposób przynajmniej będzie nas dwoje, a twoje towarzystwo da Mi odpoczynek w tak ciężkim cierpieniu ".

(z "The Book of Heaven"; Tom 33; 21 lipca 1935)


Lecz ojciec rzekł do swoich sług:"Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi!”

(Łk 15, 22)


... "Córko moja, czy chcesz wiedzieć, dlaczego byłem obnażony, kiedy Mnie biczowano?

W każdej tajemnicy Mojej Męki zajmowałem się najpierw tym, jak naprawić rozłam między wolą ludzką a Wolą Bożą, a dopiero potem zniewagami, jakie ten rozłam wywoływał.

Kiedy człowiek zerwał więzy jedności między Wolą Najwyższą, a swoją własną w ogrodzie Eden, pozbawił się królewskich szat Mojej Woli i przyodział się w nędzne łachmany swojej własnej, która była słaba, niestała, i niezdolna do czynienia dobra.

Moja Wola była dla Adama słodkim zauroczeniem, które utrzymywało go zanurzonego w zupełnie czystym świetle i sprawiało, że nie znał nic poza swoim Bogiem, z którego wyszedł, który dał mu tylko rozkosze bez ograniczeń.

A on był tak całkowicie pochłonięty tym, jakie wielkie skarby dał mu jego Bóg, że nie myślał o sobie.

O jakże szczęśliwy był człowiek i jak bardzo radowała się Boskość, że przekazała mu tak wiele doskonałości Swojej Istoty, jak wiele stworzenie może tylko otrzymać, aby uczynić je podobnym do Siebie!".

Jak tylko Adam zerwał połączenie z Naszą Wolą, stracił królewską szatę, czar, światło i błogość.

Postrzegał siebie bez światła Mojej Woli, a kiedy postrzegał siebie bez czaru, które go wiązało, rozpoznał siebie [, i jak bardzo był nieudolny bez Mojego Światła], wstydził się i poczuł strach przed Bogiem, tak że nawet jego własna natura odczuła smutne skutki tego: poczuł zimno i nagość, i poczuł żywą potrzebę okrycia się.

Jak Nasza Wola trzymała go w porcie niezmierzonych rozkoszy, tak jego własna wola stawiała go w porcie nieszczęścia. Nasza Wola była dla człowieka wszystkim, a w Niej znalazł wszystko.

Było to sprawiedliwe, że wyszedłszy od Nas i żyjąc w Naszej Woli jako Nasz umiłowany Syn, powinien żyć tym, co było Nasze, a ta Nasza Wola powinna zapewnić mu wszystko, czego potrzebował.

Teraz, kiedy chciał żyć w swojej woli, potrzebował wszystkiego, ponieważ wola ludzka nie ma mocy, by zaspokoić wszystkie potrzeby, ani nie zawiera w sobie źródła dobra; był więc zmuszony mozolnie zdobywać dla siebie rzeczy niezbędne do życia. Czy widzisz więc, co to znaczy nie być zjednoczonym z Moją Wolą?

O, gdyby wszyscy to wiedzieli, mieliby tylko to jedno pragnienie, aby Moja Wola przyszła i królowała na ziemi! Tak więc, gdyby Adam nie wycofał się z Boskiej Woli, nawet jego natura nie potrzebowałaby [materialnych] szat i nie wstydziłby się swojej nagości, ani nie podlegałby cierpieniom z powodu zimna, gorąca, głodu czy słabości.

Ale te naturalne rzeczy były prawie niczym [w porównaniu], były raczej symbolami wielkiego dobra, które utraciła jego dusza. Oto Moja córko, zanim zostałem przywiązany do słupa przed biczowaniem, chciałam być rozebrany, aby cierpieć nagość człowieka i zadośćuczynić, kiedy pozbawił się królewskich szat Mojej Woli.

Czułem tak wielki wstyd i mękę w Sobie, gdy widziałem Siebie tak obnażonym pośród wrogów, którzy ze Mnie szydzili, że płakałem nad nagością człowieka i ofiarowałem Moją nagość Mojemu Ojcu Niebieskiemu, aby człowiek mógł być na nowo przyodziany królewską szatą Mojej Woli.

A żeby mi tego nie odmówiono, ofiarowałem, jako cenę Krew Moją, Ciało Moje rozdarte na kawałki i pozwoliłem się pozbawić nie tylko szat ale i skóry, aby móc zapłacić cenę i zadośćuczynić za zbrodnię  nagości człowieka.

W tej tajemnicy przelałem tyle krwi, jak w żadnej innej, tak że wystarczyło przyodziać człowieka, jak drugą szatą, szatą krwi, aby go na nowo przykryć i w ten sposób ogrzać, obmyć i przysposobić do przyjęcia Królewskiej Szaty Mojej Moli."

(z "Księgi Nieba"; tom 16; 14 stycznia 1924)


Ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. (Łk 15, 24)


"Córko moja, Wolą Naszą jest, aby stworzenie wstąpiło ponownie do Naszego Łona i w ramiona Swego Stwórcy, abyśmy mogli mu na nowo przekazywać Nasze stałe Tchnienie i dać mu w tym Tchnieniu strumień, który rodzi wszelkie dobra, radości i rozkosze". Abyśmy jednak mogli dać człowiekowi to Tchnienie, musi on żyć w Naszej Woli, bo tylko w Niej może Je przyjąć i Nam Je dać. Nasz Fiat ma tę właściwość, że sprawia, iż stworzenie jest nierozerwalnie związane z Nami - i to, co My czynimy i czym Jesteśmy z natury, ono może czynić z łaski. Tworząc człowieka, nie umieściliśmy go w oddaleniu od Nas. Aby mógł być z Nami, daliśmy mu raczej Naszą własną Boską Wolę, która miała mu dać ten pierwszy Akt, aby mógł działać razem ze swoim Stwórcą.

To dlatego Nasza Miłość, Moc i piękno, Nasze Światło i Nasze radości wytrysnęły w tym samym czasie, przelewając się z Naszej Boskiej Istoty, przygotowując stół dla tego, którego z tak wielką miłością ukształtowaliśmy Naszymi Stwórczymi Rękoma i zrodziliśmy Naszym własnym Tchnieniem.

Chcieliśmy zachwycać się Naszą pracą, widzieć Go szczęśliwym Naszym szczęściem, pięknym Naszą urodą, bogatym Naszym bogactwem.

Tym bardziej, że Naszą Wolą było pozostanie blisko stworzenia, wspólnie działając i bawiąc się z nim. Nie można bawić się odległość, lecz w bliskości.

Dlatego jedynym sposobem, który wynikał w sposób nieunikniony z(dzieła) Stworzenia, a także by zachować Nasze Dzieła i cel, dla którego je stworzyliśmy, było obdarzenie człowieka Bożą Wolą. Ona miała zachować go takim, jaki wyszedł z Naszych Stwórczych Rąk, a człowiek cieszyłby się wszystkimi Naszymi dobrami, My zaś moglibyśmy cieszyć się jego szczęściem. Dlatego, aby człowiek mógł powrócić na swoje honorowe miejsce i ponownie współpracować ze swoim Stwórcą, i abyśmy mogli rozmawiać ze sobą, nie ma innego sposobu, jak tylko ponowne wejście do Naszego Fiat.

To Fiat ma na celu triumfalne umieszczenie człowieka w Naszych Ramionach, które już na niego czekają, przyciśnięcie go do Naszej Boskiej Piersi i powiedzenie mu: "Nareszcie wróciłeś po sześciu tysiącach lat! Błąkałeś się, przeszedłeś przez całe zło - bo nie ma nic dobrego bez Naszego Fiat - miałeś wystarczająco dużo doświadczeń i poczułeś na własnym ciele, co to znaczy wyjść z Niego.

Tak więc nie wychodź z Niego nigdy więcej - a teraz przyjdź, odpocznij i raduj się tym, co jest twoje, bo w Naszej Woli wszystko zostało ci dane".

Bądź więc czujna, moja córko. Damy ci wszystko, jeśli zawsze będziesz mieszkała w Naszym Fiat. Nasze Tchnienie znajdzie swoją rozkosz w ciągłym tchnieniu na ciebie aby Nasze radości, Nasze Światło i Nasza Świętość przelewały się w tobie.

On też przekaże ci zamysł Naszych Dzieł, abyśmy zawsze mogli mieć przy sobie małą córeczkę zregenerowaną w Naszej Boskiej Woli... !"

(Z Księgi Nieba,  do użytku prywatnego - tom 26; 28 kwietnia 1929)



=============================================================================================



Piątek II tydzień Wielkiego Postu (Mt 21,33-43.45-46)


"A gdy nadszedł czas żniwa..." (Mt 21, 34)


Kontynuowałam moje okrążenia w Najwyższym Fiat, a kiedy mój biedny duch przybył do ogrodu Eden, powiedziałam: "Czcigodny Majestacie, przychodzę do Ciebie, aby przynieść Ci małe procenty mojego 'kocham Cię', 'uwielbiam Cię', 'wysławiam Cię', 'dziękuję Ci' i 'wychwalam Cię'.

Ofiarowuję moje małe procenty [jako odpłatę], ponieważ dałeś mi niebo, słońce, powietrze, morze, kwitnącą ziemię i wszystko, co dla mnie stworzyłeś. Kiedyś powiedziałeś mi, że chcesz rozliczać się ze mną każdego dnia i brać ode mnie te małe odsetki.

Powinniśmy więc zawsze być w zgodności i mogę bezpiecznie przechowywać całe Stworzenie, które dałeś mi jako małej córce Twojej Woli w małym banku mojej duszy".

Kiedy to robiłam, przyszła mi do głowy myśl: "Jak możesz tak wielkie procenty odwzajemnić? I jakie znaczenie ma twoje "kocham cię", "uwielbiam cię", "dziękuję ci"?

Kiedy o tym myślałam, mój słodki Jezus poruszył się we mnie i powiedział do mnie: "Moja córko, taka była umowa między Mną, a tobą, że umieszczę całe Stworzenie w banku twojej duszy, a ty dasz Mi procenty z tego, wypełniając Stworzenie swoim 'Kocham Cię', 'Uwielbiam Cię', 'Dziękuję Ci'.

Kiedy zobaczyłem, że jesteś zakłopotana z powodu tak dużego kapitału i ze strachu, że odrzucisz ten wielki Mój Dar, powiedziałem, aby cię zachęcić i otrzymać procenty: "Zadowolę się niewielkimi procentami, a codzienne rozliczenia będziemy dokonywać tutaj, w Edenie.

Tak więc pozostaniemy zjednoczeni i zawsze w pokoju, a ty nie będziesz się martwić, że twój Jezus umieścił tak duży kapitał w twoim banku.

A tak przy okazji, czy nie znasz wartości "kocham cię" w Mojej Woli? Moja Wola wypełnia niebo, słońce, morze, wiatr - wszędzie tam, gdzie rozprzestrzenia Swoje Życie.

Dlatego, kiedy mówisz "kocham Cię", "uwielbiam Cię" itd., mój Fiat rozprzestrzenia twoje "kocham Cię" w Niebie, a twoje "kocham Cię" staje się jeszcze bardziej rozszerzone niż Niebo. Twoje "uwielbiam Cię" rozszerza się w słońcu i staje się większe i dłuższe niż jego światło.

Twoje "uwielbiam Cię" rozszerza się w wietrze i podróżuje przez powietrze i całą ziemię, a jego westchnienia i podmuchy wiatru, które czasami są delikatne, a czasami potężne, mówią: "Uwielbiam Cię".

Twoje "Dziękuję Ci" rozprzestrzenia się w morzu, a krople wody i pływające ryby mówią: "Dziękuję Ci". I widzę, jak niebo, gwiazdy, słońce, morze, wiatr wypełniają się twoim "kocham Cię", twoim uwielbieniem itd., i mówię: "Jakże jestem szczęśliwy, że umieściłem wszystko w banku małej córki Mojej Woli, ponieważ Ona płaci Mi procenty, których pragnąłem.

Ponieważ ona żyje w Niej, daje Mi Boskie i równoważne (ekwiwalentne) procenty, ponieważ Mój Fiat rozszerza jej małe akty i czyni je bardziej rozległymi niż całe Stworzenie".

Kiedy widzę, że przychodzisz do Raju, aby dać Mi swoje małe procenty, patrzę na ciebie i widzę w tobie podwojoną Moją Boską Wolę - Jedną w tobie, a Drugą we Mnie, chociaż jest Ona tylko Jedna. Widzę, że Moja własna Wola płaci Mi procenty, więc będzie Mi zadośćuczynione(i jestem z tego zadowolony).

Jest to Moje upodobanie, że Moja Wola dała stworzeniu możliwość podwojenia Samej Mojej Woli, aby mogło zadowolić swego Stwórcę! Moja córko, jak wiele niezapomnianych rzeczy jest w tym Edenie!

Tutaj Nasz Fiat stworzył człowieka i rozwinął tak wielki nadmiar Miłości, że wylał się na niego strumieniami, tak że wciąż słyszymy słodki szmer, z jakim wylaliśmy się na niego.

Tutaj rozpoczęło się życie Naszego Fiat w stworzeniu ludzkim oraz słodkie i cenne wspomnienie aktów, których pierwszy człowiek dokonał w Nim. Akty te nadal istnieją w Naszej Woli i są niejako zastawem dla niego, aby mógł się odrodzić i ponownie objąć w posiadanie Królestwo Naszego Fiat.

W tym Raju jest [również] bolesne wspomnienie upadku człowieka i jego odejścia z Naszego Królestwa. Jego kroki wciąż brzmią w Naszych uszach, gdy opuścił Nasz Boski Fiat.

A ponieważ ten Eden został mu dany tak długo, jak długo miał żyć w Fiat, byliśmy zmuszeni go z niego wypędzić i odczuwaliśmy ból, widząc Dzieło, które było Nam najdroższe, błąkające się bez swojego królestwa i cierpiące.

Naszą jedyną pociechą była zastawa jego aktów, które pozostały w Naszej Woli i które domagały się słusznych roszczeń, aby ludzkość powróciła tam, skąd przybyła.

Dlatego czekam na ciebie w Edenie: chcę bowiem zebrać od ciebie niewielkie procenty, abyśmy mogli odnowić to, co uczyniliśmy w Stworzeniu i otrzymać odpłatę za tak wielką Miłość niezrozumiałą dla ludzi. Co więcej, chcemy znaleźć pełen miłości pretekst, aby móc obdarzyć [ponownie] Królestwem Naszej Bożej Woli.

Dlatego pragnę, aby ten Eden był drogi również tobie, abyś mogła prosić i nalegać na Nas, aby Początek Stworzenia i Życie Naszego Fiat mogły powrócić do ludzkiej rodziny".


"I pochwycili go, wypędzili z winnicy i zabili." (Mt 21,39)


(...) Po tych słowach zadałam sobie pytanie: "Ale jakie szkody wyrządza dusza, gdy spełnia swoją ludzką wolę?".

A Jezus odpowiedział: "Moja córko, zło jest wielkie. Moja Wola jest światłem, a wola człowieka jest ciemnością. Moja Wola jest świętością, a wola człowieka jest grzechem, Moja jest pięknem i zawiera wszelkie dobro, a wola człowieka jest ohydą i zawiera wszelkie zło. W ten sposób, nie czyniąc Mojej Woli, dusza pozwala umrzeć światłu, zabija świętość, piękno i wszelkie dobro.

Spełniając własną wolę, rodzi ciemność, rodzi grzech, brzydotę i wszelkie zło. A jednak ludziom wydaje się, że to [nic nieznaczącego] nic, że czynią swoją wolę, podczas gdy [w rzeczywistości] pogrążają się w otchłani zła, która ich przygniata.

Wydaje ci się błahostką, że Moja Wola, podczas gdy przynosi im swoje światło, świętość, piękno i wszystkie swoje dobra - i to tylko dlatego, że kocha stworzenia - doświadcza zniewagi, widząc, jak umiera w nich Jej światło, świętość, piękno i wszystkie Jej dobra?

Moje Człowieczeństwo tak bardzo odczuło tę śmierć, którą wola ludzka zgotowała Światłu i świętości Jego Woli w nich, że można powiedzieć, iż poczułem prawdziwą śmierć. Czułem bowiem agonię i ciężar śmierci nieskończonego światła i nieskończonej świętości, które stworzenie ośmieliło się zniszczyć w sobie. Moje Człowieczeństwo jęczało i czuło się zdruzgotane tyloma śmierciami, ile razy odważyli się zabić w sobie światło i świętość Mojej Boskiej Woli.

Jakże wielkie byłoby to nieszczęście dla przyrody, gdyby ludzie zniszczyli światło słońca, oczyszczający wiatr, powietrze, którym oddychają! Zapanowałby taki chaos, że wszystkie stworzenia musiałyby zginąć. A jednak światło Mojej Woli jest czymś więcej niż słońcem dla dusz, czymś więcej niż wiatrem, który oczyszcza, czymś więcej niż powietrzem, którym oddychają.

Tak więc, na podstawie nieładu, jaki by nastąpił, gdyby zniszczyli światło słoneczne, wiatr i powietrze, możesz pojąć, jakim złem jest nie wypełnienie Mojej chwalebnej Woli, pierwotnego Aktu życia i centrum wszystkich stworzeń".

(z "Księgi Nieba"; tom 24; 22 kwietnia 1928)



====================================================================================

Środa II tydzień Wielkiego Postu (Mt 20, 17-28)


17 Mając udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: 18 «Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć 19 i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie».

20 Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. 21 On ją zapytał: «Czego pragniesz?» Rzekła Mu: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie». 22 Odpowiadając Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». 23 On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował».

24 Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. 25 A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. 26 Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. 27 A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, 28 na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu».


«Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». (Mt 20, 22)


... "Moja córko, Moja Wola chce ci się coraz bardziej oddawać; a żeby się jeszcze bardziej móc ofiarować, chce być jeszcze lepiej poznaną.

I aby to, co ci objawia, było jeszcze bardziej stabilne, bardziej pewne i bardziej godne uznania, obdarza cię nowymi cierpieniami, aby cię jeszcze bardziej zadysponować i przygotować w tobie puste miejsce, w którym może złożyć swoje prawdy. Ona pragnie szlachetnego towarzystwa bólu, aby być pewną duszy i móc się jej powierzyć.

To zawsze cierpienia i krzyże otwierają drzwi do nowych przekazów, do jeszcze bardziej ukrytych nauk i większych darów, których pragnę ci udzielić;

w istocie, gdy dusza znosi ze stałością Moją Wolę, która przynosi jej cierpienia i bóle, staje się zdolna do przyjęcia Mojej błogiej Woli i zdobywa zrozumienie i zmysł słuchu, aby mogła pojąć nowe lekcje Mojej Woli; ból sprawia, że nabywa ona niebiański język, aby mogła powtarzać wyuczone lekcje." (z "Księgi Nieba"; tom 17; 25 czerwca 1925).


“Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”. (Mt 20, 28)


... "Moja córko, Moja Wola pozostała jako aktywne życie w każdej stworzonej rzeczy, aby mogła swobodnie panować w pełnym triumfie. Tak więc ma Ona aktywne życie światła i ciepła w słońcu. Aktywne życie Jej ogromu i wielorakich dzieł w [gwieździstych] niebiosach.  Aktywne życie Jej mocy, Jej sprawiedliwość w morzu.

Boża Wola nie jest podobna do woli stworzeń, które nawet gdyby chciały, nie mogą pracować, jeśli nie mają rąk, nie mogą chodzić, jeśli nie mają stóp, nie mogą mówić ani widzieć, jeśli są nieme lub ślepe.

Moja Wola jednak wykonuje wszystkie Akty w jednym Akcie: podczas gdy Ona pracuje, Ona chodzi. Podczas gdy jest cała okiem, aby widzieć, jest jednocześnie cała głosem, aby mówić, i to z taką elokwencją, że nikt inny nie może się z Nią równać. Ona przemawia w huku grzmotu, w uderzeniu pioruna, w świstach wiatru, w burzliwych falach morza, w śpiewie ptaków.

Wszędzie przemawia, aby wszyscy mogli usłyszeć Jej głos, czasem mocny, czasem łagodny, czasem gromki.

Moja Wolo, jakże jesteś godna podziwu! Któż może twierdzić, że kochał stworzenia tak jak Ty? Moje własne Człowieczeństwo, jak bardzo pozostaje w tyle za Tobą!

Jestem postawiony w cień w Tobie, a Ty pozostajesz w Swoim działaniu, które nie ma ani początku, ani końca; zawsze jesteś na Swoim miejscu dawania życia wszystkim stworzonym rzeczom, aby przynieść Swoje życie [ludzkim] stworzeniom.

Och, gdyby wszyscy wiedzieli, co Ona dla nich robi, jak bardzo wszystkich kocha i jak Jej życiodajne tchnienie daje życie wszystkim, jak bardzo by Ją kochali i wszyscy przylgnęliby do Mojego wiecznego FIAT, aby otrzymać życie, które On chce im dać ...

Ale czy wiesz, moja córko, dlaczego Moja Najwyższa Wola pozostawiła Siebie panującą i jako życie we wszystkich stworzonych rzeczach, wykonując Swoje specjalne zadanie w każdej rzeczy? Miała służyć Sobie, Swojej własnej Woli, która miała mieć życie i panowanie w stworzeniu, dla którego stworzyła wszystkie rzeczy.

Postępowała jak król, który chcąc stworzyć rezydencję, w której mógłby rządzić i organizować swoją siedzibę, zbudował wiele pomieszczeń i zainstalował w nich wiele świateł, aby nie panowała w nich ciemność. Tworzy małe źródła najświeższej wody, sprowadza muzykę do rekreacji i otacza swoją rezydencję pięknymi ogrodami, krótko mówiąc, przeznacza na wszystko, co może uczynić go szczęśliwym i jest godne jego królewskiej władzy. Teraz, jako król, musi mieć swoich sług, ministrów, żołnierzy.

Ale co się dzieje? Nie uznają króla i zamiast króla rządzą słudzy, ministrowie i żołnierze.

Jak wielki byłby smutek tego króla, gdyby zobaczył, że jego dzieła nie służą jemu, ale  niesprawiedliwością jego sługom, a on sam jest zmuszony być sługą swoich sług!

Bo kiedy posługa, dzieło służy samemu sobie, nie nazywane jest sługą.

Otóż Moja Wola miała służyć Sobie w stworzeniach(ludzkich) i dlatego pozostawiła Siebie więcej niż szlachetny król we wszystkich stworzonych rzeczach, aby niczego nie brakowało Jej królewskości, jako Królowi w stworzeniu. Nikt poza Samą Moją Wolą nie mógłby godnie służyć Mojej Woli, ani też(Ona) nie przyjęłaby usług ze strony sług, ponieważ nikt nie posiadałby Jej szlachetnych i boskich zachowań, aby Jej służyć [godnie].

Otóż, poznaj wielki ból Mojej Najwyższej Woli. Dla ciebie, Jej córki, jest  sprawiedliwym poznanie bólu twojego Ojca, twojego Króla i Tego, który jest twoim Życiem.

Ona czyni(się) w Stworzeniu sługą dla sług, służąc ludzkiej woli, ponieważ Moja nie panuje w stworzeniach. Jakże trudno jest służyć sługom i to już tyle wieków!

Kiedy dusza wycofuje się z Mojej Woli, aby czynić swoją, oddaje Moją Wolę w niewolę w Stworzeniu. Dlatego Jej ból jest wielki: Król musi czynić jako sługa, a nie ma nikogo, kto mógłby osłodzić tak gorzki ból.

Jeśli nadal pozostaje w Stworzeniu, aby służyć sługom, to dlatego, że czeka na swoje dzieci.

Czeka, aż Jego Dzieła będą służyć dzieciom Jego wiecznego FIAT, które pozwolą Mu służyć Jego własnej szlachetności, pozwalając Mu rządzić i panować w ich duszach.

O tak, tylko te dzieci ukoją Jego tak długi i gorzki ból, osuszą Jego łzy tylu wieków służby i przywrócą Mu prawa Jego królowania!

Dlatego tak konieczne jest, aby Moja Wola była znana - co Ona robi, czego chce, jak jest wszystkim i zawiera wszystkie dobra, a także Jej nieustanny ból, ponieważ nie pozwalają Mu panować".

Po tym mój duch został tak przesiąknięty bólem Najwyższej Woli, że podczas gdy całe Stworzenie nadal było obecne przed moim duchem, ku mojemu najwyższemu bólowi widziałam tego Szlachetnego Króla ukrytego w każdej stworzonej rzeczy, jak służył wszystkim stworzeniom. Służył w słońcu, dając im światło i ciepło. Służył w wodzie, podając ją do ust, aby ugasić pragnienie. Służył im w morzu, dając im ryby, służył im na ziemi, dając im owoce, wszelkiego rodzaju pożywienie, kwiaty i wiele innych rzeczy.

Jednym słowem, we wszystkim był zasłonięty smutkiem, ponieważ nie było to godne dla Niego, aby służył stworzeniom.

Wręcz przeciwnie, nie przystoi jego szlachetności królewskiej, jako Króla czynić siebie sługą niewdzięcznych i nikczemnych stworzeń, które wykorzystywały jego służbę, nawet na niego nie patrząc, nie dziękując ani nie dając Mu żadnej nagrody, jak to zwykle robi się ze sługami.

Któż może opisać, co zrozumiałam z tego długiego i intensywnego bólu wiecznego FIAT? Ale kiedy byłam pogrążona w tym bólu, mój cudowny Jezus wyszedł z mojego wnętrza i przyciskając mnie do Siebie, powiedział do mnie bardzo czule:

"Moja córko, to bardzo bolesne i upokarzające dla Mojej Najwyższej Woli, że czyni Siebie sługą dla stworzeń, które nie pozwalają Jej w nich królować.

Tym bardziej czuje się Ona uwielbiona i szczęśliwa w tym, kto pozwala Jej panować [w sobie]. Spójrz na Nią w tobie, jak szczęśliwa jest, że może ci służyć!

Ona króluje w tobie, gdy piszesz i czuje się zaszczycona i zachwycona, że może ci służyć, prowadzić twoją rękę w pisaniu, abyś mogła przelać słowa na papier, aby uczynić Ją znaną.

Ona oddaje Swoją świętość na służbę w twoim duchu, aby dać ci idee, pojęcia, najbardziej wzruszające przykłady, które dotyczą Mojej Najwyższej Woli, aby mogła utorować sobie drogę do ludzi, aby utworzyć Swoje Królestwo.

Służy twojemu wzrokowi, abyś zobaczyła to, co jest napisane, twoim ustom, aby dać ci słowa, twojemu sercu, aby biło z Moją własną Wolą.

Co za różnica!

Ona jest szczęśliwa, mogąc ci służyć, ponieważ służy samej Sobie, służy kształtowaniu Swojego życia, służy Swojej wiedzy, Swojej świętości, kształtowaniu Swojego królestwa.

Moja Wola panuje w tobie, kiedy się modlisz i służy ci, sprawiając, że czynisz swój lot w Niej, abyś dokonywała Jej Aktów i brała w posiadanie Jej dobra.

Ten rodzaj służenia Mojej Woli jest chwalebny, triumfujący i panujący, a Ona cierpiałby tylko wtedy, gdyby dusza nie pozwoliła Jej służyć sobie całkowicie i we wszystkim".

(Księga Nieba; tom 20,  29. listopada 1926; DI Haslinger)

……………….

Odczuwałam największą boleść z powodu stałego pozbawienia mnie mego ukochanego Jezusa, ale tak jak stałe jest to udręczenie, staje się ono coraz bardziej intensywne i okrutne, aż do zupełnego zesztywnienia.

Kiedy byłam zalana tym bólem, jak w morzu, otrzymałam orzeźwiający napój i kontemplowałam w tej lodowatej wodzie Wolę Tego, który mnie torturował, ale który także mnie kochał, ponieważ przygotował dla mnie ten napój. Gdy przyłożyłam go do ust, Jezus poruszył się we mnie, bo właśnie wyciągnął rękę, aby przytrzymać szklankę, aby sam mógł mnie napoić, i powiedział:

"Ja służę Mojej Królowej, ona służy Mnie, który jestem Królem, a Ja służę jej, która jest Moją Królową, bo kto pełni Moją Wolę i żyje w Niej, jest zawsze gotów czynić to, co Ja chcę.

Dlatego wiernie i w cudowny sposób służy swojemu Królowi, a ponieważ Moja Wola jest w niej, Ja służę Mojej Woli, która uczyniła ją Królową."

Gdy to usłyszałam, zalałam się łzami niewymownej czułości i pomyślałam sobie: "Królowa! I zostawia mnie tak samotną i opuszczoną na pastwę losu? A potem On przychodzi z czymś nowym, żeby mnie jeszcze dłużej zostawić w samotności. Och, Jezu, Jezu! Czy zamierzasz sobie ze mnie żartować?"

Ale kiedy wylewałam swój ból, On poruszył się we mnie na nowo i dodał:

"Moja córko, nie żartuję z tobą, ale mówię ci, że nie ma większego błogosławieństwa niż to, gdy król służy królowej, a królowa służy królowi. Gdyby królowa była chora i widziała, że służy jej król, że wspiera ją swoimi ramionami; gdyby podawał jej jedzenie swoimi rękami i nie było niczego, czego król by dla niej nie zrobił; i nie pozwolił podejść słudze, by jej służył - wtedy dla królowej choroba zamieniłaby się w rozkosz: kiedy czułaby się dotykana, obsługiwana, wspierana i strzeżona przez króla, czułaby się tak, jakby jego miłość przywróciła jej życie.

Tak jest w porządku naturalnym: król jest szczęśliwszy, gdy służy mu królowa, ojciec gdy córka, a córka, gdy służy jej ojciec lub matka, bo król, ojciec, córka mają miłość, jako pierwszy akt w służbie, którą świadczą, i jednocześnie ze służbą chcieliby dać życie. Stąd stają się oni szczęśliwi pośród swoich cierpień.

Nie jest tak w przypadku sług; dlatego służba sługi jest zawsze ciężka.

Tym bardziej jest to prawdziwe w porządku nadprzyrodzonym.

Dusza, która żyje w Mojej Woli, jest Moją Królową, jej pierwszym aktem jest Miłość, a we wszystkich aktach, które wykonuje, daje Mi swoje życie.

O, jakże szczęśliwy czuję się w jej aktach, bo służą mi aktyy samej Mojej Woli!

Kiedy widzę, że chorujesz z mojego powodu, czuję się szczęśliwy, mogąc ci służyć rzeczami stworzonymi przeze Mnie i chcę ci dać Moje własne Życie w każdej z nich. Kiedy ci go daję, czuję się podwójnie szczęśliwy, bo służę Moim Życiem w tej, która posiada Moją Wolę, która uczyniła ją Moją Królową.

Zupełnie inaczej jest jednak, gdy moje rzeczy stworzone służą tym, którzy nie pełnią Mojej Woli: ci są sługami, gdyż nie posiadają Woli Królewskiej. O, jak trudno jest Mi służyć sługom! Kiedy król służy jednej ze swoich królowych, nie poniża się, lecz zdobywa chwałę i bohaterstwo; ale być zmuszonym do służenia sługom: cóż to za ból i upokorzenie!" ....

(Księga Nieba; tom 22; 4 sierpnia 1927 r.)

……………….

(...) "Moja mała córeczko, nie dziw się tak wielkiej uwadze i czułości, jaką ci daję wewnętrznie i zewnętrznie.

Wiedz, że w duszy, w której panuje Moja Boska Wola, służę Sobie samemu; dlatego dla ozdoby Mojej Boskości i Świętości oddaję do twojej dyspozycji Moje [własne] Akty, jakby były czynione dla Mojego własnego Życia, i w tym celu umieszczam w nich Moją płomienną Miłość, porządek Moich Myśli i świętość Moich Dzieł.

Wtedy, gdy widzę uległość duszy, która, jak córka chętnie przyjmuje usługi ojca, jego miłującą czułość i życie ojca w córce, czuję się tak szczęśliwy i zaszczycony, że mogę jej służyć, zwłaszcza że sam służę sobie w córce; ale służyć sobie nie jest służeniem, lecz czcią i chwałą.

Oznacza to zdolność do utrzymania się w godności, świętości i porządku swojego stanu bez poniżania siebie. Służenie zaczyna się tam, gdzie się służy innym osobom, ale służyć sobie to zachować wzniosłość swojego stanu.

Lecz tam, gdzie panuje Moja Boża Wola, troszczę się o to, aby wszystkie akty duszy, były godne Mojej Woli i były owocem Moich Aktów, w przeciwnym razie byłoby to niestosowne dla Mojej Boskiej Woli i dla aktów duszy; dlatego ofiarowuję się, aby czynić wszystko [samemu], aby służyć Mojej Woli..."

(z "Księgi Nieba"; - tom 30; 17 czerwca 1932)


=================================================================================================


Czwartek II tydzień Wielkiego Postu (Łk 16, 19-31)


19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. 20 U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. 21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. 22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". 25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać". 27 Tamten rzekł: "Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca! 28 Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki". 29 Lecz Abraham odparł: "Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!" 30 "Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą". 31 Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"»


Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. (Łk 16, 19)


Mój udręczony Jezu, moje biedne serce wśród lęków i cierpień podąża za Tobą. A widząc Cię przebranym za obłąkanego i wiedząc, kim jesteś, nieskończona Mądrości, Ty, który dajesz mądrość wszystkim, wpadam w obłęd i mówię: Jak to być może? Jezus obłąkany? Jezus złoczyńcą? I jakby to nie było wystarczające, największy złoczyńca, Barabasz, będzie teraz przedłożony nad Ciebie! Jezu mój, Świętości, która nie ma sobie równych, znajdujesz się ponownie przed Piłatem… On, widząc Cię w tak nieszczęsnym stanie i przebranego za szaleńca oraz że nawet Herod Cię nie skazał, jest jeszcze bardziej oburzony na Żydów i jeszcze bardziej przekonuje się o Twojej niewinności i do tego, żeby Cię nie skazać. Ale jednocześnie, pragnąc dać Żydom pewien rodzaj satysfakcji i chcąc jakby przygasić ich nienawiść, wściekłość, gniew oraz ich płomienne pragnienie Twojej Krwi, przedstawia Cię z Barabaszem i daje im wybór. Ale Żydzi krzyczą: Nie chcemy uwolnienia Jezusa, lecz Barabasza! Tak więc Piłat, nie wiedząc, co czynić, aby ich uciszyć, skazuje Cię na ubiczowanie. Mój odrzucony Jezu, serce mi się kraje, kiedy widzę, że podczas gdy Żydzi są pochłonięci tym, jak doprowadzić do Twojej śmierci, Ty natomiast, zamknięty w sobie, myślisz, jak dać Życie każdemu. Nadstawiam uszu i słyszę, jak mówisz: Ojcze Święty, spójrz na swojego Syna przebranego za szaleńca. Niech to Ci zadośćuczyni za szaleństwo tak wielu stworzeń, które popadły w grzech. Niech ta biała szata będzie w Twoich oczach jakby usprawiedliwieniem tak wielu dusz, które przywdziewają się w mroczną szatę grzechu… Czy widzisz, o Ojcze, ich złość, jaką do Mnie mają i ich gniew, jakim na Mnie płoną, co sprawia, że niemal tracą światło rozumu, tak spragnieni są mojej Krwi? Ja zaś chcę Ci zadośćuczynić za całą nienawiść, mściwość, gniew i zabójstwa oraz pragnę wyprosić dla wszystkich światło rozumu. Ojcze mój, spójrz na Mnie ponownie. Czyż może być większa zniewaga? Przedłożyli największego zbrodniarza nade Mnie! A Ja chcę Ci zadośćuczynić za wszelką niesprawiedliwość, jaką się czyni… Ach, cały świat jest pełen niesprawiedliwości. Niektórzy przedkładają ponad Nas podłą interesowność, inni zaszczyt, jeszcze inni próżność, przyjemność, własne przywiązania, godność, obżarstwo, a nawet grzech. Wszystkie stworzenia jednogłośnie Nas odrzucają nawet w obliczu małej błahostki. Ja zaś jestem gotów przyjąć postawienie Barabasza nade Mną, aby zadośćuczynić za niesprawiedliwość, jaką stworzenia Nam czynią. Jezu mój, czuję, że umieram z bólu i zażenowania, widząc Twoją wielką Miłość pośród tak wielu cierpień i heroizm Twoich cnót pośród tak wielu boleści i zniewag. Twoje słowa i zadośćuczynienia jak wiele ran odbijają się echem w moim biednym sercu i w mojej udręce powtarzam Twoje modlitwy oraz Twoje zadośćuczynienia. Ani na chwilę nie chcę się od Ciebie odłączyć, w przeciwnym razie wiele rzeczy, które czynisz, umknie mojej uwadze… A oto cóż ja widzę? Widzę, że żołnierze przyprowadzają Cię do kolumny, aby Cię ubiczować. Miłości moja, podążam za Tobą, a Ty skieruj na mnie swoje spojrzenie miłości i daj mi siłę, abym mogła uczestniczyć w Twojej bolesnej masakrze.


(z "Zegara 24 Godzin Męki Jezusa Chrystusa" wg. pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; godzina od 8 do 9:JEZUS JEST PONOWNIE PRZYPROWADZONY DO PIŁATA, A BARABASZ ZOSTAJE PRZEDŁOŻONY NAD JEZUSA. BICZOWANIE JEZUSA )

—-----------------

Ale tutaj czekają na Ciebie nowe cierpienia. Ponownie Cię obnażają i zrywają z Ciebie szatę i koronę cierniową. Ach, jęczysz, gdy czujesz ciernie wyrywane z Twojej głowy. I gdy zdzierają z Ciebie szatę, wyrywają również rozerwane i przyklejone do niej kawałki Twojego Ciała... Rany się otwierają, Krew strużkami spływa na ziemię, a ból jest tak wielki, że upadasz niemal martwy. Ale nie wzbudzasz współczucia u nikogo, moja Dobroci. Przeciwnie, z bestialską furią ponownie zakładają na Ciebie koronę cierniową, wbijają ją bardzo mocno, a boleść z powodu rozdarcia ran i wyrywania włosów pełnych zakrzepłej krwi jest tak wielka, że tylko aniołowie są w stanie powiedzieć, co Ty cierpisz. Ale oni, przerażeni, odwracają swoje niebiańskie spojrzenia i płaczą… Mój obnażony Jezu, pozwól, że Cię przytulę do swojego serca, aby Cię ogrzać, bo widzę, że drżysz i że zimny i śmiertelny pot wystąpił na Twoim Najświętszym Człowieczeństwie... Jak bardzo chciałabym Ci oddać moje życie i moją krew, aby zastąpić nimi Twoje, które Ty straciłeś, aby dać mi Życie! Jezus tymczasem, jakby patrząc na mnie swoimi zamglonymi i umierającym oczami, zdaje się mówić do mnie: Córko moja, jak wiele kosztują Mnie dusze! Tutaj jest miejsce, gdzie oczekuję wszystkich, aby ich zbawić, i gdzie chcę dać zadośćuczynienie za grzechy tych, którzy upadają poniżej poziomu zwierzęcia i tak upierają się, aby Mi ubliżyć, że dochodzą do tego, iż nie potrafią żyć bez popełniania grzechów. Ich umysł staje się ślepy i grzeszą jak szaleni. Oto dlaczego ukoronowano Mnie cierniem po raz trzeci… A moim obnażeniem daję zadośćuczynienie za tych, którzy noszą luksusowe i nieprzyzwoite szaty, za grzechy przeciwko skromności i za tych, którzy są tak przywiązani do bogactw, zaszczytów i przyjemności, że czynią z nich boga w swoich sercach. Ach tak, każda z tych zniewag jest śmiercią, którą odczuwam, i jeśli nie umieram, to dlatego, że Wola mojego Ojca Przedwiecznego zadecydowała, że to nie jest jeszcze moment Mojej śmierci!”

Moja obnażona Dobroci, podczas gdy wynagradzam wraz z Tobą, proszę Cię, abyś Twoimi Najświętszymi rękoma obnażył mnie ze wszystkiego i nie pozwolił żadnym złym uczuciom wniknąć do mojego serca. Czuwaj nad nim, otocz je swoim bólem i napełnij swoją Miłością. Niech moje życie nie będzie niczym innym jak tylko powtórzeniem Twojego. Zatwierdź Twoim błogosławieństwem moje obnażenie. Pobłogosław mnie z serca i daj mi siłę, abym mogła uczestniczyć w Twoim bolesnym ukrzyżowaniu i być ukrzyżowaną razem z Tobą.

(z "Zegara 24 Godzin Męki Jezusa Chrystusa" wg. pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; godzina od 10 do 11:JEZUS OBNAŻONY I UKORONOWANY CIERNIEM PO RAZ TRZECI, Droga na Kalwarię. Jezus ogołocony z Szat.)

----------------------

... Po tym wydarzeniu czułam, że jestem poza sobą, razem z Jezusem. Było tam wielu ludzi, niektórzy dążyli do bogactwa, inni do zaszczytów lub sławy, a niektórzy nawet do świętości i do wielu innych rzeczy - jednak nie dla Boga, ale raczej po to, by być postrzeganym przez stworzenia, jako ktoś wyjątkowy.

Jezus zwrócił się do nich, potrząsnął głową i powiedział: "Niemądrzy jesteście - przygotowujecie sieć, aby się w nią zaplątać."

Następnie zwrócił się do mnie i powiedział: "Moja córko, dlatego pierwszą rzeczą, jaką ci polecam, jest oderwanie się od wszystkich rzeczy, a nawet od siebie samej. Gdy dusza odłączy się od wszystkiego, nie musi stosować przemocy wobec siebie, aby trzymać się z dala od wszystkich ziemskich rzeczy, które same przez się otaczają duszę.

Widząc siebie(te rzeczy) lekceważone, a nawet pogardzane, żegnają ją i odchodzą, nie niepokojąc jej więcej."

(z "Księgi Nieba"; - tom 2; 23 maja 1899)


U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. (Łk 16, 20)


Kiedy tęskniłam za moim cudownym Jezusem, On przyszedł wyglądając tak, jak wtedy, gdy Jego wrogowie Go policzkowali, zakrywali Jego twarz plwociną i zawiązywali Mu oczy.

Z godną podziwu cierpliwością znosił wszystko; co więcej, zdawał się nawet nie zwracać na to uwagi, tak bardzo był skupiony na swoim wnętrzu, aby zobaczyć owoce, jakie te cierpienia przyniosą.

Wszystko to podziwiałam ze zdumieniem, a Jezus powiedział do mnie:

"Córko Moja, w Moich czynach i cierpieniach nigdy nie patrzyłem na zewnątrz, ale zawsze do wewnątrz; a widząc owoc, cokolwiek to było, nie tylko chciałem cierpieć, ale chciałem cierpieć wszystko z tęsknotą i pragnieniem.

W zupełnym tego przeciwieństwie, kiedy człowiek czyni dobro, nie patrzy na wnętrze dzieła, a ponieważ nie widzi jego owoców, szybko się nudzi, wszystko staje się dla niego męczące i często zaniedbuje czynienie dobra.

Gdy cierpi, łatwo traci cierpliwość; a gdy czyni zło, czyni je, bo nie patrzy na jego wnętrze, czyni je z łatwością..."

(z "Księgi Nieba"; tom 4; 9 listopada 1902)

—-----------------

Trwałam nadal w moim zwykłym stanie, gdy przez chwilę ujrzałam Najświętszego Jezusa, a On powiedział do mnie:

"Córko moja, za każdą najmniejszą przyjemność, której dusza sobie odmawia w tym życiu z miłości do Mnie, dam jej kolejny raj w życiu przyszłym; tak więc jedno mniej zadowolenie tu na dole oznacza inny raj tam na górze.

Wyobraź sobie trochę, ile pozbawień doznałaś w ciągu tych dwudziestu lat w łóżku, z powodu Mnie, i ile dodatkowych rajów daję ci w zamian w Niebie!"

Słysząc to, powiedziałam: "Moje dobro, co mówisz? Czuję się zaszczycona i prawie dłużnikiem wobec Ciebie, ponieważ dałeś mi możliwość pozbawienia Ciebie samego z miłości do Ciebie, a Ty mi mówisz, że dasz mi tyle samo rajów?"

A On dodał: "Tak właśnie jest". Deo Gratias.

(z "Księgi Nieba"; tom 7; 10 sierpnia 1906).

—-----------------

Stworzenie jest zlepkiem miłości i porusza się tylko z miłości. Jezus, Żebrak miłości

Kiedy powrócił mój zawsze ukochany Jezus, który jest dla mnie wszystkim, powiedział do mnie: Córko moja, Ja jestem Miłością i stworzyłem wszystkie stworzenia jako pełnię miłości. Nerwy, kości i ciało są utkane miłością. Po tym, jak stworzyłem je miłością, sprawiłem, że krew popłynęła we wszystkich ich komórkach, i przykryłem je jakby szatą, aby dać im życie miłości. Tak więc stworzenie nie jest niczym innym jak zlepkiem miłości i porusza się tylko z miłości…

Co najwyżej mogą być różne rodzaje miłości, ale stworzenie zawsze porusza się z miłości. Może to być miłość Boża, miłość do samego siebie, miłość do stworzenia lub zła miłość. Jednak zawsze jest to miłość. Stworzenie nie może działać w innym celu niż miłość, ponieważ jego życie jest miłością.

Stworzenie zostało stworzone przez odwieczną Miłość, a zatem popychane jest nieodpartą siłą do działania z miłości. Tak więc, nawet jeśli uczyniło zło lub popełniło grzech, posiada w głębi miłość, która popchnęła go do uczynienia tego zła. Ach, moja córko, jak wielki jest mój ból, gdy widzę w stworzeniach Moją Miłość, którą z siebie wydobyłem, a która jest zbezczeszczona i skażona dla innych celów! Aby strzec tej miłości, która wyszła ze Mnie i została przekazana stworzeniu, otaczam je jak biedny żebrak. A gdy stworzenie się porusza, gdy jego serce bije, gdy oddycha, pracuje, mówi i chodzi, błagam je o wszystko, proszę je, nalegam i kołatam, aby Mi oddało wszystko, i mówię mu: „Synu, proszę cię jedynie o to, co ci dałem. To dla twojego dobra. Nie kradnij Mi tego, co jest Moje. Oddech jest mój. Oddychaj tylko dla Mnie. Bicie serca i ruch są moje. Niech twoje serce bije tylko dla Mnie. Poruszaj się tylko dla Mnie”. I tak z całą resztą...

Ale z wielkim bólem jestem zmuszony oglądać, jak bicie serca idzie w jedną stronę, a oddech w drugą. Ja zaś, biedny żebrak, głoduję, podczas gdy miłość do własnego „ja”, miłość do stworzeń i do namiętności zostaje nasycona. Czyż może być większa krzywda niż ta? Córko moja, chcę przy Tobie dać upust Mojej Miłości i wyładować mój ból.

Tylko ten, kto Mnie kocha, może Mi współczuć.

26 lutego 1912; Tom 11


"Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz.                  (Łk 16, 25)


Czuję się porwana niejako przez wieczne fale Boskiej Woli i czuję jej nieustanny ruch, który jako życie zawsze szemrze - ale co szemrze? Szemrze miłością i daje miłość wszystkim.

Szemrze i uszczęśliwia, szemrze i wzmacnia, szemrze i daje światło, szemrze i daje życie wszystkim, podtrzymuje wszystko i tworzy akt wszystkich, wypełnia wszystko, otacza i ukrywa wszystko w Sobie, aby dać się wszystkim i podtrzymać wszystko. O potęgo Boskiej Woli! Jakże bym chciała posiąść Ciebie, jako życie w duszy, żyć z Ciebie i nie znać innego życia jak tylko Twoje! Ale jakże jestem od tego daleko! Potrzeba zbyt wiele, aby dojść tak daleko, aby żyć w Boskiej Woli.

Gdy to rozważałam, mój dobry Jezus, moje ukochane Życie, zaskoczył mnie i powiedział do mnie z dobrocią:

"Moja błogosławiona córko, powiedz Mi, czego chcesz?

Czy chcesz, aby Moja Wola królowała i żyła w tobie jako Życie? Jeśli naprawdę tego chcesz, wszystko jest zrobione.

Rzeczywiście, Nasza Miłość i gorące pragnienie, aby dusza posiadała Naszą Wolę, jako życie i żyła z Niej, są tak wielkie, że gdy tylko dusza naprawdę tego pragnie, Nasza Wola napełnia ludzką wolę Naszą Najwyższą Wolą, aby uformować Jej życie tutaj i żyć w duszy, jak w Jej własnym centrum.

Wiedz, że Wola Boska i ludzka to dwie duchowe moce: Boska jest niezmierzona i posiada nieosiągalną Moc, ludzka jest małą mocą, ale choć mała, ma swoją moc.

Teraz, ponieważ obie są duchowe, jedna może wlać się w drugą i obie mogą tworzyć jedno życie.

Wszelka władza jest w woli, a ponieważ wola ludzka jest władzą duchową, ma miejsce, by móc włożyć w swoją wolę dobro, którego pragnie, a także zło.

Zatem to, czego chce wola, znajduje się w niej samej: Jeśli pragnie poczucia własnej wartości, honoru, umiłowania przyjemności i bogactwa, to życie poczucia własnej wartości, honoru, życie przyjemności, bogactwa będzie w jej woli; jeśli pragnie grzechu, to również grzech będzie tworzył swoje życie [w duszy]; tym bardziej dusza, która naprawdę pragnie mieć w sobie życie Naszej Woli - którego pragniemy i nakazujemy z tak wieloma westchnieniami - osiągnie wielkie dobrodziejstwo posiadania Naszej Woli, jako Życia.

Gdyby tak nie było, świętość życia w Mojej Woli byłaby świętością trudną i prawie niemożliwą. Ale nie mogę uczyć rzeczy trudnych, ani też nie chcę rzeczy niemożliwych. Raczej Moim zwyczajem jest ułatwianie stworzeniu najbardziej uciążliwych rzeczy i najtrudniejszych wyrzeczeń(ofiar), na ile jest to dla niego możliwe.

W razie potrzeby dodaję z Mojej, aby mała siła jego woli była wspierana, otrzymywała pomoc i była ożywiana niezwyciężoną Mocą Mojej Woli. W ten sposób czynię dobro łatwym, a także życie  Woli Mojej, które dusza chce posiąść.

Moja Miłość jest tak wielka, że aby jeszcze bardziej ułatwić duszy, szepczę do ucha jej serca: "Jeśli naprawdę chcesz czynić to dobro, będę je czynił razem z tobą. Nie zostawię cię samej, ale oddam do twojej dyspozycji Moją łaskę, Moją siłę, Moje światło, Moją świętość. Będziemy razem czynić dobro, które chcesz posiąść".

Dlatego nie trzeba zbyt wiele, aby żyć z Mojej Woli. To "za dużo" jest [tylko] w woli. Kiedy dusza się zdecyduje i mocno, i wytrwale chce, to już podbiła Moją Wolę i uczyniła ją swoją. O, jak wiele może zawrzeć w sobie ludzka wola, skoro jest duchową potęgą, która wiele gromadzi, a nic nie traci! Jest to, jak światło słońca: ileż rzeczy obejmuje słońce, podczas gdy  nie widzi się nic poza światłem i blaskiem.

A jednak zawiera prawie niezliczone dobra; rozpoznaje się, że jego światło przekazuje cudowne rzeczy, gdy trafia na ziemię, choć widzi się tylko światło. Taka jest ludzka wola: ileż dóbr może zawrzeć, jeśli tylko zechce! Może zawierać miłość, świętość, światło, zadośćuczynienie, cierpliwość, wszystkie cnoty, nawet swojego Stwórcę. Ponieważ jest mocą duchową, ma potencjał i moc pojmowania, aby zawrzeć w sobie co tylko zechce.

I nie tylko ma moc włączenia dobra, którego pragnie, ale czyniąc to, przekształca się również w dobro, które w sobie przechowuje. W ten sposób wola ludzka przekształca się w naturę dobra, którego pragnie.

Chociaż nie robi wielu rzeczy, których naprawdę chce, to jednak pozostają one w woli tak, jak [gdyby były] zrobione. I widzi się, że kiedy ma sprzyjającą okazję, aby uczynić to dobro, którego od dawna pragnęła, teraz dokonuje tego dobra, którego pragnąła od tak dawna - ponieważ posiada życie tego dobra - z gotowością, z całym sercem, z miłością, nie wahając się w żadnym punkcie.

Symbolem tego jest znowu słońce: jeśli nie napotyka ani na nasiona, ani na kwiaty, nie może przekazać ani korzyści z dojrzewania nasion, ani z zabarwienia kwiatów.

Ale gdy tylko zdoła ich dotknąć swoim światłem, ponieważ ma w sobie życie tego dobra, natychmiast przekazuje dojrzewanie nasionom i zabarwienie kwiatom.

Wola ludzka posiada niezatartymi literami [wpisane] wszystko, co czyni i co chce czynić; a choć pamięć zapomina, wola nic nie traci, lecz zawiera w sobie składnicę, depozyt wszystkich swoich aktów, nie mogąc nic utracić. Stąd można powiedzieć, że cały człowiek jest [ugruntowany] w woli. Jeśli on jest święty, to nawet najbardziej obojętne rzeczy są dla niego święte. Jeśli jest zły, to może nawet dobro zamienia się dla niego w perwersyjny akt. Jeśli więc naprawdę chcesz Mojej Boskiej Woli, jako życia, to nie potrzeba zbyt wiele, tym bardziej, że to Moja, zjednoczona z Twoją, tego chce.

Jest to MOC, która wszystko może, a z twojej strony będzie to widoczne po twoich uczynkach, czy we wszystkich rzeczach postępujesz. jak posiadacz Boskiej Woli. Bądź więc czujna, córko moja i niech twój lot w Najwyższym Fiat będzie zawsze nieustanny."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 33; 19 marca 1935)


"Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"» (Łk 16, 31)


... "Moja córko, Moja Wola jest w nieustannym spotkaniu z Wolą stworzenia, a kiedy Wola ludzka spotyka się z Moją, otrzymuje światło, świętość, siłę, które zawiera Moja Wola.

Moja Wola nieustannie udziela się stworzeniu, aby z wyprzedzeniem przekazać mu Życie Niebiańskie.

Jeśli dusza przyjmuje Mnie, ma to Życie Niebiańskie; jeśli natomiast w każdym swoim czynie nie przyjmuje tej Woli Najwyższej, która całkowicie troszczy się o jej dobro, aby uczynić ją szczęśliwą, silną, świętą, przebóstwioną i przemienioną niejako w jutrzenkę Światła Niebiańskiego, wówczas pozostaje sama ze swoją ludzką wolą, która czyni ją słabą, nędzną, brudną, otoczoną niskimi namiętnościami tak, że wzbudza litość.

Czy nie widzisz, jak wiele dusz wlecze się ze słabości, bo nie potrafi pokonać siebie, by czynić to, co dobre? Inne nie potrafią się opanować; niektóre są kapryśne jak trzcina na wietrze; jeszcze inne nie potrafią się modlić bez tysiąca rozproszeń, a niektóre są zawsze niezadowolone; inne sprawiają wrażenie, jakby były urodzone do czynienia zła.

Wszystko to są dusze, które we wszystkich swoich troskach nie zgadzają się z Moją Wolą.

A przecież Moja Wola jest dla wszystkich, ale ponieważ jej unikają, nie mogą otrzymać dobra, które ona w sobie przechowuje - jest to sprawiedliwa kara dla tego, kto chce żyć według własnej i w ten sposób wikła się we wszystkie nieszczęścia.

Ale tę Wolę Moją, której unikali w życiu, a która uczyniłaby im tak często dobro, jak się z Nią stykalii, spotkają Ją w chwili śmierci, a Ona sprawi im tyle cierpienia, ile razy przed Nią uciekali.

Gdy bowiem Jej unikali, stali się winni , splamili się i skalali błotem. I właśnie za to spotka ich kara, która będzie polegała na tylu bolesnych spotkaniach, ile razy uchylali się od Mojej Woli na ziemi.

Ale te bolesne spotkania nie przyniosą im zasług ani nowych podbojów, tak jakby(to było, gdyby) spotykali się z Moją Wolą w swoim życiu.

O, ileż bolesnych westchnień wydobywa się z lochów miejsca oczyszczenia! Ileż krzyków rozpaczy słychać z piekła, bo uniknęli Mojej Woli na ziemi.

Dlatego, córko moja, niech twoim pierwszym aktem będzie spotkanie z Moją Wolą; niech twoją pierwszą myślą i uderzeniem serca będzie spotkanie z wiecznym biciem serca Mojej Woli, aby otrzymać całą Moją Miłość.

Staraj się o ciągłe spotkania we wszystkim, abyś mogła się przemienić w Moją Wolę, a Ja w twoją, abyś mogła się przygotować na ostateczne spotkanie z Moją Wolą w twojej ostatniej godzinie; w ten sposób po śmierci zostaną ci oszczędzone wszelkie bolesne spotkania."

(Tom: 16; 23 lipca 1923)


====================================================================================================================

Szkoła życia w Woli Bożej

10 - Stanowczość i niezmienność    

Jak 1:17: "Wszelki dar dobry i wszelki dar doskonały jest z góry, od Ojca Światłości, u którego nie ma zmienności ani cienia przemiany".


IV Sobór Laterański (1215): "Mocno wierzymy i szczerze wyznajemy, że tylko jeden jest prawdziwy, wieczny, niezmierzony i niezmienny, niepojęty, wszechmocny i niewysłowiony Bóg".


Tom 3 z 8 stycznia 1900 r.

Jezus: "Moim dziedzictwem jest niezmienność i stałość; nie podlegam żadnej zmianie, a im bardziej dusza zbliża się do Mnie i postępuje na drodze cnoty, tym mocniej i stanowczo czuje się w czynieniu dobra. A im bardziej oddala się ode Mnie, tym bardziej będzie podlegać zmianom i wahaniom, czasem na lepsze, czasem na gorsze".


Tom 2 z 19.06.1899 r.

Jezus pokazuje Luizie wiele pobożnych dusz. Najbardziej nie podoba Mu się ich niestałość w czynieniu dobra. Jeden mały błąd wystarczy, by je zaniepokoić i przestają czynić dobro, które powinny czynić razem z Jezusem. Z powodu ich niekonsekwencji Jezus jest zmuszony odmówić  wielu łask.


Tom 12 z 04.03.1918 r.

Luiza narzeka na swój stan. Jezus wzywa ją do odwagi i wytrwałości: "Wytrwałość jest największą cnotą, niezłomność rodzi heroizm, a zatem jest prawie niemożliwe, aby nie zostać wielkim świętym".


Tom 13 z 02.09.1921 r.

Jezus postąpił jak król, który ma przyjaciela bardzo do siebie niepodobnego i postanowił uczynić tego biednego żebraka podobnym do siebie. Nie może uczynić go królem w jednej chwili. Robi to stopniowo.

Najpierw buduje mu pałac, potem daje mu klejnoty, małą armię, potem daje mu połowę swojego królestwa... Tak więc król może mu powiedzieć, że teraz ma to samo co on i jest królem.

Ale za każdym razem, gdy król mu coś daje, patrzy na jego WIERNOŚĆ! Gdyby król dał mu wszystko od razu, przytłoczyłby swojego przyjaciela, ponieważ nie był nauczony, jak tym zarządzać. Dzięki swojej lojalności biedny przyjaciel stopniowo nauczył się wszystkiego, tak że w końcu wszystko przychodzi mu z łatwością.


Tom 21 z 5 marca 1927 r.

Jezus chce, aby Luiza zawsze kontynuowała akty w WB: "To da ci stałość, która czyni cię podobną do twojego Stwórcy: kiedy On raz wyznaczył jeden Akt, ten Akt ma moc kontynuacji bez ustawania (...). Nieustannie trwający Akt może pochodzić tylko od Boga, który nie doświadcza żadnej przerwy w Swoich Aktach. (...)

Jeśli więc kontynuujesz swoje akty w Naszej Woli nieustannie, oznacza to, że jesteś już w posiadaniu daru Naszej niezmienności. Jak wiele rzeczy mówi niezłomność! Wskazuje, że dusza działa tylko dla Boga, że działa słusznie i z czystej miłości, a nie z namiętności i własnego interesu".

Tom 22 z 4 sierpnia 1927 r.

Jezus: "Jednakże w Mojej Woli napełniłem cię nadzwyczajną łaską, która polega na niezmienności w dobru i w nieustannym Akcie - cnotach właściwych Bogu. Czy myślisz, że jest to coś nieznaczącego lub zwyczajnego: to twoje ciągłe krążenie w Dziełach twego Stwórcy, niezmienność twojej woli w Mojej, tylko po to, by podążać za Aktami Mojej Odwiecznej Woli?".


Tom 24 z 29 czerwca 1928 r.

Luisa robi swój obchód i powtarza "kocham cię" dla każdej stworzonej rzeczy. Uważa, że jest to tylko nawykowe jej działanie. Jezus: To "kocham cię" Luizy jest niczym innym jak kontynuacją jej pierwszego "kocham cię", które wypowiedziała w WB. Raz wypowiedziane w WB, ma właściwość ciągłego powtarzania się. "Kocham cię" tworzy ciepło, a WB tworzy światło. Z każdym "kocham cię" powstaje nowe słońce, jedno bardziej promienne od drugiego.


Tom 29 z 27.05.1931 r.

Tylko dzięki wytrwałości i wierności dusza bierze w posiadanie Dar życia w WB: "Wytrwała cierpliwość w cierpieniach i bolesnych spotkaniach życia, modlitwa powtarzana niestrudzenie, wierność, stałość i równomierność w działaniu w każdych okolicznościach" tworzą glebę przesiąkniętą życiodajną krwią duszy, do której Bóg jest wzywany poprzez wszystkie akty duszy, aby mógł w niej zrealizować swoje największe plany.


Tom 35 z 02.01.1938 r.

Aby móc żyć w WB, potrzebna jest decyzja Boga i mocne postanowienie ze strony człowieka. Decyzja ta jest ożywiona boską Mocą i nowym życiem, które czyni duszę niepokonaną wobec wszelkiego zła i zmienności życia.

Ta decyzja Boga nie podlega żadnym zmianom, ponieważ Bóg podejmuje decyzje tylko z dojrzałymi ludźmi! Innymi słowy, Bóg nie podejmuje żadnych decyzji z dziecinnymi i niedojrzałymi duszami, które nie traktują swoich decyzji poważnie. Bóg udziela życia w WB tylko tym ludziom, którzy potrafią wytrwać i są zdolni do poświęceń!


Może być tak, że dusza odczuwa swoją nędzę, swoje zło i słabości, ale to nic nie znaczy! One bowiem znikają dzięki mocy WB! Przede wszystkim dlatego, że te słabości nie pochodzą z LW człowieka, bo on jest zanurzony w WB, czyli trwa mocno w swoim postanowieniu! Nie może chcieć niczego innego niż to, czego chce Bóg.


"Bardzo często Moja Wola wykorzystuje te nędze, aby uczynić z nich najpiękniejsze podboje i rozprzestrzenić na nich Swoje Życie, ukształtować swoje królestwo, rozszerzyć tam swoje panowanie i przekształcić słabości w zwycięstwa i triumfy. Tak naprawdę dla duszy, która żyje w Niej, wszystko musi służyć Bożej Woli, jako najpiękniejsza miłość, którą dusza darzy Tego, który stanowi jej życie. Tak jak kamienie, cegły i gruz są użyteczne dla tego, kto chce zbudować piękne mieszkanie. (...) Dlatego nie trać pokoju ani nie przejmuj się nieszczęściami i perypetiami, ale pozostaw je w mocy Mojej Woli, aby Ona mogła uczynić z nich Swoje cuda miłości".



Zadanie domowe:

Dokonaj przeglądu swojego życia duchowego: jeśli odszedłeś od dobrych postanowień, odnów teraz swoją wierność wobec początku i powróć do swojej pierwszej miłości. Stałość i wierność polegają przede wszystkim na powracaniu wciąż na nowo: "Kto się nie poddaje, ten dopiero zaczyna!". Jeśli jednak nie jesteś pewien, czy twoje postanowienia cię nie przerastają, porozmawiaj o tym ze swoim doradcą duchowym lub spowiednikiem: lepiej robić mniej, ale wiernie wytrwać!



Święto św. Mateusza Apostoła(J 15,9-17)


Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! 10 Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. 11 To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.

Prawa przyjaźni z Chrystusem

12 To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. 13 Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. 14 Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. 15 Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. 16 Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. 17 To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.


To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.  (Joh 15,11)


... "Moja córko, wola ludzka wytworzyła tyle zła, że przedstawiała nieszczęśliwy stan biednego stworzenia. Przekształcił on swój los i swoje szczęście. Ponieważ Ja jestem szczęśliwy z natury, wszystko, co wyszło przez Nasze Ręce Stwórcy przy Stworzeniu, wyszło z pełnią szczęścia.

Tak więc w człowieku i poza nim wszędzie płynęła wieczna radość i błogość. Wola ludzka wypędziła z siebie to morze prawdziwej i wiecznej błogości, które wypędzone schroniło się w łonie swego Stwórcy, który to morze wyłonił aby wszystkie Jego Dzieła były szczęśliwe.

Jakkolwiek My jesteśmy szczęśliwi sami w sobie - tak, że nikt nie może przyćmić Naszej błogości - jesteśmy zmuszeni widzieć nieszczęśliwym człowieka, któremu została dana nadrzędna władza w Stworzeniu.

Widzieć Nasze dzieci nieszczęśliwe i zdawać sobie sprawę, że morzem Naszych rozkoszy nie cieszy się ten, kto był jego właścicielem, jest zawsze dla Nas smutne - nawet jeśli nie wyrządza Nam żadnej szkody.

Kto jednak żyje w Mojej Woli, przywołuje do siebie to morze rozkoszy i oddala od nas ten widok nieszczęścia biednych ludzi, a Nas uszczęśliwia podwójnie, bo widzimy, jak Nasze szczęście trafia do Naszych dzieci.

Dlatego Moja Wola ustawi wszystkie rzeczy na swoim miejscu i zabierze smutek spowodowany przez wolę ludzką, która umie swoim trującym szlamem uczynić wszystko gorzkim i mętnym.

Jakże pięknie jest widzieć wszystkich szczęśliwych! Jaka to pociecha dla ojca mieć koronę swoich dzieci i widzieć je wszystkie szczęśliwe, bogate, zdrowe, piękne, zawsze uśmiechnięte i nigdy nie płaczące!

Och, jak On się cieszy i czuje się pochłonięty szczęściem Swoim i swoich dzieci! Ja jestem bardziej niż Ojciec i czuję w sobie szczęście moich dzieci, bo szczęście jest czymś, co należy do Mojej Istoty i może wejść we Mnie; natomiast smutek* jest czymś obcym dla Mojej Istoty, co nie należy do Mnie i nie znajduje drogi do Mojego wnętrza.

Odczuwam troskę, widząc je takimi;jako Ojciec kocham wszystkich i chcę, aby wszyscy byli szczęśliwi."

(z "Księgi Nieba"; tom 24; 10 lipca 1928)

*W Bogu nie ma żadnych negatywnych uczuć.



To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.(J 15, 12)


... "Mała córko Mojej Woli, twoje 'kocham cię' - jakkolwiek małe by było - rani Naszą Miłość i z tych ran, które nam zadaje, pozwala wypłynąć Naszej ukrytej Miłości, aby ujawnić Nasze najskrytsze tajemnice, i Naszą wielką Miłość do stworzeń.

Wiedz więc, że kochaliśmy wszystkich ludzi, ale byliśmy zmuszeni zachować cały ogromny ogień Naszej Miłości ukryty w Naszej Boskiej Istocie. Nie znaleźliśmy bowiem w ludziach piękna, które by zachwyciło Naszą Miłość, ani miłości, która by Nas zraniła, abyśmy mogli zalać ludzkość Naszą Miłością i w ten sposób dać się poznać, kochać ich i pozwolić im kochać Nas.

Raczej były one pogrążone w letargu winy, że drżeliśmy na sam ich widok. Ale Nasza Miłość płonęła, My kochaliśmy ludzi i chcieliśmy, aby Nasza Miłość udzieliła się wszystkim.

Jak mieliśmy to zrobić?

W tym celu musieliśmy użyć wielkiego wynalazku Naszej Miłości, i tak się stało: powołaliśmy do istnienia małą Dziewicę Maryję i stworzyliśmy Ją całkowicie czystą, całkowicie świętą, całkowicie piękną, pełną miłości i bez zmazy grzechu pierworodnego, przy czym pozwoliliśmy, aby Nasza własna Boża Wola została poczęta jednocześnie z Nią, aby dostęp między Nią a Nami był otwarty i aby zapanowała wieczna i nierozerwalna jedność.  

Ta Królowa Niebios zachwyciła Nas swoim pięknem, a Nasza Miłość płynęła i rozlewała się [w Niej]. Swoją miłością Nas zraniła, a Nasza przeobfita miłość została w Niej ukryta.

Teraz, gdy Nasza Miłość patrzyła poprzez Jej piękno i miłość na wszystkie stworzenia, Nasza Miłość znalazła ujście, a Ja kochałem ukrytą miłością wszystkie stworzenia w tej Niebiańskiej Królowej.(!)

W ten sposób umiłowaliśmy wszystkich w Niej, a poprzez Jej piękno nie wydawali się nam już brzydcy. Nasza Miłość nie była już zamknięta w Nas, ale wylała się w sercu tak świętej istoty. Przekazując Jej Nasze Boskie Ojcostwo i kochając wszystkich w Niej, nabyła Boskie Macierzyństwo, aby móc kochać wszystkich, jako swoje dzieci, zrodzone przez Ojca Niebiańskiego.

Tak, jak czuła, że w Niej kochamy wszystkie stworzenia, tak czuła, że Nasza Miłość tworzy w Jej Matczynym Sercu nowe pokolenie całego rodzaju ludzkiego.  

Czyż może być większy zamysł miłości, większa miłosna twórczość niż Nasza Ojcowska dobroć, która, aby kochać stworzenia, nawet te, które nas obraziły, wybrała sobie z tego właśnie plemienia istotę, kształtując ją tak pięknie, jak tylko potrafiliśmy, aby Nasza Miłość nie znalazła przeszkód, by móc kochać w Niej wszystkich i sprawić, by ona kochała wszystkich?

W tej Niebiańskiej Królowej wszyscy mogą odnaleźć Naszą Miłość w Niej ukrytą, tym bardziej, że Ona, która posiadała Naszą Boską Wolę, rządziła Nami i sprawiła, że wszyscy Ją kochali, a My z kolei rządziliśmy Nią Naszym łagodnym panowaniem, aby była dla wszystkich bardzo czułą Matką. Prawdziwa miłość nie może być bez miłowania.

Używa wszystkich sztuk i korzysta z rzeczy najmniejszych i największych, aby kochać. Nasza Miłość jest czasem ukryta, czasem jawna, czasem działa bezpośrednio, czasem pośrednio, pokazując, że ożywiamy nieustanną miłością tych, których wydobyliśmy z głębi Naszej Miłości.

Nie moglibyśmy dać większego daru wszystkim pokoleniom, niż dać im tę niezrównaną istotę jako Matkę wszystkich, która przynosi im Naszą Miłość ukrytą w Niej, którą chce zaszczepić wszystkim swoim dzieciom"...

(z "Księgi Nieba"; tom 33; 4 lutego 1934)


Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.  (J 15,13)


"Moja córko, musisz wiedzieć, że w Naszej Boskości jest normalny porządek dla całego stworzenia i nie może to być przesunięte przez żadne wydarzenie, ani o jeden punkt, ani o minutę wcześniej, czy później. Życie kończy się wtedy, gdy My decydujemy o tym.

Pod tym względem My jesteśmy niezmienni.

Ale w Nas jest też porządek nadzwyczajny, ponieważ jesteśmy Panami praw całego Stworzenia, mamy prawo je zmieniać, kiedy tylko zechcemy. Ale kiedy My je zmieniamy, to musi być w tym wielka cześć dla Nas i wielkie dobro dla całego stworzenia. Nie zmieniamy Naszych praw z powodu małych rzeczy.

Tak więc, Moja córko, wiesz, że największym Dziełem jest ustanowienie Królestwa Mojej Woli na ziemi i uczynienie go znanym.

Nie ma żadnego dobra, które stworzenie może otrzymać, jeśli nie zna tego Królestwa.

Dlaczegóż więc dziwisz się, że dozwoliliśmy posłuszeństwu, aby nie pozwolić ci umrzeć?

Tym bardziej, że ty ze względu na twoje połączenie z Moim Boskim FIAT, wchodzisz w nadzwyczajny porządek. A ponieważ każde poznanie Mojej Bożej Woli to wiele Boskich Żywotów, które wyszły z Naszego Łona, dlatego konieczna była ofiara twojego życia aby je otrzymać i pozbawienie samego Nieba, z którego wyrwało cię posłuszeństwo.

Co więcej, ponieważ Moja Boża Wola, Jej Wiedza, Jej panowanie, są nie tylko największymi dobrami dla ziemi, ale całkowitą Chwałą dla całego Nieba, całe Niebo prosiło Mnie o spełnienie błagań tych, którzy nad tobą sprawowali władzę.

A Ja, w świetle Mojej Woli, poddałem się ich prośbom, gdy otwierałem ci drzwi. Czy myślisz, że nie wiem o twojej wielkiej ofierze, o twoim nieustannym męczeństwie, bycia z dala od Ojczyzny Niebieskiej, a to tylko po to, aby wypełnić Moją Wolę w tym, przez którego jest ci Ona nakazana? Zaiste, ta ofiara wyrwała ze Mnie wiele żywotów wiedzy Mojego FIAT.

Ponadto potrzebna była dusza, która zna Niebo i to, jak Moja Boża Wola dokonuje się w Niebiańskim Przybytku, aby móc jej powierzyć Jej tajemnice, Jej historię, Jej życie, aby mogła je docenić i uczynić je swoimi i była gotowa oddać swoje życie, aby inni mogli poznać to tak wielkie dobro."

Powinnaś je pielęgnować, uczynić je swoimi i być gotową oddać swoje życie, aby inni mogli poznać tak wielki skarb."....

(z "Księgi Nieba"; - tom 25; 22 lutego 1929)

…………………

... "Moja córko, niemniej jednak pierwszym celem Odkupienia w Naszym Duchu było przywrócenie Królestwa Woli Bożej w Stworzeniu. To była  Boskość, którą umieściliśmy w stworzeniu, Nasza działająca Wola, najszlachetniejszy, najpiękniejszy Akt i dlatego umiłowaliśmy stworzenie do szaleństwa, ponieważ posiadało [coś] Naszego. W nim Siebie umiłowaliśmy i dlatego Nasza Miłość była doskonała, pełna i nieustanna. Jakbyśmy nie mogli oderwać się od duszy, czuliśmy własną Wolę, która z wnętrza duszy przynaglała nas do kochania jej.

Kiedy zstąpiłem z nieba na ziemię, wezwało Mnie panowanie i Moc Mojego Fiat, ponieważ domagał się On swoich praw i pragnął, aby Jego szlachetny i Boski Akt został przywrócony i zabezpieczony.

Zabrakłoby porządku i postąpilibyśmy wbrew Naszej Naturze, gdybym, zstępując z nieba, przyniósł stworzeniom bezpieczeństwo ale Nasza Wola, Nasz najpiękniejszy Boski Akt, który w nich umieściliśmy, początek, źródło i cel wszystkiego,  nie zostałby zabezpieczony, i nie zostałoby w nich przywrócone Jego Królestwo. Ale kto nie pragnie najpierw uratować siebie, a dopiero potem innych? Nikt; a jeśli nie może zbawić samego siebie, to jest to znak, że nie ma siły ani mocy, by zbawić innych.

Przywracając Królestwo Mojej Woli w stworzeniu, dokonałem największego Aktu, tego Aktu, którego może dokonać tylko Bóg, to znaczy zapewniłem bezpieczeństwo Mojemu własnemu Życiu w stworzeniu.  

Podczas gdy Ja ratowałem Siebie, wszyscy zostali zabezpieczeni i zniknęło wszelkie niebezpieczeństwo, ponieważ mieli w swojej mocy Boskie Życie, w którym mogli znaleźć wszystkie potrzebne im dobra.

Dlatego moje Odkupienie, Moje Życie, Moje cierpienia i Moja śmierć posłużą do przysposobienia stworzeń do tego dobra, jak również do przygotowania(zadysponowania) ich do wielkiego cudu, jakim jest Królestwo Mojej Woli w ludzkości.

Jeśli Jej owoce i życie nie są jeszcze widoczne, to nic nie znaczy, ponieważ w Moim Człowieczeństwie jest ziarno, życie Mojego Fiat.  Dlatego to ziarno ma moc formowania długiej prokreacji tak wielu innych nasion w sercach, aby na nowo rodzić w nich odradzające się życie Mojej Woli w ludzkich pokoleniach.

Nie ma więc Aktu, którego dokonuje Istota Najwyższa, który nie pochodziłby z Naszej Woli. Jej Miłość jest tak wielka, że czyni Siebie życiem w Naszym Akcie i domaga się Swoich praw jako życie, ponieważ chce Swoje Życie rozwijać.

Jakże więc mógłbym zstąpić dla dokonania Odkupienia, gdybym nie przywrócił tych praw Mojej Woli? Te prawa aby dokonać odkupienia, zostały przywrócone w Mojej Niebieskiej Matce i w Moim Człowieczeństwie. Tylko dlatego, że Moja Wola miała te pierwsze prawa, mogłem przyjść dla dokonania Odkupienia, bo inaczej nie znalazłbym ani drogi, ani miejsca, gdzie mógłbym zejść.

Moje Człowieczeństwo, poprzez cierpienie, zobowiązało się wobec Mojej Woli do przywrócenia Jej tych praw, aby w swoim czasie mogła królować w rodzinie ludzkiej.

Módl się więc i w zjednoczeni ze Mną, nie wahaj się nawet złożyć ofiary ze swego życia dla tak świętej, i boskiej sprawy, z najbardziej heroicznej, i największej miłości do wszystkich ludzi"...

(z "Księgi Nieba";  tom 33; 6 maja 1934)


Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.  (J 15,15)


(...) "Córko moja, zadajesz gorycz Mojej uczcie, bo kiedy komunikuję jakąś Prawdę, czynię to, bo chcę ze stworzeniem celebrować ucztę. Ale jeśli ono nie ufa Mi w pełni i wątpi, to świętowanie zostaje przerwane i zamienia się w gorycz.



KATEDRY ŚW.PIOTRA APOSTOŁA ŚWIĘTO (Mt 16, 13-19)                                                                                                                                                                                                                                   “ Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”  (Mt 16, 18)

Kiedy byłam w moim zwyczajowym stanie, poza sobą, byłam w pobliżu ogrodu, który wydawał się być kościołem. W pobliżu stały osoby, które zdawały się spiskować przeciwko Kościołowi i Papieżowi, a pośród nich był Nasz Pan, ukrzyżowany, ale bez głowy.

Któż może opisać, jak bolesny i ohydny był widok Jego Najświętszego Ciała w takim stanie? Zrozumiałem, że ludzie nie chcą Jezusa Chrystusa, jako swojej Głowy, a ponieważ Kościół reprezentuje Go na tej ziemi, próbują zniszczyć to, co jest zamiast Niego.

Potem znalazłem się w innym miejscu, gdzie inni ludzie pytali mnie: "Co ty powiesz o Kościele?".

Dostrzegłem światło w moim duchu i powiedziałem: "Kościół zawsze będzie Kościołem; co najwyżej może zostać obmyty we własnej krwi, ale ta kąpiel uczyni go piękniejszym i chwalebniejszym". Kiedy to usłyszeli, powiedzieli: "To jest błędne; wezwijmy naszego Boga i posłuchajmy, co mówi".

Wtedy wyszedł człowiek, który przewyższał wszystkich wzrostem, z koroną na głowie, i powiedział: "Kościół zostanie zniszczony, nie będzie już publicznych nabożeństw, co najwyżej niektóre w tajemnicy; a Matka Boża nie będzie już uznawana".

Kiedy to usłyszałam, powiedziałam: "A kim ty jesteś, że ośmielasz się tak mówić? Czy nie jesteś wężem, którego Bóg skazał na pełzanie po ziemi? A teraz jesteś tak zuchwały, by udawać króla i zwodzić ludzi? Rozkazuję ci ujawnić się takim, jakim jesteś".

Gdy tak mówiłam, wielki stał się bardzo, bardzo mały, przybrał postać węża i zanurzył się w głębiny w kształcie pioruna. Wtedy znalazłem się wewnątrz siebie.

(z Księgi Nieba,  Tom 4; 23 lutego 1903 r.)

…………………

... Znalazłam się poza sobą w pomieszczeniu, w którym znajdowała się majestatyczna i czcigodna, ale poważnie chora dama. Leżała w łóżku z baldachimem tak wysokim, że prawie dotykał sklepienia. Musiałam trwać nad tym baldachimem, aby go trzymać, trzymana w ramionach kapłana, i obserwować tę biedną chorą kobietę. Kiedy byłem w tej pozycji, zobaczyłam kilka osób konsekrowanych otaczających ją i zapewniających opiekę tej pacjentce; ze smutkiem mówili do siebie nawzajem: "Ona ma się źle, bardzo źle, brakuje jej tylko odrobiny wstrząsu". Pilnowałam, by trzymać się ściany łóżka w obawie, że mogłaby umrzeć, gdyby łóżko się poruszyło. Ale kiedy zobaczyłam, że sprawy się przeciągają i jestem prawie znudzona tą bezczynnością, powiedziałam do trzymającej mnie osoby: "Zlituj się nade mną i puść mnie. Jestem bezużyteczna i nikomu nie pomagam.Dlaczego mam tutaj stać bezczynnie? Jeśli zejdę na dół, mogę przynajmniej jej służyć, pomóc jej".

Ale on powiedział: "Czy nie słyszałaś, że nawet niewielki wstrząs może pogorszyć jej stan i sprowadzić na nią niezwykle smutne rzeczy? Jeśli zejdziesz, może nawet umrzeć, bo nie ma nikogo, kto mógłby przytrzymać łóżko". Powiedziałam: "Ale jak to możliwe, że ona otrzymuje tę pomoc tylko dlatego, że ja to robię? Nie wierzę w to. Proszę miej litość dla mnie i pozwól mi zejść." Po kilkukrotnym powtórzeniu tych słów, położył mnie na podłodze i bez niczyjej pomocy podeszłam do pacjentki: ku mojemu zdziwieniu i smutkowi zobaczyłam, że łóżko się porusza.

Wraz z tymi poruszeniami jej twarz stała się sina, drżała i wydawała z siebie sapanie umierającej osoby. Ci nieliczni konsekrowani płakali i mówili: "Nie ma więcej czasu, ona już wydaje ostatnie tchnienia".

Wtedy wrogo nastawieni mężczyźni, żołnierze i dowódcy weszli, aby pobić chorą kobietę. Ale umierająca kobieta podniosła się nieustraszenie i majestatycznie, aby dać się zranić i pobić.

Kiedy to zobaczyłem, zadrżałam jak trzcina i wyznałam sobie: "Byłam tego przyczyną. Ja sama byłam przyczyną tak wielkiego zła".

Zrozumiałam, że ta dama reprezentuje Kościół, który jest chory w swoich członkach, i wiele innych znaczeń, których wyjaśnianie wydaje mi się zbędne, ponieważ zrozumie się je, gdy przeczyta się to, co napisałam.

(z "Das Buch des Himmels";  DI Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - Tom 5; 24 października 1903 r.)

……………………

... Ta Dama reprezentowała Kościół, który jest chory nie w sobie, ale w swoich członkach. Ale chociaż jest pochylony, znieważony przez wrogów i chory we własnych członkach, nigdy nie traci swojego majestatu i czci.

Łoże, na którym leżała, oznaczało, że Kościół, choć wydawał się uciskany, chory, walczący, to jednak spoczywa w wiecznym odpoczynku na ojcowskim Łonie Boga, pełen pokoju i bezpieczeństwa, jak dziecko w łonie matki.

Zrozumiałem, że baldachim łóżka, który dotykał sklepienia, był boską ochroną, która zawsze pomaga Kościołowi i że wszystko, co w nim jest, pochodzi z Nieba: święte sakramenty, nauka i inne, wszystko jest niebiańskie, święte i czyste, w taki sposób, że istnieje wieczne, nieprzerwane połączenie między Niebem, a Kościołem.

Spośród kilku osób konsekrowanych, które opiekowały się i pomagały Pani, zrozumiałem, że niewielu jest takich, którzy bronią Kościoła aż do oddania życia i traktują zło wyrządzone Kościołowi tak, jakby wyrządzono je im samym.

Pokój, w którym mieszkała Pani, był wykonany z kamienia, który reprezentuje stałość i niezłomność, a nawet surowość Kościoła Świętego, który nie rezygnuje z żadnego należnego mu prawa.

Umierająca kobieta, która z odwagą i śmiałością pozwala się pokonać swoim wrogom, reprezentowała Kościół, który wtedy, gdy wydaje się umierać, powstaje jeszcze bardziej nieustraszony, ale jak?

Cierpiąc i przelewając krew - to jest prawdziwy duch Kościoła, zawsze gotowy na wynszczenie, tak jak Jezus Chrystus.

(z "The Book of Heaven"; Tom 5; 25 października 1903)

………………………

Kiedy byłam w moim zwyczajowym stanie, ukazało mi się Serce mojego dobrego Jezusa; kiedy patrzyłam w Jezusa, widziałam w Nim Jego Serce, a kiedy patrzyłam w siebie, widziałam również we mnie Jego Najświętsze Serce. O, jaka słodycz, jakie rozkosze, ileż harmonii można było odczuć w tym Sercu! Wtedy, gdy radowałam się z Jezusem, usłyszałam Jego niezwykle słodki głos płynący z Jego serca, który mówił do mnie:

"Córko, rozkoszy Mojego Serca, miłość chce wylać swoje serce, bo inaczej nie może podążać dalej, zwłaszcza wobec duszy, która Mnie prawdziwie kocha i nie dopuszcza do siebie żadnej innej przyjemności, żadnego innego smaku, żadnego innego życia poza miłością.

Czuję się tak przyciągnięty do tych dusz, że sama miłość zmusza Mnie do rozerwania zasłon wiary, objawiam się i pozwalam im w tym czasie cieszyć się rajem już tu na ziemi. Miłość nie pozwala mi czekać na śmierć u tych, którzy mnie naprawdę kochają, ale już w tym życiu ją przewiduję.

Raduj się, poczuj Moje rozkosze, zobacz, ile błogości jest w Moim Sercu. We wszystkim bierz udział, rozlewaj się w Mojej Miłości, aby twoja jeszcze bardziej się rozprzestrzeniała i abyś jeszcze bardziej Mnie kochała".  

Kiedy to mówił, zobaczyłam kilku księży, a Jezus mówił dalej: "Moja córko, Kościół w tym czasie umiera, ale nie umrze, lecz powstanie piękniejszy.

Dobrzy kapłani dążą do życia bardziej ogołoconego, bardziej ofiarnego i bardziej czystego; źli kapłani dążą do życia bardziej zapatrzonego w siebie, bardziej wygodnego, bardziej zmysłowego i całkowicie ziemskiego. Mówię do nich, ale nie do tych drugich. Mówię do nich, to znaczy do tych nielicznych dobrych - chociażby w każdym kraju był tylko jeden.

Do nich zwracam się, nakazując, prosząc, błagając, aby budowali domy wspólnot i aby uratowali dla Mnie kapłanów, którzy przyjdą do tych placówek, i aby byli całkowicie wolni od wszelkich więzów rodzinnych; a przez tych kilku dobrych Mój Kościół podniesie się ze swojej agonii.

To są moje podpory, moje filary, kontynuacja życia Kościoła. Nie mówię do innych, to znaczy do tych wszystkich, którzy nie mają ochoty zrywać wszelkich więzów z rodziną, bo kiedy mówię, to z pewnością nikt mnie nie słucha, raczej są niezadowoleni na samą myśl o zerwaniu wszelkich więzów.

Niestety, przyzwyczaili się do picia kielicha interesowności i tym podobnych rzeczy, które są słodkie dla ciała, ale trujące dla duszy. Skończy się na tym, że będą pić szambo świata.

Chcę je ratować za wszelką cenę, ale nie jestem wysłuchany Dlatego mówię, ale dla nich jest to tak, jakbym nie mówił".

(z Księgi Nieba,  tom 10; 28 stycznia 1911)

--------------------                                                                                                             Tego ranka po Komunii Świętej usłyszałam, jak mój zawsze umiłowany Jezus powiedział do mnie w moim wnętrzu:  

"O haniebny świecie, czynisz wszystko, by zepchnąć Mnie z powierzchni ziemi i wygnać ze społeczeństwa, ze szkół, z rozmów, ze wszystkiego. Spiskujesz, aby zburzyć miejsca kultu i ołtarze, aby zniszczyć Mój Kościół i zabić Moje sługi, a Ja przygotowuję dla ciebie Wiek Miłości, Erę Mojego Trzeciego Fiat.

Ty będziesz kontynuował swoją drogę, aby Mnie wygnać, a Ja zawstydzę cię Moją Miłością, będę szedł za tobą z tyłu, skonfrontuję cię twarzą w twarz, aby pokonać cię w miłości; a tam, gdzie Mnie wypędziłeś, ustanowię Mój Tron i będę rządził bardziej niż przedtem, ale w sposób o wiele bardziej zaskakujący, że ty sam upadniesz u stóp Mojego Tronu, jakby związany mocą Mojej Miłości."

Potem dodał: "Ach, córko moja, stworzenia coraz bardziej pogrążają się w złu, ileż to zgubnych planów przygotowują! Dojdą do punktu, w którym zło samo się wyczerpie. Ale podczas gdy oni trwają na swojej wybranej drodze, Ja działam, aby mój Fiat Voluntas Tua znalazł swoje wypełnienie i posłuch, aby Moja Wola mogła panować na ziemi, ale w zupełnie nowy sposób.

Jestem w trakcie przygotowywania wieku trzeciego Fiat, w którym Moja Miłość wyleje się w sposób cudowny i niespotykany. Ach tak! Chcę całkowicie pokonać człowieka w miłości! Bądź więc uważna; chcę, abyś ze Mną przygotowała tę Niebiańską i Boską Epokę Miłości, Połączymy ręce i będziemy pracować razem."

Potem zbliżył się do moich ust i tchnął we mnie Swój Wszechmocny oddech, a ja poczułam, że płynie we mnie nowe życie; potem zniknął.

Tom 12; 8 luty 1921



======================================================================================================================================================

Piątek po Środzie Popielcowej (Mt 9,14-15)


Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. (Mt 9,15)



5 grudnia 1903; Tom 6; Dr Pflügl

Święte pragnienie przyjęcia Jezusa zastępuje sakrament w taki sposób, że dusza oddycha Bogiem, a Bóg oddycha duszą.


Tego ranka nie mogłam przyjąć Komunii świętej. Byłam więc bardzo smutna, ale oddana. Pomyślałam: Gdybym nie była w tej sytuacji, będąc przykuta do łóżka i nie będąc duszą ofiarną, z pewnością byłabym w stanie Go przyjąć. I powiedziałam do Pana: "Widzisz, mój stan, jako duszy ofiarnej poddaje mnie ofierze, że nie mogę przyjąć Cię w sakramencie. Przyjmij przynajmniej ofiarę, że pozbawiam się Ciebie, aby uszczęśliwić Cię intensywniejszym aktem miłości do Ciebie. Niech to pozbawienie Ciebie udowodni moją jeszcze większą miłość do ciebie i osłodzi gorycz twojego pozbawienia." Kiedy to mówiłam, łzy płynęły mi z oczu. Ale o dobroci mojego dobrego Jezusa! Kiedy zaczęłam zasypiać, przyszedł natychmiast, nie pozwalając mi czekać i bez szukania Go przez długi czas. Położył swoje ręce na mojej twarzy, pogłaskał mnie i powiedział: "Moja córko, biedna córko. Odwagi! To pozbawienie Mnie jeszcze bardziej pobudza pragnienie i w tym pobudzonym pragnieniu dusza oddycha Bogiem.

A Bóg, który czuje się jeszcze bardziej rozpalony tym pobudzeniem duszy, oddycha duszą.

W tym wzajemnym oddechu Boga i duszy pragnienie miłości rozpala się jeszcze bardziej, a ponieważ Miłość jest ogniem, tworzy czyściec dla duszy.

A czyściec ten służy jej nie tylko jako komunia święta w ciągu dnia, jak dopuszcza Kościół, ale jako nieustannie trwająca komunia, jak oddech, który jest ciągły.

Jednak wszystkie te komunie powstają z najczystszej miłości. Są one czysto duchowe, a nie cielesne. Duch jest doskonalszy i dlatego miłość jest bardziej intensywna. W ten sposób odpłacam - nie komuś, kto nie chce Mnie przyjąć, ale komuś, kto nie może Mnie przyjąć i pozbawia się Mnie, aby Mnie uszczęśliwić".

………………….

30 maja 1912; Tom 11

Miłość duszy daje życie Jezusowi, kształtuje Go i karmi. Miłość tworzy ich wzajemny wypoczynek


... "Córko moja, jeżeli jesteś pozbawiona* Mnie, wykorzystaj to pozbawienie Mnie, aby podwoić, potroić, powiększyć stokrotnie akty twojej miłości do Mnie, w taki sposób, abyś w sobie i poza sobą tworzyła środowisko całkowicie pełne miłości, abyś w tym środowisku znalazła Mnie jeszcze piękniejszego i jakby odrodzonego do nowego życia, bo gdzie jest miłość, tam Ja jestem.

I dlatego dla duszy, która prawdziwie Mnie kocha, nie może być rozłąki, ale My tworzymy jedno i to samo, bo miłość niejako stwarza Mnie, daje Mi życie, odżywia Mnie, sprawia, że wzrastam.

W miłości odnajduję swoje centrum i czuję się na nowo stworzony i odrodzony, podczas gdy Ja jestem wieczny, bez początku i bez końca. Ale dzięki duszy, która Mnie kocha, miłość tak bardzo Mi się podoba, że czuję się jakby odnowiony.

Co więcej, w tej miłości znajduję Mój prawdziwy odpoczynek. Mój intelekt spoczywa w intelekcie tego, który Mnie kocha, Moje Serce, Moje pragnienie, Moje ręce, Moje stopy spoczywają w sercu tego, który Mnie kocha, w pragnieniu tego, który Mnie kocha i pragnie Mnie samego, w rękach, które pracują dla Mnie, w stopach, które chodzą tylko dla Mnie.

W ten sposób idę krok po kroku do odpoczynku w duszy, która Mnie kocha, a dusza swoją miłością znajduje Mnie we wszystkim i wszędzie, spoczywa całkowicie we Mnie i odradza się, i upiększa w Mojej Miłości, i wzrasta w cudowny sposób w Mojej własnej Miłości."

(z "Księgi Nieba"; tom 11; 30 maja 1912)

*Luiza używa określenia: “Jestem okradziona z Jezusa” w swoich tekstach.

…………………..

Moja mała i biedna wola odczuwa najwyższą potrzebę Bożej Woli. Bez Niej jestem zagłodzonya, bez siły, ciepła i życia, w rzeczy samej, cierpię śmierć w każdej chwili, ponieważ jeśli mi Jej brakuje, nie ma nikogo, kto mógłby Ją zastąpić i odżywiać Jej życie we mnie. Dlatego powtarzam: "Jestem głodna, przyjdź, o Boża Wolo, i daj mi swoje życie, aby mnie Tobą napełnić, w przeciwnym razie umrę". Kiedy tak tęskniłam za doznaniem pełni Bożej Woli we mnie, mój dobry Jezus powtórzył Swoją krótką wizytę i przemówił do mnie pełen dobroci:

"Moja błogosławiona córko, twoja tęsknota, twój głód, najwyższe pragnienie odczuwania życia Mojej Woli w każdej chwili, są ranami dla mojego Serca i miłosnymi łzami, które zadają Mi przemoc i przyciągają Mnie do ciebie w pośpiechu, abym sprawił, że życie Mojej Woli wzrośnie w tobie.

Wiedz, że gdy tylko dusza pragnie pełnić Moją Wolę, żyć w Niej i czynić w Niej swoje akty, wzywa swego Stwórcę. Ten zaś czuje się wezwany mocą własnej Woli w duszy, której nie może się oprzeć ani zwlekać w najmniejszym stopniu.

Raczej, ponieważ nigdy nie pozwalamy się przewyższyć w Miłości, kiedy dusza wzywa Nas, nie zostawiamy jej czasu na wezwanie Nas, ale wzywamy ją do Siebie; a ona pędzi do Naszej Boskiej Istoty jak do własnego centrum, rzuca się w Nasze ramiona i ściskamy ją tak mocno, że przekształcamy ją w Nas.

W tej doskonałej zgodności między Stwórcą, a stworzeniem, Nasz ogień miłości jest tak wielki, że kochamy ją nową i podwojoną miłością.

Ale to nie wystarczy, przekazujemy jej Naszą Najwyższą Istotę w taki sposób, że [również] pozwalamy się kochać przez nią nową i podwójną miłością.

Gdybyś tylko wiedziała, co to znaczy być kochana przez Boga nową i podwójną miłością i móc kochać Go nową i podwójną miłością! Tylko w Naszej Woli możliwe są te cuda i niesamowite dzieła. Bóg kocha Siebie w stworzeniu; wszystko należy do Niego, więc nic dziwnego, że zawsze wprowadza w życie Swoją nową Miłość, podwaja ją, pomnaża stokrotnie, tyle, ile chce i daje duszy łaskę kochania Go Jego własną Miłością. Gdyby tak nie było, spostrzegano by ogromną nierówność między Bogiem, który potrafi kochać, a [człowiekiem], który nie potrafi kochać. Biedne stworzenie zostałoby upokorzone, zniszczone, pozbawione werwy i jedności miłości ze swoim Stwórcą.

Jeśli bowiem dwie istoty nie mogą kochać się wzajemnie równą miłością, ta nierówność rzeczywiście powoduje brak radości, podczas gdy Nasza Wola jest jednością i dobrowolnie daje swoją Miłość stworzeniu, aby być kochaną.Daje swoją świętość, aby ją uświęcić, swoją mądrość, aby mogła rozpoznać Boga. Bóg nie posiada niczego, czego nie chciałby dać duszy, tym bardziej, że dusza, która żyjąc w Naszym Fiat, odłożyła na bok własną wolę, aby dać życie Naszej Woli w jej aktach, ukształtowała w sobie małe życie Naszej Woli, która zapewnia swój wzrost i pragnie go.

Dla tego wzrostu wystarczy kolejny Akt w Mojej Woli, westchnienie, aby dusza zaspokoiła swój głód, całkowite pragnienie, aby Moja Wola płynęła w całej jej istocie: z tym wszystkim dusza może zdobyć wystarczającą ilość pokarmu, aby poczuć się nasycona wszystkim, co należy do jej Stwórcy.

Potrzebuje ona najwyższej czujności, a Moja Wola uczyni wszystko, co konieczne, aby ukształtować w duszy swoje Życie." (Hannibal di Francia - DI Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - Tom 34; 5 stycznia 1936 r.)



===============================================================================================================================

Czwartek po Popielcu (Łk 9,22-25)


22 I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».23 Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! 24 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. 25 Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?


23 Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! 24 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.(Łk 9,23-24)


Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, modliłam się, a gdy się modliłam, zamierzałam wejść w Wolę Bożą i w Niej, uczyniłam moim wszystko, co w Niej istnieje. Albowiem nic przed Nią nie może umknąć z tego co przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Uczyniłam sobie koronę ze wszystkiego i w imieniu wszystkich zanosiłam przed Majestat Boży mój pokłon, moją miłość i zadośćuczynienie itd.

Otóż mój zawsze ukochany Jezus poruszył się w moim wnętrzu i powiedział do mnie: Córko moja, prawdziwe życie duszy, zrealizowane w Mojej Woli, jest niczym innym, jak ukształtowaniem jej życia w Moim Życiu i nadaniem wszystkiemu, co czyni, Mojej własnej formy.

Ja nie czyniłem nic innego, jak tylko pozwalałem wzlatywać w Mojej Boskiej Woli wszystkim Moim Aktom, zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym. Wysłałem każdą myśl Mojego intelektu w podróż, aby mogła unosić się nad każdą myślą wszystkich stworzeń, które już istniały w Mojej Woli; a Moja myśl - unosząca się nad wszystkim - uczyniła się niejako koroną każdego ludzkiego intelektu, składając Majestatowi Ojca hołd, adorację, uwielbienie, miłość i ekspiację każdej stworzonej myśli.

Tak samo czyniłem z Moimi spojrzeniami, Moimi Słowami, Moimi ruchami i moimi krokami. Otóż aby dusza mogła żyć w Mojej Woli, musi nadać swojemu umysłowi formę Mojego Umysłu, swojemu spojrzeniu formę Mojego spojrzenia, swojemu słowu formę Mojego Słowa, swojemu ruchowi formę Mojego ruchu. Kiedy to czyni, traci swoją formę i nabywa Moją.

Ona nie czyni nic innego, jak tylko zadaje nieustanną śmierć ludzkiej egzystencji i daje życie Woli Bożej.

W ten sposób dusza będzie mogła dopełnić w sobie życie Mojej Woli. W przeciwnym razie nigdy ten Cud nie zostanie całkowicie zrealizowany, a ta forma całkowicie ukształtowana według Mojej Formy. Tylko Moja Wola jest wieczna i niezmierzona, i pozwala odnaleźć wszystko. Sprowadza przeszłość i przyszłość do jednego punktu i w tym jednym punkcie odnajduje wszystkie bijące serca, każdy działający umysł i całe Moje działanie w ciągłej aktywności.. Dusza zaś, czyniąc Moją Wolę swoją własną, czyni wszystko, wynagradza za wszystkich, miłuje za wszystkich oraz czyni dobro dla wszystkich i dla każdego z osobna, tak jakby byli zespoleni w jedno. Któż mógłby osiągnąć tak wiele? Żadna cnota, żaden heroizm. Nawet męczeństwa nie można przyrównać do Mojej Woli. Wszystko, wszystko pozostaje daleko w tyle za działaniem w Mojej Woli.

Bądź więc uważna i działaj tak, żeby Misja Mojej Woli znalazła w tobie swoje wypełnienie.

(Księga Nieba; ;12, 5 Styczeń 1921)

—--------------

Czułam się wyniszczona żalem z powodu opuszczenia mnie przez Jezusa i ze smutkiem myślałam, że On już nie przyjdzie. O, jakże przeszywająca myśl - nie widzieć już Tego, który był całym moim życiem, moim błogosławieństwem, moim dobrem! W czasie tych rozmyślań mój słodki Jezus poruszył się we mnie i powiedział do mnie: "Córko moja, jakże mogę cię opuścić, skoro w twojej duszy jest uwięziona Moja Wola i dając życie wszystkim twoim aktom, prowadzi Swoje życie jakby we własnym centrum?

Tak więc w jednym miejscu na ziemi jest Moje Życie. Ach, gdyby tego Mojego Życia nie było na ziemi, Moja sprawiedliwość wylałaby się z taką zaciekłością, że zniszczyłaby ziemię!". Słysząc to, powiedziałam: "Mój Jezu, Twoja Wola jest przecież wszędzie, nie ma miejsca, gdzie by Jej nie było, a Ty mówisz, że Ona jest uwięziona we mnie?".

A Jezus: "Z pewnością jest Ona wszędzie w swoim bezmiarze, wszechwiedzy i wszechmocy. Jak Król podporządkowuje sobie wszystko i nie pozwala nikomu wymknąć się spod swego panowania - ale jako Życie, w którym stworzenie formuje swoje, aby prowadzić swoje w Życiu Mojej Woli i formować Życie Woli Bożej na ziemi, nie istnieje. Dla wielu, którzy jej(WB) nie czynią, jest to tak, jakby Ona nie istniała.

To tak, jakby ktoś miał wodę w swoim pokoju, a nie pił jej, jakby miał ogień, a nie poszedł się ogrzać, jakby miał chleb, a nie jadł go. Chociaż człowiek ma przy sobie wszystkie te życiodajne elementy, to jeśli ich nie przyjmie, może umrzeć z pragnienia, zimna i głodu.

Jedni używają Jej oszczędnie i są słabi i chorzy, jeszcze inni codziennie i ci są zdrowi i silni. Dlatego, gdy ktoś posiada jakieś dobro, wszystko zależy od tego, czy wola człowieka chce to dobro przyjąć i w jaki sposób chce je przyjąć. W zależności od tego, w jaki sposób korzysta z tego dobra, otrzymuje jego efekty.

Podobnie jest z Moją Wolą: aby stała się życiem duszy, ta musi pozwolić, aby jej własna wola zniknęła w Mojej, aby jej własne "chcę" przestało istnieć. Moja Wola, jako Akt pierwotny, musi przejąć wszystkie jej akty i Ona da się duszy jako woda, aby ugasić jej pragnienie boskimi i niebiańskimi wodami; jako ogień, aby nie tylko ją ogrzać, ale zniszczyć w niej to, co ludzkie, i odbudować w niej Życie Mojej Woli; jako pokarm, aby ją odżywić i uczynić silną i mocną.

O, jak trudno jest znaleźć stworzenie, które zrzekłoby się wszystkich swoich praw, aby oddać prawo panowania tylko Mojej Woli! Prawie wszyscy pragną zachować coś z własnej Woli, a zatem Moja Wola, skoro nie panuje w nich w pełni, nie może uformować Swego Życia we wszystkich stworzeniach".

(Księga Nieba; Tom 16, 4 października 1923 r.).

…………………

"Świętość nie składa się z jednego aktu (nie zostaje ukształtowana przez jeden akt), ale z wielu aktów razem. Pojedynczy akt nie stanowi ani o świętości, ani o niegodziwości, ponieważ jeśli nie dokonuje się dalszych aktów, "świętość" pozostaje bezbarwna i pozbawiona żywych niuansów, a zatem ani świętości, ani przewrotności nie można nadać właściwego znaczenia, czy wartości.

Zatem tym, co nadaje świętości blask i odciska pieczęć świętości, są ciągłe dobre akty. Nikt nie może twierdzić, że jest bogaty, ponieważ posiada monetę, ale tylko ten, kto posiada rozległe posiadłości, dwory, pałace itd.

Podobnie jest ze świętością. I o ile świętość wymaga tak wielu dobrych uczynków, poświęceń i heroizmu, ale może być także fragmentaryczna i nieciągła, o tyle świętość w Mojej Woli nie zna faz nieregularności, lecz łączy się z nieustannym Aktem Woli Wiecznej, która nigdy się nie zatrzymuje, lecz jest zawsze aktywna, zawsze w pracy, zawsze triumfująca, zawsze kochająca i nigdy się nie zatrzymuje.

W ten sposób świętość w Mojej Woli daje duszy odcisk działania jej Stwórcy, to znaczy Jego nieprzerwanej miłości, nieustannie  zachowującej wszystko, co stworzył: Ona nigdy się nie zmienia i jest nieodmienna.

Ten, kto podlega zmienności, należy do ziemi, a nie do nieba; zmienna jest wola ludzka, a nie Boska; zerwanie czegoś dobrego jest właściwe stworzeniu, a nie Stwórcy; wszystko to nie przystoi świętości życia w Mojej Woli, ponieważ zawiera ona insygnia i obraz świętości jej Stwórcy.

Dlatego bądź uważna, odstąp wszystkie swoje prawa Woli Najwyższej, a Ja będę coraz bardziej kształtował w tobie świętość życia w Mojej Woli".

(Księga Nieba, tom 17; 25 lipca 1924)

—------------------------

... "Moja córko, życie w Mojej Woli pociąga za sobą utratę wszelkich praw do własnej woli: Wszystkie prawa należą do Woli Bożej i dopóki dusza nie utraci swoich własnych praw, nie może być mowy o prawdziwym życiu w Mojej Woli, lecz co najwyżej o jej oddaniu i upodobnieniu się do Mojej Woli; życie w Mojej Woli nie oznacza bowiem, że dusza działa jedynie według Mojej Woli, lecz że całe wnętrze duszy nie daje miejsca ani uczuciu, ani myśli, ani pragnieniu, ani nawet jednemu oddechowi, w którym Moja Wola nie miałaby swojego miejsca.

Moja Wola nie tolerowałaby też żadnego ludzkiego podobieństwa, którego życie nie byłoby Nią samą. Brzydziłaby się, gdyby pozwoliła duszy żyć w Mojej Woli z jej własnymi skłonnościami, myślami i innymi rzeczami, które ludzka wola mogłaby mieć bez Boskiej.

Czy myślisz, że duszy łatwo jest dobrowolnie zrezygnować z własnych praw?

O, jakie to trudne! Są nawet dusze, które, gdy dojdą do punktu, w którym tracą wszystkie prawa do swojej Woli, wycofują się i zadowalają się miernym życiem, gdyż utrata praw jest największą ofiarą, jaką dusza może ponieść, a jednak to właśnie ona sprawia, że Moja dobroć otwiera przed nią bramy Mojej Woli, pozwala jej żyć w Niej i daje jej w zamian Moje Boskie Prawa.

Bądź więc uważną i nigdy nie opuszczaj granic Mojej Woli".

(z "Księgi Nieba"; Tom 17; 22 września 1924 r.)

…………………..

Zanurzyłam się całkowicie w Świętej Woli Bożej, a mój słodki Jezus, który poruszał się w moim wnętrzu, powiedział do mnie:

"Moja córko, jak pięknie jest widzieć duszę, która zanurza się w Mojej Woli! Gdy tylko to czyni, stworzone bicie serca zajmuje swoje miejsce i swoje życie w niestworzonym biciu Serca i tworzy z Nim jedno, i biegnie i pulsuje razem z wiecznym biciem Serca.

To pulsowanie w wiecznym rytmie Stwórcy jest największą błogością ludzkiego serca. Moja Wola pozwala ludzkiemu biciu serca wzbić się w lot, a ono szybuje do centrum swego Stwórcy".

Zapytałam Go więc: "Powiedz mi, moja miłości, jak często Twoja Wola krąży we wszystkich stworzeniach?". A Jezus:

"Córko moja, w każdym uderzeniu ludzkiego serca Moja Wola dokonuje swego pełnego okrążenia przez całe Stworzenie. I jak serce bije nieustannie w stworzeniu, a kiedy kończy się bicie serca, kończy się również życie - tak Moja Wola, aby dać Boskie Życie stworzeniom, krąży bardziej niż bicie serca i tworzy w każdym sercu tętno Mojej Woli.

Widzisz więc, jak Moja Wola jest podstawowym biciem serca w każdym stworzeniu, a jego własne jest(dopiero)jako drugie; tak, nawet więcej, kiedy człowiek czuje tętno swojego serca, to jest to Moc tętna Serca Mojej Woli; tak, ta Moja Wola wytwarza nawet dwa tętna serca: jedno w sercu człowieka dla życia fizycznego, a drugie w duszy dla życia duszy.

Ale czy chcesz wiedzieć, co to tętno Serca Mojej Woli czyni w człowieku? Kiedy myśli, Moja Wola płynie i krąży, jak krew w żyłach duszy, dając jej boże myśli, aby mogła odrzucić myśli ludzkie i dać pierwsze miejsce myślom Mojej Woli.

Kiedy mówi, Słowo Mojej Woli domaga się swojego miejsca. Kiedy pracuje, chodzi lub kocha, Moja Wola chce mieć miejsce swoich działań, swoich kroków i swojej miłości.

Miłość i zazdrość Mojej Woli w stworzeniu są takie, że dzieje się tak: kiedy dusza chce myśleć, Moja Wola czyni się myślą w tym jej uderzeniu serca; kiedy chce patrzeć, czyni się okiem; kiedy chce mówić, pracować lub chodzić, czyni się słowem, pracą lub stopą; kiedy chce kochać, czyni się żarem.... Jednym słowem, Ona płynie i krąży w każdym akcie stworzenia, aby zająć w nim swoje pierwsze miejsce, które się Jej należy.

Ale ku Naszemu największemu smutkowi stworzenie odmawia Jej tego zaszczytnego miejsca i przypisuje je swojej własnej ludzkiej woli; dlatego Moja Wola jest zmuszona pozostać w stworzeniu, jakby nie miała myśli, oka, słowa, rąk, stóp - i bez możliwości rozwinięcia Swego Życia w centrum duszy człowieka.

Co za ból! Co za największa niewdzięczność!"

Ale czy chcesz wiedzieć, kto daje Mi wolną rękę i pozwala Mojej Woli działać w jego duszy, jako bicie serca jego życia? Ta dusza, która żyje w Mojej Woli.... O, jak dobrze Moja Wola może rozwinąć w niej swoje życie i uczynić się myślą jej myśli, spojrzeniem jej oka, słowem jej ust, biciem jej serca itd.

O, jak szybko rozumiemy Siebie z tym, który żyje w Mojej Woli; Moja Wola osiąga swój cel [w nim], a mianowicie, że może uformować Swoje Życie w duszy człowieka!

(z "Księgi Nieba"; - tom 17; 6 października 1924)



I NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU - B - (Mk 1,12-15)


12 Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. 13 Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu. 14 Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: 15 «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»


Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. (Mk 1,12)


(...)Potem podążałam za Świętą Wolą w akcie, jak mój słodki Jezus rozstał się z Najwyższą Królową, aby udać się na pustynię. Podczas gdy współczułam im obojgu, pomyślałam sobie: "Jak moja Wzniosła Królowa mogła rozstać się ze swoim drogim Synem na te czterdzieści dni? Ona, która tak bardzo Go kochała, jak mogła pozostać bez Niego? Ja, która nie mam Jej miłości, tak bardzo cierpię z powodu kilku dni, które muszę bez Niego przeżyć, jakie musiało to być dla mojej Matki?".

Kiedy tak rozmyślałam, mój uwielbiony Jezus poruszył się we mnie i powiedział do mnie: "Moja córko, oboje cierpieliśmy rozstanie ale Nasz ból był przeżywany na sposób Boski, a nie ludzki, dlatego nie oddzielił nas od błogości ani od niezachwianego pokoju.

Szczęśliwy odszedłem na pustynię, szczęśliwą pozostała Moja wzniosła Niebiańska Matka, gdyż ból doznany na sposób Boski nie jest w stanie, w najmniejszym stopniu przyćmić boskiej błogości, która obejmuje morza radości i bezgraniczny pokój. Ból znoszony na sposób Boży jest jak mała kropla wody w ogromnym morzu, którego fale mają moc przemienić go w błogość.

Ból doznany na sposób ludzki ma tę właściwość, że burzy prawdziwą błogość i zakłóca spokój. Ból doznany na sposób boski nigdy tego nie czyni; tym bardziej, że Moja królewska Matka posiadała Słońce Mojej Woli z Łaski, a Ja posiadałem Je z natury. W ten sposób słońce pozostało w Niej i pozostało we Mnie, ale promienie nie rozdzieliły się, gdyż światło nie może być rozdzielone. Dlatego w tym właśnie świetle Ona trwała we Mnie, naśladując Moje Akty, a Ja trwałem w Niej, jako Jej centrum życia.

Tym sposobem rozdzielenie, choć rzeczywiste, było tylko pozorne.

W rzeczywistości byliśmy zjednoczeni i nierozdzielni, ponieważ światło Woli Bożej łączyło Nasze Akty, jak gdyby były jednym.

Potem udałem się na pustynię, aby przywołać tę Moją Wolę, którą stworzenia wypędziły ze swego wnętrza na czterdzieści wieków. Chciałem pozostać sam przez czterdzieści dni, aby wynagrodzić czterdzieści wieków ludzkiej woli, podczas których Moja Wola nie posiadała swego królestwa pośród rodziny ludzkiej i  Moją własną Boską Wolą chciałem przywołać Ją na nowo, aby królowała pośród nich.

Wracając z pustyni, złożyłem Ją w Mojej Matce wraz z tymi wszystkimi Aktami Woli Bożej, które stworzenia odrzuciły i  jak na pustyni trzymały, aby Ona była wierną Skarbnicą i Odnowicielką Królestwa Mojej Woli, jak również Tą, która to Królestwo powinna upraszać. Tylko Najwyższa Pani mogła posiadać tak wielki skarb, ponieważ posiadała w sobie tę samą Boską Wolę, w której mogła objąć Wolę porzuconą przez stworzenie. Jakże moglibyśmy się przejmować bólem czterdziestodniowej rozłąki, skoro chodziło o przywrócenie Naszej Boskiej Woli i przywrócenie Jej panowania wśród ludzi? W naszym bólu byliśmy więcej niż szczęśliwi, ponieważ chcieliśmy zapewnić bezpieczeństwo Królestwu Najwyższego FIAT.

Niebiańska Królowa z utęsknieniem czekała na mój powrót, aby przyjąć depozyt nowego Słońca i odpłacić swoją miłością za wszystkie Jego czyny, które ludzka niewdzięczność odrzuciła. Postąpiła jak prawdziwa Matka wobec Mojej Boskiej Woli, a jednocześnie wobec stworzeń, upraszając dla wszystkich życie, błogość i radość posiadania Królestwa Wiecznego FIAT.

Moja córko, liczba czterdziestu dni w moim ziemskim życiu jest symboliczna i znacząca.

Przez czterdzieści dni po narodzinach chciałem pozostać w grocie betlejemskiej, symbolu Mojej Boskiej Woli, która, choć była wśród stworzeń, pozostawała jakby ukryta i poza miastem ich dusz.

Aby wynagrodzić za czterdzieści wieków ludzkiej woli, chciałem pozostać poza miastem przez czterdzieści dni w ubogim schronieniu, płacząc, wzdychając i modląc się, aby wezwać z powrotem Moją Boską Wolę do miasta ich dusz i dać jej panowanie.

Po czterdziestu dniach wyszedłem, aby pokazać się w świątyni i objawić się świętemu starcowi Symeonowi. Był on pierwszym miastem, które wezwałem do poznania Mojego Królestwa, a jego radość była tak wielka, że [wkrótce potem] zamknął oczy na tej ziemi, aby otworzyć je w wieczność.

Czterdzieści dni przebywałem na pustyni, a potem zaraz rozpocząłem Moje życie publiczne, aby przekazać stworzeniom lekarstwa i środki  wejścia do Królestwa Mojej Woli.

Czterdzieści dni chciałem pozostać na ziemi po Moim Zmartwychwstaniu, aby potwierdzić Królestwo Boskiego FIAT i jego panowanie, które powinno było trwać czterdzieści wieków.

Tak więc pierwszym Aktem we wszystkim, co uczyniłem tu na ziemi, było przywrócenie tego Królestwa; wszystko inne było w porządku drugorzędnym, ale pierwszym pierścieniem łączącym Mnie ze stworzeniami było Królestwo Mojej Woli.

Dlatego, gdy chodzi o To Jedyne(Królestwo Mojej Woli), niczego nie powstrzymuję, ani światła, ani ofiary, ani objawień, ani błogosławieństw:  sprawiam, że całe morza wychodzą ode Mnie, aby dać Go poznać, aby królowało i aby było kochane."

(Księga Nieba, tom 22, 8 września 1927 r.)

……………….

(...) Potem kontynuowałam swoją rundę w Boskim FIAT. Podążałam za moim Jezusem, gdy wyruszył na pustynię i myślałam sobie: Ale dlaczego Jezus udał się na pustynię? Nie było tu dusz do nawrócenia, lecz głęboka samotność, podczas gdy On szukał dusz. Ale kiedy tak myślałam, mój dobry Jezus poruszył się we mnie i powiedział do mnie: "Moja córko, towarzystwo łamie cierpienie i pomniejsza je, a odosobnienie skupia je, podwaja i potęguje. Chciałem iść na pustynię odosobnienia, aby odczuć w Moim człowieczeństwie całą surowość izolacji, jakiej Moja Wola Boża doznawała przez tyle wieków ze strony stworzeń.

Moje Człowieczeństwo musiało wznieść się w porządku Boskim i zstąpić w porządku ludzkim, aby objąć cierpienia jednego i drugiego.

A ponieważ przejąłem całą część cierpień, która oddzielała człowieka od Boga, miałem sprawić, że człowiek znów przylgnie do Boga, aby objąć i pocałować swego Stwórcę.

Ale celem Mojego wyjścia na pustynię było nie tylko to. Musisz wiedzieć, że Nasz czcigodny Majestat, kreując Stworzenie, zarządził, że każde miejsce powinno być zaludnione przez mieszkańców. Ziemia miała być niezwykle żyzna i bogata w rośliny, aby wszyscy cieszyli się obfitością. Kiedy człowiek zgrzeszył, naraził się na niełaskę Bożej sprawiedliwości, a ziemia w wielu miejscach została spustoszona, jałowa i niezamieszkana - obraz pozbawionych dzieci rodzin, w których nie ma śmiechu, świętowania, harmonii. I tak nie ma nikogo, kto mógłby przerwać monotonię dwojga nowożeńców. Koszmar izolacji ciąży im na sercu i powoduje ich smutek. Ale tam, gdzie są dzieci, zawsze jest coś do zrobienia, coś do powiedzenia i okazja do świętowania. Tak właśnie przedstawiała się rodzina ludzka.

Spójrz na niebo pełne gwiazd. Ziemia powinna być echem nieba: pełna mieszkańców. Powinna wytworzyć tak wiele, aby wszyscy byli bogaci i szczęśliwi. Gdy człowiek wycofał się z Mojej Woli, jego los się zmienił.

Dlatego chciałem pójść na pustynię, aby przywołać błogosławieństwa Mojego Ojca Niebieskiego. Chciałam przywołać Moją Wolę, aby zapanowała i odnowiła ziemię, aby wszędzie ją zaludniła i użyźniła, by ziemia rodziła coraz piękniejsze ziarna, aby je stokrotnie pomnożyć, by była jeszcze bardziej płodna i olśniewająco piękna. Ileż wielkich rzeczy dokona Królestwo Mojego Boskiego FIAT! Tak wiele, że wszystkie elementy są w oczekiwaniu: Słońce, wiatr, morze, ziemia i całe stworzenie czekają, aby z ich łona wypłynęły wszystkie dobra i efekty, które zawierają. Skoro bowiem ta Wola Boża, która nimi kieruje, nie panuje pośród stworzeń, one nie pozwalają by wyszły na jaw wszystkie dobra, które zawierają. Dają tylko te, które docierają do nich z tytułu jałmużny i służby. Tak więc ziemia nie wydała wszystkich nasion.

A słońce nie znajdując wszystkich nasion, nie przynosi wszystkich efektów i dóbr, które posiada, i tak samo jest z całą resztą. Dlatego wszyscy oczekują Królestwa FIAT, aby pokazać córkom isynom, jak bardzo są bogaci i jak wiele wspaniałych rzeczy umieścił ich Stwórca w rzeczach stworzonych, z miłości do tych, którzy mają być dziećmi Jego Woli."

25 czerwca 1928, Księga Nieba, tom 24

…………………..

Dobro moje niebiańskie i najwyższe, chcę iść za Tobą wszędzie. Już widzę, że zamierzasz udać się na pustynię i odłączyć się od Matki, do której mówisz: "Żegnaj, Matko, odchodzę, ale zostawiam Ci moje Boskie Fiat jako pomoc, jako pocieszenie, jako życie".

Będzie on służył ku zjednoczeniu między Mną, a tobą; Moja Wola sprawi, że będziesz uczestniczyć we wszystkich Moich Aktach i w ten sposób, choć jesteśmy daleko od siebie, pozostaniemy tak zjednoczeni, że będziemy się czuć jak jedna osoba."

Jezu, moje Życie, wyciągnij do mnie rękę i zabierz mnie ze sobą, aby nic z tego, co uczynisz, nie umknęło mojej uwadze, bo chcę wszystko opieczętować pieczęcią Mojej Miłości. Aby prosić Cię o królestwo Twojej Boskiej Woli na ziemi, podążam za Tobą, gdy wędrujesz samotnie, krok za krokiem z moim "Kocham Cię, uwielbiam Cię, chwalę Cię, dziękuję Ci".

Z każdym Twoim oddechem chcę, abyś wdychał oddech mojego "kocham Cię", chcę w nim zawrzeć każde Twoje słowo i chcę Ci je ofiarować z każdym Twoim spojrzeniem.

Gdy przybywasz nad Jordan, zanurzam w tych wodach moje "kocham cię": tak więc, gdy tylko święty Jan wyleje je na Twoją głowę, aby cię ochrzcić, poczujesz, jak płynie w nich pełnia mojej miłości, błagając dla wszystkich stworzeń o wody chrzcielne Twojej Boskiej Woli i o nadejście Twojego Królestwa.

Umiłowany, w tym uroczystym akcie Twojego Chrztu proszę Cię o łaskę, której mi na pewno nie odmówisz: proszę Cię bowiem, abyś swoimi świętymi rękoma oczyścił moją małą duszę życiodajnymi i twórczymi wodami Twojej Boskiej Woli, abym nic nie słyszała, nic nie widziała i nic nie znała, jak tylko życie Twojego Fiat. O tak, błagam Cię, uczyń moją egzystencję niczym innym, jak nieprzerwanym Aktem Twojej Woli! Mój Jezu, słodka Miłości, pozwól mi pójść za Tobą na pustynię: tam moje "kocham Cię" nigdy nie pozostawi Cię samego; będę blisko Ciebie w nocy i w dzień; a kiedy zobaczę Cię smutnego, zasmuconego, udręczonego miłością, modlącego się i płaczącego z powodu samotności, jaką cierpi Twoja Boska Wola, pocieszę Cię wołaniem mojego "kocham Cię"!

Odczuwasz ten ból bardzo żywo, nie tylko dlatego, że Twoja Boska Wola nie panuje wśród stworzeń, lecz dlatego, że jest przez nie niejako wygnana. Dlatego Twoje Najświętsze Człowieczeństwo płacze i błaga w imieniu całej rodziny ludzkiej, aby obie te rzeczywistości, Boska Wola i ludzka, zostały pojednane i połączone razem.

O Jezu, czynię Twoje łzy moimi, Twoje modlitwy, biorę w posiadanie agonie Twego gorejącego Serca i przeplatając je z moim "kocham Cię", tworzę słodkie łańcuchy miłości, aby zmusić Cię do udzielenia mi Królestwa Twej Boskiej Woli na ziemi!

Posłuchaj, moje życie, to uderzenia Twego Serca, to Twoje westchnienia, to Twoje łzy, Twoje modlitwy i Twoje cierpienia pragną i błagają o Królestwo Twojego Fiat. Dlatego, jeśli mnie nie chcesz wysłuchać, to przynajmniej wysłuchaj siebie i odchodząc z pustyni, zapewnij mnie, że wkrótce Królestwo Twojej Woli przyjdzie na ziemię.

Jezu mój, Serce mego Serca, oto już wychodzisz z pustyni i z pośpiechem docierasz do swego domu w Nazarecie, gdzie miłość Matki Niebieskiej nieustannie Cię wzywa i oczekuje. Cóż to za wzruszająca scena! Matka i Syn, ogarnięci wzajemnym, skrajnym pragnieniem zobaczenia się ponownie, padają sobie w ramiona.

O Jezu! Ja także, z małym płomykiem mojego "kocham cię", chcę uczestniczyć w Waszych czystych objęciach, w Waszych afirmacjach miłości, w Waszych ogniach miłości, aby prosić cię o Królestwo Najwyższej Woli! Święta Mamo, wyproś i dla mnie tę niezmierzoną łaskę i módl się, aby Wola Boża była znana i panowała na ziemi tak, jak panuje w niebie.

(z "Wędrówki duszy po królestwie Bożej woli" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Godzina piętnasta)


Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana.  (Mk 1,13)


(...) Rozważałam więc dalej to wszystko, co mój słodki Jezus uczynił na ziemi, a On dodał: "Córko moja, kiedy przyszedłem na ziemię, rozpatrywałem wszystkie przeszłe, teraźniejsze i przyszłe wieki, aby w Moim Człowieczeństwie zjednoczyć to wszystko, co dobrego i szlachetnego mogły uczynić wszystkie pokolenia, aby przyłożyć na to pieczęć i potwierdzenie dobra.

Nie zniszczyłem niczego z tego, co było dobre, lecz chciałem wszystko zamknąć w sobie, aby przekazać temu Boskie Życie. Dodałem do tego brakujące dobro, które zrealizowałem, aby dopełnić wszystkie dobra stworzeń ludzkich i ruszyłem do ludzi na skrzydłach wieków, aby każdemu z nich dać Moje pełne Dzieło.

Zebrałem też wszelkie zło, aby je pochłonąć, a gwałtownością bólów i cierpień, które chciałem znieść, rozpaliłem w Moim Człowieczeństwie ogień, aby spalić w nim wszelkie zło. W ten sposób chciałem odczuć każdy ból [tego zła], aby odrodziło się wszelkie dobro przeciwstawne(temu) złu i aby narody ludzkie  odrodziły się do nowego życia.

I tak jak Ja - aby zapewnić wszystkim odkupionym wszelkie możliwe i wyobrażalne środki zbawcze, a następnie przygotować ich na przyjęcie wielkiego dobrodziejstwa panowania Mojej Woli - uczyniłem wszystko, wycierpiałem wszystko i wszystko strawiłem, tak i ty powinnas czynić: aby przygotować Moje Królestwo dla stworzeń, obejmiesz wszystko, co święte i dobre, a na drodze cierpienia pochłoniesz wszelkie zło, aby odrodzić wśród ludzi życie Mojej Boskiej Woli. Ty będziesz Moim Echem, w którym muszę stworzyć depozyt, z którego wyłoni się Królestwo Mojego FIAT.

Podążaj za Mną krok po kroku, a poczujesz życie, bicie serca, błogość tego Królestwa, które Mam w sobie i które Ja chcę ukazać, aby królowało wśród ludzi.

Ja tak bardzo kocham to Królestwo, że choć pozwoliłem piekielnemu wrogowi wejść do Raju, nie pozwolę mu postawić stopy w Raju Królestwa FIAT.

Dlatego pozwoliłem mu zbliżyć się do Mnie na pustyni, aby go osłabić i przepędzić, aby nie odważył się tu wejść.

Czy sama nie czujesz, jak twoja obecność przeraża wroga i jak on ucieka, aby cię nie zobaczyć?

Siła Mojego zwycięstwa rzuca go na ziemię, a on, zdezorientowany, ucieka. Wszystko jest gotowe. Pozostaje tylko rozsławić MÓJ FIAT".

Księga Nieba - tom 23; 9 luty 1928





“Żył tam wśród zwierząt.” (Mk 1,13)


"Z Nazaretu udałem się na pustynię, w najskrajniejszą samotność, zamieszkałą w większości przez dzikie zwierzęta, które ogłuszyły pustynię swoimi rykami i otoczyły Mnie: Symbol Mojej Bożej Woli, która ponieważ nie jest znana, tworzy się pustynia wokół stworzenia i samotność,  a ta przeraża i napawa trwogą.

Dobro staje się pustynią, a dusza czuje się otoczona czymś więcej niż dzikimi bestiami, to znaczy brutalnymi namiętnościami, które wydają gniewne ryki, bestialski szał, okrucieństwo i wszelkiego rodzaju zło.

Krok po kroku, Moje Święte Człowieczeństwo prześledziło wszystkie cierpienia, jakich doznała Moja Boża Wola, aby zadośćuczynić Jej i wezwać Ją z powrotem do panowania wśród ludzi.

Każde z Moich uderzeń serca, oddechów, słów, kroków i cierpień było, że tak powiem, nieustannym wołaniem do Mojej Woli, aby objawiła się stworzeniom, aby pozwoliły Mu panować.

Ona wzywała ich do Siebie, aby ukazać im wielkie dobro, świętość i błogość życia w Fiat..." (Hannibal di Francia - DI Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - Tom 34; 31 maja 1936 r.)

(z "Księgi Nieba"; tom 34; 31 maja 1936)


“Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże.” (Mk 1,15)


"Posłuchaj, moja córko, moja Mądrość ma sposoby i środki, których człowiek nie zna, ale jest zobowiązany pochylić czoło i adorować je w niemym milczeniu; i nie do niego należy dyktowanie Mi praw, kogo powinienem wybrać i odpowiedni czas, który ustanawia moja Dobroć; poza tym musiałem najpierw uformować świętych, którzy byliby do Mnie podobni i naśladowali Moje Człowieczeństwo w najdoskonalszy sposób, na ile było to dla nich możliwe, i to już zrobiłem.

Teraz moja Dobroć chce pójść jeszcze dalej i osiągnąć większy nadmiar Miłości; dlatego chcę, aby ludzie weszli w Moje Człowieczeństwo i naśladowali to, co dusza Mojego Człowieczeństwa uczyniła w Bożej Woli.

Jeśli ci pierwsi współpracowali z Moim Odkupieniem, aby ratować dusze, nauczać Prawa, wypędzać winę, ograniczając się do wieków, w których żyli, to ci drudzy dadzą coś więcej, naśladując to, co dusza Mojego Człowieczeństwa uczyniła w Bożej Woli;

obejmą wszystkie wieki, wszystkich ludzi, a wznosząc się ponad wszystko, wprowadzą w życie roszczenia (prawa) Stworzenia należne Mnie i dotyczące stworzeń, przywracając wszystko do pierwszego początku Stworzenia i do celu, dla którego Stworzenie zostało stworzone.

Wszystko jest uporządkowane we Mnie: jeśli Ja stworzyłem Stworzenie, musi ono powrócić do Mnie w takim porządku, w jakim wyszło z Moich Rąk.

Już pierwszy poziom ludzkich aktów, przemienionych w Mojej Bożej Woli, został przeze Mnie uformowany i pozostawiłem je jakby w zawieszeniu, a stworzenia nic o tym nie wiedziały, z wyjątkiem Mojej drogiej i nieodłącznej Matki.

I to było konieczne: gdyby człowiek nie znał drogi, drzwi, pokoi Mojego Człowieczeństwa, jak mógłby tam wejść i naśladować to, co zrobiłem?

Teraz nadszedł czas, aby stworzenia weszły na tę płaszczyznę i wykonały swoją część w tej Mojej. Cóż dziwnego, że wezwałem cię jako pierwszą?

A poza tym, jest to prawda, że powołałem cię jako pierwszą, że nie objawiłem żadnej innej duszy, jakkolwiek byłaby Mi droga, sposobu życia w Mojej Woli, skutków Mojej Woli, cudów, skarbów, które otrzymuje stworzenie, które działa w Najwyższej Woli.

Zbadaj tyle Żywotów Świętych lub podręczników, ile chcesz: w żadnym nie znajdziesz Cudów Mojej Woli działającej w duszy, ani duszy działającej w Mojej Woli; co najwyżej znajdziesz poddanie się i zjednoczenie woli, ale ani Bożą Wolę działająca w duszy, ani duszy działającej w Mojej, nie znajdziesz w żadnym z nich;

to znaczy, że nie nadszedł jeszcze czas, aby moja Dobroć powołała stworzenia do życia w tym wzniosłym stanie.

Również sposób, w jaki każę ci się modlić, nie występuje u nikogo innego.

Dlatego bądź czujna; moja Sprawiedliwość tego wymaga, moja Miłość jest nie do pojęcia i dlatego moja Mądrość zarządza wszystko w taki sposób, aby osiągnąć zamierzony cel.

To są prawa, honor Stworzenia, którego My chcemy od ciebie".

(z "Księgi Nieba";  DI Irmengard Haslinger - do użytku prywatnego - tom 14; 6 października 1922 r.)

…………………..

Nie jestem Bogiem samotnym, nie, chcę, aby stworzenie było ze Mną razem, Moje echo musi rozbrzmiewać w jego, a jego w Moim i tworzyć jedno; i jeśli czekałem tyle wieków, aby objawić Moją Wolę działającą w stworzeniu, a jego wolę działającą w Mojej, podnosząc ją prawie do Mojego własnego poziomu, to dlatego, że miałem przygotować i usposobić stworzenia do przejścia od mniejszej do większej wiedzy; musiałem działać, jak nauczyciel, który najpierw uczy samogłosek i spółgłosek, a potem przechodzi do wypracowań.

Do tej pory nic nie było wiadomo o Mojej Woli poza samogłoskami i spółgłoskami; konieczne było, abym przeszedł do esejów, a to przeprowadzi Życie Mojej Woli.

Pierwszego wypracowania chcę od ciebie: jeśli będziesz uważna, zrobisz to dobrze, tak że uczynisz Mi zaszczyt esejem danym ci przez twego Jezusa, najszlachetniejszym tematem eseju, tematem Woli Wiecznej, który przyniesie Mi największy zaszczyt, i który, tworząc zjednoczenie ze stworzeniami, uczyni znanymi nowe horyzonty, nowe nieba i nowe nadmiary Mojej Miłości.

Widzisz, w Mojej Najwyższej Woli  są wszystkie wewnętrzne Akty, których dokonało Moje Człowieczeństwo, jakby w oczekiwaniu, aby wyjść jako posłańcy i wyruszyć w drogę; te Akty zostały dokonane dla stworzeń i  chcą dać siebie, i chcą się dać poznać; a ponieważ nie dają[nie mogą] się, czują się jakby uwięzione, i proszą i błagają, aby Moja Wola uczyniła je znanymi, aby móc dać dobro, które zawierają.

Znajduję się w sytuacji biednej matki, która długo trzyma swoje dziecko w łonie, a kiedy nadszedł czas, aby je wydać na świat, marnieje, kiedy go nie rodzi, cierpi i nie troszcząc się o własne życie, chce je urodzić za wszelką cenę. Godziny i dni zwłoki wydają się jej latami i wiekami; wszystko zrobiła i przygotowała, nie pozostaje nic innego, jak wydać je na świat.

Takim Jestem: bardziej niż matka, zachowałem w Sobie przez tyle wieków, bardziej niż łono, wszystkie Moje ludzkie Akty, które wykonałem w świętości Woli Przedwiecznej, aby dać stworzeniom; a kiedy One się podarują, podniosą ludzkie akty stworzenia do Aktów Boskich, przyozdabiając je najpiękniejszym pięknem, czyniąc je żyjącymi Życiem Mojej Woli i dając im wartość, efekty i dobra, które posiada Moja Wola.

Dlatego marnieję bardziej niż matka, boleję, płonę z powodu tych narodzin Mojej Woli; nadszedł czas, nie pozostaje nic innego, jak znaleźć kogoś, kto przyjmie pierwsze narodziny, aby kontynuować inne narodziny, w innych stworzeniach.

Dlatego mówię ci, bądź uważna, rozszerz twoje serce, abyś mogla przyjąć całą wartość, efekty, wiedzę, którą zawiera Moja Wola, abym ja mógł złożyć w tobie pierwsze narodziny.

Jaką radość Mi dasz! Będziesz początkiem Mojego szczęścia na ziemi. Wola ludzka, mógłbym powiedzieć, uczyniła Mnie nieszczęśliwym pośród stworzeń, a Moja Wola działająca w stworzeniu przywróci Mi błogość."

(z "Księgi Nieba"; tom 14; 19 października 1922)


                                 

================================================================================================

Czwartek 2. Tydzień Okresu Zwykłego (Mk 3,7-12)                          

7 Jezus zaś oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, 8 z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. 9 Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. 10 Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. 11 Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: «Ty jesteś Syn Boży». 12 Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.


Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć.  (Mk 3,10)


... "Moja córko, wszystkie czasy są w Moich rękach, daję komu chcę i używam kogo chcę.

Z całą pewnością mogłem sprowadzić na ziemię błogość, którą zawiera Moja Wola, ale nie znalazłem ludzkiej woli, która chciałaby żyć na stałe w Mojej, aby ponownie połączyć więzi Stworzenia i zwrócić Mi wszystkie akty pierwszego człowieka, tak jakby on je wszystkie spełnił, przypieczętowane Moją Najwyższą Wolą, i w ten sposób przywrócić[z powrotem] do gry utraconą szczęśliwość.

To prawda, że miałem Moją drogą Matkę, ale miała ona współpracować ze Mną w Odkupieniu. Człowiek ponadto był niewolnikiem, uwięzionym przez własne grzechy, chorym, pokrytym najbardziej odrażającymi ranami, a Ja przyszedłem, jako kochający Ojciec, aby przelać Moją Krew dla jego zbawienia, jako lekarz, aby go uzdrowić, jako nauczyciel, aby wskazać mu drogę - drogę wyjścia - aby nie wpadł do piekła. Biedny chory, jak mógłby się rozprzestrzeniać w wiecznych przypływach Mojej Woli, skoro nie mógł nawet chodzić? Gdybym chciał dać mu błogostan, jaki zawiera Moja Wola, byłoby to tak, jakbym dał ją umarłemu i pozwolił mu ją podeptać. Nie był gotowy na przyjęcie takiego dobrodziejstwa, dlatego chciałem nauczyć modlitwy, aby go przygotować; zadowoliłem się czekaniem przez następne wieki i pozwoliłem, aby upłynęło wiele stuleci, by uczynić życie w Mojej Woli znanym i ustanowić początek dla tej szczęśliwości."

A ja: "Miłości moja, jeśli przez Twoje Odkupienie nie wszyscy będą zbawieni, to jak Twoja Wola może obdarzyć wszystkich tym błogosławieństwem?".

A Jezus: "Człowiek zawsze będzie wolny, nigdy nie odbiorę mu praw danych przy jego stworzeniu. Chodzi tylko o to, że przy Odkupieniu przyszedłem otworzyć wiele dróg, ścieżek i skrótów, aby ułatwić człowiekowi zbawienie i uświęcenie, natomiast Moją Wolą chcę otworzyć królewską i bezpośrednią drogę, która prowadzi do świętości podobieństwa do Stwórcy i zawiera prawdziwe szczęście.

Niemniej jednak zawsze będą wolni, by chodzić po królewskiej ścieżce, po małych ścieżkach lub poza tym wszystkim. Będzie jednak na świecie coś, czego jeszcze dziś nie ma: błogostan tego ‘Twoja Wola niech się stanie na ziemi, tak jak jest w Niebie’...".

(z "Księgi Nieba"; - tom 15; 25 kwietnia 1923)

…………………

... "Najdroższa córko mojej Boskiej Woli, Moja Boska Wola jest sama z siebie nieustającym cudem. Zejście do niskości stworzonej woli, aby tam uformować Swój Akt, jest największym cudem, którego nikt inny nie może dokonać.

Ona może przeniknąć wszędzie i wypełnić wszystko, a swoim pocałunkiem światła zachwyca akt duszy, porusza go i przemienia.

Asymiluje go w[Sobie] i swoją cudowną Mocą tworzy Swój Akt w akcie duszy, nie niszcząc jej aktu. Raczej używa Ona tej przestrzeni [jej aktu], aby osadzić tu Swój własny Akt i [również] używa tej pustej przestrzeni, aby wyrosło tam Jej(WB) życie.

Tak więc na zewnątrz widzisz akt ludzki, ale wewnątrz widzisz cudowne dzieła, świętość i wielką cudowność Aktu Bożego. Zatem dusza, która pełni Moją Wolę i żyje w Niej, nie potrzebuje czynić cudów, gdyż żyje w nurcie cudów Mojej Woli.

Posiada ona w sobie źródło i fontannę, która przekształca duszę w cudowny przymiot Mojej Boskiej Woli. W ten sposób odkrywa się w niej cud niezwyciężonej cierpliwości, wiecznej miłości do Boga i nieustannej, niestrudzonej modlitwy.

A gdy się widzi cierpienia, są one cudami zdobyczy, triumfów, chwały, które dusza zamyka w swoich cierpieniach. W duszy, która żyje w Mojej Woli, Ona chce dokonać cudu boskiego heroizmu.

Ona chce w jej cierpieniach umieścić nieskończoną ważność i niezmierzoną wartość oraz naznaczyć ją pieczęcią cierpień twojego Jezusa.

Musisz wiedzieć, moja córko, że Nasza Miłość do duszy, która żyje w Woli Bożej jest tak wielka, że dajemy jej wszystko, co uczyniliśmy w Stworzeniu i Odkupieniu.

A ona czyni swoim wszystko, co należy do Nas...".

(z "Księgi Nieba"; tom 32; 25 maja 1933)


“Lecz On surowo zabronił im ujawniać, kim On jest." (Mk 3,12)


Trwam w moim mizernym stanie, a Najświętszy Jezus milczy; dziś rano, kiedy byłam bardziej niż kiedykolwiek przygnębiona, powiedział przy swoim przyjściu: "Moja córko, to nie Moje dzieła, ani Moje przepowiadanie, ani Moc Moich cudów sprawiły, że byłem rozpoznawalny z jasnością, jako Bóg, którym Jestem, ale kiedy zostałem położony na Krzyżu i wywyższony na nim, jak na Moim własnym tronie, wtedy zostałem rozpoznany jako Bóg.

W ten sposób sam krzyż objawił światu i całemu piekłu, kim naprawdę byłem. Wszyscy byli wstrząśnięci i rozpoznali swego Stwórcę. Dlatego to właśnie Krzyż objawia duszy Boga i pozwala poznać, czy dusza jest prawdziwie Boża. Można powiedzieć, że krzyż odsłania wszystkie wnętrza duszy i ukazuje Bogu i człowiekowi, kim ona jest."

Potem dodał: "Na dwóch krzyżach dusze trawię: jeden jest krzyżem bólu, drugi krzyżem miłości. I jak w niebie wszystkie dziewięć chórów Aniołów mnie kocha, choć każdy ma swoje specjalne zadanie - jak np. szczególną służbą serafinów jest miłość, a ich chór jest wysunięty bardziej do przodu, aby mogli odbierać echo Mojej Miłości, aby Miłość Moja i ich miłość, przeszywając się nawzajem [jakby strzałami], stale się zgadzały - tak samo wyznaczam duszom na ziemi ich określone zadania: z jednych czynię męczenników cierpienia, a z drugich miłości, przy czym oba [rodzaje] są zręcznymi mistrzami w składaniu dusz w ofierze i czynieniu ich godnymi  Mojego upodobania."

(z "Księgi Nieba";tom 4; 8 marca 1901)



======================================================================================================================================================

Wtorek 2. tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 2,23-28)


23 Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. 24 Na to faryzeusze rzekli do Niego: «Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?» 25 On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? 26 Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom». 27 I dodał: «To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. 28 Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu».


Na to faryzeusze rzekli do Niego: «Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?»(Mk 2,24)


... "Moja córko, Moja Wola jest wszystkim i zawiera wszystko, a ponadto jest początkiem, środkiem i celem człowieka. Dlatego, kiedy go stworzyłem, nie dałem mu praw ani nie ustanowiłem sakramentów, ale dałem człowiekowi tylko Moją Wolę, bo to, ponieważ człowiek był na początku Mojej Woli, było więcej niż wystarczające, aby znalazł wszystkie środki, aby osiągnąć nie [tylko] niską świętość, ale wzniosłość boskiej świętości, a tym samym znaleźć się w przystani swojego przeznaczenia.

Oznacza to, że człowiek nie powinien potrzebować niczego poza Moją Wolą, aby znaleźć w Niej, w zaskakujący, cudowny i bez wysiłku sposób, wszystko dla swojego doczesnego, i wiecznego błogosławieństwa i świętości.

Jeśli dałem mu prawo po wielu wiekach od jego stworzenia, to dlatego, że człowiek utracił swoje pochodzenie, a tym samym stracił z oczu środki i cel.

Tak więc prawo nie było początkiem, ale środkiem. A ponieważ widziałem, że człowiek zgubił się pomimo całego Mojego Prawa, kiedy przyszedłem na ziemię, ustanowiłem Sakramenty, jako silniejsze i potężniejsze środki jego zbawienia.

Ale ileż nadużyć i ileż profanacji!

Jak wielu używa Prawa i Sakramentów, aby jeszcze bardziej zgrzeszyć i wpaść do piekła, podczas gdy tylko Moja Wola - która jest początkiem, środkiem i celem - dzięki której dusza staje się bezpieczna i wznosi się do boskiej świętości, i osiąga w pełni cel, dla którego została stworzona, i nie ma cienia niebezpieczeństwa [w Mojej Woli], że Mnie obraża.

Tak więc najpewniejszą drogą jest tylko Moja Wola, a nawet Sakramenty, jeśli nie są przyjmowane w porządku Mojej Woli, mogą służyć jako środek potępienia i ruiny.

Dlatego tak bardzo nalegam na Moją Wolę, ponieważ jeśli dusza znajduje się w regule Mojej Woli, środki w niej zawarte będą korzystne i otrzyma ona zawarte w nich owoce; ale bez Niej nawet Sakramenty mogą być trucizną, prowadzącą ją do wiecznej śmierci".

(z " Księgi Nieba "; - Tom 17; 10 czerwca 1924 r.)

……………

Kiedy znajdowałam się w swoim zwyczajnym stanie, mój zawsze ukochany Jezus ukazał się bardzo smutny i powiedział do mnie: Córko moja, oni nie chcą zrozumieć, że wszystko polega na całkowitym oddaniu się Mnie i pełnieniu we wszystkim Mojej Woli.

Kiedy to osiągam, sam popycham duszę, mówiąc do niej: „Córko moja, zasmakuj sobie czegoś, udogodnij sobie, ulżyj sobie i się pociesz”...

Jest jednak pewna różnica. Zanim się Mnie oddałaś i czyniłaś zawsze i we wszystkim moją Wolę, zadowolenie, które czerpałaś, było ludzkie.

Natomiast potem było to boskie działanie. A skoro jest ono moje, nie jestem już zazdrosny i mówię sobie: jeśli czerpie dozwoloną przyjemność i jeśli uczciwie rozmawia, to dlatego, że Ja tego chcę. Gdybym tego nie chciał, byłaby gotowa zrezygnować...

Tak więc oddaję jej wszystko do dyspozycji, ponieważ wszystko, co czyni, jest skutkiem Mojej Woli, nie jest już skutkiem jej własnej woli.

Powiedz mi, moja córko, czego ci brakowało, odkąd oddałaś się Mnie całkowicie? Dałem ci moje upodobania, przyjemności i całego Siebie, aby cię zadowolić. To uczyniłem w porządku nadprzyrodzonym. Natomiast w porządku wiary nie dopuściłem, żeby czegokolwiek ci brakowało: spowiedników, komunii ani całej reszty. Co więcej, pragnęłaś Mnie jedynie i nie chciałaś tak często spowiedników. Ja zaś nie posłuchałem ciebie, gdyż chciałem, aby ci, którzy będą chcieli pozbyć się dla Mnie wszystkiego, opływali we wszystko.

Córko, jaki ból odczuwam w swoim Sercu, widząc, że dusze nie chcą tego zrozumieć, nawet te, które uważają się za najlepsze!

( “Księga Nieba, 20 marca 1912, Tom 11, tłumaczenie pod kierownictwem O.Pablo)

………………

... A ja: "Już przez trzy noce piszę, a Ty mi nic nie dałeś. Wydaje mi się, że teraz dość rzadko przychodzisz i że nie okazujesz mi już tego wielkiego zadowolenia, które kiedyś okazywałeś mi, gdy pisałam, ani nie rozkazujesz mi pisać z Twoją miłującą mocą, jak kiedyś. Myślę, że Ty się zmieniłeś".

A Jezus: "Nie mogę się zmienić, ani nie jest to właściwe dla Boskiej Natury, aby się zmienić. Ludzka natura się zmienia, Boska Natura nie zmienia się nigdy. Bądź więc pewna, że nic się we Mnie nie zmieniło. Ale czy wiesz, co chcę ci dać w nagrodę? Moje własne Życie.

Wszystkie prawdy, którymi się z tobą podzieliłem, są Darami Boskiego Życia, które ci daję. Zostawiam ci wolność, byś nie tylko zatrzymała ten wielki Dar dla siebie, ale byś go pomnożyła, byś dała go komu zechcesz i każdemu, kto Go chce otrzymać.

Wiedz, że każdy akt, każde słowo, każda myśl, którą dusza czyni w Mojej Woli, są małymi kamyczkami, które wrzuca do Jej morza, które tworzą fale i przelewają się dla dobra wszystkich.

Innym razem jest to wiele łagodnych bryz, które rozkołysują morze Mojego FIAT i tworzą mniejsze lub większe fale, w zależności od wielości wiatrów, które dusza tworzy w moim morzu.

Fale te podnoszą się i opadają ponownie, niektóre do morza, a niektóre zalewają ziemię. O, jakże piękny jest widok duszy, która raz wrzuca swoje małe kamyczki do Naszego morza, innym razem wieje i tworzy swój łagodny wiatr. Morze uśmiecha się do niej, falując, i świętuje duszę, podnosząc mały wiatr i tworząc fale!

Tak więc, dusza, która żyje i pracuje w Moim FIAT daje Nam sposobność, aby pozwolić się wyłonić Naszemu morzu i możliwość, aby zalać niebo i ziemię. Ponieważ jest to Wola Boża, która płynie, Ona usposabia ludzi, aby wypraszali  Jej Królestwo.

Słyszymy, jak dusza, która żyje w Naszej Boskiej Woli, wspomina uczty, zabawy i gry z początków Stworzenia ze swoim Stwórcą. Wszystko jest dozwolone tej duszy, która żyje w Naszej Woli, a My pozwalamy jej na wszystko, ponieważ nie pragnie ona niczego innego niż Naszej Woli i Naszego Echa, które w niej rozbrzmiewa.

Pozwalając się nieść Naszemu Boskiemu Echu, czasami rzuca swój mały kamień, a czasami tchnie swoją delikatną bryzę, która albo tworzy fale, wzdycha, mówi, albo modli się, aby Nasz Boski FIAT był znany i kochany oraz panował na Ziemi."

(z "Księgi Nieba"; tom 24; 5 września 1928)



Poniedziałek II tydzień Okresu Zwykłego (Mk 2,18-22)


18 Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Niego i pytali: «Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?» 19 Jezus im odpowiedział: «Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie. 20 Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. 21 Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze [część] ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. 22 Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino [należy wlewać] do nowych bukłaków».


Przyszli więc do Niego i pytali: «Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?»  (Mk 2, 18)


Jeśli ktoś czyta te wersety, które Ja nakazałem ci napisać, i nie rozumie tego; jeśli zastanawia się nad nimi, wątpi w te najświętsze prawdy i powątpiewa, że dusza może rzeczywiście zajść tak daleko, gdy żyje (razem) w Mojej Woli, to jest to znak, że ta [wątpiąca] dusza nie żyje z Nią. Jak mógłaby Ją zrozumieć, jeśli nie posiada w sobie tego świętego Życia, jeśli nigdy nie kosztowała Jej rozkoszy, jeśli nigdy nie słuchała Jej pięknych nauk i jeśli jej podniebienie nigdy nie zakosztowało tego niebiańskiego pokarmu, który Moja Wola jest w stanie dać? W ten sposób lekceważą to, co Mój Fiat umie czynić i dawać; ale jeśli na to nie zważają, jakże mogliby to zrozumieć?

Jeśli ktoś nie uznaje jakiegoś dobra i nie ma przynajmniej chęci, by w nie wierzyć, prowadzi to do ślepoty ducha i zatwardziałości serca, a w końcu być może do pogardy dla tego dobra. Ale kto zna Moją Wolę i ją pełni, dla niego jest to szczęściem i chwałą. Ta dusza oddałaby nawet swoje ziemskie życie, aby posiąść życie Mojego Fiat i Jego dobra, które rozpoznała. Rozpoznaje Go i zamienia się w słuch, aby Go słuchać, we wzrok, aby na niego patrzeć, w serce, aby Go kochać, i w język, aby o Nim mówić.

Tak, ona chętnie posiadałaby wiele języków, aby opisać dobro, które rozpoznaje, cudowne dobrodziejstwa Mojej Woli, którą posiada, jako swoje życie, ponieważ jej własny język nie wystarcza aby wyliczyć wszystko, co wie. Dlatego, jeśli Ja chcę udzielić jakiegoś dobrodziejstwa lub daru, zwłaszcza wielkiego Daru Mojej Woli, jako życia stworzenia, to pierwszą rzeczą jest to, że Ja to człowiekowi oznajmiam. Nie chcę dawać światła i chować go pod korcem, tak jakby dusza go nie posiadała, ani też Moich darów ukrywać i niejako pogrzebać je w niej.

Po co więc miałbym jej dać? Jeśli dusza ich nie (roz)pozna, jakże mogłaby Mi odpowiedzieć, pokochać i docenić dary?

Jeśli Ja daję, to dlatego, że chcę żyć wspólnym życiem z duszą i wspólnie cieszyć się dobrem, które jej dałem. Tak, to raczej sam twój Jezus, jako czujny stróż, strzeże darów, którymi obdarzyłem Moje umiłowane stworzenie.

Znać, to znaczy posiadać, a posiadać to wiedzieć. Kto nie zna prawd, dla niego stają się one trudne i bez życia.

Bądź więc uważna i ciesz się tym, co twój Jezus ci dał, i co pozwolił ci poznać".

(Księga Nieba, do użytku prywatnego - tom 32; 13 sierpnia 1933)


Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć.(Mk 2,20)


(73) W ten sposób spędziłam czasem dwa dni, czasem cztery, mniej lub więcej, jak Mu się podobało. Moim jedynym pocieszeniem było przyjęcie Go w Sakramencie....

Ach, tak, z pewnością tam Go znalazłam, nie mogłam o tym wątpić; i pamiętam, że rzadko kiedy nie dawał się słyszeć, bo ciągle Go prosiłam i naciskałam tak mocno, że mnie zaspokajał, ale nie z miłością i łagodnie, lecz surowo.

(74) Po spędzeniu tych dni w stanie opisanym powyżej, czułam, że On do mnie wraca, szczególnie wtedy, gdy byłam Mu wierna.

Mówił do mnie jaśniej, a ponieważ w minionych dniach nie byłam w stanie przyjąć ani słowa w moim wnętrzu, ani nic odczuwać, doszłam do przekonania, że nie jest to moja wyobraźnia, jak to sobie wcześniej często wmawiałam; tak, że o tym, co mówiłam do tej pory, nic nie powiedziałam ani spowiednikowi, ani innej żywej duszy.

Ale robiłam, co mogłam, żeby się do Niego dostosować, bo inaczej prowadził przeciwko mnie taką wojnę, że nie miałam spokoju. Ach, Panie! Byłeś dla mnie taki dobry, a ja wciąż jestem taka zła.

(75) Kontynuowałam to, co zaczęłam. Poczułam Go w sobie, objęłam Go, przycisnęłam mocno do siebie i powiedziałam Mu: "Umiłowane Dobro, spójrz, jak gorzko przeżyłam naszą rozłąkę!". A On powiedział do mnie:

(76) "To, co przeszłaś, jest niczym, przygotuj się na cięższe próby. Przyszedłem bowiem przygotować twoje serce i umocnić je. Opowiesz Mi teraz wszystko, co przeszłaś, swoje wątpliwości i obawy, wszystkie trudności, abym mógł cię nauczyć, jak masz się zachowywać podczas Mojej nieobecności."

(77) Opowiedziałam Mu więc o moich cierpieniach i powiedziałam Mu: "Panie, widzisz, bez Ciebie nie byłam w stanie uczynić nic dobrego. Swoją medytację wykonałam w roztargnieniu, tak nieudolnie, że nie miałam odwagi ofiarować jej Tobie.

W czasie Komunii nie byłam w stanie trwać przez kilka godzin tak, jak wtedy, gdy czułam Ciebie; widziałam siebie samą, nie miałam z kim rozmawiać, czułam się zupełnie pusta.

Ból Twej nieobecności sprawił, że czułam agonię; moja natura chciała szybko uciec od tego bólu; tym bardziej, że wydawało mi się, że nic nie robię, tylko tracę czas.

A potem bałem się, że gdy wrócisz, będziesz mnie karcił za brak wierności, więc nie wiedziałem, co robić....

A potem ten ból, bo jesteś ciągle znieważany, a ja nie wiedziałam, kiedy to będzie, tak jak wtedy, gdy nauczałeś mnie tych aktów zadośćuczynienia i tych odwiedzin przed Najświętszym Sakramentem Ołtarza za różne zniewagi, które otrzymujesz!... Wytłumacz mi więc trochę, co mam robić?". A On powiedział do mnie, z dobrocią mnie pouczając:

(78) 1. : "Źle zrobiłaś, że tak się martwiłaś, czyż nie wiesz, że Ja jestem Duchem Pokoju i pierwszą rzeczą, którą ci polecam, jest niezakłócanie pokoju serca? Jeśli nie jesteś w stanie skupić się na modlitwie, nie chcę, abyś myślała o tym, czy o tamtym - czy to jest, czy nie jest - ponieważ czyniąc tak, sama prowokujesz rozproszenie.

Zamiast tego pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, gdy znajdziesz się w tym stanie, jest uniżenie się, wyznanie, że zasługujesz na te cierpienia, i złożenie się jak pokorne małe jagniątko w ramionach kata, liżące jego rękę, gdy ten je zabija;

więc, widząc siebie pokonaną, zniechęconą i samotną, poddaj się Moim świętym rozporządzeniom, podziękuj Mi z całego serca, ucałuj Moją Rękę, która cię uderza, i uznaj siebie za niegodną tych cierpień.

Wtedy ofiarujesz Mi tę gorycz, udrękę i znużenie, prosząc, Mnie bym przyjął je jako ofiarę uwielbienia, zadośćuczynienia za twoje grzechy i zadośćuczynienia za zniewagi, które Mi wyrządzają. Jeśli to uczynisz, twoja modlitwa wzniesie się przed Mój Tron, jako najwyborniejsza woń, zrani Moje Serce, a ty ściągniesz na siebie nowe łaski i nowe dary.

Diabeł nie będzie miał mocy, by zbliżyć się do ciebie, gdy zobaczy cię pokorną, oddaną i całkowicie zanurzoną w swojej nicości. I tu, gdzie myślałaś, że stracisz, osiągniesz wielkie zyski.

(79) 2. Co do Komunii, nie chcę, abyś się smuciła, że nie możesz być w takim stanie, jak dawniej; wiedz, że jest to cień boleści, które cierpiałem w Getsemani. Co się stanie, gdy pozwolę ci uczestniczyć w biczowaniu, cierniach i gwoździach? Myśl o większym bólu sprawi, że odważniej zniesiecie mniejsze cierpienia.

Kiedy więc podczas Komunii znajdziesz się sama, w agonii, pamiętaj, że pragnę odrobiny twojego towarzystwa w Mojej agonii w ogrodzie.

Dlatego zbliż się do Mnie i zrób porównanie między twoimi cierpieniami, a Moimi: rozważ siebie - samotną i pozbawioną Mnie, i Ja także - samotny, opuszczony przez Moich najwierniejszych przyjaciół, którzy tu śpią; opuszczony nawet przez Boga, Mojego Ojca; a potem, pośród najbardziej gorzkich cierpień, otoczony przez węże, przez żmije, przez wściekłe psy, jakimi były grzechy ludzi, gdzie i twoje były częścią tego, co wydawało Mi się, jakby chciały Mnie pożreć żywcem.

Serce moje zostało przejęte taką trwogą(uciskiem), że czułem się jakbym był pod prasą; tak, że pociłem się żywą krwią. Powiedz Mi, czy kiedykolwiek tak bardzo cierpiałaś?

Gdy więc widzisz, że jesteś pozbawiona Mnie, utrapiona, bez żadnej pociechy, wypełniona smutkiem, troskami i bólami, zbliż się do Mnie, obetrzyj Moją krew, ofiaruj Mi te cierpienia, jako ulgę dla Mojej najbardziej gorzkiej agonii. Jeśli to uczynisz, znajdziesz drogę do przebywania ze Mną po Komunii. Nie chodzi o to, że nie będziesz cierpieć, bo najgorsze cierpienie, jakie mogę sprawić drogim Mi duszom, to pozbawienie ich Mnie, ale myśląc, że przez swoje cierpienia dajesz Mi ulgę, będziesz też zadowolona"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 1; (73)-(79))


«Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie. 20 Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. (Mk 2,19-20)


"Moja córko, największą boleścią wszystkich apostołów w całym ich życiu było pozbawienie obecności ich Mistrza. Gdy ujrzeli Mnie wstępującego do nieba,  serca apostołów ogarnął ból opuszczenia ich przeze Mnie, a ból ten był o wiele bardziej dotkliwy i przeszywający, gdyż nie był to ból ludzki - przecież nie utracili żadnej rzeczy materialnej - ale ból Boski: to bowiem Bóg odszedł od nich.

Chociaż miałem Moje człowieczeństwo, to jednak, gdy ono zmartwychwstało, zostało uduchowione i  uwielbione, dlatego cała ich boleść była w ich duszach, która przenikała całą ich istotę i czuli się całkowicie pochłonięci przez ból, że było to ich najstraszniejsze i najboleśniejsze męczeństwo.

Ale to wszystko było dla nich konieczne; można powiedzieć, że do tej pory nie byli niczym innym, jak tylko słabymi dziećmi w cnotach i znajomości rzeczy Bożych i Mojej osoby.

Byłem pośród nich, a oni mnie nie znali, ani mnie prawdziwie nie kochali.

Lecz gdy ujrzeli Mnie wstępującego do nieba, ból Mojej utraty zerwał zasłonę i uznali Mnie za prawdziwego Syna Bożego z taką pewnością, że silny ból, iż nie mogli Mnie już więcej widzieć pośród siebie, wzbudził w nich stanowczość w dobru i siłę, by cierpieć wszystko z miłości do Tego, którego stracili; ból ten zrodził światło Boskiej Nauki, zabrał ich niemowlęce pieluchy i uczynił z nich nieustraszonych mężczyzn, którzy nie byli już bojaźliwi, ale odważni.

Ból ten przemienił ich i ukształtował prawdziwy charakter apostołów. To, czego nie mogli osiągnąć moją obecnością, uzyskali poprzez ból  pozbawienia ich mojej obecności.

A teraz, moja córko, mała lekcja dla ciebie: twoje życie można nazwać ciągłym bólem utraty Mojej Obecności i ciągłą radością nowego odzyskania Mnie, ale pomiędzy bólem utraty i radością odnalezienia Mnie, ilu niespodzianek ci nie dałem, ilu rzeczy ci nie powiedziałem?

To właśnie ból i bolesne męczeństwo Mojej utraty(silne ramiona, bolesne uściski nieobecności ukochanego Pana) przygotowały i usposobiły cię do słuchania wzniosłych lekcji o Mojej Woli. Zaiste, jakże często wydawało ci się, że Mnie utraciłaś, a kiedy byłaś pogrążona w swoim dręczącym bólu, powróciłem do ciebie z jedną z najpiękniejszych lekcji Mojej Woli i sprawiłem, że odnowiona radość z Mojego powrotu do ciebie na nowo usposabiala cię do przeszywającego bólu Mojej nieobecności.

Mogę powiedzieć, że ból mojej nieobecności zrodził w tobie skutki, wartość, wiedzę i fundament Moj Woli.

Musiałem tak się zachowywać wobec ciebie, to znaczy przychodzić do ciebie bardzo często i zostawiać cię w objęciach bólu Mojej nieobecności.

Ponieważ Ja postanowiłem w bardzo szczególny sposób objawić ci tak wiele o Mojej Woli, musiałem poświęcić cię ciągłemu Boskiemu bólowi, bo skoro Moja Wola jest Boska, to tylko na Boskim bólu mogłem ustanowić jej tron i rozszerzyć jej panowanie.

Działałem jako Nauczyciel i przekazałem ci wiedzę o Mojej Woli, na tyle na ile jest to możliwe dla stworzenia.

Wielu będzie się dziwić moim ciągłym wizytom u ciebie - czego nie robiłem z innymi - i twojemu nieustannemu cierpieniu z powodu Mojej nieobecności.

Gdybyś Mnie tak często nie widziała, nie poznałabyś Mnie, ani nie kochała tak bardzo, bo każde Moje odwiedziny powiększają poznanie Mnie i przynoszą nową miłość; a im bardziej dusza Mnie zna i kocha, tym większy jej ból.

Swoim przyjściem jeszcze bardziej pobudziłem twój ból, gdyż Mojej Woli nie powinno zabraknąć szlachetnego orszaku bólu, który wzmacnia i umacnia duszę, aby Moja Wola mogła założyć w niej Swój trwały przybytek i wciąż na nowo i nieustannie uczyć ją o Mojej woli.

Dlatego - powtarzam tobie - pozwól mi działać i zaufaj mi.


Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino [należy wlewać] do nowych bukłaków». (Mk 2,22)


Jezus jest nadal nieobecny, pojawia się co najwyżej jako przelotny błysk i chociaż wierzy się, że będzie jaśniej, pozostaje się w jeszcze większej ciemności niż wcześniej. Tak więc, pośród tej goryczy opuszczenia, mój słodki Jezus ukazał się we mnie, całkiem zajęty pisaniem – nie piórem, ale Swoim palcem wysyłającym promienie światła; to światło służyło Mu jako pióro do pisania na dnie mojej duszy. Chciałam Mu powiedzieć różne rzeczy o mojej biednej duszy, ale On przyłożył palec na swoich ustach i kazał mi milczeć, bo nie chciał, aby Mu przeszkadzano. Kiedy skończył, powiedział do mnie: "Córko Mojej Najwyższej Woli, zapisuję w twojej duszy Prawo Mojej Woli i Dobro, które ono przynosi. Najpierw chcę je wypisać w twojej duszy, a potem będę ci je wyjaśniał stopniowo."

A ja: "Jezu mój, chcę Ci powiedzieć o stanie mojej duszy - o, jak źle się czuję! Powiedz mi, dlaczego mnie opuszczasz? Co mam czynić, aby Cię nie utracić?"

A Jezus: "Nie smuć się, córko Moja. Musisz wiedzieć, że kiedy przyszedłem na ziemię, chciałem znieść stare prawa i udoskonalić inne. Ale chociaż je zniosłem, nie zwolniłem siebie od przestrzegania tych praw, lecz przestrzegałem ich w sposób doskonalszy niż inni.

Ponieważ jednak miałem zjednoczyć w sobie stare i nowe [prawo], chciałem je przestrzegać, aby dać starym prawom ich wypełnienie, i aby położyć na nich pieczęć ich zniesienia.

Chciałem dać początek nowemu prawu, dla którego ustanowienia przyszedłem na ziemię - prawu łaski i miłości - w którym zawarłem wszystkie ofiary we Mnie, ponieważ to Ja powinienem być prawdziwą, i jedyną ofiarą. W ten sposób wszystkie inne ofiary nie były już potrzebne, ponieważ byłem człowiekiem i Bogiem, to było więcej niż wystarczające, aby zadośćuczynić za wszystkich.

Teraz, umiłowana córko Moja, ponieważ chcę uczynić z ciebie doskonalszy obraz Mój i ustanowić tak szlachetną i boską świętość, mianowicie "FIAT VOLUNTAS TUA, jak w niebie tak i na ziemi", chcę skupić w tobie wszystkie stany duszy, które istniały dotąd na drodze świętości, i [w miarę], jak cierpisz [te praktyki ascetyczne tych stanów duszy], a jednocześnie spełniasz swoje czyny w Mojej Woli, Ja obdarzam je spełnieniem, koroną, upiększam je, i wyciskam na nich Moją pieczęć.

Wszystko musi się dokonywać w Mojej Woli, a gdzie inne świętości ustają, tam świętość Mojej Woli, będąc szlachetną i Boską, ma swój początek i trzyma wszystkie inne świętości, jako swój podnóżek.

Dlatego pozwól Mi(to) uczynić, pozwól Mi powtórzyć Moje Życie i to, co z tak wielką miłością zdziałałem w Odkupieniu. Teraz powtórzę to w tobie z jeszcze większą miłością, aby ustanowić [w tobie] początek Daru życia w Mojej Woli, aby jej prawa były znane; lecz pragnę, aby twoja Wola zjednoczyła się z Moją i była w niej zanurzona."                                                                                               (z "Księgi Nieba"; tom 16; 8 listopada 1923)


(z niemieckich tłumaczeń DI Haslinger und Dr Pflügl)



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2. Niedziela Okresu Zwykłego - B - (J 1,35-42)


35 Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami 36 i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». 37 Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. 38 Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! - to znaczy: Nauczycielu - gdzie mieszkasz?» 39 Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. 40 Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. 41 Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» - to znaczy: Chrystusa. 42 I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas» - to znaczy: Piotr.


Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» (J 1, 38)


Trwałam w moim zwyczajowym stanie, czując ciężar na duszy, jakby cały świat, z powodu pozbawienia Najświętszego Jezusa, ciążył na mnie. W swoim ogromnym rozgoryczeniu robiłam, co mogłam, aby Go szukać. Potem, gdy przyszedł, powiedział do mnie:

"Moja córko, za każdym razem, gdy dusza szuka Mnie, otrzymuje boski odcień, boski rys i równie często odradza się we Mnie, a Ja w niej".

Rozważałam Jego słowa i zapytałam niemal w zdumieniu: "Panie, co Ty mówisz?".

Odpowiedział: "O gdybyś znała chwałę, zadowolenie, jakie odczuwa całe Niebo, otrzymując tę notkę z ziemi: dusza, która nieustannie szuka Boga, tak jak oni [= błogosławieni w Niebie]. Czym jest życie błogosławionych, na czym polega? Jest to ich ciągłe rodzenie się na nowo w Bogu i Boga w nich.

To właśnie oznacza to słowo: "Bóg jest zawsze stary i zawsze nowy".

Nigdy też nie odczuwają zmęczenia, bo są w ciągłej postawie nowego życia w Bogu."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 6; 10 grudnia 1903).

………………..

Trwałam dalej w swoim zwyczajowym stanie; potem, po wielu trudach, ujrzałam mego cudownego Jezusa przez bardzo krótki czas, a On rzekł do mnie:

"Ty, która tak bardzo Mnie pragnęłaś, czego chcesz, co jest dla ciebie najważniejsze?".

Odpowiedziałam: "Panie, niczego nie chcę, najważniejszy jesteś dla mnie tylko Ty".

Powtórzył: "Jak to, niczego nie chcesz? Poproś Mnie o coś: o świętość, o moją łaskę, o cnoty... ponieważ mogę dać ci wszystko".

Odpowiedziałam ponownie: "Nic, nic. Chcę tylko ciebie i wszystkiego, czego Ty chcesz".

Ponownie dodał: "Więc nie chcesz nic więcej? Tylko Ja ci wystarczam? Tylko Ja jestem treścią twoich pragnień? Więc całe twoje zaufanie musi być tylko we Mnie, ponieważ nawet jeśli niczego nie chcesz, dostaniesz wszystko".

Tom 6; 11.04.1904

……………………….

8 grudnia 1938; Tom 36

"Moja błogosławiona córko, Moje Najświętsze Człowieczeństwo było depozytem Mojej Boskiej Woli. Nie było żadnego małego lub wielkiego Aktu, od oddechu,  aż po ruch, w którym Moje Człowieczeństwo nie uczyniłoby Siebie zasłoną i nie ukryło Mojego Boskiego FIAT we wszystkim. Nie mógłbym bowiem ani oddychać, ani się poruszać, gdybym nie zamknął Go w Sobie. W ten sposób Moje Człowieczeństwo służyło Mi, jako zasłona zakrywająca Moją Boskość i wielki Cud działania Mojej Woli we wszystkich Moich Aktach. Gdyby tak nie było, nikt nie byłby w stanie zbliżyć się do Mnie. Mój Majestat, promienne światło Mojej Boskości oślepiłoby ich i rzuciło na ziemię, i wszyscy uciekliby ode Mnie.

Kto odważyłby się wyrządzić Mi choćby najmniejszą krzywdę? Ale Ja kochałem stworzenie i nie przyszedłem na ziemię, aby szczycić się Moją Boskością, ale Moją Miłością. Dlatego chciałem ukryć się pod zasłoną Mojego Człowieczeństwa, aby bratać się z człowiekiem. Chciałem czynić to, co on czynił, a nawet posunąłem się tak daleko, że pozwoliłem zadać Sobie niesłychane cierpienie, a nawet śmierć.

Ten, kto jednoczy się z Moim Człowieczeństwem we wszystkich jego aktach, w jego cierpieniach, jeśli chce odnaleźć Moją Wolę, aby ją przyjąć, rozdziera zasłonę Mojego Człowieczeństwa i odnajduje w Moich Aktach owoc, życie, cud, który Ona uczyniła we Mnie.

Otrzymuje to, co uczyniłem we Mnie, jako swoje życie. A Moje Człowieczeństwo będzie mu służyć jako pomoc, jako przewodnik i będzie działać jako nauczyciel, aby żył w nim. Będę miał Siebie na ziemi i nadal będę tworzył zasłonę dla Siebie, aby ukryć to, co Moja Wola chce uczynić. Ale jeśli szukają Mnie bez Mojej Woli, znajdą tylko Moją zasłonę. Ale nie znajdą życia Mojej Woli, co nie może zdziałać cudów, które Ona zdziałała w ukryciu Mojego Człowieczeństwa. To jest zawsze Moja Wola która wie, jak ukryć w stworzeniu największe cuda, najbardziej promienne słońca, cuda, których nigdy nie widziano.

Jak wiele Moich żywych Człowieczeństw chciałbym mieć na ziemi, ale niestety, szukam ich i nie znajduję, ponieważ nie ma nikogo, kto szukałby Mojej Woli z całą stanowczością!"

(z Ksiąg Nieba, Tom 3 6 ;  z włoskiego na niem. tłumacz. Dr Pflügl)


«Czego szukacie?»  (J 1, 38)


2 marca 1916 r., Tom 11

Dusza, która żyje w Bożej Woli, kiedy czyni dobro, pozwala, aby to dobro pochodziło od Boga.


"Córko Moja, gdy dusza oddaje Mi się całkowicie, Ja ustanawiam w niej Moje mieszkanie. Często podoba Mi się zamknąć wszystko i pozostać w ciemności, innym razem podoba Mi się spać i stawiam duszę jak wartownika, aby nie pozwoliła nikomu przyjść, aby Mnie molestował i przerwał Mój sen, a w razie potrzeby sama musi stawić czoło molestowaniom i odpowiedzieć za Mnie.

Innym razem podoba Mi się otworzyć wszystko i wpuścić wiatry, chłód stworzeń, strzały grzechów, które Mi zsyłają, i wiele innych rzeczy, a dusza musi być zadowolona ze wszystkiego.

Musi pozwolić Mi robić wszystko, co chcę, wręcz przeciwnie, musi uczynić Moje rzeczy swoimi i jeśli Ja nie miałbym swobody czynienia tego, co chcę, byłbym nieszczęśliwy w tym sercu, gdybym musiał być czujny, aby ona odczuwała, jak bardzo się cieszę, ale musiałbym ukrywać, wbrew Mojej Woli, kiedy cierpię, gdzież byłaby Moja wolność? Ach! wszystko jest w Mojej Woli.

Kiedy dusza bierze MW, bierze całą substancję Mojej Istoty i zamyka Mnie całkowicie w sobie.

A kiedy zabiera się do czynienia dobra i pojmuje w sobie substancję Mojego Życia, pozwala, by to dobro wypływało ze Mnie Samego, jak promień światła biegnie ku pożytkowi wszystkich stworzeń. "

(Wstępny tekst niemiecki, przetłumaczony z włoskiego na niem. przez dr Gertraud Pflügl - Rękopis prywatny)


«Chodźcie, a zobaczycie». (J 1, 39)


Ale mówię ci, że Prawdy o Mojej Bożej Woli nie zostaną pogrzebane.

Są one częścią Mojego Boskiego Życia i jako Życie nie podlegają śmierci.

Co najwyżej mogą pozostać ukryte [przez jakiś czas], ale nigdy nie zginą, ponieważ Boskość zarządziła Objawienie Królestwa Mojej Boskiej Woli.

I żadna ludzka moc nie może sprzeciwić się Naszym Boskim Dekretom, ale jest to co najwyżej kwestią czasu. Pomimo sprzeczności i przeciwnych osądów tych mających autorytet osób, utoruję drogę dla Siebie.

Jeśli swoimi osądami chcą zniszczyć tak wielkie dobrodziejstwo i tak wiele Boskich Żywotów Moich Prawd, odsunę te osoby na bok.

Zadysponuję innych i będę kontynuował Moją drogę z tymi, którzy są pokorniejsi i prostsi, i którzy łatwiej wierzą w Moje cudowne i różnorodne sposoby postępowania z duszami.

W swojej prostocie i dyspozycyjności rozpoznają oni w tych pismach o Woli Bożej Dar z Nieba, zamiast znajdować w Nim dzielenie włosa na czworo.

Będą Mi oni wspaniale służyć do szerzenia prawd o Moim Fiat na świecie. Czyż nie to samo wydarzyło się podczas Mojego przyjścia na ziemię? Mądrzy, wykształceni i wysoko postawieni nie chcieli Mnie słuchać, ale raczej wstydzili się do Mnie zbliżyć.

Ich nauczanie sprawiło, że myśleli, że nie mogę być obiecanym Mesjaszem, tak że w końcu znienawidzili Mnie; ale odłożyłem ich na bok i wybrałem pokornych, prostych i biednych rybaków, którzy uwierzyli Mi i cudownie posłużyłem się nimi, aby założyć Mój Kościół i szerzyć wielkie Dzieło Odkupienia.

Tak też będę postępował w Mojej Boskiej Woli.

Tak więc, Moja córko, nie zniechęcaj się, gdy słyszysz, że sprawiają tak wiele trudności. Nie cofajmy się w niczym z tego, co dzieje się między Nami, i w Mojej Boskiej Woli kontynuuj swoją działalność tak, jak cię poinstruowałem.

Nie pominąłem niczego z tego, co miałem uczynić dla zbawienia, chociaż nie wszyscy we Mnie uwierzyli. Cały ten niekorzystny skutek musieli ponieść - ale Ja musiałem kontynuować Moją drogę, którą postanowiłem obrać z miłości do ludzi. Ty zrobisz to samo.

Kontynuuj swoje oddanie i swoje akty w Mojej Bożej Woli, a Ja cię nie opuszczę, ale zawsze będę z tobą".

(z "The Book of Heaven"; Do użytku prywatnego - Tom 28; 9 lipca 1930)



Ewangelia w Świetle Woli Bożej

Tom 35; 10, stycznia 1938

Pierwsze kazanie, które mały Król Jezus wygłosił do dzieci Egiptu. O tym, że każde z nich ma w sercu swojego niebiańskiego Ojca, który je kocha i chce być wzajemnie kochany, i nie ma niczego, czego On by dla niego nie zrobił.


Odbyłam wędrówkę w Boskim Fiat. I och, jak bardzo pragnę, aby żaden Akt nie umknął mi z tego, co On uczynił, zarówno w Stworzeniu, jak i Odkupieniu. Wydaje mi się, że czegoś mi brakuje, jeśli nie uznaję, nie kocham, nie całuję i nie przyciskam do serca wszystkiego, co On uczynił, jakby to należało do mnie. A Boska Wola byłaby jakby niezadowolona, gdyby ktoś, kto żyje w Nim, nie znał wszystkich Jego Aktów i nie znajdował we wszystkim, co uczynił, małego "kocham cię" od kogoś, kogo tak bardzo kocha.

Potem podążałam za Niebiańskim Dzieckiem, gdy było w Egipcie, w Akcie stawiania Jego pierwszych kroków. Całowałem Jego kroki, wkładałem moje "kocham cię" w każdy Jego krok i prosiłem o pierwsze kroki Jego Woli dla wszystkich ludzkich pokoleń. Starałam się podążać za Nim we wszystkim. Kiedy się modlił i kiedy płakał, prosiłam Go, aby Jego Wola ożywiała wszystkie modlitwy stworzeń i aby Jego łzy przywróciły życie Jego FIAT w ludzkiej rodzinie.

Kiedy uważnie naśladowałam Go we wszystkim, mały Król odwiedził moją biedną duszę i powiedział do mnie: "Córko Mojej Woli, jakże jestem szczęśliwy, kiedy stworzenie nie zostawia Mnie samego! Czuję to za Mną i przede Mną i we wszystkich Moich Aktach. Musisz wiedzieć, że Moje wygnanie do Egiptu nie obyło się bez podbojów.

Kiedy osiągnąłem wiek około trzech lat, usłyszałem z naszej małej chatki bawiących się małych chłopców. Krzyczeli na środku ulicy. A ja, mały jaki byłem, wszedłem między nich... Kiedy Mnie zobaczyli, pobiegli i otoczyli Mnie. Rywalizowali o to, kto się do Mnie zbliży. Ponieważ Moje piękno było takie, czar Mojego spojrzenia, słodycz Mojego głosu, że czuli się porwani, by Mnie kochać. Dlatego gromadzili się wokół Mnie i kochali Mnie tak bardzo, że nie mogli się ode Mnie oderwać. Ja również kochałem te małe dzieci, a ponieważ miłość chce się ujawnić, gdy jest prawdziwa i chce dać nie tylko to, ale także to, co może uczynić ludzi szczęśliwymi w czasie i wieczności, wygłosiłem moje pierwsze kazanie do tych małych dzieci.  Dostosowałem się do ich małej mocy pojmowania. Tym bardziej, że posiadały one niewinność i mogły Mnie łatwiej zrozumieć.

Czy chcesz usłyszeć, jakie było Moje pierwsze kazanie?

Powiedziałem im: "Moje dzieci, słuchajcie Mnie. Bardzo was kocham. I chcę dać wam poznać wasze pochodzenie. Spójrzcie na Niebo: tam w górze macie Ojca Niebiańskiego, który bardzo was kocha. Ale kocha was tak bardzo, że nie wystarcza Mu bycie waszym Ojcem z Nieba. Aby was prowadzić, stworzył dla was słońce, morze, kwitnącą ziemię, abyście byli szczęśliwi. Ale On kocha was nadmierną miłością. Chciał zstąpić do waszych serc i zbudować Swój pałac w głębi waszej duszy. Uczynił Siebie kochającym więźniem każdego z was. Ale po co? Aby dać życie biciu waszego serca, oddechowi i ruchowi.

Tak więc On kroczy waszymi krokami, porusza waszymi rękoma i mówi waszym głosem. A kiedy On idzie, wy się poruszacie. On kocha was tak bardzo, że czasami was ściska, czasami obejmuje i niesie, jakby w triumfie. Bo jesteście Jego ukochanymi dziećmi. Ileż sekretnych pocałunków i uścisków daje wam wasz Ojciec Niebiański!  A wy nie odwzajemnialiście Jego ojcowskiego uścisku, ponieważ byliście nieuważni. Nie pozwoliliście, by wasz pocałunek spotkał się z Jego pocałunkiem. A On cierpiał, ponieważ Jego dzieci nie obejmowały Go ani nie całowały. Moje kochane dzieci, czy chcecie wiedzieć, czego chce od was Ojciec Niebiański? On chce być rozpoznany w was, aby miał Swoje miejsce w centrum waszej duszy. A ponieważ On daje wam wszystko i nie ma niczego, czego by wam nie dał, pragnie On waszej miłości we wszystkim, co czynicie. Kochajcie Go! Nigdy nie pozwólcie nigdy, by miłość ku Niemu opuściła wasze małe serca, wasze usta, wasze dzieła, wszystko. I to będzie pyszny pokarm, który dacie Jego Ojcostwu. On bardzo was kocha i chce być kochany. Nikt nie może was kochać tak, jak On was kocha. To prawda, że wy również macie ziemskiego ojca, ale jakże różni się on od miłości Ojca Niebiańskiego! On nie zawsze podąża za wami. Nie czuwa nad waszymi krokami, nie śpi z wami, ani nie bije w waszych sercach. A jeśli upadacie, On nawet o tym nie wie. Z drugiej strony, Ojciec Niebiański nigdy was nie opuszcza. Kiedy grozi wam upadek, On podaje wam rękę, abyście nie upadli. Kiedy śpicie, On czuwa nad wami. A kiedy bawicie się i jesteście niegrzeczni, On jest z wami i wie o wszystkim, co robicie. Więc kochajcie Go bardzo, bardzo mocno!

A Ja zapłonąłem jeszcze bardziej i powiedziałem im: "Dajcie Mi słowo, że zawsze, zawsze będziecie Go kochać! Powiedzcie razem ze Mną: "Kochamy Cię, Ojcze nasz, który jesteś w niebie, kochamy Cię, Ojcze nasz, który mieszkasz w naszych sercach!".

Moja córko, kiedy przemawiałem, niektóre dzieci były poruszone, inne zachwycone, niektóre przycisnęły się do Mnie tak mocno, że nie chciały już Mnie opuścić. Sprawiłem, że poczuły pulsujące życie Mojego Niebiańskiego Ojca w swoich małych sercach. Radowali się i świętowali. Nie miały już bowiem odległego Ojca, lecz w swoich własnych sercach.

I dałem im błogosławieństwo, aby ich wzmocnić i dać im siłę do oderwania się ode Mnie. Odnowiłem Naszą stwórczą moc nad tymi małymi chłopcami i wezwałem moc Ojca, mądrość Mnie, Syna i moc Ducha Świętego. I powiedziałem im: "Idźcie, a potem wróćcie". I tak odeszli.

Ale w następnych dniach wracali, ale prawie w jeszcze większej liczbie, wielu małych chłopców. Czekali, aby zobaczyć, kiedy wyjdę i zobaczyć, co robię w naszej małej chatce. A kiedy wychodziłam, klaskali dla Mnie w dłonie. Urządzali dla Mnie przyjęcie i krzyczeli tak głośno, że Moja mama wychodziła przez drzwi, by zobaczyć, co się dzieje. I och, jak bardzo była zachwycona, widząc swojego małego Syna przemawiającego do tych dzieci z tak wielką łaską. Czuła, jak jej serce pęka z miłości. I zobaczyłem w nich pierwsze potomstwo Mojego życia tutaj. Żadne z tych dzieci, które Mnie słuchały, nie było zagubione. Świadomość, że mają Ojca w swoich sercach, była zasobem, aby wziąć w posiadanie Niebiańską Ojczyznę, aby kochać tego Ojca, który był też jednocześnie w Niebie.

Moja córko, to Moje kazanie jako małego dziecka, które dałem małym chłopcom w Egipcie, było fundamentem, istotą stworzenia człowieka. Zawiera ono najbardziej niezbędne nauczanie, najwyższą świętość. Sprawia, że miłość wzrasta w każdej chwili, tak że Stwórca i stworzenie kochają się nawzajem w każdej chwili.

Co za ból widzieć tak wiele małych istnień, które nie znają życia Boga w swoich duszach! Dorastają bez Boskiego Ojcostwa, jakby były same na świecie. Nie czują ani nie wiedzą, jak bardzo są kochane. Jak mogą Mnie kochać? Jeśli miłość zostaje zabrana, serce również staje się zatwardziałe. Życie staje się brzydsze, a biedna młodzież oddaje się najpoważniejszym przestępstwom. To jest ból dla waszego Jezusa. I chcę, aby to był ból także dla ciebie, abyś modliła się za tak wielu. Bo to uczy, że jestem w ich sercach, że kocham i chcę być kochany.




10. Januar 1938, Tom 35

Die erste Predigt, die der kleine König Jesus den Kindern von Ägypten hielt. Wie jedes von ihnen seinen himmlischen Vater in seinem Herzen hatte, der sie liebt und wiedergeliebt werden will.


Ich machte den Rundgang im Göttlichen FIAT. Und o wie ersehne ich es, dass mir kein Akt entflieht von dem, was Es getan hat, sowohl in der Schöpfung als auch in der Erlösung. Mir scheint, dass etwas fehlt, wenn ich all das, was Er getan hat, nicht erkenne, nicht liebe, nicht küsse und nicht an mein Herz drücke, als ob es mir gehörte. Und das Göttliche Wollen wäre wie unzufrieden, wenn jemand, der in Ihm lebt, nicht alle Seine Akte kennt und nicht in all dem, was Er getan hat, nicht das kleine ‚Ich liebe Dich’ von jemand fände, den Er so sehr liebt. Und es gibt nichts, was Er nicht für ihn getan hätte. Dann war ich dabei, dem himmlischen Kind zu folgen, als es in Ägypten war, bei dem Akt, als es Seine ersten Schritte machte. Ich küsste Seine Schritte, legte mein ‚Ich liebe Dich’ in jeden Schritt, den Er tat und bat um die ersten Schritte Seines Willens für alle menschlichen Generationen. Ich strebte, Ihm in allem zu folgen. Wenn Er betete und wenn Er weinte, bat ich Ihn, dass Sein Wille alle Gebete der Geschöpfe beleben und dass Seine Tränen das Leben Seines FIAT in der menschlichen Familie wieder herstellen mögen.

Während ich aufmerksam war, Ihm in allem zu folgen, besuchte der kleine König meine arme Seele und sagte zu mir: „Tochter Meines Wollens, wie glücklich bin Ich, wenn das Geschöpf Mich nicht allein lässt! Ich fühle es hinter und vor Mir und in allen Meinen Akten. Du musst wissen, dass Meine Verbannung in Ägypten nicht ohne Eroberungen war. Als Ich das Alter von etwa drei Jahren erreichte, hörte Ich aus unserer kleinen Hütte die kleinen Jungen, die spielten. Sie schrien mitten auf der Straße. Und Ich, klein, wie Ich war, ging in ihre Mitte hinaus… Als sie Mich sahen, liefen sie herbei und umgaben Mich. Und sie wetteiferten, wer sich Mir mehr nähern konnte. Denn Meine Schönheit war derart, der Zauber Meines Blickes, die Lieblichkeit Meiner Stimme, dass sie sich hingerissen fühlten, Mich zu lieben. Deshalb mengten sie sich um Mich und liebten Mich so sehr, dass sie sich nicht von Mir zu lösen vermochten. Auch Ich liebte diese kleinen Kinder, und da die Liebe sich bekannt machen will, wenn sie wahrhaftig ist, und nicht nur das, sondern auch das geben will, was in Zeit und Ewigkeit glücklich machen kann, hielt Ich diesen Kleinen meine erste Predigt. Ich passte Mich ihrer kleinen Fassungskraft an. Umso mehr, als sie die Unschuld besaßen und Mich leichter verstehen konnten. Nun, willst du hören, was Meine erste Predigt war? Ich sagte zu ihnen: ‚Meine Kinder, hört Mir zu. Ich liebe euch sehr. Und Ich will euch euren Ursprung bekannt machen. Schaut zum Himmel: Dort oben habt ihr einen Himmlischen Vater, der euch sehr liebt. Doch liebt Er euch so sehr, dass er nicht zufrieden ist damit, euer Vater vom Himmel zu sein. Um euch zu führen, hat Er eine Sonne für euch geschaffen, ein Meer, eine blühende Erde, um euch glücklich zu machen. Aber Er liebt euch mit einer übermäßigen Liebe. Er wollte in eure Herzen herabsteigen und Seinen Palast in der Tiefe eurer Seele bilden. Er machte sich zum lieblichen Gefangenen eines jeden von euch. Doch um was zu tun? Um eurem Herzschlag Leben zu geben, dem Atem und der Bewegung. So geht Er in euren Schritten, wenn ihr geht, bewegt sich in euren Händen und spricht in eurer Stimme. Und während Er geht, bewegt ihr euch. Denn Er liebt euch so sehr, dass Er euch bald drückt, bald umarmt und wie im Triumph trägt. Denn ihr seid Seine geliebten Kinder. Wie viele heimliche Küsse und Umarmungen gibt euch nicht dieser euer Himmlischer Vater! Und ihr habt Seine väterliche Umarmung nicht erwidert, weil ihr unaufmerksam seid. Ihr habt nicht euren Kuss dem Seinigen begegnen lassen. Und Er hat gelitten, weil Seine Kinder ihn weder umarmt noch geküsst haben. Meine lieben Kinder, wollt ihr wissen, was dieser Himmlische Vater von euch will? Er will in euch erkannt werden, dass Er Seinen Sitz im Zentrum eurer Seele hat. Und da Er euch alles gibt noch es etwas gibt, das Er euch nicht gibt, will Er eure Liebe in allem, was ihr tut. Liebt Ihn! Lasst die Liebe zu Ihm nie aus eurem kleinen Herzen herausgehen, von euren Lippen, von euren Werken, von allem. Und das wird die köstliche Speise sein, die ihr Seiner Väterlichkeit geben werdet. Er liebt euch sehr und will geliebt werden. Niemand kann euch lieben, wie Er euch liebt. Das ist so wahr, dass ihr auch einen irdischen Vater habt, doch wie verschieden ist er von der Liebe des himmlischen Vaters! Er folgt euch nicht immer. Er wacht nicht über euren Schritten, schläft nicht mit euch, noch schlägt Er in eurem Herzen. Und wenn ihr hinfallt, dann weiß er nicht einmal etwas davon. Der Himmlische Vater hingegen verlässt euch nie. Wenn ihr zu fallen droht, gibt Er euch eine Hand, damit ihr nicht stürzt. Wenn ihr schlaft, dann wacht Er über euch. Und wenn ihr spielt und frech seid, ist Er bei euch und weiß alles, was ihr tut. Liebt ihn deshalb sehr, sehr!’ Und Ich entflammte Mich mehr und sagte zu ihnen: ‚Gebt Mir euer Wort, dass ihr Ihn immer, immer lieben werdet! Sagt zusammen mit Mir: ‚Wir lieben Dich, Unser Vater, der du im Himmel bist, wir lieben Dich, Unser Vater, der Du in unseren Herzen wohnst!’

Meine Tochter, bei Meiner Rede waren einige Kinder bewegt, andere hingerissen, manche drückten sich ganz fest an Mich, so dass sie Mich nicht mehr verlassen wollten. Ich ließ sie das pochende Leben Meines Himmlischen Vaters in ihren kleinen Herzen fühlen. Und sie freuten sich und feierten ein Fest. Denn sie hatten keinen weit entfernten Vater mehr, sondern in ihren eigenen Herzen. Und Ich gab ihnen den Segen, um sie zu festigen und um ihnen die Kraft zu geben, sich von Mir zu lösen. Ich erneuerte über diesen kleinen Jungen Unsere schöpferische Kraft und rief die Macht des Vaters herab, die Weisheit von Mir, dem Sohn und die Kraft des Heiligen Geistes. Und Ich sagte zu ihnen: ‚Geht, und dann kehrt zurück.’ Und so gingen sie weg. Doch an den folgenden Tagen kehrten sie zurück, aber beinahe in Mengen, eine Menge kleiner Jungen. Sie legten sich auf die Lauer, wann Ich herauskam, und um zu sehen, was Ich in unserer kleinen Hütte tat. Und wenn Ich herauskam, klatschten sie Meinetwegen in die Hände. Sie feierten für Mich ein Fest, und sie riefen so laut, dass Meine Mama bei der Tür herauskam, um zu sehen, was geschah. Und o wie hingerissen war Sie, Ihren kleinen Sohn zu sehen, wie Er mit so viel Gnade zu diesen Kindern sprach. Sie fühlte Ihr Herz vor Liebe brechen. Und Ich sah in ihnen die erste Nachkommenschaft Meines Lebens hier unten. Denn von diesen Kindern, die Mir zuhörten, ging keiner verloren. Die Kenntnis, dass sie einen Vater in ihren Herzen hatten, war ein Vorrat, um das Himmlische Vaterland in Besitz zu nehmen, um diesen Vater zu lieben, der auch bereits im Himmel war. Meine Tochter, diese Meine Predigt als kleines Kind, die Ich den kleinen Jungen von Ägypten hielt, war die Grundlegung, die Substanz der Erschaffung des Menschen. Sie enthält die notwendigste Lehre, die höchste Heiligkeit. Sie lässt die Liebe in jedem Augenblick aufsteigen, damit der Schöpfer und das Geschöpf einander in jedem Augenblick lieben.

Welch ein Schmerz, so viele kleine Leben zu sehen, die nicht das Leben eines Gottes in ihren Seelen kennen! Sie wachsen ohne Göttliche Väterlichkeit auf, als ob sie allein in der Welt wären. Sie fühlen weder noch wissen sie, wie sehr sie geliebt sind. Wie können sie Mich lieben? Wird die Liebe genommen, verhärtet daher auch das Herz. Das Leben wird hässlicher, und die arme Jugend gibt sich den schwersten Verbrechen hin. Das ist ein Schmerz für deinen Jesus. Und Ich will, dass es auch für dich ein Schmerz sei, damit du für so viele betest. Denn es lehrt, dass Ich in ihren Herzen bin, dass Ich liebe und geliebt werden will.


Piątek I tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 2,1-12)


1 Gdy po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. 2 Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. 3 Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. 4 Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. 5 Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy». 6 A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: 7 «Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, oprócz jednego Boga?» 8 Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: «Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? 9 Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? 10 Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: 11 Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!». 12 On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: «Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego».


“On głosił im naukę.“(Mk 2,2)


Kontynuowałam mój zwyczajowy stan, kiedy zobaczyłam Jezusa tylko na krótko. Jakby chciał nadal rozwiać moje wątpliwości, On przemówił do mnie:"Córko, Ja Jestem sam Prawdą i nigdy nie może pochodzić ode Mnie fałsz, co najwyżej coś, czego człowiek nie pojmuje. I działam w ten sposób, aby uświadomić im, że jeśli ktoś nie rozumie dobrze Słowa Bożego, to jak może pojąć Stwórcę we wszystkim?

Dusza jednak musi się podporządkować, wprowadzając Moje Słowo w czyn, bo Moje Słowa są pierścieniami łączącymi łaski, które pochodzą ode Mnie i są dane duszy, jako Dar. Jeśli odpowie, dołącza te pierścienie do innych, już nabytych. Jeśli nie, odsyła te pierścienie z powrotem do ich Stwórcy.

Mało tego, mówię tylko wtedy, gdy widzę, że dusza ma zdolność uchwycenia tego daru; jeśli odpowiada Mi, wtedy nabywa nie tylko tyle ogniw łączących łaski ale i tyle ogniw Mądrości Bożej.

Kiedy widzę te [ogniwa-pierścienie], że są połączone w zgodności (z naszą korespondencją), skłania Mnie to do obdarowywania jej kolejnymi darami. Ale kiedy widzę, że Moje dary są odrzucane, wycofuję się i milczę."

(z "Księgi Nieba"; tom 6; 24 listopada 1903)

---------------------

Kontynuuję moje niezmiernie gorzkie dni, ale jestem oddana Woli Bożej. Kiedy mój zawsze umiłowany Jezus pokazuje się, jest zawsze smutny i milczący. Wydaje się, że On już nie chce zwracać na mnie uwagi w żadnej sprawie. Dziś rano pojawił się i założył mi na uszy dwa kolczyki - świecące jak dwa słońca. Wtedy rzekł do mnie:

"Moja umiłowana córko, dla tego, kto w pełni zamierza Mnie słuchać, Moje Słowo jest słońcem, które nie tylko zachwyca słuch, ale karmi ducha i nasyca serce Mną i Moją Miłością.

Och, oni nie chcą zrozumieć, że Ja chcę, abyście byli całkowicie skupieni na Mnie, nie zwracając uwagi na żadne inne rzeczy!

Popatrz(rozważ) na tego człowieka, który wszystko bada, na wszystko zwraca uwagę i wszystkim się zachwyca - aż do przesady - nawet rzeczami świętymi: ale to nic innego jak życie poza Mną, a dusza, która żyje poza Mną, z konieczności bardzo mocno odczuwa siebie. Myśli, że czyni Mi zaszczyt, a jest zupełnie odwrotnie."

(z "Księgi Nieba";tom 10; 14 grudnia 1911)

------------------------

.... "Moja córko, jak myślisz, co było większym cudem, kiedy przyszedłem na ziemię: Moje Słowo, Ewangelia, którą głosiłem, czy to, że dałem życie umarłym, wzrok ślepym, słuch głuchym itd. Ach, moja córka! Większym cudem było Moje Słowo, Moja Ewangelia, tym bardziej, że te same cuda pochodziły z Mojego Słowa! Podstawa, substancja wszystkich cudów wyszła z Mojego twórczego Słowa. Sakramenty, samo Stworzenie, nieustanny cud, miały życie z Mojego Słowa. A dla samego mojego Kościoła Moje Słowo, Moja Ewangelia jest systemem rządów [porządkiem, regulaminem] i fundamentem. Tak więc Moje Słowo, Moja Ewangelia była większym cudem niż same cuda, które były żywe i aktywne tylko dzięki mojemu cudownemu Słowu. Bądź więc pewna, że Słowo twojego Jezusa jest największym cudem.

Moje Słowo jest jak gwałtowny wiatr, który wieje, potrząsa słuchem, wchodzi w serca, ogrzewa, oczyszcza, oświeca, krąży w koło od narodu do narodu, okrąża cały świat i wędruje przez wszystkie wieki. Kto może kiedykolwiek zabić i pogrzebać jedno z Moich Słów? Nikt!

I jeśli czasem wydaje się, że Moje Słowo milczy i jest jakby ukryte, to nigdy nie traci życia. Kiedy najmniej się tego spodziewa, pojawia się i robi swoje krążenia wszędzie.

Miną wieki, w których wszystko - ludzie i rzeczy - zostaną zmiecione i znikną, ale

Moje Słowo nie przeminie, bo zawiera życie, cudowną Moc Tego, który je zrodził.

Dlatego potwierdzam, że każde słowo i każdy komunikat, który ci przekazuję o wiecznym FIAT jest największym cudem, który będzie służył Królestwu Mojej Woli.

To jest powód, dla którego tak bardzo nalegam i kładę nacisk na to, aby nie było ani jednego Mojego Słowa , którego byś nie ujawniła i nie zapisała.

Zaiste, widzę jak powraca do Mnie cud pochodzący ode Mnie, który przyniesie tak wiele skarbów dzieciom Królestwa Najwyższego FIAT."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 20; 22 października 1926)


Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. (Mk 2,3)


(...) Po tym zamilkł, wielce zasmucony z powodu wielkiego nieszczęścia, jakie wola ludzka wyrządziła w stworzeniach, a nawet oszpeciła piękny obraz Boży, który w nie wpoił przy stworzeniu, dodając z westchnieniem:

"Moja córko, ludzka wola paraliżuje życie duszy. Bez Mojej Woli bowiem nie krąży w duszy Życie Boże, które bardziej niż czysta krew zachowuje ruch, żywotność, doskonałe używanie wszystkich władz duchowych, w taki sposób, że rośnie ona zdrowa i święta i widać w niej podobieństwo do Nas. Ileż dusz jest sparaliżowanych bez Mojej Woli! Co za żałosne widowisko widzieć rasę ludzką prawie całą sparaliżowaną w duszy.

Dlatego są nielogiczni w swoim myśleniu, ślepi na dobro, głusi na prawdę, niemi na jej nauczanie, ociężali do(czynienia) świętych dzieł, nieruchomi aby iść drogą Nieba, ponieważ wola ludzka utrudnia krążenie Mojej Woli, powodując ogólny paraliż w duszy ludzkiej.

To tak jak z ciałem, którego choroby, zwłaszcza paraliże, są w dużej mierze spowodowane brakiem krążenia krwi. Gdy krew dobrze krąży, człowiek jest krzepki i silny, i nie cierpi na żadne niedyspozycje.

Ale kiedy krążenie staje się nieregularne, zaczynają się dolegliwości, słabości, gruźlica, a kiedy krążenie staje się bardzo nieregularne, człowiek zostaje sparaliżowany, ponieważ krew, która nie krąży i nie przepływa szybko przez żyły, tworzy wielkie zło ludzkiej natury.

Czego nie zrobiliby ludzie, gdyby wiedzieli, że istnieje lek na regularne krążenie? Poszliby kto wie gdzie po niego, żeby go dostać aby nie spotkało ich żadne zło.

A przecież jest wielkie lekarstwo Mojej Woli aby unikać wszelkiego zła dla duszy, by nie być sparaliżowanym w czynieniu dobra ale aby wzrastać silnym i energicznym w świętości, ale kto je pochwyci?

Jest to środek, który jest podawany bezpłatnie, ani też ludzie nie muszą podróżować po okolicy, aby go otrzymać, a wręcz przeciwnie, jest on zawsze gotowy do oddania się i uczynienia z siebie regularnego życia stworzenia.

Co za ból, moja córko! Co za ból!" Gdy to powiedział, zniknął.

(z "Księgi Nieba"; Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 19; 31 sierpnia 1926)

---------------------

... "Moja błogosławiona córko, nabierz odwagi, nie lękaj się. Wola Moja jest tak potężna, że paraliżuje wszelkie zło, namiętności, złe kroki i dzieła, gdy tylko dusza wejdzie w nią, aby w niej żyć.

Wola ludzka doświadcza najwyższej klęski, że wierzy, że umiera, (jednak) nie umierając. Jednak pełna radości pojmuje i czuje - podczas gdy czuje paraliżujące zło - jak zmartwychwstaje życie dobra, światło, które nigdy nie gaśnie, siła, która nigdy nie maleje, miłość, która zawsze kocha.

Budzi się w niej heroiczny duch poświęcenia, a także niezwyciężona cierpliwość.

Moja Wola rzuca niejako "dość, wystarczy" na zło człowieka, gdyż nie ma początku i nie ma życia dobra, które nie pochodzi z Mojej Woli.

I tak jak Mój FIAT ma moc paraliżowania zła, tak gdy w duszy rządzi tylko ludzka wola, wszelkie dobro jest sparaliżowane. Biedne dobro, krępowane przez ludzką wolę!

Chce chodzić, a ledwo się wlecze, chce pracować, a czuje, że ręce mu mdleją, chce myśleć dobrze, a czuje się oszołomiony i jakby otumaniony.

Tak więc wola ludzka bez Mojej jest początkiem wszelkiego zła i całkowitą ruiną biednego stworzenia."

(z "Księgi Nieba"; tom 36; 19 maja 1938)


«Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy» (Mk 2,5)


Tego ranka, mogłam zobaczyć mojego zawsze umiłowanego Jezusa związanego, ze związanymi rękami, stopami i związanego w pasie, a z Jego szyi zwisał podwójny, żelazny łańcuch. Był tak silnie związany, że Jego Boska Osoba pozbawiona była jakiegokolwiek ruchu. Co za ciężka pozycja, że nawet kamienie zapłakały! A Jezus, moje najwyższe dobro, rzekł do mnie:

"Córko Moja, w czasie Mojej Męki wszystkie inne cierpienia rywalizowały ze sobą, ale na zmianę i jedno ustępowało drugiemu, prawie jak strażnicy, którzy czuwali, aby Mi uczynić to co najgorsze, aby się chlubić, że jedno jest jeszcze gorsze od drugiego.

Te sznury nigdy nie zostały mi zabrane, od pojmania aż do Kalwarii byłem zawsze związany, owszem, ciągle dodawano nowe sznury i łańcuchy w obawie, że mogę uciec i by bardziej mnie dręczyć. Ale ileż cierpień, zamętu, upokorzeń i upadków sprawiły mi te łańcuchy!

Ale wiedz, że w tych łańcuchach jest wielka tajemnica i wielkie zadośćuczynienie: Kiedy człowiek zaczął popadać w grzech, zostaje związany łańcuchami swojej winy: jeśli są one ciężkie, są to łańcuchy z żelaza; jeśli powszednie, są to okowy ze sznura. Kiedy więc chce on kroczyć w dobru, odczuwa przeszkodę w postaci łańcuchów i jego krok zostaje zahamowany.

Ta przeszkoda, którą odczuwa, wyczerpuje go, osłabia i doprowadza do nowych upadków; kiedy pracuje, czuje tę przeszkodę w rękach i jest prawie jak ten, który nie ma rąk do czynienia dobra. Namiętności widząc go w ten sposób skrępowanego wyprawiają ucztę i mówią: "Zwycięstwo jest nasze", a z króla, którym jest, czynią niewolnika brutalnych namiętności.

Jak odpychającym jest człowiek w stanie grzechu! Ale Ja chciałem być związany i nigdy nie być bez kajdan, by zerwać jego łańcuchy, by zawsze mieć te moje, gotowe do zerwania(tych)  jego.

A gdy ciosy i uderzenia sprawiły, że upadłem, wyciągnąłem do niego ręce, aby go rozwiązać i uwolnić na nowo."

A gdy On to mówił, ujrzałam prawie wszystkie narody skrępowane łańcuchami, że wzbudziło to we mnie litość i prosiłam Jezusa, aby dotknął ich łańcuchów Swoimi, aby dotykając ich Swoimi, te stworzeń mogły być całkowicie zerwane.

(z "Księgi Nieba"; tom 13; 16 listopada 1921)



Freitag der 1. Woche im Jahreskreis (Mk 2,1-12)

1Als Jesus einige Tage später nach Kafarnaum zurückkam, wurde bekannt, dass er wieder zu Hause war. 2Und es versammelten sich so viele Menschen, dass nicht einmal mehr vor der Tür Platz war; und er verkündete ihnen das Wort.

3Da brachte man einen Gelähmten zu ihm; er wurde von vier Männern getragen. 4Weil sie ihn aber wegen der vielen Leute nicht bis zu Jesus bringen konnten, deckten sie dort, wo Jesus war, das Dach ab, schlugen die Decke durch und ließen den Gelähmten auf seiner Tragbahre durch die Öffnung hinab.

5Als Jesus ihren Glauben sah, sagte er zu dem Gelähmten: Mein Sohn, deine Sünden sind dir vergeben! 6Einige Schriftgelehrte aber, die dort saßen, dachten im Stillen: 7Wie kann dieser Mensch so reden? Er lästert Gott. Wer kann Sünden vergeben außer dem einen Gott?

8Jesus erkannte sofort, was sie dachten, und sagte zu ihnen: Was für Gedanken habt ihr im Herzen? 9Ist es leichter, zu dem Gelähmten zu sagen: Deine Sünden sind dir vergeben!, oder zu sagen: Steh auf, nimm deine Tragbahre, und geh umher?

10Ihr sollt aber erkennen, dass der Menschensohn die Vollmacht hat, hier auf der Erde Sünden zu vergeben. Und er sagte zu dem Gelähmten: 11Ich sage dir: Steh auf, nimm deine Tragbahre, und geh nach Hause!

12Der Mann stand sofort auf, nahm seine Tragbahre und ging vor aller Augen weg. Da gerieten alle außer sich; sie priesen Gott und sagten: So etwas haben wir noch nie gesehen.

„Er verkündete ihnen das Wort“ (Mk 2,2)

Ich setzte meinen gewöhnlichen Zustand fort, als ich Jesus nur kurz sah. Als wollte Er mir weiterhin meine Zweifel ausräumen, sprach Er zu mir:

„Tochter, Ich bin die Wahrheit selbst, und nie kann von Mir Falschheit ausgehen, höchstens etwas, das der Mensch nicht begreift. Und Ich handle so, um ihnen vor Augen zu führen, wenn man Gottes Wort nicht gut versteht, wie kann man den Schöpfer in allem begreifen?

Die Seele muss jedoch entsprechen, indem sie mein Wort in die Tat umsetzt, denn meine Worte sind so viele Verbindungsringe der Gnade, die aus Mir entstammen und der Seele zum Geschenk gemacht werden.

Wenn sie entspricht, dann verbindet sie diese Ringe mit den anderen, bereits erworbenen. Wenn nicht, sendet sie diese Ringe zu ihrem Schöpfer zurück.

Nicht nur das, sondern Ich spreche erst dann, wenn Ich sehe, dass die Seele die Fassungskraft hat, um diese Gabe zu empfangen; wenn sie Mir entspricht, dann erwirbt sie nicht nur so viele Verbindungsglieder der Gnade, sondern auch so viele Glieder der Göttlichen Weisheit.

Wenn Ich diese [Glieder] mit der Entsprechung verbunden sehe, macht sie Mich geneigt, ihr weitere Gaben zu schenken. Wenn Ich aber sehe, dass meine Geschenke zurückgewiesen werden, ziehe Ich Mich zurück und schweige.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 24. November 1903)

—————–

Ich setze meine überaus bitteren Tage fort, bin aber ergeben in den Willen Gottes. Wenn sich mein stets liebenswürdiger Jesus zeigt, dann ist Er stets traurig und schweigsam.

Es scheint, dass Er mir in keiner Sache mehr Aufmerksamkeit schenken will. Diesen Morgen erschien Er und legte zwei Ohrringe an meinen Ohren an – strahlend wie zwei Sonnen. Dann sagte Er zu mir:

„Meine geliebte Tochter, wer ganz darauf bedacht ist, Mich anzuhören, für den ist mein Wort eine Sonne, die nicht nur das Gehör erfreut, sondern den Geist nährt und das Herz mit Mir und meiner Liebe sättigt. Ach, sie wollen nicht begreifen, dass Ich euch ganz auf Mich ausgerichtet haben möchte, ohne einer anderen Sache Aufmerksamkeit zu schenken!

Betrachte diese Person, wie sie mit ihrer Art alles zu untersuchen, allen Dingen Aufmerksamkeit schenkt und sich von allem – bis zum Übermaß – beeindrucken lässt, sogar von heiligen Dingen: doch dies ist nichts anderes als ein Leben außerhalb von Mir, und eine Seele, die außerhalb von Mir lebt, fühlt sich selbst notwendigerweise sehr stark.

Sie denkt, sie würde Mir Ehre erweisen, doch das Gegenteil ist der Fall.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 10; 14. Dezember 1911)

—————–

„Meine Tochter, was glaubst du, war das größere Wunder, als Ich auf die Erde kam: Mein Wort, das Evangelium, das Ich verkündete, oder dass Ich den Toten das Leben, den Blinden die Sicht, den Tauben das Gehör gab, usw.?

Ach, meine Tochter! Das größere Wunder war mein Wort, mein Evangelium, umso mehr, als dieselben Wunder aus meinem Wort hervorgingen! Die Grundlage, die Substanz aller Wunder ging aus meinem schöpferischen Wort hervor.

Die Sakramente, die Schöpfung selbst, ein ständiges Wunder, hatten Leben aus meinem Wort. Und für meine Kirche selbst ist mein Wort, mein Evangelium das Regierungssystem [Ordnung, Regelung] und die Grundlage.

So war mein Wort, mein Evangelium ein größeres Wunder als die Wunder selbst, die nur durch mein wunderbares Wort lebendig und aktiv waren. Sei dir also sicher, dass das Wort deines Jesus das größte Wunder ist.

Mein Wort ist wie ein heftiger Wind, der bläst, das Gehör erschüttert, in die Herzen eintritt, wärmt, reinigt, erleuchtet, umher kreist und immer wieder von Nation zu Nation wandert, die ganze Welt umrundet und durch alle Jahrhunderte wandert.

Wer kann je eines meiner Worte töten und begraben? Niemand! Und wenn es manchmal scheint, dass mein Wort schweigt und wie verborgen ist, verliert es doch nie das Leben. Wenn man es am wenigsten erwartet, tritt es hervor und macht überall seine Runden.

Die Jahrhunderte werden vergehen, in denen alles – Menschen und Dinge – fortgerissen und verschwinden werden, doch mein Wort wird nicht vergehen, denn es enthält das Leben, die wunderbare Kraft Dessen, Der es hervorgehen ließ. Deshalb bestätige Ich, dass jedes Wort und jede Mitteilung, die Ich dir über das ewige FIAT mache, das größte Wunder ist, welches dem Reich meines Willens dienen wird.

Dies ist der Grund, warum Ich dich so dränge und so großen Wert darauf lege, dass es kein einziges Wort von Mir gibt, das du nicht kundtust und aufschreibst. In der Tat, Ich sehe, wie zu Mir ein Wunder von Mir zurückkehrt, das den Kindern des Reiches des Höchsten FIAT so viele Schätze bringen wird.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 20; 22. Oktober 1926)

„Da brachte man einen Gelähmten zu ihm“ (Mk 2, 3)

… „Meine Tochter, der menschliche Wille lähmt das Leben der Seele. Denn ohne meinen Willen kreist das Göttliche Leben nicht in der Seele, das mehr als reines Blut die Bewegung, die Vitalität, den vollkommenen Gebrauch aller geistigen Fähigkeiten bewahrt, auf eine Art, dass diese gesund und heilig heranwächst und man in der Seele die Ähnlichkeit mit Uns erkennen kann.

Wie viele Seelen sind gelähmt ohne meinen Willen!

Welch mitleiderregendes Schauspiel, die Menschengeschlechter fast alle in der Seele gelähmt zu sehen. Daher sind sie unlogisch denkend, blind für das Gute, taub für die Wahrheit, stumm um sie zu lehren, träge zu heiligen Werken, unbeweglich, um den Weg des Himmels zu gehen, weil der menschliche Wille, der den Kreislauf meines Willens behindert, die allgemeine Lähmung in der Menschenseele bewirkt.

Es ist wie beim Leib, dessen Krankheiten zum Großteil, besonders die Lähmungen, wegen des mangelnden Blutkreislaufs verursacht sind. Wenn das Blut gut kreist, ist der Mensch robust und stark und erleidet keinerlei Unwohlsein.

Doch wenn der Blutkreislauf unregelmäßig wird, beginnen die Unpässlichkeiten, die Schwächen, die Schwindsucht, und wenn der Kreislauf sehr unregelmäßig wird, bleibt man gelähmt, weil das Blut, das nicht zirkuliert und schnell durch die Adern fließt, die großen Übel der menschlichen Natur bildet. Was würden die Menschen nicht alles unternehmen, wenn sie wüssten, dass es eine Medizin für einen regelmäßigen Blutkreislauf gibt? Sie würden, wer weiß wohin gehen, um sie zu bekommen, damit ihnen kein Übel widerfahre.

Und doch gibt es das große Heilmittel meines Willens, um jegliches Übel der Seele zu vermeiden, um nicht im Guten gelähmt zu sein, sondern stark und kräftig in der Heiligkeit heranzuwachsen, aber wer ergreift es?

Es ist dies ein Heilmittel, das kostenlos gegeben wird, und die Menschen müssen auch nicht umherfahren, um es zu erhalten, sondern es ist im Gegenteil stets bereit, sich zu verschenken und sich zum geregelten Leben des Geschöpfs zu machen.

Welcher Schmerz, meine Tochter! Welcher Schmerz!” (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 19; 31. August 1926)

—————–

… „Meine gesegnete Tochter, hab Mut, fürchte dich nicht. Mein Wille ist so mächtig, dass Er alle Übel, Leidenschaften, schlechten Schritte und Werke lähmt, sobald eine Seele in Ihn eintritt, um in Ihm zu leben.

Der menschliche Wille erfährt die äußerste Niederlage, dass er zu sterben glaubt, ohne jedoch zu sterben. Dennoch begreift und spürt er voller Freude – während er die Übel lahmgelegt fühlt – wie das Leben des Guten wiederaufersteht, das Licht, das nie verlöscht, die Kraft, die nie nachlässt, die Liebe, die immer liebt.

Der heroische Opfergeist wird in ihm erweckt, sowie die unbesiegbare Geduld. Mein Wille schleudert den Übeln des Menschen sozusagen ein „Genug, es reicht“ entgegen, denn es gibt keinen Anfang und kein Leben des Guten, das nicht von meinem Willen kommt.

Wie nun mein FIAT die Macht besitzt, die Übel lahmzulegen, so wird, wenn der menschliche Wille allein in der Seele herrscht, alles Gute gelähmt. Armes Gut, behindert durch den menschlichen Willen!

Es will gehen und schleppt sich kaum fort, es will arbeiten und fühlt, wie seine Arme schlappmachen, es will Gutes denken und fühlt sich benommen und wie stupide.

So ist der menschliche Wille ohne den Meinen der Beginn aller Übel und das völlige Verderben des armen Geschöpfs“. (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 36; 19. Mai 1938)

„Mein Sohn, deine Sünden sind dir vergeben!“ (Mk 2,5)

An diesem Morgen ließ sich mein stets liebenswürdiger Jesus ganz gebunden erblicken, gebunden an den Händen, den Füßen, der Taille; und eine doppelte Eisenkette kam von seinem Hals herab. Er war so stark gefesselt, dass seine Göttliche Person jeder Bewegung beraubt war. Welch harte Position, dass es sogar die Steine zum Weinen brachte! Und Jesus, mein höchstes Gut, sagte zu mir:

„Meine Tochter, im Lauf meiner Passion wetteiferten all die anderen Leiden miteinander, doch sie wechselten einander ab, und eines überließ dem anderen den Platz, fast wie Wachen waren sie auf der Hut, um mir das Schlimmste anzutun, um damit zu prahlen, dass die eine noch besser sei als die andere.

Doch die Stricke wurden nie von Mir genommen, von der Gefangennahme an bis zum Kalvarienberg war Ich immer gefesselt, ja, sie fügten immer neue Stricke und Ketten hinzu aus Furcht, dass Ich fliehen könnte, und um Mich mehr zu schikanieren. Doch wie viele Schmerzen, Verwirrungen, Demütigungen und Stürze verursachten Mir diese Ketten!

Doch wisse, dass in diesen Ketten ein großes Geheimnis und eine große Sühne liegt: Als der Mensch begann, in Sünde zu fallen, bleibt er mit den Ketten seiner eigenen Schuld gefesselt: wenn sie schwer ist, sind das Ketten aus Eisen, wenn sie lässlich sind, sind es Fesseln aus Seilen. Wenn er so im Guten dahinschreiten möchte, fühlt er die Behinderung durch die Ketten und sein Schritt wird gehemmt.

Dieses Hemmnis, das er fühlt, entnervt ihn, schwächt ihn und bringt ihn zu neuen Stürzen; wenn er arbeitet, fühlt er die Behinderung in den Händen und ist fast wie einer, der keine Hände zum Gutestun hat. Die Leidenschaften, die ihn so gefesselt sehen, feiern ein Fest und sagen: „Der Sieg ist unser“, und aus dem König, der er ist, machen sie einen Sklaven brutaler Leidenschaften.

Wie ist der Mensch abstoßend im Zustand der Sünde! Und Ich wollte gebunden und nie ohne Fesseln sein, um seine Ketten zu zerbrechen, um stets die Meinigen bereit zu halten, die seinigen zu zerbrechen. Und wenn die Schläge und Stöße Mich stürzen ließen, streckte Ich ihm die Hände entgegen, um ihn loszubinden und von neuem frei zu machen.”

Doch während Er dies sagte, sah ich fast alle Völker von Ketten gefesselt, dass es Mitleid erregte, und Ich bat Jesus, ihre Ketten mit den Seinen zu berühren, damit bei der Berührung mit den Seinen jene der Geschöpfe ganz zertrümmert würden. (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 13; 16. November 1921)





Czwartek I tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 1,40-45)


40 Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». 41 Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!». 42 Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. 43 Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, 44 mówiąc mu: «Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». 45 Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.


Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». (Mk 1,40)


Kontynuowałam w moim zwykłym stanie i powiedziałam do mojego słodkiego Jezusa: "Jakże chciałabym mieć Twoje pragnienia, Twoją miłość, Twoje uczucia, Twoje serce itd. aby móc kochać, pragnąć itd. jak Ty! A mój zawsze umiłowany Jezus powiedział do mnie:

"Moja córko, nie mam żadnych pragnień, afektów, ale wszystko jest zgromadzone w Mojej Woli, Moja Wola jest wszystkim we Mnie. Ci, którzy są nieudolni mają pragnienia, ale Ja mogę wszystko.

Ci, którzy nie mają miłości, chcą kochać; ale w Mojej Woli jest pełnia, źródło prawdziwej miłości; a ponieważ jestem nieskończony, w prostym Akcie Mojej Woli posiadam wszystkie dobra, które, przelewając się z Mojej Istoty, zstępują dla dobra wszystkich. Gdybym miał pragnienia, byłbym nieszczęśliwy, brakowałoby mi czegoś, ale ja posiadam wszystko, dlatego jestem szczęśliwy i uszczęśliwiam wszystkich. 'Nieskończony' oznacza móc wszystko uczynić, wszystko posiąść, wszystko uszczęśliwić. Stworzenie, będąc ograniczone, nie posiada wszystkiego i nie może wszystkiego objąć; to jest przyczyną pragnień, lęków, afektów..., jeśli wykorzystuje je, jak wiele stopni, by wznieść się do Stwórcy i zlizać niejako dla siebie boskich przymiotów, napełnienia się nimi tak bardzo, że przelewają się dla dobra innych.

Jeśli jednak dusza skupi się całkowicie w Mojej Woli, zatracając się całkowicie w Niej, wtedy nie będzie zlizywać Moich przymiotów, ale jednym haustem wchłonie Mnie całkowicie w siebie i nie będzie już miała żadnych własnych pragnień ani afektów; tylko życie Mojej Woli, które całkowicie dominuje nad duszą, spowoduje, że wszystko z niej zniknie i spowoduje, że Moja Wola pojawi się we wszystkim na nowo."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 12; 20 maja 1918)

----------------

... Potem pomyślałam sobie: "Jezus tak bardzo kocha swoją Wolę i wydaje się, że pragnie, aby była Ona znana, aby mogła panować i królować, ale wydaje mi się, że trudno jest poznać Wolę Bożą, ponieważ nie ma nikogo, kto by się nią zajmował, ani nikt nie jest nią zainteresowany. Całe zainteresowanie jest w Jezusie, ale w stworzeniach ono nie istnieje.

Dlatego, jeśli  stworzenia nie okażą Bogu tego wielkiego uwielbienia, a jednocześnie nie rozszerzą na [innych] ludzi pełni wszelkich dóbr, to jakże Królestwo Wiecznego FIAT będzie kiedykolwiek znane?"

Gdy się tak nad tym zastanawiałam, mój słodki Jezus poruszył się we mnie i powiedział do mnie:

"Moja córko, to, co wydaje ci się trudne, nie jest trudne dla Boga; tak jak przy Odkupieniu nie było żadnych trudności, tak też wszelka ludzka niewierność nie może przeszkodzić w biegu Naszej Miłości, a tym bardziej w wypełnieniu Naszej Woli, a mianowicie, że przychodzę, aby odkupić rodzaj ludzki. Gdy Boskość postanowi dokonać jakiegoś Aktu, jakiegoś dzieła - to niezależnie od przyczyn, okoliczności i przeszkód, Ona triumfuje nad wszystkim, zwycięża wszystko i wykonuje to, co postanowiła.

Stąd najważniejszą i najbardziej istotną rzeczą jaką Bóg chce uczynić jest podjęcie decyzji co ON chce uczynić. Jeżeli On to uczynił, to uczynił wszystko.

Jeśli w Nas zostało postanowione, że Nasza Wola będzie znana i że Jej Królestwo przyjdzie na ziemię, to zostało to już niejako dokonane.

Jak Odkupienie zostało dokonane, ponieważ zostało zadecydowane przez nas, tak też będzie z Naszą Wolą.

Tym bardziej, że przy Akcie Stworzenia Boskość powołała to Swoje Królestwo całkowicie po to, aby mogła Ona(WB) rządzić i panować.

Przy upadku człowieka to Królestwo nie zostało zniszczone, ale pozostało nienaruszone i nadal istnieje, tylko zostało "zawieszone" dla człowieka.

W Odkupieniu wszystko przygotowałem; i jak wszystko uczyniłem dla odkupienia człowieka, tak też uczyniłem wszystko, aby ta przeszkoda została usunięta i aby stworzenie mogło [ponownie] wejść do Królestwa Boskiego FIAT, dając pierwsze miejsce Odkupieniu, aby z czasem pozostawić to miejsce Mojej Woli.

Tak więc, wykonanie Królestwa lub Dzieła jest trudne, ale kiedy jest wykonane, ogłoszenie jest łatwe. Tym bardziej, że Twojemu Jezusowi nie brakuje Mocy; możliwym jest, że chcę dokonać jakiegoś dzieła, a potem [jednak] go nie dokonuję - ale nigdy nie brakuje mi Mocy. Ja tak rozporządzę rzeczami, okolicznościami, stworzeniami, wydarzeniami, że ułatwię ujawnienie się Mojej Woli"...

(z "Księgi Nieba";tom 21; 26 maja 1927)


«Chcę, bądź oczyszczony!». (Mk 1,41)


Czułam się zagubiona w bezgranicznym świetle Wiecznej Woli, a mój słodki Jezus powiedział do mnie: "Moja córko, moja Boskość nie musi pracować, aby tworzyć dzieła, ale tylko je chcieć. Chcę ich i wykonuję je - największe i najpiękniejsze dzieła pochodzą ode Mnie po prostu dlatego, że ich chcę.

Stworzenie nie osiąga niczego, jeśli nie pracuje i nie porusza się, nawet gdyby chciało tych [dzieł]. Otóż, ktokolwiek czyni Moją Wolę swoją własną i żyje w Niej, jak w swoim własnym pałacu, ta sama Moc jest mu przekazywana w takim stopniu, w jakim jest to możliwe dla stworzenia".

(z "Księgi Nieba"; DI Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - Tom 15; 28 kwietnia 1923)

……………….

Zawsze powracam do Świętej Bożej Woli i nie mogę nawet inaczej, bo skoro Ona jest życiem, to zawsze czuje się życie - czuje się oddech, ruch i ciepło. Tak samo jest z Boską Wolą. Kiedy ją czujesz, postrzegasz Jej życie, Jej ciepło, Jej ruch i wszystko to, co zawiera w sobie - z tą tylko różnicą, że w jednej chwili zwracasz uwagę na tę rzecz, którą w sobie zawiera, jako życie, a w następnej na inną rzecz.

Wtedy pomyślałam sobie: "Jak człowiek może kiedykolwiek stać się tak piękny i święty, jak wtedy, gdy wyszedł ze stwórczych rąk Boga, aby zrealizować w rodzinie ludzkiej Królestwo Jego Fiat?". Wtedy mój ukochany Jezus zaskoczył mnie i powiedział do mnie: "Moja córko, wszystkie dzieła Naszej Najwyższej Istoty są doskonałe i kompletne, żadne z nich nie jest tylko połowiczne.  Stworzenie jest całkowicie kompletne i doskonałe, rzeczywiście jest wiele rzeczy, które nie są absolutnie konieczne, ale są quasi splendorem i blaskiem Naszej Mocy, Miłości i Chwały.

Czy zatem człowiek, dla którego wszystko zostało stworzone, ma pozostać ułomnym i niepełnym Naszym Dziełem, bez celu, dla którego został stworzony, a mianowicie, aby Nasz Fiat miał swoje Królestwo w każdym człowieku? A to dlatego, że zgrzeszył i został splamiony, i zdegradowany, czyniąc z niego zawalony dom, wystawiony na działanie złodziei i wrogów - tak jakby Nasza władza była ograniczona, i nie mogła uczynić mocą Swojego  autorytetu tego, co chce, jak, i kiedy zechce.

Kto myśli, że Królestwo Naszej Woli nie może nadejść, wątpi sam w  Najwyższą Moc. Możemy uczynić wszystko; może się zdarzyć, że nie chcemy czegoś uczynić ale kiedy czegoś chcemy, Nasza Moc jest tak wielka, że robimy to, co chcemy - nic nie może się sprzeciwić Naszej Mocy.

Zatem mamy Moc, aby ponownie odzyskać człowieka, aby go uczynić piękniejszym niż wcześniej. Umocnić i scementować jego upadły dom tak, że będzie silniejszy niż wcześniej. Możemy Naszym potężnym Tchnieniem zamknąć jego złodziei i wrogów w ciemnych otchłaniach.

Jakkolwiek daleko człowiek odsunął się od Naszej Boskiej Woli, nie przestał być Naszym Dziełem. Chociaż sam się doprowadził do nieładu, Nasza Moc zdobiąca Nasze Dzieło, które musi być doskonałe i kompletne, zgodnie z Naszym pragnieniem, swoim potężnym wpływem wyznaczy granicę jego nieładowi i słabościom, i przemówi do niego w swojej wszechwładzy: "Dosyć już dotąd - wejdź ponownie w porządek, zajmij swoje honorowe miejsce, jako godne dzieło Twojego Stwórcy". Nasza Wola będzie działać cuda Naszej wszechmocy, którym człowiek nie może się oprzeć - ale bez przymusu, spontanicznie, wiedziony i przyciągany przez najwyższą Moc, i niezwyciężoną Miłość.

Czyż Odkupienie, którego dokonała Nasza Wola, nie było cudem Naszej Mocy i Naszej Miłości, która umie przezwyciężyć wszystko, nawet najczarniejszą niewdzięczność, najcięższą winę, i przebacza z miłością tam, gdzie niewdzięcznik najbardziej Ją obraził?

Co do człowieka - z pewnością nie będzie mógł powstać mimo wszystkich pomocy Mojego Odkupienia, bo nie jest gotów z nich [wszystkich] skorzystać; wielu pozostaje grzesznikami, słabymi i splamionymi najcięższą winą.

Ale jeśli chodzi o Moją Moc i Miłość, to jest tak: jeśli dwie szale wagi przeleją się trochę i dotkną człowieka Moją Wolą zdobycia go, zostanie on całkowicie wstrząśnięty i oszołomiony: powstanie ze zła do dobra i ponownie wejdzie w Naszą Boską Wolę, z której wyszedł, aby podjąć swoje utracone dziedzictwo.Czy wiesz, od czego wszystko zależy? Wszystko zależy od tego, czy Nasza Wola tego pragnie i czy zarządziła to Boską Radą; jeśli tak jest, to wszystko jest dokonane, a ta decyzja jest tak prawdziwa, że są to fakty. Wiedz o tym: kiedy sprawowałem na ziemi Mój Urząd Odkupiciela, Moje Święte Człowieczeństwo zawierało jednocześnie wszystko, co czyniło, jako wiele Aktów Mojej Woli, jako zasoby, które miały być udzielane duszom.

Nie potrzebowałem tego, ponieważ Sam byłem Boską Wolą.

Tak więc Moje Człowieczeństwo działało, jak niezwykle czuła matka: zamknęło w sobie tyle potomstwa Mojej Woli, ile dokonało Aktów, aby je zrodzić w łonie aktów dusz i wydać na świat, żeby w aktach tych dusz utworzyć Królestwo Aktów Mojego Fiat. Jest jak matka, która usycha z miłości, nie mogąc się doczekać, aby sprowadzić na świat swoje Boskie Potomstwo.

Innym faktem jest to, że Ja Sam nauczyłem Modlitwy Pańskiej, aby wszyscy mogli modlić się o przyjście Mojego Królestwa i o to, aby Moja Wola była na ziemi tak, jak w Niebie. Gdyby nie miała przyjść, nie byłoby sensu uczyć takiej modlitwy - a Ja nie mogę robić rzeczy bezużytecznych.

Ponadto, czyż liczne prawdy objawione o Mojej Boskiej Woli nie stwierdzają wyraźnie, że Jej Królestwo przyjdzie na ziemię - nie dzięki ludzkim wysiłkom, ale dzięki działaniu Naszej Wszechmocy? Wszystko jest możliwe, jeśli tylko tego chcemy. Z taką samą łatwością czynimy rzeczy małe, jak i wielkie, gdyż cała Moc i potęga jest w Naszym Akcie, a nie w dobru, które Akt Naszej Mocy otrzymuje.

Rzeczywiście, kiedy byłem na ziemi, we wszystkich Moich Aktach płynęła Moja Moc, dlatego dotyk Moich rąk, panowanie Mojego głosu itd. były potężne.

Z łatwością powołałem do życia młodą dziewczynkę, która zmarła kilka godzin wcześniej i z taką samą łatwością powołałem do życia Łazarza, który zmarł cztery dni wcześniej i już się rozkładał, rozprzestrzeniając nieznośny smród. Kazałem rozluźnić bandaże, po czym zawołałem do niego Moim władczym głosem: "Łazarzu, wyjdź!" Na Mój władczy głos Łazarz znów wstał, rozkład zniknął, smród ustał. Powrócił zdrowy i kwitnący, jakby nie umarł - prawdziwy przykład tego, jak Moja Moc może wskrzesić Królestwo Mojego Fiat wśród ludzi.

To jest namacalny i pewny przykład Mojej Mocy: człowiek jest jak gdyby w stanie rozkładu,  a smród jego grzechów zanieczyszcza go bardziej niż trupa.

Można by go nazwać biedną istotą, która musi zostać uwolniona z więzów swoich namiętności za pomocą Boskiego panowania. Niemniej jednak, gdy panowanie Mojej Mocy napełni go i zechce tego, jego rozkład się skończy i powstanie zdrowy, i piękniejszy niż przedtem.

Tak więc, co najwyżej można by wątpić, czy Moja Boska Wola chce to uczynić - bo ludzie nie mogliby zasłużyć na takie dobrodziejstwo, ale nigdy nie może być tak, że Moja Moc nie byłaby w stanie tego uczynić."

(z "Księgi Nieba"; - Do użytku prywatnego - tom 30; 2 kwietnia 1932)



Donnerstag der 1. Woche im Jahreskreis (Mk 1,40-45)

40In jener Zeit kam ein Aussätziger zu Jesus und bat ihn um Hilfe; er fiel vor ihm auf die Knie und sagte: Wenn du willst, kannst du machen, dass ich rein werde. 41Jesus hatte Mitleid mit ihm; er streckte die Hand aus, berührte ihn und sagte: Ich will es – werde rein! 42Im gleichen Augenblick verschwand der Aussatz, und der Mann war rein. 43Jesus schickte ihn weg und schärfte ihm ein: 44Nimm dich in acht! Erzähl niemand etwas davon, sondern geh, zeig dich dem Priester und bring das Reinigungsopfer dar, das Mose angeordnet hat. Das soll für sie ein Beweis meiner Gesetzestreue sein. 45Der Mann aber ging weg und erzählte bei jeder Gelegenheit, was geschehen war; er verbreitete die ganze Geschichte, so dass sich Jesus in keiner Stadt mehr zeigen konnte; er hielt sich nur noch außerhalb der Städte an einsamen Orten auf. Dennoch kamen die Leute von überallher zu ihm.

„In jener Zeit kam ein Aussätziger zu Jesus und bat ihn um Hilfe; er fiel vor ihm auf die Knie und sagte: Wenn du willst, kannst du machen, dass ich rein werde“ (Mk 1,40)

Ich setzte meinen gewohnten Zustand fort und sagte zu meinem süßen Jesus: „Wie gerne hätte ich deine Wünsche, deine Liebe, deine Gefühle, dein Herz, usw. um lieben, ersehnen, usw. zu können wie Du! Und mein stets liebenswürdiger Jesus sagte zu mir:

„Meine Tochter, Ich habe keine Wünsche, Affekte, sondern das alles ist in meinem Willen zusammengefasst, mein Wille ist alles in Mir. Die, welche unvermögend sind, haben Wünsche, aber Ich kann alles.

Die keine Liebe haben, wollen lieben; aber in meinem Willen ist die Fülle, die Quelle der wahren Liebe; und da Ich unendlich bin, besitze Ich in einem einfachen Akt meines Willens alle Güter, die aus meinem Wesen überbordend, zum Wohle aller hinabsteigen.

Hätte Ich Wünsche, so wäre Ich unglücklich, es würde Mir etwas fehlen, aber Ich besitze alles, deswegen bin Ich glücklich und mache alle glücklich. ‚Unendlich‘ bedeutet, alles können, alles besitzen, alles zu beglücken.

Das Geschöpf, das begrenzt ist, besitzt nicht alles und kann nicht alles umfassen; dies ist der Grund, weshalb es Wünsche, Ängste, Affekte,… hegt, deren es sich wie ebenso vieler Stufen bedienen kann, um zum Schöpfer aufzusteigen, und die göttlichen Eigenschaften quasi in sich aufzulecken, und sich so sehr anzufüllen, dass es zum Wohl der anderen überfließt.

Aber wenn sich die Seele ganz in meinen Willen konzentriert, indem sie sich ganz in Ihm verliert, dann wird sie nicht meine Eigenschaften auflecken, sondern Mich mit einem einzigen Schluck ganz in sich absorbieren und keine eigenen Wünsche und Affekte mehr haben; nur das Leben meines Willens, der die Seele ganz beherrscht, wird alles aus ihr verschwinden lassen und in allem meinen Willen wieder zum Vorschein kommen lassen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 20. Mai 1918)

—————–

Danach dachte ich mir: „Jesus liebt seinen Willen so sehr, und Er scheint sich sehr danach zu sehnen, dass Er bekannt werde, damit Er herrsche und regiere, doch mir scheint es schwierig, dass der Göttliche Wille bekannt wird, denn es gibt niemanden, der sich damit beschäftigt, noch hat jemand Interesse daran. Das ganze Interesse liegt bei Jesus, aber in den Geschöpfen existiert es nicht. Wenn es daher diese Geschöpfe verabsäumen, Gott diese große Verherrlichung zu erweisen und zugleich den [anderen] Menschen die Fülle aller Güter zu reichen, wie wird das Reich des Ewigen FIAT jemals bekannt werden können?“ Als ich nun darüber nachdachte, bewegte sich mein süßer Jesus in meinem Inneren und sagte zu mir:

„Meine Tochter, was dir schwierig erscheint, ist nicht schwierig für Gott; wie es auch in der Erlösung weder Schwierigkeiten gab, noch die ganze menschliche Treulosigkeit den Lauf unserer Liebe behindern konnte, und noch weniger die Erfüllung unserer Willensentscheidung, nämlich dass Ich komme, um das Menschengeschlecht zu erlösen. Wenn die Gottheit einmal beschließt, einen Akt zu tun, ein Werk auszuführen – wie immer die Ursachen, Umstände und Hindernisse auch sein mögen, dann triumphiert Sie über alles, besiegt alles und führt aus, was Sie beschlossen hat.

So ist es das Bedeutendste und Wichtigste für Gott, das zu beschließen, was Er tun will. Wenn Er das getan hat, so hat Er alles getan. Wenn nun in Uns beschlossen wurde, dass unser Wille bekannt sein soll und sein Reich auf die Erde kommen wird, so ist das gleichsam schon vollzogen. Wie die Erlösung gewirkt wurde, weil sie von Uns beschlossen worden war, so wird es auch mit unserem Willen sein. Umso mehr, als die Gottheit bei der Schöpfung dieses ihr Reich ganz in Ordnung hervorbrachte, dass es regiere und herrsche. Beim Sündenfall des Menschen wurde dieses Reich nicht zerstört, sondern blieb unversehrt und existiert noch immer, nur war es für den Menschen suspendiert.

In der Erlösung ebnete Ich alles; und wie Ich alles für die Erlösung des Menschen tat, so tat Ich alles, damit dieses Hemmnis aufgehoben würde und das Geschöpf [wieder] ins Reich des Göttlichen FIAT eintreten könne, wobei Ich der Erlösung den ersten Platz gab, um im Lauf der Zeit den Platz meinem Willen zu überlassen.

So ist die Ausführung eines Reich oder Werkes schwierig, doch wenn es getan ist, ist die Bekanntmachung leicht. Umso mehr, als es deinem Jesus nicht an Macht fehlt; es ist möglich, dass Ich ein Werk tun möchte und dann [doch] nicht tue – aber nie fehlt es Mir an Macht. Ich werde die Dinge, die Umstände, die Geschöpfe, die Ereignisse so verfügen, dass Ich es leicht mache, meinen Willen bekannt zu machen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 21; 26. Mai 1927)

„Ich will es – werde rein!“ (Mk 1, 41)

Ich kehre stets in den Heiligen Göttlichen Willen zurück und kann auch nicht anders, denn da Er Leben ist, spürt man das Leben immer – man fühlt den Atem, die Bewegung und Wärme. So ist es auch mit dem Göttlichen Willen.

Wenn man Ihn verspürt, nimmt man sein Leben wahr, seine Wärme, seine Bewegung und alles, was Er in sich schließt – mit diesem einzigen Unterschied, dass man bald dieser Sache Augenmerk schenkt, die Er als Leben einschließt, und bald einer anderen.

Da dachte ich mir: ‘Wie kann der Mensch je so schön und heilig werden, wie er aus den Schöpferhänden Gottes hervorging, um das Reich seines Fiat in der Menschheitsfamilie zu verwirklichen?’ Da überraschte mich mein geliebter Jesus und sprach zu mir:

„Meine Tochter, alle Werke unseres Höchsten Seins sind vollkommen und vollständig, keines von ihnen ist nur halb. Die Schöpfung ist ganz vollständig und vollkommen, ja vielmehr gibt es vieles, was nicht absolut nötig, sondern quasi Glanz und Pracht unserer Macht, Liebe und Herrlichkeit ist.

Sollte nur der Mensch, für den alles geschaffen wurde, ein fehlerhaftes und unvollständiges Werk von Uns bleiben, ohne den Zweck, für den er geschaffen wurde, dass nämlich unser Fiat in jedem Menschen sein Reich habe?

Und dies deshalb, weil er sündigte und befleckt und degradiert blieb, was ihn zu einem eingestürzten Haus machte, das seinen Dieben und Feinden ausgesetzt ist – so als wäre unsere Gewalt begrenzt und könnte nicht in Vollmacht tun, was, wie und wann sie will.

Wer meint, dass das Reich unseres Willens nicht kommen kann, zweifelt an der Höchsten Macht selbst. Wir können alles tun; es kann sein, dass Wir nicht gewillt sind, etwas zu tun, aber wenn Wir etwas wollen, ist unsere Macht so groß, dass Wir tun, was Wir wollen – nichts kann sich unserer Macht widersetzen.

Daher haben Wir die Macht, den Menschen wiederherzustellen, ihn schöner als zuvor zu machen, und sein eingestürztes Haus zu festigen und zu zementieren, sodass es stärker als vorher wird. Und Wir können mit unserem mächtigen Hauch seine Diebe und Feinde in die finsteren Abgründe einschließen. Wie weit der Mensch auch aus unserem Göttlichen Willen abglitt, so hörte er doch nicht auf, unser Werk zu sein.

Obwohl er sich selbst in Unordnung brachte, wird unsere Macht zur Zierde unseres Werkes, das nach unserem Wunsch perfekt und vollständig sein muss, mit ihrem machtvollen Einfluss seiner Unordnung und seinen Schwächen eine Grenze setzen und mit seiner Herrschaft zu ihm sprechen: ‘Genug bis hierher – tritt wieder in die Ordnung ein, nimm deinen Ehrenplatz als würdiges Werk deines Schöpfers ein.’

Unser Wille wird Wunder unserer Allmacht wirken, denen der Mensch nicht widerstehen kann – jedoch ohne Zwang, spontan, angelockt und angezogen von einer höchsten Kraft und einer unbesiegbaren Liebe.

War die von unserem Willen gewollte Erlösung nicht ein Wunder unserer Macht und unserer Liebe, die alles zu überwinden weiß, selbst den schwärzesten Undank, die schwerste Schuld, und in Liebe vergilt, wo der undankbare Mensch sie am meisten beleidigt hat?

Was den Menschen betrifft – so wird er sich trotz aller Hilfen meiner Erlösung gewiss nicht wieder erheben können, weil er nicht bereit ist, sie [alle] in Anspruch zu nehmen; viele sind weiterhin Sünder, schwach und mit schwerster Schuld befleckt.

Geht es aber um meine Macht und Liebe, ist es so: wenn die zwei Waagschalen ein wenig überfließen und den Menschen mit meinem Willen, ihn zu besiegen, berühren, dann wird er total erschüttert und überwältigt sein: er wird vom Bösen zum Guten erstehen und wieder in unseren Göttlichen Willen eintreten, von Dem er ausgegangen ist, um sein verlorenes Erbe anzutreten.

Weißt du, worauf alles ankommt? Alles kommt darauf an, dass unser Wille es wünscht und mit göttlichem Ratschluss angeordnet hat; ist das der Fall, dann ist alles erledigt, und diese Entscheidung ist so wahr, dass es Tatsachen sind.

Wisse dies: als Ich auf Erden mein Erlöseramt versah, schloss meine Heilige Menschheit zugleich alles, was sie tat, als ebenso viele Akte meines Willens als Vorrat ein, der den Seelen gegeben werden sollte. Ich brauchte das nicht, da Ich der Göttliche Wille selbst war.

So handelte meine Menschheit wie eine überaus zärtliche Mutter: sie schloss in sich so viele Sprösslinge meines Willens ein, wie sie Akte vollbrachte, um sie im Schoß der Akte der Seelen zur Welt zu bringen und zu gebären, um in den Akten der Seelen das Reich der Akte meines Fiat zu bilden.

Sie gleicht einer Mutter, die mit einer Liebe, die sie dahinschmachten lässt, darauf wartet, diese ihre göttlichen Sprösslinge auf die Welt zu bringen.

Die andere Tatsache ist, dass Ich selbst das Vaterunser lehrte, damit alle darum beten, dass mein Reich komme, und mein Wille wie im Himmel so auf Erden geschehe. Wenn es nicht kommen sollte, wäre es nutzlos gewesen, ein solches Gebet zu lehren – und Ich vermag keine unnützen Dinge zu tun.

Sagen überdies nicht die vielen über meinen Göttlichen Willen geoffenbarten Wahrheiten ganz klar aus, dass sein Reich auf die Erde kommen wird – nicht durch menschliche Bemühungen, sondern durch das Wirken unserer Allmacht? Alles ist möglich, wenn Wir es nur wollen.

Mit derselben Leichtigkeit tun Wir die kleinen wie die großen Dinge, denn alle Kraft und Macht ist in unserem Akt, nicht in dem Gut, das der Akt unserer Macht empfängt.

In der Tat, als Ich auf Erden war, strömte in all meinen Akten meine Macht, daher wurde die Berührung meiner Hände, die Herrschaft meiner Stimme usw. machtvoll.

Mit Leichtigkeit rief Ich das junge Mädchen zum Leben, das vor wenigen Stunden gestorben war, und mit derselben Leichtigkeit rief Ich Lazarus zum Leben, der vor vier Tagen gestorben war, weshalb er bereits verwest war und unerträglichen Gestank verbreitete.

Ich ordnete an, ihm die Binden zu lösen und rief ihn dann mit der Herrschaftsgewalt meiner Stimme: ‘Lazarus, komm heraus!’ Auf meine beherrschende Stimme hin stand Lazarus wieder auf, die Verwesung verschwand, der Gestank hörte auf. Er kehrte gesund und blühend zurück, als wäre er nicht gestorben – ein wahres Beispiel, wie meine Macht das Reich meines Fiat unter den Menschen wiedererstehen lassen kann.

Das ist ein handgreifliches und sicheres Beispiel meiner Macht: Der Mensch ist gleichsam verwest, und der Gestank seiner Sünden verseucht ihn mehr als ein Leichnam.

Man könnte ihn ein armes Wesen nennen, das mit göttlicher Herrschaft von den Banden seiner Leidenschaften gelöst werden muss. Dennoch wird, wenn die Herrschaft meiner Macht ihn erfüllt und es will, seine Verwesung zu Ende sein, und er wird gesund und schöner als zuvor auferstehen.

So könnte man höchstens daran zweifeln, ob mein Göttlicher Wille dazu gewillt ist – denn die Menschen könnten eine solche Wohltat nicht verdienen, aber es kann nie sein, dass meine Macht nicht dazu fähig wäre.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 2. April 1932)

……………..

„Ich will es – werde rein!“ (Mk 1, 41)

Ich fühlte mich wie verloren im grenzenlosen Licht des Ewigen Willens, und mein süßer Jesus sagte zu mir: „Meine Tochter, meine Gottheit braucht nicht zu arbeiten, um Werke hervorzubringen, sondern sie nur zu wollen. o will Ich sie und tue sie – die größten und schönsten Werke gehen aus Mir hervor bloß, weil Ich sie will. Das Geschöpf bewirkt nichts, wenn es nicht arbeitet und sich nicht bewegt, auch wenn es diese [Werke] wollte.
Wer sich nun meinen Willen zu Eigen macht und in Ihm wie in seinem eigenen Palast lebt, dem wird dieselbe Macht mitgeteilt, soweit es einem Geschöpf möglich ist.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 15; 28. april 1923)




Środa I tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 1,29-39)


29 Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30 Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. 32 Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; 33 i całe miasto było zebrane u drzwi. 34 Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. 35 Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. 36 Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, 37 a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». 38 Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem». 39 I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.


Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała.  (Mk 1,30-31)


Pomyślałam o świętej Woli Bożej i zapytałam siebie: "Jak to możliwe, że po tym, jak Adam zgrzeszył, kiedy stracił jedność swojej woli z Wolą Bożą, stracił władzę i panowanie, a jego czyny nie były już miłe Bogu tak, że tworzyłyby Jego rozkosz? Adam rzeczywiście, zanim zgrzeszył, spełniał swoje czyny w Bogu, tego był nauczony.

Dlaczego, gdy je potem powtarzał, nie zawierały już tego samego dźwięku, tej samej pełni Bożej miłości i pełnej chwały Bożej?"

Kiedy to rozważałam, mój łaskawy Jezus poruszył się we mnie i przekazał mi informację za pomocą światła, które mi przesłał: "Moja córko, przedtem, zanim to wszystko nastąpiło, Adam, zanim wycofał się z Mojej Woli, był Moim Synem i zawierał, jako centrum swojego życia i wszystkich swoich czynów Moją Wolę, dlatego posiadał moc, panowanie, atrakcyjność, która była całkowicie Boska. Tak więc jego oddech, bicie serca, jego czyny promieniowały czymś boskim, cała jego istota emanowała niebiańskim zapachem, że byliśmy całkowicie pociągani przez niego. Czuliśmy się zranieni ze wszystkich stron przez tego Syna: kiedy oddychał, mówił lub pracował - najbardziej niewinne, obojętne i naturalne rzeczy były dla Nas ranami miłości, a My rozmawialiśmy z nim i obsypywaliśmy go coraz więcej Naszymi dobrami, bo wszystko, co czynił, wypływało z jednego punktu - z Naszej Woli. Dlatego wszystko nas zadowalało, nie znaleźliśmy nic, co by się Nam nie podobało. Otóż, po grzechu, Adam zszedł ze stanu syna i zdegradował się do stanu sługi.

Kiedy zerwał z Najwyższą Wolą, opuściła go boska Moc, panowanie, atrakcyjność, niebiański zapach; dlatego jego czyny i jego byt nie promieniowały już niczym boskim, ale były wypełnione ludzkim doznaniem, które sprawiło, że stracił atrakcyjność.

Nie czuliśmy się już zranieni, wręcz przeciwnie, trzymaliśmy się od siebie z daleka - on od Nas, a My od niego. To, że powtarzał te same akty, które wykonywał przed grzechem - co rzeczywiście robił - nic nie znaczy. Czy wiesz, czym są akty stworzenia bez pełni Naszej Woli? Są jak jedzenie bez smaku i bez substancji, które zamiast być smaczne, nie jest przyjemne dla ludzkiego podniebienia, a więc są niemiłe dla podniebienia Boga. Są jak te niedojrzałe owoce, które nie zawierają ani słodyczy, ani aromatu, jak kwiaty bez zapachu, jak wazy, rzeczywiście pełne, ale ze starymi, kruchymi i poszarpanymi rzeczami.

Wszystko to może służyć ścisłym potrzebom człowieka, a także cieniowi, niuansowi Chwały Bożej, ale nie do błogosławieństwa i całkowitego dobra stworzenia, ani do pełni chwały Bożej. Z jaką przyjemnością natomiast je się dobrze przyprawiony i treściwy posiłek! Jak to wzmacnia całą osobę! Już sam zapach przypraw pobudza apetyt i chęć ich spożycia.

W ten sposób Adam, zanim zgrzeszył, doprawił substancją Naszej Woli wszystkie swoje akty i w ten sposób pobudził apetyt Naszej Miłości do przyjęcia wszystkich jego aktów, jako pokarmu najbardziej nam miłego, a My daliśmy mu w odpłacie pyszny pokarm Naszej Woli.

Ale po grzechu biedny człowiek stracił bezpośredni przewód łączący ze swoim Stwórcą, czysta miłość już w nim nie panowała, ale była podzielona przez strach, przez niepokój, a ponieważ nie posiadał już absolutnego panowania Najwyższej Woli, jego wcześniejsze akty po upadku nie miały już tej samej wartości. Tym bardziej, że całe Stworzenie, łącznie z człowiekiem, wyszło od Wiecznego Stwórcy, jako Źródła Życia, w którym samo miało się zachować jedynie z Życiem Bożej Woli; wszystko miało się opierać na Nim i ten fundament Bożej Woli miał zachować wszystkie rzeczy piękne i szlachetne, takie jak pochodziły od Boga. Wszystkie stworzone rzeczy są rzeczywiście takie, jak zostały stworzone, żadna nie straciła nic ze swojego pierwotnego pochodzenia. Tylko człowiek stracił życie, podstawę, a tym samym szlachetność, moc i podobieństwo do swojego Stwórcy.

Ale mimo wszystko Moja Wola nie opuściła całkowicie człowieka, a ponieważ Ona nie mogła już być dla niego źródłem życia i gruntem, który go wspierał, ponieważ on sam się od Niej wycofał, ofiarowała siebie, jako lekarstwo, aby nie zginął całkowicie. Tak więc Moja Wola jest lekarstwem, zdrowiem, zachowaniem, pokarmem, życiem, pełnią najwyższej świętości, zgodnie z tym, jak chce Go stworzenie. Kiedy człowiek pragnie Jej jako lekarstwa, Ona ofiarowuje się, aby usunąć gorączkę namiętności, słabość, niecierpliwości, zawrót głowy pychy, chorobliwość przywiązań, i tak ze wszystkimi innymi wadami.

Kiedy stworzenie pragnie Jej jako zdrowia, Ona ofiarowuje się, aby utrzymać je w zdrowiu i uwolnić od wszelkiego duchowego zła. Jeśli dusza pragnie Jej, jako pokarmu, Ona daje siebie jako pokarm, aby mogła rozwijać swoje siły i wzrastać w świętości.

Kiedy pragnie Jej jako życia i jako pełni świętości, o wtedy Moja Wola obchodzi święto, bo widzi, że człowiek wraca do Łona swego pochodzenia, z którego wyszedł, i ofiarowuje się, aby dać mu podobieństwo do swego Stwórcy - jedynego celu jego stworzenia. Moja Wola nigdy nie opuszcza człowieka; gdyby go opuściła, rozpłynąłby się w nicość. A jeśli człowiek nie zgadza się na to, by w Mojej Woli stał się święty, Ona używa tych środków, by go przynajmniej zbawić"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 18; 28 stycznia 1926)


A gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». (Mk 1,29-39)


(...) "Umiłowana moja, za każdym razem, gdy Mnie szukasz, przygotowujesz się na śmierć, bo czymże jest w prawdzie śmierć, jak nie stałym i ciągłym zjednoczeniem ze Mną? Takie było Moje życie, ciągłym umieraniem z miłości do Ciebie, a ta ciągła śmierć była przygotowaniem do wielkiej ofiary, jaką było umieranie na krzyżu dla Ciebie.

Wiedz, że ten, kto żyje w Moim Człowieczeństwie i żywi się dziełami Mojego Człowieczeństwa, czyni z siebie wielkie drzewo pełne obfitych kwiatów i owoców, które są pokarmem Boga, i duszy. Kto żyje poza Moim Człowieczeństwem, jego dzieła są odpychające dla Boga i bezowocne dla niego samego."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 4; 17 lutego 1902)

Trwałam w swoim zwykłym stanie, medytując nad Męką Najświętszego Jezusa. Pozwolił się zobaczyć, jako ukrzyżowany i dzielił ze mną małą część swoich cierpień, mówiąc do mnie:

"Moja córko, zapragnąłem być ukrzyżowany i wywyższony na krzyżu, aby dusze, według tego, jak chcą [mieć] Mnie, mogły Mnie znaleźć.

Kiedy ktoś potrzebuje Mnie, jako nauczyciela, ponieważ odczuwa potrzebę bycia nauczanym, zniżam się aby nauczać go zarówno małych, jak i najwybitniejszych rzeczy, tak by stał się najbardziej wykształconym. Inny wzdycha w swoim opuszczeniu i zapomnieniu i chciałby znaleźć Ojca; przychodzi do stóp Mojego krzyża, a Ja czynię się jego Ojcem, dając mu mieszkanie w Moich Ranach, Moją Krew, jako napój, Moje Ciało, jako pokarm, a Moje własne Królestwo, jako dziedzictwo.

Inny jest chory i znajduje we Mnie lekarza, który nie tylko go uzdrawia, ale daje mu skuteczne lekarstwa, aby nie popadł ponownie w słabość.

Jeszcze inny jest uciskany przez oszczerstwa i pogardę, a u stóp Mojego krzyża znajduje swojego obrońcę, który nawet za oszczerstwa i pogardę odpłaca mu boskimi honorami; i tak jest z całą resztą.

Kto więc chce Mnie jako sędziego, znajduje Mnie jako sędziego; kto chce Mnie jako przyjaciela, jako oblubieńca, orędownika, kapłana, znajduje Mnie jako takiego. Dlatego chciałem być przybity gwoździami na rękach i nogach, aby w niczym nie sprzeciwiać się temu, czego chcą, aby uczynić Mnie takim, jakim chcą.

Ale biada tym, którzy widzą, że jestem niezdolny do poruszenia nawet palcem i dlatego ośmielają się Mnie obrażać."

Kiedy to powiedział, zapytałem Go: "Panie, kim są ci, którzy najbardziej Cię obrażają?".

Odpowiedział: "Ci, którzy sprawiają Mi największe cierpienie, to osoby konsekrowane które żyją w Moim Człowieczeństwie i torturują oraz rozrywają Moje Ciało w obrębie Mojego Człowieczeństwa. A ci, którzy żyją poza Moim Człowieczeństwem, rozdzierają Mnie z daleka."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 6; 15 grudnia 1905).

………………..

Ponieważ spowiednik powiedział mi, że Monsignor nie chce, aby ktokolwiek mnie odwiedzał, abym nie była rozproszona, powiedziałam mu: " Nakazałeś mi to posłuszeństwo więcej niż raz, ale nigdy nie zostało to dotrzymane; trwa to tylko przez krótki czas, a potem wszystko jest tak, jak było wcześniej. Ale jeśli nakażesz mi w posłuszeństwie, abym więcej nie mówiła, moje milczenie odsunie ich wszystkich ode mnie".

Kiedy przyjąłam Komunię Świętą, powiedziałam do Pana: "Jeśli Ci się podoba, chciałabym wiedzieć, jak się te sprawy mają w Twoich oczach. Ty wiesz, w jakiej przemocy jestem, gdy jestem z ludźmi, ponieważ tylko z Tobą czuję się swobodnie.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego chcą przychodzić. Prezentuję się raczej bez polotu i nie używam żadnych środków, aby ich przyciągnąć, ale mam raczej nieprzyjemne maniery. Nie wiem, dlaczego chcą przyjść. Och, niech niebiosa sprawią, bym mogła pozostać sama!"

Wtedy On powiedział do mnie:... "Moja córko, prawda, czysta, naga i prosta, jest najpotężniejszym magnesem, który przyciąga serca i skłania je do wszelkich poświęceń z miłości do prawdy i do osób, które tę prawdę objawiają. Kto sprawił, że męczennicy byli gotowi przelać swoją krew? Prawda.

Kto dał tak wielu innym świętym siłę do prowadzenia czystego i szlachetnego życia pośród tak wielu zmagań? Prawda i to naga, prosta i bezinteresowna prawda. Dlatego właśnie ludzie chcą do ciebie przychodzić. O, moja córko, jak trudno jest w tych smutnych czasach znaleźć kogoś, kto głosi tę nagą prawdę, nawet wśród duchowieństwa, osób konsekrowanych i pobożnych!

W ich mowie i czynach zawsze jest coś ludzkiego, albo interes, albo coś innego, a prawda jest wypowiadana, jakby zakryta lub zawoalowana. W ten sposób osoba, do której jest ona skierowana, nie jest dotknięta nagą prawdą, ale interesem lub inną ludzką intencją, w którą prawda ta została owinięt i nie otrzymuje łaski i skutków, które prawda ta zawiera.

Dlatego tak wiele sakramentów, tak wiele spowiedzi jest zmarnowanych, sprofanowanych i bezowocnych, chociaż Ja nie powstrzymuję się od ich oświecenia; ale oni Mnie nie słuchają, myśląc, że stracą swój prestiż i sympatię, jeśli tak postąpią. Uważają, że ich natura nie znalazłaby już zadowolenia, a ich własne interesy doznałyby uszczerbku. Ale - jakże się mylą!

Kto bowiem opuści wszystko z miłości do prawdy, ten będzie miał obfitość we wszystkim, więcej niż inni. Nie powstrzymuj się zatem ale najlepiej jak potrafisz przekazuj tę nagą i prostą prawdę, oczywiście zawsze pod posłuszeństwem temu, który ciebie prowadzi, ale kiedy nadarzy się okazja, głoś prawdę."

Wszystko, co dotyczyło miłosierdzia, mówiłam w sposób zawoalowany, a ponieważ posłuszeństwo nakazywało mi wszystko dokładnie zapisywać, miałam wrażenie, że jeszcze nie jestem posłuszna.

Gdy zapytałam Pana naszego, powiedział mi, że dobrze jest tak, jak jest, bo ten, kto ma te wady, ten już bedzie rozumial.

(z "Księgi Nieba"; tom 7; 16 września 1906)


10. Jan. 2024

Mittwoch der 1. Woche im Jahreskreis (Mk 1,29-39)

29In jener Zeit ging Jesus zusammen mit Jakobus und Johannes in das Haus des Simon und Andreas. 30Die Schwiegermutter des Simon lag mit Fieber im Bett. Sie sprachen mit Jesus über sie, 31und er ging zu ihr, fasste sie an der Hand und richtete sie auf. Da wich das Fieber von ihr, und sie sorgte für sie. 32Am Abend, als die Sonne untergegangen war, brachte man alle Kranken und Besessenen zu Jesus. 33Die ganze Stadt war vor der Haustür versammelt, 34und er heilte viele, die an allen möglichen Krankheiten litten, und trieb viele Dämonen aus. Und er verbot den Dämonen zu reden; denn sie wussten, wer er war.
35In aller Frühe, als es noch dunkel war, stand er auf und ging an einen einsamen Ort, um zu beten. 36Simon und seine Begleiter eilten ihm nach, 37und als sie ihn fanden, sagten sie zu ihm: Alle suchen dich. 38Er antwortete: Lasst uns anderswohin gehen, in die benachbarten Dörfer, damit ich auch dort predige; denn dazu bin ich gekommen. 39Und er zog durch ganz Galiläa, predigte in den Synagogen und trieb die Dämonen aus.

„Die Schwiegermutter des Simon lag mit Fieber im Bett. Sie sprachen mit Jesus über sie, und er ging zu ihr, fasste sie an der Hand und richtete sie auf. Da wich das Fieber von ihr, und sie sorgte für sie“ (Mk 1, 30-31)

Ich dachte über den Heiligen Göttlichen Willen nach und fragte mich: „Wie kann es sein, dass Adam nach der Sünde, als er die Einheit seines Willens mit dem Willen Gottes verloren hatte, die Kraft und die Herrschaft verlor, und seine Akte Gott nicht mehr so gefielen, dass sie seine Wonne gebildet hätten?
Adam hatte in der Tat, bevor er sündigte, seine Akte auf Gott hin getan, er hatte sie gelernt. Warum enthielten sie, als er sie danach wiederholte, nicht mehr denselben Klang, dieselbe Fülle an göttlicher Liebe und der vollständigen Herrlichkeit Gottes?”
Als ich dies erwog, bewegte sich mein liebenswürdiger Jesus in meinem Inneren und teilte mir mittels eines Lichtes, das Er mir sandte, mit: „Meine Tochter, vor alledem war Adam, ehe er sich aus meinem Willen zurückzog, mein Sohn, und er enthielt als Mittelpunkt seines Lebens und aller seiner Akte meinen Willen, daher besaß er eine Kraft, eine Herrschaft, eine Anziehungskraft, die ganz göttlich war.
So strahlten sein Atem, sein Herzschlag, seine Akte etwas Göttliches aus, sein ganzes Wesen strömte einen himmlischen Duft aus, dass Wir ganz von ihm angezogen waren.
Wir fühlten Uns von allen Seiten von diesem Sohn verwundet: wenn er atmete, sprach oder arbeitete – die unschuldigsten, indifferentesten und natürlichsten Dinge waren Liebeswunden für Uns, und Wir unterhielten Uns mit ihm und überschütteten ihn immer mehr mit unseren Gütern, denn alles, was er tat, ging von einem einzigen Punkt – unserem Willen – aus.
Deshalb gefiel Uns alles, Wir fanden nichts, das Uns missfiel. Nach der Sünde nun, stieg Adam vom Stand des Sohnes herab und degradierte sich zum Stand des Dieners.
Als er mit dem Höchsten Willen brach, verließen ihn die göttliche Kraft, die Herrschaft, die Anziehungskraft, der himmlische Duft; daher strahlten seine Akte und sein Wesen nichts Göttliches mehr aus, sondern füllten sich mit einem menschlichen Empfinden, das ihn die Anziehungskraft verlieren ließ.
Wir fühlten Uns nicht mehr verwundet, im Gegenteil, Wir hielten Abstand voneinander – er von Uns und Wir von ihm. Dass er dieselben Akte wiederholte, die er vor der Sünde tat – wie er es in der Tat machte – heißt nichts.
Weißt du, was die Akte des Geschöpfes ohne die Fülle unseres Willens sind? Sie sind wie die Speisen ohne Würze und ohne Substanz, die, anstatt köstlich zu sein, dem menschlichen Gaumen nicht schmecken, und so missfallen sie auch dem Gaumen Gottes.
Sie sind wie jene unreifen Früchte, die weder Süßigkeit noch Aroma enthalten, wie Blumen ohne Duft, wie Vasen, wohl voll, aber mit alten, zerbrechlichen und zerlumpten Dingen.
All das könnte einem strikten Bedürfnis des Menschen dienen und auch einem Schatten, einer Nuance der Herrlichkeit Gottes, doch nicht zur Seligkeit und dem vollständigen Wohlbefinden des Geschöpfes, und zur Fülle der Herrlichkeit Gottes.
Mit welchem Wohlgefallen isst man hingegen eine gut gewürzte und gehaltvolle Speise! Wie stärkt sie die ganze Person! Allein der Duft der Gewürze regt den Appetit an und die Lust, sie zu essen.
So würzte Adam, ehe er sündigte, mit der Substanz unseres Willens alle seine Akte und regte so den Appetit unserer Liebe an, alle seine Akte als die Uns wohlgefälligste Speise anzunehmen, und Wir gaben ihm als Vergeltung die köstliche Speise unseres Willens.
Doch nach der Sünde verlor der Ärmste den direkten Verbindungsdraht mit seinem Schöpfer, in ihm herrschte nicht mehr die reine Liebe, sondern sie wurde geteilt von der Furcht, von der Angst, und da er nicht mehr die absolute Herrschaft des Höchsten Willens besaß, hatten seine früheren Akte nach dem Sündenfall nicht mehr denselben Wert.
Umso mehr, als die ganze Schöpfung, einschließlich des Menschen, vom Ewigen Schöpfer als der Quelle des Lebens hervorgegangen war, in der sie sich allein mit dem Leben des Göttlichen Willens bewahren sollte; alles sollte auf Ihm basiert sein, und diese Grundlage des Göttlichen Willens sollte alle Dinge schön und edel erhalten, wie sie von Gott ausgegangen waren.
Alle geschaffenen Dinge sind tatsächlich so, wie sie erschaffen worden sind, keines hat etwas von seinem Ursprung verloren. Nur der Mensch verlor das Leben, die Basis und somit den Adel, die Kraft und die Ähnlichkeit mit seinem Schöpfer.
Doch trotz allem hat mein Wille den Menschen nicht ganz verlassen, und da Er ihm nicht mehr Quelle des Lebens und Grund, der ihn stützte, sein konnte, da er selbst sich aus Ihm zurückgezogen hatte, bot Er sich als Medizin an, damit er nicht ganz zugrunde gehe.
So ist mein Wille Medizin, Gesundheit, Konservierung, Speise, Leben, Fülle der höchsten Heiligkeit, je nachdem, wie das Geschöpf Ihn haben möchte. Wenn der Mensch Ihn als Medizin wünscht, bietet Er sich an, das Fieber der Leidenschaften wegzunehmen, die Schwäche der Ungeduld, den Schwindel des Stolzes, die Kränklichkeit der Anhänglichkeiten, und so mit allen übrigen Fehlern.
Wenn das Geschöpf Ihn als Gesundheit wünscht, bietet Er sich an, um es gesund zu bewahren und von jeglichem geistigen Übel zu befreien. Wenn die Seele Ihn als Speise wünscht, gibt Er sich als Nahrung, damit sie ihre Kräfte entfaltet und in der Heiligkeit wächst.
Wenn sie Ihn als Leben und als Fülle der Heiligkeit wünscht, o dann feiert mein Wille ein Fest, weil Er sieht, dass der Mensch in den Schoß seines Ursprungs zurückkehrt, von dem er ausgegangen ist, und Er bietet sich an, ihm die Ähnlichkeit mit seinem Schöpfer zu verleihen – der einzige Zweck seiner Erschaffung.
Mein Wille verlässt den Menschen nie; wenn Er ihn verließe, würde er sich im Nichts auflösen. Und wenn sich der Mensch nicht darauf einlässt, sich von meinem Willen heilig machen zu lassen, gebraucht Er die Mittel, um ihn wenigstens zu retten.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 18; 28. Januar 1926)

„In aller Frühe, als es noch dunkel war, stand er auf und ging an einen einsamen Ort, um zu beten“ (Mk 1, 35)

… „Meine Tochter, Tochter meines Höchsten Willens, mein Wille möchte dich an allem teilhaben lassen. Alles, was du siehst, sind meine Werke, die Ich auf Erden tat, die mein Wille in Sich in der Schwebe hält, weil die Geschöpfe sich nicht für ihren Empfang disponieren, und zum Teil deshalb, weil sie noch nicht wissen, was Ich getan habe. Siehst du, hier sind meine Gebete, die Ich bei Nacht verrichtete, bedeckt mit bitteren Tränen und brennenden Seufzern für die Rettung aller: sie warten alle darauf, sich den Seelen zu schenken und ihnen die Früchte mitzuteilen, die sie enthalten.
Tochter, tritt du in sie ein, bedecke dich mit meinen Tränen, bekleide dich mit meinen Gebeten, damit mein Wille in dir die Wirkungen ausführe, die in meinen Tränen, Gebeten und Seufzern enthalten sind. Mein Wille hält in Sich wie aufgereiht die Leiden meiner Kindheit, alle inneren Akte meines verborgenen Lebens, welche Wunder an Gnade und Heiligkeit darstellen, alle Demütigungen, Herrlichkeit und Leiden meines öffentlichen Lebens, die verborgensten Leiden meiner Passion; alles ist wie in der Schwebe (verspart), die Seelen haben die vollständige Frucht noch nicht entgegengenommen, und Ich erwarte jene, die in meinem Willen leben sollen, damit meine Werke nicht mehr in der Schwebe seien, sondern sich über sie ergießen, um ihnen die vollständige Frucht zukommen zu lassen.
Nur wer in meinem Willen leben soll, wird meine Güter nicht mehr in der Schwebe lassen. Tritt also in jeden meiner Akte und Leiden ein, damit sich mein Wille in dir erfülle; zwischen dir und Mir will Ich keine Dinge in der Schwebe, noch ertrage Ich es, wenn Ich dir nicht sagen kann, was Ich will, deshalb möchte Ich in dir meinen eigenen Willen vorfinden, damit nichts sich dem widersetzen kann, was dir mein eigener Wille zu geben wünscht.”
Als Jesus dies sagte, ging ich von einem Akt Jesu zum anderen und war wie verwandelt und bedeckt mit seinen eigenen Akten, Gebeten, Tränen und Leiden. Doch wer kann schildern, was ich alles erlebte? Ich hoffe, dass der gebenedeite Jesus mir die Gnade gibt, seinem anbetungswürdigen Willen zu entsprechen und Ihn in mir und in allen auszuführen. Amen. (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 18; 4. Oktober 1925)

„Und als sie ihn fanden, sagten sie zu ihm: Alle suchen dich“ (Mk 1,37)

Diesen Morgen fand ich nach langem Warten schließlich meinen süßesten Jesus und klagend sagte ich: „Mein geliebtes Gut, wie kannst Du mich so lange warten lassen? Weißt Du etwa nicht, dass ich ohne Dich nicht leben kann, und meine Seele ein ununterbrochenes Sterben erfährt?“
Und Er: „Meine Geliebte, jedes Mal, wenn du Mich suchst, bereitest du dich vor zu sterben, denn was ist der Tod in Wahrheit, wenn nicht die stabile und andauernde Vereinigung mit Mir?
So war mein Leben ein ständiges Sterben aus Liebe zu dir, und dieser ununterbrochene Tod war die Vorbereitung für das große Opfer des Sterbens am Kreuz für dich.
Wisse, wer in meiner Menschheit lebt und sich von den Werken meiner Menschheit ernährt, der macht aus sich einen großen Baum voll überreicher Blüten und Früchte, welche die Nahrung Gottes und der Seele sind. Wer außerhalb meiner Menschheit lebt, dessen Werke sind widerwärtig für Gott und unfruchtbar für ihn selbst.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 4; 17. Februar 1902)

——————

Ich war weiter in meinem gewöhnlichen Zustand und meditierte über die Passion des gebenedeiten Jesus. Er ließ sich als Gekreuzigter sehen und teilte mir einen kleinen Anteil seiner Leiden mit, wobei Er zu mir sprach:
„Meine Tochter, Ich wollte gekreuzigt und am Kreuze erhöht werden, damit die Seelen je nachdem, wie sie Mich [haben] wollen, Mich finden mögen.
Wenn Mich einer als Lehrer benötigt, weil er die Notwendigkeit fühlt, unterrichtet zu werden, lasse Ich Mich herab, um ihn sowohl die kleinen wie auch die höchsten und erhabensten Dinge zu lehren, sodass er der Gebildetste wird.
Ein anderer seufzt in seiner Verlassenheit und Vergessenheit und möchte gern einen Vater finden; er kommt zu Füßen meines Kreuzes, und Ich mache mich zu seinem Vater, indem Ich ihm ein Zuhause in meinen Wunden gewähre, mein Blut als Trank, mein Fleisch als Speise, und mein eigenes Reich als Erbe.
Ein anderer ist krank und findet in Mir einen Arzt, der ihn nicht nur heilt, sondern ihm die sicheren Arzneien reicht, um nicht abermals in Schwachheit zu fallen.
Wieder einen anderen bedrücken Verleumdung und Verachtung, und zu Füßen meines Kreuzes findet er seinen Verteidiger, der ihm die Verleumdungen und Geringschätzung sogar als göttliche Ehren zurückzahlt; und so ist es mit allem Übrigen.
Wer Mich also als Richter haben will, findet Mich als Richter; wer Mich als Freund, als Bräutigam, Fürsprecher, Priester haben möchte, der findet Mich als solcher.
Deshalb wollte Ich an Händen und Füßen angenagelt werden, um Mich dem, was sie wollen, in nichts zu widersetzen, um Mich so zu machen, wie sie Mich wollen.
Doch wehe jenen, die sehen, dass Ich unfähig bin, auch nur einen Finger zu bewegen und daher wagen, Mich zu beleidigen.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 15. Dezember 1905)

——————

Da der Beichtvater mir mitgeteilt hatte, dass Monsignore keinen Besuch von Personen bei mir wünscht, damit ich nicht abgelenkt werde, sagte ich zu ihm: „Sie haben mir diesen Gehorsam mehr als einmal aufgetragen, doch wurde er nie eingehalten; es geht nur für eine kurze Zeit so, und dann ist alles wieder wie vorher. Wenn Sie mir aber im Gehorsam auftragen, nicht mehr zu sprechen, wird mein Schweigen sie alle von mir fernhalten.“
Als ich die hl. Kommunion empfangen hatte, sagte ich zum Herrn: „Wenn es Dir gefällt, möchte ich gerne wissen, wie die Dinge in deinen Augen sind. Du kennst den gewaltsamen Zustand, in dem ich mich befinde, wenn ich mit den Menschen zusammen bin, denn mit Dir allein fühle ich mich wohl.
Ich kann nicht verstehen, warum sie kommen wollen. Ich zeige mich eher ungeschliffen und wende kein Mittel an, um sie anzuziehen, sondern habe eher missfällige Manieren. Ich weiß nicht, warum sie kommen wollen. O, möge der Himmel gewähren, dass ich allein bleiben kann!“
Da sprach Er zu mir: „Meine Tochter, die lautere, nackte und einfache Wahrheit ist der mächtigste Magnet, der die Herzen anzieht und sie disponiert, jedes Opfer aus Liebe zur Wahrheit und zu den Personen, die diese Wahrheit enthüllen, zu bringen. Wer hat die Märtyrer bereit gemacht, ihr Blut zu vergießen? Die Wahrheit. Wer gab so vielen anderen Heiligen die Kraft, ein reines und ehrenhaftes Leben inmitten so vieler Kämpfe zu führen?
Die Wahrheit, und zwar die nackte, einfache und uneigennützige Wahrheit. Daher wollen die Menschen zu dir kommen. Ach, meine Tochter, wie schwer ist es in diesen traurigen Zeiten, jemanden zu finden, der diese bloße Wahrheit kundtut, sogar unter dem Klerus, den Gottgeweihten und den Frommen! Ihr Sprechen und Handeln enthält immer etwas Menschliches, oder ein Interesse oder anderes, und die Wahrheit wird wie zugedeckt oder verschleiert geäußert.
So wird die Person, an die sie gerichtet ist, nicht von der nackten Wahrheit berührt, sondern von dem Interesse oder einer anderen menschlichen Absicht, in welche die Wahrheit gehüllt wurde, und sie empfängt nicht die Gnade und die Wirkungen, welche die Wahrheit enthält.
Deshalb werden so viele Sakramente, so viele Beichten vergeudet, profaniert und sind ohne Frucht, obwohl Ich es nicht unterlasse, sie zu erleuchten; doch sie hören Mich nicht, da sie glauben, dass sie ihr Ansehen und die Sympathien verlieren würden, wenn sie so handeln. Sie denken, dass ihre Natur keine Befriedigung mehr fände, und ihre eigenen Interessen Schaden litten.
Doch – wie sehr täuschen sie sich! Denn wer alles aus Liebe zur Wahrheit verlässt, wird in allem Überfluss haben, mehr als die anderen. Unterlasse es daher nicht, so gut du kannst, diese nackte und einfache Wahrheit mitzuteilen, natürlich immer unter dem Gehorsam dem gegenüber, der dich führt, doch wenn sich die Gelegenheit ergibt, dann gib die Wahrheit kund.“
Alles, was die Nächstenliebe betrifft, habe ich auf verhüllte Art gesagt; und da der Gehorsam mir aufgetragen hat, dass ich alles genau niederschreiben soll, hatte ich den Eindruck, dass ich noch nicht gehorcht hätte.
Als ich Unseren Herrn fragte, sagte Er mir, dass es gut war, wie es ist, denn wer diese Fehler hat, würde es schon verstehen. (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 7; 16. September 1906)




Wtorek 1. tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 1,21-28)


21 Przyszli do Kafarnaum. Zaraz w szabat wszedł do synagogi i nauczał. 22 Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. 23 Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: 24 «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży». 25 Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». 26 Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. 27 A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». 28 I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.


Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. (Mt 1, 22)


Są to dwa sposoby, w jakie moja dusza wydaje się wychodzić z ciała. I na te dwa sposoby, na jakie dusza wychodzi z ciała, Bóg do mnie przemawia. On sam nazywa ten rodzaj mówienia "mówieniem intelektualnym". Postaram się to wyjaśnić: Gdy dusza wychodzi z ciała i znajduje się przed Jezusem, nie potrzebuje słów, aby zrozumieć, co Pan chce jej powiedzieć. Dusza nie musi też mówić, aby zostać zrozumianą. Jak dobrze rozumiemy się poprzez intelekt! Ze światła, które przychodzi do mojego intelektu od Jezusa, czuję, że wszystko, co Jezus chce, abym zrozumiała, jest we mnie odciśnięte. Ten sposób jest bardzo wysoki i wzniosły, tak że ludzka natura nie jest w stanie wyjaśnić go słowami. Sposób, w jaki Jezus daje się zrozumieć, jest niezwykle szybki - w jednej chwili rozpoznaje się wiele wzniosłych rzeczy, więcej niż czytając całe książki. O, jak wspaniałym nauczycielem jest Jezus! W jednej chwili naucza tak wielu rzeczy, podczas gdy w przeciwnym razie potrzeba lat, aby je w ogóle zrozumieć. Ziemscy nauczyciele nie mają bowiem mocy przyciągania woli swoich uczniów ani wpojenia nauki w ich umysły bez wysiłku i bezboleśnie. Nie tak jest w Jezusie: Jego łagodność, piękno Jego rysów, słodycz Jego mowy są tak wielkie. Co więcej, jest On tak piękny, że dusza, gdy tylko Go zobaczy, czuje się tak silnie przyciągana, że czasami szczęście i szybkość, z jaką śpieszy za Jezusem, są tak wielkie, że prawie nie zdając sobie z tego sprawy, przemienia się w swojego Umiłowanego. Staje się jednością z Boską Istotą. Kto może odtworzyć to, co dusza czuje w tym stanie? Potrzebny byłby sam Jezus lub dusza, która jest całkowicie oddzielona od ciała. Kiedy bowiem dusza zostaje ponownie otoczona murem ciała i traci światło, które wcześniej ją otaczało, ogarnia ją ciemność. Kiedy więc próbuje coś powiedzieć, może to zrobić tylko w przybliżeniu. Aby użyć obrazu, wyobraźmy sobie człowieka, który urodził się niewidomy i nigdy nie miał możliwości zobaczenia tego, co jest w całym wszechświecie. Na kilka minut otrzymuje dar otwarcia oczu na światło i jest w stanie zobaczyć wszystko, co jest na świecie - słońce, niebo, morze, wiele miast, wiele maszyn, różnorodność kwiatów i wiele innych rzeczy, które istnieją na świecie. Po tych kilku minutach światła powraca do swojej poprzedniej ślepoty. Czy mógłby dokładnie opisać wszystko, co widział? Może tylko dać przybliżony zarys i powiedzieć kilka niejasnych rzeczy. Coś podobnego dzieje się, gdy dusza zostaje odłączona, a następnie powraca do ciała. Nie wiem, czy mówię bzdury, ale tak jak biednemu niewidomemu nie pozostaje nic poza smutkiem z powodu utraty wzroku, tak dusza żyje jęcząc i niemal w stanie przemocy. Ponieważ dusza zawsze czuje się przyciągana do najwyższego Dobra. A przyciąganie, które odczuwa, jest tak silne, że Jezus może w niej pozostać i chciałaby pozostać ze swoim Jezusem na zawsze. Ale tak nie może być. Dlatego żyje tak, jakby była w czyśćcu. Dodam, że dusza w tym stanie nie ma nic własnego - wszystko jest dziełem Pana.

(Tom 1 z Ksiąg Nieba;do użytku prywatnego, z włoskiego tłumaczenia na niemiecki przez Dr. Pflügl)


A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». (Mt 1, 27)


"Moja córko, dziękujesz Mi, że kazałem ci pisać o Mojej Woli. To nauczanie jest całkowicie niebiańskie i ma moc przekazywania Jej pulsującego i całkowicie niebiańskiego Życia każdemu, kto czyta te pisma. Moja Wola pulsuje pośród stworzeń, ale Ona żyje stłumiona przez ludzką wolę. Te pisma sprawią, że poczuje się bicie Jej Serca tak mocno, że zdusi ludzką wolę i zajmie pierwsze miejsce w życiu, którego Ona oczekuje. Bo Moja Wola jest biciem serca i życiem całego Stworzenia. Dlatego wartość tych pism jest niezmierzona. Zawierają one wartość Boskiej Woli. Gdyby te pisma były ze złota, ich treść znacznie przewyższałaby wielką wartość złota. Pisma te są słońcami, w których litery najbardziej promiennego światła są wyryte w czterech ścianach Niebiańskiej Ojczyzny. Są one najpiękniejszą ozdobą tych murów Wiecznego Miasta, gdzie wszyscy Błogosławieni są zachwyceni i zaskoczeni, gdy czytają litery Najwyższej Woli. Dlatego w tych czasach nie mogłem dać większej łaski niż przekazanie listów Niebiańskiej Ojczyzny za twoim pośrednictwem wszystkim stworzeniom. Przyniosą one życie Nieba pośród nich. Teraz, gdy Mi dziękujesz, Ja dziękuję ci za to, że byłaś gotowa przyjąć Moje Nauki i poświęcić się pisaniu pod Moje dyktando. To była Moja Boska Wola, która podczas twojego pisania pozwoliła, aby płynęła żywa siła Jej płonącego bicia serca , wieczna i ożywiająca, odciskając się na twoich literach. Dlatego, kiedy czytasz je ponownie, czujesz to całkowicie niebiańskie odnowienie odciśnięte w nich. Och, jak trudno będzie tym, którzy czytają te pisma, nie poczuć tego pulsującego życia Mojej Woli i nie zostać wyrwanym z letargu, w którym się znajdują, przez moc Jej ożywczego bicia serca! Te pisma o Moim Najwyższym FIAT zaćmią ludzką wolę mocą Jego Światła.

Będą balsamem na ludzkie rany. Będą opium dla wszystkiego, co ziemskie. Namiętności poczują, że umierają, a z ich śmierci życie Nieba powstanie ponownie pośród stworzeń. Będą prawdziwą Niebiańską Armią i oblężą ludzką wolę oraz wszelkie zło, które ona powoduje. Przywrócą Pokój, utraconą Błogość, Życie Mojej Woli pośród stworzeń. Oblężenie, które przeprowadzą, nikogo nie skrzywdzi. Bo Moją Wolą jest oblężenie ludzkiej woli, aby nie mogła już tyranizować biednych stworzeń, ale wyzwoliła ich do wolności w Królestwie Mojej Woli.

Dlatego tak bardzo nalegałem i nalegam, abyś pisała. Trzymałem cię na krzyżu, składając cię w ofierze. To było konieczne, to było najważniejsze. To było Echo Nieba, życie z góry, które Ja chcę uformować na ziemi. Stąd powód Mojego ciągłego powtarzania: bądź uważna, niczego nie pomijaj, a twój lot w Mojej woli niech będzie nieustanny".

…………………

... "Moja córko, Moje Życie tutaj było bardzo krótkie, a większość z niego spędziłem w ukryciu. Ale chociaż trwało to bardzo krótko, to jednak Moje Człowieczeństwo było ożywione Bożą Wolą, jakże wielu dobrodziejstw nie dokonałem? Cały Kościół zależy od MOJEGO życia, pije do syta ze źródła MOJEJ nauki. Każde Moje słowo jest źródłem, które karmi wszystkich Chrześcijan, każdy Mój przykład jest bardziej niż słońce, które oświetla i ogrzewa, płodzi i doprowadza do dojrzałości największe rodzaje świętości, tak że wszyscy święci, wszyscy dobrzy, wszystkie ich cierpienia i heroizm byłyby, jak małe płomyki w obliczu wielkiego słońca w porównaniu z Moim bardzo krótkim życiem. Ponieważ we Mnie królowała Wola Boża, wszystkie cierpienia, upokorzenia, zawstydzenia, sprzeczności, oskarżenia, które nieprzyjaciele zgotowali Mi w czasie Mojego życia i męki, służyły ich zawstydzeniu i ich własnemu większemu zakłopotaniu,  ponieważ we Mnie była Wola Boża, byłem jak słońce: kiedy chmury rozpościerają się w dolnej części atmosfery, wydają się pogardzać słońcem, zaciemniając powierzchnię ziemi i przysłaniając na chwilę żywe światło słoneczne. Ale słońce śmieje się z chmur, ponieważ ich życie w powietrzu nie jest trwałe, a ich istnienie ulotne. Wystarczy lekki wiatr, aby je przegonić, a słońce zawsze triumfuje pełnią swego światła, które dominuje i wypełnia całą ziemię. Tak było ze Mną: wszystko, co uczynili Mi wrogowie, a także sama Moja śmierć, były jak liczne chmury, które zakrywały Moje człowieczeństwo, ale nie mogły dotknąć słońca Mojej Boskości. Gdy tylko powiał wiatr mocy Mojej Boskiej Woli, chmury zniknęły i wzniosłem się, bardziej niż słońce, chwalebny i triumfujący, a moi wrogowie zawstydzili się jeszcze bardziej niż przedtem.

Córko Moja, w duszy, w której Wola Moja panuje w całej pełni, minuty życia są jak wieki, a wieki obfitują we wszystkie dobra. Ale tam, gdzie Ona nie króluje, wieki życia są ledwie minutami dóbr, które zawierają.

Jeśli dusza, w której panuje Moja Wola, znosi upokorzenia, sprzeczności i cierpienia, to są one jak chmury, które wiatr Boskiego FIAT wyrzuca z hańbą na tych, którzy ośmielili się dotknąć nosiciela Mojej Odwiecznej Woli" (....).

(z "The Book of Heaven"; Do użytku prywatnego - tom 21; 16 kwietnia 1927)

--------------------

... "Moja córko, kiedy powtarzasz to, czego cię nauczyłem, czuję się zraniony przez Moją własną Miłość. Gdy cię uczyłem, zraniłem cię Moją odwieczną Miłością; gdy Mi ją powtarzasz, ranisz Mnie, a nawet samo twoje wspomnienie Moich słów i nauk jest zranieniem, które Mi zadajesz.

Jeśli Mnie miłujesz, rań Mnie nieustannie".

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 12; 15 grudnia 1919)

--------------------

... "Moja córko, Nasza Najwyższa Istota jest niewyczerpaną żyłą, nigdy nie możemy być wyczerpani, ani nie możemy powiedzieć: "Daliśmy już dość [i teraz nie dajemy już nic więcej]".

Bo jakkolwiek dużo dajemy, wciąż mamy coś do dania i podczas gdy My dajemy jedną korzyść, inna już się pojawia, torując sobie drogę do stworzeń, aby dać siebie. Ale chociaż jesteśmy niewyczerpani, nie dajemy Naszych Dóbr i Łask ani nie przekazujemy Naszych Prawd duszy, która nie jest do tego przygotowana(dysponowana).

Nie dajemy, jeśli ona nie słucha nas uważnie, aby poznać Nasze wzniosłe nauki i wzorować swoje życie na Naszych naukach, abyśmy mogli uznać Nasze nauki wpisane w tę duszę i wzbogacić ją Naszymi darami. Jeśli tego nie widzimy, to nie udzielamy jej Naszych darów ani Nasz głos nie przenika jej słuchu.

Jeśli w ogóle coś słyszy, to jest to jakby głos z daleka, tak że nie może jasno zrozumieć, co chcemy jej powiedzieć. Dlatego Nasza niewyczerpana żyła jest zatrzymywana przez brak dyspozycji duszy.

Ale czy wiesz, kto daje duszy odpowiednią dyspozycję? Nasza Boska Wola! Ona czyni ją opróżnioną ze wszystkiego, porządkuje ją i rozporządza nią w cudowny sposób, tak że Nasza niewyczerpana żyła daje bez przerwy i sprawia, że nieustannie słyszy Jej  wzniosłe nauki.

Bądź więc zawsze pod panowaniem Mojego Boskiego Fiat, a wtedy Nasza niewyczerpana żyła nigdy nie przestanie wylewać się na ciebie. W ten sposób będziemy mieć radość z przynoszenia nowych łask, nowych darów i nigdy wcześniej nie słyszanych nauk Naszej Boskiej Istoty.”

z "Księgi Nieba"; tom 26; 3 sierpnia 1929)


09.01.2024

29. Januar 1928, BdH 23

Der unermessliche Wert der Schriften über den Göttlichen Willen. Sie sind Buchstaben, die aus dem Himmlischen Vaterland übertragen werden. Sie werden den menschlichen Willen belagern. Wunsch des Herzens Jesu. Seine ausgeführten Akte bitten um das Reich des FIAT.


Ich las im Band 20, was den Göttlichen Willen betraf, und empfand einen solchen Eindruck, als ob ich in den geschriebenen Worten ein Göttliches Leben fließen sah, lebendig und pochend. Ich fühlte die Kraft des Lichtes, das Leben der Wärme des Himmels, die Kraft des Göttlichen FIAT wie wirksam in dem, was ich las, und ich dankte aus ganzem Herzen meinem Jesus, der sich mit so viel Liebe gewürdigt hatte, mich schreiben zu lassen. Doch während ich das tat, trat mein geliebter Jesus aus meinem Inneren heraus, als ob Er das Erbeben Seines Herzens nicht mehr ertragen konnte. Er warf Seine Arme um meinen Hals und drückte mich fest an Sein Herz, um mich Seine brennenden Herzschläge fühlen zu lassen, und

Er sagte zu mir: „Meine Tochter, du dankst Mir, dass Ich dich über Meinen Willen habe schreiben lassen. Diese Lehre ist ganz himmlisch und hat die Kraft, Sein pochendes und ganz himmlisches Leben dem mitzuteilen, der diese Schriften liest. Mein Wille pocht inmitten der Geschöpfe, doch lebt Er erstickt vom menschlichen Wollen. Diese Schriften werden so stark Seinen Herzschlag fühlen lassen, dass Er das menschliche Wollen ersticken und Seinen ersten Platz des Lebens einnehmen wird, den Er erwartet. Denn Mein Wille ist der Herzschlag und das Leben der ganzen Schöpfung. Deshalb ist der Wert dieser Schriften unermesslich. Sie enthalten den Wert eines Göttlichen Willens. Wenn es Schriften aus Gold wären, würden sie durch ihren Inhalt bei weitem den großen Wert des Goldes übertreffen. Diese Schriften sind Sonnen, in welchen die Buchstaben des strahlendsten Lichtes in den vier Wänden des Himmlischen Vaterlandes eingeprägt sind. Sie bilden die schönste Zierde dieser Mauern der Ewigen Stadt, in der alle Seligen beim Lesen der Buchstaben des Höchsten Willens hingerissen und überrascht sind. Deshalb könnte ich in diesen Zeiten keine größere Gnade geben, als die Buchstaben des Himmlischen Vaterlandes durch dich allen Geschöpfen zu übermitteln. Diese werden das Leben des Himmels in ihre Mitte bringen. Nun, wie du Mir dankst, danke Ich dir, dass du dich bereit gemacht hast, Meine Belehrungen zu empfangen und das Opfer zu bringen, unter Meinem Diktat zu schreiben. Es war Mein Göttlicher Wille, der während deines Schreibens die lebendige Kraft Seines brennenden Herzschlags fließen hat lassen, ewig und belebend, der sich in Deine Buchstaben einprägte. Wenn du sie wieder liest, fühlst du daher die ganz himmlische Erneuerung in sie eingeprägt. O wie schwierig wird es für den sein, der diese Schriften lesen wird, dieses pochende Leben Meines Wollens nicht zu fühlen und sich nicht von der Kraft Seines belebenden Herzschlags aus der Lethargie schütteln zu lassen, in der sie sich befinden! Diese Schriften über Mein Höchstes FIAT werden mit der Kraft Seines Lichtes den menschlichen Willen in den Schatten stellen. Sie werden Balsam für die menschlichen Wunden sein. Sie werden Opium sein für alles, was Erde ist. Die Leidenschaften werden sich sterben fühlen und von ihrem Tod wird das Leben des Himmels inmitten der Geschöpfe wieder auferstehen. Sie werden das wahre Himmlische Heer sein und den menschlichen Willen in den Belagerungszustand versetzen, und alle von ihm hervorgerufenen Übel. Sie werden den Frieden wieder erstehen lassen, die verlorene Glückseligkeit, das Leben Meines Willens inmitten der Geschöpfe. Die Belagerung, die sie ausführen werden, wird niemandem Schaden zufügen. Denn Mein Wille ist es, das menschliche Wollen in den Belagerungszustand zu versetzen, damit es nicht mehr die armen Geschöpfe tyrannisieren möge, sondern sie im Reich Meines Willens frei lässt. Deshalb habe Ich so sehr darauf bestanden und bestehe darauf, dich schreiben zu lassen. Ich habe dich am Kreuz gehalten, dich geopfert. Das war notwendig, es ging um das Wichtigste. Es war das Echo des Himmels, das Leben von hier oben, das Ich auf Erden bilden will. Daher der Grund meines ständigen Kehrreims: Sei aufmerksam, unterlasse nichts, und dein Flug in Meinem Willen sei andauernd.”


Danach folgte ich meinem Rundgang im Göttlichen FIAT und begleitete die Seufzer, die Tränen, die Schritte Jesu und alles Übrige, was Er tat und litt, und ich sagte zu Ihm: Jesus, meine Liebe, ich stelle das ganze Heer aller Deiner Akte um Dich auf und erfülle Deine Worte, Deine Herzschläge, Deine Schritte, Deine Leiden und alle Deine Akte mit meinem „Ich liebe Dich”. Ich bitte Dich um das Reich Deines Willens. Höre, o Jesus, wenn Du mir nicht durch das Heer Deiner Akte Gehör gibst, die Dich bitten, Dich drängen, was könnte ich sonst tun, um Dich zu bewegen, mir ein so heiliges Reich zu gewähren? Doch während ich das sagte, dachte ich mir: Mein guter Jesus hatte Seine Wünsche, während Er auf dieser Erde war. Oder hatte Er sie überhaupt nicht? Und Er, der sich in meinem Inneren bewegte, sagte zu mir: „Meine Tochter, als Gott existierten in Mir überhaupt keine Wünsche. Denn der Wunsch wird in dem geboren, der nicht alles besitzt. Doch wer alles besitzt und wem nichts fehlt, bei dem hat der Wunsch keinen Grund, zu existieren. Aber als Mensch hatte Ich Meine Wünsche. Denn Mein Herz verbrüderte sich mit allen anderen Geschöpfen. Und da Ich Mir die Wünsche aller zu eigen machte, wünschte Ich für alle mit dem ganzen Eifer, das Reich Meines Göttlichen FIAT allen Geschöpfen zu geben. Wenn Ich Mich sehnte, ersehnte Ich das Reich Meines Wollens. Wenn Ich betete und weinte und wenn Ich wünschte, dann nur Meines Reiches wegen, das Ich inmitten der Geschöpfe haben wollte. Denn da Es das Heiligste war, konnte Meine Menschheit nichts anderes tun, als das Heiligste zu ersehnen, um die Wünsche aller zu heiligen und ihnen das zu geben, was heilig und für sie das größte und vollkommenste Gut war. Deshalb ist all das, was du tust, nichts anderes als Mein Echo, das in dir widerhallt und dich in jedem Meiner Akte das Reich Meines Willens erbitten lässt. Deshalb mache Ich dir jeden Meiner Akte gegenwärtig, jede Pein, die Ich leide, jede Träne, die Ich vergieße, jeden Schritt, den Ich tue. Denn Ich liebe es, wenn du sie erfüllst und bei jedem Meiner Akte wiederholst: ‘Jesus, ich liebe Dich. Und weil ich Dich liebe, gib mir das Reich Deines Göttlichen Wollens!’ Ich will, dass du Mich in allem rufst, was Ich tue, um in Mir die süße Erinnerung wieder erklingen zu lassen, die Meinen Akten sagt: ‘FIAT VOLUNTAS TUA, wie im Himmel so auf Erden.’ So wird beim Anblick deiner Kleinheit die kleine Tochter Meines Wollens ihr Echo für alle Meine Akte bilden. Sie stellt sie wie ein Heer um Mich auf, und Ich beeile Mich, das Reich Meines Willens zu gewähren.”

(D a s  B u c h  d e s  H i m m e l s – B a n d 2 3; Aus dem Italienischen übersetzt von Dr. Gertraud Pflügl)

…………………

Das sind die zwei Arten, auf welche meine Seele aus dem Körper herauszugehen scheint. Und in diesen zwei Arten, in denen die Seele herausgeht, spricht Gott zu mir. Diese Art des Sprechens nennt Er Selbst „intellektuelles Sprechen“. Ich will mich bemühen, es zu erklären: Nachdem die Seele aus dem Leib herausgegangen ist und sich vor Jesus befindet, benötigt sie keine Worte, um zu verstehen, was der Herr ihr sagen will. Noch muss die Seele sprechen, um sich verständlich zu machen. Wie gut verstehen wir uns durch den Intellekt! Von einem Licht, das von Jesus her in meinen Intellekt kommt, fühle ich alles in mich eingeprägt, was Jesus mir verständlich machen will. Diese Art ist sehr hoch und erhaben, so dass die menschliche Natur kaum geeignet ist, es mit Worten zu erklären. Die Art, wie Jesus Sich verständlich macht, ist äußerst schnell – in einem einzigen Augenblick erkennt man viele erhabene Dinge, mehr als durch das Lesen ganzer Bücher. O was für ein genialer Lehrer ist Jesus! In einem Augenblick lehrt Er so viele Dinge, während es sonst ganze Jahre dauert, wenn es überhaupt gelingt, sie zu verstehen. Denn die irdischen Lehrer haben nicht die Macht, den Willen ihrer Schüler anzuziehen oder die Wissenschaft ihrem Geist ohne Mühe und Plage einzugießen. Nicht so in Jesus: Seine Sanftheit, die Liebenswürdigkeit Seiner Gesichtszüge, die Lieblichkeit Seiner Rede sind so groß. Außerdem ist Er so schön, dass sich die Seele, sobald sie Ihn sieht, so stark hingezogen fühlt, dass manchmal das Glück und die Geschwindigkeit, in der sie Jesus nacheilt, so groß ist, dass sie sich, beinahe ohne es zu merken, in ihren Geliebten umgewandelt findet. Sie ist wie eins geworden mit dem Göttlichen Sein. Wer kann wiedergeben, was die Seele in diesem Zustand empfindet? Jesus selber wäre dazu nötig oder eine Seele, die vollkommen vom Leib getrennt ist. Denn wenn sich die Seele wieder von der Mauer ihres Leibes umgeben findet und das Licht verliert, das sie vorher umflossen hat, ist sie verdunkelt. Wenn sie also versucht, etwas zu sagen, kann sie es nur grob tun. Um ein Bild zu gebrauchen, stelle man sich einen Blindgeborenen vor, dem es niemals gegeben war, zu sehen, was im ganzen Universum ist. Er bekommt für wenige Minuten die Gabe, die Augen dem Licht öffnen zu können und ist fähig, alles zu sehen, was in der Welt ist – die Sonne, den Himmel, das Meer, die vielen Städte, die vielen Maschinen, die Vielfalt der Blumen und die vielen andere Dinge, die es in der Welt gibt. Nach diesen wenigen Minuten des Lichtes kehrt er wieder in die vorige Blindheit zurück. Könnte er alles, was er gesehen hat, genau beschreiben? Er kann nur einen groben Umriss geben und ein paar verworrene Dinge sagen. Etwas Ähnliches geschieht, wenn die Seele sich losgelöst findet und dann in den Leib zurückkehrt. Ich weiß nicht, ob ich Unsinn sage, aber wie dem armen Blinden nichts anderes als die Traurigkeit bliebe, das Sehvermögen verloren zu haben, so lebt die Seele stöhnend und beinah in einem gewaltsamen Zustand. Denn die Seele fühlt sich immer zum höchsten Gut hingezogen. Und die Anziehung, die sie fühlt, ist so stark, dass Jesus in ihr bleiben möge und sie gerne immer bei ihrem Jesus bleiben möchte. Aber das kann nicht sein. Deshalblebt sie, als wäre sie im Fegefeuer. Ich füge hinzu, dass die Seele in diesem Zustand nichts von ihr selbst hat – alles ist Wirken des Herrn.

( D a s B u c h  d e s  H i m m e l s – B a n




Środa I tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 1,29-39)


29 Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30 Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. 32 Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; 33 i całe miasto było zebrane u drzwi. 34 Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. 35 Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. 36 Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, 37 a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». 38 Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem». 39 I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.


Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała.  (Mk 1,30-31)


Pomyślałam o świętej Woli Bożej i zapytałam siebie: "Jak to możliwe, że po tym, jak Adam zgrzeszył, kiedy stracił jedność swojej woli z Wolą Bożą, stracił władzę i panowanie, a jego czyny nie były już miłe Bogu tak, że tworzyłyby Jego rozkosz? Adam rzeczywiście, zanim zgrzeszył, spełniał swoje czyny w Bogu, tego był nauczony.

Dlaczego, gdy je potem powtarzał, nie zawierały już tego samego dźwięku, tej samej pełni Bożej miłości i pełnej chwały Bożej?"

Kiedy to rozważałam, mój łaskawy Jezus poruszył się we mnie i przekazał mi informację za pomocą światła, które mi przesłał: "Moja córko, przedtem, zanim to wszystko nastąpiło, Adam, zanim wycofał się z Mojej Woli, był Moim Synem i zawierał, jako centrum swojego życia i wszystkich swoich czynów Moją Wolę, dlatego posiadał moc, panowanie, atrakcyjność, która była całkowicie Boska. Tak więc jego oddech, bicie serca, jego czyny promieniowały czymś boskim, cała jego istota emanowała niebiańskim zapachem, że byliśmy całkowicie pociągani przez niego. Czuliśmy się zranieni ze wszystkich stron przez tego Syna: kiedy oddychał, mówił lub pracował - najbardziej niewinne, obojętne i naturalne rzeczy były dla Nas ranami miłości, a My rozmawialiśmy z nim i obsypywaliśmy go coraz więcej Naszymi dobrami, bo wszystko, co czynił, wypływało z jednego punktu - z Naszej Woli. Dlatego wszystko nas zadowalało, nie znaleźliśmy nic, co by się Nam nie podobało. Otóż, po grzechu, Adam zszedł ze stanu syna i zdegradował się do stanu sługi.

Kiedy zerwał z Najwyższą Wolą, opuściła go boska Moc, panowanie, atrakcyjność, niebiański zapach; dlatego jego czyny i jego byt nie promieniowały już niczym boskim, ale były wypełnione ludzkim doznaniem, które sprawiło, że stracił atrakcyjność.

Nie czuliśmy się już zranieni, wręcz przeciwnie, trzymaliśmy się od siebie z daleka - on od Nas, a My od niego. To, że powtarzał te same akty, które wykonywał przed grzechem - co rzeczywiście robił - nic nie znaczy. Czy wiesz, czym są akty stworzenia bez pełni Naszej Woli? Są jak jedzenie bez smaku i bez substancji, które zamiast być smaczne, nie jest przyjemne dla ludzkiego podniebienia, a więc są niemiłe dla podniebienia Boga. Są jak te niedojrzałe owoce, które nie zawierają ani słodyczy, ani aromatu, jak kwiaty bez zapachu, jak wazy, rzeczywiście pełne, ale ze starymi, kruchymi i poszarpanymi rzeczami.

Wszystko to może służyć ścisłym potrzebom człowieka, a także cieniowi, niuansowi Chwały Bożej, ale nie do błogosławieństwa i całkowitego dobra stworzenia, ani do pełni chwały Bożej. Z jaką przyjemnością natomiast je się dobrze przyprawiony i treściwy posiłek! Jak to wzmacnia całą osobę! Już sam zapach przypraw pobudza apetyt i chęć ich spożycia.

W ten sposób Adam, zanim zgrzeszył, doprawił substancją Naszej Woli wszystkie swoje akty i w ten sposób pobudził apetyt Naszej Miłości do przyjęcia wszystkich jego aktów, jako pokarmu najbardziej nam miłego, a My daliśmy mu w odpłacie pyszny pokarm Naszej Woli.

Ale po grzechu biedny człowiek stracił bezpośredni przewód łączący ze swoim Stwórcą, czysta miłość już w nim nie panowała, ale była podzielona przez strach, przez niepokój, a ponieważ nie posiadał już absolutnego panowania Najwyższej Woli, jego wcześniejsze akty po upadku nie miały już tej samej wartości. Tym bardziej, że całe Stworzenie, łącznie z człowiekiem, wyszło od Wiecznego Stwórcy, jako Źródła Życia, w którym samo miało się zachować jedynie z Życiem Bożej Woli; wszystko miało się opierać na Nim i ten fundament Bożej Woli miał zachować wszystkie rzeczy piękne i szlachetne, takie jak pochodziły od Boga. Wszystkie stworzone rzeczy są rzeczywiście takie, jak zostały stworzone, żadna nie straciła nic ze swojego pierwotnego pochodzenia. Tylko człowiek stracił życie, podstawę, a tym samym szlachetność, moc i podobieństwo do swojego Stwórcy.

Ale mimo wszystko Moja Wola nie opuściła całkowicie człowieka, a ponieważ Ona nie mogła już być dla niego źródłem życia i gruntem, który go wspierał, ponieważ on sam się od Niej wycofał, ofiarowała siebie, jako lekarstwo, aby nie zginął całkowicie. Tak więc Moja Wola jest lekarstwem, zdrowiem, zachowaniem, pokarmem, życiem, pełnią najwyższej świętości, zgodnie z tym, jak chce Go stworzenie. Kiedy człowiek pragnie Jej jako lekarstwa, Ona ofiarowuje się, aby usunąć gorączkę namiętności, słabość, niecierpliwości, zawrót głowy pychy, chorobliwość przywiązań, i tak ze wszystkimi innymi wadami.

Kiedy stworzenie pragnie Jej jako zdrowia, Ona ofiarowuje się, aby utrzymać je w zdrowiu i uwolnić od wszelkiego duchowego zła. Jeśli dusza pragnie Jej, jako pokarmu, Ona daje siebie jako pokarm, aby mogła rozwijać swoje siły i wzrastać w świętości.

Kiedy pragnie Jej jako życia i jako pełni świętości, o wtedy Moja Wola obchodzi święto, bo widzi, że człowiek wraca do Łona swego pochodzenia, z którego wyszedł, i ofiarowuje się, aby dać mu podobieństwo do swego Stwórcy - jedynego celu jego stworzenia. Moja Wola nigdy nie opuszcza człowieka; gdyby go opuściła, rozpłynąłby się w nicość. A jeśli człowiek nie zgadza się na to, by w Mojej Woli stał się święty, Ona używa tych środków, by go przynajmniej zbawić"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 18; 28 stycznia 1926)


A gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». (Mk 1,29-39)


(...) "Umiłowana moja, za każdym razem, gdy Mnie szukasz, przygotowujesz się na śmierć, bo czymże jest w prawdzie śmierć, jak nie stałym i ciągłym zjednoczeniem ze Mną? Takie było Moje życie, ciągłym umieraniem z miłości do Ciebie, a ta ciągła śmierć była przygotowaniem do wielkiej ofiary, jaką było umieranie na krzyżu dla Ciebie.

Wiedz, że ten, kto żyje w Moim Człowieczeństwie i żywi się dziełami Mojego Człowieczeństwa, czyni z siebie wielkie drzewo pełne obfitych kwiatów i owoców, które są pokarmem Boga, i duszy. Kto żyje poza Moim Człowieczeństwem, jego dzieła są odpychające dla Boga i bezowocne dla niego samego."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 4; 17 lutego 1902)

Trwałam w swoim zwykłym stanie, medytując nad Męką Najświętszego Jezusa. Pozwolił się zobaczyć, jako ukrzyżowany i dzielił ze mną małą część swoich cierpień, mówiąc do mnie:

"Moja córko, zapragnąłem być ukrzyżowany i wywyższony na krzyżu, aby dusze, według tego, jak chcą [mieć] Mnie, mogły Mnie znaleźć.

Kiedy ktoś potrzebuje Mnie, jako nauczyciela, ponieważ odczuwa potrzebę bycia nauczanym, zniżam się aby nauczać go zarówno małych, jak i najwybitniejszych rzeczy, tak by stał się najbardziej wykształconym. Inny wzdycha w swoim opuszczeniu i zapomnieniu i chciałby znaleźć Ojca; przychodzi do stóp Mojego krzyża, a Ja czynię się jego Ojcem, dając mu mieszkanie w Moich Ranach, Moją Krew, jako napój, Moje Ciało, jako pokarm, a Moje własne Królestwo, jako dziedzictwo.

Inny jest chory i znajduje we Mnie lekarza, który nie tylko go uzdrawia, ale daje mu skuteczne lekarstwa, aby nie popadł ponownie w słabość.

Jeszcze inny jest uciskany przez oszczerstwa i pogardę, a u stóp Mojego krzyża znajduje swojego obrońcę, który nawet za oszczerstwa i pogardę odpłaca mu boskimi honorami; i tak jest z całą resztą.

Kto więc chce Mnie jako sędziego, znajduje Mnie jako sędziego; kto chce Mnie jako przyjaciela, jako oblubieńca, orędownika, kapłana, znajduje Mnie jako takiego. Dlatego chciałem być przybity gwoździami na rękach i nogach, aby w niczym nie sprzeciwiać się temu, czego chcą, aby uczynić Mnie takim, jakim chcą.

Ale biada tym, którzy widzą, że jestem niezdolny do poruszenia nawet palcem i dlatego ośmielają się Mnie obrażać."

Kiedy to powiedział, zapytałem Go: "Panie, kim są ci, którzy najbardziej Cię obrażają?".

Odpowiedział: "Ci, którzy sprawiają Mi największe cierpienie, to osoby konsekrowane które żyją w Moim Człowieczeństwie i torturują oraz rozrywają Moje Ciało w obrębie Mojego Człowieczeństwa. A ci, którzy żyją poza Moim Człowieczeństwem, rozdzierają Mnie z daleka."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 6; 15 grudnia 1905).

………………..

Ponieważ spowiednik powiedział mi, że Monsignor nie chce, aby ktokolwiek mnie odwiedzał, abym nie była rozproszona, powiedziałam mu: " Nakazałeś mi to posłuszeństwo więcej niż raz, ale nigdy nie zostało to dotrzymane; trwa to tylko przez krótki czas, a potem wszystko jest tak, jak było wcześniej. Ale jeśli nakażesz mi w posłuszeństwie, abym więcej nie mówiła, moje milczenie odsunie ich wszystkich ode mnie".

Kiedy przyjąłam Komunię Świętą, powiedziałam do Pana: "Jeśli Ci się podoba, chciałabym wiedzieć, jak się te sprawy mają w Twoich oczach. Ty wiesz, w jakiej przemocy jestem, gdy jestem z ludźmi, ponieważ tylko z Tobą czuję się swobodnie.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego chcą przychodzić. Prezentuję się raczej bez polotu i nie używam żadnych środków, aby ich przyciągnąć, ale mam raczej nieprzyjemne maniery. Nie wiem, dlaczego chcą przyjść. Och, niech niebiosa sprawią, bym mogła pozostać sama!"

Wtedy On powiedział do mnie:... "Moja córko, prawda, czysta, naga i prosta, jest najpotężniejszym magnesem, który przyciąga serca i skłania je do wszelkich poświęceń z miłości do prawdy i do osób, które tę prawdę objawiają. Kto sprawił, że męczennicy byli gotowi przelać swoją krew? Prawda.

Kto dał tak wielu innym świętym siłę do prowadzenia czystego i szlachetnego życia pośród tak wielu zmagań? Prawda i to naga, prosta i bezinteresowna prawda. Dlatego właśnie ludzie chcą do ciebie przychodzić. O, moja córko, jak trudno jest w tych smutnych czasach znaleźć kogoś, kto głosi tę nagą prawdę, nawet wśród duchowieństwa, osób konsekrowanych i pobożnych!

W ich mowie i czynach zawsze jest coś ludzkiego, albo interes, albo coś innego, a prawda jest wypowiadana, jakby zakryta lub zawoalowana. W ten sposób osoba, do której jest ona skierowana, nie jest dotknięta nagą prawdą, ale interesem lub inną ludzką intencją, w którą prawda ta została owinięt i nie otrzymuje łaski i skutków, które prawda ta zawiera.

Dlatego tak wiele sakramentów, tak wiele spowiedzi jest zmarnowanych, sprofanowanych i bezowocnych, chociaż Ja nie powstrzymuję się od ich oświecenia; ale oni Mnie nie słuchają, myśląc, że stracą swój prestiż i sympatię, jeśli tak postąpią. Uważają, że ich natura nie znalazłaby już zadowolenia, a ich własne interesy doznałyby uszczerbku. Ale - jakże się mylą!

Kto bowiem opuści wszystko z miłości do prawdy, ten będzie miał obfitość we wszystkim, więcej niż inni. Nie powstrzymuj się zatem ale najlepiej jak potrafisz przekazuj tę nagą i prostą prawdę, oczywiście zawsze pod posłuszeństwem temu, który ciebie prowadzi, ale kiedy nadarzy się okazja, głoś prawdę."

Wszystko, co dotyczyło miłosierdzia, mówiłam w sposób zawoalowany, a ponieważ posłuszeństwo nakazywało mi wszystko dokładnie zapisywać, miałam wrażenie, że jeszcze nie jestem posłuszna.

Gdy zapytałam Pana naszego, powiedział mi, że dobrze jest tak, jak jest, bo ten, kto ma te wady, ten już bedzie rozumial.

(z "Księgi Nieba"; tom 7; 16 września 1906)


10. Jan. 2024

Mittwoch der 1. Woche im Jahreskreis (Mk 1,29-39)

29In jener Zeit ging Jesus zusammen mit Jakobus und Johannes in das Haus des Simon und Andreas. 30Die Schwiegermutter des Simon lag mit Fieber im Bett. Sie sprachen mit Jesus über sie, 31und er ging zu ihr, fasste sie an der Hand und richtete sie auf. Da wich das Fieber von ihr, und sie sorgte für sie. 32Am Abend, als die Sonne untergegangen war, brachte man alle Kranken und Besessenen zu Jesus. 33Die ganze Stadt war vor der Haustür versammelt, 34und er heilte viele, die an allen möglichen Krankheiten litten, und trieb viele Dämonen aus. Und er verbot den Dämonen zu reden; denn sie wussten, wer er war.
35In aller Frühe, als es noch dunkel war, stand er auf und ging an einen einsamen Ort, um zu beten. 36Simon und seine Begleiter eilten ihm nach, 37und als sie ihn fanden, sagten sie zu ihm: Alle suchen dich. 38Er antwortete: Lasst uns anderswohin gehen, in die benachbarten Dörfer, damit ich auch dort predige; denn dazu bin ich gekommen. 39Und er zog durch ganz Galiläa, predigte in den Synagogen und trieb die Dämonen aus.

„Die Schwiegermutter des Simon lag mit Fieber im Bett. Sie sprachen mit Jesus über sie, und er ging zu ihr, fasste sie an der Hand und richtete sie auf. Da wich das Fieber von ihr, und sie sorgte für sie“ (Mk 1, 30-31)

Ich dachte über den Heiligen Göttlichen Willen nach und fragte mich: „Wie kann es sein, dass Adam nach der Sünde, als er die Einheit seines Willens mit dem Willen Gottes verloren hatte, die Kraft und die Herrschaft verlor, und seine Akte Gott nicht mehr so gefielen, dass sie seine Wonne gebildet hätten?
Adam hatte in der Tat, bevor er sündigte, seine Akte auf Gott hin getan, er hatte sie gelernt. Warum enthielten sie, als er sie danach wiederholte, nicht mehr denselben Klang, dieselbe Fülle an göttlicher Liebe und der vollständigen Herrlichkeit Gottes?”
Als ich dies erwog, bewegte sich mein liebenswürdiger Jesus in meinem Inneren und teilte mir mittels eines Lichtes, das Er mir sandte, mit: „Meine Tochter, vor alledem war Adam, ehe er sich aus meinem Willen zurückzog, mein Sohn, und er enthielt als Mittelpunkt seines Lebens und aller seiner Akte meinen Willen, daher besaß er eine Kraft, eine Herrschaft, eine Anziehungskraft, die ganz göttlich war.
So strahlten sein Atem, sein Herzschlag, seine Akte etwas Göttliches aus, sein ganzes Wesen strömte einen himmlischen Duft aus, dass Wir ganz von ihm angezogen waren.
Wir fühlten Uns von allen Seiten von diesem Sohn verwundet: wenn er atmete, sprach oder arbeitete – die unschuldigsten, indifferentesten und natürlichsten Dinge waren Liebeswunden für Uns, und Wir unterhielten Uns mit ihm und überschütteten ihn immer mehr mit unseren Gütern, denn alles, was er tat, ging von einem einzigen Punkt – unserem Willen – aus.
Deshalb gefiel Uns alles, Wir fanden nichts, das Uns missfiel. Nach der Sünde nun, stieg Adam vom Stand des Sohnes herab und degradierte sich zum Stand des Dieners.
Als er mit dem Höchsten Willen brach, verließen ihn die göttliche Kraft, die Herrschaft, die Anziehungskraft, der himmlische Duft; daher strahlten seine Akte und sein Wesen nichts Göttliches mehr aus, sondern füllten sich mit einem menschlichen Empfinden, das ihn die Anziehungskraft verlieren ließ.
Wir fühlten Uns nicht mehr verwundet, im Gegenteil, Wir hielten Abstand voneinander – er von Uns und Wir von ihm. Dass er dieselben Akte wiederholte, die er vor der Sünde tat – wie er es in der Tat machte – heißt nichts.
Weißt du, was die Akte des Geschöpfes ohne die Fülle unseres Willens sind? Sie sind wie die Speisen ohne Würze und ohne Substanz, die, anstatt köstlich zu sein, dem menschlichen Gaumen nicht schmecken, und so missfallen sie auch dem Gaumen Gottes.
Sie sind wie jene unreifen Früchte, die weder Süßigkeit noch Aroma enthalten, wie Blumen ohne Duft, wie Vasen, wohl voll, aber mit alten, zerbrechlichen und zerlumpten Dingen.
All das könnte einem strikten Bedürfnis des Menschen dienen und auch einem Schatten, einer Nuance der Herrlichkeit Gottes, doch nicht zur Seligkeit und dem vollständigen Wohlbefinden des Geschöpfes, und zur Fülle der Herrlichkeit Gottes.
Mit welchem Wohlgefallen isst man hingegen eine gut gewürzte und gehaltvolle Speise! Wie stärkt sie die ganze Person! Allein der Duft der Gewürze regt den Appetit an und die Lust, sie zu essen.
So würzte Adam, ehe er sündigte, mit der Substanz unseres Willens alle seine Akte und regte so den Appetit unserer Liebe an, alle seine Akte als die Uns wohlgefälligste Speise anzunehmen, und Wir gaben ihm als Vergeltung die köstliche Speise unseres Willens.
Doch nach der Sünde verlor der Ärmste den direkten Verbindungsdraht mit seinem Schöpfer, in ihm herrschte nicht mehr die reine Liebe, sondern sie wurde geteilt von der Furcht, von der Angst, und da er nicht mehr die absolute Herrschaft des Höchsten Willens besaß, hatten seine früheren Akte nach dem Sündenfall nicht mehr denselben Wert.
Umso mehr, als die ganze Schöpfung, einschließlich des Menschen, vom Ewigen Schöpfer als der Quelle des Lebens hervorgegangen war, in der sie sich allein mit dem Leben des Göttlichen Willens bewahren sollte; alles sollte auf Ihm basiert sein, und diese Grundlage des Göttlichen Willens sollte alle Dinge schön und edel erhalten, wie sie von Gott ausgegangen waren.
Alle geschaffenen Dinge sind tatsächlich so, wie sie erschaffen worden sind, keines hat etwas von seinem Ursprung verloren. Nur der Mensch verlor das Leben, die Basis und somit den Adel, die Kraft und die Ähnlichkeit mit seinem Schöpfer.
Doch trotz allem hat mein Wille den Menschen nicht ganz verlassen, und da Er ihm nicht mehr Quelle des Lebens und Grund, der ihn stützte, sein konnte, da er selbst sich aus Ihm zurückgezogen hatte, bot Er sich als Medizin an, damit er nicht ganz zugrunde gehe.
So ist mein Wille Medizin, Gesundheit, Konservierung, Speise, Leben, Fülle der höchsten Heiligkeit, je nachdem, wie das Geschöpf Ihn haben möchte. Wenn der Mensch Ihn als Medizin wünscht, bietet Er sich an, das Fieber der Leidenschaften wegzunehmen, die Schwäche der Ungeduld, den Schwindel des Stolzes, die Kränklichkeit der Anhänglichkeiten, und so mit allen übrigen Fehlern.
Wenn das Geschöpf Ihn als Gesundheit wünscht, bietet Er sich an, um es gesund zu bewahren und von jeglichem geistigen Übel zu befreien. Wenn die Seele Ihn als Speise wünscht, gibt Er sich als Nahrung, damit sie ihre Kräfte entfaltet und in der Heiligkeit wächst.
Wenn sie Ihn als Leben und als Fülle der Heiligkeit wünscht, o dann feiert mein Wille ein Fest, weil Er sieht, dass der Mensch in den Schoß seines Ursprungs zurückkehrt, von dem er ausgegangen ist, und Er bietet sich an, ihm die Ähnlichkeit mit seinem Schöpfer zu verleihen – der einzige Zweck seiner Erschaffung.
Mein Wille verlässt den Menschen nie; wenn Er ihn verließe, würde er sich im Nichts auflösen. Und wenn sich der Mensch nicht darauf einlässt, sich von meinem Willen heilig machen zu lassen, gebraucht Er die Mittel, um ihn wenigstens zu retten.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 18; 28. Januar 1926)

„In aller Frühe, als es noch dunkel war, stand er auf und ging an einen einsamen Ort, um zu beten“ (Mk 1, 35)

… „Meine Tochter, Tochter meines Höchsten Willens, mein Wille möchte dich an allem teilhaben lassen. Alles, was du siehst, sind meine Werke, die Ich auf Erden tat, die mein Wille in Sich in der Schwebe hält, weil die Geschöpfe sich nicht für ihren Empfang disponieren, und zum Teil deshalb, weil sie noch nicht wissen, was Ich getan habe. Siehst du, hier sind meine Gebete, die Ich bei Nacht verrichtete, bedeckt mit bitteren Tränen und brennenden Seufzern für die Rettung aller: sie warten alle darauf, sich den Seelen zu schenken und ihnen die Früchte mitzuteilen, die sie enthalten.
Tochter, tritt du in sie ein, bedecke dich mit meinen Tränen, bekleide dich mit meinen Gebeten, damit mein Wille in dir die Wirkungen ausführe, die in meinen Tränen, Gebeten und Seufzern enthalten sind. Mein Wille hält in Sich wie aufgereiht die Leiden meiner Kindheit, alle inneren Akte meines verborgenen Lebens, welche Wunder an Gnade und Heiligkeit darstellen, alle Demütigungen, Herrlichkeit und Leiden meines öffentlichen Lebens, die verborgensten Leiden meiner Passion; alles ist wie in der Schwebe (verspart), die Seelen haben die vollständige Frucht noch nicht entgegengenommen, und Ich erwarte jene, die in meinem Willen leben sollen, damit meine Werke nicht mehr in der Schwebe seien, sondern sich über sie ergießen, um ihnen die vollständige Frucht zukommen zu lassen.
Nur wer in meinem Willen leben soll, wird meine Güter nicht mehr in der Schwebe lassen. Tritt also in jeden meiner Akte und Leiden ein, damit sich mein Wille in dir erfülle; zwischen dir und Mir will Ich keine Dinge in der Schwebe, noch ertrage Ich es, wenn Ich dir nicht sagen kann, was Ich will, deshalb möchte Ich in dir meinen eigenen Willen vorfinden, damit nichts sich dem widersetzen kann, was dir mein eigener Wille zu geben wünscht.”
Als Jesus dies sagte, ging ich von einem Akt Jesu zum anderen und war wie verwandelt und bedeckt mit seinen eigenen Akten, Gebeten, Tränen und Leiden. Doch wer kann schildern, was ich alles erlebte? Ich hoffe, dass der gebenedeite Jesus mir die Gnade gibt, seinem anbetungswürdigen Willen zu entsprechen und Ihn in mir und in allen auszuführen. Amen. (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 18; 4. Oktober 1925)

„Und als sie ihn fanden, sagten sie zu ihm: Alle suchen dich“ (Mk 1,37)

Diesen Morgen fand ich nach langem Warten schließlich meinen süßesten Jesus und klagend sagte ich: „Mein geliebtes Gut, wie kannst Du mich so lange warten lassen? Weißt Du etwa nicht, dass ich ohne Dich nicht leben kann, und meine Seele ein ununterbrochenes Sterben erfährt?“
Und Er: „Meine Geliebte, jedes Mal, wenn du Mich suchst, bereitest du dich vor zu sterben, denn was ist der Tod in Wahrheit, wenn nicht die stabile und andauernde Vereinigung mit Mir?
So war mein Leben ein ständiges Sterben aus Liebe zu dir, und dieser ununterbrochene Tod war die Vorbereitung für das große Opfer des Sterbens am Kreuz für dich.
Wisse, wer in meiner Menschheit lebt und sich von den Werken meiner Menschheit ernährt, der macht aus sich einen großen Baum voll überreicher Blüten und Früchte, welche die Nahrung Gottes und der Seele sind. Wer außerhalb meiner Menschheit lebt, dessen Werke sind widerwärtig für Gott und unfruchtbar für ihn selbst.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 4; 17. Februar 1902)

——————

Ich war weiter in meinem gewöhnlichen Zustand und meditierte über die Passion des gebenedeiten Jesus. Er ließ sich als Gekreuzigter sehen und teilte mir einen kleinen Anteil seiner Leiden mit, wobei Er zu mir sprach:
„Meine Tochter, Ich wollte gekreuzigt und am Kreuze erhöht werden, damit die Seelen je nachdem, wie sie Mich [haben] wollen, Mich finden mögen.
Wenn Mich einer als Lehrer benötigt, weil er die Notwendigkeit fühlt, unterrichtet zu werden, lasse Ich Mich herab, um ihn sowohl die kleinen wie auch die höchsten und erhabensten Dinge zu lehren, sodass er der Gebildetste wird.
Ein anderer seufzt in seiner Verlassenheit und Vergessenheit und möchte gern einen Vater finden; er kommt zu Füßen meines Kreuzes, und Ich mache mich zu seinem Vater, indem Ich ihm ein Zuhause in meinen Wunden gewähre, mein Blut als Trank, mein Fleisch als Speise, und mein eigenes Reich als Erbe.
Ein anderer ist krank und findet in Mir einen Arzt, der ihn nicht nur heilt, sondern ihm die sicheren Arzneien reicht, um nicht abermals in Schwachheit zu fallen.
Wieder einen anderen bedrücken Verleumdung und Verachtung, und zu Füßen meines Kreuzes findet er seinen Verteidiger, der ihm die Verleumdungen und Geringschätzung sogar als göttliche Ehren zurückzahlt; und so ist es mit allem Übrigen.
Wer Mich also als Richter haben will, findet Mich als Richter; wer Mich als Freund, als Bräutigam, Fürsprecher, Priester haben möchte, der findet Mich als solcher.
Deshalb wollte Ich an Händen und Füßen angenagelt werden, um Mich dem, was sie wollen, in nichts zu widersetzen, um Mich so zu machen, wie sie Mich wollen.
Doch wehe jenen, die sehen, dass Ich unfähig bin, auch nur einen Finger zu bewegen und daher wagen, Mich zu beleidigen.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 15. Dezember 1905)

——————

Da der Beichtvater mir mitgeteilt hatte, dass Monsignore keinen Besuch von Personen bei mir wünscht, damit ich nicht abgelenkt werde, sagte ich zu ihm: „Sie haben mir diesen Gehorsam mehr als einmal aufgetragen, doch wurde er nie eingehalten; es geht nur für eine kurze Zeit so, und dann ist alles wieder wie vorher. Wenn Sie mir aber im Gehorsam auftragen, nicht mehr zu sprechen, wird mein Schweigen sie alle von mir fernhalten.“
Als ich die hl. Kommunion empfangen hatte, sagte ich zum Herrn: „Wenn es Dir gefällt, möchte ich gerne wissen, wie die Dinge in deinen Augen sind. Du kennst den gewaltsamen Zustand, in dem ich mich befinde, wenn ich mit den Menschen zusammen bin, denn mit Dir allein fühle ich mich wohl.
Ich kann nicht verstehen, warum sie kommen wollen. Ich zeige mich eher ungeschliffen und wende kein Mittel an, um sie anzuziehen, sondern habe eher missfällige Manieren. Ich weiß nicht, warum sie kommen wollen. O, möge der Himmel gewähren, dass ich allein bleiben kann!“
Da sprach Er zu mir: „Meine Tochter, die lautere, nackte und einfache Wahrheit ist der mächtigste Magnet, der die Herzen anzieht und sie disponiert, jedes Opfer aus Liebe zur Wahrheit und zu den Personen, die diese Wahrheit enthüllen, zu bringen. Wer hat die Märtyrer bereit gemacht, ihr Blut zu vergießen? Die Wahrheit. Wer gab so vielen anderen Heiligen die Kraft, ein reines und ehrenhaftes Leben inmitten so vieler Kämpfe zu führen?
Die Wahrheit, und zwar die nackte, einfache und uneigennützige Wahrheit. Daher wollen die Menschen zu dir kommen. Ach, meine Tochter, wie schwer ist es in diesen traurigen Zeiten, jemanden zu finden, der diese bloße Wahrheit kundtut, sogar unter dem Klerus, den Gottgeweihten und den Frommen! Ihr Sprechen und Handeln enthält immer etwas Menschliches, oder ein Interesse oder anderes, und die Wahrheit wird wie zugedeckt oder verschleiert geäußert.
So wird die Person, an die sie gerichtet ist, nicht von der nackten Wahrheit berührt, sondern von dem Interesse oder einer anderen menschlichen Absicht, in welche die Wahrheit gehüllt wurde, und sie empfängt nicht die Gnade und die Wirkungen, welche die Wahrheit enthält.
Deshalb werden so viele Sakramente, so viele Beichten vergeudet, profaniert und sind ohne Frucht, obwohl Ich es nicht unterlasse, sie zu erleuchten; doch sie hören Mich nicht, da sie glauben, dass sie ihr Ansehen und die Sympathien verlieren würden, wenn sie so handeln. Sie denken, dass ihre Natur keine Befriedigung mehr fände, und ihre eigenen Interessen Schaden litten.
Doch – wie sehr täuschen sie sich! Denn wer alles aus Liebe zur Wahrheit verlässt, wird in allem Überfluss haben, mehr als die anderen. Unterlasse es daher nicht, so gut du kannst, diese nackte und einfache Wahrheit mitzuteilen, natürlich immer unter dem Gehorsam dem gegenüber, der dich führt, doch wenn sich die Gelegenheit ergibt, dann gib die Wahrheit kund.“
Alles, was die Nächstenliebe betrifft, habe ich auf verhüllte Art gesagt; und da der Gehorsam mir aufgetragen hat, dass ich alles genau niederschreiben soll, hatte ich den Eindruck, dass ich noch nicht gehorcht hätte.
Als ich Unseren Herrn fragte, sagte Er mir, dass es gut war, wie es ist, denn wer diese Fehler hat, würde es schon verstehen. (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 7; 16. September 1906)




Poniedziałek I tydzień Okresu Zwykłego (Mk 1,14-20)


14 Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: 15 «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»16 Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. 17 Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». 18 I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. 19 Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. 20 Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.


«Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» (Mk 1,15)


(...) "Moja córko, każde proroctwo, jakie dałem Moim prorokom odnośnie Mojego przyjścia na ziemię, było jakby umową poprzedzającą ze stworzeniami, aby wejść pośród nich. Prorocy, którzy je przekazywali, przygotowywali narody do tego, by chciały i pragnęły takiego dobra. Otrzymując te proroctwa, otrzymali zaliczkę na poczet umowy wstępnej, a w zakresie, w jakim przekazywałem (coraz dokładniejsze) informacje o czasie i miejscu Moich Narodzin, zwiększałem zaliczkę(na poczet umowy wstępnej). W ten sposób postępuję również w Królestwie Mojej Woli. Każdy komunikat skierowany do ciebie o Moim Boskim FIAT jest umową wstępną, którą zawieram, każda wiedza o Nim jest kolejnym zadatkiem, który Ja dodaję.

Kiedy zawieram Moje umowy wstępne, jest to znak, że Królestwo Mojej Woli przyjdzie - tak jak przyszło Królestwo Odkupienia. Moje słowa są życiem, które sprawiam, że wychodzą ze Mnie, a życie musi mieć swoje miejsce zamieszkania i wywoływać swoje skutki.

Czy uważasz, że (któryś)komunikat jest mniej lub bardziej nieistotny?

Jest to kolejna umowa wstępna, którą zawiera Bóg, a Nasze umowy wstępne nie mogą zostać utracone. Im więcej umów wstępnych zawieramy, tym bliższy jest czas realizacji naszych umów (wstępnych) i ich zabezpieczenia.

Dlatego wymagam od ciebie największej uwagi i abyś niczego nie przeoczyła, w przeciwnym razie ominęłabyś jedną Boską umowę wstępną, co miałoby [poważne] konsekwencje."

(z "Księgi Nieba"; Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 23; 18 grudnia 1927)


«Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi».  (Mk 1,17)


Czuję jak mój biedny duch jest jakby skupiony na Bożej Woli i myślę sobie: "Jak to Królestwo mogłoby kiedykolwiek przyjść na ziemię? I co więcej, jak mogłoby przyjść, skoro nie jest znane?". Kiedy się nad tym zastanawiałam, mój zawsze umiłowany Jezus wyszedł ze mnie i powiedział do mnie:

"Córko Moja, w dziełach Moich używam środków ludzkich, chociaż Ja czynię pierwszą część, fundament i całą substancję dzieła, które chcę wykonać. Następnie posługuję się stworzeniami, aby Moje dzieło było znane i żyło wśród ludzi.

Tak właśnie postępowałem w Odkupieniu: Posłużyłem się apostołami, aby zbawienie było znane i szerzone, a owoce zbawienia były przyjmowane i ofiarowane.

Gdyby apostołowie nie chcieli mówić o tym, co powiedziałem i uczyniłem w czasie Mojego przyjścia na ziemię, i nie uczynili kroku, nie złożyli ofiary, nie oddali życia, aby oznajmić wielkie dobro Mojego przyjścia na ziemię, pozwoliliby, aby Moje odkupienie umarło na samym początku.

I pokolenia te nie posiadałyby ani Ewangelii, ani Sakramentów, ani wszystkich skarbów, których odkupienie dokonało i dokona. Kiedy powołałem wokół siebie apostołów, było Moim celem w ostatnich latach Mojego pobytu tutaj na dole, aby oni głosili to, co uczyniłem i powiedziałem.

Gdyby apostołowie milczeli, byliby odpowiedzialni za upadek tak wielu dusz, które nie dowiedziały się o korzyściach zbawienia i winni tak wiele dobra, którego ludzie nie uczynili!

Ale ponieważ nie milczeli i włożyli w to swoje życie, można ich nazwać, po Mnie, sprawcami i przyczyną zbawienia tak wielu dusz i wszelkiego dobra, jakie dokonało się w Moim Kościele, tworząc jego niewzruszone filary, jako pierwsi zwiastuni.

To jest nasz Boży zwyczaj, że najpierw dokonujemy pierwszego Aktu w naszych dziełach i rozporządzamy wszystkim, co jest konieczne. Potem powierzamy je stworzeniom, dając im wystarczające łaski, aby kontynuowali to, co uczyniliśmy. W ten sposób Nasze dzieła rozprzestrzeniają się zgodnie z wysiłkiem i dobrą wolą ludzi.

Tak będzie z Królestwem Mojej Bożej Woli.

Wezwałem cię, jak drugą Moją Matkę, objawiłem ci w wielkiej poufności - podobnie jak to uczyniłem z Moją Matką w Odkupieniu - wiele tajemnic o Moim Boskim FIAT, jakim jest wielkim skarbem i jak chce przyjść i królować na ziemi.

Mogę powiedzieć, że uczyniłem wszystko, a kiedy wezwałem Mojego sługę, abyś otworzyła się przed nim i rozpowszechniła FIAT, chciałem, aby był zainteresowany rozpowszechnianiem tak wielkiego dobra.

Gdyby ci, ktorzy maja sie tym zainteresować, nie byliby zainteresowani, naraziliby Królestwo Bożej Woli na ryzyko niepowodzenia w jego początkach i byliby odpowiedzialni za całe dobro, jakie tak święte Królestwo może przynieść [a które oni narażają]; albo zasłużyliby na to, abym ich odstawił na bok i powołał innych, jako zwiastunów i szerzycieli wiedzy o Moim Boskim FIAT.

Dopóki nie znajdę nikogo, kto by się tym zainteresował i wziął to sobie do serca bardziej niż własne życie, by głosić jego prawdy, Królestwo Mojej Woli nie będzie mogło mieć swego początku ani swego życia na ziemi"...

(z "Księgi Nieba"; tom 25; 22 marca 1929).


"Natychmiast zostawili swoje sieci i poszli za Nim" (Mk 1,18).


Gdy byłam zanurzona w swojej nicości, On powiedział do mnie:

"Zbliż się do Mnie, oprzyj się na Moim ramieniu, Ja będę cię wspierał Moimi rękoma i otrzymasz siłę. Jesteś ślepa, ale Moje światło będzie twoim przewodnikiem. Spójrz, stawiam Siebie przed tobą, a ty nie będziesz czynić nic innego, jak tylko patrzeć na Mnie, aby Mnie naśladować." Wtedy On powiedział do mnie: "Pierwszą rzeczą, której pragnę, jest umartwienie twojej woli. To "ja" musi być w tobie zniszczone; chcę, abyś zachowała je poświęcone dla Mnie, aby twoja wola i Moja stały się jednym. Nie jesteś z tego zadowolona?"

"Tak, Panie, ale daj mi łaskę, widząc, że sama z siebie nic nie mogę uczynić". I kontynuował: "Tak, Ja Sam będę Ci zaprzeczał we wszystkim, a czasem przez stworzenia".

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 1)

……………………….

Trwałam nadal w moim zwyczajowym stanie, gdy zobaczyłam przed moim umysłem różnych kapłanów, a Najświętszy Jezus powiedział: "Aby móc czynić wielkie rzeczy dla Boga, trzeba zniszczyć poczucie własnej wartości, ludzkie względy i własną naturę, aby ożywić się Boskim Życiem i brać pod uwagę tylko uznanie naszego Pana i to, co dotyczy Jego Czci i Chwały. Wszystko, co dotyczy [nieuporządkowanego] człowieka, musi zostać skruszone i zmielone na proch, aby żyć z Boga. Wtedy to nie wy, ale sam Bóg będzie mówił i działał w was, a dusze i dzieła wam powierzone przyniosą cudowne skutki i zbierzecie owoce upragnione przez was i przeze Mnie, takie jak [na przykład] dzieła stowarzyszeń kapłańskich, o których mówiłem wcześniej.

Jeden z nich mógłby być zdolny do szerzenia i wykonywania tego dzieła, ale odrobina poczucia własnej wartości, bezużyteczny strach lub ludzkie względy czynią go niezdolnym do tego; a kiedy łaska znajduje duszę pośród tego ubóstwa, ucieka i przechodzi - a kapłan pozostaje człowiekiem i działa jako człowiek, a jego dzieła mają skutki podobne do ludzkich, a nie te, które może mieć kapłan ożywiony Duchem Jezusa Chrystusa ".

(z Księgi Nieba, Tom 10; DI I.Haslinger, do użytku prywatnego)


Montag der 1. Woche im Jahreskreis (Mk 1,14-20)

„Und (Jesus) sprach: Die Zeit ist erfüllt, das Reich Gottes ist nahe. Kehrt um, und glaubt an das Evangelium!“ (Mk 1,15)

Ich fühlte mich wegen der Beraubung meines süßen Jesus in Bitterkeit, und während ich seine Rückkehr ersehnte, trat Er aus meinem Inneren heraus, aber so betrübt, dass es Mitleid erregte. Ich fragte Ihn: „Sag mir doch, was hast Du, dass Du so betrübt bist!” Und Jesus:

„Ach, meine Tochter, es müssen schwere Dinge kommen, damit ein Reich oder ein Haus neu geordnet werden kann. Es kommt zuerst eine allgemeine Erschütterung, und viele Dinge gehen zugrunde, manche verlieren, andere gewinnen, mit einem Wort: es kommt zu einem Chaos und größeren Erschütterungen, und vieles leidet bei der Neuordnung und Erneuerung, wenn dem Reich oder Haus eine neue Form gegeben wird.

Mehr Leid und mehr Mühe sind nötig, wenn man abreißen muss, um aufzubauen, als wenn man nur aufbauen müsste. So wird es auch beim Wiederaufbau des Reiches meines Willens sein.

Wie viel muss erneuert werden! Alles muss umgestürzt, Menschen müssen getötet und vernichtet werden. Erde, Meer, Luft, Wind, Wasser und Feuer müssen in Verwirrung gebracht werden, damit sich alle an die Arbeit machen, um das Angesicht der Erde erneuern zu können, und die Ordnung des neuen Reiches meines Göttlichen Willens mitten unter die Menschen getragen werden kann.

Daher werden viele ernste Dinge geschehen, und Ich fühle Mich betrübt, wenn Ich das Chaos sehe. Aber wenn Ich weiter schaue und die Ordnung und mein neu errichtetes Reich erblicke, verwandelt sich meine tiefe Traurigkeit in eine so große Freude, dass du sie nicht begreifen kannst. Das ist der Grund, warum du Mich einmal traurig und einmal in der Freude meines himmlischen Vaterlandes siehst.”

Ich fühlte mich traurig wegen dieses Umsturzes, den Jesus mir beschrieben hatte; die ernsten Dinge waren erschreckend, man hörte von Unruhen, Revolutionen und Kriegen in vielen Teilen. O, wie stöhnte mein armes Herz! Um mich aufzurichten, nahm mich Jesus in seine Arme, drückte mich fest an sein Heiligstes Herz und sprach zu mir:

„Meine Tochter, schauen Wir weiter in die Ferne, um Uns zu trösten. Ich möchte, dass alle Dinge wieder in den Zustand wie am Beginn der Schöpfung zurückkehren, die nichts anderes als ein Erguss der Liebe war; und er dauert immer noch an, denn was Wir einmal tun, das tun Wir immer und es wird nie unterbrochen.

Wir werden nie müde, einen Akt zu wiederholen: was Wir einmal tun, lieben Wir immer zu tun. Dies ist das göttliche Wirken: einen Akt zu tun, der Jahrhunderte und Jahrhunderte, und sogar die ganze Ewigkeit lang andauert. So strömt unser Erguss der Liebe und unser Hauch ständig aus unserem göttlichen Schoß und haucht geschwind auf die Menschengeschlechter.

So weht unser Liebeserguss in der ganzen Schöpfung, erfüllt Himmel und Erde, Sonne und Meer, Wind und Wasser und strömt den Geschöpfen entgegen.

Wäre es nicht so, würde der Himmel zusammenschrumpfen, die Sterne würden sich verirren, die Sonne würde an Licht verlieren, das Wasser würde fehlen und die Erde weder Pflanzen noch Früchte hervorbringen; denn da ihnen das Leben unserer Liebe fehlte, die in allen Dingen weht, würden sie sich von unserer

Quelle zurückziehen, von der sie ausgegangen sind. Und wenn unser Hauch fehlte, würde es mit den Menschengeschlechtern zu Ende gehen, denn sie sind nichts anderes als Funken, die unser Atem aussendet, um die heranwachsende Generation fruchtbar zu machen.

Nun nehmen sich die Geschöpfe das Materielle von den geschaffenen Dingen und lassen das Leben der Liebe zurück, das über allem schwebend, wie suspendiert bleibt, ohne sich schenken zu können. Es ist, wie wenn man in eine blühende Wiese geht, oder in einen Garten voller Bäume, die mit kostbaren Früchten beladen sind.

Wenn man nur die Blume betrachtet und sie nicht pflückt, wird man den Geschmack und lebendigen Duft der Blume nicht erfahren. Wenn man die Frucht ansieht und sie nicht vom Baum nimmt, um sie zu essen, wird man das Leben der Frucht weder genießen noch empfangen.

So ist es mit der ganzen Schöpfung: der Mensch betrachtet sie, doch empfängt er nicht das Leben der Liebe, das Gott in alle geschaffenen Dinge gelegt hat, weil er nicht seinen Willen hineinlegt, noch sein Herz öffnet, um diesen ständigen Erguss der Liebe seines Schöpfers zu empfangen.

Dennoch hört unser Erguss der Liebe nicht auf, unser regenerierender Hauch ist ständig aktiv und in Bewegung. Wir erwarten das Reich unseres Göttlichen FIAT, damit diese unsere Liebe zu den Menschen herabschwebe und jenes göttliche Leben von Uns schenke, das die Geschöpfe empfangen und daraus ihren Erguss der Liebe formen werden, um ihn Dem zu geben, von Dem sie das Leben erhalten.

Daher, meine Tochter, ist die ganze Schöpfung über dir konzentriert. Ich betrachte dich vom gestirnten Himmel aus und sende dir diesen Erguss der Liebe, betrachte dich von der Sonne aus, und dich anhauchend, sende Ich dir mein göttliches Leben.

Ich betrachte dich vom Meer aus und in seinen schäumenden und stürmischen Wellen sende Ich dir meine Liebe, die darin enthalten ist und entlade sie über dir wie ein tosendes Meer.

Ich betrachte dich vom Wind aus und gieße meine erobernde, reinigende und wärmende Liebe in dich aus, betrachte dich von den Bergen her und sende dir den Erguss meiner festen und unbeweglichen Liebe.

Es gibt keinen Punkt oder kein geschaffenes Ding, wo Ich dich nicht sehe, um Liebe in dich auszugießen. Da mein Wille in dir ist, ziehst du Mich überall an, dich zu betrachten, denn Er erweitert deine Fassungskraft, damit du diesen meinen Erguss der Liebe ständig empfängst.

Wo mein Göttlicher Wille regiert, kann Ich alles geben, alles konzentrieren, und es entsteht der Wettstreit zwischen Schöpfer und Geschöpf, Ich im Geben und es im Empfangen. Ich gebe dem, der Mir gibt, und wer Mir gibt, dem gebe Ich auf überraschendste Weise.

Deshalb wünsche Ich dich stets in meinem Willen, damit Wir ständig miteinander wetteifern, du mit Mir und Ich mit dir.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 21; 24. April 1927)

——————–

… „Meine Tochter, jede Prophetie, die Ich meinen Propheten bezüglich meines Kommens auf die Erde machte, war wie ein Kompromiss an die Geschöpfe, in ihre Mitte zu kommen.

Die Propheten, die sie mitteilten, bereiteten die Völker darauf vor, ein solches Gut zu ersehnen und zu wollen. Indem sie diese Prophezeiungen erhielten, empfingen sie das Pfand des Kompromisses, und in dem Maß, da Ich [immer genaueres über] Zeit und Ort meiner Geburt mitteilte, vermehrte Ich die Anzahlung für den Kompromiss.

So handle Ich auch beim Reich meines Willens. Jede Mitteilung an dich über mein Göttliches FIAT ist ein Kompromiss, den Ich mache, jede Kenntnis von Ihm ist eine weitere Anzahlung, die Ich hinzufüge.

Wenn Ich meine Kompromisse mache, so ist dies ein Zeichen, dass das Reich meines Willens kommen wird – genauso wie das Reich der Erlösung kam. Meine Worte sind Leben, die Ich aus Mir hervorgehen lasse, und das Leben muss seine Wohnstätte haben und seine Wirkungen hervorbringen.

Glaubst du, dass eine Mitteilung mehr oder weniger unbedeutend ist? Es ist ein weiterer Kompromiss, den ein Gott macht, und unsere Kompromisse können nicht verloren gehen. Je mehr Kompromisse Wir machen, umso näher ist die Zeit, unsere Kompromisse zu verwirklichen und sie alle in Sicherheit zu bringen.

Daher verlange Ich von dir höchste Aufmerksamkeit, und dass du dir nichts entgehen lässt, sonst würdest du dir einen Göttlichen Kompromiss entgehen lassen, was [ernste] Folgen hätte.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 23; 18. Dezember 1927)

„Kommt her, folgt mir nach! Ich werde euch zu Menschenfischern machen“ (Mk 1, 17)

… “Meine Tochter, Ich bediene Mich in meinen Werken menschlicher Mittel, obwohl Ich den ersten Teil, das Fundament und die ganze Substanz des Werkes mache, das Ich tun will. Sodann bediene Ich Mich der Geschöpfe, damit mein Werk bekannt würde und unter den Menschen lebendig werde.

So handelte Ich bei der Erlösung: Ich bediente Mich der Apostel, damit die Erlösung bekannt und verbreitet werde und die Früchte der Erlösung aufgenommen und geschenkt würden.

Hätten die Apostel nicht davon sprechen wollen, was Ich bei meinem Kommen auf die Erde sagte und tat, und verschlossen und stumm weder einen Schritt getan noch ein Opfer gebracht, noch das Leben hingegeben, um das große Gut meines Kommens auf die Erde bekannt zu machen, so hätten sie meine Erlösung gleich am Anfang sterben lassen.

Und die Generationen hätten weder das Evangelium, noch die Sakramente, noch alle Schätze besessen, die die Erlösung bewirkte und bewirken wird. Als Ich die Apostel um Mich berief, war es mein Ziel in meinen letzten Lebensjahren hier unten, dass sie das verkünden sollten, was Ich getan und gesagt hatte.

Hätten die Apostel geschwiegen, so wären sie für den Untergang so vieler Seelen, welche die Wohltat der Erlösung nicht gekannt hätten, verantwortlich gewesen, und schuldig an dem vielen Guten, das die Menschen nicht getan hätten!

Doch weil sie nicht still blieben und ihr Leben einsetzten, können sie, nach Mir, Urheber und Ursache für die Rettung so vieler Seelen genannt werden und all des Guten, das in meiner Kirche gewirkt wurde, indem sie als die ersten Verkünder ihre unerschütterlichen Säulen bilden.

Es ist unsere Göttliche Angewohnheit, dass Wir zuerst unseren ersten Akt in unseren Werken tun, und alles Nötige verfügen. Dann vertrauen Wir sie den Geschöpfen an, indem Wir ihnen ausreichende Gnaden zur Fortführung dessen, was Wir getan haben, gewähren. So verbreiten sich unsere Werke je nach dem Einsatz und dem guten Willen der Menschen.

So wird es auch mit dem Reich meines Göttlichen Willens sein. Ich berief dich wie eine zweite Mutter von Mir, offenbarte dir in großer Vertraulichkeit – ähnlich, wie Ich es mit meiner Mutter in der Erlösung tat – die vielen Geheimnisse über mein Göttliches FIAT, welch großer Schatz Es ist, und wie Es auf die Erde kommen und herrschen möchte.

Ich kann sagen, dass Ich alles getan habe, und wenn Ich meinen Diener rief, damit du dich ihm öffnest und das FIAT bekanntmachst, so beabsichtigte Ich dabei, dass es ihm daran gelegen sein würde, ein so großes Gut bekannt zu machen.

Bestünde seitens derer, die sich damit befassen sollen, nicht dieses Interesse, so würden sie das Reich des Göttlichen Willens gleich in seinen Anfängen dem Risiko des Scheiterns aussetzen und wären verantwortlich für alles Gute, das ein so heiliges Reich bringen kann [und das sie aufs Spiel setzen]; oder sie würden es verdienen, dass Ich sie zur Seite stelle und andere als Verkünder und Verbreiter der Kenntnisse meines Göttlichen FIAT rufe.

Solange Ich niemanden finde, der Interesse hat und es sich, mehr als sein eigenes Leben, zu Herzen nimmt, seine Wahrheiten bekannt zu machen, wird das Reich meines Willens weder seinen Anfang noch sein Leben auf Erden haben können.”… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 25; 22. März 1929)

„Sogleich ließen sie ihre Netze liegen und folgten ihm“ (Mk 1, 18)

Während ich in meiner Nichtigkeit versenkt war, sagte Er zu mir:

„Komm näher zu Mir, stütze dich auf meinen Arm, Ich werde dich mit meinen Händen unterstützen und du wirst Kraft empfangen. Du bist blind, aber mein Licht wird dir als Führer dienen. Schau, Ich will mich selbst vor dich hinstellen, und du wirst nichts anderes tun, als auf Mich zu schauen um Mich nachzuahmen.“ Dann sagte Er zu mir: „Das erste, was ich wünsche, ist die Abtötung deines Willens. Dieses „Ich“ muss in dir vernichtet werden; Ich möchte, dass du es für mich geopfert hältst, damit dein Wille und der Meine ein einziger werden. Bist du darüber nicht glücklich?“

„Ja, Herr, doch gib mir die Gnade, da ich sehe, dass ich aus mir nichts tun kann.“ Und Er fuhr fort: „Ja, Ich selbst werde dir in allem widersprechen, und gelegentlich auch durch die Geschöpfe.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 1)

………………

Ich war weiterhin in meinem gewöhnlichen Zustand, da sah ich verschiedene Priester vor meinem Geist, und der gebenedeite Jesus sagte:

„Um große Dinge für Gott tun zu können, ist es nötig, die Selbstschätzung, die menschliche Rücksicht und die eigene Natur zu vernichten, um mit dem Göttlichen Leben wieder aufzuleben, und nur die Wertschätzung unseres Herrn in Betracht zu ziehen und das, was seine Ehre und Herrlichkeit betrifft.

Alles, was das [ungeordnet] Menschliche betrifft, muss zermalmt und zu Staub zerrieben werden, um aus Gott leben zu können. Dann werdet nicht ihr, sondern Gott selbst in euch sprechen und wirken, und die euch anvertrauten Seelen und Werke werden wunderbare Wirkungen hervorbringen, und ihr werdet die von euch und von Mir ersehnten Früchte ernten, wie [z.B.] die Werke der Priestervereinigungen, von denen Ich zuvor gesprochen habe.

Einer von diesen könnte fähig sein, dieses Werk zu verbreiten und auch auszuführen, doch ein wenig Selbstschätzung, nutzlose Angst oder menschliche Rücksichtnahme macht ihn unfähig dazu; und wenn die Gnade die Seele inmitten dieser Armseligkeit vorfindet, flieht sie und geht vorüber – und der Priester bleibt ein Mensch und wirkt als Mensch, und seine Werke haben die Wirkungen wie die eines Menschen, und nicht jene Wirkungen, die ein Priester, der vom Geist Jesu Christi beseelt ist, haben kann.“ (aus „Das Buch des Himmels“; DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 10; 22. Dezember 1910)




ŚWIĘTEJ RODZINY JEZUSA, MARYI I JÓZEFA Święto -B- (Łk 2,22-40)


22 Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. 23 Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. 24 Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. 25 A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. 26 Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. 27 Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, 28 on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: 29 «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, 31 któreś przygotował wobec wszystkich narodów: 32 światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». 33 A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. 34 Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. 35 A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».

36 Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem 37 i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 38 Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. 39 A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta - Nazaret. 40 Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.


Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. (Łk 2,22)


Lekcja mojej Niebieskiej Mamy: Moja najdroższa córko, jak bardzo jestem zadowolona, że mam cię przy sobie i że mogę cię uczyć, w jaki sposób we wszystkich rzeczach można rozszerzać królestwo Woli Bożej. Wszystkie krzyże, cierpienia i poniżenia wypełnione życiem Bożego FIAT są jak surowiec w Jego rękach, aby zasilać Jego królestwo i rozszerzać go coraz bardziej. Słuchaj więc uważnie swojej Mamy. Kontynuowałam swój pobyt w grocie w Betlejem wraz z Jezusem i z kochanym Świętym Józefem. Jak bardzo byliśmy szczęśliwi! Ta mała grota przemieniła się w raj dzięki obecności Bożego Dzieciątka oraz Woli Bożej w Nas działającej. Prawdą jest, że nie brakowało Nam bólu i łez, ale w porównaniu z ogromnymi morzami radości, szczęścia i światła, które Boży FIAT zradzał w każdym naszym czynie, były to zaledwie małe krople wlane w te morza. Poza tym słodka i przyjemna obecność mojego drogiego Syna była jedną z największych radości. Droga córko, musisz wiedzieć, że gdy minął ósmy dzień, odkąd Niebieskie Dziecię ujrzało światło dzienne, Boży FIAT wybił godziną boleści, nakazując Nam obrzezanie uroczego Dzieciątka. Maleńki Jezus miał być poddany bolesnemu cięciu. Prawo owego czasu mówiło, że wszyscy pierworodni mają być poddani temu bolesnemu cięciu. Można je nazwać prawem grzechu. Natomiast mój Syn był niewinny i Jego prawem było prawo miłości. Ale mimo to, skoro przyszedł znaleźć nie człowieka króla, ale człowieka upadłego, by stać się jego bratem i go podnieść, chciał się uniżyć i poddać prawu. Córko moja, Święty Józef i Ja odczuliśmy dreszcz boleści, ale odważnie i bez wahania wezwaliśmy kapłana i poddaliśmy Go obrzezaniu o bardzo bolesnym cięciu. Dziecię Jezus płakało z powodu gorzkiego bólu i rzuciło Mi się w ramiona, prosząc o pomoc. Święty Józef i Ja zmieszaliśmy nasze łzy razem z Jego łzami. Zebrana została pierwsza krew przelana przez Jezusa z miłości do stworzeń. Nadane Mu zostało imię Jezus, potężne imię, które miało wprawiać w drżenie Niebo i ziemię, a nawet piekło, imię, które miało być balsamem, obroną i pomocą dla każdego serca. Córko moja, cięcie to było obrazem okrutnego cięcia, które człowiek zrobił sobie na duszy, czyniąc swoją wolę. Mój drogi Syn pozwolił się poddać temu cięciu, aby uleczyć ostre cięcia ludzkiej woli, a swoją krwią uleczyć rany tak wielu grzechów, rany, które zadał stworzeniom jad ludzkiej woli. Każdy akt ludzkiej woli jest więc cięciem, które się czyni, i raną, którą się otwiera. Niebieskie Dzieciątko przygotowało swoim bolesnym cięciem lek na wszystkie ludzkie rany. Córko moja, inna niespodzianka: nowa gwiazda rozbłysła pod sklepieniem niebios. Swoim światłem poszukuje adorujących i kieruje ich, aby rozpoznali Dzieciątko Jezus i oddali Mu cześć. Trzy osoby, jedna oddalona od drugiej, były tym poruszone. Przeniknięte boskim światłem podążyły za gwiazdą, która doprowadziła ich do groty w Betlejem12 , do stóp Dzieciątka Jezus. Ale jaki był zachwyt owych Królów, gdy w Bożym Dzieciątku rozpoznali Króla Nieba i ziemi, Tego, który przyszedł umiłować i zbawić wszystkich! Stało się tak, ponieważ gdy Królowie oddawali Mu cześć zachwyceni tym niebiańskim pięknem, nowo narodzone Dziecię ukazało swoją Boskość, wydobywającą się z Jego małego Człowieczeństwa. A grota zamieniła się w raj, tak iż Królowie mogli dopiero wtedy oderwać się od stóp Bożego Dziecięcia, gdy schował z powrotem światło Boskości w swoje Człowieczeństwo. Ja zaś, pełniąc urząd Matki, długo jeszcze opowiadałam im o zstąpieniu Słowa i wzmacniałam ich w wierze, nadziei i miłości, które były symbolem ich darów przekazanych Jezusowi. Przepełnieni radością, powrócili do swoich krajów, aby być pierwszymi orędownikami Jezusa. Moja droga córko, nie odchodź ode Mnie, podążaj za Mną wszędzie. Minęło czterdzieści dni od narodzenia małego Jezusa Króla i Boży FIAT wezwał Nas do świątyni, abyśmy wypełnili prawo i ofiarowali mojego Syna. Udaliśmy się więc do świątyni. Był to pierwszy raz, gdy wyszłam ze swoim ukochanym Dzieciątkiem. Oznaka cierpienia pojawiła się w moim Sercu, gdyż szłam złożyć Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Następnie weszliśmy do świątyni. Najpierw uczciliśmy Majestat Boży, a potem wezwaliśmy kapłana. Składając Dziecię w jego ręce, ofiarowałam Niebieskie Dzieciątko Ojcu Przedwiecznemu, oddając Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Kapłanem był Symeon13 .Gdy złożyłam Dziecię w jego ręce, on rozpoznał w Nim Boże Słowo i poczuł ogromną radość. Po ofiarowaniu, przyjmując postawę proroka, przepowiedział wszystkie moje boleści. Och, jakże Najwyższy FIAT wybił w moim matczynym Sercu, i to donośnym i dźwięcznym głosem, nieszczęsną tragedię wszystkich boleści mojego małego Synka! Ale najbardziej zraniły Mnie słowa, które wypowiedział do Mnie święty prorok: „To drogie Dziecię będzie zbawieniem i upadkiem dla wielu oraz powodem sprzeczności”. Gdyby Wola Boża Mnie nie podtrzymała, natychmiast bym umarła z czystego bólu. Natomiast dała Mi życie i posłużyła się moim bólem, aby utworzyć we Mnie królestwo boleści w królestwie swojej własnej Woli. Tak więc oprócz prawa Matki, które miałam nad wszystkimi, nabyłam również prawo Matki i Królowej wszystkich boleści. Ach tak, moim cierpieniem nabyłam pieniążek, aby spłacić długi moich dzieci, nawet tych niewdzięcznych dzieci. Córko moja, musisz wiedzieć, że w świetle Woli Bożej wiedziałam już o wszystkich cierpieniach, które miały Mnie dotknąć, nawet o tych, o których nie powiedział Mi święty prorok. Ale gdy w tym uroczystym momencie ofiarowania mojego Syna ponownie o nich usłyszałam, poczułam się tak głęboko zraniona, że moje Serce zaczęło krwawić i otworzyło głębokie rany w mojej duszy. Posłuchaj swojej Mamy. W twoich cierpieniach i w bolesnych spotkaniach, których ci nie brakuje, nigdy się nie załamuj. Wręcz przeciwnie, z heroiczną miłością pozwól Woli Bożej zająć w twoich boleściach Jej królewskie miejsce, tak aby przemieniła je w pieniążki o nieskończonej wartości, którymi będziesz mogła spłacić długi twoich braci14 i wykupić ich z niewoli ludzkiej woli, aby jako wolne dzieci mogli ponownie wkroczyć do królestwa Bożego FIAT.

-------------------

11 Luiza później rozwija treść tego rozdziału (dzień 23: Obrzezanie Jezusa, Adoracja Mędrców i Ofiarowanie Jezusa w świątyni) w trzech różnych rozdziałach napisanych w małym osobnym zeszycie. Znajdują się w dodatku. Należy zauważyć, że Luiza nie bierze pod uwagę rzeczywistego porządku chronologicznego tych wydarzeń – drugie wydarzenie powinno być na końcu, ponieważ po nim następuje wygnanie do Egiptu.

12 „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją” (Mt 2,11). Istnieją drobne szczegóły, w zupełnie drugorzędnych sprawach, w których Luiza nie jest zbieżna z faktami z Ewangelii. Służą jedynie temu, aby dać do zrozumienia, że nie należy przykładać tej samej wagi do tego, co pisze Luiza, jak do Pisma Świętego oraz że to, co pisze, należy rozpatrywać w świetle Słowa Bożego (nie według słów ludzi, nawet jeśli są to święci ludzie). 13 Szczegół ten nie wynika z tekstu Ewangelii św. Łukasza (Łk 2,25-35). Ewangelia daje raczej do zrozumienia, że nie był on kapłanem w świątyni. Komentarz jest taki sam jak w poprzednim przypisie. Istota myśli się nie zmienia.


“Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie.” (Łk 2,29+30)


"Moja córko, tu na dole wszystko jest przesłonięte, zarówno w porządku nadprzyrodzonym, jak i naturalnym. Tylko w Niebie rzeczy są odsłonięte, ponieważ w Niebiańskim Domu nie ma żadnych zasłon, ale tam widzi się rzeczy takimi, jakimi są same w sobie. Umysł zatem nie musi się trudzić, aby je pojąć, ponieważ one pokazują się takimi, jakimi są. Jeśli w przybytkach błogosławionych jest jakaś praca do wykonania - jeśli można ją nazwać pracą - to jest to cieszenie i upajanie się tymi rzeczami, które są odkryte; ale tu na dole tak nie jest.

Ponieważ natura ludzka składa się z ducha i ciała, powłoka ciała uniemożliwia duszy oglądanie Moich Prawd. Sakramenty i wszystko inne jest zakryte, a nawet Ja sam, Słowo Ojca, miałem zasłonę Mojego człowieczeństwa.

Wszystkie Moje Słowa i Moją Ewangelię podałem w formie przykładów i przypowieści. Każdy mógł Mnie zrozumieć, kto zbliżył się do Mnie, aby słuchać Mnie z sercem wierzącym, z pokorą i z pragnieniem poznania prawd, które im przekazałem, aby je wcielić w życie. Postępując w ten sposób, zerwali zasłonę, która skrywała Moje Prawdy i odkryli skarb w nich ukryty.

Wiara, pokora i pragnienie poznania Moich prawd były pracą, którą wykonali, przez którą zerwali zasłonę i odkryli Moje Prawdy takimi, jakimi są same w sobie. W ten sposób pozostawali zjednoczeni ze Mną i z dobrem, które zawierały Moje Prawdy.

Inni, którzy nie podjęli się tej pracy, dotarli do zasłony Moich Prawd, ale nie do owocu, który w sobie zawierały: odeszli więc z niczym i nic nie rozumiejąc, odwrócili się ode Mnie i opuścili Mnie.

Takie są również Moje Prawdy, które objawiłem tobie z tak wielką miłością poprzez Moją Bożą Wolę. Aby Moje Prawdy świeciły, jak niezakryte słońca - tak jakimi są naprawdę - ludzie muszą wykonać swoją pracę i przejść drogę, aby do nich dotrzeć - którą jest wiara. Muszą oni pragnąć Moich Prawd, chcieć je poznać, modlić się i uniżać swój umysł, aby mogli przyjmować skarb i życie Moich Prawd.

Dzięki temu rozerwą powłokę i odnajdą Moje Prawdy - bardziej świetliste niż słońce.

W przeciwnym razie pozostaną ślepi, a ja powtarzam im słowa Ewangelii: "Macie oczy, a nie widzicie, uszy, a nie słyszycie, język, a jesteście niemi".

Widzisz, nawet w naturalnym porządku, rzeczy są pod osłoną. Owoce mają osłonę w postaci łupin, ale kto ma szczęście ich skosztować? Ten, kto zadaje sobie trud, by podejść do drzewa, zerwać owoc i usunąć łupinę, która go skrywa: ten smakuje upragniony owoc i karmi się nim. Ten go uwielbia i robi sobie pożywienie z upragnionych owoców.

Pola są pokryte zbożami. Kto zbiera dobro, które jest ukryte pod plewami źdźbła zbóż? Ten, który rozłupuje te źdźbła, może zebrać ziarna, aby z nich uczynić chleb na swój codzienny pokarm. Jednym słowem, wszystkie rzeczy tutaj na dole są przykryte zasłoną, aby człowiek mógł włożyć trud pracy, woli i miłości do posiadania i smakowania tych rzeczy.

Otóż, Moje Prawdy znacznie przewyższają rzeczy naturalne i ukazują się duszy jako szlachetne zawoalowane królowe, które mają zamiar ofiarować się duszy. Pragną one jednak [współpracy] duszy i chcą, aby wola duszy zbliżyła się do nich, aby je rozpoznać, posiąść i pokochać - jest to warunek konieczny do zerwania zasłony, która je okrywa. Gdy tylko zasłona zostanie rozdarta, prawdy torują sobie drogę swoim światłem i oddają się w posiadanie tym, którzy ich szukali.

To jest powód, dla którego niektórzy czytają Prawdy o Mojej Boskiej Woli i nie wydają się rozumieć tego, co czytają, ale są raczej zdezorientowani: ponieważ brakuje im szczerej woli, by chcieć je poznać. Można powiedzieć, że brakuje im [wcześniejszejszej, koniecznej] pracy, aby je poznać; a bez jej wydajności nie można ani niczego zdobyć, ani zasłużyć na tak wielkie dobro. Tak więc ze sprawiedliwości odmawiam im tego, co daję obficie pokornym i tym, którzy tęsknią za wielkim dobrem światła Moich Prawd.

Moja córko, jak wiele Moich Prawd jest tłumionych przez tych, którzy nie chętni są aby je poznać i (chcieć)wykonać swoją małą pracę, aby Je posiąść! Czuję, że gdyby mogli, sami chcieliby Mnie stłamsić.

W Moim smutku jestem zmuszony powtórzyć to, co powiedziałem w Ewangelii i naprawdę to wypełniam: Zabieram temu, kto nie posiada nic lub tylko trochę Moich dóbr i pozostawiam te dusze w ich opustoszałej nędzy; ponieważ nie chcą i nie kochają Moich skarbów, posiadałyby je, nie doceniając ich i nie przynosząc owoców.

W zamian dam jeszcze obficiej tym, którzy je posiadają, ponieważ zachowają Moje Dobra jako cenne skarby, które przyniosą im coraz więcej owoców ".

(Księga Nieba Tom 28; 2 Sierpnia 1930); Z tłumaczeń DI. Haslinger


“A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

(Łk 2,35)


Wiele cierpiałam z powodu nieobecności mojego najdroższego Jezusa; wtedy On przyszedł tego ranka, po tym, jak się natrudziłam, w dniu wspomnienia  Boleści Najświętszej Matki Bożej i rzekł do mnie:

"Córko Moja, czego chcesz, skoro tak bardzo Mnie pragniesz?".

Odpowiedziałam: "Panie, tego, co masz dla siebie, tego i ja pragnę dla siebie".

Powiedział: "Córko Moja, dla Siebie samego mam ciernie, gwoździe i krzyż".

Odpowiedziałam: "Bardzo dobrze, ja też tego pragnę". Wręczył mi więc swoją koronę cierniową i podzielił się ze mną cierpieniami krzyża. Potem dodał:

"Każdy może mieć udział w zasługach i dobrach przyniesionych przez CIERPIENIA Mojej Matki, kto oddaje się w ręce Opatrzności i ofiaruje siebie....


...znosi wszelkie cierpienia, nędzę, choroby, złorzeczenia i wszystko, co Pan będzie dla niego rozporządzał, uczestniczy w - I(pierwszym) CIERPIENIU proroctwa Symeona.


Ten, kto jest już pośród cierpień, jest oddany, przylgnął do Mnie mocniej i nie obraża Mnie, ratuje Mnie niejako z rąk Heroda, zachowuje Mnie bezpiecznym i zdrowym w Egipcie swego serca, i w ten sposób uczestniczy w- II CIERPIENIU


Kto czuje się przygnębiony na duchu, oschły i pozbawiony Mojej Obecności, a mimo to pozostaje stanowczy i wierny swoim zwyczajnym praktykom, szukając nawet sposobności, by Mnie jeszcze bardziej kochać i szukać bez znużenia, ten uczestniczy w zasługach i dobrach, które nabyła Moja Matka, gdy Mnie utraciła - III CIERPIENIE.


Ktokolwiek w jakiejkolwiek sytuacji się znajdzie, zwłaszcza gdy widzi Mnie ciężko znieważanego, pogardzanego, deptanego, stara się Mi zadośćuczynić, lituje się nade Mną i modli się właśnie za tych, którzy Mnie znieważają - tam zdaję się spotykać w tej duszy moją własną Matkę, która gdyby to było dla Niej możliwe, wyrwałaby Mnie z ręki moich wrogów. Dusza ta uczestniczy więc w IV CIERPIENIU.


Kto przybija swoje zmysły do krzyża z miłości do mojego ukrzyżowania i próbuje naśladować w sobie cnoty mojego ukrzyżowania, uczestniczy w piątym - V CIERPIENIU.


Kto w imieniu całej ludzkości trwa w nieustannym duchu adoracji, całując Moje rany, czyniąc zadośćuczynienie, dziękując itd. trzyma Mnie w ramionach, jak to czyniła Moja Matka, gdy zdejmowano Mnie z krzyża, i uczestniczy w Jej - VI CIERPIENIU.


Kto trwa w Łasce Mojej i dostosowuje się do Niej, a nikomu oprócz Mnie nie daje schronienia w swoim sercu, ten ma Mnie pogrzebanego niejako w środku swojego serca i uczestniczy w- VII CIERPIENIU."

(Tom - tom 6; 17 września 1905), z tłum. DI Haslinger

…………………..

... Potem pomyślałam sobie: "To prawda, że moja Królowa i Matka złożyła największą ofiarę, jakiej nikt inny nie złożył, a mianowicie, że rzeczywiście nie chciała znać swojej Woli, ale tylko Wolę Boga.

I tym samym objęła wszelki ból i cierpienie, aż do heroizmu ofiary z ofiarowania własnego Syna, aby wypełnić Najwyższą Wolę. Ale gdy raz złożyła tę ofiarę, wszystko, co potem wycierpiała, było skutkiem Jej pierwszego Aktu, ani nie zmagała się tak jak my w różnych sytuacjach, w nieprzewidzianych spotkaniach i niespodziewanych stratach.

Dla nas jest to zawsze walka aż do momentu, że nasze własne serce krwawi z obawy przed poddaniem się naszej ludzkiej woli, która zawsze jest w stanie wojennym. Jakże trzeba być uważnym, aby Najwyższa Wola mogła zawsze zachować swoje miejsce honorowe i pierwszeństwo nad wszystkimi, a często walka jest cięższa niż samo cierpienie!"

Ale kiedy to rozważałam, mój umiłowany Jezus poruszył się we mnie i powiedział mi: "Moja córko, mylisz się: ta największa ofiara mojej Matki nie była jedną, ale tak ciężką i liczną, jak Moje i Jej istnienie było poddane bólowi, cierpieniom, okolicznościom i spotkaniom.

Cierpienia w niej były zawsze podwojone, bo Moje cierpienia były większe niż Jej cierpienia. A poza tym Moja mądrość nie zmieniła prowadzenia w Mojej Matce: w każdym cierpieniu, które miało Ją dotknąć, zawsze pytałem Ją, czy chce je przyjąć, aby móc usłyszeć, jak powtarza to Fiat, w każdym cierpieniu, we wszystkich okolicznościach, a także w każdym uderzeniu Jej serca. To Fiat brzmiało dla Mnie tak słodko, uroczo i harmonijnie, że chciałam je słyszeć powtarzane w każdej chwili jej życia, dlatego zawsze pytałam ją: "Mamo, czy chcesz to uczynić? Czy chcesz cierpieć tę mękę?".

Mój Fiat przyniósł Jej morza skarbów, które zawiera i sprawił, że zrozumiała dotkliwość cierpienia, które przyjęła. Ona ujmując w boskim świetle to, co miała stopniowo przecierpieć, spowodowało to Jej takie męczeństwo, że nieskończenie przewyższało walki, przez które przechodzą ludzie.  Mój Fiat przyniósł Jej morza skarbów, które zawiera i sprawił, że zrozumiała dotkliwość cierpienia, które przyjęła.

Ujmując w boskim świetle to, co miała stopniowo cierpieć, spowodowało to Jej takie męczeństwo, że nieskończenie przewyższało ono walkę, jaką przechodzą ludzie. Bo skoro brakowało w Niej zarodka winy, to brakowało też zarodka zmagań(walki) i Moja wola musiała obmyślić inną inwencję, by spowodować, że  w cierpieniu nie była mniejsza od innych stworzeń.

Bo skoro słusznie miała zyskać miano Królowej Boleści, musiała przewyższyć w cierpieniu wszystkie stworzenia razem wzięte. Jakże często sama tego nie doświadczałaś: podczas gdy nie odczuwałaś walki, Moja Wola sprawiła, że poznałaś cierpienia, którym cię poddała i skamieniałaś z powodu gwałtowności bólu.

Podczas gdy trwałaś unicestwiona w cierpieniu, byłaś małym barankiem w Moich ramionach, gotowym do przyjęcia innych cierpień, które Moja Wola chciała na ciebie nałożyć. Ach, czyż nie cierpiałaś bardziej niż w samej walce?

Walka jest znakiem zaciekłych namiętności, natomiast Moja Wola - gdy przynosi ból - daje nieustraszoność, a znając intensywność cierpienia, przyznaje temu bólowi taką zasługę, jaką może dać tylko Wola Boska.

Tak więc, jak czynię z tobą, że we wszystkim, czego od ciebie chcę, najpierw pytam cię, czy chcesz i przyjmujesz, tak uczyniłem z Matką Moją, aby ofiara była zawsze nowa.

Przez to także powinienem mieć możliwość konwersacji ze stworzeniem, obcowania z nim, a Wola Moja powinna mieć swoje Boskie pole działania w woli ludzkiej"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 19; 28 kwietnia 1926 r.)


Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim. (Łk 2,40)


Córko moja, przenieś swój wzrok z Miłości pochłaniającej na moją Miłość działającą. Każda poczęta dusza przyniosła Mi brzemię swoich grzechów, swoich słabości i namiętności, a moja Miłość rozkazała Mi przyjąć to brzemię każdej z nich. Począłem nie tylko dusze, ale i cierpienia każdej z nich, jak również wynagrodzenie, które każda z nich powinna była oddać mojemu Niebiańskiemu Ojcu. Moja Męka została więc poczęta razem ze Mną. Przypatrz Mi się uważnie w łonie Mojej Niebieskiej Mamy. Och, jakże Moje maleńkie Człowieczeństwo jest umęczone! Przypatrz się dobrze, jak Moja mała główka otoczona jest koroną z cierni, które wciskają się mocno w moje skronie i wywołują potoki łez płynących z moich oczu. Nie mogę się nawet poruszyć, żeby je otrzeć. Och, okaż Mi współczucie! Otrzyj łzy z moich oczu, wywołane nieustannym płaczem, ty, która masz swobodne ramiona, by móc to zrobić! Te ciernie to korona tak wielu złych myśli, jakie zalewają ludzkie umysły. Och, jak one Mnie kłują, o wiele silniej niż ciernie, które wyrastają z ziemi! Ale przypatrz się znowu na to długie krzyżowanie przez dziewięć miesięcy! Nie mogłem poruszyć ani palcem, ani ręką, ani stopą. Przebywałem tutaj ciągle bez ruchu. Nie było miejsca, żebym mógł się choć trochę poruszyć. Jakie długie i ciężkie ukrzyżowanie. W dodatku wszystkie złe czyny przyjmowały kształt gwoździ i wielokrotnie przebijały moje ręce i stopy. I tak opowiadał mi dalej, boleść za boleścią, o wszystkich mękach swojego małego Człowieczeństwa, tak iż gdybym chciała o tym wszystkim opowiedzieć, trwałoby to zbyt długo. Zaczęłam więc płakać i usłyszałam w swoim wnętrzu: Córko moja, chciałbym cię objąć, ale nie mogę. Nie ma miejsca, nie mogę się poruszyć, nie jestem w stanie tego zrobić. Chciałbym przyjść do ciebie, ale nie mogę chodzić. Na razie ty Mnie obejmij i przyjdź do Mnie, a potem, gdy wyjdę z matczynego łona, Ja przyjdę do ciebie. A gdy w wyobraźni obejmowałam Go i mocno przyciskałam do serca, głos wewnętrzny powiedział mi: Dosyć na teraz, moja córko, przejdź do rozważania piątej eksplozji mojej Miłości.     

(4 Dzień Nowenny na Boże Narodzenie.)


„Standen bei dem Kreuz Jesu seine Mutter und die Schwester seiner Mutter, Maria, die Frau des Klopas, und Maria von Magdala“ (Joh 19,25)

Ich hatte wegen der Beraubung meines liebsten Jesus viel gelitten; da kam Er an diesem Morgen, am Tag der Leiden der heiligen Gottesmutter, nachdem ich mich darum bemüht hatte und sagte zu mir: „Meine Tochter, was möchtest du, da du so sehr nach Mir verlangst?“

Ich erwiderte: „Herr, das, was Du für Dich selber hast, das ersehne ich auch für mich.“

Er sprach: „Meine Tochter, für Mich selbst habe Ich Dornen, Nägel und das Kreuz.“

Ich antwortete: „Nun gut, das möchte ich auch.“ So reichte Er mir seine Dornenkrone und teilte mir die Leiden des Kreuzes mit.

Dann fügte Er hinzu: „Jeder kann an den Verdiensten und Gütern teilnehmen, die von den Leiden meiner Mutter hervorgebracht wurden.

Wer sich im Vorhinein in die Hände der Vorsehung gibt und sich selbst darbietet, alle Arten von Leiden zu erdulden, Armseligkeit, Krankheiten, Verleumdungen und alles, was der Herr über ihn verfügen wird, nimmt am ersten Schmerz der Prophezeiung des Simeon teil.

Wer sich bereits inmitten von Leiden befindet, ergeben ist, sich noch stärker an Mich hängt und Mich nicht beleidigt, der rettet Mich gleichsam aus den Händen des Herodes, bewahrt Mich sicher und wohlbehalten im Ägypten seines Herzens, und nimmt somit am zweiten Schmerz teil.

Wer sich im Geist niedergeschlagen, trocken und meiner Gegenwart beraubt fühlt und dennoch fest und seinen gewohnten Übungen treu bleibt, ja sogar die Gelegenheit sucht, Mich noch mehr zu lieben und zu suchen, ohne müde zu werden, der nimmt an den Verdiensten und Gütern teil, die meine Mutter erwarb, als sie Mich verlor.

Wer in jeder Lage, in der er sich befindet, besonders wenn er Mich schwer beleidigt, verachtet, mit Füßen getreten sieht, und versucht, Mir Wiedergutmachung zu leisten, Mitleid mit Mir zu haben und gerade für jene zu beten, die Mich beleidigen – da scheine Ich in dieser Seele meiner eigenen Mutter zu begegnen, die Mich aus der Hand meiner Feinde befreit hätte, wenn es Ihr möglich gewesen wäre. Diese Seele nimmt daher am vierten Schmerz teil.

Wer seine Sinne aus Liebe zu meiner Kreuzigung ans Kreuz schlägt und versucht, die Tugenden meiner Kreuzigung in sich selbst nachzuahmen, hat am fünften Schmerz teil.

Wer in einer ständigen Gesinnung der Anbetung ist, meine Wunden zu küssen, Wiedergutmachung zu leisten, Dank zu sagen, usw., und zwar im Namen der ganzen Menschheit, der hält Mich gleichsam in seinen Armen, wie es meine Mutter tat, als Ich vom Kreuz abgenommen wurde, und nimmt an ihrem sechsten Schmerz teil.

Wer in meiner Gnade bleibt und ihr entspricht und niemandem außer Mir einen Zufluchtsort in seinem Herzen gewährt, der begräbt Mich gleichsam im Mittelpunkt seines Herzens und hat Anteil am siebenten Schmerz.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 17. September 1905)

…………………

… Danach dachte ich mir: „Es ist wahr, dass meine Königin und Mutter das größte Opfer gebracht hat, das kein anderer gebracht hat, indem Sie nämlich ihren Willen in der Tat nicht kennen wollte, sondern nur denjenigen Gottes.

Und damit umfing Sie alle Schmerzen und Leiden, bis zum Heroismus des Opfers, den eigenen Sohn zu opfern, um den Höchsten Willen zu erfüllen. Aber als Sie dieses Opfer einmal gebracht hat, dann war alles, was Sie nachher litt, die Wirkung ihres ersten Aktes, und Sie hatte auch nicht wie wir in den verschiedenen Situationen, bei unvorhergesehenen Begegnungen und unerwarteten Verlusten zu kämpfen.

Für uns heißt es immer kämpfen, bis das eigene Herz blutet, aus Furcht, dass wir unserem menschlichen Willen, der stets Krieg führt, nachgeben. Wie aufmerksam muss man sein, dass der höchste Wille immer seinen Ehrenplatz und die Oberherrschaft über alles behalte, und oft wird das Ringen härter als das Leiden selbst!“

Aber als ich dies erwog, regte sich mein liebenswürdiger Jesus in meinem Inneren und sprach zu mir: „Meine Tochter, du irrst dich: dieses größte Opfer meiner Mutter war nicht ein einziges, sondern es waren so schwere und viele, als meine und ihre Existenz Schmerzen, Leiden, Umständen und Begegnungen ausgesetzt waren.

Die Leiden in Ihr wurden immer verdoppelt, weil meine Leiden mehr als ihre Leiden waren. Und außerdem hat meine Weisheit die Führung bei meiner Mutter nicht geändert: bei jedem Leid, das Sie treffen sollte, fragte Ich Sie immer, ob Sie es annehmen wollte, damit Ich von Ihr jenes Fiat wiederholen hörte, in jedem Leid, in allen Umständen und auch in jedem ihrer Herzschläge.

Jenes Fiat klang für Mich so süß, lieblich und harmonisch, dass Ich es in jedem Augenblick ihres Lebens wiederholen hören wollte und Ich Sie daher stets fragte: „Mama, willst du dies tun? Willst du diese Pein leiden?“ Mein Fiat brachte Ihr die Meere der Schätze, die Es enthält und ließ Sie die Heftigkeit des Leidens, das Sie akzeptierte, begreifen.

Indem Sie in göttlichem Licht erfasste, was Sie nach und nach leiden sollte, bereitete Ihr dies ein solches Martyrium, dass es das Ringen, das die Menschen durchmachen, unendlich übertraf. Denn da in Ihr der Keim der Schuld fehlte, fehlte der Keim des Ringens, und mein Wille musste eine andere Erfindung ausdenken, um zu bewirken, dass Sie im Leiden nicht geringer als die anderen Geschöpfe war.

Da Sie nämlich zu Recht den Anspruch der Königin der Schmerzen erringen sollte, musste Sie alle Geschöpfe zusammen im Leiden übertreffen. Wie oft hast nicht du selbst es erfahren: während du keinen Kampf gespürt hast, ließ dich mein Wille die Leiden begreifen, denen Er dich unterwarf, und du warst versteinert von der Gewalt des Schmerzes.

Während du im Leid vernichtet bliebst, warst du das kleine Lämmchen in meinen Armen, bereit, andere Leiden anzunehmen, die mein Wille dir auferlegen wollte. Ach, hast du nicht mehr gelitten als im Kampf selbst?

Das Ringen ist Zeichen heftiger Leidenschaften, während mein Wille – wenn Er den Schmerz bringt – die Unerschrockenheit verleiht, und mit der Kenntnis der Intensität des Leidens schenkt Er diesem Schmerz ein solches Verdienst, das nur ein Göttlicher Wille geben kann.

Wie Ich also bei dir tue, dass Ich bei allem, was Ich von dir will, dich zuerst frage, ob du willst und akzeptierst, so tat Ich bei meiner Mutter, damit das Opfer immer neu sei.

Dadurch sollte Ich auch Gelegenheit haben, Mich mit dem Geschöpf zu unterhalten, mit ihm Umgang zu haben und mein Wille sollte sein göttliches Wirkungsfeld im menschlichen Willen haben.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 19; 28. April 1926)






5 styczeń Okresu Bożego Narodzenia  (J 1,43-51)


43 Nazajutrz [Jezus] postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: «Pójdź za Mną!». 44 Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra. 45 Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: «Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu». 46 Rzekł do niego Natanael: «Czyż może być co dobrego z Nazaretu?» Odpowiedział mu Filip: «Chodź i zobacz!» 47 Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: «Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu». 48 Powiedział do Niego Natanael: «Skąd mnie znasz?» Odrzekł mu Jezus: «Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym». 49 Odpowiedział Mu Natanael: «Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!» 50 Odparł mu Jezus: «Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to». 51 Potem powiedział do niego: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego».


"Pójdź za mną!" (Jan 1,43)


Mój lot w Wiecznym FIAT trwa. Wydaje mi się, że nie mogę być ani przebywać nigdzie indziej, jak tylko w Nim. Bardziej niż życie, czuję go w sobie i poza sobą; ile bym nie biegła i nie leciała, nie znajduję nic poza Jego dziełami - bezgranicznymi i nieskończonymi dobrami, a we wszystkim i wszędzie Jego pulsujące Życie.

Podczas gdy ta Boża Wola jest na wysokości i w głębi, On zachowuje wszystko, jest wykonawcą i widzem wszystkiego. Moja małość była zagubiona w Boskim FIAT, przechodząc przez całe Stworzenie i czyniąc moje małe "kocham cię" echem w każdej stworzonej rzeczy, błagając o Królestwo Bożej Woli na ziemi.

Mój łaskawy Jezus ukazał mi się, niosąc mnie na rękach, aby mnie nakłonić do naśladowania Aktów Jego Boskiej Woli i powiedział do mnie: "Córko moja, jak bardzo kocha cię Moja Wola!

Bardziej niż matka trzyma cię w swoich ramionach i przyciskając cię do swojej piersi, jest w tobie, aby wzrastać razem z tobą. Ona bije w twoim sercu, krąży w twojej krwi, chodzi w twoich stopach, myśli w twoim umyśle, mówi w twoim głosie. Jej miłość i zazdrość są tak wielkie, że czyni siebie małą, gdy ty jesteś mała, że rośnie razem z tobą, gdy ty rośniesz.

Kiedy pracujesz, Ona rozszerza cię tak bardzo, że rozszerzasz się we wszystkich Jej dziełach. Matka może opuścić swoją córkę, oddzielić się od niej, być daleko od niej - Moja Wola natomiast nigdy, ponieważ skoro czyni siebie życiem swojej córki, czyni siebie nierozerwalnie z nią związaną i dlatego nie może jej opuścić, nawet gdyby chciała. Jest to bowiem Jej własne życie, którym Ona żyje i które ukształtowała w swojej córce. Któż mógłby posiąść taką moc i niezrównaną miłość, by kształtować i rozwijać swoje życie z córką? Nikt! Tylko moja Wola, która posiada wieczną Miłość i Moc stwórczą, tworzy swoje życie w tej duszy, która rodzi się na nowo i chce być tylko jej córką.

Dlatego krążysz w Stworzeniu, ponieważ ta Matka, to znaczy Moja Boska Wola, pragnie we wszystkich swoich czynach swojego życia, które ukształtowała w tobie, swojej córce. W ten sposób dusza, która żyje w Moim Boskim FIAT, biegnie razem z Nią oszałamiającym, uporządkowanym i harmonijnym torem całego Stworzenia.

Teraz, ponieważ uporządkowany bieg wszystkich Ciał tworzy najpiękniejszą i najbardziej harmonijną melodię, dusza, która z nimi biegnie, tworzy ich harmonijną nutę, która odbija się echem w Domu Niebiańskim i przyciąga uwagę wszystkich błogosławionych, którzy mówią: "Jakże piękny jest dźwięk, który słyszymy w ciałach niebiańskich, gdy mała córeczka Boskiego Fiat krąży w nich: słyszymy kolejną nutę i szczególny dźwięk".

Wola Boża przenosi go aż do nas, do  Niebieskich wyżyn". Dlatego to nie ty biegniesz, lecz biegnie Moja Wola, a ty razem z Nią". ...

(z "Księgi Nieba"; do użytku prywatnego - tom 24; 26 sierpnia 1928).


"Znaleźliśmy tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie, a także prorocy: Jezusa z Nazaretu, syn Józefa" (Jho 1,45).


... "Kiedy przyszedłem na ziemię, można powiedzieć, że w ciągu trzydziestu lat mojego ukrytego życia nie uczyniłem pozornie nic dobrego dla nikogo, a nawet nikt mnie nie znał. Byłem wśród nich całkiem niezauważony, tak że wszelkie dobro rozwijało się między Mną, Ojcem w niebie, Moją Niebieską Matką i drogim Świętym Józefem, ponieważ oni wiedzieli, kim jestem. Wszyscy inni nic nie wiedzieli. Jednak, gdy wyszedłem z ukrycia, ujawniłem się publicznie i poinformowałem ich, że jestem prawdziwie obiecanym Mesjaszem, ich Odkupicielem i Zbawicielem.

Chociaż tą zapowiedzią naraziłem się na oszczerstwa, prześladowania, sprzeciwy, gniew i nienawiść ze strony Żydów, a nawet na samą mękę, i śmierć, to jednak tym wszystkim złem, które wynikało z faktu Mojej działalności publicznej, a które spadło na Mnie jak ulewa - potwierdziłem, kim naprawdę byłem, a mianowicie Słowem Przedwiecznym, które zstąpiło z nieba dla ich zbawienia.

Tak więc, dopóki byłem w domu w Nazarecie i nikt nie wiedział, kim jestem, nikt nic do mnie nie mówił i nie byłem oczerniany, ani nie czynili mi nic złego.Gdy się jednak objawiłem, spotkało mnie całe zło, ale musiałem się ujawnić, bo inaczej wróciłbym do nieba, nie spełniwszy celu mego przyjścia na ziemię. Z drugiej strony, dając się poznać, pomimo tej otchłani zła powołałem Moich apostołów, głosiłem Ewangelię i czyniłem cuda.

Moje ujawnienie się spowodowało, że nieprzyjaciele moi zadali mi tyle cierpień, aż do śmierci krzyżowej. Ale osiągnąłem Mój cel -  spośród tych, którzy nie chcieli Mnie poznać, tak wielu (jednak) poznało Mnie, i w ten sposób dokonałem Mojego Dzieła Odkupienia.

Wiedziałem, że podłość i pycha Żydów uczyni mi tak wiele , jeśli się ujawnię, ale musiałem to uczynić, ponieważ osoba lub dobro, które nie jest znane, nie może przynieść życia, ani niczego dobrego. Dobro lub prawda, które nie są znane, pozostają same w sobie ułomne i bezowocne, jak bezpłodne matki, których pokolenie kończy się wraz z nimi. Widzisz więc, jak konieczna jest wiedza, że Ja mogę i ustanowię Królestwo Mojej Woli; ta wiedza, mógłbym powiedzieć, jest równie konieczna jak ta, która polega na ogłoszeniu Mnie Synem Bożym, który przyszedł na ziemię.

To prawda, że z powodu tej wiedzy [o Mojej Woli] wielu uczyni Mi ponownie to, co uczynili, gdy objawiłem się jako upragniony Mesjasz: mianowicie oszczerstwa, sprzeczności, wątpliwości, podejrzenia, pogardę,i jak to się stało, gdy tylko zaczęto drukować to, co wskazywało na ogłoszenie Mojej Boskiej Woli. Ale to nic nie znaczy: bo dobro ma moc ranić zło, i dlatego ludzie i piekło czują się zranieni, zbroją się przeciw dobru i chcieliby zniszczyć dobro i tego lub tych, którzy chcą je głosić. Lecz pomimo tego wszystkiego, co oni zamierzali na pierwszym początku - mianowicie, że gdy Ona(WB) chciała się ukazać, oni zdusili, jak to było, poznanie Mojej Woli i Jej pragnienie panowania - Ona jednak uczyniła Swoje pierwsze kroki; a w co niektórzy nie wierzyli, uwierzyli inni.

Pierwsze kroki pociągną za sobą drugie, trzecie i tak dalej, chociaż nie zabraknie tych, którzy będą wnosić sprzeczności i wątpliwości, ale jest to absolutnie konieczne aby poznać Moją Boską Wolę i wiedzieć, że Ja chcę Ją dać, i dam Ją.;

Tak więc to, czego nie otrzymacie dzisiaj, możecie otrzymać jutro - ale ku upokorzeniu tych, którzy stłumili tak wielkie dobro; ale Moja Wola zatriumfuje i będzie miała swoje Królestwo na ziemi..."

(z "Księgi Nieba"; Tom 30; 20 marca 1932)


«Skąd mnie znasz?» (Jan 1,48)


"Twoja służba, jako ofiara i twoje ciągłe czekanie na Mnie już łamie Moje ramiona. Bo ty Mnie nie widzisz, ale Ja widzę cię bardzo dobrze i liczę wszystkie twoje westchnienia, twoje cierpienia, twoje tęsknoty za Mną. A twoje całkowite skupienie się na Mnie jest zawsze aktem zadośćuczynienia dla wielu, którzy nie troszczą się o Mnie ani za Mną nie tęsknią, ale gardzą Mną i są całkowicie skupieni na ziemskich rzeczach - pokryci brudem, pośród smrodu wad. Tak więc twój stan, jako całkowite przeciwieństwo ich stanu, zawsze będzie łamał sprawiedliwość. Będzie więc prawie niemożliwe, abym utrzymał cię w tym stanie i rozpoczął krwawe wojny we Włoszech".

………….

(...) Potem przybrał majestatyczny wygląd i usiadł na tronie, jakby w moim sercu; wydawało się, że trzyma w ręku pióro i pisze, a zwracając się do mnie, powiedział:

"Zobacz, czy nie biorę pod uwagę twoich starań - nie tylko lat w łóżku i wyrzeczeń, ale także myśli, które masz dla Mnie; zapisuję twoje uczucia, twoje pragnienia, wszystko, wszystko, nawet to, co chciałaś robić i cierpieć, a nie robisz, bo Ja ci nie pozwalam.

Wszystko liczę, wszystko ważę i mierzę, aby nic nie zginęło i abyś za wszystko otrzymała odpłatę; a jak zapisuję, tak zachowuję wszystko w Moim własnym sercu"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 9; 1 października 1909)


"Ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego" (J 1, 51).


"... Tak więc moje życie tutaj na dole było niczym innym jak nieustannym aktem heroicznej miłości, nigdy nie wyznaczającym granic podbojów i triumfów, aby uszczęśliwić Moje dzieci. Tak postępowałem we wszystkim.

Kiedy wyruszałem w drogę, mogłem przejść z jednego miasta do drugiego bez chodzenia [z trudem]. Ale chciałem wędrować, aby w każdym kroku złożyć Moją miłość - w każdym kroku, w którym pośpieszałem - i tak czyniłem siebie zwycięzcą, i triumfatorem nad Moimi krokami.

O, gdyby ludzie zwracali na Mnie uwagę, słyszeliby w Moich krokach nieustanne wołanie: "Spieszę się, biegnę w poszukiwaniu ludzi, aby ich kochać i być kochanym"!

Kiedy pracowałam ze świętym Józefem aby zdobyć środki do życia, to była Miłość, która się spieszyła, a Ja uzyskałem podboje i triumfy, ponieważ wystarczyłby jeden Fiat, abym miał wszystko do dyspozycji. Niebiosa podziwiały, że używałem Moich rąk dla małego zarobku; Aniołowie zamilkli w zachwycie, widząc Mnie zniżającego się do najskromniejszych aktów życia, ale Moja Miłość znalazła swoje ujście [w nich]; wypełniała Moje Akty, przelewała się w nich, a Ja byłem zawsze Boskim Zdobywcą i Triumfatorem. Dla Mnie to pożywienie nie było konieczne, ale przyjąłem je aby pozwolić płynąć jeszcze większej miłości i zbierać nowe podboje i triumfy.

W ten sposób wykonywałem najskromniejsze i najnędzniejsze czynności życiowe, które nie były dla Mnie konieczne, ale czyniłem to po to, aby Moja Miłość mogła wylać się na tyle różnych sposobów i aby zdobyć nowe podboje i triumfy nad Moim Człowieczeństwem, i aby uczynić z tego Dar dla tych, których tak bardzo kochałem.

Kto więc nie przyjmuje Mojej Miłości i nie kocha Mnie, ten formuje Moje najcięższe męczeństwo i krzyżuje Moją Miłość."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 32; 16 kwietnia 1933)


Mein Flug im Ewigen FIAT hält an. Mir scheint, dass ich nirgendwo anders als in Ihm sein oder mich aufhalten kann. Mehr als das Leben fühle ich Es in mir und außerhalb von mir; wie viel ich auch laufe und fliege, finde ich nichts anderes als seine Werke – grenzenlose und endlose Besitztümer, und in allem und überall sein pulsierendes Leben.

Während sich dieser Göttliche Wille in der Höhe und in der Tiefe befindet, bewahrt Er alles, und ist Handelnder und Zuschauer von allem. Meine Kleinheit verlor sich im Göttlichen FIAT, ging durch die ganze Schöpfung und ließ mein kleines „Ich liebe Dich” in jedem geschaffenen Ding widerhallen, wobei es um das Reich des Göttlichen Willens auf Erden flehte.

Mein liebenswürdiger Jesus zeigte sich, wie Er mich in seinen Armen trug, damit ich den Akten seines Göttlichen Willens folgte, und sagte zu mir: „Meine Tochter, wie sehr liebt dich mein Wille! Mehr als eine Mutter hält Er dich in seinen Armen, und während Er dich an seine Brust drückt, ist Er [zugleich] in dir, um gemeinsam mit dir zu wachsen.

Er klopft in deinem Herzen, kreist in deinem Blut, geht in deinen Füßen, denkt in deinem Geist, spricht in deiner Stimme. Seine Liebe und Eifersucht sind so groß, dass Er sich klein macht, wenn du klein bist, dass Er gemeinsam mit dir wächst, wenn du wächst.

Wenn du arbeitest, dehnt Er dich so sehr aus, dass du dich in all seinen Werken ausbreitest. Eine Mutter kann ihre Tochter verlassen, sich von ihr trennen, ihr ferne sein – mein Wille hingegen nie, denn da Er sich zum Leben seiner Tochter macht, macht Er sich unzertrennlich von ihr und kann sie daher auch nicht verlassen, selbst wenn Er wollte.

Es ist nämlich sein eigenes Leben, das Er in seiner Tochter lebt und gebildet hat. Wer besäße je diese Macht und unübertreffliche Liebe, sein Leben mit seiner Tochter zu formen und wachsen zu lassen? Niemand!

Nur mein Wille, Der eine ewige Liebe und eine schöpferische Kraft besitzt, erschafft sein Leben in jener Seele, die wieder geboren wird und allein seine Tochter sein will.

Darum gehst du in der Schöpfung umher, weil diese Mutter, d.h. mein Göttlicher Wille, sein Leben, das Er in dir, seiner Tochter gebildet hat, in allen seinen Akten wünscht.

So läuft die Seele, die in meinem Göttlichen FIAT lebt, zusammen mit Ihm den schwindelerregenden, geordneten und harmonischen Lauf der ganzen Schöpfung.

Da nun der geordnete Lauf aller Körper die schönste und harmonischste Melodie bildet, bildet die Seele, die mit ihnen läuft, ihre harmonische Note, die in der Himmlischen Heimat widerhallt und die Aufmerksamkeit aller Seligen auf sich zieht, die sagen: ‘Wie schön ist der Klang, den wir in den Himmelskörpern hören, da die kleine Tochter des Göttlichen FIAT ihren Rundgang in ihnen macht: wir vernehmen eine weitere Note und einen besonderen Klang.

Der Göttliche Wille trägt ihn bis zu uns in unsere Himmlischen Gefilde.’ Deshalb bist nicht du es, die läuft, sondern mein Wille läuft, und du eilst zusammen mit Ihm.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 24; 26. August 1928)

„Wir haben den gefunden, über den Mose im Gesetz und auch die Propheten geschrieben haben: Jesus aus Nazaret, den Sohn Josefs“ (Jho 1, 45)

… „Als Ich auf die Erde kam, kann man sagen, dass Ich in den dreißig Jahren meines verborgenen Lebens scheinbar niemandem etwas Gutes tat und Mich nicht einmal jemand kannte.

Ich war ganz unbeachtet unter ihnen, sodass sich alles Gute zwischen Mir, dem Vater im Himmel, meiner Himmlischen Mutter und dem lieben heiligen Josef entfaltete, da sie wussten, wer Ich war. Alle anderen wussten nichts.

Als Ich jedoch aus meiner Verborgenheit hervortrat, machte Ich Mich öffentlich bekannt und teilte ihnen mit, dass Ich wirklich der verheißene Messias, ihr Erlöser und Retter war.

Obwohl Ich Mir mit dieser Bekanntmachung Verleumdungen, Verfolgungen, Widersprüche, Zorn und Hass seitens der Juden, ja die Passion und den Tod selbst zuzog, und all diese Übel, die aus der Tatsache meiner Bekanntmachung resultierten und wie ein heftiger Regenguss auf Mich herabströmten – bestätigte Ich, wer Ich wirklich war, nämlich das Ewige Wort, das vom Himmel zu ihrer Rettung herabgestiegen war.

Solange Ich also im Haus von Nazareth war und niemand wusste, wer Ich war, sagte keiner etwas zu Mir, und Ich wurde weder verleumdet, noch taten sie Mir etwas Böses an. Als Ich Mich jedoch offenbarte, befielen Mich alle Übel; doch Ich musste Mich bekanntmachen, sonst wäre Ich in den Himmel zurückgekehrt, ohne den Zweck meines Kommens auf Erden zu erfüllen.

Indem Ich Mich hingegen zu erkennen gab, bildete Ich, obwohl Ich so viele Übel auf Mich zog, mitten in diesem Abgrund des Bösen, meine Apostel heran, verkündete das Evangelium und wirkte Wunder. Meine Bekanntheit stiftete meine Feinde an, Mir so viele Leiden zuzufügen, bis hin zum Kreuzestod.

Doch Ich erreichte meine Absicht – dass Mich unter denen, die Mich nicht erkennen wollten, so viele kennenlernten; und so vollbrachte Ich mein Erlösungswerk. Ich wusste, dass die Niedertracht und der Stolz der Juden Mir so viel antun würden, wenn Ich Mich zu erkennen gab, doch Ich musste es tun, denn eine Person oder ein Gut, das nicht bekannt ist, kann weder Leben noch etwas Gutes bringen.

Eine Wohltat oder Wahrheit, die nicht bekannt werden, bleiben in sich selbst behindert und ohne Fruchtbarkeit, wie unfruchtbare Mütter, deren Generation mit ihnen endet.

Du siehst also, wie notwendig es ist zu wissen, dass Ich das Reich meines Willens gewähren kann und gewähren will; diese Kenntnis ist, könnte Ich sagen, genauso nötig wie jene, Mich als Sohn Gottes zu verkündigen, der auf die Erde kam.

Es stimmt zwar, dass viele aufgrund dieser Kenntnisse [über meinen Willen] Mir dasselbe wieder antun werden wie damals, als Ich Mich als der ersehnte Messias zu erkennen gab: nämlich Verleumdungen, Widersprüche, Zweifel, Verdächtigungen, Verachtung, wie es schon geschah, sobald man das zu drucken begann, was auf die Bekanntmachung meines Göttlichen Willens hindeutete.

Doch das besagt nichts: das Gute besitzt nämlich die Kraft, das Böse zu verletzen, und daher fühlen sich die Menschen und die Hölle verwundet, bewaffnen sich gegen das Gute, und möchten gern das Gute und den oder die, welche es verkündigen wollen, vernichten.

Doch trotz allem, was sie am ersten Anfang beabsichtigten – dass sie nämlich, als Er erscheinen wollte, die Kenntnis meines Willens und seinen Wunsch nach der Herrschaft gleich-sam abwürgten – hat Er doch seine ersten Schritte getan; und was die einen nicht glaubten, das glaubten die anderen“… (aus „Das Buch des Himmels“; Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 20. März 1932)

„Woher kennst du mich?“ (Joh 1, 48)

„Dein Dienst als Opfer und dein ständiges Warten auf Mich bricht bereits Meine Arme. Denn du siehst Mich nicht, doch Ich sehe dich sehr wohl, und Ich zähle alle deine Seufzer, deine Leiden, deine Sehnsüchte nach Mir. Und dein Ausgerichtetsein ganz auf Mich ist stets ein Akt der Wiedergutmachung für viele, die sich nicht um Mich kümmern noch Mich ersehnen, sondern Mich verachten und ganz auf irdische Dinge ausgerichtet sind – bedeckt mit Schmutz, inmitten des Gestanks von Lastern. So wird dein Zustand als das ganze Gegenteil des ihrigen stets die Gerechtigkeit brechen. So wird es für mich beinahe unmöglich, dich in diesem Zustand zu halten und die blutigen Kriege in Italien zu beginnen.“

BdH 4, 3 Oktober 1900; Dr. Pflügl

……………….

… „Deine Stellung als Opfer und dein ständiges Warten auf Mich fällt Mir bereits in den Arm. Denn du siehst Mich nicht, doch Ich sehe dich sehr wohl und zähle alle deine Seufzer, deine Leiden, deine Sehnsüchte nach Mir; und dein ganz auf Mich Ausgerichtet-sein ist stets ein Akt der Wiedergutmachung für viele, die sich nicht um Mich kümmern, noch Mich ersehnen, die Mich verachten und ganz auf irdische Dinge ausgerichtet sind – bedeckt mit Schmutz, inmitten des Gestanks von Lastern.

So wird dein Zustand, der das vollständige Gegenteil des ihren ist, stets die Gerechtigkeit brechen, sodass es Mir fast unmöglich ist, dich in diesem Zustand zu belassen und die blutigen Kriege in Italien zu beginnen.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 4; 2. Oktober 1900)

————————-

… Dann nahm Er ein majestätisches Aussehen an und setzte sich in meinem Herzen gleichsam auf einen Thron; Er schien eine Feder in der Hand zu halten und zu schreiben, und sich an mich wendend sprach Er:

„Sieh, ob Ich nicht deine Belange in Betracht ziehe – nicht bloß die Jahre im Bett und die Opfer, sondern auch die Gedanken, die du für Mich hast; Ich schreibe deine Gefühle auf, deine Sehnsüchte, alles, alles, auch das, was du tun und leiden wolltest, und nicht tust, weil Ich es dir nicht zugestehe.

Alles zähle Ich, alles wäge Ich ab und messe ab, damit nichts verloren gehe und du für alles eine Vergeltung erhaltest; und wie Ich es aufschreibe, so bewahre Ich alles in meinem eigenen Herzens“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 9; 1. Oktober 1909)





ŚWIĘTO CHRZTU PAŃSKIEGO -B- (Mk 1,7-11)


I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8 Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».9 W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. 10 W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. 11 A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».


“Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym.” (Mk 1,8)


5 listopada 1925; Księga Nieba, Tom 18; Dr Pflügl

Westchnienia Ducha Świętego w sakramentach. Wymiana miłości duszy.


Zanurzyłam się zgodnie z moim zwyczajem w Świętej Woli Bożej i podczas gdy starałam się odpłacić mojemu Jezusowi tak bardzo, jak to możliwe, moją małą miłością za wszystko, co uczynił w Odkupieniu, moja umiłowana i słodka Miłości poruszył się we mnie i powiedziała do mnie: "Moja córko, dosięgnij swoim lotem w Mojej Woli do wszystkich Sakramentów ustanowionych przeze Mnie. Zstąp w ich głębię, aby dać Mi swoją małą wymianę Miłości. Och, jak wiele Moich tajemnych łez tu znajdziesz, jak wiele gorzkich westchnień, jak wiele stłumionych jęków Ducha Świętego. Jego westchnienia są nieustanne z powodu tak wielu rozczarowań Naszej Miłości. Sakramenty zostały ustanowione, aby kontynuować Moje życie na ziemi pośród Moich dzieci. Ale och, ileż cierpień! Czuję bowiem potrzebę twojej małej miłości. Będzie ona mała, ale Moja Wola uczyni ją wielką. Moja Miłość nie toleruje tego, że ktoś, kto ma żyć w Mojej Woli, nie jednoczy się z Moimi cierpieniami i nie daje Mi swojej małej wymiany miłości za wszystko, co uczyniłem i wycierpiałem.  

Moja córko, zobacz więc, jak Moja Miłość wzdycha w sakramentach: kiedy widzę noworodka przyjmującego chrzest, płaczę z bólu. Bo kiedy przywracam mu niewinność przez chrzest, odnajduję moje dziecko na nowo, przywracam mu utracone prawa do Stworzenia, uśmiech miłości i przyjemności, wypędzam wroga, aby nie miał już prawa. Powierzam je aniołom, całe niebo świętuje ucztę. Ale wkrótce uśmiech zamienia się w ból. Uczta zamienia się w bitwę. Widzę, że ten ochrzczony będzie jednym z Moich wrogów, nowym Adamem, może nawet utraconą duszą. Och, jak Moja Miłość jęczy przy każdym chrzcie! Zwłaszcza, gdy szafarz chrztu nie czyni tego z szacunkiem, godnością i ozdobą należną sakramentowi, który zawiera nowe odnowienie. Niestety, często więcej uwagi poświęca się drobiazgom, jakimś scenom niż udzielaniu sakramentu! Tak więc Moja Miłość czuje się uderzona przez chrzczącego i ochrzczonego i jęczy nieartykułowanymi jękami. Czy nie chciałbyś zatem dać Mi wymiany miłości za każdy chrzest, miłosnego westchnienia, aby dotrzymać towarzystwa Mojemu bolesnemu jękowi?


“W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie.“ (Mk 1,9)


"Wędrówki duszy po Królestwie Bożej Woli" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Godzina piętnasta.


Dobro moje niebiańskie i najwyższe, chcę iść za Tobą wszędzie. Już widzę, że zamierzasz udać się na pustynię i odłączyć się od Matki, do której mówisz: "Żegnaj, Matko, odchodzę, ale zostawiam Ci moje Boskie Fiat jako pomoc, jako pocieszenie, jako życie".

Będzie On służył ku zjednoczeniu między Mną, a tobą; Moja Wola sprawi, że będziesz uczestniczyć we wszystkich Moich Aktach i w ten sposób, choć jesteśmy daleko od siebie, pozostaniemy tak zjednoczeni, że będziemy się czuć jak jedna osoba."

Jezu, moje Życie, wyciągnij do mnie rękę i zabierz mnie ze sobą, aby nic z tego, co uczynisz, nie umknęło mojej uwadze, bo chcę wszystko opieczętować pieczęcią Mojej Miłości. Aby prosić Cię o królestwo Twojej Boskiej Woli na ziemi, podążam za Tobą, gdy wędrujesz samotnie, krok za krokiem z moim "Kocham Cię, uwielbiam Cię, chwalę Cię, dziękuję Ci".

Z każdym Twoim oddechem chcę, abyś wdychał oddech mojego "kocham Cię", chcę w nim zawrzeć każde Twoje słowo i chcę Ci je ofiarować z każdym Twoim spojrzeniem.

Gdy przybywasz nad Jordan, zanurzam w tych wodach moje "kocham cię": tak więc, gdy tylko święty Jan wyleje je na Twoją głowę, aby cię ochrzcić, poczujesz, jak płynie w nich pełnia mojej miłości, błagając dla wszystkich stworzeń o wody chrzcielne Twojej Boskiej Woli i o nadejście Twojego Królestwa.

Umiłowany, w tym uroczystym akcie Twojego Chrztu proszę Cię o łaskę, której mi na pewno nie odmówisz: proszę Cię bowiem, abyś swoimi świętymi rękoma oczyścił moją małą duszę życiodajnymi i twórczymi wodami Twojej Boskiej Woli, abym nic nie słyszała, nic nie widziała i nic nie znała, jak tylko życie Twojego Fiat. O tak, błagam Cię, uczyń moją egzystencję niczym innym, jak nieprzerwanym Aktem Twojej Woli! Mój Jezu, słodka Miłości, pozwól mi pójść za Tobą na pustynię: tam moje "kocham Cię" nigdy nie pozostawi Cię samego; będę blisko Ciebie w nocy i w dzień; a kiedy zobaczę Cię smutnego, zasmuconego, zmartwionego miłością, modlącego się i płaczącego z powodu samotności, jaką cierpi Twoja Boska Wola, pocieszę Cię wołaniem mojego "kocham Cię"!

Odczuwasz ten ból bardzo żywo, nie tylko dlatego, że Twoja Boska Wola nie panuje wśród stworzeń, lecz dlatego, że jest przez nie niejako wygnana. Dlatego Twoje Najświętsze Człowieczeństwo płacze i błaga w imieniu całej rodziny ludzkiej, aby obie te rzeczywistości, Boska Wola i ludzka, zostały pojednane i połączone razem.

O Jezu, czynię Twoje łzy moimi, Twoje modlitwy, biorę w posiadanie agonie Twego gorejącego Serca i przeplatając je z moim "kocham Cię", tworzę słodkie łańcuchy miłości, aby zmusić Cię do udzielenia mi Królestwa Twej Boskiej Woli na ziemi!

Posłuchaj, moje Życie, to uderzenia Twego Serca, to Twoje westchnienia, to Twoje łzy, Twoje modlitwy i Twoje cierpienia pragną i błagają o Królestwo Twojego Fiat. Dlatego, jeśli mnie nie chcesz wysłuchać, to przynajmniej wysłuchaj siebie i odchodząc z pustyni, zapewnij mnie, że wkrótce Królestwo Twojej Woli przyjdzie na ziemię.

Jezu mój, Serce mego Serca, oto już wychodzisz z pustyni i z pośpiechem docierasz do swego domu w Nazarecie, gdzie miłość Matki Niebieskiej nieustannie Cię wzywa i oczekuje. Cóż to za wzruszająca scena! Matka i Syn, ogarnięci wzajemnym, skrajnym pragnieniem zobaczenia się ponownie, padają sobie w ramiona.

O Jezu! Ja także, z małym płomykiem mojego "kocham cię", chcę uczestniczyć w Waszych czystych objęciach, w Waszych afirmacjach miłości, w Waszych ogniach miłości, aby prosić cię o Królestwo Najwyższej Woli! Święta Mamo, wyproś i dla mnie tę niezmierzoną łaskę i módl się, aby Wola Boża była znana i panowała na ziemi tak, jak panuje w niebie.


W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. 11 A z nieba odezwał się głos: …(Mk 1,10-11)


Mój biedny duch nadal wędruje w Woli Bożej. O, jak szczęśliwą Ona się czuje, widząc swoje małe nowonarodzone dziecko, idące w poszukiwaniu Jej Aktów, aby je poznać, ucałować, uwielbić, przyswoić i powiedzieć Jej: "Jak bardzo Mnie umiłowałaś!". Potem zatrzymałam się, gdy Słowo zstąpiło na ziemię i zasmuciłam się z Jego powodu, widząc Go samego.

A mój dobry Jezus zaskoczył mnie nieopisaną czułością i powiedział do mnie: "Moja najdroższa córko, mylisz się. Samotność była częścią ludzkiej niewdzięczności. Ale z Boskiej strony i ze strony Naszych Dzieł, one wszystkie towarzyszyły Mi i nigdy nie zostawiali Mnie samego. Musisz raczej wiedzieć, że Ojciec i Duch Święty zstąpili razem ze Mną, podczas gdy Ja pozostałem z Nimi w niebie. Razem ze Mną zstąpili na ziemię. Jesteśmy nierozłączni. Nie możemy, nawet gdybyśmy chcieli, oddzielić się od siebie. Co najwyżej Słowo przejęło aktywną rolę. Niemniej jednak Ojciec i Duch Święty byli zawsze współdziałającymi.

Tom 36; 25 grudzień; Dr Pflügl


«Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».(Mk 1,11)


Kiedy byłam w moim zwyczajowym stanie, powiedział mi  drogi Jezus przychodząc : "Córko moja, kiedy Moja łaska jest w posiadaniu więcej osób, Ona więcej świętuje.

To tak, jak z królewnami: im więcej panien zwraca uwagę na ich wołanie i otaczają je, jak koroną, tym bardziej się cieszą i świętują. Ty, zakotwicz się we Mnie, patrz na Mnie, a tak się mną zachwycisz, że wszystko, co materialne, opadnie dla ciebie jak martwe.

Musisz tak bardzo zakotwiczyć się we Mnie, że wciągniesz Mnie całkowicie w siebie, abym, gdy odnajdę się w tobie, mógł odnaleźć w tobie Moją doskonałą rozkosz.

Jeśli więc znajduję w tobie wszystkie możliwe przyjemności, jakie mogę znaleźć w ludzkim stworzeniu, to to, co inni Mi czynią, nie może Mnie czynić tak wielce niezadowolonym."

Gdy to mówił, zamknął się we mnie i był pełen radości. Jakże bym była szczęśliwa, gdybym zdołała wciągnąć w siebie całkowicie mojego ukochanego Jezusa!

(z "Księgi Nieba"; tom 4; 6 lutego 1901)

…………………

13. Styczeń 1903; tom 4; Dr Pflügl

Luiza widzi Trójcę Przenajświętszą.


Kiedy byłam w swoim zwyczajowym stanie, wydawało mi się, że widzę Trójcę Przenajświętszą. Patrzyli na Siebie nawzajem, a w tych spojrzeniach, Ich piękno było tak wielkie, że pozostawali w ekstazie tylko patrząc na Siebie nawzajem. W tym stanie Miłość przelewała się w Nich i byli poruszeni tą Miłością, aby być jeszcze bardziej w ekstazie. W ten sposób całe Ich dobro i radość były zamknięte w Nich samych, a całe Ich wieczne życie, piękno i oddanie było zawarte tylko w tym słowie: "miłość". I cała błogość świętych została ukształtowana przez to doskonałe działanie Trójcy Przenajświętszej. Gdy to widziałam, Syn przyjął postać Ukrzyżowanego i wychodząc spośród Nich, przyszedł do mnie.

Dzielił ze mną cierpienia ukrzyżowania. A kiedy był we mnie, ponownie wszedł pośród Nich i ofiarował swoje i moje cierpienia, i zadośćuczynił za miłość, którą wszystkie stworzenia były Im winne. Któż może powiedzieć, jaka była Ich radość i jak bardzo byli zachwyceni ofertą Syna! Wydawało się, że kiedy stworzenia zostały stworzone, nic poza płomieniami miłości nie wychodziło z Nich.

Aby dać upust tej miłości, zaczęliście tworzyć wiele innych obrazów samych Siebie. Bo tylko wtedy, gdy otrzymują to, co dają, są usatysfakcjonowani. Oznacza to, że dają miłość i pragną miłości. Dlatego najstraszliwszym wykroczeniem jest nie kochać Ich. Ale o święty Boże, kto Cię kocha?

……………………

Wtedy mój słodki Jezus poruszył się pośpiesznie we mnie i powiedział do mnie: "Co ty mówisz? Jak wyjątkowe jest dla Mnie twoje "kocham cię"? Moja córko, "kocham cię" jest wszystkim!

"Kocham cię" jest miłością, hołdem, szacunkiem, heroizmem, poświęceniem i zaufaniem do Tego, do którego jest skierowane; "kocham cię" oznacza posiadanie Tego, który zawiera w sobie "kocham cię"; "kocham cię" jest małym słowem, ale waży tyle, co cała wieczność!

"Kocham cię" obejmuje i otacza wszystko, rozszerza się i ogranicza [w tym samym czasie], wznosi się na wyżyny i schodzi na dno, odciska się wszędzie i nigdy się nie zatrzymuje.

Jak możesz, moja córko, mówić: "Czym szczególnym jest "kocham cię"? Jego pochodzenie jest wieczne: w "kocham cię" Niebiański Ojciec zrodził Mnie, i w "kocham cię" pojawił się Duch Święty.

W "kocham cię" wieczny FIAT stworzył całe Stworzenie, i w "kocham cię" przebaczyłem winnemu człowiekowi i odkupiłem go; tak więc w "kocham cię" dusza znajduje wszystko w Bogu, a Bóg znajduje wszystko w duszy.

Dlatego "kocham cię" jest nieskończenie cenne, pełne życia i energii; nigdy się nie męczy, przewyższa wszystko i triumfuje nad wszystkim. Chcę więc dostrzec to "kocham cię" dla Mnie, na twoich ustach, w twoim sercu, w przypływie twoich myśli, w twoich kroplach krwi, w twoich cierpieniach i radościach, w jedzeniu, które spożywasz - we wszystkim.

Życie mojego "kocham cię" musi być w tobie bardzo długie, a mój FIAT panujący w tobie odciśnie na nim pieczęć Bożego "kocham cię"...

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 17; 2 sierpnia 1925 r.)


5. November 1925 ; BdH 18; Dr Pflügl

Das Stöhnen des Heiligen Geistes in den Sakramenten. Austausch der Liebe der Seele.


Ich verschmolz mich meiner Gewohnheit entsprechend im Heiligen Wollen Gottes, und während ich versuchte, meinem Jesus so wie möglich mit meiner kleinen Liebe für all das, was Er in der Erlösung getan hatte, zu vergelten, bewegte sich meine liebenswürdige und süße Liebe in meinem Inneren und sagte zu mir: „Meine Tochter, reiche mit deinem Flug in Meinem Willen in alle von Mir eingesetzte Sakramente. Steige in den Grund von ihnen hinab, um Mir deinen kleinen Austausch der Liebe zu geben. O wie viele Meiner heimlichen Tränen wirst du hier finden, wie viele bittere Seufzer, wie viel ersticktes Stöhnen des Heiligen Geistes. Sein Stöhnen ist andauernd vor so vielen Enttäuschungen Unserer Liebe. Die Sakramente waren eingesetzt worden, um Mein Leben auf Erden inmitten Meiner Kinder fortzusetzen. Doch, ach, wie viele Leiden! Denn Ich empfinde die Notwendigkeit deiner kleinen Liebe. Sie wird klein sein, doch Mein Wille wird sie groß machen. Meine Liebe toleriert es nicht für jemand, der in Meinem Willen leben soll, dass er sich nicht mit Meinen Leiden verbindet und Mir nicht seinen kleinen Austausch der Liebe für all das gibt, was Ich getan und gelitten habe. Meine Tochter, sieh deshalb, wie Meine Liebe in den Sakramenten stöhnt: Wenn Ich ein Neugeborenes getauft werden sehe, weine Ich vor Schmerz. Denn während Ich ihm mit der Taufe die Unschuld wieder herstelle, finde ich von neuem mein Kind, stelle ihm die verlorenen Rechte über die Schöpfung wieder her, das Lächeln der Liebe und des Wohlgefallens, schlage den Feind in die Flucht, damit er kein Recht mehr habe. Ich vertraue es den Engeln an, der ganze Himmel feiert ein Fest. Doch bald verwandelt sich das Lächeln in Schmerz. Das Fest in Kampf. Ich sehe, dass dieser Getaufte einer meiner Feinde sein wird, ein neuer Adam, vielleicht sogar eine verlorene Seele. O wie stöhnt Meine Liebe in jeder Taufe! Besonders dann, wenn der Diener, der tauft, dies nicht mit dem Respekt, der Würde und Zierde tut, die einem Sakrament gebührt, welches die neue Wiederherstellung enthält. Ach, oft ist man für eine Nichtigkeit aufmerksamer, für irgend eine Szene, als bei der Spendung eines Sakramentes! So fühlt sich Meine Liebe vom Taufenden und vom Getauften getroffen und stöhnt mit nicht artikulierbarem Stöhnen. Möchtest du nicht also Mir für jede Taufe einen Austausch der Liebe geben, ein liebevolles Stöhnen, um Meinem leidvollen Stöhnen Gesellschaft zu leisten?

………………………

25. Dezember 1938; BdH 36; Dr Pflügl

Die Herabkunft des Wortes. Wie leicht es ist, Jesus geboren werden zu lassen, vorausgesetzt, dass man in Seinem Wollen lebt. Das Paradies, das die Königin des Himmels Ihren kleinen Jesus auf Erden finden ließ.


Mein armer Geist wandert weiterhin im Göttlichen Wollen. O wie glücklich fühlt Er sich, zu sehen, dass Seine kleine Neugeborene auf die Suche nach Seinen Akten geht, um sie zu kennen, sie zu küssen, anzubeten, sie sich anzueignen und zu Ihm zu sagen: ‚Wie sehr hast du Mich geliebt!’ Dann hielt ich beim Herabsteigen des Wortes auf die Erde inne und war Seinetwegen betrübt, Ihn allein zu sehen. Und mein guter Jesus überraschte mich mit einer unbeschreiblichen Zärtlichkeit und sagte zu mir: „Meine liebste Tochter, du irrst dich. Die Einsamkeit war Teil der menschlichen Undankbarkeit. Doch von der göttlichen Seite und seitens Unserer Werke begleiteten Mich alle noch ließen sie Mich je allein. Vielmehr musst du wissen, dass gemeinsam mit Mir der Vater und der Heilige Geist herabstiegen, während Ich mit ihnen im Himmel blieb. Sie stiegen mit Mir auf die Erde herab. Wir sind untrennbar. Wir können, selbst wenn Wir es wollten, Uns nicht voneinander trennen. Höchstens übernahm das Wort den wirkenden Teil. Dennoch wirkten der Vater und der Heilige Geist immer mit.

……………………..

13. Januar 1903; BdH 4; Dr Pflügl

Luisa sieht die Heiligste Dreifaltigkeit. Das Übel der Schmeichelei.


Als ich in meinem gewöhnlichen Zustand war, schien ich die Heiligste Dreifaltigkeit zu sehen. Sie sahen Einander an, und in diesen Blicken war Ihre Schönheit so groß, dass Sie allein beim gegenseitigen Anblick in Ekstase blieben. In diesem Zustand flossen Sie von Liebe über, und waren wie bewegt von dieser Liebe, um noch intensiver in Ekstase zu sein. So war all Ihr Gut und Freude in Sie selbst eingeschlossen, und das Ganze Ihres ewigen Lebens, ihrer Schönheit und Andacht war in diesem Wort allein eingeschlossen: ‚Liebe’. Und die ganze Seligkeit der Heiligen wurde gebildet durch dieses vollkommene Wirken der Heiligsten Dreifaltigkeit. Während ich dies sah, nahm der Sohn die Gestalt des Gekreuzigten an, und aus Ihrer Mitte herauskommend, kam Er zu mir. Er teilte mit mir die Leiden der Kreuzigung. Und während Er in mir war, begab Er sich wiederum in Ihre Mitte und bot Seine und meine Leiden an und leistete Genugtuung für die Liebe, die alle Geschöpfe Ihnen schuldeten. Wer kann sagen, wie Ihre Freude war, und wie beglückt Sie durch das Angebot des Sohnes waren! Es schien, dass bei der Erschaffung der Geschöpfe nichts als Flammen der Liebe aus Ihrem Inneren herausgekommen war. Um dieser Liebe freien Lauf zu lassen, begannen Sie, viele andere Abbilder von Sich zu erschaffen. Denn nur wenn Sie empfangen, was Sie gegeben haben, sind Sie befriedigt. Das bedeutet, Sie gaben Liebe, Sie wollen Liebe. So ist es die schrecklichste Beleidigung, Sie nicht zu lieben. Doch o dreimal heiliger Gott, wer ist es, der Dich liebt? Danach verschwanden Sie.

Doch wer kann sagen, was ich verstand? Mein Geist verliert sich, und meine Zunge ist unfähig, ein Wort zu artikulieren. Nach einer kleinen Weile kam der gepriesene Jesus zurück, mit Seinem Gesicht von Speichel und Schmutz bedeckt. Er sagte zu mir: „Meine Tochter, Lob und Schmeicheleien sind Speichel und Schmutz, welche die Seele beschmutzen und verschmieren. Sie verblenden ihren Geist, um sie daran zu hindern, zu erkennen, wer sie wirklich ist, besonders wenn sie nicht von der Wahrheit ausgeht. Denn wenn sie bei der Wahrheit beginnen und die Person des Lobpreises würdig ist, wird sie die Verherrlichung Mir geben, da sie die Wahrheit kennt. Doch wenn sie von der Falschheit ausgehen, werden sie die Seele zu solchem Übermaß treiben, dass sie sich im Bösen festigen wird.“




UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO (Mt 2,1-12)


1 Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon». 3 Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. 4 Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. 5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: 6 A ty, Betlejem, ziemio Judy,nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca,który będzie pasterzem ludu mego, Izraela»4.7 Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy.kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». 9 Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. 10 Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. 11 Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. 12 A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.


Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon».(Mt 2,1-2)


Najdroższa córko, masz rację, mówiąc, że widzisz mnie piękniejszą. Musisz wiedzieć, że gdy zobaczyłam mojego Syna obrzezanego oraz krew tryskającą z Jego rany, pokochałam ową krew i ową ranę i podwójnie stałam się Matką – Matką mojego Syna oraz Matką Jego krwi i okrutnego bólu. Nabyłam więc przed Majestatem Bożym podwójne prawa Macierzyństwa, podwójne prawa łaski dla siebie i dla całej ludzkości. To dlatego widzisz Mnie piękniejszą. Córko moja, jak wspaniale jest czynić dobro i cierpieć w pokoju i z miłości do Tego, który nas stworzył. To wiąże Boską Istotę ze stworzeniem, a Boska Istota daje mu tak wiele, że zalewa je łaskami i miłością. Ta  miłość i te łaski nie potrafią być bezczynne, ale chcą mknąć i chcą się oddać wszystkim, tak aby wszyscy poznali Tego, który dał im tak wiele. To dlatego czułam potrzebę, aby wszyscy poznali mojego Jezusa. Moja błogosławiona córko, Boska Istota, która nie potrafi odmówić niczego temu, kto Ją kocha, wyniosła na błękit nieba nową, piękniejszą i jaśniejszą gwiazdę, która swoim światłem poszukiwała czcicieli, żeby swoim niemym migotaniem powiedzieć całemu światu: „Narodził się Ten, który przyszedł was zbawić! Przyjdźcie oddać Mu cześć i uznajcie Go za swojego Zbawiciela!”. Ale cóż za ludzka niewdzięczność! Spośród wielu tylko trzy osoby ją zauważyły i nie bacząc na ofiary, wyruszyły, aby podążyć za gwiazdą. I tak jak gwiazda prowadziła te osoby w drodze, tak też moje modlitwy, moja miłość, moje westchnienia i łaski (które chciały dać poznać to oczekiwane od wieków Niebieskie Dziecię) jak wiele gwiazd docierały do ich serc, oświetlały ich umysły i kierowały ich wnętrzem, tak iż zanim Go poznały, czuły, jak bardzo kochały Tego, którego szukały, i przyspieszały kroku, aby do Niego dotrzeć i zobaczyć Tego, którego tak bardzo kochały. Moja najdroższa córko, moje Serce Matki cieszyło się wiernością, pozytywną odpowiedzią i poświęceniem tych Mędrców, przychodzących poznać mojego Syna i chcących oddać Mu cześć. Ale nie mogę ukryć przed tobą mojego tajemniczego bólu, że spośród tak wielu znalazło się tylko trzech. Jak wiele razy w ciągu wieków wznawiany jest Mi ten ból i ta ludzka niewdzięczność! Ja i mój Syn nie czynimy nic innego, jak tylko wznosimy gwiazdy, jedną piękniejszą od drugiej, i wzywamy jednych do poznania swojego Stwórcy, drugich do świętości, innych do podniesienia się z grzechu, a jeszcze innych do heroicznej ofiary. Czy chcesz wiedzieć, czym są te gwiazdy? Bolesne spotkanie jest gwiazdą, prawda, którą się poznaje, jest gwiazdą, nieodwzajemniona miłość ze strony innych stworzeń jest gwiazdą. Niepowodzenie, ból, rozczarowanie, nieoczekiwane szczęście są wieloma gwiazdami, które zapalają światło w umysłach stworzeń, gwiazdami, które dotykając stworzeń, chcą, aby odnalazły Niebieskie Dziecię, które umiera z miłości, które skostniałe z zimna, poszukuje w ich sercach schronienia, aby mogły Go poznać i pokochać. Ale niestety! Ja, która trzymam Niebieskie Niemowlę w swoich ramionach i pragnę je złożyć w sercach stworzeń, na próżno czekam, aby gwiazdy przyprowadziły do Mnie stworzenia. Moje Macierzyństwo jest ograniczane i wstrzymywane. A chociaż jestem Matką Jezusa, nie mogę być Matką dla wszystkich, ponieważ nie ma ich wokół Mnie i nie poszukują Jezusa. Gwiazdy się chowają, a oni pozostają w Jeruzalem świata bez Jezusa. Co za ból, córko moja! Co za ból! Potrzeba pozytywnej odpowiedzi, wierności i poświęcenia, aby podążać za gwiazdami. I jeśli Słońce Woli Bożej wschodzi w duszy, jak bardzo musi ona uważać! W przeciwnym razie pozostanie w mroku ludzkiej woli. Córko moja, kiedy święci Królowie weszli do Jerozolimy, zagubili gwiazdę, ale mimo to nie przestali poszukiwać Jezusa. Gdy opuścili miasto, gwiazda znowu się pojawiła i radośnie zaprowadziła ich do groty w Betlejem. Przyjęłam ich z matczyną miłością, a drogie Dziecię spoglądało na nich z wielką miłością i godnością i pozwoliło, żeby z Jego małego Człowieczeństwa promieniowała Jego Boskość. Tak więc ukłonili się i uklękli u Jego stóp. Gdy oddawali Mu cześć i przyglądali się tej Bożej Piękności, rozpoznali w Nim prawdziwego Boga. Wpadli w zachwyt i uniesienie i cieszyli się Nim tak bardzo, że Niebieskie Dziecię musiało ukryć w swoim Człowieczeństwie swoją Boskość. W przeciwnym razie pozostaliby tam, nie mogąc się oderwać od Jego  boskich stóp. Gdy po tym uniesieniu powrócili do siebie, ofiarowali Mu złoto swoich dusz, kadzidło swojej wiary i adoracji oraz mirrę całej swojej istoty, jak również mirrę wszelkiej ofiary, której by zażądał. Przekazali Mu także ofiary i dary zewnętrzne, symbol ich wewnętrznych poczynań: złoto, kadzidło i mirrę. Ale moja miłość Matki nie była jeszcze zaspokojona. Chciałam, aby potrzymali słodkie Dzieciątko w swoich ramionach. Och, z jaką miłością Je całowali i tulili do piersi! Czuli w sobie raj z wyprzedzeniem. W ten sposób mój Syn przyłączał wszystkie pogańskie narody do wiedzy o prawdziwym Bogu i dawał im dobra Zbawienia. Umożliwił wszystkim ludziom powrót do Wiary oraz ustanowił siebie Królem nad królami. Władając nad wszystkim, przywoływał na ziemię orężem swojej miłości, swojego bólu i swoich łez królestwo swojej Woli. A Ja, twoja Mama, chciałam być pierwszym apostołem. Pouczyłam ich, opowiedziałam im o moim Synu i o Jego żarliwej miłości. Zaleciłam im, aby dali Go poznać każdemu. I zajmując pierwsze miejsce Matki i Królowej wszystkich apostołów, pobłogosławiłam ich oraz kazałam drogiemu Dziecięciu ich pobłogosławić. Z radością i ze łzami wyruszyli do swoich krajów. Ale Ja ich nie opuściłam. Z matczyną troską im towarzyszyłam. A żeby im się odwdzięczyć, sprawiłam, że poczuli Jezusa w swoich sercach. Jak bardzo byli zadowoleni! Musisz wiedzieć, że czuję się prawdziwą Matką, gdy widzę, jak mój Syn panuje, włada oraz tworzy swoje stałe zamieszkanie w sercach, które Go szukają i kochają. A teraz jedno słówko do ciebie, moja córko. Jeśli chcesz, abym była twoją prawdziwą Matką, pozwól Mi złożyć w twoim sercu Jezusa. Uczynisz Go szczęśliwym swoją miłością, nakarmisz Go pożywieniem Jego Woli (gdyż innego nie przyjmuje) oraz okryjesz Go świętością swoich czynów. A Ja przyjdę do twojego serca i wraz z tobą będę ponownie kształtować mojego drogiego Syna. Będę sprawowała urząd Matki wobec ciebie i wobec Niego. W ten sposób poczuję czystą radość mojej macierzyńskiej płodności. Musisz wiedzieć, że wszystko, co jest w sercu, a co się nie rozpoczyna od Jezusa, nawet najpiękniej wyglądające dzieło, nie sprawia Mi żadnej przyjemności, ponieważ pozbawione jest życia mojego drogiego Syna.

(z "Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: trzecie(dodatek) rozważanie.

………………….

Odprawiałam swoje zwykłe modlitwy, a oddając się bez reszty w ramiona Najwyższej Woli, czyniłam z wiarą adorację Boskiego Majestatu w Jego Woli. Wtedy mój Jezus poruszył się we mnie, wziął moją biedną duszę w swoje ramiona, uniósł ją między niebem a ziemią i razem ze mną oddał cześć Najwyższej Istocie; potem powiedział do mnie: "Moja córko, prawdziwa i doskonała adoracja jest doskonałą zgodnością jedności Woli Bożej z duszą. Im bardziej dusza czyni swoją wolę "jedną" z Wolą swego Stwórcy, tym pełniejsze i doskonalsze jest jej uwielbienie.

Gdy wola ludzka nie stanowi jedności z Boską - a tym bardziej, gdy jest daleko od Boga - nie można jej nazwać adoracją, lecz jej cieniem, albo bezbarwnym cieniem, który nie pozostawia nawet śladu.

Jeśli ludzka wola nie jest gotowa na pocałunek Jedności Najwyższej Woli, modlitwa, zamiast czcią, może stać się obrazą i pogardą.

Pierwszym aktem czci jest uznanie woli Stwórcy w celu jej wypełnienia, a jeśli tak nie jest, to czci się słowami - ale obraża się i znieważa Go czynami.

Jeśli chcesz poznać prawdziwy i doskonały wzór uwielbienia, wejdź ze Mną pomiędzy Trzy Osoby Boskie..."

Nie wiem, jak to się stało - Jezus ścisnął mnie jeszcze mocniej i uniósł jeszcze wyżej, prosto w bezgraniczne światło. Czułam się tak, jakbym została unicestwiona, ale Boskie Życie, które emanowało tak wieloma różnorodnymi odcieniami piękna, świętości, światła, dobroci, pokoju, miłości itd. zastąpiło tę nicość, tak że moja nicość została przekształcona w te boskie odcienie i nie była już rozpoznawalna, i uczyniło Tego zakochanym (we mnie), który mnie tak ozdobił.

Wtedy mój słodki Jezus wznowił swoją mowę:

"Widzisz, moja córko, pierwszym aktem Osób Boskich jest doskonała zgodność Naszych Woli; Nasze Wole są tak zjednoczone, że nie można odróżnić, która z nich jest wolą jednej, a która drugiej, tak że chociaż jesteśmy Trzema różnymi Osobami, to jednak Wola jest jedna i ta jedna Wola wytwarza nieustanny Akt doskonałej adoracji między Osobami Boskimi; jedna Osoba adoruje drugą.

Ta zgodność woli wytwarza równość w świętości, w świetle, dobroci, pięknie, mocy, miłości, daje Nam radości, niezmierne szczęście i nieskończone rozkosze, a przez to ustanawia w Nas prawdziwe panowanie porządku i pokoju.

Tak więc zgodność woli ludzkiej z Boską jest pierwszym ogniwem łączącym Stwórcę ze stworzeniem, a z niej, jak przez kanał, zstępują cnoty Boskie i rodzą w duszy prawdziwą adorację i doskonałą miłość do swego Stwórcy. I wznosząc się przez ten właśnie kanał połączenia, dusza otrzymuje różne odcienie boskich cech. Za każdym razem, gdy dusza wznosi się, aby zanurzyć się w tej Wiecznej Woli, nabywa tym więcej różnych boskich piękności, które ją zdobią.

Dlatego utrzymuję, że dusza, która pełni Moją Wolę, jest Moją rozrywką i Moją radością, a dla Mojej rozrywki czekam, z pędzlem Mojej Woli w Moich rękach, aby ją odświeżyć i poprawiać, gdy tylko zanurzy się w Mojej Woli.

Raduję się, gdy jednym pociągnięciem Mojego pędzla mogę odcisnąć na niej inny odcień Mojego piękna, Mojej miłości, Mojej świętości i wszystkich Moich przymiotów.

Czy jestem zatem w Niebie, czy w duszy, jest Mi wszystko jedno - znajduję tę samą adorację Osób Boskich, Moją Wolę, Moją Miłość.

A ponieważ zawsze mogę coś dać duszy, postępuję czasem jak zręczny malarz i maluję w niej swój obraz, czasem jak nauczyciel i wykładam jej najwyższe i najwznioślejsze doktryny, czasem jestem, jak namiętny miłośnik, który daje miłość i żąda miłości. Krótko mówiąc, używam i ćwiczę wszystkie sztuki, aby rozmawiać z nią.

Kiedy Moja Miłość, znieważana przez stworzenia, nie znajduje schronienia, gdzie mogłaby uciec przed moimi prześladowcami, którzy chcą Mnie zabić lub zmusić do powrotu do Nieba, schronię się w duszy, która zawiera w sobie Moją Wolę i znajduję [w niej] Moją Moc, która Mnie broni, Moją Miłość, która Mnie kocha, Mój pokój, który daje Mi odpoczynek - znajduję wszystko, czego pragnę.

W ten sposób Moja Wola łączy wszystkie rzeczy razem, niebo i ziemię i wszystkie dobra, i tworzy z nich jedno, a z tego tylko wypływają wszystkie możliwe i wyobrażalne dobra. W ten sposób mogę powiedzieć, że dusza, która pełni Moją Wolę, jest dla Mnie wszystkim, a Ja jestem wszystkim dla niej"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 16; 13 maja 1924)

……………………..

"Święci badacze gwiazd odwiedzili Mnie i wywołali małe zamieszanie swoimi poszukiwaniami. Przeraziło to Heroda, który zamiast przyłączyć się do nich i również odwiedzić Mnie, chciał spiskować przeciwko Mojemu życiu i zabić Mnie.

Dlatego z konieczności musiałem udać się na wygnanie: to również symbolizuje Moją Bożą Wolę: bardzo często wydaje się, że Ona wzbudza jakieś zainteresowanie, że chcą Ją uczynić znaną poprzez publikację. Ale co się dzieje?

Jednych ogarnia strach, inni boją się kompromitacji, jeszcze inni nie chcą się poświęcić pod tym czy innym pretekstem - wszystko rozpływa się w słowach, a Moja Boska Wola zostaje wygnana spośród narodów

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 27; 21 października 1929)

……………………..

Moja najdroższa córko, dzisiaj Serce twojej Mamy jest tak przepełnione miłością i cierpieniem, że nie mogę się powstrzymać od płaczu. Wiesz, że przybyli Trzej Królowie, którzy zrobili rozgłos w Jerozolimie, dopytując się o nowego Króla. Okrutny Herod z obawy, że zostanie pozbawiony tronu, wydał rozkaz zabicia mojego słodkiego Jezusa, mojego drogiego życia, a razem z Nim wszystkich innych dzieci. Córko moja, co za ból! Chcą zabić Tego, który przyszedł, by dać życie wszystkim i przynieść światu nową erę pokoju, szczęścia i łaski! Co za niewdzięczność! Co za przewrotność! Ach, moja córko, dokąd prowadzi zaślepienie ludzką wolą! Prowadzi do okrucieństwa oraz do związania rąk samemu Stwórcy, i to do tego stopnia że stworzenie staje się panem własnego Stwórcy. Współczuj Mi więc, moja córko, i staraj się uciszyć płacz słodkiego Dzieciątka. Płacze Ono z powodu ludzkiej niewdzięczności, gdyż chcą Je zabić, i to ledwo narodzone. My zaś, aby Je uratować, zmuszeni jesteśmy uciekać. Święty Józef dostał już od anioła powiadomienie, żebyśmy jak najszybciej udali się do obcego kraju. Dołącz do Nas, droga córko, nie zostawiaj Nas samych, a Ja nadal będę ci udzielać moich lekcji, ukazujących wielkie zło ludzkiej woli. Musisz wiedzieć, że jak tylko człowiek odstąpił od Woli Bożej, zerwał relacje ze swoim Stwórcą. Wszystko, co Bóg stworzył na ziemi, należało do niego, ale człowiek, nie czyniąc Woli Bożej, stracił wszelkie prawa i można powiedzieć, że nie miał, gdzie się podziać. Stał się więc biednym wygnańcem, pielgrzymem, który nie miał swojego stałego miejsca, i to nie tylko na duszy, ale i na ciele. Wszystko stało się niestałe dla biednego człowieka. I jeśli posiadał coś nietrwałego, to dzięki przewidywanym zasługom Niebieskiego Dzieciątka. A to dlatego, że Bóg przeznaczył całe wspaniałe Stworzenie dla tych, którzy mieli czynić Wolę Bożą i żyć w Jej królestwie. Jeśli pozostali z wysiłkiem coś zdobywają, to są prawdziwymi złodziejaszkami swojego Stwórcy, i słusznie – nie chcą czynić Woli Bożej, a chcą dóbr, które do Niej należą!

(z "Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: Lekcja 24)

Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. (Mt 2,11)


Córko moja, inna niespodzianka: nowa gwiazda rozbłysła pod sklepieniem niebios. Swoim światłem poszukuje adorujących i kieruje ich, aby rozpoznali Dzieciątko Jezus i oddali Mu cześć. Trzy osoby, jedna oddalona od drugiej, były tym poruszone. Przeniknięte boskim światłem podążyły za gwiazdą, która doprowadziła ich do groty w Betlejem12 , do stóp Dzieciątka Jezus. Ale jaki był zachwyt owych Królów, gdy w Bożym Dzieciątku rozpoznali Króla Nieba i ziemi, Tego, który przyszedł umiłować i zbawić wszystkich! Stało się tak, ponieważ gdy Królowie oddawali Mu cześć zachwyceni tym niebiańskim pięknem, nowo narodzone Dziecię ukazało swoją Boskość, wydobywającą się z Jego małego Człowieczeństwa. A grota zamieniła się w raj, tak iż Królowie mogli dopiero wtedy oderwać się od stóp Bożego Dziecięcia, gdy schował z powrotem światło Boskości w swoje Człowieczeństwo. Ja zaś, pełniąc urząd Matki, długo jeszcze opowiadałam im o zstąpieniu Słowa i wzmacniałam ich w wierze, nadziei i miłości, które były symbolem ich darów przekazanych Jezusowi. Przepełnieni radością, powrócili do swoich krajów, aby być pierwszymi orędownikami Jezusa.

(z "Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: Lekcja 23)

……………………….

Dziś rano przyjęłam Komunię, a będąc z Jezusem, była tu także Królowa Matka i - o, cudo! Patrzyłam na Matkę i widziałam Jej serce przemienione w Dzieciątko Jezus; patrzyłam na Syna i widziałam Matkę w sercu Dzieciątka.

Tymczasem przypomniałam sobie, że dziś jest Objawienie Pańskie i za przykładem Trzech Mędrców miałam coś ofiarować Dzieciątku Jezus, ale widziałam, że nie mam nic, co mogłabym Mu dać.

Kiedy zobaczyłam moją nędzę, przyszła mi myśl, by ofiarować moje ciało jako mirrę, z wszystkimi cierpieniami dwunastu lat spędzonych w łóżku, gotowa cierpieć i pozostać tu tak długo, jak będzie to dla Niego przyjemne; jako złoto - mękę, jaką odczuwam, gdy pozbawia mnie Swojej Obecności, co jest dla mnie najbardziej bolesne i przykre; jako kadzidło - moje biedne modlitwy, złączone z modlitwami Królowej Mamy, aby były milsze Dzieciątku Jezus.

Złożyłam więc swoją propozycję z pełnym przekonaniem, że Dziecko przyjmie wszystko. Jezus zdawał się przyjmować moją biedną ofiarę z wielką przyjemnością, ale najbardziej podobała Mu się ufność, z jaką Mu ją złożyłam, więc powiedział do mnie:

"Ufność ma dwa ramiona:

jednym obejmuje Moje Człowieczeństwo i używa go jako schodów, aby wznieść się do Mojej Boskości;

drugim obejmuje Boskość i ściąga potokami łaski niebiańskie, tak że dusza jest całkowicie zalana Boską Istotą.

Kiedy dusza jest ufna, jest pewna, że otrzyma to, o co prosi. Pozwalam, aby moje ramiona były związane, pozwalam jej robić, co chce, pozwalam jej przeniknąć do Mojego Serca i pozwalam jej wziąć dla siebie to, o co Mnie prosiła.

Gdybym tego nie uczynił, byłoby to tak, jakby Mi czyniono przemoc."

Podczas gdy On to mówił, z piersi dziecka i matki wypłynęło wiele strumieni płynu, który całkowicie zalał moją duszę. Potem Królowa Matka zniknęła.

Po tym poszłam razem z dzieciątkiem na sklepienie nieba. Zobaczyłam, że Jego delikatna twarz była smutna i powiedziałam sobie: "Może chce się napić mleka i dlatego jest smutny". Rzekłam więc do Niego: " Może Ty zechcesz ssać u mnie, skoro nie ma tu Królowej Mamy?".

Ale zanim to uczyniłam, przyszły do mnie obawy, że to może być diabeł; i aby się upewnić, kilkakrotnie znaczyłam Go znakiem krzyża, mówiąc: "Czy Ty naprawdę jesteś Jezusem z Nazaretu, Drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej, Synem Maryi Dziewicy, Matki Boga?". A dziecko zapewniło mnie, że On jest.

Teraz, gdy byłam pewna, wzięłam Go, aby mógł u mnie ssać. Dziecko jakby się ożywiło i nabrało radosnego wyglądu, a ja widziałam, że ssało niektóre z tych strumieni, którymi mnie zalewało. Podczas gdy On to czynił, czułam, że moje serce jest pociągane i zdawało mi się, że to mleko, które Jezus wysysał ze mnie, wychodziło z Niego.

Kto może opisać to, co się stało między mną a Dzieciątkiem Jezus? Nie mam języka, który mógłby to wyrazić, ani słów, by to opisać.

(z "Księgi Nieba";tom 3; 6 stycznia 1900)






3 Styczeń w okresie Bożego Narodzenia (J 1,29-34)


29 Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. 30 To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. 31 Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi». 32 Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. 33 Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: "Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym". 34 Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».


“Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.” (J 1,29)


Myślałam właśnie o Jezusie sprawującym Ostatnią Wieczerzę ze swoimi uczniami i mój łaskawy Jezus przemówił do mnie w moim wnętrzu: "Moja córko, podczas wieczerzy z Moimi uczniami, miałem wokół Siebie nie tylko ich, ale całą ludzką rodzinę; każda dusza była blisko Mnie, znałem ich wszystkich, wzywałem ich po imieniu; ciebie też wezwałem i dałem ci miejsce honorowe między Mną, a Janem i mianowałem cię małą sekretarką Mojej Woli.

A kiedy pokroiłem baranka i dałem go Moim apostołom, dałem go wszystkim i każdemu z osobna; ten baranek, wykrwawiony, upieczony, pokrojony na kawałki, mówił o Mnie, był symbolem Mojego Życia i tego, jak dalece powinienem podać siebie z miłości dla wszystkich;

i chciałem go dać wszystkim, jako pyszny pokarm, który symbolizował Moją Pasję, ponieważ Moja Miłość przemieniała wszystko, co robiłem, mówiłem i cierpiałem, w pokarm dla człowieka. Ale wiesz dlaczego wezwałem ich wszystkich i dałem wszystkim baranka? Bo i Ja chciałem mieć od nich pokarm; wszystko, co robili, miało być dla Mnie pokarmem. Chciałem pokarmu ich miłości, ich dzieł(czynów), ich słów, wszystkiego."

I powiedziałam do Niego: "Miłości moja, jak to możliwe, że nasze działania stają się dla Ciebie pokarmem?".

Na co Jezus odpowiedział: "Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz tym, czemu Moja Wola daje Moc, aby móc żyć, a jeśli chleb karmi człowieka, to dlatego, że Ja tego chcę".

Teraz to, co stworzenie w swojej woli formuje dla Mnie swoim działaniem, to tę formę przyjmuje; jeśli chce ze swojego działania uformować dla Mnie pokarm, to wytwarza pokarm, jeśli miłość, to daje Mi miłość, a jeśli ekspiację, to formuje dla Mnie zadośćuczynienie; jeśli chce w swojej woli Mnie obrazić, to formuje ze swojego działania nóż, aby Mnie zranić, a może i zabić."

Następnie dodał: "To wola człowieka jest tym, co najbardziej upodabnia go do swego Stwórcy: w woli ludzkiej umieściłem część Mojej nieskończoności i Mocy; i dając jej miejsce honorowe, ustanowiłem ją Królem nad całym człowiekiem i skarbnicą wszelkiej jego aktywności.

Jak ludzie mają skrzynie, aby przechować swoje rzeczy, tak dusza ma swoją wolę, aby zachować i strzec wszystkiego, co myśli, mówi i działa; ani jednej myśli nie straci.

Czego nie może uczynić okiem, ustami i uczynkami, może uczynić wolą; w jednej chwili może uczynić tysiąc dobrych i tysiąc złych rzeczy.

Wola sprawia, że myśl leci do nieba, w najodleglejsze rejony, a nawet do otchłani. Duszy można przeszkodzić w pracy, patrzeniu i mówieniu, ale ona może wszystkie te rzeczy czynić w swojej woli; wszystko, czego chce i co robi, to tworzy akt, który zostaje zdeponowany w jej własnej woli. O, jak daleko może się rozprzestrzeniać wola, ile dobra i ile zła może obejmować!

Dlatego przede wszystkim pragnę woli człowieka, bo gdy to mam, mam wszystko: twierdza jest pokonana."

(z "Księgi Nieba"; - Do użytku prywatnego - tom 13; 9 października 1921)

------------------------

O Jezu, gdy przebywam w Twoim Sercu, proszę Cię, daj także i mnie pożywienie, które dałeś apostołom, pożywienie Twojej Bożej Woli, pożywienie Miłości, pożywienie Bożego Słowa. Nigdy mi nie odmawiaj, o mój Jezu, tego pożywienia, które Ty tak bardzo pragniesz mi dać, aby ukształtować we mnie swoje własne życie. Moja słodka Dobroci, będąc blisko Ciebie, widzę, że pożywienie, które przyjmujesz wraz ze swoimi drogimi uczniami, nie jest niczym innym jak barankiem. Jest to symboliczny baranek. I tak jak w tym baranku nie ma już sił witalnych, bo zostały strawione siłą ognia, tak i Ty, Mistyczny Baranek, który dla stworzeń masz być całkowicie strawiony siłą miłości, nie zachowasz dla siebie nawet jednej kropli krwi, przelewając ją całą z miłości do nas… Tak więc, o Jezu, nie ma niczego, co czynisz, a co nie odzwierciedlałoby na żywo Twojej bolesnej Męki, która jest stale obecna w Twoim umyśle, w Twoim Sercu i we wszystkim. A to uczy mnie, że jeśli i ja zachowam pamięć o Twojej Męce w swoim umyśle i sercu, to nigdy nie odmówisz mi pożywienia Twojej miłości. Jak bardzo Ci za to dziękuję! O mój Jezu, nie umyka Ci żaden czyn, w którym nie byłabym obecna i który nie miałby na celu przyniesienia mi szczególnego dobra.

Dlatego proszę Cię, aby Twoja Męka była stale obecna w moim umyśle, w moim sercu, w moich spojrzeniach, w moich aktach i w moich krokach. Obym, gdziekolwiek się obrócę, zawsze mogła znaleźć Ciebie obecnego wewnątrz i na zewnątrz mnie. Daj mi łaskę, abym nigdy nie zapomniała tego, co dla mnie przecierpiałeś i czego doświadczyłeś. Niech to będzie moim magnesem, który przyciągając do Ciebie całą moją istotę, nie pozwoli mi już nigdy więcej się od Ciebie oddalić.

(z " 24 Godzin Zegara Męki Jezusa Chrystusa" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarreta; godzina od 7 do 20: Wieczerza starotestamentalna)


--------------


"Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim." (J 1,32).


"Moja córko, Adam w stanie niewinnym, jak również Moja Niebiańska Matka, posiadali jedność światła Mojej Woli, nie dzięki własnej mocy, ale za sprawą Mocy przekazanej przez Boga. Moje Człowieczeństwo natomiast posiadało ją z własnej Mocy, ponieważ w niej była nie tylko jedność światła Najwyższej Woli, ale i Słowo Przedwieczne.

A ponieważ Jestem nierozdzielny od Ojca i Ducha Świętego, prawdziwa i doskonała bilokacja nastąpiła dlatego, że pozostając w niebie, zstąpiłem do łona Mojej Matki. Ponieważ Ojciec i Duch Święty są ze Mną nierozłączni, więc, i oni razem ze Mną zstąpili, i pozostali jednocześnie na wyżynach Nieba" ....

(...) "Córko moja, Ojciec i Duch Święty, będąc nierozdzielni ze Mną, zstąpili razem ze Mną, a Ja pozostałem z Nimi w Niebie, ale misję zadośćuczynienia, cierpienia i Odkupienia człowieka przejąłem Ja.

Ja, Syn Ojca, przejąłem na nowo rolę pojednania Boga z człowiekiem. Nasza Boskość była nienaruszalna i nie mogła doznać najmniejszego skarcenia: to Moje Człowieczeństwo, zjednoczone w sposób nierozerwalny z Trzema Osobami Boskimi, oddało się w Moc Boskości, doznało niewysłowionych cierpień i na sposób boski zadośćuczyniło.

A ponieważ Moje Człowieczeństwo posiadało nie tylko pełnię Mojej Woli, jako własną Moc, lecz także samo Słowo oraz - jako następstwo nierozdzielności - Ojca i Ducha Świętego, zostało w doskonały sposób wyniesione zarówno ponad Adama w stanie niewinności, jak i ponad Samą Moją Matkę. Bo to, co w nich było Łaską, u Mnie było Naturą.

Oni musieli czerpać od Boga światło, moc, piękno;  we Mnie jednak było źródło, z którego wypływało światło, piękno, łaska itd.

Tak wielka była różnica we Mnie, gdzie Boża Wola była Naturą, i w Mojej Matce, gdzie Ona była Łaską, że Ona  w obliczu Mojego Człowieczeństwa była postawiona w cień.

Bądź więc uważna, moja córko! Twój Jezus ma tryskające źródło, które zawsze ma coś, czym może się z tobą podzielić, a ty zawsze masz coś do przyjęcia.

Bez względu na to, jak wiele mogę ci powiedzieć o Mojej Woli, zawsze mam ci więcej do powiedzenia i ani twoje krótkie życie na wygnaniu, ani cała wieczność nie wystarczą, abyś mogła poznać długą historię Mojej Najwyższej Woli i by wyliczyć ci wielkie cuda, które w Niej istnieją."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 19; 31 maja 1926)




3. Januar in der Weihnachtszeit (Joh 1,29-34)

29In jener Zeit sah Johannes der Täufer Jesus auf sich zukommen und sagte: Seht, das Lamm Gottes, das die Sünde der Welt hinwegnimmt. 30Er ist es, von dem ich gesagt habe: Nach mir kommt ein Mann, der mir voraus ist, weil er vor mir war.

31Auch ich kannte ihn nicht; aber ich bin gekommen und taufe mit Wasser, um Israel mit ihm bekanntzumachen. 32Und Johannes bezeugte: Ich sah, dass der Geist vom Himmel herabkam wie eine Taube und auf ihm blieb.

33Auch ich kannte ihn nicht; aber er, der mich gesandt hat, mit Wasser zu taufen, er hat mir gesagt: Auf wen du den Geist herabkommen siehst und auf wem er bleibt, der ist es, der mit dem Heiligen Geist tauft. 34Das habe ich gesehen, und ich bezeuge: Er ist der Sohn Gottes.

„Seht, das Lamm Gottes, das die Sünde der Welt hinwegnimmt“ (Joh 1,29)

… „Meine Tochter, während Ich beim Mahl mit meinen Jüngern war, hatte Ich nicht nur diese, sondern die ganze menschliche Familie rund um Mich; jede einzelne Seele war Mir nahe, Ich kannte sie alle, Ich rief sie mit Namen; Ich rief auch dich und gab dir den Ehrenplatz zwischen Mir und Johannes und bestimmte dich zur kleinen Sekretärin meines Willens.

Und als Ich das Lamm zerteilte und es meinen Aposteln reichte, gab Ich es allen und jedem einzelnen; dieses ausgeblutete, geröstete, in Stücke zerteilte Lamm sprach von Mir, es war das Symbol meines Lebens und dafür, wie weit Ich Mich aus Liebe für alle zurichten lassen sollte; und Ich wollte es allen als köstliche Speise geben, die meine Passion darstellte, weil meine Liebe alles, was Ich tat, sagte und litt, in Nahrung für den Menschen umwandelte.

Aber weißt du, warum Ich alle rief und allen das Lamm gab? Weil auch Ich die Speise von ihnen wollte; alles, was sie taten, sollte für Mich Speise sein. Ich wollte die Speise ihrer Liebe, ihrer Werke, ihrer Worte, von allem.“

Und ich sagte zu Ihm: „Meine Liebe, wie kann es sein, dass unser Wirken zur Speise für Dich wird?“

Darauf Jesus: „Man lebt nicht vom Brot allein, sondern von dem, wozu mein Wille die Kraft gibt, um leben zu lassen, und wenn das Brot den Menschen nährt, so deswegen, weil Ich es will.

Nun, das was das Geschöpf mit seinem Willen veranlasst, mit seinem Wirken für Mich zu formen, diese Form nimmt es an; wenn es aus seinem Wirken für Mich Speise bilden will, erzeugt es Speise, wenn Liebe, schenkt es Mir Liebe, und wenn Sühneleistung, dann bildet es für Mich Wiedergutmachung; wenn es Mich in seinem Willen beleidigen will, formt es aus seinem Handeln das Messer um Mich zu verletzen und vielleicht auch um Mich zu töten.“

Dann fügte Er hinzu: „Der Wille des Menschen ist es, der am meisten seinem Schöpfer ähnlich ist: in den menschlichen Willen habe Ich einen Teil meiner Unermesslichkeit und Macht gelegt; und indem Ich ihm den Ehrenplatz gab, habe Ich ihn zum König über den ganzen Menschen eingesetzt und zur Schatzkammer seines ganzen Wirkens.

Wie die Menschen Kisten haben, um ihre Sachen aufzubewahren, so hat die Seele ihren Willen, um alles, was sie denkt, sagt und arbeitet, aufzubewahren und zu behüten, nicht einen Gedanken wird sie verlieren. Was sie nicht mit dem Auge, mit dem Mund und den Werken tun kann, das kann sie mit dem Willen tun; in einem Augenblick kann sie tausend gute und tausend böse Dinge wollen.

Der Wille lässt den Gedanken zum Himmel fliegen, in die entferntesten Gebiete, und sogar in die Abgründe. Man kann die Seele am Arbeiten, Sehen und Sprechen hindern, aber all dies kann sie in ihrem Willen tun; alles jedoch, was sie will und tut, bildet einen Akt, der in ihrem eigenen Willen hinterlegt bleibt. O, wie weit kann sich der Wille ausbreiten, wie viel Gutes und wie viel Böses kann er einschließen!

Daher will Ich vor allem den Willen des Menschen, denn wenn Ich diesen habe, habe Ich alles: die Festung ist besiegt.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 13; 9. Oktober 1921)

————-

… Mein Jesus! Während ich an deinem Herzen ruhe, gib auch mir die Speise, die du den Aposteln gegeben: die Speise der Liebe, die Speise deines göttlichen Wortes, die Speise deines göttlichen Willens. O verweigere sie mir nicht, die du selbst so sehnlichst geben möchtest, damit in mir sich dein Leben bilde. Mein höchstes Gut! So nahe bei dir, sehe ich, dass die Speise, die du im Verein mit deinen lieben Jüngern genießt, ein Lamm ist.

Dieses Lamm ist ein Sinnbild. Wie in ihm durch die Gewalt des Feuers kein Lebenssaft mehr vorhanden ist, so musst auch du, das mystische Lamm Gottes, durch die Gewalt der Liebe verzehrt werden.

Nicht ein Tropfen deines Blutes wird für dich übrigbleiben, da du es ja aus Liebe zu uns vergießt. So tust du nichts, mein Jesus, was nicht lebendig dein schmerzvolles Leiden vor Augen stellt, das du beständig in deinem Geiste, in deinem Herzen und in allem gegenwärtig hast.

Daraus ziehe ich die Lehre, dass du mir niemals die Speise deiner Liebe versagen wirst, wenn ich das Gedächtnis deines Leidens meinem Geiste und meinem Herzen gegenwärtig halte. Wie danke ich dir, o Jesus!

Kein Akt geht aus dir hervor, der mich dir nicht gegenwärtig hätte und nicht bestrebt wäre, mir eine besondere Gunst zu erweisen. Deswegen bitte ich dich, dass dein Leiden stets in meinem Geiste, in meinem Herzen, in meinen Blicken, in meinen Schritten, in meinen Schmerzen sei, damit ich dich immer mir gegenwärtig finde, wo ich mich auch rege und bewege, innerlich oder äußerlich.

Erweise mir aber auch die Gnade, dass ich nie vergesse, was du für mich getan und gelitten hast. Diese Gnade sei mir die Magnetnadel, welche mein ganzes Wesen anzieht, in dich hineinzieht und mich niemals mehr von dir entfernen lässt. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta; Stunde von 19 bis 20 Uhr: Das gesetzliche Abendmahl)

“Und Johannes bezeugte: Ich sah, dass der Geist vom Himmel herabkam wie eine Taube und auf ihm blieb“ (Joh: 1, 32)

„Meine Tochter, Adam im Stande der Unschuld wie auch meine himmlische Mutter besaßen die Einheit des Lichtes meines Willens, nicht aus eigener Kraft, sondern vermöge der von Gott mitgeteilten Kraft. Meine Menschheit hingegen besaß sie aus eigener Kraft, weil in ihr nicht nur die Einheit des Lichtes des höchsten Willens, sondern das Ewige Wort war.

Und da Ich vom Vater und vom Heiligen Geist untrennbar bin, geschah die wahre und vollkommene Bilokation, da Ich, während Ich im Himmel verblieb, in den Schoß meiner Mutter herabstieg. Da der Vater und der Heilige Geist untrennbar von Mir sind, stiegen auch sie gemeinsam mit Mir herab und blieben zur gleichen Zeit in den Himmelshöhen.“…

… „Meine Tochter, der Vater und der Heilige Geist stiegen, da sie unzertrennlich von Mir sind, zusammen mit Mir herab, und Ich verblieb mit Ihnen im Himmel, aber der Auftrag, genugzutun, zu leiden und den Menschen zu erlösen, wurde von Mir übernommen.

Ich, der Sohn des Vaters, übernahm den Teil, Gott mit dem Menschen wieder zu versöhnen. Unsere Gottheit war unantastbar und konnte nicht die geringste Pein erleiden: es war meine Menschheit, die auf untrennbare Weise mit den Drei Göttlichen Personen vereint, sich in die Gewalt der Gottheit begab, unerhörte Leiden litt und in göttlicher Weise genugtat.

Und da meine Menschheit nicht nur die Fülle meines Willens als eigene Kraft besaß, sondern das Wort Selbst, und – als Folge der Untrennbarkeit – den Vater und den Heiligen Geist, so war sie in vollkommener Weise sowohl über Adam im Stande der Unschuld als auch über meine Mutter selbst erhaben. Denn was in ihnen Gnade war, war bei Mir Natur.

Diese mussten von Gott das Licht, die Macht, die Schönheit schöpfen; in Mir aber war die Quelle, aus der Licht, Schönheit, Gnade usw. hervorsprudelte. So groß war also der Unterschied, in Mir, wo der göttliche Wille Natur war, und in meiner Mutter Selbst, wo Er Gnade war, dass Sie angesichts meiner Menschheit in den Schatten gestellt wurde.

So sei also aufmerksam, meine Tochter! Dein Jesus hat die sprudelnde Quelle, die dir stets etwas mitzuteilen hat, und du hast immer etwas entgegen zu nehmen.

Wie viel Ich dir auch über meinen Willen erzählen kann, Ich habe dir stets noch mehr zu sagen, und es wird dir weder das kurze Leben der Verbannung noch die ganze Ewigkeit genügen, um dich die lange Geschichte meines Höchsten Willens kennenlernen zu lassen und dir die großen Wunder aufzuzählen, die es in Ihm gibt.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 19; 31. Mai 1926)




2. Stycznia w Okresie Bożego Narodzenia (J1, 19-28)

Świętych Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu, biskupów i doktorów Kościoła wspomnienie obowiązkowe


19 Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», 20 on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». 21 Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!» 22 Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» 23 Odpowiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz». 24 A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. 25 I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» 26 Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, 27 który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». 28 Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.


Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś…» (J1, 21)


24. Marzec 1903, Tom 5

Chociaż jest się niczym, można być wszystkim, gdy jest się z Jezusem.


Tego ranka, po tym jak przeżyłam niezwykle gorzkie dni, błogosławiony Jezus przyszedł i spędził ze mną zażyły czas, tak bardzo, że myślałam, że posiądę Go na zawsze. Ale nagle zniknął jak błyskawica. Któż może wyrazić mój ból? Czułam, że oszaleję. Tym bardziej, że byłam prawie pewna, że już nigdy Go nie stracę. Gdy pochłaniało mnie cierpienie, On powrócił jak błyskawica i dźwięcznym, i poważnym głosem powiedział do mnie: "Kim jesteś, by oczekiwać, że zawsze będziesz ze Mną?".

A ja odważyłem się odpowiedzieć, tak szalona jak byłam: "Jestem wszystkim, kiedy jestem z Tobą. Czuję, że jestem niczym innym, jak tylko wolą, która wyłoniła się z łona mojego Stwórcy i dopóki jest zjednoczona z tobą, czuje życie, istnienie, pokój, całą dobroć swojego Stwórcy. Bez ciebie czuję się pozbawiona życia, zagubiona, niespokojna. Mogę powiedzieć, że doświadczam wszelkiego zła.

Aby mieć życie i abym nie zniknęła, ta wola, która wyszła od Ciebie, spogląda na Twoje łono, Twoje centrum, i tutaj chce pozostać na zawsze".

Jezus wydawał się bardzo poruszony, ale potem powtórzył: "Ale kim ty jesteś?". Odpowiedziałam: "Panie, jestem niczym innym, jak kroplą wody. I tak długo, jak ta kropla wody jest w Twoim morzu, wydaje jej się, że jest całym morzem. Jeśli nie opuszcza morza, pozostaje czysta i przejrzysta, tak że może wytrzymać porównanie z innymi zbiornikami wodnymi. Ale kiedy opuszcza morze, staje się zamulona i z powodu swojej małości gubi się".

Bardzo poruszony, pochylił się ku mnie, objął mnie i powiedział do mnie: "Moja córko, ktokolwiek chce być w Mojej Woli, trzyma Moją Osobę w sobie. I nawet jeśli może odejść od Mojej Woli, ponieważ stworzyłem go wolnym w jego woli, Moja Moc czyni cud, nieustannie dając mu udział w Boskim Życiu.

Z powodu tego uczestnictwa, otrzymuje on taką moc i przyciąganie zjednoczenia z Moją Boską Wolą, że nawet gdyby chciał z Niej wyjść, nie byłby w stanie tego zrobić. To jest ciągła Moc, która pochodzi ode Mnie - dla tego, kto zawsze wypełnia Moją Wolę, o której mówiłem ci poprzedniego dnia".


“Prostujcie ścieżki Panu”. (Joh 1,23)


A mój ukochany Jezus, poruszając się we mnie, powiedział do mnie: "Córko moja, jak myślisz, kiedy podarowałbym więcej: gdybym uwolnił narody od kar, na które zasłużyły swoją wielką winą, czy że dokonałem Odkupienia? xxxx

Kary były cierpieniami doczesnymi, Odkupienie było dobrem wiecznym, które nigdy się nie kończy. Gdybym uwolnił ich od kar, nie otworzyłbym im nieba, ani nie dał im prawa do chwały. Jednak dzięki temu, że dokonałem Odkupienia otworzyłem dla nich niebo i postawiłem ich na drodze do Domu Niebiańskiego przywracając im chwałę, którą utracili. Jeśli ma się działać na rzecz większego dobra, mniejsze musi zadowolić się odłożeniem na bok, tym bardziej, że to mniejsze miało służyć równowadze sprawiedliwości, a Moje Człowieczeństwo nie mogło, ani nie chciało sprzeciwić się tej boskiej równowadze.

Ponadto, bicze miały służyć, jako wezwanie dla stworzeń, jako głos mówiący, jako strażnicy, którzy mogliby obudzić je ze snu winy, jako zachęta do wyruszenia w drogę, jako światło do prowadzenia. W ten sposób były one również środkami, dzięki którym można było otrzymać dobra Zbawienia.

Nie chciałem zniweczyć tych pomocy i dlatego mimo Mojego przybycia na ziemię narody nie zostały całkowicie uwolnione od kar, na które zasłużyły. Tak więc, moja córko, myślisz, że uczyniłbym więcej, gdybym oszczędził narodom kar, tak koniecznych w tych czasach.

Gdy teraz widzisz, że nie jest ci to dane, życie staje się dla ciebie odrażające i chcesz wejść do niebiańskiej ojczyzny. Biedna córko, jak bardzo jesteś niczym noworodek w poznaniu Dóbr prawdziwych, wielkich i nieocenionych, które nigdy nie ustają, i [w poznaniu] dóbr małych i ograniczonych!

Czyż nie jest czymś większym tworzenie Królestwa Mojej Bożej Woli? Aby uczynić je znanym, przygotować drogę dla narodów, żeby weszły do tego Królestwa, obdarzyć je światłem swej wiedzy, aby je prowadzić, przywrócić błogość stworzeniom, pierwotny stan stworzenia i wzbogacić je o wszystkie dobra, które zawiera Boska Wola?

Korzyść, gdybyś uwolniła Narody od wszelkich kar, byłaby niczym w porównaniu z wielkim dobrem Królestwa Najwyższego FIAT.

Znajdujesz się więc w Moim własnym położeniu, że musisz zadowolić się tworzeniem Królestwa Boskiej Woli, która jest ponad wszystkim i musisz zadowolić się tym, że karcenia częściowo podążają swoim torem.

Tym bardziej, że zachowuję ciebie dla Królestwa Mojej Woli na ziemi - to jest twoja szczególna misja." ...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 21; 12 maja 1927)



24. März 1903, Tom 5 ; Dr Pflügl

Obwohl man nichts ist, kann man alles sein, wenn man mit Jesus zusammen ist.


Diesen Morgen kam der gepriesene Jesus, nachdem ich überaus bittere Tage hinter mir hatte, und verbrachte eine vertraute Zeit mit mir, so sehr, dass ich dachte, ich würde Ihn für immer besitzen. Doch plötzlich verschwand Er wie ein Blitz. Wer kann meinen Schmerz ausdrücken? Ich fühlte, dass ich verrückt wurde. Umso mehr, als ich beinahe sicher war, Ihn nie mehr zu verlieren. Während ich von Leiden verzehrt wurde, kam Er wie ein Blitz zurück, und mit klangvoller und ernster Stimme sagte Er zu mir: „Wer bist du, dass du erwartest, immer mit Mir zusammen zu sein?“ Und ich wagte zu antworten, verrückt, wie ich war: „Ich bin alles, wenn ich mit Dir zusammen bin. Ich fühle, dass ich nichts bin als ein Wille, der aus dem Schoß meines Schöpfers hervorgegangen ist, und solange er mit Dir vereint ist, fühlt er Leben, Existenz, Frieden, all das Gute seines Schöpfers. Ohne Dich fühle ich mich ohne Leben, verloren, ruhelos. Ich kann sagen, dass ich alle Übel erfahre. Um Leben zu haben und damit ich mich nicht verflüchtige, blickt dieser Wille, der aus Dir hervorgegangen ist, nach Deinem Schoß, Deinem Zentrum, und hier will er für immer bleiben.“ Jesus schien ganz bewegt zu sein, doch dann wiederholte Er abermals: „Doch wer bist du?“ Ich entgegnete: „Herr, ich bin nichts als ein Tropfen Wasser. Und solange dieser Tropfen Wasser in Deinem Meer ist, scheint es ihm, es wäre das ganze Meer. Wenn er nicht aus dem Meer herausgeht, bleibt er sauber und klar, sodass er dem Vergleich mit anderen Gewässern standhalten kann. Doch wenn er das Meer verlässt, wird er schlammig und wegen seiner Kleinheit verliert er sich.“ Ganz bewegt beugte Er sich zu mir herab, umarmte mich und sagte zu mir: „Meine Tochter, wer immer in Meinem Willen sein will, bewahrt Meine eigene Person in sich. Und selbst wenn er aus Meinem Willen herausgehen kann, da Ich ihn in seinem Willen frei erschaffen habe, wirkt Meine Macht ein Wunder, indem sie ihm die Teilnahme am Göttlichen Leben kontinuierlich gewährt. Aufgrund dieser Teilnahme empfängt er solche Kraft und Anziehungskraft der Einheit mit Meinem Göttlichen Willen, dass er selbst dann, wenn er aus Ihm herausgehen wollte, das nicht vermag. Das ist die kontinuierliche Kraft, die aus Mir hervorgeht – für jemand, der immer Meinen Willen tut, wovon Ich am vorhergegangenen Tag zu dir gesprochen habe.“

…………….

Ich fühlte mich bedrückt, nicht nur wegen der Beraubung meines süßen Jesus, sondern wegen der ständigen Androhung von schweren Züchtigungen naher Kriege und Revolutionen, so höllisch, dass es Schauder erregt. O Gott, welche Pein, von einer höheren Macht gezwungen zu sein, diese Übel zu sehen!

Die Verblendung der Führer der Nationen, welche die Vernichtung von Völkern planen, und meine Ohnmacht, mich mit meinen Leiden der göttlichen Gerechtigkeit entgegenstellen zu können, damit die Völker vor so vielen Übeln verschont würden.

Daher fühlte ich die Last des Lebens und sehnte mich brennend nach dem himmlischen Vaterland, da ich schon mit meinen Leiden den Lauf vieler Übel nicht aufhalten konnte. Und mein geliebter Jesus, der sich in meinem Inneren bewegte, sagte zu mir:

„Meine Tochter, was glaubst du, wo hätte Ich mehr geschenkt: wenn Ich die Völker von den Züchtigungen, die sie mit ihrer großen Schuld verdient haben, befreit hätte, oder dass Ich die Erlösung wirkte? Die Züchtigungen waren zeitliche Leiden, die Erlösung war ein ewiges Gut, das nie endet.

Wenn Ich sie von den Züchtigungen befreit hätte, hätte Ich ihnen weder den Himmel geöffnet noch das Recht auf die Herrlichkeit verliehen. Indem Ich jedoch die Erlösung wirkte, öffnete Ich ihnen den Himmel und setzte sie auf ihren Weg zur Himmlischen Heimat, indem Ich ihnen die verlorene Herrlichkeit zurückgab.

Wenn man ein größeres Gut wirken soll, muss sich das geringere damit begnügen, beiseite gestellt zu werden, umso mehr, als das kleinere der Ausgewogenheit der Gerechtigkeit dienen sollte, und meine Menschheit sich diesem göttlichen Gleichgewicht weder entgegensetzen konnte, noch wollte.

Zudem sollten die Geißeln als Aufruf an die Geschöpfe dienen, als sprechende Stimme, als Wächter, die sie vom Schlaf der Schuld aufrütteln konnten, als Ansporn, sich auf den Weg zu machen, als Licht, um sie zu leiten. So waren sie auch Mittel, um die Güter der Erlösung empfangen zu können.

Ich wollte diese Hilfen nicht vereiteln, und deshalb wurden die Völker trotz meiner Ankunft auf Erden nicht ganz von den verdienten Züchtigungen befreit. Nun, meine Tochter, du denkst, dass Ich mehr getan hätte, wenn Ich die Völker von den in diesen Zeiten so notwendigen Züchtigungen verschont hätte.

Da du nun siehst, dass dir dies nicht gegeben wird, wird dir das Leben zum Ekel und du möchtest ins himmlische Vaterland eingehen. Arme Tochter, wie sehr bist du Kleinkind in der Kenntnis der wahren und großen und unschätzbaren Güter, die nie aufhören, und [in der Erkenntnis] der kleinen und begrenzten Güter!

Ist es nicht etwas Größeres, das Reich meines Göttlichen Willens zu bilden? Um es bekannt zu machen, den Weg zu bereiten, damit die Völker in dieses Reich eintreten, das Licht seiner Kenntnisse zu verleihen, um sie zu führen, den Geschöpfen die Seligkeit zurückzugeben, den ursprünglichen Zustand der Schöpfung, und sie mit allen Gütern zu bereichern, die ein Göttlicher Wille enthält?

Die Wohltat, wenn du die Völker von allen Züchtigungen befreit hättest, wäre im Vergleich mit dem großen Gut des Reiches des Höchsten FIAT ein Nichts gewesen. Du befindest dich also in meiner eigenen Lage, dass du dich damit begnügen musst, das Reich des Göttlichen Willens zu bilden, das mehr ist als alles und musst dich damit zufriedengeben, dass die Züchtigungen zum Teil ihren Lauf nehmen.

Umso mehr, als Ich dich für das Reich meines Willens auf Erden bewahre – dies ist deine besondere Sendung.“ … (aus „Das Buch des Himmels“; DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 21; 12. Mai 1927)





ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI  Uroczystość  (Łk 2, 16-21)


16 Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. 17 Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. 18 A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. 19 Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. 20 A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. 21 Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię5, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki].


“Udali się też z pośpiechem…”(Łk 2,16)


... "Tak, tak, to, co ci polecam, to współpracować z Moją Łaską i aby być wierną, musisz być jak echo, które rozbrzmiewa w pustym pomieszczeniu: gdy tylko rozlegnie się głos, natychmiast po nim, bez najmniejszej zwłoki, rozlega się odgłos echa.

Dlatego, gdy tylko zaczniesz otrzymywać Moją łaskę, pozwól aby rozbrzmiewało echo twojej odpowiedzi, nawet nie czekając na dopełnienie Mojego daru."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 3; 22 stycznia 1900)

………………….

(...) Czy kiedy Jezus nas wzywa, jesteśmy natychmiast gotowi odpowiedzieć na Jego wezwanie? Boże wezwanie może być realizowane na różne sposoby: poprzez wewnętrzne lokucje, poprzez czytanie dobrych książek, poprzez dobry przykład. Ale może też dać się odczuć przez działanie Jego Łaski.

(z "Zegara 24 godzin Męki Jezusa Chrystusa" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; godzina od 2 do 3: Jezus przesłuchiwany przez Annasza, znieważony i uderzony w twarz)


"Znaleźli Maryję i Józefa z Dzieciątkiem leżącym w żłobie" (Łk 2,16)


Kontemplowałam misterium dzieciństwa Jezusa i powiedziałam sobie: "Moje małe dziecko, ileż to cierpieniom chciałeś się poddać? Nie wystarczyło Ci, żeby przyjść, jako dorosły, nie, chciałeś pojawić się jako dziecko i cierpieć w pieluchach, w ciszy, w bezruchu Twojego małego człowieczeństwa, stóp i rąk. I w jakim celu to wszystko?"

Gdy tak mówiłam, On poruszył się we mnie i odpowiedział mi: "Córko moja, dzieła Moje są doskonałe. Chciałem przyjść, jako małe dziecko, aby ubóstwić wszystkie ofiary i wszystkie drobne czyny dzieciństwa. Tak długo, jak dzieci nie popełniają grzechów, wszystko w Moim dzieciństwie jest przyjmowane i przebóstwione przeze Mnie. Wtedy, gdy zaczyna się grzech, zaczyna się oddzielenie stworzenia ode Mnie, oddzielenie, które jest bolesne dla Mnie i smutne dla nich."

A ja: "Jak to jest możliwe, skoro dzieci nie mają możliwości używania rozumu i nie mogą działać zasłużenie?". On odpowiedział: "Po pierwsze dlatego, że Ja daję zasługi przez łaskę; po drugie dlatego, że to nie z(ich) woli, że nie chcą zasługiwać, ale dlatego, że stan dzieciństwa, tak zarządzony przeze Mnie, pociąga to za sobą. Ponadto ogrodnik, który zasadził roślinę, nie tylko jest honorowany, ale także zrywa jej owoce, choć roślina nie ma rozumu; to samo dotyczy artysty, który wykonuje posąg i wielu innych rzeczy. Jedynie grzech niszczy wszystko i oddziela stworzenie ode Mnie; ale wszystko inne, nawet najbardziej błahe działanie, przechodzi ode Mnie do stworzenia i wraca do Mnie, naznaczone czcią [ze strony] Mojego stworzenia."

(z "Księgi Nieba"; do użytku prywatnego - tom 8; 30 grudnia 1908); DI Haslinger

…………………

Później mój słodki Jezus powrócił, był małym, czułym dzieckiem,

Szlochał, płakał i drżał z zimna, rzucił się w moje ramiona, abym go ogrzała.

Przycisnęłam Go bardzo mocno do siebie i zgodnie z moim zwyczajem wtopiłam się w Jego Wolę, aby znaleźć myśli wszystkich, razem z moimi, i otoczyć nimi drżące Dzieciątko Jezus: uwielbieniem każdego stworzonego intelektu; aby znaleźć spojrzenia wszystkich, aby wszyscy mogli patrzeć na Jezusa i rozproszyć Jego płacz; aby znaleźć usta, słowa i głosy wszystkich stworzeń, aby wszyscy mogli Go ucałować i aby przestał szlochać, i aby mogli Go ogrzać swoim oddechem.

Gdy to uczyniłam, Dzieciątko Jezus przestało łkać i płakać, i jakby się rozgrzało, powiedziało do mnie: "Córko moja, czy widziałaś, co mnie przyprawiło o drżenie, płacz i łkanie? Porzucenie przez stworzenia.

Ustawiłaś je wokół mnie, poczułem, że patrzą na Mnie, że jestem całowany przez wszystkich, a Mój płacz został uciszony.

Wiedz jednak, że Mój los Sakramentalny  jest jeszcze trudniejszy niż Mój los jako dziecka. Jaskinia była wprawdzie zimna, ale przestronna, było w niej powietrze do oddychania; Hostia też jest zimna, ale tak mała, że brakuje mi niejako powietrza; w jaskini miałem żłóbek z odrobiną siana jako posłanie; w życiu sakramentalnym nie mam nawet siana, a jako posłanie nic poza twardym i lodowatym metalem.

W grocie była Moja kochana Mama, która bardzo często brała mnie w swoje najczystsze ręce i okrywała mnie płomiennymi pocałunkami, aby mnie ogrzać, która uciszała mój płacz i karmiła mnie swoim najsłodszym mlekiem.

W Moim życiu sakramentalnym jest zupełnie odwrotnie: nie mam Matki. Kiedy biorą mnie na ręce, czuję dotyk niegodnych rąk, rąk, które pachną ziemią i gnojem. O, jakże czuję ten smród, większy niż gnój, który dostrzegłem w grocie! Zamiast okrywać Mnie pocałunkami, ranią Mnie czynami niegodnymi, a zamiast mleka dają Mi żółć świętokradztwa, obojętności, oziębłości.

W grocie św. Józef nigdy nie pozwolił, aby w nocy zabrakło małej latarni światła, ale jakże często pozostaję w ciemności tutaj, w Najświętszym Sakramencie, nawet w nocy!

O, o ileż bardziej bolesny jest mój los w tym Sakramencie! Ileż ukrytych łez, których nikt nie widział, ileż westchnień nie słyszanych!

Jeśli więc mój los jako dziecka poruszył Cię do litości, to tym bardziej musi Cię poruszyć Mój los sakramentalny".

(25. grudzień 1920 ; Księga Nieba 12)

…………………

Każdą chwilę Twojego życia chcę przypieczętować moim "kocham Cię": Kocham Cię w Twoich Narodzinach, kocham Cię w zimnie, które wycierpiałeś, kocham Cię w każdej kropli mleka, którą wypiłeś od Twojej Najświętszej Matki; zamierzam wypełnić moim "kocham Cię" pieluchy, którymi owijała Cię Twoja Matka; rozpościeram moje "kocham Cię" na tej ziemi, gdzie Twoja droga Matka położyła Cię w żłobie i gdzie Twoje najczulsze kończyny odczuwały szorstkość siana, ale bardziej niż siana, twardość serc...

(z "Księgi Nieba"; do użytku prywatnego -  tom 17; 17 maja 1925 )

…………………

Rzucił mi się w ramiona i powiedział bardzo świątecznie: "Moja córko, wiesz? Moja mamusia przygotowała dla Mnie ucztę przy Moich narodzinach. Czy wiesz jak? Dostrzegła morza miłości, które zstąpiły z Nieba wraz ze zstąpieniem Słowa Przedwiecznego. Słyszała nieustanne wołanie Boga, by chciał być wzajemnie kochanym, Nasze tęsknoty, Nasze palące westchnienia. Słyszała Moje jęki w swoim łonie. Często słyszała Mnie płaczącego i szlochającego, a nawet Mój szloch był oceanem miłości, który wysyłałem do każdego serca, aby być kochanym. A ponieważ nie widziałem Siebie kochanym, ona i Ja płakaliśmy. Nawet szlochaliśmy, ale każda łza i każdy szloch podwajały Moje oceany miłości, aby podbić stworzenia na drodze miłości. Ale niestety, one zamieniły te morza w cierpienie dla Mnie! I wykorzystałem te cierpienia, aby przekształcić je w tyle więcej oceanów miłości, za tyle cierpień, ile Mi zadali.

Otóż Moja mama chciała sprawić, abym się uśmiechnął przy Moich narodzinach i przygotowała ucztę dla swojego małego synka. Wiedziała, że nie mogę się uśmiechać, jeśli nie jestem kochany, ani nie mogę uczestniczyć w uczcie, jeśli nie ma przepływu miłości.

Ponieważ kochała Mnie jako prawdziwa Matka i posiadała oceany miłości na mocy Mojego FIAT i była Królową całego stworzenia, otoczyła niebo Swoją miłością i zapieczętowała każdą gwiazdę słowami "Kocham Cię, Synu" dla Mnie i dla wszystkich. Otoczyła słońce Swoim morzem miłości i odcisnęła Swoje "Kocham Cię, Synu" na każdej kropli światła i wezwała słońce, aby wypełniło swojego Stwórcę Swoim światłem i ogrzało Go, aby mógł usłyszeć "Kocham Cię" Swojej Mamy w każdej kropli światła. Wypełniła wiatr swoją miłością i każdy oddech opieczętowała "Kocham cię, synu". Następnie wezwała Go, aby pieścił Go Swoimi podmuchami i by On mógł usłyszeć w każdym powiewie wiatru: "Kocham Cię, kocham Cię, Mój synu". Otoczyła całe powietrze w Swoich morzach miłości, aby mógł słyszeć oddech miłości Matki, gdy oddycha. Pokryła całe morze Swoim morzem miłości, mknięcie każdej ryby, a morze szemrało: "Kocham Cię, Mój Synu".

I ryba zadrżała: "Kocham cię, kocham cię". Nie było niczego, co nie napełniłaby swojä miłością, a swoim panowaniem Królowej nakazała wszystkim, aby przyjęli Jej miłość, aby oddali Jej Jezusowi miłość Jego Mamy. Tak więc wszystkie ptaki wyśpiewywały miłość. Niektóre ćwierkały, inne trylowały miłość, nawet każdy atom ziemi był wypełniony Jej miłością. Oddech (fiato) zwierząt przyszedł z "Kocham Cię" Mojej Matki. Siano było wypełnione Jej miłością. Dlatego nie było niczego, co mógłbym zobaczyć lub dotknąć, gdzie nie mógłbym dostrzec słodyczy Jej miłości. W ten sposób przygotowała dla Mnie najpiękniejszą ucztę w Moich narodzinach: ucztę pełną miłości. To była wymiana  za Moją wielką miłość, którą Moja kochana Matka pozwoliła Mi znaleźć. I to Jej miłość ugasiła Mój płacz i ogrzała Mnie, gdy byłem sztywny z zimna w żłobie. Tym bardziej, że w Jej miłości znalazłem miłość wszystkich stworzeń. I za każdego pocałowała Mnie, przycisnęła Mnie do swego serca i kochała Mnie miłością matki za wszystkie swoje dzieci. I czułem Jej matczyną miłość w każdym z nich. Gdy dostrzegłem w każdym z nich Jej matczyną miłość, poczułem, jak kocham ich, jako Jej dzieci i moich ukochanych braci.

Moja córko, czego nie może uczynić miłość, ożywiona wszechmocnym FIAT? Ona staje się magnesem i przyciąga w nieodparty sposób. Usuwa każdą niezgodność. Swoim ciepłem przemienia i utwierdza tego, kogo kocha. Następnie upiększa w tak niesamowity sposób, że niebo i ziemia czują się oczarowane miłością. Niemożliwe jest dla Nas nie kochać stworzenia, które kocha. Cała Nasza potęga i Boska moc stają się bezsilne i słabe wobec zwycięskiej mocy Tego, który Nas kocha.

Dlatego i ty daj Mi ucztę, którą Moja Matka przygotowała dla Mnie przy narodzinach.

Ogarnij niebo i ziemię swoim "Kocham Cię, Jezu" i niech nic ci nie umknie, w czym nie było by biegu twojej miłości. Spraw, bym się uśmiechnął. Bo nie urodziłem się raz, ale zawsze rodzę się na nowo. I często Moje narodziny są bez uśmiechu i bez świętowania i pozostaję sam z Moimi łzami, szlochami i jękami, z chłodem, który sprawia, że drżę i drętwieją wszystkie Moje kończyny. Dlatego przyciśnij Mnie do swojego serca, aby ogrzać Mnie swoją miłością i  światłem Mojej Woli. Uformuj dla Mnie szatą, aby Mnie przyodziać.  W ten sposób ty również przygotujesz dla Mnie ucztę, a Ja przygotuję dla ciebie nową Miłość i nową Wiedzę o Mojej Woli".

(Tom 34; 1 stycznia 1937), Dr. Pflügl


1. Januar 1937; tom 34; Dr Pflügl

Das Fest, das die Königin des Himmels für Ihren Sohn Jesus bei Seiner Geburt vorbereitete. Wie die Liebe ein Magnet ist, der umwandelt und verschönert.


Ich dachte an die Inkarnation des Wortes und die Übermaße der Liebe der Gottheit, die Meere zu sein schienen, welche alle Geschöpfe einhüllten. Sie wollten fühlen lassen, wie sehr sie sie liebten, um geliebt zu werden. Sie erfüllten sie innen und außen und sie murmeln ständig, ohne je aufzuhören: ‚Liebe, Liebe, Liebe, Liebe geben Wir und Liebe wollen Wir.’ Und unsere Himmlische Mutter, die sich von dem ständigen Ruf des Ewigen verwundet fühlte, der Liebe gab und Liebe wollte, sah sich ganz aufmerksam, um Ihrem geliebten Sohn zu entsprechen, dem fleischgewordenen Wort, indem Sie Ihm eine Überraschung der Liebe bereitete. In diesem Augenblick trat das Himmlische Kind aus dem Mütterlichen Schoß und ich ersehnte es. Es warf sich in meine Arme und sagte ganz festlich zu mir: „Meine Tochter, weißt du? Meine Mama bereitete für Mich das Fest bei Meiner Geburt. Weißt du auch, wie? Sie nahm die Meere der Liebe wahr, die vom Himmel mit dem Herabsteigen des Ewigen Wortes herabkamen. Sie hörte den ständigen Ruf Gottes, der wiedergeliebt werden wollte, Unsere Sehnsüchte, Unsere brennenden Seufzer. Sie hörte Mein Stöhnen in Ihrem Schoß. Oft hörte Sie Mich weinen und schluchzen, und sogar Mein Stöhnen war ein Meer von Liebe, das Ich zu jedem Herzen sandte, um geliebt zu werden. Und da Ich Mich nicht geliebt sah, weinten Sie und Ich. Wir schluchzten sogar, doch jede Träne und jedes Schluchzen verdoppelte Meine Meere der Liebe, um die Geschöpfe auf dem Wege der Liebe zu besiegen. Doch ach, sie verwandelten diese Meere für Mich in Leiden! Und Ich verwendete die Leiden, um sie in weitere Meere der Liebe umzuwandeln, für ebenso viele Leiden, die sie Mir zufügten. Nun wollte Meine Mama Mich bei Meiner Geburt zum Lächeln bringen und das Fest für Ihren kleinen Sohn vorbereiten. Sie wusste, dass Ich nicht lächeln kann, wenn Ich nicht geliebt werde, noch an einem Fest teilnehmen kann, wenn die Liebe nicht läuft. Da Sie Mich als wahre Mutter liebte und kraft Meines FIAT Meere der Liebe besaß und die Königin der ganzen Schöpfung war, umhüllte Sie den Himmel mit Ihrer Liebe und besiegelte jeden Stern mit dem ‚Ich liebe Dich, o Sohn’ für Mich und für alle. Sie umhüllte die Sonne mit Ihrem Meer der Liebe und prägte jedem Tropfen Licht Ihr ‚Ich liebe Dich, o Sohn’ ein und rief die Sonne, um mit ihrem Licht ihren Schöpfer zu erfüllen und Ihn zu wärmen, damit Er in jedem Tropfen Licht das ‚Ich liebe Dich’ Seiner Mama hören konnte. Sie erfüllte den Wind mit Ihrer Liebe und in jedem Hauch siegelte sie das ‚Ich liebe Dich, o Sohn’. Dann rief Sie ihn, damit er mit seinen Stößen Ihn liebkoste und Er in jedem Windhauch hören möge: ‚Ich liebe Dich, Ich liebe Dich, o Mein Sohn’. Sie umhüllte die ganze Luft in Ihren Meeren der Liebe, damit Er beim Atmen den Atem der Liebe der Mutter hörte. Sie bedeckte das ganze Meer mit Ihrem Meer der Liebe, jedes Schnellen der Fische, und das Meer murmelte: ‚Ich liebe Dich, o Mein Sohn’. Und die Fische zitterten: ‚Ich liebe Dich, Ich liebe Dich’. Es gab nichts, das Sie nicht mit Ihrer Liebe erfüllte und mit Ihrer Herrschaft einer Königin befahl Sie allen, dass sie Ihre Liebe empfangen, um Ihrem Jesus die Liebe Seiner Mama zurückzugeben. So trillerten alle Vögel Liebe. Manche zwitscherten, andere trällerten Liebe, sogar jedes Atom der Erde war von Ihrer Liebe erfüllt. Der Hauch (fiato) der Tiere kam mit dem ‚Ich liebe Dich’ Meiner Mutter. Das Heu war von Ihrer Liebe erfüllt. Deshalb gab es nichts, was Ich sehen oder berühren würde, wo Ich nicht die Süßigkeit Ihrer Liebe wahrnehmen sollte. Damit bereitete Sie Mir das schönste Fest in Meiner Geburt: das Fest, ganz von Liebe. Es war der Austausch für Meine große Liebe, die Mich Meine geliebte Mutter finden ließ. Und es war Ihre Liebe, die Mein Weinen stillte und Mich wärmte, während Ich in der Krippe vor Kälte steif war. Umso mehr, als Ich in Ihrer Liebe die Liebe aller Geschöpfe fand. Und für jeden küsste Sie Mich, drückte Mich an Ihr Herz und liebte Mich mit der Liebe einer Mutter für alle Ihre Kinder. Und Ich fühlte in jedem einzelnen Ihre Mütterliche Liebe. Ich fühlte Mich sie als Ihre Kinder lieben und als Meine geliebten Brüder. Meine Tochter, was kann die Liebe nicht tun, belebt von einem allmächtigen FIAT? Sie macht sich zum Magneten und zieht auf eine unwiderstehliche Weise an. Sie entfernt jede Unähnlichkeit. Mit ihrer Wärme wandelt sie um und bestätigt den, den sie liebt. Dann verschönert sie auf eine unglaubliche Weise, dass Himmel und Erde sich hingerissen fühlen, zu lieben. Ein Geschöpf nicht zu lieben, das liebt, das ist für Uns unmöglich. Unsere ganze Macht und Göttliche Kraft werden machtlos und schwach vor der siegreichen Kraft dessen, der Uns liebt. Gib deshalb auch du Mir das Fest, das Meine Mutter Mir bei der Geburt bereitete. Hülle Himmel und Erde mit deinen ‚Ich liebe Dich, o Jesus’ ein und lasse dir nichts entfliehen, wenn deine Liebe nicht läuft. Bringe Mich zum Lächeln. Denn Ich wurde nicht ein einziges Mal, sondern Ich werde stets neu geboren. Und oft sind Meine Geburten ohne Lächeln und ohne Fest und Ich bleibe mit Meinen Tränen, dem Schluchzen und Wimmern allein, mit einer Kälte, die Mich zittern lässt und alle Meine Glieder betäubt. Drücke Mich deshalb an dein Herz, um Mich mit deiner Liebe zu wärmen und mit dem Licht Meines Willens. Bilde für Mich das Gewand, um Mich zu kleiden. So wirst auch du Mir das Fest bereiten und Ich werde es für dich machen, indem Ich dir neue Liebe und neue Kenntnisse Meines Willens gebe.“  

…………………

Ich betrachtete das Mysterium der Kindheit Jesu und sagte mir: „Mein Kindchen, wie vielen Leiden wolltest Du Dich unterwerfen? Es reichte Dir nicht, als Erwachsener zu kommen, nein, Du wolltest als Kind erscheinen und die Windeln, das Schweigen, die Unbeweglichkeit deiner kleinen Menschheit, der Füße und Hände erleiden. Und wozu dies alles?“ Als ich so sprach, bewegte Er sich in meinem Inneren und antwortete mir:

„Meine Tochter, meine Werke sind vollkommen. Ich wollte als kleines Kind kommen, um alle Opfer und alle geringfügigen Handlungen der Kindheit zu vergöttlichen. Solange also die Kinder keine Sünden begehen, wird alles in meiner Kindheit aufgenommen und von Mir vergöttlicht. Wenn dann die Sünde beginnt, beginnt die Trennung des Geschöpfes von Mir, eine Trennung, die für Mich schmerzlich und für sie traurig ist.“

Und ich: „Wie ist dies möglich, da die Kinder keinen Vernunftgebrauch besitzen und nicht verdienstvoll handeln können?“ Er erwiderte:

„Erstens, weil Ich das Verdienst aus Gnade verleihe, zweitens, weil es nicht willentlich geschieht, dass sie nicht verdienen wollen, sondern weil der von Mir so verfügte Zustand der Kindheit dies mit sich bringt. Außerdem wird ein Gärtner, der eine Pflanze gepflanzt hat, nicht nur geehrt, sondern er pflückt auch deren Frucht, obwohl die Pflanze keine Vernunft hat; dasselbe gilt für einen Künstler, der eine Statue herstellt und für vieles andere.

Die Sünde allein ist es, die alles zerstört und das Geschöpf von Mir trennt; aber alles andere, auch die trivialste Handlung, geht von Mir aus zum Geschöpf und kehrt zu Mir zurück, versehen mit dem Stempel der Ehre [seitens] meiner Schöpfung.“

(aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 8; 30. Dezember 1908)




5. Dzień Oktawy Bożego Narodzenia (Łk 2,22-35)


22 Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. 23 Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. 24 Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

25 A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. 26 Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. 27 Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, 28 on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:29 «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemuw pokoju, według Twojego słowa.30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,31 któreś przygotował wobec wszystkich narodów:32 światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». 33 A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. 34 Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. 35 A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».36 Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem 37 i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 38 Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.


“..Przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu.(Łk 2, 22)


Moja droga córko, nie odchodź ode Mnie, podążaj za Mną wszędzie. Minęło czterdzieści dni od narodzenia małego Jezusa Króla i Boży FIAT wezwał Nas do świątyni, abyśmy wypełnili prawo i ofiarowali mojego Syna. Udaliśmy się więc do świątyni. Był to pierwszy raz, gdy wyszłam ze swoim ukochanym Dzieciątkiem. Oznaka cierpienia pojawiła się w moim Sercu, gdyż szłam złożyć Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Następnie weszliśmy do świątyni. Najpierw uczciliśmy Majestat Boży, a potem wezwaliśmy kapłana. Składając Dziecię w jego ręce, ofiarowałam Niebieskie Dzieciątko Ojcu Przedwiecznemu, oddając Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Kapłanem był Symeon. Gdy złożyłam Dziecię w jego ręce, on rozpoznał w Nim Boże Słowo i poczuł ogromną radość. Po ofiarowaniu, przyjmując postawę proroka, przepowiedział wszystkie moje boleści. Och, jakże Najwyższy FIAT wybił w moim matczynym Sercu, i to donośnym i dźwięcznym głosem, nieszczęsną tragedię wszystkich boleści mojego małego Synka! Ale najbardziej zraniły Mnie słowa, które wypowiedział do Mnie święty prorok: „To drogie Dziecię będzie zbawieniem i upadkiem dla wielu oraz powodem sprzeczności”. Gdyby Wola Boża Mnie nie podtrzymała, natychmiast bym umarła z czystego bólu. Natomiast dała Mi życie i posłużyła się moim bólem, aby utworzyć we Mnie królestwo boleści w królestwie swojej własnej Woli. Tak więc oprócz prawa Matki, które miałam nad wszystkimi, nabyłam również prawo Matki i Królowej wszystkich boleści. Ach tak, moim cierpieniem nabyłam pieniążek, aby spłacić długi moich dzieci, nawet tych niewdzięcznych dzieci.

(z "Maryja Dziewica w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luisy Piccarrety: Dzień 23)

12 „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją” (Mt 2,11). Istnieją drobne szczegóły, w zupełnie drugorzędnych sprawach, w których Luiza nie jest zbieżna z faktami z Ewangelii. Służą jedynie temu, aby dać do zrozumienia, że nie należy przykładać tej samej wagi do tego, co pisze Luiza, jak do Pisma Świętego oraz że to, co pisze, należy rozpatrywać w świetle Słowa Bożego.13 Szczegół ten nie wynika z tekstu Ewangelii św. Łukasza (Łk 2,25-35). Ewangelia daje raczej do zrozumienia, że nie był on kapłanem w świątyni. Komentarz jest taki sam jak w poprzednim przypisie. Istota myśli się nie zmienia.


" A Twoją duszę miecz przeniknie" (Łk 2,35).


Tego ranka Jezus odnowił we mnie bóle ukrzyżowania; obecna była także nasza Królowa Mama, a Jezus, mówiąc o Niej, powiedział:

"Moje własne Królestwo było w Sercu Mojej Matki, a to dlatego, że Jej Serce nigdy nie było w najmniejszym stopniu niespokojne; tak, że chociaż cierpiała niezmierzone bóle w niezmierzonym morzu Męki, a Jej serce było przeszywane z boku na bok mieczem boleści, to jednak nie doznała najmniejszego tchnienia niepokoju.

Ponieważ Moje Królestwo jest królestwem Pokoju, dlatego mogłem w Niej szerzyć Moje królestwo i panować swobodnie bez przeszkód."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 2; 4 lipca 1899)

………………….


Córko moja, musisz wiedzieć, że w świetle Woli Bożej wiedziałam już o wszystkich cierpieniach, które miały Mnie dotknąć, nawet o tych, o których nie powiedział Mi święty prorok. Ale gdy w tym uroczystym momencie ofiarowania mojego Syna ponownie o nich usłyszałam, poczułam się tak głęboko zraniona, że moje Serce zaczęło krwawić i otworzyło głębokie rany w mojej duszy. Posłuchaj swojej Mamy. W twoich cierpieniach i w bolesnych spotkaniach, których ci nie brakuje, nigdy się nie załamuj. Wręcz przeciwnie, z heroiczną miłością pozwól Woli Bożej zająć w twoich boleściach Jej królewskie miejsce, tak aby przemieniła je w pieniążki o nieskończonej wartości, którymi będziesz mogła spłacić długi twoich braci i wykupić ich z niewoli ludzkiej woli, aby jako wolne dzieci mogli ponownie wkroczyć do królestwa Bożego FIAT.

(z "Maryja Dziewica w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luisy Piccarrety: Dzień 23)


29.12.2023

„Sie brachten das Kind nach Jerusalem hinauf, um es dem Herrn zu weihen“ (Lk 2,22)

… „Meine Tochter, entferne dich nicht von mir, folge mir immer nach. Die vierzig Tage nach der Geburt des kleinen Königs Jesus sind vergangen, das göttliche FIAT ruft uns zum Tempel auf, um dem Gesetz der Tempelaufopferung meines Sohnes nachzukommen; es war das erste Mal, dass ich mit meinem süßen Kind ausging.

Eine Ader des Schmerzes öffnete sich in meinem Herzen, da ich hinging und Ihn als Opfer für die Rettung aller anbot. Im Tempel angelangt, beteten wir zuerst die Göttliche Majestät an, dann rief ich den Priester und nachdem ich Jesus in meine Arme nahm, opferte ich das himmlische Kind dem Ewigen Vater als Opfer für die Rettung aller auf.

Der Priester war Simeon; kaum hatte ich Jesus in seine Arme gelegt, erkannte er, dass es das Göttliche Wort war und jubelte vor unendlicher Freude und nach der Aufopferung prophezeite er alle meine Schmerzen und Leiden. O, wie schmerzvoll ließ das Höchste FIAT die Ankündigung der verhängnisvollen Tragödie aller Leiden, die mein Sohn zu dulden haben werde, an mein mütterliches Herz dringen.

Das was mich aber am meisten traf, waren die Worte, die mir der heilige Prophet sagte: „Dieses liebe Kind wird die Rettung und der Untergang Vieler und Zeichen des Widerspruchs sein.“

Wenn der Göttliche Wille mir nicht beigestanden wäre, wäre ich auf der Stelle vor lauter Schmerz gestorben. So verlieh Er mir das Leben und bediente sich, um in mir das Reich des Schmerzes seines eigenen Willens zu bilden.

Zu meinem Recht als Mutter, das ich über alle hatte, fügte sich das Recht der Mutter und Königin aller Schmerzen hinzu. O ja, mit meinen Schmerzen erkaufte ich mir das Recht, um die Schulden meiner Kinder zu zahlen und auch jene der undankbaren Kinder.

Meine Tochter, du musst wissen, dass ich im Licht des Göttlichen Willens schon alle Schmerzen kannte, die mich treffen würden und diese waren auch zahlreicher als jene, die mir der heilige Prophet angekündigt hatte, aber sie wieder in diesem so feierlichen Akt der Aufopferung meines Sohnes zu hören, traf mich derart, dass mein Herz blutete und sich in meiner Seele tiefe Klüfte öffneten.

In deinen Leiden, in den schmerzhaften Begegnungen, die dir nicht fehlen werden, höre auf deine Mama, lass dich nicht entmutigen, sondern sieh mit heldenhafter Liebe zu, dass der Göttliche Wille seinen königlichen Platz in deinen Leiden findet, damit Er sie in kleine Münzen von unendlichem Wert verwandeln kann, mit denen du die Schulden deiner Brüder zahlen kannst, um sie aus der Knechtschaft des menschlichen Willens zu erlösen und sie als freie Kinder im Reich des Göttlichen FIAT zurückzuführen.“ (aus „Die Jungfrau Maria im Reich des Göttlichen Willens“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta: 23. Tag)

„Dir selbst aber wird ein Schwert durch die Seele dringen“ (Lk 2,35)

An diesem Morgen erneuerte Jesus in mir die Schmerzen der Kreuzigung; unsere Königin Mama war auch anwesend, und Jesus, der von Ihr sprach, sagte:

„Mein eigenes Königreich war im Herzen meiner Mutter, und zwar deshalb, weil ihr Herz niemals auch nur im geringsten beunruhigt war; sodass sie, obwohl sie im unermesslichen Meer der Passion unermessliche Schmerzen litt, und ihr Herz von einer Seite zur anderen vom Schwert des Kummers durchbohrt wurde, doch nicht den geringsten Hauch von Beunruhigung erfuhr.

Da mein Reich ein Reich des Friedens ist, konnte Ich also in ihr mein Reich ausbreiten und freimütig ohne Hindernis herrschen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 2; 4. Juli 1899)





ŚWIĘTYCH MŁODZIANKÓW, MĘCZENNIKÓW Święto (Mt 2, 13-18)


13 Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». 14 On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; 15 tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego.

16 Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. 17 Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: 18 Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma.


Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». (Mt 2, 13)


Dusza do swojej pogrążonej w boleści Królowej:

Moja wszechwładna Mamo, Twoja mała córka odczuwa potrzebę przyjścia na Twoje kolana, aby Ci dotrzymać towarzystwa. Widzę, jak smutek maluje się na Twojej twarzy. Widzę kilka przelotnych łez, które spływają z Twoich oczu. Słodkie Dzieciątko drży, płacze i szlocha. Święta Mamo, przyłączam moje boleści do Twoich, aby Cię pocieszyć i uciszyć płacz Niebieskiego Dzieciątka. Ale och, moja Mamo, nie odmawiaj mi zdradzenia tajemnicy: co grozi mojemu drogiemu Dzieciątku?

Lekcja Królowej Matki:

Moja najdroższa córko, dzisiaj Serce twojej Mamy jest tak przepełnione miłością i cierpieniem, że nie mogę się powstrzymać od płaczu. Wiesz, że przybyli Trzej Królowie, którzy zrobili rozgłos w Jerozolimie, dopytując się o nowego Króla. Okrutny Herod z obawy, że zostanie pozbawiony tronu, wydał rozkaz zabicia mojego słodkiego Jezusa, mojego drogiego życia, a razem z Nim wszystkich innych dzieci. Córko moja, co za ból! Chcą zabić Tego, który przyszedł, by dać życie wszystkim i przynieść światu nową erę pokoju, szczęścia i łaski! Co za niewdzięczność! Co za przewrotność! Ach, moja córko, dokąd prowadzi zaślepienie ludzką wolą! Prowadzi do okrucieństwa oraz do związania rąk samemu Stwórcy, i to do tego stopnia że stworzenie staje się panem własnego Stwórcy. Współczuj Mi więc, moja córko, i staraj się uciszyć płacz słodkiego Dzieciątka. Płacze Ono z powodu ludzkiej niewdzięczności, gdyż chcą Je zabić, i to ledwo narodzone. My zaś, aby Je uratować, zmuszeni jesteśmy uciekać. Święty Józef dostał już od anioła powiadomienie, żebyśmy jak najszybciej udali się do obcego kraju. Dołącz do Nas, droga córko, nie zostawiaj Nas samych, a Ja nadal będę ci udzielać moich lekcji, ukazujących wielkie zło ludzkiej woli. Musisz wiedzieć, że jak tylko człowiek odstąpił od Woli Bożej, zerwał relacje ze swoim Stwórcą. Wszystko, co Bóg stworzył na ziemi, należało do niego, ale człowiek, nie czyniąc Woli Bożej, stracił wszelkie prawa i można powiedzieć, że nie miał, gdzie się podziać. Stał się więc biednym wygnańcem, pielgrzymem, który nie miał swojego stałego miejsca, i to nie tylko na duszy, ale i na ciele. Wszystko stało się niestałe dla biednego człowieka. I jeśli posiadał coś nietrwałego, to dzięki przewidywanym zasługom Niebieskiego Dzieciątka. A to dlatego, że Bóg przeznaczył całe wspaniałe Stworzenie dla tych, którzy mieli czynić Wolę Bożą i żyć w Jej królestwie. Jeśli pozostali z wysiłkiem coś zdobywają, to są prawdziwymi złodziejaszkami swojego Stwórcy, i słusznie – nie chcą czynić Woli Bożej, a chcą dóbr, które do Niej należą! Córko moja, posłuchaj, jak bardzo cię kochamy Ja i to drogie Dziecię, które o świcie życia udaje się na wygnanie do obcego kraju, aby uwolnić cię z wygnania, na jakie skazała cię ludzka wola. Pragnie przywołać cię do życia, nie w obcym kraju, ale w twojej ojczyźnie, którą dał ci Bóg, gdy zostałaś stworzona, czyli w królestwie Najwyższego FIAT. Córko mojego Serca, miej litość nad łzami swojej Matki i nad łzami tego słodkiego i drogiego Dzieciątka, ponieważ płacząc, prosimy cię, abyś nigdy nie czyniła swojej woli. Powróć, prosimy cię, błagamy, na łono Woli Bożej, która tak bardzo cię pragnie. Droga córko, wśród boleści z powodu ludzkiej niewdzięczności i wśród ogromnej radości i wielkiego szczęścia, jakie przynosił Nam Boży FIAT oraz wśród święta, jakie całe Stworzenie przygotowywało słodkiemu Dziecięciu, ziemia pod naszymi stopami znowu pokrywała się zielenią i kwiatami, aby złożyć hołd swojemu Stwórcy. Słońce się w Niego wpatrywało i wielbiło Go swoim światłem. Czuło się zaszczycone, że może Mu dać światło i ciepło. Wiatr Go muskał. Ptaki, niemal jak obłoki, zniżały się i wokół Nas latały. Swoimi trelami i świergotem wyśpiewywały najpiękniejsze kołysanki kochanemu Dzieciątku, aby uciszyć Jego płacz i ukołysać Go do snu. Córko moja, ponieważ Wola Boża w Nas przebywała, mieliśmy władzę nad wszystkim. Dotarliśmy więc do Egiptu, a po pewnym, i to długim czasie anioł Pana powiadomił Świętego Józefa, że mamy powrócić do domu w Nazarecie, ponieważ okrutny tyran zmarł. I tak wróciliśmy do naszej ojczystej ziemi. Otóż Egipt symbolizuje ludzką wolę, ziemię pełną bożków. Gdziekolwiek przechodziło Dziecię Jezus, obalało te bożki i wrzucało je do piekła. Jak wiele bożków posiada ludzka wola! Bożki pychy, samouwielbienia i namiętności, które  gnębią biedne stworzenie! Bądź więc czujna i posłuchaj swojej Mamy, która poniosłaby każdą ofiarę, aby uniemożliwić ci czynienie twojej woli, i oddałaby nawet własne życie, aby przekazać ci wielkie dobro, dzięki któremu mogłabyś nieustannie żyć w łonie Woli Bożej. Dusza:

Najsłodsza Mamo, jak bardzo Ci dziękuję, że pozwalasz mi zrozumieć wielkie zło ludzkiej woli! Tak więc dla bólu, który znosiłaś podczas wygnania w Egipcie, proszę Cię, spraw, aby moja dusza opuściła wygnanie mojej woli, i pozwól mi powrócić do drogiej ojczyzny Woli Bożej.

Ofiara:

Dzisiaj, aby Mi oddać cześć, ofiarujesz twoje czyny, połączone z moimi, jako dowód wdzięczności świętemu Dzieciątku i poprosisz Je, aby wstąpiło do Egiptu twojego serca i zamieniło je całkowicie w Wolę Boga. Modlitwa: Moja Mamo, zamknij małego Jezusa w moim sercu, aby mógł je całkowicie przemienić w Wolę Bożą.


Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. (Mt 2, 16)


Dziś rano byłam na zewnątrz siebie i zobaczyłam całe niebo usiane krzyżami - małymi, dużymi, średnimi; te większe świeciły bardziej. Widok tych wielu krzyży zdobiących firmament był niezwykle słodkim oczarowaniem; były one bardziej promienne niż słońce.

Wtedy niebo jakby się otworzyło i można było zobaczyć i usłyszeć ucztę, jaką święci sprawowali dla krzyża. W tym dniu bardziej świętowano tych, którzy więcej wycierpieli. Można było w pewnym stopniu odróżnić męczenników od tych, którzy cierpieli w sposób ukryty. O, jak krzyż był ceniony w tym błogosławionym miejscu i ci, którzy cierpieli więcej!

Gdy to ujrzałam, rozległ się głos po całym niebie, mówiąc:

"Gdyby Pan nie zesłał krzyży na ziemię, byłby jak ojciec, który nie ma żadnej miłości dla własnych dzieci - który woli je widzieć biedne i zniesławione, zamiast uhonorowane i bogate."

Co do reszty, którą zobaczyłam podczas tego święta, nie mam słów, aby to opisać. Czuję to w sobie, ale nie potrafię tego wyrazić, więc milczę.

(z "Księgi Nieba"; tom 3;  3 maja 1900)



3. Mai 1900 ; BDH 3: Dr Pflügl

Das Fest des Kreuzes im Himmel.

Diesen Morgen fand ich mich aus mir heraus. Ich sah den ganzen Himmel mit Kreuzen beschlagen – einige klein, einige groß, manche mittel; manche, die größer waren, gaben mehr Glanz. Es war ein überaus süßer Zauber, so viele Kreuze das Firmament zieren zu se- hen, strahlender als Sonnen. Dann schien es, dass der Himmel sich öffnete. Man konnte das Fest sehen und hören, das die Heiligen für das Kreuz veranstalteten. Jene, die mehr gelitten hatten, wurden an diesem Tag mehr gefeiert. Man konnte auf eine bestimmte Art die Märtyrer und jene unterscheiden, die auf verborgene Weise gelitten hatten. O wie wurde an diesem gesegneten Ort das Kreuz geschätzt und jene, die mehr gelitten hatten! Als ich dies sah, hallte eine Stimme durch den ganzen Himmel wider und sagte: „Wenn der Herr nicht die Kreuze auf die Erde senden würde, wäre Er wie ein Vater, der keine Liebe zu seinen eigenen Kindern hätte – der sie arm und entehrt sehen will anstatt geehrt und reich.“ Für das Übrige, das ich während dieses Festes sah, habe ich keine Worte, um es zu beschreiben. Ich kann es in meinem Innern fühlen, doch ich bin nicht in der Lage, es auszudrücken; so bleibe ich still.




ŚW. SZCZEPANA, PIERWSZEGO MĘCZENNIKA

Święto (MT 10, 17-22)


17 Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. 18 Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. 19 Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, 20 gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. 21 Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. 22 Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.


Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. (MT 10, 22)



"Moja córko, Moja Wola obejmuje wszystko, obejmuje wszystkie cierpienia, wszystkie tortury, wszystkie bóle, które zaistniały w ciągu wszystkich wieków.

Oto więc Moje Człowieczeństwo obejmowało wszystko, każde cierpienie, każde męczeństwo stworzeń, ponieważ Moje Życie nie było niczym innym, jak Życiem Woli Bożej; i to było stosowne, nie tylko dla dokończenia Dzieła Odkupienia, ale po to, abym mógł mianować się Królem, Pomocą i Siłą dla wszelkich męczarni, bólów i cierpień.

Gdybym nie zawierał w sobie źródła wszystkich męczarni, bólów i cierpień, jakże mógłbym nazywać się Królem wszystkich i posiadać w sobie źródło wszelkiej pomocy, wsparcia, siły i łaski, która jest potrzebna w każdym cierpieniu stworzeń? Trzeba mieć, żeby móc dawać.

Dlatego tyle razy mówiłem ci, że misja powołania duszy do życia w Mojej Woli jest największa, najwyższa i najwznioślejsza; nie ma żadnej innej, która mogłaby się z nią równać.

Bezmiar Mojej Woli sprawi, że osiągnie ona wszystkie męczeństwa, cierpienia i bóle, sama Moja Wola da jej boską siłę do ich znoszenia, uformuje w niej źródło męczeństw i bólów, a sama Moja Wola przeznaczy ją na Królową wszystkich męczeństw, bólów i cierpień.

Czy widzisz, co to znaczy żyć w Mojej Woli? Nie cierpieć tylko jedno męczeństwo, ale wszystkie męczeństwa, nie jedno karcenie i jeden ból, ale wszystkie karcenia i wszystkie bóle.

Oto więc konieczność, aby Moja Wola była życiem dla tej duszy, bo inaczej kto by jej dał siłę do tak wielu cierpień?

A gdyby tak nie było, jak można by powiedzieć, że dusza, która żyje w Mojej Woli, jest siłą męczennika? Jeśli nie zawierała w sobie substancji tego cierpienia, to jakże inaczej mogłaby być siłą dla innego? Wówczas byłaby to fraza słowna, fantazja, a nie rzeczywistość.

Widzę, że jesteś wstrząśnięta słysząc to: nie, nie obawiaj się: tak wiele męczeństw, bólów i cierpień zostanie odpłaconych niezliczonymi radościami, rozkoszami i łaskami, których niewyczerpanym źródłem będzie sama Moja Wola.

Jest to również sprawiedliwe: jeśli Moja Wola utworzy w duszy, która w Niej żyje, źródło bólów, jako pomoc dla całej rodziny ludzkiej, to jest również słuszne, aby utworzyła źródło rozkoszy i łask, z tą różnicą, że źródło bólów będzie miało swój kres, gdyż rzeczy tu na dole, jakkolwiek wielkie by były, są zawsze ograniczone; źródło rozkoszy natomiast pochodzi z góry, jest boskie, a więc bez ograniczeń.

Dlatego odwagi, by iść drogą w Mojej Woli".

(z "Księgi Nieba"; Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 14; 23 sierpnia 1922)




Uroczystość Wigilii BOŻEGO NARODZENIA (Łk 2, 1-14)


1 W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. 2 Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. 3 Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. 4 Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, 5 żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. 6 Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. 7 Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.8 W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. 9 Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. 10 Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: 11 dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. 12 A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». 13 I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:

14 «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania».


Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. (Łk 2,6)


Jest zwyczajem Mądrości Przedwiecznej ustalenie aktów stworzenia w celu osiągnięcia dobra, które Ona chce mu wyświadczyć.

Stało się to wtedy, gdy Odkupienie przyszło na ziemię przez Słowo Przedwieczne. Cztery tysiące lat musiało upłynąć, a w tym czasie zostały ustalone wszystkie akty, które stworzenia powinny wykonać, aby się dysponować i zasłużyć na tak wielkie dobro, jakim jest Odkupienie, a także wszystkie łaski i wiedza, których Najwyższy Majestat powinien udzielić, aby mogły one poznać to dobro, które  miało im przynieść zstąpienie Słowa pośród nich.

Dlatego byli patriarchowie, święci ojcowie, prorocy i wszyscy sprawiedliwi Starego Testamentu, którzy mieli przygotować drogę przez swoje akty i schody, aby osiągnąć wypełnienie długo oczekiwanego Odkupienia. Ale to nie wystarczyło, bo choć ich czyny były dobre i święte, to istniał jeszcze wysoki mur grzechu pierworodnego, który utrzymywał podział między nim,i a Bogiem.

Wymagało to zatem dziewicy, poczętej bez zmazy grzechu pierworodnego, niewinnej, świętej i ubogaconej przez Boga wszelkimi łaskami, która przejęła wszystkie dobre akty z okresu tych czterech tysięcy lat, i uczyniła je niejako swoimi własnymi, okrywając je swoją niewinnością, świętością, i czystością w taki sposób, że Bóg widział te (dobre)akty poprzez akty tej niewinnej, i świętej istoty, która nie tylko objęła wszystkie akty osób Starego Przymierza ale przewyższyła je wszystkie swoimi (boskimi - bo w w Woli Bożej)]Aktami; dlatego uzyskała zstąpienie SŁOWA na ziemię.

Ze wszystkimi dobrymi aktami ze starego testamentu było tak, jak z tym, który ma dużo złota i srebra, ale na tym szlachetnym metalu nie jest wybity wizerunek króla, który nadaje temu metalowi jego wartość pieniężną. Chociaż więc ma wartość samą w sobie, to jednak nie można tego nazwać wartością pieniężną, która może krążyć w królestwie na prawach waluty. Przypuśćmy jednak, że to złoto lub srebro zostało nabyte przez króla, który nadając mu teraz formę monety, wybił na niej pieczęć swojego wizerunku: w ten sposób złoto to nabyło prawo waluty.

Tak uczyniła Dziewica: opieczętowała te akty swoją niewinnością, swoją świętością, Wolą Bożą, którą posiadała w stanie nienaruszonym i ukazała je wszystkie razem Boskości, i [w ten sposób] otrzymała upragnionego Odkupiciela. W ten sposób Dziewica dopełniła wszystkich aktów wymaganych, aby Słowo zstąpiło na ziemię."

(z "Księgi Nieba”; tom 18; 12 listopada 1925)


W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą.(Łk 2,8)


... "Moja córko, Akt Moich Narodzin był najbardziej uroczystym Aktem w całym stworzeniu. Niebo i ziemia pogrążyły się w najgłębszej adoracji na widok Mojego Małego Człowieczeństwa, które Moja Boskość trzymała, jakby zamknięte w (sobie)ścianami.

Tak więc w chwili Moich Narodzin panował akt ciszy, głębokiej adoracji i modlitwy: Moja Mama modliła się i była zachwycona mocą cudu, który się z Niej wyłonił, modlił się święty Józef, modlili się aniołowie, a całe Stworzenie czuło, jak odnawia się w Nim siła Miłości Mojej stwórczej Mocy. Wszystkie rzeczy doznały czci i prawdziwej chwały, ponieważ Ten, który je stworzył, zechciał ich użyć do tego, czego potrzebowało Jego Człowieczeństwo. Słońce czuło się zaszczycone, że powinno dawać swoje światło i blask swemu Stwórcy; uznało Tego, który je stworzył, za swego prawdziwego Pana i uczciło Go uroczyście i honorowo, dając Mu swoje światło. Ziemia poczuła się zaszczycona, gdy ujrzała Mnie leżącego w żłobie, poczuła się dotknięta Moimi czułymi członkami i rozweseliła się z radości cudownymi znakami. Całe stworzenie, wszystkie stworzone istoty, ujrzały pośród siebie swego prawdziwego Króla i Pana; poczuły się zaszczycone i każde z nich chciało Mi służyć: woda chciała ugasić moje pragnienie, ptaki zabawiały Mnie swoim ćwierkaniem i śpiewem, wiatr chciał Mnie pieścić, powietrze Mnie całowało, wszyscy chcieli złożyć Mi swój niewinny hołd.

Tylko niewdzięczni ludzie się wahali - choć wszyscy czuli w sobie coś niezwykłego, radość, potężną siłę: ale dusili wszystko i nie ruszali się(z miejsca). Chociaż przywoływałem ich łzami, westchnieniami i szlochami, nikt się nie ruszył, z wyjątkiem kilku pasterzy. A przecież przyszedłem na ziemię dla człowieka, aby mu się ofiarować, aby go zbawić i doprowadzić do Mojego niebiańskiego domu!

Dlatego z niepokojem czekałem, czy człowiek przyjdzie do Mnie, aby przyjąć wielki Dar Mojego Bosko-ludzkiego życia: dlatego we Wcieleniu nie uczyniłem nic innego, jak tylko oddałem się pod władzę człowieka.

We Wcieleniu oddałem się władaniu Mojej umiłowanej Mamy, a przy Narodzeniu przyłączył się do Mnie święty Józef, któremu powierzyłem Dar Mojego Życia. A ponieważ Moje dzieła są wieczne i nie mają końca, tak Boskość, to Słowo, które zstąpiło z nieba, nie wycofało się już więcej z Ziemi, aby mogło nieustannie udzielać się wszystkim ludziom.

Dopóki żyłem, dawałem siebie odsłoniętego, a potem, na kilka godzin przed moją śmiercią, dokonałem wielkiego cudu, pozostawiając Siebie w Sakramencie, aby każdy, kto mnie pragnie, mógł otrzymać wielki Dar Mojego życia. Nie zwracałem uwagi na obelgi, które Mi zgotowali, ani na ich odmowę przyjęcia Mnie. Powiedziałem do siebie: "Dałem siebie i nie chcę się już wycofywać".

Mogą zrobić ze Mną, co zechcą, ale Ja zawsze będę przy nich i do ich dyspozycji"

Moja córko, to jest istota prawdziwej miłości, to jest działanie Boga: stać mocno i nie wycofywać się nawet za cenę jakiejkolwiek ofiary. Ta niezłomność w Moich dziełach jest Moim zwycięstwem i Moją największą chwałą oraz znakiem tego, czy człowiek pracuje dla Boga.

Widzi tylko Boga, z miłości do Niego postanowiła działać i czuje się zwycięską, gdy z miłości do Niego poświęca swoje życie. Nie być stanowczym to znak ludzkiej natury i ludzkiego działania, to znaczy, że namiętności są w pracy, i działają z namiętnością. Brak stanowczości jest działaniem namiętności i namiętnościami. Niestałość jest słabością i tchórzostwem, i nie posiada natury prawdziwej miłości; dlatego stałość musi kierować duszą, która chce pracować dla Mnie. Stąd nigdy nie zmieniam się w Moich dziełach, cokolwiek może się wydarzyć - raz zrobione jest zrobione na zawsze."

(z "Księgi Nieba"; tom 17; 24 grudnia 1924)

----------------

Tego ranka moglam zobaczyc błogosławionego Jezusa, jako bardzo malutkie dziecko, ale tak urocze i piękne, że oczarował mnie słodkim zachwytem. Był szczególnie godny podziwu, kiedy wziął swoimi malutkimi rączkami małe gwoździki i przybił mnie z mistrzostwem, godnym tylko mojego wiecznie łaskawego Jezusa.

Potem napełnił mnie pocałunkami i miłością, i tak samo ja uczyniłam z Nim. Potem zdawało mi się, że jestem w grocie mojego nowo narodzonego Jezusa, a mój mały Jezus powiedział do mnie:

"Moja ukochana córko, kto przyszedł odwiedzić Mnie w  grocie gdzie się narodziłem? Tylko pasterze byli pierwszymi gośćmi, jedynymi, którzy wciąż przychodzili i odchodzili, ofiarowując mi swoje dary, i drobne podarunki. Oni jako pierwsi dowiedzieli się o Moim przyjściu na świat, a co za tym idzie, jako pierwsi, uprzywilejowani, zostali napełnieni Moją łaską.

Dlatego wybieram zawsze ludzi ubogich, nieuczonych, wzgardzonych i z nich czynię cuda łaski, gdyż oni są zawsze najbardziej usposobieni, najłatwiej Mnie słuchają, i wierzą Mi bez większych trudności, i dzielenia włosa na czworo, co przeciwnie, nie zdarza się u ludzi wykształconych..."

(z "Księgi Nieba"; tom 10; 25 grudnia 1910)


I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:14 «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania». (Łk 2,13-14)


Królowa Nieba w królestwie Woli Bożej. Narodził się maleńki Król Jezus. Aniołowie na Niego wskazują i wzywają pasterzy, aby Go adorowali. Niebo i ziemia się radują, a słońce Słowa Przedwiecznego, czyniąc swój obieg, przełamuje noc grzechu i zapoczątkowuje pełny dzień łaski. Pobyt w Betlejem


Moja najdroższa córko, och, jakże gorąco pragnę mieć cię w moich ramionach, aby z radością móc powiedzieć do naszego małego Dzieciątka Króla: „Nie płacz, mój milutki. Spójrz, tutaj razem z Nami jest moja mała córka, która chce Cię uznać za Króla i pragnie oddać Ci władzę nad swoją duszą, abyś mógł rozszerzyć w niej królestwo Twojej Bożej Woli”. Córko mojego Serca, podczas gdy będziesz cała skupiona na podziwianiu Dzieciątka Jezus, słuchaj Mnie uważnie. Musisz wiedzieć, że była północ, kiedy mały nowo narodzony Król wyszedł z mojego matczynego łona. Ta noc zamieniła się w dzień. Ten, który był władcą Światła, pokonał noc ludzkiej woli, noc grzechu, noc wszelkiego zła. A na znak tego, co duchowo czynił w duszach, swoim wszechpotężnym i nieustannie wypowiadanym FIAT sprawił, że środek nocy stał się najbardziej jaśniejącym dniem. Wszystkie rzeczy stworzone przybyły, aby w tym małym Człowieczeństwie uwielbić swojego Stwórcę. Słońce pospieszyło, aby dać Dzieciątku Jezus swoje pierwsze pocałunki światła oraz ogrzać Go swoim ciepłem. Przenikliwy wiatr swoim powiewem oczyścił powietrze stajni, a swoim łagodnym szumem powiedział do Niego: „kocham Cię”. Niebiosa były wstrząśnięte aż do podstaw. Ziemia się uradowała i zadrżała aż do głębin, a morze wzburzyło się swoimi wysokimi falami. W sumie wszystkie rzeczy stworzone rozpoznały, że ich Stwórca się wśród nich znajduje, i wszystkie prześcigały się w wielbieniu Go. Nawet aniołowie utworzyli w powietrzu światło i melodyjnym, słyszanym przez wszystkich głosem powiedzieli: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli! W grocie w Betlejem narodziło się Niebieskie Dziecię, owinięte w ubogie pieluszki...”. Tak więc pastuszkowie, ponieważ czuwali, usłyszeli anielskie głosy i przybiegli odwiedzić małego Bożego Króla. Córko moja, słuchaj Mnie dalej. Kiedy przyjęłam Jezusa w swoich ramionach i dałam Mu swój pierwszy pocałunek, poczułam potrzebę miłości, aby dać coś od siebie mojemu małemu Synkowi. I podsuwając Mu swoją pierś, dałam Mu obfite mleko, które wytworzył we Mnie Boży FIAT, i nakarmiłam małego Jezusa Króla. Ale któż mógłby ci powiedzieć, co czułam, gdy to czyniłam, i opisać morza łaski, miłości oraz świętości, które w zamian dawał Mi mój Syn? Następnie owinęłam Go w skromną, ale czystą pieluszkę i złożyłam w żłobie. Było to Jego Wolą i nie mogłam uczynić nic innego, jak Ją wypełnić. Ale zanim to zrobiłam, podzieliłam się Nim ze św. Józefem i złożyłam Jezusa w jego ramionach. Och, jak bardzo się uradował! Przytulił Go do serca, a słodkie Dzieciątko wlało w jego duszę strumienie łask. Potem wraz ze św. Józefem podgarnęłam trochę siana w żłobie, zdjęłam Go ze swoich matczynych ramion i złożyłam w żłobie. Twoja Mama, zachwycona pięknem Bożego Dzieciątka, większość czasu spędziła, klęcząc przy Nim. Wprawiłam w ruch wszystkie moje morza miłości, wytworzone we Mnie przez Wolę Bożą, aby Go miłować, wielbić oraz Mu dziękować. A co robiło w żłóbku Niebieskie Dziecię? Wykonywało nieustanny akt Woli naszego Ojca Niebieskiego, która była również i Jego. Jęczało, wzdychało, gaworzyło, płakało i wzywało wszystkich, mówiąc w swoich miłosnych jękach: „Przyjdźcie wszystkie dzieci moje, z miłości do was urodziłem się dla bólu i dla łez. Przyjdźcie wszystkie, aby poznać wyżyny mojej miłości. Dajcie Mi schronienie w waszych sercach”. Pasterze, którzy przyszli Go odwiedzić, nieustannie wchodzili i wychodzili, a On wszystkim posyłał swoje słodkie spojrzenia i swój uśmiech miłości, nawet wśród łez. A teraz, moja córko, jedno słówko do ciebie. Musisz wiedzieć, że całą moją radością było trzymanie na kolanach mojego drogiego Syna Jezusa, ale Wola Boża dała Mi do zrozumienia, żebym złożyła Go w żłobie i oddała do dyspozycji każdemu, aby ten, kto Go zechce, mógł Go tulić, całować i brać w ramiona, jak gdyby On do niego należał. Był małym Królem wszystkich i dlatego wszyscy mieli prawo dać Mu swój słodki dowód miłości. Ja zaś, żeby spełnić Najwyższą Wolę, pozbawiłam się swojej niewinnej radości, a moimi czynami i ofiarami rozpoczęłam urząd Matki, dając Jezusa wszystkim. Córko moja, Wola Boża jest wymagająca i pragnie wszystkiego, nawet ofiary z rzeczy świętych, a w zależności od okoliczności nawet wielkiej ofiary pozbawienia się obecności samego Jezusa. Ale jest to potrzebne, aby rozszerzyć jeszcze bardziej Jej królestwo i zwielokrotnić życia Jezusa, ponieważ gdy stworzenie z miłości do Niego pozbawia się Go, heroizm i poświęcenie są tak wielkie, że mają moc wytworzenia nowego życia Jezusa, tworząc [u innej osoby] kolejny dom dla Jezusa. Droga córko, bądź więc czujna i nigdy pod żadnym pozorem nie odmawiaj niczego Woli Bożej.

(Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej, Dzień 22 ; Luiza Piccarreta)




IV  Niedziela Adwentu -B- (Łk 1,26-38)


Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.” (Łk 1,31)


18 marca 1919, Tom 12 Księgi Nieba

Boleści, które znosił Jezus już od samego Wcielenia, kiedy począł w sobie wszystkie dusze. Luiza bierze w nich udział


Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, ukazał się mój zawsze ukochany Jezus i wciągnął mnie w bezmiar swojej Przenajświętszej Woli. Ukazał mi w Niej swoje Poczęcie w łonie Niebieskiej Mamy, Poczęcie, które było jakby w toku, jakby się odbywało. O Boże, cóż za głębia miłości! Mój słodki Jezus powiedział więc do mnie: Córko mojej Woli, przyjdź i weź udział w pierwszych śmierciach i boleściach, które znosiło moje małe Człowieczeństwo z rąk mojej Boskości w chwili mojego Poczęcia. Gdy zostałem poczęty, począłem wraz z sobą jako swoje własne życie wszystkie dusze, przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Począłem też ból i śmierć, które miałem znieść za każdego. Wszystko musiałem w sobie zawrzeć (dusze, cierpienia i śmierć, którą każdy miał ponieść), gdyż chciałem powiedzieć Ojcu: „Ojcze mój, już więcej nie będziesz spoglądał na stworzenie, ale tylko na Mnie. We Mnie znajdziesz wszystkich. Wynagradzam Ci za wszystkich. Ile boleści chcesz, tyle Ci dam. Czy chcesz, abym poniósł śmierć za każdego? Poniosę ją. Przyjmuję wszystko, byle tylko dać życie każdemu”. Oto dlaczego potrzeba było woli i mocy boskiej, aby zadać Mi tak wiele śmierci i tak wiele boleści, oraz potrzeba było mocy i woli boskiej, aby zadać Mi cierpienie. A ponieważ w mojej Woli są obecne wszystkie dusze i wszystkie rzeczy (nie w sposób abstrakcyjny lub tylko intencją, jak ktoś mógłby sądzić), więc rzeczywiście trzymałem w sobie wszystkich, którzy utożsamieni ze Mną, kształtowali moje własne życie. Rzeczywiście umierałem za każdego i znosiłem boleści wszystkich. Prawdą jest, że włączał się w to cud mojej wszechmocy, cud mojej niezmierzonej Woli. Bez mojej Woli moje Człowieczeństwo nie mogłoby znaleźć wszystkich dusz ani objąć ich wszystkich, ani umrzeć tak wiele razy. Gdy więc moje małe Człowieczeństwo zostało poczęte, zaczęło znosić na przemian ból i śmierć, a wszystkie dusze pływały we Mnie jak w rozległym morzu. Były jak członki moich członków, krew mojej krwi i serce mojego Serca. Ileż to razy moja Mama, zajmując pierwsze miejsce w moim Człowieczeństwie, odczuwała moje boleści i moją śmierć i umierała wraz ze Mną! Jakże przyjemnie było znaleźć w miłości mojej Mamy echo mojej własnej miłości! Są to głębokie tajemnice, których ludzki rozum dobrze nie pojmuje i wydaje się zagubiony. Przyjdź zatem i wejdź w moją Wolę oraz weź udział w śmierciach i cierpieniach, które znosiłem, jak tylko zostałem poczęty. Dzięki temu będziesz mogła lepiej zrozumieć to, co ci mówię. Nie wiem jak, ale znalazłam się w łonie mojej Królowej Mamy, w którym ujrzałam Dzieciątko Jezus. Było bardzo malutkie. Ale choć było malutkie, zawarło w sobie wszystko. Z Jego Serca wyszła i wpadła do mojego serca strzała światła. Gdy mnie przeniknęła, poczułam, że umieram. Gdy zaś wyszła, przywróciła mnie do życia. Każdy dotyk tej strzały powodował bardzo ostry ból, tak iż czułam się wyniszczona, a w rzeczywistości czułam, że umieram. Potem dzięki jej dotykowi czułam, że powracam do życia. Nie znajduję jednak odpowiednich słów, by się wyrazić, więc stawiam kropkę.




Czwartek III tydzień Adwentu (Łk 1,39-45)


39 W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. 40 Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. 41 Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. 42 Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. 43 A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? 44 Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. 45 Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».


W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. (Łk 1,39)


"Moja umiłowana córko, wiedz, że jestem nosicielką Jezusa. To był Dar powierzony mi przez Najwyższą Istotę. Kiedy Najwyższy był pewien, że posiadam [niezbędną] łaskę, miłość, moc i samą Wolę Bożą, aby Go strzec, bronić i kochać, dał mi Dar, to znaczy Słowo Przedwieczne, które stało się ciałem w moim łonie, mówiąc: "Córko nasza, dajemy ci wielki Dar Życia Syna Bożego, abyś nim rozporządzała i rozdawała, komu zechcesz".

Umiej jednak bronić Go, nigdy nie zostawiaj Go samego w tym, komu Go dajesz, aby zadośćuczynić, jeśli Go nie kochają, aby naprawić, jeśli Go obrażają. Będziesz postępować tak, aby niczego nie brakowało, przyzwoitości, świętości, czystości należnej Jemu. Uważaj, to największy Dar, jaki tobie dajemy. Dajemy Ci moc do bilokowania Go tak często, jak tylko chcesz, aby każdy, kto zechce, mógł go otrzymać i posiąść ten wielki Dar.

Oto ten Syn jest Mój, jest Moim darem i jako, że jest moim  znam Jego tajemnice miłości, Jego lęki i tęsknoty. Są one tak żarliwe, że doprowadzają Go do płaczu i mówi do mnie z powtarzającym się szlochaniem: "Mamo moja, daj mi dusze, ja chcę dusz".

Chcę tego, czego On pragnie i mogę powiedzieć, że jednocześnie z Nim wzdycham i płaczę, ponieważ chcę, aby wszyscy posiadali Mojego Syna, ale muszę strzec Jego życia, tego wielkiego Daru, który Bóg mi powierzył.

Oto dlaczego, gdy On zstępuje sakramentalnie do serc, ja zstępuję razem z Nim, jako zabezpieczenie mojego Daru. Nie mogę Go zostawić samego. Gdyby mój biedny Syn nie miał Swojej mamy schodzącej razem z Nim, jak źle by go traktowali! Niektórzy nie mówią Mu nawet serdecznego "kocham Cię", a ja muszę Go kochać [zamiast nich].

Niektórzy przyjmują Go z roztargnieniem i bez zastanowienia się nad wielkim darem, który otrzymują, a ja przelewam siebie ponad Nim, aby nie odczuwał ich roztargnienia i oziębłości. Inni sprawiają, że On płacze, a ja muszę osuszyć Jego łzy i delikatnie upomnieć duszę, aby Go nie zasmucała [wiecej].

(Tom 34; 28. Maja 1937, z tłumacz. dr. Haslinger)


Mein Leben im Göttlichen Willen dauert an. Seine Liebe ist so groß, dass Er mich in seinem Licht verbirgt, damit ich nichts anderes sehe, höre oder berühre als seinen Heiligsten Willen.

Ja, vielmehr machte mir an diesem Morgen meine Himmlische Mutter eine süße und teure Überraschung: als ich die Heilige Kommunion empfangen hatte, zeigte Sie sich in meinem Inneren, wie verschmolzen mit dem Jesuskind. Sie hielt Jesus ganz fest an ihr mütterliches Herz und mit ihren Armen bedeckt. So musste ich, um Ihn zu sehen und mit meiner kleinen Liebe zu erfreuen, mich ihren Armen hingeben, damit auch ich mit Ihnen ganz innig vertraut sei und lieben könne, wie sich Jesus und die Königin Mutter liebten.

O, wie glücklich waren Sie, dass ich zusammen mit Ihnen leben wollte! Während ich mich fest an Sie drückte, sprach die Erhabene Königin voller Güte und Zärtlichkeit zu mir:

„Meine geliebte Tochter, wisse, dass ich die Trägerin Jesu bin. Das war ein Geschenk, das mir das Höchste Wesen anvertraute. Als sich der Höchste sicher war, dass Ich [die nötige] Gnade, Liebe, Macht und den Göttlichen Willen selbst hatte, um Ihn zu bewachen, zu verteidigen und zu lieben, da übergab Er Mir das Geschenk, d.h. das Ewige Wort, das in meinem Schoß Fleisch wurde, mit den Worten: ‚Unsere Tochter, Wir machen Dir das große Geschenk des Lebens des Gottessohnes, damit Du darüber verfügst und es schenkst, wem immer Du willst.

Wisse Ihn jedoch zu verteidigen, lasse Ihn niemals allein in dem, dem Du Ihn schenkst, um Ersatz zu leisten, wenn sie Ihn nicht lieben, Wiedergut-machung zu leisten, wenn sie Ihn beleidigen. Du wirst so handeln, dass nichts dem Anstand, der Heiligkeit, der Reinheit fehle, die Ihm gebühren. Gib acht, es ist das größte Geschenk, das Wir Dir bereiten. Wir verleihen Dir die Macht, Ihn so oft Du willst zu bilokieren, sodass jeder, der möchte, die-ses große Geschenk empfangen und besitzen kann.’

Nun ist dieser Sohn Mein, Er ist mein Geschenk, und als das Meinige kenne Ich seine Liebesgeheimnisse, seine Ängste und Sehnsüchte. Diese sind so glühend, dass sie Ihn zum Weinen bringen und Er unter wiederholtem Schluchzen zu Mir sagt: ‚Meine Mama, gib Mich den Seelen, Ich will Seelen.’

Ich will das, was Er wünscht und kann sagen, dass Ich zugleich mit Ihm seufze und weine, da Ich möchte, dass alle meinen Sohn besitzen, doch muss Ich sein Leben in Sicherheit bringen, das große Geschenk, das Gott Mir anvertraut hat.

Siehe, das ist also der Grund, warum Ich, wenn Er sakramental in die Herzen herabsteigt, gemeinsam mit Ihm herabsteige, als Sicherstellung mei-nes Geschenkes. Ich kann Ihn nicht alleine lassen. Wenn mein armer Sohn nicht seine Mama hätte, die zusammen mit Ihm hinabsteigt, wie schlecht würden sie Ihn behandeln! Manche sagen Ihm nicht einmal ein herzliches ‚Ich liebe Dich’, und Ich muss Ihn [dafür] lieben.

Einige empfangen Ihn zerstreut und ohne einen Gedanken an das große Geschenk, das sie erhalten, und Ich ergieße mich über Ihn, damit Er ihre Zerstreuungen und Kälte nicht empfinde. Andere bringen Ihn zum Weinen, und Ich muss seine Tränen trocknen und sanft die Seele tadeln, Ihn nicht [mehr] zu betrüben.

Wie viele bewegende Szenen spielen sich in den Herzen ab, die Ihn im Sakrament empfangen! Es gibt Seelen, die Ihn nie genug lieben können, und Ich gebe ihnen meine Liebe und auch die Seinige, damit sie Ihn lieben. Das sind himmlische Szenen, und die Engel selbst sind davon hingerissen, und Wir trösten Uns [gleichzeitig] für die Leiden, welche die anderen Geschöpfe Uns zugefügt haben.

Doch wer kann dir alles sagen? Ich bin die Trägerin Jesu, Er möchte auch nicht ohne Mich gehen, sodass, wenn sich der Priester anschickt, die Kon-sekrationsworte über die Heilige Hostie zu sprechen, Ich mit meinen Mutterhänden Flügel bilde, damit Er durch meine Hände zur Konsekration herabsteige. Wenn unwürdige Hände Ihn berühren, lasse ich Ihn die Meinen fühlen, die Ihn verteidigen und mit meiner Liebe bedecken.

Doch das ist noch nicht genug: Ich wache stets, um zu sehen, ob die Geschöpfe meinen Sohn wollen, sodass, wenn z.B. ein Sünder seine schweren Sünden bereut und das Gnadenlicht in seinem Herz aufbricht, Ich ihm als Bekräftigung der Vergebung sofort Jesus bringe und an alles Nötige denke, damit Er in diesem bekehrten Herzen bleibt.

Ich bin die Bringerin Jesu, und zwar deshalb, weil Ich in Mir das Reich seines Göttlichen Willens besitze. Dieser offenbart Mir, wer Ihn wünscht, und Ich eile, ja fliege, um Ihn zu bringen, ohne Ihn jedoch je zu verlassen. Ich bin nicht nur seine Trägerin, sondern beobachte und höre auch auf alles, was Er in den Seelen tut und zu ihnen sagt.

Glaubst du, dass Ich nicht bei den so zahlreichen Lektionen anwesend war und zuhörte, die mein geliebter Sohn dir über seinen Göttlichen Willen gab? Ich war dabei und hörte jedes Wort, das Er dir sagte. In jedem Wort dankte Ich meinem Sohn und fühlte Mich doppelt verherrlicht, dass Er von dem Reich sprach, das Ich bereits besaß, welches mein ganzes Glück und der Grund für das große Geschenk meines Sohnes war.

Als Ich Ihn sprechen hörte, sah Ich, wie das Glück meiner Kinder mit dem Meinen verbunden, gleichsam auf das Meine aufgepfropft wurde. O, wie freute Ich Mich! Alle Lehren, die Er dir gegeben hat und noch mehr, alles ist bereits in mein Herz eingeschrieben. Als Ich sah, wie Jesus sie dir wie-derholte, genoss Ich in jeder Lehre ein weiteres Paradies.

Und wann immer du unaufmerksam und vergesslich warst, bat Ich um Vergebung für dich und ersuchte Ihn, seine Lehren zu wiederholen. Um mich zufriedenzustellen, wiederholte Er, da Er seiner Mama nichts verweigern kann, dir seine schönen Lehren. Meine Tochter, Ich bin immer mit Jesus, manchmal jedoch verberge Ich Mich in Ihm, und Er scheint alles ohne Mich zu tun.

Ich bin aber in seinem Inneren, wirke mit und bin über das informiert, was Er tut. Ein andermal verbirgt Er Sich in seiner Mama und lässt Mich al-leine handeln, doch wirkt Er immer zugleich mit.

Dann wiederum enthüllen Wir Uns beide gemeinsam, und die Seelen sehen die Mutter und den Sohn, die sie so sehr lieben, und zwar je nachdem, wie die Umstände und ihr Wohl es erfordern. Oft können Wir Uns aus Liebe nicht zurückhalten und handeln im Übermaß an ihnen. Doch sei dir si-cher, dass dort, wo mein Sohn ist, Ich bin, und dort, wo Ich bin, mein Sohn ist.

Es ist dies ein Auftrag, der Mir vom Höchsten Sein gegeben wurde, dessen Ich Mich weder entledigen kann noch will; umso mehr, als dies die Freu-den meiner Mutterschaft sind, die Früchte meiner Schmerzen, die Herrlichkeit des Reiches, das Ich besitze, der Wille und das Wohlgefallen der Heiligsten Dreifaltigkeit.“ (aus

(„Das Buch des Himmels“;DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 34; 28. Mai 1937)





Poniedziałek III tydzień Adwentu (Mt 1,18-24)


18 Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. 19 Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. 20 Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. 21 Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». 22 A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: 23 Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: "Bóg z nami". 24 Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, 25 lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus.


Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.

(Mt 1,18)


Moja droga córko, dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek czekam na ciebie. Moje matczyne Serce przepełnione jest pragnieniem podzielenia się z córką moją płomienną miłością. Chcę ci powiedzieć, że jestem Matką Jezusa. Moje radości są nieskończone, zatapiają Mnie morza szczęścia. Mogę powiedzieć: „jestem Matką Jezusa”. Jego stworzenie, Jego służebnica, jest Matką Jezusa. To jedynie FIAT zawdzięczam to, że uczynił Mnie pełną łaski i przygotował godne mieszkanie dla mojego Stwórcy. Tak więc Najwyższemu FIAT niech będzie zawsze chwała, cześć i dziękczynienie. Posłuchaj Mnie, córko mojego Serca. Jak tylko małe Człowieczeństwo Jezusa mocą Bożego FIAT uformowało się w moim łonie, Słońce Słowa Przedwiecznego się w Nie wcieliło. Miałam moje niebo, utworzone przez FIAT, całe usiane błyszczącymi gwiazdami, które się skrzyły radością, szczęściem i harmonią boskiego piękna. A Słońce Słowa Przedwiecznego, lśniące nieprzeniknionym światłem, przyszło zająć swoje miejsce pośród tego nieba, ukrytego w Jego małym Człowieczeństwie, Człowieczeństwie, które nie mogło Go w sobie pomieścić. Środek tego Słońca znajdował się zatem w Człowieczeństwie Jezusa, ale Jego światło wylewało się na zewnątrz. A zalewając Niebo i ziemię, docierało do każdego serca. Prażąc swoim światłem, kołatało do wszystkich stworzeń i głosami przenikliwego światła mówiło do nich: „Dzieci moje, otwórzcie Mi, zróbcie Mi miejsce w swoim sercu. Zstąpiłem z Nieba na ziemię, aby ukształtować moje Życie w każdym z was. Moja Matka jest centrum, w którym Ono przebywa, a wszystkie moje dzieci będą okręgiem, w którym chcę utworzyć tyle moich Żywotów, ile jest dzieci”. Światło kołatało i kołatało nieprzerwanie, a maleńkie Człowieczeństwo Jezusa jęczało, płakało, cierpiało i przelewało swoje łzy, swoje jęki i udręki miłości i bólu do wnętrza tego światła, które docierało do serc. Musisz wiedzieć, że dla twojej Mamy rozpoczęło się nowe życie. Wiedziałam o wszystkim, co czynił mój Syn. Widziałam, jak zatopiony był morzami płomiennej miłości. Każde uderzenie Jego serca, każdy oddech i każda boleść były morzami miłości, które roztaczał i którymi zatapiał wszystkie stworzenia, aby siłą miłości i bólu uczynić je swoimi. Albowiem musisz wiedzieć, że gdy Jego małe Człowieczeństwo zostało poczęte, począł On wszystkie boleści, które miał znieść do końca swojego życia. Zawarł w sobie wszystkie dusze, bo skoro był Bogiem, nikt nie mógł Mu umknąć. Jego nieskończoność zawarła wszystkie stworzenia, Jego zdolność widzenia wszystkiego ukazała Mu je wszystkie. Dlatego mój Jezus, mój Syn, odczuwał ciężar i brzemię wszystkich grzechów każdego stworzenia. Ja zaś, twoja Mama, we wszystkim za Nim podążałam, a w swoim matczynym Sercu odczuwałam nowe pokolenie boleści mojego Jezusa oraz nowe pokolenie wszystkich dusz. Jako Matka miałam wraz z Jezusem zrodzić je do łaski, światła i nowego życia, które mój drogi Syn przyniósł na ziemię. Córko moja, musisz wiedzieć, że odkąd zostałam poczęta, kochałam cię jak matka, czułam cię w swoim Sercu i płonęłam do ciebie miłością, ale nie rozumiałam przyczyny tego. Boży FIAT udzielał Mi łaski czynienia tego, co czyniłam, ale nie zdradzał Mi tajemnicy. Ale gdy się wcielił, wyjawił Mi tajemnicę i zrozumiałam płodność mojego Macierzyństwa. Zrozumiałam, że miałam być nie tylko Matką Jezusa, lecz także Matką wszystkich. A to Macierzyństwo miało się kształtować w ogniu bólu i miłości. Córko moja, jak bardzo cię kochałam i jak bardzo cię kocham! Posłuchaj Mnie, droga córko. Posłuchaj, jak daleko może zajść stworzenie, gdy Wola Boża przejmuje w nim czynne życie, a wola ludzka pozwala Jej bez przeszkód działać. Ten FIAT, który z natury posiada moc wytwarzania, stwarza wszelkie dobra w stworzeniu, czyni je płodnym, dając mu macierzyństwo nad każdym i nad wszystkimi dobrami, oraz nad Tym, który je stworzył. Macierzyństwo wyraża i oznacza prawdziwą miłość, heroiczną miłość, miłość, która przyjmie śmierć, aby oddać życie za tego, którego zrodziła. Jeśli tak nie jest, słowo „macierzyństwo” jest próżne, jest puste, ogranicza się jedynie do słów, a w czynach nie istnieje. Dlatego, moja córko, jeśli chcesz zrodzić wszelkie dobro, pozwól, by FIAT przejął w tobie czynne życie, które przyniesie ci macierzyństwo, a będziesz kochała wszystkich miłością matki. Ja zaś, twoja Mama nauczę cię, jak rozwinąć w tobie to w pełni święte i Boże macierzyństwo.

(Królowa Nieba w królestwie Woli Bożej. Dzień 20; Luiza Piccarreta, mała córka Woli Bożej)

………………….

Moja wzniosła Mamo, nie chcę pozostać bez Ciebie; z Twoimi Aktami łączę moje, aby uczynić je wszystkie jednością i prosić razem z Tobą o nadejście Królestwa Woli Bożej.

Kontemplując Poczęcie Słowa, ukrywam w Twoim macierzyńskim Łonie moje nieustanne "kocham Cię" i wszystkie moje cierpienia, aby oddać żarliwy hołd Synowi Bożemu.

Przez tę samą bezgraniczną miłość, która sprawiła, że zstąpił On z Nieba do małego więzienia Twojego Łona, proszę Go, ofiarowując Mu wszystkie Jego Akty zjednoczone z moimi, aby czym prędzej obdarzył nas Królestwem Swojej Boskiej Woli.

Moja Mamo, chcę zamknąć się w Tobie, aby móc pozostać z moim małym Jezusem i dotrzymywać Mu towarzystwa w samotności, którą cierpi. Chcę kontemplować wszystkie Jego cierpienia, aby przypieczętować je moim "kocham Cię, chwalę Cię, dziękuję Ci".

Widzę, że moje Dzieciątko Jezus zaczyna staczać tak wiele śmiertelnych walk i tak wiele ponosić śmierci, jak wiele razy człowiek odrzuca Bożą Wolę, i kontempluję, jak Ty, najczulsza Matko, chcesz wziąć na siebie wszystkie te śmierci jednocześnie, aby uczynić wystarczająco dużo dla Najwyższej Woli.

O Jezu, moje serce jest rozdarte, gdy widzę Cię, jeszcze tak małego, leżącego w agonii, dlatego, moje drogie Dziecko, chcę dać życie Boskiemu Fiat w mojej duszy tyle razy, ile stworzenia Go odrzuciły, chcę pozwolić mojej woli umrzeć tyle razy, ile razy dali życie swojej własnej woli.

Tak, chcę, aby rzeka Twojej Boskiej Woli płynęła także w Twoim małym Człowieczeństwie, aby agonia i ból śmierci, które cierpisz, były mniej bolesne.

O moja słodka Miłości, jak bardzo cierpisz w Łonie Twojej Mamy Dziewicy! Tam pozostajesz nieruchomy, ponieważ nie możesz poruszyć palcem u nogi, ani nie masz miejsca, aby otworzyć swoje piękne oczy, nie dociera do Ciebie żaden promień światła; w tym ciasnym więzieniu nie ma nic oprócz głębokiej ciemności.

Dlatego, mój drogi mały Jezu, chcę wnieść życie Twojej Woli do ciasnego lochu Twojego pierwszego mieszkania na ziemi, aby rozproszyć ciemność, w której się znajdujesz; Chcę złożyć pocałunek, moje "kocham Cię" na Twoich delikatnych kończynach, zmuszonych do bezruchu, aby prosić Cię, poprzez zasługi tych Twoich cierpień, aby Twoja Boska Wola mogła swobodnie poruszać się w stworzeniach i swoim Światłem rozproszyć noc ludzkiej woli i uformować wieczny dzień Twojego Fiat.

Moje urocze dziecko, jeśli nie pozwolisz mi Ciebie podbić, teraz, gdy jesteś mały, powiedz mi przynajmniej, kiedy będę mogła podbić Królestwo Twojej Boskiej Woli?

Ale czy nie wiesz, Mój Umiłowany, że moja dusza chce Cię podbić Twoją własną Miłością oraz Mocą i Siłą Twojego Fiat?

Aby osiągnąć mój cel, wzywam wszystkie Akty Twojej Boskiej Woli, wzywam niebo z zastępem jego gwiazd wokół Ciebie, wzywam słońce z mocą jego światła i żarliwości, wiatr z porywczą jego gwałtownością, morze z jego huczącymi falami, wzywam całe Stworzenie: Ożywiając każdą rzecz moim głosem, chcę ofiarować Ci Królestwo Twojego Boskiego Fiat w imieniu wszystkich...

(z "Krążenia duszy w Królestwie Woli Bożej" według pism Sługi Bożej Luisy Piccarrety; Dziewiąta Godzina)


Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.  (Mt 1,20)


... "Córko Moja, uspokój się, Ja wybieram, kogo chcę; ale wiedz, że wszystkie Moje Dzieła rozpoczynam między Mną, a jednym stworzeniem; potem się rozszerzają. W rzeczy samej, kto był pierwszym oglądającym Mój Fiat Stworzenia? Adam, nieco później Ewa, to na pewno nie był tłum; dopiero po wielu latach były to masy, a nawet całe narody, które były widzami Mojego Stworzenia.

W drugim Fiat tylko Moja Matka była widzem, nawet św. Józef nic o tym nie wiedział, a Moja Matka była jeszcze bardziej niż ty, w twoim położeniu; tak wielka była w niej twórcza Moc Mojego Dzieła, że była zawstydzona i nie czuła się na siłach, aby komukolwiek o tym powiedzieć. Jeśli św. Józef dowiedział się o tym, to później i to właśnie Ja wyjawiłem mu tę tajemnicę.

Tak więc w Jej dziewiczym łonie to Fiat wykiełkowało, jak ziarno, kłos został uformowany, aby pomnożyć to ziarno i wtedy wyszło ono na światło. Ale kim byli ci widzowie? Bardzo niewielu; w izbie Nazaretu była tylko Moja droga Matka i święty Józef. Następnie, gdy Moje Człowieczeństwo wzrastało, wyszedłem i dałem się poznać, ale nie wszystkim; później ta wiedza rozprzestrzeniła się i nadal będzie się rozprzestrzeniać.

Tak samo będzie z trzecim Fiat: dojrzeje w tobie, utworzy się klos i tylko kapłan będzie miał o nim wiedzę; potem kilka dusz, a później się rozprzestrzeni i pójdzie tą samą drogą co Stworzenie i Odkupienie.

Im bardziej czujesz się zdruzgotana, tym bardziej rośnie w tobie i owocuje kłos Trzeciego Fiat: bądź więc uważna i wierna."

(z "Księgi Nieba";  tom 12; 24 stycznia 1921)

…………………

Gdy tak trwałem w swoim zwykłym stanie, błogosławiony Jezus przyszedł na krótko i powiedział do mnie:

"Moja córko, strach pozbawia miłości życia. Mało tego, cnoty, które nie mają swego początku w miłości, osłabiają życie miłości w duszy, podczas gdy miłość zasługuje na pierwszeństwo we wszystkim, gdyż miłość wszystko ułatwia, podczas gdy same cnoty, które nie wywodzą się z miłości, są jak wiele ofiarnych baranków, które w końcu kończą się na rzezi, to znaczy na zniszczeniu samych cnót".

(Księga Nieba, tom 6; 18 maja 1905)

……………….

"Moja córko, dlaczego się boisz? Ten strach(lęk), to twoja ludzka wola, która chce się pojawić [znowu] i zrobić kilka kroków.

Moja Wola wyklucza wszelki lęk, ponieważ nie ma się czego bać, jest raczej pewna siebie i niewzruszona.

Tak, powinnaś wiedzieć, że gdy tylko dusza zdecyduje się i pozwoli, by zawładnęła nią Moja Wola, i żyć w Niej, to - ponieważ Moja Wola jest związana ze wszystkimi stworzonymi rzeczami i nie ma niczego, nad czym nie sprawowałaby swego panowania - dusza również pozostaje połączona ze wszystkimi stworzonymi rzeczami.

Gdy ona wykonuje swoje akty, ich  pochodzenie jest z Mojej Woli,  jej miejsce zamieszkania i  własność pozostają wyryte nieusuwalnymi literami we wszystkich stworzonych rzeczach.

Spójrz na cały wszechświat: na niebio, na gwiazdy, na słońce, we wszystkim twoje imię i twoje pochodzenie są wypisane niezatartymi literami w Mojej Woli. Jakże więc ta Wieczna i Boska Matka mogłaby kiedykolwiek opuścić swoją drogą córkę, którą urodziła i wychowała z tak wielką miłością?

Dlatego odsuń wszelki lęk, jeśli nie chcesz Mi się nie spodobać."

(z "Księgi Nieba";  tom 17; 29 lipca 1924)




Wtorek III tydzień Adwentu (Łk 1, 5-25)


5 Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. 6 Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. 7 Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach.

8 Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, 9 jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. 10 A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. 11 Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. 12 Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. 13 Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. 14 Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. 15 Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. 16 Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; 17 on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych - do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». 18 Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». 19 Odpowiedział mu anioł: «Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. 20 A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie».

21 Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. 22 Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. 23 A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu.

24 Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. 25 «Tak uczynił mi Pan - mówiła - wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi».


Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego.  (Łk 1, 12)


Nadal byłam w moim zwykłym stanie i czułam się trochę zaniepokojona. Błogosławiony Jezus przyszedł i rzekł do mnie:

"Moja córko, dusza, która jest w pokoju i której cała istota jest całkowicie zwrócona ku Mnie, kapie światłem, które pada na moją szatę i stanowi moją ozdobę. Ale kiedy dusza jest niespokojna, ocieka ciemnością, która stanowi diabelską ozdobę. Nie tylko to, ale niepokój utrudnia działanie łaski i czyni duszę niezdolną do czynienia dobra".

Następnie dodał: "Jeśli dusza jest wszystkim zaniepokojona, to jest to znak, że jest całkowicie pełna siebie. Jeśli jest zaniepokojona jedną rzeczą, która się jej przytrafia, a inną nie, to świadczy to o tym, że ma coś od Boga, ale wiele pustych przestrzeni musi zostać wypełnionych. Jeśli jednak nic jej nie martwi, to znak, że jest całkowicie wypełniona Bogiem.

O, jak bardzo niepokój szkodzi duszy, aż w końcu odrzuca ona nawet Boga i wypełnia się całkowicie sobą!".

(Z Księgi Nieba, tom 6; 9 sierpnia 1905 r.)

( z tłumaczeń na j. niem. dr Pflügl;  na j. pol. tłumacz. prywatne)

…………………..

Efekty zaufania.


"Córko moja, ufność pokładana we Mnie jest małym obłokiem światła. Dusza pozostaje w nim tak otulona, że znikają wszystkie jej lęki, wszystkie wątpliwości, wszystkie słabości. Albowiem ufność we Mnie nie tylko tworzy ten mały obłok światła, który ją całkowicie otacza, ale odżywia ją przeciwnymi pokarmami.

Mają one moc rozwiewania wszelkich lęków, wątpliwości i słabości. Bo zaufanie do Mnie rozwiązuje strach i karmi duszę czystą miłością. Rozwiązuje wątpliwości i daje jej bezpieczeństwo, odbiera słabość i daje siłę, a nawet więcej, czyni ją tak śmiałą w obcowaniu ze Mną, że przywiera do Mojej piersi i ssie, ssie, i karmi się, ani nie chce żadnego innego pokarmu. A kiedy widzi, że podczas ssania nic nie wychodzi , a Ja pozwalam na to, aby pobudzić ją do wyższego zaufania, to ona się nie męczy, ani nie odsuwa od Mojej piersi, lecz przeciwnie, ssie jeszcze mocniej, uderza głową o Moją pierś, a Ja się z tego śmieję, i pozwalam jej na to.

Dusza ufna jest Moim uśmiechem i Moją rozrywką.

Ten, kto ufa Mi, kocha Mnie, docenia Mnie. Wierzy, że jestem bogaty, potężny, niezmierzony. Ale ten, kto nie ma zaufania, nie kocha Mnie prawdziwie, nie czci Mnie, uważa Mnie za biednego, bezsilnego, małego. Co za obraza Mojej dobroci!"

8 października 1919 r., Księga Nieba, Tom 12

(z tłumaczenia wolaboża.org)

……………………..

15 października 1919 ; Tom 12

Życie w Woli Bożej wprowadza w stan bezpieczeństwa i pewności.


Trwając w swoim zwyczajowym stanie, myślałam: Jak to będzie? Jestem taka niedobra i nie nadaję się do niczego! Z powodu nieobecności mojego Jezusa doprowadziłam się do stanu, w którym nawet kamienie mogłyby zapłakać. (jeśli można by było to zobaczyć). Mimo to nie mam żadnych wątpliwości co do sądu i piekła ani nie mam lęku o sąd ani piekło. Jakże przerażający jest mój stan! Kiedy tak myślałam, mój ukochany Jezus poruszył się w moim wnętrzu i powiedział do mnie: Córko moja, jak tylko dusza wnika w moją Wolę i postanawia w Niej żyć, ustępują w niej wszelkie wątpliwości i wszelki lęk. Przytrafia się jej jak córce króla, która nawet jeśli ludzie mówią, że nie jest córką swojego ojca, nie słucha ich, co więcej, jest dumna i mówi do wszystkich: „Nie ma sensu mówić mi coś przeciwnego i wzbudzać we mnie wątpliwość i lęk. Jestem prawdziwą córką króla, on jest moim ojcem, mieszkam z nim, co więcej, jego królestwo należy do mnie”. Tak więc życie w mojej Woli nie tylko przynosi wiele dóbr, lecz także wprowadza w stan bezpieczeństwa. Jakże dusza może lękać się o to, co posiada, skoro czyni swoim to, co jest moje? Tak więc strach, zwątpienie i piekło znikają. Nie znajdują drzwi, drogi ani klucza, aby wejść w duszę. Co więcej, gdy dusza wnika w Wolę Bożą, ogołaca się z siebie, a Ja przywdziewam ją sobą, nakładając na nią królewskie szaty. Szaty te potwierdzają, że jest moją córką. Tak jak moje Królestwo należy do Mnie, tak też należy do niej. Ona zaś, broniąc naszych praw, bierze udział w osądzaniu i potępianiu innych.

Dlaczego więc chcesz żyć, poszukując lęku?

(z tłumaczenia wolaboża.org)


A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie».(Łk 1,29)


(...) "Córko moja, zadajesz gorycz Mojej uczcie, bo kiedy komunikuję jakąś Prawdę, czynię to, bo chcę ze stworzeniem celebrować ucztę. Ale jeśli ono nie ufa Mi w pełni i wątpi, to świętowanie zostaje przerwane i zamienia się w gorycz.

Jestem jak jeden z dwóch zaufanych przyjaciół: ponieważ bardzo kocha swojego przyjaciela, chce wylać własne serce do serca przyjaciela i [w takiej mierze], w jakiej zwierza mu się ze swoich tajemnic i ukrytych radości, wtajemnicza go we wszystko, co posiada.

Ale przyjaciel, który go słucha, daje mu do zrozumienia, że mu nie wierzy i wątpi w to, co on(ten drugi) mu mówi. To zasmuca [pierwszego] przyjaciela i zamienia jego szczere uczucia w smutek; prawie żałuje, że mu się zwierzył i wycofuje się pełen goryczy.

Jeśli jednak przyjaciel mu wierzy, to nie tylko nie zadaje mu goryczy ale uczestniczy w jego dobrach. Świętują razem radości, które ten posiada, a ich przyjaźń zostaje związana podwójnymi więzami miłości.

Tak właśnie jest w Moim przypadku: ponieważ Ja kocham - nawet bardziej niż przyjaciela - tę, którą wybrałem na Moją małą sekretarkę, chcę wylać Moje Serce. Chcę jej powierzyć Moje tajemnice i radości, Moje tajemne bóle i zaskakujące prawdy, aby wspólnie świętować i dzielić z nią tyle Boskich Żywotów, ile Prawd Ja jej ujawniam.

Jeśli widzę, że Mi wierzy, celebruję i ukazuję odświętnie radości i rozkosze, jakie posiada Boskie Życie, które posiada nieskończoność wszystkich Dóbr. Dusza napełnia się nimi i świętuje razem ze Mną.

Gdy jednak widzę, że się waha, smucę się i pozostaje ona pozbawiona tego życia, które chciałem jej powierzyć. Często powtarzasz Mi te sceny nieufności. Dlatego bądź uważna i nie chciej zamienić Moich radości w gorycz"...

(z "Księgi Nieba";  tom 24; 6 maja 1928)



15. Oktober 1919 ; Tom 12

Das Göttliche Wollen bringt den Stand der Sicherheit.


Weiterhin in meinem gewöhnlichen Zustand, dachte ich: ‚Wie kann das sein? Ich bin so schlecht, bin zu nichts nütze. Mit den Beraubungen meines Jesus bin ich in einen Zustand geraten, der beweinenswert ist. Wenn man das sehen könnte, würden auch die Steine weinen. Und trotz allem keine Zweifel, keine Ängste, weder vor dem Gericht noch vor der Hölle. Was für ein erschreckender Zustand ist doch der meinige!’ Während ich das dachte, bewegte sich mein liebenswürdiger Jesus in meinem Inneren und sagte zu mir: „Meine Tochter, kaum tritt die Seele in Mein Wollen ein und entscheidet sich, in Ihm zu leben, verlassen sie alle Zweifel und alle Befürchtungen. Es ist wie bei der Tochter eines Königs, die, ganz gleich, wie viele Leute ihr sagen, dass sie nicht die Tochter ihres Vaters ist, ihnen keine Aufmerksamkeit schenkt. Im Gegenteil, sie fährt fort, allen stolz zu sagen: ‚Es ist nutzlos, mir das Gegenteil zu sagen oder Zweifel und Ängste in mich zu streuen. Ich bin die wahre Tochter des Königs, er ist mein Vater. Ich lebe mit ihm, mehr noch, sein Reich gehört mir.’ So bringt das Leben in Meinem Willen unter den vielen Gütern auch den Zustand der Sicherheit. Und da sie sich all das, was Mein ist, zu eigen macht, wie kann sie um ihren Besitz fürchten? Deshalb verschwinden die Angst, der Zweifel, die Hölle. Sie finden nicht die Tür, den Weg, den Schlüssel, um in die Seele einzutreten. Im Gegenteil, wenn die Seele ins Göttliche Wollen eintritt, entkleidet sie sich von sich selbst und Ich bekleide sie mit königlichen Gewändern. Diese Kleider legen das Siegel auf sie, dass sie Meine Tochter ist. Mein Reich ist das ihre, genauso wie es Mir gehört. Und indem wir unsere Rechte verteidigen, nimmt sie daran teil, die anderen zu richten und zu verurteilen. Wie kannst du dann Ängste fischen gehen?“  




Sobota II tydzień Adwentu Mt(17,9a.10-13.)


Wtedy zapytali Go uczniowie: «Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» 11 On odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. 12 Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał». 13 Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.


Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał».  Mt(17,12)


Córko moja, stanie się ze Mną tak, jak z biednym ojcem, którego złe dzieci nie tylko obrażają, lecz także chciałyby go zabić. A jeśli tego nie robią, to dlatego, że nie mogą. Nic więc dziwnego, że te dzieci zabijają się nawzajem, skoro chcą zabić własnego ojca, skoro jedno jest przeciwko drugiemu, skoro popadają w nędzę, tak iż wszyscy umierają, a co gorsza, nawet nie pamiętają, że mają ojca. Cóż więc czyni ten ojciec?

Podczas gdy dzieci walczą, ranią się nawzajem i umierają z głodu, ojciec, wygnany przez swoje własne dzieci, poci się, aby nabyć nowe bogactwa, dary i lekarstwa dla swoich dzieci. A kiedy widzi, że są niemal zagubione, idzie do nich, aby uczynić je bogatszymi, daje im lekarstwa na ich rany i przynosi wszystkim pokój i szczęście. Dzieci te, przezwyciężone tak wielką miłością, wiążą się ze swoim ojcem trwałym pokojem i go miłują. Tak samo będzie ze Mną. Pragnę cię więc w Mojej Woli, jako zaufaną córkę Mojej Woli.

Chcę, abyś razem ze Mną pracowała i nabywała nowe bogactwa, aby przekazać je stworzeniom. Bądź Mi wierna i nie zajmuj się niczym innym.

(z Księgi Nieba 12, 26 kwietnia 1921)

……………………

Moje oddanie się Woli Bożej trwa. O, z jaką czułością czeka Ona na mnie w Swoim matczynym łonie, aby powiedzieć mi: "Córko Mojej Woli, nie zostawiaj Mnie samej. Twoja mama chce cię mieć przy sobie. Chcę twojego towarzystwa w tym nieustannym dziele, które wykonuję dla wszystkich stworzeń. Robię dla nich wszystko. Nie opuszczam ich nawet na chwilę. Gdybym ich opuścił, straciliby życie. A jednak nie ma nikogo, kto by Mnie rozpoznał. Raczej obrażają Mnie, podczas gdy Ja jestem dla nich wszystkim. O, jak ciężka jest samotność! Dlatego tęsknię za tobą, Moja córko. O, jak drogie jest Mi twoje towarzystwo w Moich Aktach! Towarzystwo czyni pracę przyjemną, usuwa brzemię i jest nosicielem nowych radości.

(z Ksiąg Nieba, tom 30; 9 listopada 1931; z tłumaczeń na niemiecki dr Pflügl)

…………………….

"Moja córko, uznanie tego, co Moja Wola może uczynić w akcie duszy, stanowi Boże działanie w tej duszy.  A Moja Wola wkłada w ten Akt Boski Początek, jako podstawowy fundament. Podczas gdy ten akt się kształtuje, Moja Wola wypełnia go swoją niezmiennością, w taki sposób, że dusza dostrzega w swoim akcie boską zasadę, która nie wykazuje znaku końca, lecz nieustającą niezmienność. Usłyszy w sobie gong swojego aktu ciągłego, płynącego nieprzerwanie. Znakiem tego, czy boża zasada znajduje się w aktach duszy, jest trwanie.

Akt długotrwały mówi, że Bóg mieszka w niej i w jej aktach, znaczy, że jest utwierdzona w dobru. Wartość bowiem, łaska i Moc aktu ciągłego są tak wielkie, że wypełnia on intensywną miłością małe pustki i drobne słabości, którym podlega ludzka natura. Akt ciągły, ciągła [praktykowana] cnota jest, że tak powiem, sędzią, porządkiem i wartownikiem dla stworzenia. Dlatego też przywiązuję tak wielką wagę do tego, aby twoje akty były trwałe, ponieważ jest w nich coś Mojego i w przeciwnym razie Mój Akt w twoim wydałby się Mi, jakby zhańbiony.

Widzisz, córko Moja, Mój żar Miłości jest tak wielki, że chcę, aby wszystko, co uczyniłem z miłości do ludzi, zostało uznane - ale tylko po to, abym mógł dawać.

Jestem tak chętny do dawania i chciałbym wyszkolić "depozytariuszy" Mojego życia, Moich dzieł, cierpień, łez - wszystkiego. Ale one nie odchodzą ode Mnie, jeśli nie zostaną uznane. Jeśli dusze nie uznają ich, uniemożliwiają Mi zbliżenie się do nich i złożenie w nich tego, co Ja chcę dać z tak wielką miłością.

Ponadto dary Moje pozostałyby nieskuteczne - dusze byłyby jak ślepcy, którzy nie widzą swojego otoczenia. Wiedza natomiast jest to zmysł wzroku duszy, z którego rodzi się tęsknota, miłość, a tym samym wdzięczność wobec Mnie, Tego, który tak chętnie chcę dawać; a dusze zazdrośnie strzegą Mojego skarbu przechowywanego w nich.

W zależności od okoliczności wykorzystują Moje życie, jako przewodnik, Moje dzieła, jako potwierdzenie ich dzieł, Moje cierpienia, jako pomoc w ich cierpieniach, a Moje łzy, jako obmycie, gdy są splamione!

Jakże jestem szczęśliwy, gdy posługują się Mną i Moimi Dziełami, aby sobie pomóc! Kiedy przyszedłem na ziemię, taki był Mój zamiar, pozostać pośród nich i w nich, jako ich Mały Brat, aby pomagać im w ich potrzebach.

Kiedy uznają Mnie, nie czynię nic innego, jak tylko odzwierciedlam w nich Siebie. W ten sposób przypieczętowuję uznane przez nich dobro, podobnie jak słońce, które przekazuje substancję słodyczy i kolorów poprzez odbicie swojego światła nad roślinami i kwiatami - nie pozornie, ale w rzeczywistości.

Jeśli więc chcesz wiele otrzymać, staraj się rozpoznać, co Moja Wola uczyniła i czyni w Stworzeniu, i co uczyniła w Odkupieniu. Wtedy będę dla ciebie hojny i nie odmówię ci niczego z tego, co ci ujawniam. Wiedz raczej, że jeśli nadal występuję, jako nauczyciel i pozwalam ci rozpoznać tyle innych rzeczy, które należą do Mnie, to dlatego, że nadal chcę ci dać to, co pozwalam ci rozpoznać.  Nie byłbym zadowolony, gdybym nie miał czegoś do przekazania i nie dawał córce zawsze czegoś nowego.

Dlatego z niecierpliwością czekam, aż złożysz w swojej duszy na swoje miejsce to, co rozpoznałaś, abyś uznała to za swoją własność; a podczas gdy ty to składasz, pieścisz, pracujesz nad tym, Ja cię wzmacniam i rozszerzam twoją moc pojmowania, abyś mogła to dobrze złożyć - słowem, odnawiam to, co uczyniłem przy stworzeniu pierwszego człowieka.

Zwłaszcza, że to, co rozpoznałaś i co chcę w tobie przechować, jest Moje i dlatego nie chcę powierzyć Siebie nikomu, nawet tobie. Ja Sam chcę przygotować miejsce Moimi stwórczymi rękoma, a następnie przechować te rzeczy w tobie.

Aby zapewnić im bezpieczeństwo, otaczam je Moją miłością, Moją siłą i Moim światłem, jako ochroną. Dlatego bądź uważna i niech nic ci nie umknie; w ten sposób umożliwisz Mi dawanie ci najpiękniejszych niespodzianek."  

(z "Księgi Nieba"; tom 30; 21 grudnia 1931)


16.12.2023


Gott hat die Akte der Geschöpfe festgesetzt. Tätiger und unaufhörlicher Akt des Göttlichen Willens. Wer den Göttlichen Willen nicht tut, bleibt ohne Mutter verwaist und verlassen.


Meine Hingabe im Göttlichen Wollen dauert an. O mit welcher Zärtlichkeit erwartet Er mich in Seinem mütterlichen Schoß, um zu mir zu sagen: ‘Tochter Meines Wollens, lass Mich nicht allein. Deine Mama will dich bei sich haben. Ich will deine Gesellschaft in dem unaufhörlichen Werk, das Ich für alle Geschöpfe vollbringe. Ich tue alles für sie. Ich verlasse sie nicht einmal für einen Augenblick. Denn wenn Ich sie verlasse, würden sie das Leben verlieren. Und doch gibt es nicht einen, der Mich erkennt. Vielmehr beleidigen sie Mich, während Ich alles für sie bin. O wie hart ist die Einsamkeit! Deshalb sehne Ich Mich nach dir, Meine Tochter. O wie lieb ist Mir deine Gesellschaft in Meinen Akten! Die Gesellschaft macht die Arbeit angenehm, sie nimmt die Last und ist Träger neuer Freuden.’

(BdH 30; 9 November 1931; Dr. Pflügl)

………………

Meine Hingabe im Göttlichen Fiat dauert an. Seine Macht setzt sich bei mir durch und möchte, dass ich Ihn als Leben jedes meiner Akte anerkenne.

So möge Gottes Wille mit seiner Macht die neuen Himmel der Schönheit und Liebe ausbreiten und somit seinen Akt in dem meinen erkennen, der keine kleinen, sondern große Dinge zu tun versteht. Diese versetzen den ganzen Himmel in Staunen und können mit all seinen Werken konkurrieren.

Wenn ich Ihn jedoch nicht anerkenne, dann eignet sich mein Akt nicht dafür, die Macht des Aktes des Göttlichen Willens aufzunehmen: er bleibt ein geschöpflicher Akt, und die Macht des Aktes des Göttlichen Willens steht abseits.

O Göttlicher Wille, gib, dass ich Dich stets erkenne, um in meinen Akt deine wirkende Kraft (Potenzialität) einschließen zu können, welche die Werke deines anbetungswürdigen Willens verherrlicht.

Als ich dann darüber meditierte, besuchte mein geliebter Jesus kurz meine arme Seele und sagte zu mir: „Meine Tochter, die Anerkennung dessen, was mein Wille im Akt der Seele tun kann, bildet den göttlichen Akt in dieser Seele. Mein Wille legt in diesen Akt als Fundament das göttliche Prinzip.

Während dieser Akt gebildet wird, erfüllt ihn mein Wille mit seiner Unwandelbarkeit, auf eine Weise, dass die Seele in ihrem Akt ein göttliches Prinzip wahrnimmt, das kein Anzeichen eines Endes aufweist, sondern eine unveränderliche Unwandelbarkeit. Sie wird in sich den Glockenklang ihres fortgesetzten Aktes vernehmen, der kontinuierlich dahinfließt.

Das Kennzeichen, ob das göttliche Prinzip in den Akten der Seele ist, ist die Kontinuität. Ein langandauernder Akt besagt, dass Gott in ihr und in ihren Akten wohnt, besagt, dass sie im Guten bestätigt ist.

Der Wert, die Gnade und Macht eines fortgesetzten Aktes sind nämlich so groß, dass er die kleinen Leerräume und geringfügigen Schwächen, denen die menschliche Natur unterworfen ist, mit intensiver Liebe füllt.

Ein dauernder Akt, eine andauernd[geübt]e Tugend ist sozusagen Richter, Ordnung und Wachposten für das Geschöpf. Deshalb lege Ich so großen Wert darauf, dass deine Akte andauernd sind, weil etwas von Mir darin ist, und Mir mein Akt in dem deinen sonst als entehrt vorkäme.

Siehst du, meine Tochter, meine Liebesglut ist so groß, das Ich möchte, dass alles, was Ich aus Liebe zu den Menschen tat, anerkannt wird – doch nur, damit Ich geben kann.

Ich bin wie versessen darauf zu geben und möchte gern „Verwahrer“ (Schatzkammern, Depots) meines Lebens, meiner Werke, Leiden, Tränen – von allem heranbilden. Doch diese (Werke etc.) „kommen nicht von Mir los“ (und zu den Seelen hin), wenn man sie nicht anerkennt.

Wenn die Seelen sie nicht anerkennen, hindern sie Mich daran, Mich ihnen zu nähern und in ihnen das zu verwahren, was Ich mit so viel Liebe schenken möchte. Zudem würden meine Gaben wirkungslos bleiben – die Seelen wären wie Blinde, die ihre Umgebung nicht sehen können.

Die Kenntnis hingegen ist das Sehvermögen der Seele, das die Sehnsucht, die Liebe und somit die Dankbarkeit gegen Mich aufkommen lässt, der Ich so gerne geben will; und die Seelen hüten eifersüchtig meinen in ihnen verwahrten Schatz.

Je nach den Umständen bedienen sie sich meines Lebens als Leitlinie, meiner Werke als Bestätigung ihrer Werke, meiner Leiden als Hilfe in ihren Leiden und meiner Tränen als Waschung, wenn sie befleckt sind!

Wie glücklich bin Ich, wenn sie Mich und meine Werke gebrauchen, um sich selbst zu helfen! Als Ich auf die Erde kam, war dies meine Absicht, als ihr Kleiner Bruder in ihrer Mitte und in ihnen zu bleiben, um ihnen in ihren Nöten zu helfen.

Wenn sie Mich anerkennen, tue Ich nichts anderes, als Mich in ihnen zu spiegeln. So besiegle Ich das Gute, das sie erkannt haben, quasi wie die Sonne, die durch den Widerschein ihres Lichtes über den Pflanzen und Blumen die Substanz der Süßigkeit und Farben mitteilt – nicht scheinbar, sondern in Wirklichkeit.

Wenn du also viel erhalten möchtest, suche zu erkennen, was mein Wille in der Schöpfung tat und tut, und was Er in der Erlösung tat. Dann werde Ich großzügig mit dir sein und dir nichts von dem verweigern, was Ich dich erkennen lasse.

Wisse vielmehr, wenn Ich noch immer als Lehrer handle und dich so viele andere Dinge erkennen lasse, die Mir gehören, so deshalb, weil Ich dir immer noch schenken möchte, was Ich dich erkennen lasse. Ich wäre nicht zufrieden, wenn Ich nicht etwas zu geben hätte und meiner Tochter nicht stets Neues gäbe.

Daher warte Ich sehnsüchtig, dass du das Erkannte in deiner Seele auf seinen Platz legst, damit du es als dein Eigentum ansiehst; und während du es deponierst, liebkose, bearbeite, stärke Ich dich und erweitere deine Fassungskraft, damit du es gut ablegen kannst – mit einem Wort, Ich erneuere das, was Ich bei der Erschaffung des ersten Menschen tat.

Zumal das, was du erkannt hast und was Ich in dir verwahren will, das Meinige ist, und Ich Mich daher niemandem, nicht einmal dir, anvertrauen möchte. Ich Selbst will mit meinen eigenen Schöpferhänden den Platz bereiten und diese Dinge dann in dir verwahren.

Um sie in Sicherheit zu halten, umgebe Ich sie mit meiner Liebe, meiner Stärke und meinem Licht als Wache. Sei daher aufmerksam und lass dir nichts entgehen; so wirst du Mir ermöglichen, dir die schönsten Überraschungen bereiten zu können.”… (aus „Das Buch des Himmels“; DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 21. Dezember 1931)

…………………………….

„Meine Tochter, willst du wissen, warum Ich nicht schrieb? Ich sollte durch dich schreiben. Ich bin es, der deine Intelligenz belebt, dir die Worte eingibt, mit Meiner Hand der deinigen die Bewegung verleiht, um dich die Feder halten und dich die Worte zu Papier bringen zu lassen. So bin Ich es, der schreibt, nicht du. Du tust nichts anderes, als dem Aufmerksamkeit zu schenken, was Ich schreiben will. Deshalb ist deine ganze Arbeit die Aufmerksamkeit, das Übrige tue alles Ich. Und siehst du nicht, dass du oft nicht die zum Schreiben hast und beschließt, es nicht zu tun und um dich mit der Hand greifen zu lassen, dass Ich es bin, der schreibt, erfülle dich mit Meinem eigenen Leben und schreibe das, was Ich will? Wie oft hast du das nicht erfahren? Ich musste eine Epoche vorübergehen lassen, um das Reich des Höchsten FIAT bekannt zu machen, um die Zeit zu gewähren, damit vorher das Reich der Erlösung bekannt gemacht werden kann, und dann das nächste des Göttlichen FIAT. So beschloss Ich, nicht zu schreiben, sondern zusammen mit dir zu schreiben. Ich schreibe durch dich, wo dieses Reich näher sein sollte,  und auch, um den Geschöpfen eine neue Überraschung des Übermaßes der Liebe dieses Meines Willens zu geben: von dem, was Er getan, was Er gelitten hat, und was Er aus Liebe zu ihnen tun will. Meine Tochter, oft bringen die Neuigkeiten neues Leben, neue Güter, und die Geschöpfe sind den Neuigkeiten so sehr zugeneigt und lassen sich von den Neuigkeiten wie transportieren. Die Neuigkeiten der neuen Mitteilungen über Mein Göttliches Wollen haben eine göttliche Kraft und einen süßen Zauber. Sie werden wie himmlischer Tau über die trockenen Seelen des menschlichen Willens regnen und Trägerinnen der Seligkeit sein, des Lichtes und unendlicher Güter. Es gibt keine Drohungen in diesen Mitteilungen, noch Schrecken. Und wenn es darin etwas zu fürchten gibt, dann für den, der im Labyrinth des menschlichen Willens bleiben will. Doch in allem Übrigen sieht man nichts anderes als das Echo, die Sprache des himmlischen Vaterlandes, den Balsam von hier oben, der heiligt, vergöttlicht und die Anzahlung der Seligkeit gibt, die nur im seligen Vaterland regiert. Deshalb erfreue Ich Mich so sehr daran, das zu schreiben, was das Göttliche FIAT betrifft. Denn Ich schreibe Dinge, die zu Meinem Vaterland gehören. Es wäre zu heimtückisch und undankbar, wer nicht in diesen Meinen Mitteilungen das Echo des Himmel erkennen würde, die lange Kette der Liebe des Höchsten Wollens, die Gemeinschaft der Güter Unseres Himmlischen Vaters, der sie den Geschöpfen geben und alles beiseite stellen will, was in der Geschichte der Welt geschehen ist. Er will eine neue Ära beginnen, eine neue Schöpfung, als ob nun die neue Geschichte der Schöpfung beginnen würde. Lass Mich deshalb machen, da das, was Ich tue, von höchster Wichtigkeit ist.“

Band 20; 30. Januar 1927); Dr. Pflügl






III Niedziela Adwentu GAUDETE  – B (Joh 1,6-8.19-28)


6 Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię.

7 Przyszedł on na świadectwo,aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. 8 Nie był on światłością,lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości.

19 Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», 20 on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». 21 Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!» 22 Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» 23 Odpowiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz». 24 A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. 25 I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» 26 Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, 27 który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». 28 Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.


8 Nie był on światłością,lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości. (Joh 1,7)


2 czerwca 1899; Tom 2

Największą łaską, jaką można obdarzyć duszę, jest samopoznanie.


Dziś rano mój najdroższy Jezus pozwolił mi dotknąć własnymi rękoma mojej własnej nicości. W chwili, gdy pozwolił mi Siebie zobaczyć, pierwsze słowa, jakie do mnie wypowiedział, brzmiały: "Kim jestem Ja, a kim ty?".

W tych dwóch słowach zobaczyłam dwa niezmierzone światła: w jednym zrozumiałam Boga, w drugim zobaczyłam moją nędzę, moją nicość. Zobaczyłam, że jestem niczym więcej, jak tylko cieniem, tak jak cień jest tworzony przez słońce, gdy oświetla ziemię: Jest on zależny od słońca, a kiedy słońce oddala się w inne miejsce, cień ten przestaje istnieć poza jego blaskiem.

To samo dotyczy mojego cienia, czyli mojej istoty: jest on zależny od mistycznego Słońca, Boga, który może rozpuścić ten cień w jednej chwili. Co powiedzieć o tym, jak zdeformowałam ten cień, który dał mi Pan, a który nie jest nawet moim własnym? Sama myśl o tym była przerażająca. Cuchnął, był obrzydliwy i pełen robaków.

A jednak byłam zmuszona stanąć przed tak świętym Bogiem w tak okropnym stanie. Jakże byłabym szczęśliwa, gdyby pozwolono mi ukryć się w najciemniejszej otchłani!

Potem Jezus powiedział do mnie: "Największą łaską, jaką mogę obdarzyć duszę, jest to, że daję jej samopoznanie. Samopoznanie i wiedza o Bogu idą w parze. Im bardziej znasz siebie, tym bardziej znasz Boga. Kiedy dusza rozpoznaje samą siebie, ponieważ widzi, że nie może uczynić z siebie nic dobrego, jej cień, jej istota, przekształca ją w Boga. I dzieje się tak, że wykonuje wszystkie swoje czyny w Bogu.

Zatem dusza jest w Bogu i idzie obok Niego, nie patrząc, nie pytając, nie mówiąc, jednym słowem, jakby była martwa. Rozpoznaje bowiem głębię swojej nicości i nie ośmiela się czynić niczego z własnej woli, ale ślepo podąża po śladach Bożych Dzieł".  

Wydaje mi się, że dusza, która zna samą siebie, jest jak ludzie podróżujący parowcem: Przemieszczają się z miejsca na miejsce, nie robiąc przy tym ani kroku. Odbywają długie podróże, ale wszystko dzięki mocy parowca, który ich przewozi. W ten sam sposób, gdy dusza osiedla się w Bogu, wykonuje wzniosłe loty na drodze do doskonałości, podobnie jak ludzie na parowcu, wiedząc, że to nie ona sama. Raczej czyni wszystko w skuteczności mocy świętego Boga, który nosi ją w Sobie.

O jak Pan jej sprzyja, ubogaca ją i obdarza największymi łaskami, wiedząc, że ona nic sobie nie przypisuje, ale wszystko Jemu. O duszo, która znasz samą siebie - jakże jesteś szczęśliwa!

(z tłumaczeń Dr Pflügl)

…………………..

28 października 1906, Tom 7

Wszystko, co jest światłem, pochodzi od Boga.


Po przyjęciu Komunii Świętej znalazłam się w wielkim świetle. To był sam Jezus i powiedział do mnie: "Moja córko, wszystko, co jest światłem, należy całkowicie do Mnie, a nie do stworzenia.

To tak jak człowiek, który jest wypełniony promieniami słońca. Gdyby chciał przypisać sobie światło, którym się cieszy, byłoby to głupotą i bezmyślnością. Ale może być tak, że ta osoba, zamiast radować się światłem słonecznym, może powiedzieć: "Będę chodzić w cieniu" i wycofać się ze światła.

Dusza, która odsuwa się od Mojego światła, pozostaje ciemnością, a ciemność może przynieść tylko zło".

(z tłumaczeń Dr Pflügl)

…………………..

4 listopada 1921 r., Tom 13


Musisz bowiem wiedzieć, że między stworzeniem a Stwórcą istnieje wiele elektrycznych przewodów komunikacji i jedności, które sprawiają, że jest ono prawie nierozłączne ze Mną, pod warunkiem, że nie oddaliło się od Mojej Woli. Oddalenie się jest bowiem niczym innym jak zerwaniem przewodów łączących i rozbiciem jedności. Życie Stwórcy płynie bardziej niż elektryczność w stworzeniu i ono płynie we Mnie. Moje życie rozprzestrzenia się w stworzeniu.

Kiedy je stworzyłem, połączyłem Moją mądrość z jego inteligencją, aby nie było niczym innym niż odbiciem Mnie. A jeśli człowiek osiąga niewiarygodne(rzeczy) dzięki swojej nauce, to dlatego, że jest to odbicie Mojego, które odbija się w jego własnym. Jeśli jego oko jest ożywione światłem, nie jest to nic innego jak odbicie Mojego wiecznego światła w jego oku.

(z tłumaczeń Dr Pflügl)


“Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie” (J 1,26)


23 czerwca 1922,  Księgi Nieba 14

Te Prawdy są czymś więcej niż słońce.


Pomyślałam sobie: "Jezus mówi tak wiele rzeczy o Swojej Najświętszej Woli. Ale wydaje mi się, że nie jest On rozumiany, nawet przez samych spowiedników. Wydaje się, że wątpią i przed tak ogromnym światłem nie są ani oświeceni, ani pociągnięci do kochania tak miłującej Woli".

Kiedy tak rozmyślałam, mój zawsze umiłowany Jezus, zarzucając mi ramię na szyję, powiedział do mnie: "Córko moja, nie dziw się temu. Ten, kto nie jest całkowicie pozbawiony swojej woli, nie może posiadać pewnej wiedzy o Mnie. Ponieważ ludzka wola tworzy chmurę między Moją, a ich wolą i utrudnia poznanie wartości i działania, które zawiera Moja. Niemniej jednak nie mogą powiedzieć, że Ona nie jest Światłem. Widzisz, rzeczy, które można zobaczyć tutaj na dole, nie są zrozumiałe dla człowieka. Kto może kiedykolwiek powiedzieć, jak stworzyłem słońce, ile światła i ciepła zawiera, chociaż widzą je, cieszą się jego efektami, przez cały dzień jest z nimi, jego ciepło i światło podążają za nimi wszędzie. A mimo to nie mogą wiedzieć i nie mogą powiedzieć, jak jest wysokie, ile światła i ciepła posiada, a gdyby ktoś chciał się wznieść, aby to wiedzieć, światło by go przyćmiło. Ciepło spaliłoby go, ponieważ człowiek jest zmuszony trzymać oczy spuszczone i cieszyć się światłem, nie będąc w stanie go zbadać i zadowolić się stwierdzeniem: To jest słońce.

Jeśli dzieje się tak ze słońcem, które jest widoczne i które stworzyłem dla naturalnego dobra człowieka, to tym bardziej dzieje się tak z prawdami, które zawierają o wiele więcej światła i ciepła niż samo słońce! Zwłaszcza prawdy odnoszące się do Mojej Woli, które zawierają wieczne efekty, dobra i wartości. Któż kiedykolwiek chciałby zmierzyć całą zawartość, którą Ona zawiera? Byłoby to tak, jakby chcieli umieścić się w cieniu. Byłoby lepiej dla nich, gdyby pochylili głowy i radowali się światłem, które przynosi Moja Prawda, kochali je i tworzyli swoje małe światło, które pojmuje ludzka inteligencja, a nie, ponieważ nie pojmują pełni światła, odkładali je na bok jak rzecz, która do nich nie należy.

Tak więc cieszą się światłem słońca tak bardzo, jak tylko mogą, nawet jeśli go nie rozumieją. Wykorzystują je do pracy, do chodzenia, do patrzenia i och, jak tęsknią za dniem, ponieważ światło dotrzymuje im towarzystwa i żyje z nimi. Ale Moje Prawdy są czymś więcej niż światłem i sprawiają, że słońce dnia wschodzi w ludzkim duchu. A jednak nie są one ani słuchane, ani kochane, ani pożądane i traktowane jak nic. Co za ból! Ja jednak odkładam je na bok, gdy widzę, jak odkładają na bok Moje prawdy i pozwalam, by Moje prawdy biegły swoim torem z duszami, które je kochają, tęsknią za nimi i wykorzystują ich światło, by kształtować swoje życie i stać się z nimi jednością. Myślisz, że powiedziałbym ci wszystkie prawdy, skutki i wartość, jaką zawiera Moja Prawda? Och, jak wiele innych słońc muszę wznieść!

Nie bądź zaskoczona, jeśli nie zrozumiesz wszystkiego. Zadowalaj się życiem z Jej Światła, a to Mi wystarczy".  

(z tłumaczeń Dr Pflügl)



2. Juni 1899; Tom 2

Die größte Gunst, die einer Seele zuteil werden kann, ist die Selbsterkenntnis.


Diesen Morgen wollte mich mein liebster Jesus meine eigene Nichtigkeit mit den eigenen Händen berühren lassen. In dem Augenblick, als Er sich sehen ließ, waren die ersten Worte, die Er an mich richtete, diese: „Wer bin Ich, und wer bist du?“ In diesen zwei Worten sah ich zwei unermessliche Lichter: In dem einen begriff ich Gott, in dem anderen sah ich mein Elend, meine Nichtigkeit. Ich sah, dass ich nichts als ein Schatten war, gerade so wie der Schatten, der von der Sonne gebildet wird, wenn sie die Erde erleuchtet: Er ist abhängig von der Sonne, und wenn die Sonne sich an andere Orte entfernt, hört der Schatten außerhalb ihres Glanzes auf, zu existieren. Dasselbe gilt für meinen Schatten, das ist mein Sein: Es ist abhängig von der mystischen Sonne, Gott, die diesen Schatten in einem einfachen Augenblick auflösen kann. Was soll man darüber sagen, wie ich diesen Schatten verformt habe, den der Herr mir gegeben hat, der nicht einmal mein Eigentum ist? Der bloße Gedanke daran war erschreckend. Er stank, war faulig und voller Würmer. Und dennoch war ich in einem so schrecklichen Zustand gezwungen, vor einem so heiligen Gott zu stehen. O wie glücklich wäre ich gewesen, hätte ich mich in den dunkelsten Abgründen verbergen dürfen! Danach sagte Jesus zu mir: „Die größte Gunst, die Ich einer Seele erweisen kann, ist, wenn Ich ihr die Selbsterkenntnis schenke. Die Selbsterkenntnis und die Gotteserkenntnis gehen zusammen. Je mehr du dich selbst kennst, umso mehr kennst du Gott. Wenn die Seele sich erkannt hat, da sie sieht, dass sie nichts Gutes aus sich selbst heraus tun kann, wandelt ihr Schatten, ihr Sein, sie in Gott um. Und es geschieht, dass sie alle ihre Werke in Gott tut. Es folgt daraus, dass die Seele in Gott ist und neben Ihm geht, ohne zu schauen, ohne nachzuforschen, ohne zu reden, in einem Wort, als ob sie tot wäre. Denn sie erkennt die Tiefe ihrer Nichtigkeit und wagt nichts aus sich heraus zu tun, sondern sie folgt blind der Flugbahn der Werke Gottes.“ Es scheint mir, dass es mit einer Seele, die sich selbst kennt, genauso ist wie mit Leuten, die auf einem Dampfschiff reisen: Sie bewegen sich von einem Ort zum anderen, ohne einen eigenen Schritt zu tun. Sie machen lange Reisen, aber alles durch die Kraft des Dampfers, der sie befördert. Auf dieselbe Art macht die Seele, wenn sie sich in Gott niederlässt, wie die Leute auf einem Dampfer erhabene Flüge auf dem Weg zur Vollkommenheit in dem Wissen, dass nicht sie es ist. Vielmehr tut sie alles in der Wirksamkeit des heiligen Gottes, der sie in Sich trägt. O wie bevorzugt sie der Herr, bereichert sie und gewährt ihr die größten Gnaden, im Wissen, dass sie sich nichts selber, sondern alles Ihm zuschreibt. O Seele, die du dich selbst kennst – wie glücklich bist du!

Dr.Pflügl

…………………

28. Oktober 1906, Tom 7

Alles, was Licht ist, kommt von Gott.

Nachdem ich die hl. Kommunion empfangen hatte, fand ich mich in einem großen Licht. Es war Jesus selbst und Er sagte zu mir: „Meine Tochter, alles, was Licht ist, gehört ganz Mir, nicht dem Geschöpf. Es ist wie mit einer Person, die von den Sonnenstrahlen erfüllt wird. Wenn er das Licht, dessen er sich erfreut, sich selber zuschreiben wollte, wäre das Torheit und ohne Hirn. Doch kann es sein, dass diese Person, anstatt sich am Sonnenlicht zu freuen, sagen könnte: ‚Ich will im Schatten gehen’, und sich aus dem Licht zurückzieht. Die Seele, die sich aus Meinem Licht zurückzieht, bleibt Finsternis, und die Finsternis kann nichts anderes als das Böse hervorbringen.“

Dr.Pflügl

………………..

Band 12; 16. Juli 1918)

……………….

4. November 1921, Tom 13

Die Heiligkeit im Geschöpf muss zwischen ihm und Jesus sein, Jesus, der Sein Leben gibt und ihm Seine Heiligkeit als treuen Gefährten gibt, das Geschöpf, das es als treue und untrennbare Gefährtin empfängt.


Ich fühlte mich ganz hineinversetzt ins Herz meines guten Jesus und als Er kam, flog ich in Seine Arme. Ich gab mich ganz in Ihm hin als meinem eigenen Mittelpunkt. Ich fühlte eine unwiderstehliche Kraft, in Seinen Armen zu bleiben und mein guter Jesus sagte zu mir: „Meine Tochter, es ist das Geschöpf, das die Brust seines Schöpfers sucht, um in seinen Armen auszuruhen. Es ist deine Pflicht, in die Arme deines Schöpfers zu kommen und dich an dieser Brust auszuruhen, aus der du hervorgegangen bist.

Denn du musst wissen, dass zwischen dem Geschöpf und dem Schöpfer viele elektrische Drähte der Kommunikation und der Einheit bestehen, die es beinahe untrennbar von Mir machen, vorausgesetzt, dass es sich nicht von Meinem Willen entfernt hat. Denn das Sich-Entfernen ist nichts anderes, als die Verbindungsdrähte zu brechen und die Einheit zu zerbrechen. Das Leben des Schöpfers fließt mehr als die Elektrizität im Geschöpf und es fließt in Mir. Mein Leben breitet sich im Geschöpf aus. Bei der Erschaffung verband Ich Meine Weisheit mit seiner Intelligenz, damit es nichts anderes sei als die Widerspiegelung von Mir. Und wenn der Mensch mit seiner Wissenschaft das Unglaubliche erreicht, dann deshalb, weil es die Spiegelung der Meinen ist, die sich in der seinigen spiegelt. Wenn sein Auge von einem Licht belebt ist, ist es nichts anderes als die Widerspiegelung Meines ewigen Lichtes in seinem Auge.

Unter den Göttlichen Personen haben wir es nicht nötig, miteinander zu sprechen, um einander zu verstehen. In der Schöpfung wollte Ich das Wort gebrauchen und sagte FIAT und die Dinge sind entstanden, doch an dieses FIAT band Ich die Macht des Geschöpfes, damit sie das Wort hätten, um sich zu verständigen. Deshalb sind auch die menschlichen Stimmen untereinander wie ein elektrischer Draht mit Meinem ersten Wort verbunden, aus dem all die anderen hervorgehen. Während Ich den Menschen schuf, hauchte Ich ihn mit Meinem Atem an und goss ihm das Leben ein, doch in diesem Leben, das Ich in ihn eingoss, legte Ich mein ganzes Leben hinein, der menschlichen Fassungskraft entsprechend. Doch legte Ich alles in ihn hinein. Es gab nichts von Mir, an dem er nicht teilhatte. Sieh, auch sein Atem ist die Widerspiegelung Meines Atems, der ihm beständig Leben gibt, und der seinige spiegelt sich in dem Meinen, was Ich ständig in Mir fühle. Sieh, wie viele Beziehungen es zwischen Mir und dem Geschöpf gibt. Deshalb liebe Ich es sehr, denn Ich betrachte es wie geboren aus Mir und als Mein ausschließliches Eigentum. Und wie veredelte Ich den Willen des Menschen! Ich verband ihn mit dem Meinen, gab ihm all meine Vorzüge, machte ihn frei wie den meinen und wenn Ich dem Körper zwei kleine Lichter gab, begrenzt und eingeschränkt, die von Meinem ewigen Licht ausgingen, machte Ich den menschlichen Willen ganz Auge. So viele Akte der menschliche Wille bildet, so viele Augen, kann er sagen, besitzt er. Er blickt nach rechts und links, nach hinten, nach vorne und wenn das menschliche Leben nicht von diesem Willen belebt wird, wird es nichts Gutes tun. Bei seiner Erschaffung sagte Ich zu ihm: Du wirst Meine Schwester auf Erden sein, mein Wollen vom Himmel wird das deine beleben. Wir werden in ständiger Spiegelung sein und was Ich tun werde, wirst du tun, Ich aus Natur und du aus Gnade aus Meinen ständigen Widerspiegelungen. Ich werde dir wie ein Schatten folgen und niemals verlassen. Mein einziges Ziel in der Erschaffung des Geschöpfes war es, dass es in allem Meinen Willen tue. Doch damit wollte Ich neuen Geburten von Mir selbst zur Existenz bringen. Ich wollte ein außergewöhnliches Wunder wirken, Meiner würdig und Mir ganz ähnlich. Doch, ach, der erste, der sich gegen Mich stellte, musste der menschliche Wille sein. Sieh dich um, alle Dinge werden von zweien getan: Du hast ein Auge, doch wenn du nicht ein äußeres Licht hättest, das dich erleuchtet, könntest du nichts sehen. Du hast die Hände, doch wenn du nicht die notwendigen Dinge hättest, um die Arbeiten zu verrichten, würdest du nichts tun. So ist es mit allem Übrigen. Nun, so wollte Ich die Heiligkeit im Geschöpf, zwischen ihm und Mir, zwischen beiden. Ich gebe einen Teil und es gibt den anderen, Ich gebe Mein Leben und wie ein treuer Gefährte teile Ich ihm Meine Heiligkeit mit und es ist wie ein treuer und untrennbarer Gefährte, um sie zu empfangen. So wäre das Geschöpf das Auge, das sieht und Ich die Sonne, die ihm das Licht gibt. Es ist der Mund und Ich das Wort, es ist die Hände und Ich jener, der ihm die Arbeit liefert, um zu wirken. Es ist die Füße und Ich der Schritt, es ist das Herz und Ich der Schlag. Doch weißt du, wer diese Heiligkeit bildet? Mein Wille ist der einzige, der das Ziel der Schöpfung in Ordnung hält. Die Heiligkeit in Meinem Wollen ist jene, die das vollkommene Gleichgewicht zwischen Geschöpfen und Schöpfer hält, welche die wahren aus Mir hervorgegangenen Abbilder sind.”

Dr. Pflügl

………………….

(J 1,26)

23. Juni 1922 BdH 14

Die Wahrheiten sind mehr als die Sonne. Ich dachte bei mir: „Jesus sagt so viele Dinge über Sein Heiligstes Wollen. Doch mir scheint, dass Er nicht verstanden wird und auch von den Beichtvätern selbst. Sie scheinen zu zweifeln und vor einem so unermesslichen Licht werden sie weder erleuchtet, noch angezogen, einen so liebenswerten Willen zu lieben.“ Nun, während ich dies dachte, sagte mein stets liebenswürdiger Jesus, der einen Arm um meinen Hals warf, zu mir: „Meine Tochter, wundere dich nicht darüber. Wer nicht ganz von seinem Wollen leer ist, kann keine sichere Kenntnis von Mir haben. Denn das menschliche Wollen bildet die Wolke zwischen dem Meinigen und dem ihren und hindert die Kenntnis des Wertes und der Wirkungen, die der Meinige enthält. Doch trotzdem können sie nicht sagen, dass Er nicht Licht sei. Siehst du, die Dinge, die man hier unten sehen kann, werden vom Menschen nicht verstanden. Wer kann jemals sagen, wie Ich die Sonne erschaffen habe, wie viel Licht und Wärme sie enthält, obwohl sie sie sehen, ihre Wirkungen genießen, den ganzen Tag ist sie mit ihnen, ihre Wärme und ihr Licht folgen ihnen überall hin. Und trotz alledem können sie nicht wissen und nicht sagen, wie hoch sie ist, wie viel Licht Wärme sie besitz, und wenn jemand sich erheben wollte, um das zu wissen, würde das Licht ihn überstrahlen. Die Wärme würde ihn verbrennen, denn der Mensch ist gezwungen, die Augen gesenkt zu halten und das Licht zu genießen, ohne es erforschen zu können und sich damit zufriedenzugeben, zu sagen: Es ist die Sonne. Wenn das mit der Sonne geschieht, die man sieht und die Ich zum natürlichen Wohl des Menschen erschaffen habe, viel mehr noch mit den Wahrheiten, die o wie viel mehr Licht und Wärme als die Sonne selbst enthalten! Besonders die Wahrheiten, die sich auf Meinen Willen beziehen, die ewige Wirkungen, Güter und Wert enthalten. Wer will jemals den ganzen Inhalt ermessen, den Er enthält? Es wäre, als ob er sich in den Schatten stellen wollte. Es wäre besser für sie, die Stirn zu beugen und sich des Lichtes zu erfreuen, das Meine Wahrheit bringt, es zu lieben und ihr kleines Licht zu bilden, das die menschliche Intelligenz begreift und es nicht, weil sie nicht die ganze Fülle des Lichts begreifen, zur Seite zu stellen wie eine Sache, die ihnen nicht gehört. So erfreuen sie sich des Lichtes der Sonne, so viel sie können, obwohl sie es nicht begreifen. Sie bedienen sich ihrer, um zu arbeiten, um zu gehen, um zu schauen, und o wie ersehnen sie den Tag, denn das Licht leistet ihnen Gesellschaft und lebt mit ihnen. Doch Meine Wahrheiten sind mehr als Licht und lassen die Sonne des Tages im menschlichen Geist aufgehen. Doch sie werden weder beachtet noch geliebt, noch ersehnt und wie ein Nichts behandelt. Welcher Schmerz! Ich jedoch lege sie beiseite, wenn Ich sehe, dass sie Meine Wahrheiten beiseite legen und erlaube Meinen Wahrheiten, ihren Lauf mit den Seelen zu machen, die sie lieben und sie ersehnen und sich ihres Lichtes bedienen, um ihr Leben zu bilden und mit ihnen eins zu werden. Glaubst du, dass Ich dir alle Wahrheiten gesagt hätte, die Wirkungen und den Wert, den Meine Wahrheit enthält? O wie viele andere Sonnen muss Ich aufgehen lassen! Wundere dich nicht, wenn du nicht alles verstehst. Sei zufrieden damit, von ihrem Licht zu leben und das genügt Mir.“  

Dr Pflügl

……………..

30. Mai 1925

Die Seele im Göttlichen Willen findet ähnliche Bedingungen wie die Seligen im Himmel: die Kenntnis der Güter und der Seligkeit des Göttlichen Willens macht den Eigenwillen handlungsunfähig.


Ich fühlte mich wegen des Verlustes meines anbetungswürdigen Jesus bedrückt. O wie ersehnte ich Seine Rückkehr! Ich rief Ihn mit dem Herzen, mit der Stimme, mit den Gedanken, die durch Seine Beraubung rege waren. O Gott, welch lange Nächte ohne Jesus, während sie gemeinsam mit Ihm wie ein einziger Hauch vergehen! Dann sagte ich: „Meine Liebe, komm, verlass mich nicht, ich bin zu klein. Ich brauche Dich und Du weißt es, dass meine Kleinheit nicht ohne Dich sein kann, und dennoch verlässt Du mich? Ach kehre zurück, kehre zurück, o Jesus! In demselben Moment streckte Er mir einen Arm zum Hals und ließ sich als Kind erblicken, das seinen Kopf aus dem Inneren meiner Brust sehr fest aufstützte und mit seinem Kopf so fest an meine Brust schlug, dass ich sie durchschlagen fühlte. Ich fürchtete mich und hatte Angst, und Jesus sagte mit einer starken und milden Stimme zu mir: „Meine Tochter, fürchte dich nicht, Ich bin es, Ich verlasse dich nicht: Wie kann Ich dich verlassen? Das Leben in Meinem Willen macht die Seele untrennbar von Mir. Mein Leben ist für sie mehr als die Seele für den Körper. Der Körper ohne die Seele verwandelt sich in Staub, da das Leben fehlt, das ihn unterstützt. So würdest du ohne Mein Leben in dir leer von allen Akten Meines Willens sein. Du würdest nicht mehr in der Tiefe deiner Seele Meine wiederholende Stimme hören, die dir die Art und Weise einflüstert, um dich den Dienst Meines Willens ausführen zu lassen. Wenn Meine Stimme da ist, ist auch Mein Leben hier, das sie aussendet. Wie leicht denkst du, dass Ich dich verlassen könnte! Ich kann es nicht. Zuerst müsstest du Meinen Willen verlassen und dann könntest du denken, dass Ich dich verlassen hätte. Doch dass du Meinen Willen verlassen würdest, wäre für dich schwierig, um nicht zu sagen, beinahe unmöglich. Du befindest dich beinahe in ähnlichen Verhältnissen wie die Seligen im Himmel: Sie haben ihren freien Willen nicht verloren. Dieser ist eine Gabe, die Ich dem Menschen gab. Und das, was Ich einmal gegeben habe, nehme Ich nie zurück. In den Himmel ist die Sklaverei niemals eingetreten. Ich bin der Gott von Kindern, nicht von Sklaven. Ich bin ein König, der alle herrschen lässt. Es gibt keine Trennung zwischen Mir und ihnen. Doch im Himmel ist eine derart große Kenntnis Meiner Güter, Meines Willens und Meiner Seligkeit, dass sie davon bis zum Rand voll sind und davon überfließen. Und so findet ihr Wille keinen Platz, um zu handeln. Während sie frei sind, bringt sie die Kenntnis eines unendlichen Willens und der unendlichen Güter, in die sie versenkt sind, mit einer unwiderstehlichen Kraft dazu, ihren Willen zu gebrauchen, als ob sie ihn nicht hätten. Dies erachten sie als ihr höchstes Glück und ihre höchste Seligkeit, doch spontan und frei mit ihrem ganzen Willen. So ist es auch für dich, Meine Tochter. Dich Meinen Willen kennen zu lassen, war die größte Gnade, die Ich dir erwiesen habe. Während du frei bist, deinen Willen zu tun oder nicht zu tun, fühlt sich der deine angesichts des Meinen unfähig, zu wirken. Er fühlt sich vernichtet. Und da du das große Gut Meines Willens kennst, verabscheust du den deinen. Und ohne dass dich jemand zwingt, liebst du es, den Meinen zu tun, angesichts des großen Gutes, das dir daraus zukommt. Und die vielen Kenntnisse, die Ich dir über Meinen Willen kundgetan habe, sind Göttliche Bande, ewige Ketten, die dich umgeben, Besitztümer der himmlischen Güter. Und diesen ewigen Ketten zu entfliehen, diese Göttlichen Bande zu zerreißen, diese himmli- schen Güter auch im Leben zu verlieren? Nein: Dein Wille, obwohl frei, findet nicht den Weg, um herauszugehen. Er verwickelt sich, er sieht deine Kleinheit und fürchtet sich vor sich selbst, vor seinem Ziehen. Er versenkt sich, vertieft sich mit noch mehr Liebe spontan in Meinem Willen!

Die Kenntnis öffnet die Türen zu diesem Gut, das bekannt wird. Und je mehr Kenntnisse Ich dir über Meinen Willen kundgetan habe, umso mehr verschiedene Türen haben sich geöffnet. Es sind Güter, die Ich dir geöffnet habe, Licht, Gnade und Göttliche Teilhabe. Diese Türen sind für dich geöffnet, und wie diese Kenntnisse in die Mitte aller Geschöpfe reichen, öffnen sich diese Türen für sie. Denn die Kenntnis lässt die Liebe zum gekannten Gut aufkommen und die große Tür, die sich öffnen wird, wird Mein Wille sein, um die kleine Türe des ihrigen zu schließen. Mein Wille wird sie den ihrigen verabscheuen lassen, denn vor Meinem Willen ist der menschliche handlungsunfähig. Mit dem Licht des Meinen sieht er, wie unbedeutend und zu nichts nütze er ist. Deshalb werden in der Folge die Geschöpfe, die in diese Göttlichen Kenntnisse eindringen werden, entsprechend der Bemühungen, die sie unternehmen, um Ihn zu erlangen, ihren eigenen Willen beiseitelegen. Außerdem musst du wissen: Wenn Ich dir eine Kenntnis über Meinen Willen mitteile, entscheide Ich mich, dir eine weitere Tür Meiner Kenntnis zu öffnen, wenn du in deine Seele all das Gut hast eintreten lassen, das Ich dir kundgetan habe. Wenn du dies nicht tun würdest, würde dir nur die bloße Wahrnehmung dieses Gutes gehören, aber nicht der Besitz. Ich verstehe mich auf so etwas nicht: Wenn Ich spreche, will Ich, dass man das Gut besitzt, das Ich bekannt mache. Sei deshalb aufmerksam, damit Ich dir weitere Türen Meiner Kenntnisse öffne und du noch mehr in die Göttlichen Besitztümer eintrittst.

Dr.Pflügl




Piątek II tydzień Adwentu (Mt 11,16-19)


16 Lecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: 17 "Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili". 18 Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: "Zły duch go opętał". 19 Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije. a oni mówią: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny».


"Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili". (Mt 11,17)


2 sierpnia 1899 r.; Tom 2

Zgodność z Jezusem.


Dziś rano Mój czcigodny Jezus pozwolił się dostrzec smutnym i prawie rozgniewanym na ludzi. Zagroził, że ześle typowe kary, aby ludzie nagle poumierali od piorunów, gradu i ognia. Bardzo Go błagałam, aby się uspokoił, a Jezus powiedział do mnie: "Nieprawości, które wznoszą się z ziemi do nieba, są tak liczne, że gdyby modlitwa i dusze ofiarne zawiodły przede Mną tylko przez kwadrans, pozwoliłbym, aby ogień wyszedł z ziemi i zalał nim ludzi".

Następnie dodał: "Zobacz, ile łask powinienem wylać na stworzenia. Ale ponieważ nie znajduję zgodności, jestem zmuszony zatrzymać je we Mnie. Co więcej, zmuszają Mnie do przekształcenia ich w kary.

Uważaj, Moja córko, aby dostosować się do Mnie co do tak wielu łask, które w ciebie wlewam. Zgodność jest bowiem otwartymi drzwiami, które pozwalają Mi wejść do serca, aby utworzyć tam Moje mieszkanie. Zgodność jest jak przyjazne powitanie, szacunek okazywany ludziom, gdy przychodzą nas odwiedzić.

Przyciągnięci tym szacunkiem, tym przyjaznym zachowaniem wobec nich, są zmuszeni przyjść ponownie. W końcu dojdzie do tego, że nie będą już mogli się rozdzielić. Wszystko jest ze Mną w harmonii i w takim stopniu, w jakim dusze będą w zgodności ze Mną i traktować Mnie na ziemi, Ja będę zachowywał się wobec nich w niebie. Pozwolę im znaleźć otwarte drzwi i zaproszę cały niebiański dwór, aby ich powitał i umieścił na najbardziej wywyższonym tronie. Ale będzie zupełnie odwrotnie dla tych, którzy nie są w harmonii ze Mną".

………………….

25 października 1899, BdH 2

Echo Bożej miłości i echo niewdzięczności stworzeń.


Mój drogi Jezus nadal objawia się prawie zawsze w ten sam sposób. Dziś rano dodał: "Moja córko, Moja Miłość do stworzeń jest tak wielka, że rozbrzmiewa jak echo w niebiańskich regionach. Wypełnia atmosferę i rozprzestrzenia się po całej ziemi. Ale jak stworzenia reagują na to pełne miłości echo? Niestety, wynagradzają Mnie echem niewdzięczności. Są trujące, wypełnione wszelkiego rodzaju goryczą i grzechami. Odpowiadają niemal śmiertelnym echem, nadającym się tylko do zranienia Mnie.

Ale Ja wyludnię oblicze ziemi, aby to echo, rozbrzmiewające trucizną, nie zagłuszyło Moich uszu".

Powiedziałam: "Ach, Panie, co chcesz przez to powiedzieć?".

Jezus kontynuował: " Działam, jak współczujący lekarz, który ma najskuteczniejsze lekarstwa dla swoich dzieci, a wszystkie te dzieci są pełne ran. Co zrobi ten lekarz i ojciec, który kocha swoje dzieci bardziej niż własne życie? Czy pozwoli, aby te rany stały się jak gangrena? Czy pozwoli im umrzeć ze strachu, że mogą ucierpieć od ognia i noża? Nie, nigdy! Nawet jeśli poczuje się tak, jakby te narzędzia zostały użyte na nim samym, to mimo wszystko weźmie nóż. Tnie ciało i używa trucizny, ognia, aby zapobiec dalszemu rozwojowi rozkładu. Chociaż często zdarza się, że dzieci umierają podczas tych operacji, nie było to wolą ojca lekarza. Jego wolą było ich uzdrowienie. Taki jestem.

Ranię, aby je uzdrowić. Niszczę je, aby je wskrzesić. Jeśli wielu ginie, nie jest to Moją Wolą. Jest to jedynie wynik ich niegodziwości i niechętnej woli. Jest to efekt tego trującego echa, które chcą Mi posłać, dopóki nawet sami nie zobaczą, że są zniszczeni". Zapytałam: "Powiedz mi, moje jedyne dobro, jak mogłabym osłodzić ci to trujące echo, które tak bardzo cię zasmuca?".

Odpowiedział: "Jedynym lekarstwem jest to, abyś wykonywała wszystkie swoje działania wyłącznie z zamiarem zadowolenia Mnie i abyś używała wszystkich swoich zmysłów i mocy, aby Mnie kochać i uwielbiać. Niech każda twoja myśl, słowo i wszystko inne będzie niczym innym, jak tylko miłością, którą masz dla Mnie. W ten sposób twoje echo będzie przyjemnie wznosić się przed Moim tronem i zmiękczy Mój słuch".

…………………..

22 stycznia 1900 r.

Zgodność z Łaską.


Po spędzeniu najcięższych dni opuszczenia, moje biedne serce zmagało się między strachem, że Go straciło, a nadzieją, że kto wie, może znów Go zobaczę. O Boże, jaką krwawą wojnę musiało toczyć to moje biedne serce! Ból był tak wielki, że raz stało się lodowate, raz było ściśnięte. jak pod prasą i kapała z niego krew.

Kiedy byłam w tym stanie, czułam, że mój dobry Jezus jest ze mną. Usunął ze mnie zasłonę, która uniemożliwiała mi zobaczenie Go. W końcu mogłam Go zobaczyć. Natychmiast powiedziałam do Niego: "O, Panie! Już mnie nie kochasz!".

A On: "Tak, tak... To, co ci polecam, to odpowiadać na moją Łaskę. Aby być wierną, musisz być jak echo, które rozbrzmiewa w pustym pokoju: gdy tylko zabrzmi głos, natychmiast usłyszysz echo bez najmniejszego opóźnienia. W ten sam sposób, rozpocznij natychmiast echo twojej korespondencji, gdy tylko zaczniesz przyjmować Moją łaskę, nie czekając nawet, aż przestanę ci ją dawać.


2. August 1899

Übereinstimmung mit Jesus.


Diesen Morgen ließ sich Mein anbetungswürdiger Jesus ganz betrübt und beinahe wütend auf die Menschen sehen. Er drohte, die üblichen Züchtigungen zu senden, um die Menschen plötzlich unter Blitzen, Hagel und Feuer sterben zu lassen. Ich bat Ihn sehr, sich zu beruhigen und Jesus sagte zu mir: „Die Freveltaten, die sich von der Erde zum Himmel erheben, sind so zahlreich, dass Ich, wenn das Gebet  und die Seelen der Opfer nur für eine Viertelstunde vor mir ausbleiben würden, Feuer aus der Erde kommen ließe und die Menschen damit überschwemmen würde.“

Dann fügte Er hinzu: „Sieh, wie viele Gnaden Ich über die Geschöpfe ausgießen sollte. Doch da Ich keine Übereinstimmung finde, bin Ich gezwungen, sie in Mir zurückzuhalten. Mehr noch, sie lassen Mich diese in Züchtigungen umwandeln. Sei darauf bedacht, o Meine Tochter, Mir in so vielen Gnaden, die Ich in dich ausgieße, zu entsprechen. Denn die Übereinstimmung ist die offene Tür, die Mich in das Herz eintreten lässt, um dort Meine Wohnstätte zu bilden. Die Übereinstimmung ist wie die freundliche Aufnahme, die Wertschätzung, die den Menschen entgegengebracht wird, wenn sie kommen, um uns zu besuchen. Angezogen durch diesen Respekt, durch dieses freundliche Verhalten ihnen gegenüber, sind sie gezwungen, wieder zu kommen. Es kommt schließlich dazu, dass man sich gar nicht mehr trennen kann. Alles ist im Einklang mit Mir und in dem Grad, als die Seelen Mir entsprechen und Mich auf Erden behandeln, werde Ich Mich im Himmel ihnen gegenüber verhalten. Ich lasse sie die Türen offen finden und werde den ganzen himmlischen Hof einladen, sie willkommen zu heißen und werde sie auf den erhabensten Thron setzen. Doch ganz das Gegenteil wird es sein für jene, die nicht mit Mir im Einklang stehen.“

(BdH 2; Aus dem Italienischen übersetzt von Dr. Gertraud Pflügl)

………………….

25. Oktober 1899, BdH 2

Das Echo der Liebe Gottes und das Echo der Undankbarkeit der Geschöpfe.


Mein lieber Jesus tut sich weiterhin beinahe immer auf dieselbe Art kund. Diesen Morgen fügte Er hinzu: „Meine Tochter, Meine Liebe für die Geschöpfe ist so groß, dass sie wie ein Echo in den himmlischen Regionen widerhallt. Sie erfüllt die Atmosphäre und verbreitet sich über die ganze Erde. Doch wie entsprechen die Geschöpfe diesem liebenden Echo? Ach, sie belohnen Mich mit einem Echo von Undankbarkeit. Sie sind giftig, gefüllt mit allen Arten von Bitterkeiten und Sünden. Sie antworten mit einem beinahe tödlichen Echo, nur dazu geeignet, Mich zu verwunden.


Doch Ich werde das Angesicht der Erde entvölkern, so dass dieses Echo, das mit Gift widerhallt, nicht Meine Ohren betäubt.“

Ich sagte: „Ach, Herr, was sagst Du?“ Jesus fuhr fort: „Ich handle wie ein mitleidsvoller Arzt, der die äußersten Heilmittel für seine Kinder hat und diese Kinder sind alle voller Wunden. Was tut dieser Arzt und Vater, der seine Kinder mehr als sein eigenes Leben liebt? Wird er diese Wunden brandig werden lassen? Wird er sie sterben lassen, aus Angst, dass sie beim Anwenden von Feuer und Messer leiden könnten? Nein, niemals! Trotzdem er das Gefühl haben wird, als ob diese Instrumente auf ihn selbst angewendet würden, nimmt er dennoch das Messer. Er schlitzt das Fleisch auf und schneidet und er wendet das Gift an, das Feuer, um zu verhindern, dass der Verfall weiter fortschreitet. Obwohl es oft vorkommt, dass in diesen Operationen die Kinder sterben, war dies nicht der Wille des Vaters Arzt. Sein Wille war es, sie geheilt zu sehen. So bin Ich. Ich verwunde, um sie zu heilen. Ich vernichte sie, um sie auferstehen zu lassen. Wenn viele umkommen, ist dies nicht Mein Wille. Es ist nur die Folge ihrer Bosheit und ihres widerstrebenden Willens. Es ist die Wirkung dieses giftigen Echos, das sie Mir schicken wollen, bis sie so sich sogar vernichtet sehen.“ Ich bat: „Sag mir, mein einziges Gut, wie könnte ich dieses giftige Echo für Dich versüßen, das Dich so sehr betrübt?“ Er erwiderte: „Das einzige Mittel ist, dass du alle deine Handlungen mit der einzigen Absicht verrichtest, Mir zu gefallen und dass du all deine Sinne und Kräfte einsetzt für die Absicht, Mich zu lieben und Mich zu verherrlichen. Lasse jeden deiner Gedanken, Worte und alles andere nichts sein als Liebe, die du zu Mir hast. So wird sich dein Echo angenehm vor Meinem Thron erheben und wird mein Gehör erweichen.“

……………………..

22. Januar 1900

Der Gnade entsprechen.


Nachdem ich bitterste Tage der Beraubung verbracht hatte, kämpfte mein armes Herz zwischen der Angst, Ihn verloren zu haben und der Hoffnung, dass ich Ihn, wer weiß, wieder sehen könnte. O Gott, was für einen blutigen Krieg hatte dieses mein armes Herz auszutragen! Die Pein war so groß, dass es bald eiskalt wurde, bald wie unter einer Presse ausgedrückt wurde und Blut heraustropfte.

Während ich in diesem Zustand war, fühlte ich meinen guten Jesus bei mir. Er entfernte einen Schleier von mir, der mich daran hinderte, Ihn zu sehen. So war ich schließlich imstande, Ihn zu sehen. Sofort sagte ich zu Ihm: „Ach, Herr! Du liebst mich nicht mehr!“ Und Er: „Ja, ja... Was Ich dir empfehle, ist, meiner Gnade zu entsprechen. Und um treu zu sein, musst du wie das Echo sein, das in einem leeren Raum widerhallt: Sobald eine Stimme ertönt, kann man sofort ohne die geringste Verzögerung das Echo widerhallen hören. Auf dieselbe Weise beginne du sofort das Echo deiner Entsprechung, sobald du Meine Gnade zu empfangen beginnst, ohne sogar darauf zu warten, bis Ich aufhöre, sie dir zu geben.




Czwartek II tydzień Adwentu (Mt 11, 7B.11-15)


Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on.

(Mt 11, 11)


10 listopada 1923 ; Tom 16

Jak piękna jest małość. Pan dokonuje największych rzeczy w maluczkich: Dla zbawienia posłużył się małością Najświętszej Dziewicy, a dla FIAT VOLUNTAS TUA małością Luizy.


Oddałam się całkowicie w ramiona mojego dobrego Jezusa i modląc się, zobaczyłam moją biedną duszę tak małą, ale o skrajnej małości i pomyślałam sobie: "Jaka jestem mała. Jezus miał rację, mówiąc mi, że jestem najmniejsza ze wszystkich. Naprawdę chciałabym wiedzieć, czy jestem najmniejsza ze wszystkich". Kiedy tak myślałam, mój zawsze łaskawy Jezus, który poruszał się we mnie, pozwolił mi zobaczyć, że wziął tę małą w Swoje ramiona i mocno przycisnął ją do Swojego Serca. Pozwoliła na wszystko, co Jezus chciał jej uczynić. Powiedział do mnie: "Moja droga mała, wybrałem cię małą, ponieważ małe dzieci pozwalają ci robić, co chcesz. Nie wychodzą same, ale pozwalają się prowadzić. Wręcz przeciwnie, boją się same stawiać stopy. Kiedy otrzymują prezenty, czują się niezdolne do ich przechowania. Kładą je na kolanach mamy. Maluchy są oderwane od wszystkiego, nie martwią się o to, czy są bogate, czy biedne. Nie martwią się o nic. Jakże piękne jest dzieciństwo, pełne wdzięku, piękna i świeżości!

Dlatego im większe dzieło chcę wykonać w duszy, tym mniejszą ją wybieram. Bardzo lubię dziecięcą świeżość i piękno. Tak bardzo podoba Mi się to, że zatrzymuję dusze, które wybieram, w małości ich nicości, z której się zaczęły. Nie pozwalam, by cokolwiek ich własnego w nie weszło, aby nie utraciły swej małości. W ten sposób zachowuję dla nich świeżość i boskie piękno, z którego pochodzą". Kiedy to usłyszałam, powiedziałam: "Jezu, moja miłości, wydaje mi się, że jestem bardzo zła i dlatego jestem taka mała. A Ty mówisz mi, że bardzo mnie kochasz, ponieważ jestem mała. Jak to możliwe?".

I znowu Jezus: "Moja maleńka, niegodziwość nie może wejść do bardzo małych.

Czy wiesz, kiedy zaczyna się zło, kiedy zaczyna się wzrost? Kiedy własna wola zaczyna wkraczać. Gdy tylko zaczyna ona wkraczać, zaczyna wypełniać stworzenie i żyje z samego siebie. A wszystko to wyłania się z małości stworzenia i wydaje mu się, że jego małość rośnie, ale rośnie po to, by nad nią płakać. Ponieważ Bóg nie żyje w nim w pełni, oddala się ono od źródła swego początku, ku hańbie swego pochodzenia. Traci światło, piękno, świętość, świeżość swego Stwórcy. Wydaje się rosnąć przed samym sobą i być może także przed ludźmi. Ale przede Mną, jakże się zmniejsza!

Ono również może stać się wielkim, ale nigdy nie będzie Moim ukochanym maleństwem, tym, które wypełniam Sobą, wypełniam miłością do niej, aby pozostała taką, jaką ją stworzyłem i uczyniłem najwspanialszą, której nikt inny nie będzie w stanie dorównać. To właśnie uczyniłem z Moją Niebiańską Mamą. Ona jest najmniejsza ze wszystkich pokoleń. Ponieważ Jej Wola nigdy nie weszła w nią jako działająca, ale zawsze Moja Wieczna Wola. I to nie tylko utrzymało ją małą, piękną i świeżą, ponieważ pochodziła od Nas, ale uczyniło ją największą ze wszystkich. Och, jaka była piękna, mała w sobie, a jednak wielka i przewyższająca wszystkich przez Nas. I tylko z powodu swej małości została wyniesiona na wysokość Matki Tego, który Ją ukształtował. Jak więc widzisz, całe dobro człowieka polega na pełnieniu Mojej Woli. Całe zło polega na czynieniu własnej, dlatego wybrałem Moją Matkę, ponieważ była mała, aby odkupić człowieka. I użyłem Jej jako kanału, aby zstąpiły na ludzkość wszystkie dobra i owoce Odkupienia.

Teraz, aby Moja Wola mogła być poznana, a Niebo otwarte, aby pozwolić Mojej Woli zstąpić na ziemię i aby mogła panować tutaj, jak w Niebie, musiałem wybrać inną małą spośród wszystkich pokoleń. Ponieważ było to największe Dzieło, jakie chciałem wykonać - przywrócić człowieka do jego pierwotnego początku, otworzyć mu tę Boską Wolę, którą odrzucił, otworzyć ramiona, aby przyjąć go na nowo na Łono Mojej Woli - Moja Nieskończona Mądrość powołała tę najmniejszą z niczego. Było to sprawiedliwe, że była mała: jeśli umieściłem małą na początku Odkupienia, inna mała musiała wprowadzić "FIAT VOLUNTAS TUA, jak w Niebie, tak i na ziemi".

(Księga Nieba, dr Pflügl)


10. November 1923 ; Tom 16

Wie schön die Kleinheit ist. Der Herr wirkt die größten Dinge in den Kleinen: Zur Erlösung bediente Er sich der Kleinheit der Heiligsten Jungfrau und für das FIAT VOLUNTAS TUA der Kleinheit von Luisa.


Ich gab mich ganz in die Arme meines guten Jesus hin und während ich betete, sah ich meine arme Seele so klein, aber von einer äußersten Kleinheit und dachte bei mir: „Wie klein bin ich. Jesus hatte Recht, mir zu sagen, dass ich die kleinste von allen war. Ich würde wirklich gerne wissen, ob ich unter allen die kleinste bin.” Während ich dies dachte, ließ mein stets liebenswürdiger Jesus, Der sich in meinem Inneren bewegte, sehen, dass Er diese Kleine in Seine Arme nahm und sie fest an Sein Herz drückte. Sie ließ mit sich geschehen, was immer Jesus auch wollte. Er sagte zu mir: „Meine liebe Kleine, Ich habe dich klein erwählt, denn die Kleinen lassen einen tun, was immer man will. Sie gehen nicht von sich selbst aus, sondern lassen sich führen. Im Gegenteil, sie haben Angst, ihren Fuß alleine zu setzen. Wenn sie Gaben erhalten, fühlen sie sich unfähig, sie zu bewahren. Sie legen sie im Schoß der Mama nieder. Die Kleinen sind von allem gelöst noch sorgen sie sich darum, ob sie reich oder arm sind. Sie sorgen sich um nichts. O wie schön ist das Kindesalter, voller Gnade, Schönheit und Frische! Je größer daher ein Werk ist, das Ich in einer Seele tun will, umso kleiner erwähle Ich sie. Mir gefällt die kindliche Frische und Schönheit sehr. Sie gefällt Mir so sehr, dass Ich die Seelen, die Ich erwähle, in der Kleinheit des Nichts bewahre, von dem sie ausgegangen sind. Nichts Eigenes lasse Ich in sie eintreten, um sie ihre Kleinheit nicht verlieren zu lassen. Und so bewahre Ich ihnen die Frische und die göttliche Schönheit, von der sie ausgegangen sind.” Als ich das hörte, sagte ich: „Jesus, meine Liebe, mir scheint, dass ich sehr schlecht bin und deshalb bin ich so klein. Und Du sagst mir, dass Du mich sehr liebst, weil ich klein bin. Wie kann das sein?” Und Jesus von neuem: „Meine Kleine, in die ganz Kleinen kann die Schlechtigkeit nicht eintreten. Weißt du, wann das Böse, wann das Wachstum einzutreten beginnt? Wenn der eigene Wille einzutreten beginnt. Sobald dieser einzutreten beginnt, beginnt das Geschöpf, sich zu füllen und von sich selbst zu leben. Und das Alles tritt aus der Kleinheit des Geschöpfes aus und ihm scheint es, dass seine Kleinheit wächst, doch es wächst, um beweint zu werden. Da Gott nicht ganz in ihm lebt, entfernt es sich von seinem Ursprung, zur Unehre seiner Herkunft. Es verliert das Licht, die Schönheit, die Heiligkeit, die Frische seines Schöpfers. Es scheint zu wachsen vor sich selbst und vielleicht auch vor den Menschen. Doch vor Mir, o wie nimmt es ab! Es mag vielleicht auch groß werden, doch wird es nie Meine geliebte Kleine sein, jene, die Ich mit Mir fülle, erfasst von Liebe zu ihr, damit sie so bleibt, wie Ich sie erschaffen habe und sie zu der Größten mache, der niemand anderer wird gleichen können. Dies tat Ich an Meiner Himmlischen Mama. Unter allen Generationen ist Sie die Kleinste. Denn niemals trat ihr Wollen als handelnd in Sie ein, sondern immer Mein Ewiges Wollen. Und dies bewahrte Sie nicht nur klein, schön, frisch, wie sie von Uns ausgegangen war, sondern machte sie zu der Größten von allen. O wie schön war sie, klein in sich selbst, doch groß und allen überlegen durch Uns Selbst. Und nur wegen Ihrer Kleinheit wurde sie auf die Höhe der Mutter Dessen erhoben, Der Sie gebildet hat. Wie du siehst, besteht deshalb alles Gute des Menschen im Tun Meines Willens. Alles Übel besteht darin, den seinen zu tun, weshalb Ich Meine Mutter erwählte, weil sie klein war, um den Menschen zu erlösen. Und Ich gebrauchte Sie als Kanal, um auf das menschliche Geschlecht all die Güter und die Früchte der Erlösung herabsteigen zu lassen. Nun, damit Mein Wollen bekannt und der Himmel geöffnet werde, um Mein Wollen auf die Erde herabsteigen zu lassen, und damit Er hier wie im Himmel regiere, musste Ich eine andere Kleine unter allen Generationen auswählen. Da es das größte Werk war, das Ich tun will – den Menschen in seinem Ursprung wieder einzusetzen, von dem er ausgegangen ist, ihm dieses Göttliche Wollen zu öffnen, das er abgelehnt hatte, ihm die Arme zu öffnen, um ihn von neuem im Schoß Meines Willens zu empfangen – rief Meine unendliche Weisheit die Kleinste aus dem Nichts. Es war gerecht, dass sie klein war: Wenn Ich eine Kleine an den Anfang der Erlösung setzte, musste eine andere Kleine das „FIAT VOLUNTAS TUA wie im Himmel also auch auf Erden” anführen.

(Buch des Himmels, Dr. Pflügl)

…………………….




Środa II tydzień Adwentu (Mt 11,28-30)


28 Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. 29 Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie».


Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.                 (Mt 11,28)


Trwałam w moim nędznym stanie, zdawało mi się, że On przychodził więcej niż raz, i zdawało mi się, że widzę Go jako dziecko, jakby otoczone cieniem. Rzekł do mnie: "Córko, czy nie czujesz świeżości mego cienia? Odpocznij w nim, a znajdziesz odpoczynek".

Wydawało się, że odpoczywamy razem w Jego cieniu, a ja czułem się w Jego obecności całkiem wzmocniona. Potem mówił dalej: "Umiłowana Moja, jeśli Mnie miłujesz, nie chcę, abyś patrzyła ani w siebie, ani na zewnątrz, ani na to, czy jest ci ciepło, czy zimno, czy robisz dużo, czy mało, czy cierpisz, czy się cieszysz. Wszystko to musi być w tobie zniszczone i oczy swoje skierujesz wyłącznie na to, czy robisz dla Mnie tyle, ile możesz i wszystko, by Mnie zadowolić.

Inne nastawienie nie może Mnie zadowolić, choćby było wysokie, wzniosłe i pracowite, ani zaspokoić Mojej Miłości. O jak wiele dusz wypacza prawdziwą pobożność i profanuje najświętsze dzieła własną wolą, zawsze szukając siebie!

A jeśli nawet w rzeczach świętych dusza szuka swego własnego upodobania, smaku i zadowolenia, i w ten sposób znajduje samą siebie, to ucieka od Boga, i nie znajduje Go."

(z "Księgi Nieba"; tom 6; 31 lipca 1904)

…………………..

Jakie szkody nieufność wyrządza duszy.

Czułam się bardzo przygnębiona, ale całkowicie oddałam się w ramiona Jezusa. Poprosiłam Go, by się nade mną ulitował, ale gdy to zrobiłam, poczułam, że tracę zmysły. Zobaczyłam, jak wychodzi ze mnie mała dziewczynka, słaba, blada i całkowicie pogrążona w głębokim smutku. A uwielbiony Jezus, zbliżając się do niej, wziął ją w ramiona i przycisnął do serca, poruszony współczuciem. Rękami dotknął jej czoła, naznaczył znakiem krzyża oczy, usta, piersi i wszystko inne tej małej dziewczynki. Gdy to czynił, została wzmocniona. Odzyskała swój kolor i podniosła się ze stanu smutku. Jezus widząc, że dziewczynka odzyskała siły, przycisnął ją mocniej do swego serca, aby jeszcze bardziej ją wzmocnić i powiedział do niej: "Biedna dziewczynko, w jakim jesteś stanie! Ale nie bój się, twój Jezus wyprowadzi cię z tego stanu". Kiedy to się działo, pomyślałam sobie: "Kim może być ta dziewczyna, która wyszła ze mnie i którą tak bardzo kocha Jezusa?".

A mój dobry Jezus powiedział do mnie: "Moja córko, ta dziewczyna jest twoją duszą. Kocham ją tak bardzo, że nie mogę znieść widoku tak smutnej i słabej. Dlatego przyszedłem, aby dać ci nowe życie i nową siłę". Kiedy to usłyszałam, powiedziałam do Niego płacząc: "Moja miłości i moje życie, Jezu, jak bardzo się boję, że mnie opuścisz! Jak mogę być bez Ciebie? Jak będę mogła żyć, w jakim opłakanym stanie znajdzie się moja biedna dusza? Jakże straszną udręką jest myśl, że mógłbyś mnie opuścić! Męka, która mnie rozdziera, odbiera mi pokój i wtrąca moje serce do piekła! Jezu, miej litość, współczucie, miłosierdzie dla mnie, małej dziewczynki. Nie mam nikogo, jeśli mnie opuścisz, wszystko się dla mnie skończy!".

A Jezus, który wznowił swoją mowę, dodał: "Moja córko, uspokój się, nie bój się, twój Jezus cię nie opuści. Jestem zazdrosny o twoje zaufanie. Nie chcę, abyś Mi w najmniejszym stopniu nie ufała. Widzisz, tak bardzo kocham to, żeby dusze pozostawały ze Mną w zaufaniu, że często ukrywam niektóre ich wady, niedoskonałości lub brak jakiś brak zgodności w Mojej łasce, aby nie dać im możliwości nie trwania przy Mnie z całym zaufaniem. Jeśli bowiem tracą zaufanie, dusza pozostaje jakby oddzielona ode Mnie i całkowicie skurczona w sobie. Umieszcza się w odpowiednim dystansie ode Mnie i jest sparaliżowana w swoim porywie miłości, a zatem również sparaliżowana w swoim oddaniu dla Mnie. O, jakie szkody powoduje nieufność! Można powiedzieć, że jest jak wiosenny mróz, który blokuje życie roślin. A kiedy mróz jest silny, często powoduje ich śmierć.

Tak samo jest z nieufnością. Bardziej niż lód zatrzymuje rozwój cnót i kładzie lód na najbardziej żarliwą miłość. O, jakże często Moje plany i największe świętości są blokowane z powodu braku zaufania!

Dlatego raczej toleruję pewne błędy niż brak zaufania, bo te nigdy nie mogą być tak szkodliwe. Poza tym, jak mógłbym cię porzucić, skoro tak wiele pracowałem w twojej duszy? Spójrz, ile musiałem pracować". I kiedy to mówił, sprawił, że ujrzałem na dnie Mojej duszy wielki i wspaniały pałac, wykonany rękami Jezusa.

Następnie wznowił Swoją mowę: "Moja córko, jak mogę cię opuścić! Spójrz, ile pokoi! Są prawie niezliczone. Jak wiele wiedzy, działań, wartości i cech w Mojej Woli dałem ci poznać! Tak wiele przestrzeni utworzyłem w tobie, aby zdeponować wszystkie te dobra. Nie pozostaje Mi nic innego, jak tylko dodać inne rodzaje i inne kolory, namalować inne rzadkie piękno Mojej Najwyższej Woli, aby nadać Mojemu Dziełu więcej prestiżu i chwały. Wątpisz, czy mógłbym opuścić tak wielkie Moje Dzieło? Kosztuje Mnie ono zbyt wiele. Moja Wola w nie weszła. A gdzie jest Moja Wola, tam jest życie, życie, które nie podlega śmierci. A twój strach to nic innego jak odrobina nieufności z twojej strony. Dlatego zaufaj Mi, a będziemy się dobrze dogadywać i dopełnię dzieła Mojej Woli".

(Tom 17; 2 września 1924; z prywatnych manuskryptów Dr Pflügl)


Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie». (Mt 11,28)


Dziś rano błogosławiony Jezus przychodząc do mnie powiedział:

"Córko moja, krzyże i umartwienia są jak wiele chrzcielnic, a każdy rodzaj krzyża, który jest zanurzony w myśli o Mojej Męce, traci połowę swej goryczy i o połowę zmniejsza się jego ciężar". Potem zniknął jak błyskawica, a ja zostałam wykonując w sobie pewne akty adoracji i zadośćuczynienia; On przyszedł na nowo i dodał:

"Jaką pociechą jest dla Mnie widzieć cię czyniącą na nowo to, co Moje Człowieczeństwo czyniło przed wieloma wiekami!

Wszystko bowiem, co postanowiłem uczynić dla każdej duszy, już wcześniej uczyniłem w Moim Człowieczeństwie.

A gdy dusza jest zgodna ze Mną, wtedy ponownie czyni w sobie to, co Ja dla niej uczyniłem.

Jeśli jednak nie, pozostaje to dokonane tylko we Mnie samym, co sprawia Mi niewymowną gorycz".

(Księga Nieba,  tom 6; 5 czerwca 1905 r.)

………………….

... "Mój Jezu i moje życie, wydaje mi się, że trzeba całkowicie poświęcić duszę i ciało, aby pełnić Twoją Wolę i żyć w Niej. Na pierwszy rzut oka wydaje się to mało, ale w praktyce jest to trudne.

Że nie wolno posiadać ani jednego tchnienia własnej woli, nawet w rzeczach świętych, nawet w samym dobru, to stanowcze i z zadowoleniem znoszenie wszystkich cierpień wewnętrznych i zewnętrznych, wydaje się to przecież zbyt trudne, i zbyt bolesne dla natury ludzkiej. Czy zatem dusze nigdy nie dojdą do tego, by żyć w Twojej Woli - w całkowitym poświęceniu się we wszystkim?

A Jezus dodał: "Córko moja, wszystko zależy od zrozumienia wielkiej korzyści, jaką odniesie dusza z pełnienia Mojej Woli, gdy będzie w Niej pracować i żyć, oraz od zrozumienia, kim jest ta Wola, która pragnie tego poświęcenia, i że ta Najwyższa Wola nie jest skłonna mieszać się, i żyć razem z wolą niską, małą, i skończoną; chce bowiem, aby akty duszy, która pragnie żyć w Mojej Woli, były wieczne, nieskończone i boskie.

Jak mogłaby to uczynić, gdyby chciała użyć tchnienia jej ludzkiej woli, nawet w świętej sprawie, jak sama mówisz? Jest to przecież wola skończona, a więc to życie w Mojej Woli nie byłoby już rzeczywistością, lecz jedynie sposobem mowy.

Zadaniem Mojej Woli jest natomiast całkowita dominacja i to jest sprawiedliwe, aby mały atom ludzkiej woli został pokonany i stracił swoją przestrzeń działania w Mojej Woli.

Co byś powiedziała, gdyby małe światełko, zapałka lub iskierka ognia chciała wejść w słońce, aby przebyć własną drogę i utworzyć swoje pole światła i działania w samym środku słońca? Gdyby słońce było obdarzone rozumem, oburzyłoby się, a jego światło i żar zniszczyłyby to małe światełko, zapałkę czy iskierkę. A ty byłabyś pierwszą osobą, która wyśmiewałaby się z tego [małego światła], potępiając jego zuchwałość w dążeniu do jwzniesienia własnego pola działania pośród światła słońca....

Takie jest tchnienie ludzkiej woli w Mojej Woli - nawet w dobrym.

Dlatego dbaj o to, aby twoja własna wola nie miała w niczym życia; Okryłem cię całkowicie i ukryłem we Mnie, abyś nie miała oczu na nic innego, jak tylko na Moją Wolę, aby dać Jej swobodne pole działania w twojej duszy.

Trudność będzie raczej polegała na właściwym zrozumieniu tego życia w Mojej Woli, a nie na poświęceniu się. Gdy bowiem dusze zrozumieją, jak wielkie skarby przynosi im życie w Mojej Boskiej Woli, że z ubogich stają się bogate, z niewolników niskich namiętności stają się wolnymi i panami, ze sług stają się dowódcami, z nieszczęśliwych stają się szczęśliwymi, nawet pośród cierpień tego marnego życia, wtedy pokochają wszystkie dobra, które są w Mojej Woli, i będzie dla nich upragnionym i wyczekiwanym zaszczytem poświęcić wszystko, całkowicie dla tych dóbr.

Dlatego tak bardzo zachęcam ciebie do dzielenia się tym, co mówię ci o Mojej Woli, bo wszystko będzie zależało od zrozumienia, rozpoznania i pokochania Jej"

(z "Księgi Nieba"; do użytku prywatnego - tom 17; 25 czerwca 1925)




………………




















Poniedziałek II tydzień Adwentu (Łk 5, 17-26)


17 Pewnego dnia, gdy nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać. 18 Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. 19 Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób go przynieść, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. 20 On widząc ich wiarę rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy». 21 Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić. «Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?» 22 Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? 23 Cóż jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje grzechy", czy powiedzieć: "Wstań i chodź"? 24 Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» - rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» 25 I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga. 26 Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj».


Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. (Łk 5, 18)


Kiedy byłam w moim zwyczajowym stanie i po znoszeniu gorzkiego opuszczenia przez mojego słodkiego Jezusa, On w końcu się pokazał. Nie mówiąc do mnie nawet słowa, umieścił mnie w bolesnej pozycji, w całkowitym bezruchu....

Czułam życie i nie mogłam się poruszyć, czułam oddech i nie mogłam oddychać. Cała moja biedna osoba nie mogła się poruszyć w najmniejszym stopniu, a kiedy cierpiałam z powodu bólu, nie mogłam się zgiąć z powodu bólu, który odczuwałam, ale byłam zmuszona przez obecność Jezusa i Jego Najświętszą Wolę do pozostania nieruchomą.

A kiedy spodobało się mojemu Najświętszemu Jezusowi, wyciągnął ręce, jakby chciał mnie wziąć i przycisnąć do swojej piersi, mówiąc do mnie:

"Moja córko, czy zauważyłaś, jak bolesny jest stan bezruchu? Jest to stan najcięższy, bo nawet, gdy cierpi się najbardziej gorzki ból, ruch daje ulgę i jest znakiem życia; wykrzywienie jest niemym głosem, który prosi o pomoc i wzbudzić litość otoczenia.

Doświadczyłaś, jakie to bolesne: ale czy wiesz, dlaczego wprowadzam cię w ten stan bezruchu? Aby uświadomić ci stan, w jakim znajduje się Moja Łaska i aby otrzymać od ciebie zadośćuczynienie.

O, w jakim stanie bezruchu jest Moja Łaska! Jest życiem i nieustannym ruchem, i nieustannie w procesie dawania siebie ludziom. Stworzenia odrzucają ją i czynią nieruchomą; ona czuje życie, chce dawać życie, a przez ludzką niewdzięczność zmuszona jest pozostać nieruchomą i niewzruszoną.

Co za męka! Moja  Łaska jest światłem i rozprzestrzenia się tak naturalnie jak światło, a stworzenia nie czynią nic innego, jak tylko rozlewają ciemność. Podczas gdy moje światło chce do nich wejść, ciemność, którą roztaczają paraliżuje Moje Światło i sprawia, że jest ono jakby nieruchome i pozbawione życia dla stworzeń.

Moja  Łaska jest miłością i zawiera w sobie moc rozpalania wszystkich, ale ludzie kochają co innego i niejako niweczą tę miłość dla nich - i Moja  Łaska odczuwa najdotkliwszy ból z powodu bezruchu, w jakim umieszczają ją stworzenia.

O, w jakich najboleśniejszych utrapieniach jest Moja Łaska! I to nie tylko przez tych, których otwarcie nazywa się złymi, ale którzy są nazywani religijnymi (poświęconymi Bogu), pobożnymi duszami; i to często z powodu nieistotnego drobiazgu, z powodu rzeczy, która im nie odpowiada, kaprysu, bardzo nieszlachetnego przywiązania, lub dlatego, że nawet w rzeczach świętych nie znajdują zaspokojenia własnej woli; podczas gdy Moja  Łaska jest dla nich całkiem ruchoma i żywa, oni ograniczają ją, aż do bezruchu i trzymają się tego, co im odpowiada, kaprysów, ludzkich przywiązań i wszystkiego, w czym znajdują zaspokojenie własnego ego.

W ten sposób, w miejsce Mojej łaski, stawiają swoje własne "Ja", jako życie i swojego własnego bożka.

Ale czy znasz pocieszycielkę, nieodłączną towarzyszkę, tę, która przenosi ruch i życie Mojej  Łaski, ba, jeszcze bardziej przyspiesza jej ruch i nie pozwala jej ani na chwilę pozostać w bezruchu? To jest dusza, która żyje w Mojej Woli. Tam, gdzie panuje Moja Wola, Moja  Łaska jest zawsze w ruchu, zawsze w stałym nastroju, zawsze w działaniu i nigdy nie jest ponura i bezczynna.

Dusza, w której panuje Moja Wola, jest ulubienicą, beniaminkiem łaski, jej mała sekretarką, w której składa ona tajemnice swoich bólów i swoich radości, i której powierza wszystko, gdyż Moja Wola ma dość miejsca, aby pomieścić depozyt, który Moja  Łaska ogarnia, gdyż nie jest ona niczym innym, jak stałym potomstwem Mojej Najwyższej Woli."

(z "Księgi Nieba", tom 12; 20 lipca 1925).


Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? (Łk 5, 18)


... "Córko moja, od miłości, która trawi, przystąp do kontemplacji Mojej czynnej Miłości. Każda dusza przyniosła mi ciężar swoich grzechów, słabości i namiętności, a Moja Miłość kazała mi wziąć na siebie ciężar każdej z nich, wraz z cierpieniami i zadośćuczynieniami, które każda z nich powinna dać mojemu Ojcu Niebieskiemu.

W ten sposób moja Męka została poczęta razem ze Mną. Przyjrzyj Mi się dobrze w łonie Mojej niebiańskiej Mamy! O, jak Moje małe Człowieczeństwo jest udręczone!

Spójrz dobrze, jak Moja mała Główka jest otoczona wieńcem cierniowym, który, wijąc się mocno wokół Moich skroni, sprawia, że wylewam strumienie łez z Moich oczu, ani nie mogę się poruszyć, aby je osuszyć!.....

Błagam cię, pozwól pobudzić się do litości nade Mną! Osusz Moje oczy z tylu łez, ty, która masz wolne ręce, aby to dla mnie zrobić!

Te ciernie są koroną tak wielu złych myśli, które gromadzą się w ludzkim umyśle; och, jak one mnie kłują, bardziej niż ciernie, które rodzi ziemia!

Rozważ także to długie ukrzyżowanie trwające dziewięć miesięcy! Nie mogę poruszyć ani palcem, ani ręką, ani stopą; tutaj jestem zawsze nieruchomy, nie ma miejsca, aby się poruszyć choćby trochę.

Co za ciężkie i długie ukrzyżowanie, z dodatkowym ciężarem, że wszystkie złe uczynki, przybierające formę gwoździ, wielokrotnie przebijają Moje ręce i stopy".

(z "Księgi Niebios"; - z Nowenny na Boże Narodzenie )

…………………..

Serce moje, zbliżam się do Ciebie i całuję Twoje majestatyczne czoło, ale całując Cię, czuję ukłucia cierni. O mój Jezu, w tej Świętej Hostii stworzenia nie oszczędzają Ci cierni. Widzę, jak przychodzą przed Twoje Oblicze i zamiast składać Ci hołdy w postaci dobrych myśli, posyłają Ci złe myśli, a Ty ponownie opuszczasz głowę jak podczas Męki oraz przyjmujesz i tolerujesz ciernie tych złych myśli. O Miłości moja, przybliżam się do Ciebie, aby dzielić Twoje boleści. Składam wszystkie swoje myśli w Twoim umyśle, żeby usunąć ciernie, które zadają Ci tyle bólu. Niech każda z moich myśli przepłynie w każdej z Twoich myśli, aby Ci zadośćuczynić za każdą złą myśl i tym samym ukoić Twoje smutne myśli.

(Godziny Męki Pańskiej , Godzina od 20 do 21, Ustanowienie Eucharystii)


Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» - rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!»  (Łk 5, 24)


... Zawsze jest to wzruszające widowisko, gdy widzi się wokół Ciebie niewidomych, niemych, głuchych, kalekich, chromych, trędowatych. Cała ta ludzka nędza przeszywa Twoje Boskie Serce i przyprawia je o drżenie.

O jakże pęka Twoje serce na widok tej ludzkiej natury przemienionej w nędzę, która tak pięknie i tak doskonale wyszła z Twoich twórczych rąk! To właśnie wola, która zboczyła z właściwej drogi, wywołując swoje najgorsze skutki, czyni ludzkość tak nieszczęśliwą.

Proszę Cię, moja miłości, spraw, aby Twoje Fiat powróciło, aby królować pośród nas i oddalić te nieszczęścia, które spowodowała ludzka wola!

Niech moje "kocham Cię" płynie w Akcie, przez który dajesz wzrok niewidomym, aby wszyscy ludzie mogli osiągnąć poznanie Twojej Bożej Woli.

Jak wielu jest ślepców, którzy nie dostrzegają Twojej Boskiej Woli! O, jakże Cię błagam z całego serca, abyś udzielił wszystkim łaski poznania i posłuszeństwa Twojej Najświętszej Woli!...

(z "Wędrówki duszy po Królestwie Woli Bożej" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Godzina siedemnasta)




II Niedziela Adwentu - B - (Mk 1,1-8)


1 Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. 2 Jak jest napisane u proroka Izajasza:Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. 3 Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki!4 Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. 5 Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy. 6 Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. 7 I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8 Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».


Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. (Mk 1, 2)


Pomyślałam o wielkim zainteresowaniu mojego zawsze umiłowanego Jezusa w rozpowszechnianiu Jego Świętej Woli i powiedziałam sobie: “On kocha, tęskni i pragnie nadejścia Jego Królestwa, a jednak tak długo zwleka z tym, by ukazało się Ono wśród narodów. Gdyby chciał, mógłby zrobić wszystko, nie brakuje Mu mocy i mógłby w jednej chwili obezwładnić niebo i ziemię. Kto może się oprzeć Jego mocy? Nikt. Zwłaszcza, że u Jezusa chcieć i móc to zupełnie to samo - więc dlaczego On zwleka aż do tej chwili?"

Gdy się nad tym zastanawiałam, mój słodki Jezus poruszył się, dał się odczuć we mnie i powiedział do mnie:

"Moja córko, kiedy się tęskni za jakimś dobrem, pragnie się go i pożąda, czyni się przygotowania, aby je otrzymać. A kiedy się otrzyma to tak bardzo pożądane dobro, wtedy się je kocha, pielęgnuje i zabezpiecza, i przyjmuje, jako długo pożądany Dar, i jako przynoszącego to, tak długo pożądane Dobro.

Nie tylko to, ale jest to jeszcze jeden nadmiar Naszej Miłości, że My chcemy, aby człowiek pragnął tego Dobra, które chcemy mu dać; powinien bowiem wnieść do niego coś od siebie, przynajmniej swoje westchnienia, modlitwy i pragnienie tego Dobra, abym Ja mógł mu powiedzieć: "Widzisz, zasłużyłeś na nie, bo od siebie zrobiłeś to, co mogłeś, aby je zdobyć, a My dajemy ci Je z całego Naszego Serca", jednak wszystko to jest efektem Naszej Dobroci.

Dlatego My pokazujemy stworzeniom najpierw to, co im chcemy dać. Wchodzimy niejako w korespondencję [z ludźmi], ogłaszając się listownie i wysyłając Naszych posłańców, aby oznajmili im to, co My chcemy dać. W ten sposób oni powinni się (za)dysponować i tęsknić za wielkim Dobrem, którym chcemy obdarzyć.

Czy nie postąpiliśmy w ten sam sposób w Odkupieniu? Przez cztery tysiące lat narody czekały:im bardziej zbliżał się czas, tym pilniejsze były zapowiedzi i częstsze listy, aby przygotować dusze na przyjście Chrystusa.

Tak samo jest z Królestwem Mojej Bożej Woli: zwlekam jeszcze, bo chcę, aby Je poznali, aby się o Nie modlili, aby pragnęli Jego panowania i aby zrozumieli wielki skarb, jaki Ono przynosi, a wtedy będę mógł im powiedzieć: "Pragnęliście Go i zasłużyliście na Nie, a Ono już nadchodzi, aby królować pośród was".

Poznając, modląc się i tęskniąc za Nim, uformowaliście Jego Naród wybrany, w którym może Ona rządzić i królować. Bez ludu nie można ustanowić królestwa; jest to jeszcze jeden powód, dla którego powinno się wiedzieć o pragnieniu Mojej Bożej Woli, aby Jej panowanie było na ziemi.

Istotnie, powinni się o Nie modlić, tęsknić za Nim i przygotować się do utworzenia Jego ludu, pośród którego Ona zstąpi i ustanowi Swój pałac, Swoją rezydencję, Swój tron.

Nie dziw się więc zwłoce, choć widzisz, jak wielkie jest Moje pragnienie, aby Moja Wola królowała.

To drogi Naszej niezgłębionej Mądrości, która zarządza wszystkim we właściwym porządku i wykorzystuje to czasowe opóźnienie, aby rozwinąć wiedzę [o tym królestwie] - która przyjmuje formę listów, telegramów, rozmów telefonicznych i orędzi, aby przygotować ludzi na Dar Życia w Mojej Bożej Woli.

Módl się więc i niech twój lot w Niej będzie nieustanny"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 28; 26 lutego 1930)


Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki! (Mk 1,3)


Musisz wiedzieć, że im większa jest praca, którą chcę wykonać, tym więcej potrzeba przygotowań. Ileż proroctw, ileż przygotowań, ileż wieków nie poprzedziło Mojego Odkupienia? Jak wiele symboli i znaków nie poprzedziło poczęcia Mojej Niebiańskiej Matki?

Teraz, gdy Odkupienie zostało dokonane, musiałem utwierdzić człowieka w dobrach Odkupienia, i w tym celu wybrałem apostołów, jako umacniających owoce Odkupienia, którzy mieli szukać zagubionego człowieka za pomocą Sakramentów i zapewnić mu bezpieczeństwo.

Dlatego Odkupienie jest Zbawieniem, oznacza wybawienie człowieka z każdej otchłani.

Z tego powodu powiedziałem ci innym razem, że pozwolić duszy żyć w Mojej Woli jest czymś większym niż nawet Zbawienie: Nie jest bowiem tak trudno zbawić się, żyjąc życiem miernym, raz po raz upadając i znowu się podnosząc, i to wybłagało Moje Odkupienie, gdyż chciałem za wszelką cenę zbawić człowieka. To powierzyłem Moim apostołom, jako skarbnikom owoców Odkupienia.

Tak więc, ponieważ wciąż musiałem czynić to, co mniejsze, to co większe zachowałem na później, rezerwując inne epoki na realizację Moich wzniosłych planów.

Tak więc, życie w Mojej Woli to nie tylko zbawienie, ale to świętość, która musi wznieść się ponad wszystkie inne rodzaje świętości, która musi nosić pieczęć świętości Swego Stwórcy.

Dlatego najpierw mniejsze świętości musiały iść jedne za drugimi, jak świta, jako nosiciele, posłańcy i przygotowujący tę świętość, która jest całkowicie Boska. I jak przy Odkupieniu wybrałem Moją nieporównaną Matkę, jako ogniwo łączące ze Mną, z którego powinny zstąpić wszystkie owoce Odkupienia, tak i ciebie wybrałem, jako pierścień łączący, z którego powinna wziąć początek Świętość Życia w Mojej Woli. A ponieważ wyszła ona z Mojej Woli, aby przynieść Mi pełną chwałę celu, dla którego człowiek został stworzony, musi on powrócić tą samą drogą Mojej Woli, aby wrócić do domu, do swego Stwórcy.

Dlaczego więc jesteś zaskoczona? Są to rzeczy, które zostały ustalone od wieczności i nikt nie zmusi Mnie do odstąpienia od nich.

A ponieważ sprawa jest wielka - chodzi o ustanowienie Królestwa Mojego w duszy także na ziemi - postąpiłem jak Król, który ma objąć w posiadanie Królestwo: On nie idzie pierwszy, ale najpierw pozwala przygotować swój pałac królewski, a następnie wysyła swoich żołnierzy, aby przygotować królestwo i rozporządzać  narodami, jako swoimi poddanymi. Potem podążają strażnicy honorowi i ministrowie, a jako ostatni król: to jest honorowe dla króla.

Oto, jak to uczyniłem: poleciłem przygotować Mój pałac, którym jest Kościół; żołnierzami byli święci, aby Mnie rozsławiali(oglosili) wśród ludów; potem nastąpili święci, którzy siali cuda, jako Moi najbardziej zaufani ministrowie; a teraz przychodzę jako Król, aby królować, dlatego musiałem wybrać duszę, w której powinienem założyć Moją pierwszą Rezydencję i założyć to Królestwo Mojej Woli.

Pozwól Mi więc królować i daj Mi pełną wolność."

(Księga Nieba, Tom 13; 3 grudnia 1921).


Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

(Mk 1,8)


Zanurzyłam się zgodnie z moim zwyczajem w Świętej Woli Bożej i podczas gdy starałam się jak najlepiej odpłacić mojemu Jezusowi moją małą miłością za wszystko, co uczynił w Dziela Zbawienia, mój umiłowania godny i łagodny, kochany Jezus poruszył się we mnie i przemówił do mnie:  "Użycz nam ucha swego serca i usłysz Nasze głębokie westchnienia w sakramencie małżeństwa. Ile w nim nieporządku! Małżeństwo zostało przeze Mnie podniesione do rangi sakramentu, aby zawrzeć w nim święte przymierze, symbol Trójcy Przenajświętszej, Boskiej Miłości, która je obejmuje. Tak więc miłość, zgoda i pokój, które panują pomiędzy ojcem, matką i dziećmi, powinny symbolizować Niebiańską Rodzinę.

Powinienem więc mieć na ziemi o wiele więcej rodzin podobnych do rodziny Stwórcy, przeznaczonych do zaludnienia ziemi, tak jak wielu ziemskich aniołów, aby mogli oni ponownie zaludnić niebiańskie regiony.

Ale niestety, ileż bolesnych westchnień, gdy widzę w małżeństwie powstające rodziny grzechu, które są symbolem piekła, gdzie panuje niezgoda, nieżyczliwość, nienawiść, które zaludniają ziemię jak wielu zbuntowanych aniołów i służą do zasiedlania piekła!

Duch Święty jęczy udręczonymi westchnieniami w każdym małżeństwie, gdy widzi tak wiele piekielnych zastępów wyrastających na ziemi.

Połóż więc swoje odwzajemnienie miłości na każde małżeństwo, na każde stworzenie, które przychodzi na świat, aby twoje miłosne westchnienia uczyniły nasze ciągłe lamenty mniej bolesnymi"...

(z "Księgi Nieba";tom 18; 5 listopada 1925)






Sobota 1 Tydzień Adwentu (Mt 9,35 - 10, 1.6-8)


35 Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. 36 A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. 37 Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. 38 Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».


A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. (Mt 9,36)


Potem dodał  bardzo czułym tonem: "Moja Córko , świat jest jakby spalony, nie ma nikogo, kto by wylał na nich tę czystą wodę, aby ugasić ich pragnienie.

Kiedy piją, to jest to mętna woda ich własnej woli, która pali ich jeszcze bardziej. Nawet ci dobrzy, dzieci mojego Kościoła, którzy chcą czynić dobro, po tym, jak już je uczynią, nie odczuwają radości z dobra, ale raczej jego ciężar są smutni i zmęczeni(utrudzeni). Czy wiesz dlaczego? Ponieważ nawet w tym, co dobre, brakuje im Życia Mojego FIAT, który zawiera Boską Moc i zabiera wszelkie zmęczenie.

Brakuje im światła i żarliwości Mojej Woli, która ma moc uwolnić od wszelkiego ciężaru i osłodzić wszelką gorycz. Brakuje im dobroczynnej rosy mojego FIAT, która ozdabia działania stworzeń perłami i czyni je tak pięknymi, że przynosi im życie w szczęśliwości(błogości). Brakuje im wody, która zawsze wypływa z Mojej Woli: użyźnia na sposób Boski , daje życie i gasi pragnienie. Dlatego piją i wypalają się jeszcze więcej. Widzisz więc, jak konieczne jest, aby prawdy o FIAT były znane i aby On utorował sobie drogę wśród stworzeń, aby dotrzeć do każdego z nich z Życiem Mojej Woli wraz ze źródłem dóbr, które zawiera i przekazać je. Wszyscy, nawet ci, którzy nazywają siebie najlepszymi, czują, że brakuje im czegoś niezbędnego, czują, że ich dzieła nie są kompletne.

Wszyscy pragną innego dobra, ale sami nie wiedzą, co to mogłoby być(za dobro): TO JEST PEŁNIA I kompletność Mojego bożego FIAT, której brakuje ich aktom, dlatego ich dzieła są jakby zmniejszone o połowę, bo tylko z Moją Wolą i w Mojej Woli można dokonywać dzieł kompletnych. Dlatego Mój FIAT pragnie być znanym, aby wnieść Swoje Życie i swoje kompletne wypełnienie w dzieła swoich stworzeń.

Tym bardziej, że przygotowuję wielkie wydarzenia, bolesne i szczęśliwe, karcące i pełne łaski, nieprzewidziane i niespodziewane wojny,  aby zadysponować wszystko do odebrania dobrodziejstw płynących z wiedzy o Moim FIAT.

Jeśli pozwolą, by ta wiedza niejako spoczywała, nie zasiewając jej wśród narodów, uczynią bezowocnymi wydarzenia, które przygotowuję i udaremniają je.

Jaki rachunek będą musieli Mi za to złożyć, podczas gdy Ja z tą wiedzą przygotowuję odnowienie rodziny ludzkiej!

Dlatego nie stawiaj żadnej przeszkody ze swojej strony i módl się nadal, żeby Królestwo Mojej Bożej Woli wkrótce nadeszło.

(Księga Nieba 24; 19 marzec 1928;  tłumaczenie w j. niemieckim Dr.G.Pflügl)


Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».

(Mt 9,38)


... "Moja córko, jeśli jakieś dobro jest uniwersalne i ma przynieść dobro wszystkim, to całe narody - jeśli nie wszystkie, to w większości - muszą wiedzieć o wielkiej korzyści, jaką mają otrzymać. Muszą błagać o takie dobro modlitwami, westchnieniami, tęsknymi pragnieniami i uczynkami, aby dobro, którego pragną, zostało najpierw przyjęte w ich umysłach, westchnieniach, pragnieniach, uczynkach, a nawet w ich sercach.

I wtedy upragnione dobro zostaje im realnie przyznane. Jeśli jakieś dobro, które ma być uzyskane, jest powszechne, moc ludu jest konieczna, aby je wyprosić. Ale jeśli jest indywidualne lub lokalne [ograniczone], to wystarczy jedno, aby uzyskać to pożądane(dobro).

Mogę więc powiedzieć, że przed Moim przyjściem na ziemię i Moim poczęciem w Łonie Niebiańskiej Pani, zostałem poczęty w duchu proroków. Potwierdziłem w nich ten typ poczęcia i potwierdziłem go przez Moje przesłania dotyczące czasu i sposobu Mojego przyjścia na ziemię, aby odkupić ludzkość. A prorocy, wierni wykonawcy Moich przesłań, działali jako Moi trębacze i głosili narodom swoimi słowami to, co objawiłem o Moim przyjściu na ziemię.

Przyjmując Mnie w swoich słowach, przekazywali z ust do ust wieść, że Słowo chce przyjść na ziemię. Dzięki temu zostałem przyjęty nie tylko w słowie proroków, ale także w słowie ludzi, tak że wszyscy mówili o tym, modlili się i tęsknili za przyszłym Zbawicielem.

Gdy wieść o Moim przyjściu na ziemię rozeszła się wśród narodów i praktycznie cały lud, z prorokami na czele, modlił się o to i tęsknił za Mną ze łzami i uczynkami pokuty, dopiero wtedy powołałem do istnienia - jakbym był poczęty niejako w ich woli - Królową, w której miałem się realnie począć.

Przez nią miałem wejść do ludu, który przez czterdzieści wieków jęczał za Mną i tęsknił za Mną. Jaką zbrodnię popełniliby prorocy, gdyby ukryli i schowali w sobie Mnie i Moje komunikaty o Moim przyjściu! Uniemożliwiliby oni Moje poczęcie w umysłach ludzi, w modlitwach, słowach i dziełach ludzi -jako warunek konieczny, aby Bóg mógł udzielić powszechnego dobra, jakim było Moje przyjście na ziemię.

Teraz, moja córko, Królestwo Odkupienia i Królestwo Mojego Boskiego FIAT podają sobie nawzajem ręce. Ponieważ i to jest dobrem powszechnym, i to w taki sposób, że wszyscy, którzy go pragną, mogą do niego wejść, trzeba, aby wielu poznało tę nowinę [o tym Królestwie] i aby zostało ono przyjęte w umysłach, słowach, dziełach i sercach wielu.

W ten sposób, modlitwami, pragnieniami i jeszcze bardziej świętym życiem, powinni przygotować się na przyjęcie Królestwa Mojej Boskiej Woli pośród nich. Jeśli ta wieść nie jest rozpowszechniana, Moje obwieszczenia nie mogą działać jako trębacze, a wiedza o Moim Boskim FIAT nie może przechodzić z ust do ust, która reprezentuje poczęcie Mojego FIAT w umysłach, modlitwach, westchnieniach i pragnieniach ludzi.

Wtedy Moja Boża Wola nie może triumfalnie wkroczyć, by dojść do swego panowania na Ziemi. Jakże więc konieczne jest, aby te Prawdy o moim FIAT były znane - i nie tylko to, ale aby było wiadomo, że Moja Boska Wola już chce przyjść, aby królować wśród ludzi na Ziemi, tak jak jest w Niebie!

Kapłanom, jako nowym prorokom, przypada w udziale zadanie oznajmiania słowem i pismem oraz pracą, jako trębacze, tego, co dotyczy mojego Boskiego FIAT.

Ich wykroczenia byłyby nie mniejsze, niż gdyby prorocy ukryli moje Odkupienie, gdyby nie zajmowali się tak bardzo, jak to tylko możliwe, tym, co dotyczy mojej Bożej Woli. Oni sami byliby przyczyną, że tak wielkie dobro nie byłoby ani znane, ani przyjęte przez ludzi. Stłumić Królestwo Mojej Boskiej Woli, pozostawić w zawieszeniu tak wielkie Dobro, któremu nie dorównuje żadne inne - czyż nie jest to zbrodnia?

Dlatego polecam ci, abyś niczego nie zaniedbywała ze swej strony i modliła się za tych, którzy mają się troszczyć o rozpowszechnianie tak wielkiego dobra"...

( z Księgi Nieba, Tom 25; 13 styczeń 1929)







Środa I tydzień Adwentu (Mt 15,29-37)


29 Stamtąd podążył Jezus dalej i przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. 30 I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. 31 Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela.

32 Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze». 33 Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby nakarmić takie mnóstwo?» 34 Jezus zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». 35 Polecił ludowi usiąść na ziemi; 36 wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. 37 Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. 38 Tych zaś, którzy jedli, było cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.


«Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze».(Mt 15, 32)


Byłam nadal w moim zwyczajowym stanie, kiedy błogosławiony Jezus przyszedł na krótko i miał w ręku [kawałek] chleba, jakby chciał mnie wzmocnić, ponieważ czuję się tak chora z powodu Jego ciągłego pozbawienia, że wydaje mi się, że tylko nić życia utrzymuje mnie przy życiu i że pod tą nicią jestem zredukowana do popiołu i pochłonięta.

Po tym, jak wzmocnił mnie tym chlebem, powiedział do mnie: "Moja córko, chleb materialny jest pokarmem i życiem dla ciała i nie ma części ciała, która nie otrzymałaby życia z tego chleba.

Tak też Bóg jest pokarmem i życiem duszy i nie może być żadnej części, która by nie otrzymywała życia i pokarmu od Boga, to znaczy, która jest całkowicie ożywiona przez Boga: dusza odżywia swoje pragnienia, uczucia, skłonności i miłość w Bogu, a te znajdują życie i pożywienie w Bogu, tak że dusza nie znajduje smaku w innym pokarmie, jak tylko w samym Bogu.

Ale jak wiele dusz karmi swoje dusze wszelkiego rodzaju brudem!"

(z "Księgi Nieba"; tom 7; 6 maja 1906 r.)

………………..

Kiedy trwałam w swoim biednym stanie, poczułam w moim wnętrzu mojego ukochanego Jezusa, który zjednoczył się w modlitwie razem ze mną, a następnie powiedział do mnie: Córko moja, całą moją Wolą w stworzeniu człowieka było to, aby we wszystkim czynił moją Wolę. Kiedy krok po kroku czynił moją Wolę, dopełniał w sobie mojego Życia, tak iż po wielokrotnych czynach dokonanych w mojej Woli, ukształtowałby w sobie moje Życie. Ja zaś przyszedłbym do niego, a słońce mojego Życia, widząc, że stworzenie jest do Mnie podobne, i znajdując to samo słońce mojego Życia, które ukształtowało się w duszy, 98 wchłonęłoby je w siebie. Przemieniłyby się razem jak dwa słońca w jedno, a Ja przeniósłbym stworzenie do radości Nieba. Kiedy stworzenie nie czyni mojej Woli albo kiedy raz Ją czyni, a raz nie, moje Życie jest wstrzymywane. Życie Boże nie może się realizować wraz z życiem ludzkim. Jest zaciemnione ludzkimi czynami i nie otrzymuje zasobnego pożywienia, aby zapewnić wystarczający rozwój i tym samym móc ukształtować życie. Dusza jest więc w ciągłej sprzeczności z celem stworzenia. Ach, jak wielu jest tych, którzy żyjąc życiem grzechu i namiętności, tworzą w sobie diabelskie życie!

(Tom 12, 3 kwietnia 1920)

………………….


"Moja córko, Moja Wola jest czymś więcej niż pokarmem. Jedzenie daje siłę ciału, daje mu ciepło, pomnaża krew, ożywia inteligencję, gdy jest ona przytępiona, daje wigor wszystkim kończynom i przynagla stworzenie do nowych dzieł i poświęceń. Ale jeśli ktoś pozostaje z pustym żołądkiem i nie daje swojemu ciału koniecznego pożywienia, jest słaby, zimny, anemiczny, zmniejsza się jego inteligencja, jest osłabiony we wszystkich kończynach, co prowadzi do melancholii i popycha go do bezczynności, bez chęci poświęcenia się czemukolwiek.

Biedak, odczuwa brak życia w całej swojej osobie; jest to tak prawdziwe, że kiedy choroba jest śmiertelna dla człowieka, rezygnuje on z jedzenia, a rezygnując z jedzenia, przygotowuje się do śmierci.

Ponieważ Mądrość Przedwieczna postanowiła, że dusza również powinna mieć swój pokarm, Najwyższa Wola została jej przydzielona, jako wyborny pokarm.

Kto spożywa ten pokarm jest silny w czynieniu dobra i zanurzony w miłości do swego Boga. Ten pokarm pomnaża Boską Krew, aby życie Boże wzrastało w duszy.

Podobnie jak słońce, odbija się on w jego intelekcie, aby rozpoznał swego Stwórcę i upodobnił się do Niego. Pobudza całą duszę do wzmocnienia wszystkich cnót i przynagla ją do nowych dzieł i niesłychanych poświęceń.

Pokarm Mojej Woli daje się w każdej chwili, przy każdym oddechu, w dzień i w nocy, w każdej sprawie i tak często, jak się chce; nie trzeba się też obawiać - jak w przypadku pokarmu dla ciała - że jeśli weźmie się go [za] dużo, to zaszkodzi, a nawet wywoła chorobę. Nie, nie, im więcej się z niego czerpie, tym bardziej wzmacnia i podnosi duszę do podobieństwa jej Stwórcy.

Zawsze można mieć otwarte usta i przyjmować ten niebiański pokarm z Mojej Woli.

Zupełnie odwrotnie jest z tymi, którzy nie przyjmują tego pokarmu; ci, którzy w ogóle go nie przyjmują, niejako przygotowują się do wiecznej śmierci. Ten, kto rzadko go spożywa, jest słaby i zmienny w dobrym, zimny w miłości, ubogi w boską krew, tak że boskie życie wzrasta w nim jak w  anemicznej krwi.

Światło w jego intelekcie jest tak skąpe, że niewiele lub nic nie wie o swoim Stwórcy, a nie znając Go, jest tak daleko od podobieństwa do Niego, jak daleko jest od pokarmu Jego Woli. Jest on bez zapału w czynieniu dobra, ponieważ nie ma dostatecznego pokarmu; raz zawodzi go cierpliwość, innym razem miłość, a jeszcze innym oderwanie się od wszystkiego tak, że ubogie cnoty są jakby zduszone i pozbawione dostatecznego pokarmu Mojej Woli.

O, gdyby można było zobaczyć duszę pozbawioną tego niebiańskiego pokarmu! To byłoby do płaczu, tak liczne są nieszczęścia i obrzydliwości, którymi jest pokryta.

Jeszcze bardziej żałosny jest jednak człowiek, który pozbawiony jest cielesnego pożywienia, ponieważ często brakuje mu na to środków.

Ale pokarm Mojej Woli daje się dobrowolnie, dlatego kto go nie przyjmuje, zasługuje na potępienie, a potępienie dusza sama sobie zgotuje, gdyż odrzuciła pokarm, który chciał jej dać życie."

Po tym usłyszałam o różnych osobach, które cierpiały sprzeciwy, upokorzenia i inne rzeczy; potem mój słodki Jezus wznowił swoją rozmowę:

"Moja córko, tak jak w ciele znajduje się zła krew, która zaraża dobrą i konieczne jest stosowanie plastrów stymulujących krążenie krwi i pijawek oraz przeprowadzanie upuszczania krwi, aby usunąć złą krew, gdyż w przeciwnym razie grozi paraliż na całe życie, tak samo jest z duszą, której brakuje stałego pokarmu Mojej Woli: Zawiera ona wiele złych soków i konieczne jest zastosowanie plastrów upokorzenia, aby usunąć zły sok poczucia własnej wartości, ukłuć pijawek, aby usunąć zakażony sok pragnienia uznania “ego”, natychmiastowe upuszczenie krwi, aby zablokować i wycofać złą krew małych przywiązań, jakie powstają w sercu do osób, do których dusza zbliża się w czynieniu dobra, w przeciwnym razie te soki wzrosłyby do tego stopnia, że zainfekowały by wszystko, co dusza czyni, w taki sposób, że pozostałaby sparaliżowana w czynieniu dobra przez całe swoje życie.

Ukłucia są zawsze pożyteczne; są to strażnicy serca, którzy utrzymują krew w czystości, to znaczy utrzymują szczerą intencję duszy w czynieniu dobra.

Gdyby więc wszyscy czynili dobro, aby spełnić tylko Moją Wolę, ukłucia nie byłyby potrzebne, bo Ona jest ochroną przed wszelkimi złymi sokami.

Tak więc ukłucia są również karami dla tych, którzy nie przyjmują wystarczającego pokarmu Mojej Woli."

(z "Księgi Nieba"; tom 18; 17 października 1925).



Mittwoch der 1. Adventswoche (Mt 15,29-37)

„Ich habe Mitleid mit diesen Menschen; sie sind schon drei Tage bei mir und haben nichts mehr zu essen“ (Mt 15, 32)

Ich war weiterhin in meinem gewöhnlichen Zustand, da kam der gebenedeite Jesus kurz und hatte ein [Stück] Brot in seiner Hand, als wollte Er mich stärken, denn ich fühle mich wegen seiner ständigen Beraubungen so krank, dass es mir scheint, nur ein Faden des Lebens erhielte mich noch am Leben, und dass ich unter diesem Faden zu Asche und verzehrt würde.
Nachdem Er mich mit diesem Brot gestärkt hatte, sagte Er zu mir: „Meine Tochter, das materielle Brot ist Speise und Leben für den Körper, und es gibt kein Teilchen des Körpers, das nicht von diesem Brot Leben empfängt.
So ist Gott die Speise und das Leben der Seele, und es darf keinen Teil geben, der nicht von Gott Leben und Speise gewinnt, d.h., ganz von Gott beseelt wird: dass die Seele ihre Wünsche, Gefühle, Neigungen und Liebe in Gott nährt und diese in Gott Leben und Nahrung finden, sodass die Seele keine andere Speise verkostet als Gott allein.
Doch ach, wie viele Seelen nähren ihre Seele mit allen Arten von Schmutz!“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 7; 6. Mai 1906)

——————-

Ich setzte meinen traurigen Zustand fort und fühlte meinen liebenswürdigen Jesus in meinem Inneren, der sich mit meinem Gebet vereinigte und sodann zu mir sprach: „Meine Tochter, als Ich den Menschen schuf, war es mein ganzes Verlangen, dass er in allem meinen Willen erfülle.
Und wie er Stück für Stück diesen meinen Willen weiterhin erfüllte, sollte sich mein göttliches Leben sich in ihm vervollständigen, sodass Ich, nach seinen wiederholten Akten in meinem Willen, mein Leben in ihm heranbilde, zu ihm komme, und ihn Mir ähnlich finde.
Und die Sonne meines Lebens, würde die Sonne meines Lebens, die sich in seiner Seele gebildet hatte, in Mich aufnehmen. Und wenn diese beiden ineinander umgewandelt werden, wie zwei Sonnen in eine einzige, dann würde Ich ihn in die Wonnen des Himmels tragen.
Wenn nun die Seele meinen Willen nicht tut oder nur dann und wann, so setzt sie mein Leben mit menschlichem Leben ‚auf die Hälfte herab‘, und das göttliche Leben kann sich nicht vervollständigen, wird durch die menschlichen Akte verdunkelt und findet keine ausgiebige Nahrung, die für die ständige Entwicklung eines Lebens ausreicht; so ist die Seele in ständigem Widerspruch mit der Bestimmung der Schöpfung.
Aber leider! Wie viele sind es, die, indem sie ein Leben der Sünde und der Leidenschaften führen, in sich ein teuflisches Leben ausgestalten!“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 3. April 1920)

——————-

… „Meine Tochter, mein Wille ist mehr als Nahrung. Die Speise gibt dem Körper Kraft, gibt ihm Wärme, vermehrt das Blut, belebt die Intelligenz, wenn sie matt ist, bringt Schwung in alle Glieder und drängt das Geschöpf zu neuen Werken und Opfern.
Wenn jemand jedoch mit leerem Magen bleibt und seinem Leib nicht die nötige Speise gibt, ist er schwach, kalt, blutarm, die Intelligenz lässt nach, er ist in allen Gliedern entkräftet, was zur Schwermut führt und ihn dazu treibt, nichts zu tun, ohne Lust, sich in irgendetwas zu opfern.
Der ärmste, er fühlt, wie in seiner ganzen Person das Leben fehlt; das ist so wahr, dass, wenn eine Krankheit für den Menschen tödlich ist, er die Nahrung aufgibt, und indem er die Speise aufgibt, er sich für den Tod bereitet.
Da also die Ewige Weisheit beschlossen hatte, dass auch die Seele ihre Speise habe, wurde ihr der Höchste Wille als köstliche Speise zugeteilt. Wer also diese Speise zu sich nimmt, ist stark im Tun des Guten und wie eingetaucht in die Liebe zu seinem Gott.
Diese Nahrung vermehrt das göttliche Blut, um das Lebens Gottes in der Seele wachsen zu lassen; wie die Sonne spiegelt sie sich in ihrer Intelligenz wider, um sie ihren Schöpfer erkennen zu lassen, und sie Ihm ähnlich zu machen; sie bringt die ganze Seele in Schwung, um alle Tugenden zu kräftigen, und drängt sie zu neuen Arbeiten und unerhörten Opfern.
Die Speise meines Willens gibt sich jeden Augenblick, bei jedem Atemzug, bei Tag und Nacht, in jeder Angelegenheit und so oft man will; und man muss auch nicht – wie bei der Nahrung für den Leib – befürchten, dass sie, wenn man [zu]viel davon nimmt, schadet und sogar Krankheiten erzeugt.
Nein, nein, je mehr man davon nimmt, umso mehr stärkt und erhebt sie die Seele zur Ähnlichkeit mit ihrem Schöpfer. Man kann immer den Mund offenhalten und diese himmlische Speise meines Willens einnehmen.
Das genaue Gegenteil gilt für die, welche diese Speise nicht nehmen; wer sie überhaupt nicht zu sich nimmt, der bereitet sich sozusagen darauf vor, auf ewig zu sterben.
Wer sie selten isst, ist schwach und unbeständig im Guten, kalt in der Liebe, arm an göttlichem Blut, sodass das Göttliche Leben in ihm gleichsam blutarm heranwächst.
Das Licht in seiner Intelligenz ist derart spärlich, dass er wenig oder nichts von seinem Schöpfer weiß, und da er Ihn nicht kennt, ist er so weit entfernt von der Ähnlichkeit mit Ihm, wie weit er von der Speise seines Willens entfernt ist.
Er ist ohne Schwung im Tun des Guten, da er keine ausreichende Nahrung hat, bald reißt ihm die Geduld, bald fehlt ihm die Nächstenliebe, bald die Losschälung von allem, sodass die armen Tugenden also wie abgewürgt und ohne die ausreichende Speise meines Willens sind.
Ach, wenn man eine Seele sehen könnte, die dieser himmlischen Speise beraubt ist! Es wäre zum Weinen, so zahlreich sind die Armseligkeiten und die Abscheulichkeiten, mit denen sie bedeckt ist. Noch bemitleidenswerter ist jedoch ein Mensch, der die körperliche Speise entbehrt, weil ihm oft die Mittel dafür fehlen.
Die Speise meines Willens aber schenkt sich kostenlos, deshalb verdient, wer sie nicht nimmt, die Verdammung, und die Verdammung bereitet sich die Seele selbst, da sie die Speise zurückgewiesen hat, die ihr das Leben geben wollte.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 18; 17. Oktober 1925)

——————-

… Dann setzte ich meine Runden in den Akten des Göttlichen Willens fort und dachte mir: ‘Welchen Nutzen bringen meine vielen wiederholten Rundgänge im Höchsten Fiat, wo ich seinen Akten folge?’
Da erwiderte mein süßer Jesus: „Meine Tochter, jedes Leben muss ernährt werden. Ohne Nahrung kann der Mensch weder gebildet werden, noch heranwachsen. Fehlt ihm die Nahrung, so ist er in Gefahr zu sterben.
Indem du nun meinem Willen nachfolgst, dich mit seinen Akten vereinst und stets deine Rundgänge in Ihm machst, bereitest du damit die Speise, um das Leben meines Willens in deiner Seele zu nähren, zu bilden und heranwachsen zu lassen.
Mein Wille vermag sich nur von jenen Akten zu nähren, die in seinem Willen getan werden. Er kann auch nicht im Geschöpf gebildet werden oder heranwachsen, wenn das Geschöpf nicht in Ihn eintritt.
Durch die Einheit der geschöpflichen Akte [mit meinem Willen] bildet mein Wille seinen Sprössling aus Licht, um das Leben des Göttlichen Willens im Geschöpf heranzubilden.
Je mehr Akte des Göttlichen Willens die Seele tut und je mehr sie sich mit den Akten meines Willens vereint und in Ihm lebt, umso überreichlichere Nahrung bereitet sie, um das Leben meines Willens zu ernähren und noch schneller in der Seele wachsen zu lassen.
Indem du also deine Rundgänge machst, bereitest du Leben und Nahrung für die Entwicklung des Lebens meines Göttlichen Willens in deiner Seele, und für die Bereitung der Speise zur Nahrung meines Willens in anderen Seelen.
Sei daher aufmerksam und bleibe nicht stehen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 28; 1. April 1930)

„Alle aßen und wurden satt…“ (Mt 15,37)

Ich hielt die Danksagung nach der heiligen Kommunion und machte die Meinung, sie allen aufzuopfern, und jedem Himmelsbewohner, jeder Seele im Fegefeuer und allen Lebenden, die sind und sein werden.
Nicht nur das, ich wollte meinen sakramentalen Jesus der Sonne geben, dem gestirnten Himmel, den blühenden Wiesen, kurz, allem Geschaffenem, um Ihm die Herrlichkeit und den Triumph aller seiner Werke darzubringen.
Doch da kam mir der Gedanke: „Das sind meine gewohnten Dummheiten. Wie kann ich so viele Jesus bilden? Das ist doch unmöglich!“ Da bewegte sich mein geliebter Jesus in meinem Inneren und sagte zu mir:
„Meine Tochter, wie in der sakramentalen Hostie die kleinen Akzidenzien des Brotes sind, und dein Jesus sich darin lebendig und wahrhaft verbirgt, und es so viele Jesus gibt, als es Hostien gibt, so sind in der Seele die Akzidenzien des menschlichen Willens, die nicht dem Verzehr unterworfen sind, wie die Akzidenzien meines sakramentalen Lebens, und somit glücklicher und beständiger.
Wie sich das eucharistische Leben in den Hostien vermehrt, so vervielfältigt mein Göttlicher Wille mein Leben in jedem Akt des menschlichen Willens, der sich mehr als ein Akzidens für die Vervielfältigung meines Lebens zur Verfügung stellt.
Wie du deinen Willen in dem Meinen fließen hast lassen und Mich jedem geben wolltest, da bildete mein Wille mein Leben in dem deinen, verströmte aus seinem Licht mein Leben und schenkte Mich allen.
O, wie glücklich fühlte Ich Mich, dass die kleine Tochter meines Willens in den Akzidenzien ihres Willens so viele meiner Leben formte, um Mich nicht nur den beseelten Geschöpfen, sondern allen von Mir geschaffenen Dingen zu schenken!
Als Ich mein Leben vervielfältigte, war es Mir, als machte Ich Mich zum König aller: zum König der Sonne, des Meeres, der Blumen, der Sterne, des Himmels, kurz, von allem.
Meine Tochter, wer in meinem Willen lebt, hat in sich den Brunnen der Quelle der Sakramente und kann Mich vervielfältigen, sooft er will und wie er will.”
Ich blieb im Zweifel über den letzten der oben geschriebenen Sätze, und mein geliebter Jesus fügte hinzu: „Meine Tochter, die Sakramente gingen wie viele kleine Quellen von meinem Willen aus.
Ich ließ sie aus Ihm hervorgehen und bestimmte Ihn zum Brunnen, aus der jede der Quellen ständig die Güter und Früchte empfangen, die ein jedes von ihnen enthält.
Aber sie handeln gemäß der Disposition der Empfänger [der Sakramente], und wegen mangelnder Bereitschaft seitens der Menschen vermitteln die kleinen Quellen der Sakramente nicht die großen Güter, die sie enthalten.
Sehr oft fließen die Wasser, und die Geschöpfe werden [trotzdem] nicht [rein]gewaschen, ein anderes Mal weihen sie die Seelen [in der Priesterweihe] unter Einprägung einer göttlichen und unauslöschlichen Eigenschaft, doch trotz alledem erscheinen die Seelen nicht wie Geheiligte.
Eine weitere Quelle bringt unaufhörlich das Leben deines Jesus hervor, sie empfangen dieses Leben, doch sieht man weder dessen Wirkungen, noch das Leben deines Jesus in ihnen.
So hat jedes Sakrament seinen [je eigenen] Schmerz, da sie nicht in allen Geschöpfen ihre Früchte und Güter sehen, die sie enthalten.
Ist es nun verwunderlich, dass die Seele, die in meinem Willen lebt, der die Quelle der Sakramente besitzt, und Ihn wie in Seinem eigenen Reich herrschen lässt, die Quelle aller Sakramente besitzt und in sich das Wesen der Sakramente wahrnimmt, mit allen Wirkungen und Gütern, die sie enthalten?
Diese Seele empfängt die Sakramente von der Kirche. Daher empfindet sie, dass es eine Speise ist, welche die Kirche besitzt, welche die Seele aber nimmt, um den Sakramenten jene vollständige Verherrlichung zu erweisen, deren Quelle sie besitzt, und um jenen selben Göttlichen Willen zu verherrlichen, der sie einsetzte.
Nur in Ihm nämlich können alle unsere Werke vollkommen verherrlicht werden. Daher ersehne Ich so sehr das Reich des Höchsten FIAT, denn nur Er wird alles ins Gleichgewicht bringen und den Geschöpfen alle Güter verleihen, die Er möchte, und die Herrlichkeit empfangen, die sie Ihm schulden.“
(aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 22; 4. Juli 1927)





Wtorek 1 tydzień Okresu Zwykłego (Łk 10,21-24)


21 W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

22 Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».

23 Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. 24 Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».


«Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.                   (Łk 10,21)


"Ponieważ jesteś Moją małą, wybraną przeze Mnie do misji Mojej Woli i żyjesz w tym FIAT, w którym zostałaś stworzona, chcę, abyś znała historię Mojej Wiecznej Woli, Jej radości i bóle, Jej skutki, Jej ogromną wartość, to, co uczyniła, co otrzymała i kto wziął sobie do serca Jej obronę. Mali słuchają Mnie uważniej, gdyż ich duch nie jest napełniony innymi rzeczami; są jakby ogołoceni ze wszystkiego, a jeśli ktoś chciałby im dać inny pokarm, czują obrzydzenie, bo ponieważ są mali, przyzwyczajeni są przyjmować tylko mleko Mojej Woli, która trzyma ich bardziej niż kochająca matka przy swej Boskiej piersi, aby ich obficie karmić.

A oni pozostają z otwartymi usteczkami w oczekiwaniu na mleko Moich Nauk, a Ja rozkoszuję się wybornie.... O, jak pięknie jest widzieć ich, to się uśmiechają, to znowu się radują,  innym razem płaczą, gdy słyszą, jak opowiadam o Mojej Woli!"

Tak więc pochodzenie Mojej Woli jest wieczne; nigdy nie weszła w nią boleść; między Osobami Boskimi Wola ta była w najwyższej zgodności, nie, raczej była tylko jedna. W każdym Akcie, który wytworzyła, zarówno ad intra, jak i ad extra, zapewniała Nam nieskończone radości, nowe szczęście, niezmierzoną rozkosz,  a kiedy chcieliśmy wprowadzić całą strukturę stworzenia, jakże nie obdarzyła Nas czcią, chwałą i harmonią!

Kiedy FIAT emanował, ten FIAT rozprzestrzeniał Nasze piękno, Nasze światło, Naszą moc, porządek, harmonię, miłość, świętość, krótko mówiąc, wszystko, a My byliśmy uwielbieni przez Nasze własne cnoty, ponieważ za pośrednictwem Naszego FIAT widzieliśmy rozkwit Naszej Boskości uwidoczniony w całym wszechświecie. Nasza Wola nie zatrzymała się [na tym], ale nabrzmiała Miłością zechciała stworzyć człowieka. Znasz jego historię, dlatego idę dalej.

To właśnie on sprawił Mojej Woli pierwszy ból: człowiek dążył do napełnienia goryczą Tej, która go tak kochała i uczyniła szczęśliwym. Moja Wola płakała, bardziej niż czuła matka płacze nad swoim kalekim i ślepym synem, tylko dlatego, że on wycofał się z Woli swojej matki. Moja Wola chciała być pierwszym działającym w człowieku, tylko dlatego, że chciała dać mu nowe niespodzianki miłości, radości, błogości, światła, bogactwa; zawsze chciała dawać, a więc chciała działać.

Ale człowiek chciał czynić swoją własną wolę i zerwał z Bożą... Ach, gdyby tylko tego nigdy  nie zrobił!

Moja Wola się wycofała, a on pogrążył się w otchłani wszelkiego zła. Aby zjednoczyć te dwie Wole, potrzebny był ktoś, kto miałby w sobie Bożą Wolę, a ponieważ Ja, Słowo Przedwieczne, umiłowałem tego człowieka miłością wieczną, postanowiliśmy na Radzie Trzech Osób Boskich, że przyjmę ludzkie ciało, aby przyjść, zbawić go i zjednoczyć te dwie rozłączone Wole.

Ale gdzie mam zejść? Kim powinna być ONA, która powinna ofiarować swoje ciało swemu Stwórcy? Oto więc wybraliśmy stworzenie, które na mocy przewidzianych zasług przyszłego Odkupiciela było wolne od winy grzechu pierworodnego; Jej Wola i Nasza była tylko jedna.

Temu niebiańskiemu stworzeniu, które rozumiało historię Naszej Woli, opowiedzieliśmy wszystko, jak małemu dziecku: ból Naszej Woli i jak niewdzięczny człowiek, oddzielając swoją Wolę od Naszej, ograniczył Naszą Wolę do Boskiego kręgu i niejako zahamował Go w Jego planach, i uniemożliwił Mu przekazanie mu Jego dóbr i celu, dla którego człowiek został stworzony.

Dla nas dawać, to uszczęśliwiać Siebie i tego, kto od nas otrzymuje; to ubogacać [drugiego], samemu nie stając się ubogim; to dawać to, czym My jesteśmy z natury, aby to uformować w stworzeniu przez łaskę, i to znaczy wychodzić poza siebie, aby dawać to, co posiadamy.... W dawaniu Nasza Miłość znajduje ujście, aby się przelewać, a Nasza Wola świętuje ucztę!

Jeśli nie moglibyśmy dawać, to po co mielibyśmy uczynić Stworzenie?

Tak więc sama niemożność dawania darów Naszym dzieciom, Naszym ukochanym obrazom, była dla Naszej Najwyższej Woli, jak czas żałoby; Nasza Wola dała wyraz swojemu smutkowi, tylko dlatego, że widziała człowieka działającego, mówiącego i chodzącego bez łączności z Naszą Wolą, którą człowiek przerwał, i ponieważ te strumienie łaski, światła, świętości, nauki itd., które powinny były płynąć ku niemu, gdyby był z Nami, teraz nie mogły.

Każdy akt stworzenia był dla nas bolesny, ponieważ widzieliśmy ten akt pozbawiony Boskiej wartości, pozbawiony piękna i świętości, zupełnie niepodobny do Naszych Aktów. O, jak Niebiańska Mała zrozumiała ten Nasz najwyższy ból i wielkie zło, jakie spotkało człowieka, gdy odstąpił od Naszej Woli! Jakże często płakała gorącymi łzami nad naszym smutkiem i wielkim nieszczęściem człowieka!

Ponieważ odczuwała strach, nie pozwoliła swojej Woli na żaden akt życia; pozostała więc mała, ponieważ Jej Wola nie miała w sobie życia - jakże mogłaby urosnąć? Ale to, czego nie uczyniła, sprawiła Nasza Wola: sprawiła, że wyrosła cała piękna, święta i boska, i wzbogaciła Ją tak bardzo, że uczyniła Ją największą spośród wszystkich stworzeń. Była cudem Naszej Woli, cudem łaski, piękna i świętości. Ale zawsze pozostawała mała, tak że nigdy nie wychodziła z Naszych ramion, a biorąc sobie do serca Naszą obronę, odpłaciła za wszystkie bolesne Akty Najwyższej Woli. Nie tylko była całkowicie w Porządku Mojej Woli, ale wszystkie akty dusz uczyniła swoimi, a pochłaniając całkowicie odrzuconą przez nie Naszą Wolę, zadośćuczyniła Jej i umiłowała Ją, a trzymając Ją w swoim dziewiczym sercu, jak w pieczy, przygotowała pokarm Naszej Woli dla wszystkich dusz.

Czy widzisz teraz, jakim pokarmem ta niezwykle kochająca Matka karmi swoje dzieci? Kosztowało Ją to całe Jej życie, niesłychane cierpienia, a nawet życie Jej własnego Syna, by mogła zgromadzić w sobie obfite zapasy Pokarmu Mojej Woli, aby była gotowa karmić nim wszystkie swoje dzieci, jak czuła i kochająca matka. Nie mogła bardziej kochać swoich dzieci! Dając ten pokarm, Jej miłość osiągnęła najwyższy stopień.

Dlatego wśród wielu tytułów, jakie posiada, najpiękniejszym jest: "Matka i Królowa Bożej Woli".

Teraz, Moja córko, jeśli Moja Mama uczyniła to dla dzieła zbawienia, to i ty musisz to uczynić dla dzieła FIAT VOLUNTAS TUA.

Twoja wola nie może już mieć [swojego] życia w tobie; czyniąc wszystkie akty każdej duszy swoimi w Mojej Woli, składasz je w sobie; a odpłacając Mojej Woli w imieniu wszystkich, przygotujesz w sobie cały niezbędny pokarm, aby karmić wszystkie pokolenia Pokarmem Mojej Woli.

Każde dodatkowe słowo, każdy dodatkowy efekt, każda dodatkowa wiedza o Niej będzie kolejnym smakiem, który odnajdą w tym pokarmie, tak że będą go jeść z ochotą. Wszystko, co ci powiem o Mojej Woli, pobudzi ich apetyt i sprawi, że nie będą jedli innego pokarmu [niż ten, który jest w Mojej Woli], nawet za cenę jakiejkolwiek ofiary....

Jeśli mówi się, że pokarm jest dobry, przywraca siłę, uzdrawia chorych, zawiera wszystkie rozkosze, nawet daje życie i błogość i czyni pięknym, kto nie podejmie się wszelkiej ofiary, aby przyjmować ten pokarm? Tak samo będzie z Moją Wolą. Aby Ona mogła być kochana i upragniona, musi być poznana. Dlatego bądź uważna i weź do siebie ten zapas Mojej Woli, abyś jak druga matka przygotowywała pokarm dla Naszych dzieci - w ten sposób będziesz naśladować Moją Mamę.

Będzie cię to również wiele kosztować, ale w obliczu Mojej Woli każda ofiara wyda ci się niczym. Czyń tak, jak czynią małe dzieci, nigdy nie wychodź z Moich ramion, a ja nadal będę ci opowiadał historię Mojej Woli."

(z "Księgi Nieba";tom 16; 24 listopada 1923)


Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».(Łk 10,22)


Modliłam się i zanurzałam się w świętej Woli Bożej; chciałam krążyć wszędzie, aż do Nieba, aby szukać i przywłaszczać sobie to najwyższe nieprzerwane "kocham cię", abym i ja mogła mieć nieustanne "kocham cię" - echo wiecznego "kocham cię".

Ponieważ posiadam w sobie źródło prawdziwego "kocham cię", miałabym "kocham cię" dla wszystkich i dla każdego, dla każdego ruchu, każdego aktu, każdego oddechu, każdego bicia serca i dla każdego "kocham cię" od samego Jezusa. Podczas gdy wydawało mi się, że dotarłam do łona Odwiecznego i uczyniłam Jego "kocham cię" moim, powtarzałam mój refren "kocham cię" wszędzie i ponad wszystko dla mojego najwyższego Pana.

Wtedy [niepokojąca] myśl przerwała moje akty miłości: "Co robisz? Mogłabyś [lepiej] robić coś innego! A poza tym, co jest takiego szczególnego w twoim "kocham cię"?

Wtedy mój słodki Jezus poruszył się pośpiesznie we mnie i powiedział do mnie: "Co ty mówisz? Jak wyjątkowe jest dla Mnie twoje "kocham cię"? Moja córko, "kocham cię" jest wszystkim!

"Kocham cię" jest miłością, hołdem, szacunkiem, heroizmem, poświęceniem i zaufaniem do Tego, do którego jest skierowane; "kocham cię" oznacza posiadanie Tego, który zawiera w sobie "kocham cię"; "kocham cię" jest małym słowem, ale waży tyle, co cała wieczność!

"Kocham cię" obejmuje i otacza wszystko, rozszerza się i ogranicza [w tym samym czasie], wznosi się na wyżyny i schodzi na dno, odciska się wszędzie i nigdy się nie zatrzymuje.

Jak możesz, moja córko, mówić: "Czym szczególnym jest "kocham cię"? Jego pochodzenie jest wieczne: w "kocham cię" Niebiański Ojciec zrodził Mnie, a w "kocham cię" pojawił się Duch Święty.

W "kocham cię" wieczny FIAT stworzył całe Stworzenie, a w "kocham cię" przebaczyłem winnemu człowiekowi i odkupiłem go; tak więc w "kocham cię" dusza znajduje wszystko w Bogu, a Bóg znajduje wszystko w duszy.

Dlatego "kocham cię" jest nieskończenie cenne, pełne życia i energii; nigdy się nie męczy, przewyższa wszystko i triumfuje nad wszystkim. Chcę więc dostrzec to "kocham cię" dla Mnie, na twoich ustach, w twoim sercu, w przypływie twoich myśli, w twoich kroplach krwi, w twoich cierpieniach i radościach, w jedzeniu, które spożywasz - we wszystkim.

Życie mojego "kocham cię" musi być w tobie bardzo długie, a mój FIAT panujący w tobie odciśnie na nim pieczęć Bożego "kocham cię"...

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 17; 2 sierpnia 1925 r.)








Dienstag der 1. Adventswoche (Lk 10,21-24)

21In dieser Stunde rief Jesus, vom Heiligen Geist erfüllt, voll Freude aus: Ich preise dich, Vater, Herr des Himmels und der Erde, weil du all das den Weisen und Klugen verborgen, den Unmündigen aber offenbart hast. Ja, Vater, so hat es dir gefallen. 22Mir ist von meinem Vater alles übergeben worden; niemand weiß, wer der Sohn ist, nur der Vater, und niemand weiß, wer der Vater ist, nur der Sohn und der, dem es der Sohn offenbaren will.
23Jesus wandte sich an die Jünger und sagte zu ihnen allein: Selig sind die, deren Augen sehen, was ihr seht. 24Ich sage euch: Viele Propheten und Könige wollten sehen, was ihr seht, und haben es nicht gesehen, und wollten hören, was ihr hört, und haben es nicht gehört.

„Ich preise dich, Vater, Herr des Himmels und der Erde, weil du all das den Weisen und Klugen verborgen, den Unmündigen aber offenbart hast. Ja, Vater, so hat es dir gefallen“ (Lk 10,21)

… „Da du meine Kleine bist, von Mir für die Sendung meines Wollens auserwählt, und in diesem FIAT lebst, in dem du erschaffen wurdest, will Ich dich die Geschichte meines Ewigen Wollens wissen lassen, seine Freuden und seine Schmerzen, seine Wirkungen, seinen unermesslichen Wert, was Er tat, was Er empfing, und wer sich seine Verteidigung zu Herzen nahm.
Die Kleinen hören Mir aufmerksamer zu, da ihr Geist nicht mit anderen Dingen angefüllt ist; sie sind wie leer an allem, und wenn man ihnen andere Speise geben möchte, fühlen sie Ekel, denn da sie klein sind, sind sie gewohnt, nur die Milch meines Willens zu sich zu nehmen, der sie mehr als eine liebende Mutter an seiner göttlichen Brust hält, um sie überreichlich zu ernähren.
Und sie bleiben mit offenen Mündchen in Erwartung der Milch meiner Lehren, und Ich amüsiere Mich ganz köstlich…. O, wie schön ist es, sie zu sehen, wie sie bald lächeln, bald sich freuen, bald weinen, wenn sie Mich die Geschichte meines Willens erzählen hören!”
Also, der Ursprung meines Willens ist ewig; nie trat der Schmerz in Ihn ein; unter den Göttlichen Personen war dieser Wille in höchster Übereinstimmung, ja, Er war vielmehr nur ein einziger.
In jedem Akt, den Er hervorbrachte, sowohl ad intra als auch ad extra, verschaffte Er Uns unendliche Freuden, neues Glück, unermessliche Wonne, und als Wir den ganzen Bau der Schöpfung hervorbringen wollten, wie viel Ehre, Ruhm und Harmonien erwies Er Uns nicht!
Als das FIAT ausströmte, verbreitete dieses FIAT unsere Schönheit, unser Licht, unsere Macht, Ordnung, Harmonie, Liebe, Heiligkeit, kurzum, alles, und Wir wurden durch unsere eigenen Tugenden verherrlicht, da Wir mittels unseres FIAT die Blüte unserer Gottheit im ganzen Universum angedeutet sahen.
Unser Wille blieb [da] nicht stehen, sondern wollte, von Liebe angeschwollen, den Menschen erschaffen. Du kennst seine Geschichte, deshalb gehe Ich weiter.
Gerade er war es, der meinem Willen den ersten Schmerz bereitete: der Mensch suchte Den mit Bitterkeit zu erfüllen, Der ihn so liebte und ihn glücklich gemacht hatte.
Mein Wille weinte, mehr als eine zärtliche Mutter ihren verkrüppelten und blinden Sohn beweint, nur weil er sich vom Willen der Mutter zurückgezogen hatte.
Mein Wille wollte der erste Handelnde (Darsteller) im Menschen sein, nur deswegen, weil Er ihm neue Überraschungen der Liebe, der Freude, der Seligkeit, des Lichtes, der Reichtümer bereiten wollte; Er wünschte stets zu geben, und deshalb wollte Er handeln.
Doch der Mensch wollte seinen eigenen Willen tun und brach mit dem Göttlichen… Hätte er es doch nie getan! Mein Wille zog sich zurück, und er stürzte in den Abgrund aller Übel.
Um nun von neuem diese beiden Willen zu verknüpfen, war Einer notwendig, der einen Göttlichen Willen in sich enthielt; und da Ich, das Ewige Wort, diesen Menschen mit ewiger Liebe liebte, so beschlossen Wir im Rat der Drei Göttlichen Personen, dass Ich menschliches Fleisch annehme, um zu kommen, ihn zu retten und die zwei auseinander gebrochenen Willen wieder zu verknüpfen.
Doch wohin sollte Ich hinabsteigen? Wer sollte Jene sein, die ihr Fleisch ihrem Schöpfer darbieten sollte? Siehe, daher erwählten Wir ein Geschöpf, das kraft der vorausgesehenen Verdienste des künftigen Erlösers von der Schuld der Erbsünde ausgenommen wurde; ihr Wille und der Unsere waren nur ein einziger.
Diesem himmlischen Geschöpf, das die Geschichte unseres Willens verstand, erzählten Wir wie einem kleinen Kind alles: den Schmerz unseres Willens, und wie der undankbare Mensch durch die Abspaltung seines Willens von Unserem, unseren Willen in den Göttlichen Kreis (Bereich Gottes) eingeschränkt hatte, und Ihn gleichsam in seinen Plänen hemmte und Ihn daran hinderte, dass Er ihm seine Güter mitteilen könne und den Zweck, wofür der Mensch geschaffen worden war.
Zu geben heißt für Uns, Uns selbst und den glücklich zu machen, der von Uns empfängt; es bedeutet, [den anderen] zu bereichern, ohne selbst arm zu werden; es bedeutet, das zu geben, was Wir von Natur aus sind, um dies durch die Gnade im Geschöpf zu bilden, und heißt, aus Uns herauszugehen, um zu geben, was Wir besitzen….
Beim Geben findet unsere Liebe ein Ventil, um sich zu ergießen und feiert unser Wille ein Fest! Wenn Wir nicht geben könnten, wozu würden Wir dann die Schöpfung machen?
So war allein die Unmöglichkeit, unsere Kinder, unsere geliebten Abbilder beschenken zu können, wie eine Trauerzeit für unseren Höchsten Willen; unser Wille gab seinem Kummer Ausdruck, bloß weil Er den Menschen ohne Verbindung mit unserem Wollen, die der Mensch unterbrochen hatte, wirken, sprechen und gehen sah, und weil jene Ströme von Gnade, Licht, Heiligkeit, Wissenschaft usw., die zu ihm hin fließen sollten, wenn er mit Uns gewesen wäre, es [jetzt] aber nicht konnten.
Jeder Akt des Geschöpfes war ein Schmerz für Uns, da Wir diesen Akt leer an göttlichem Wert erblickten, der Schönheit und der Heiligkeit beraubt und unseren Akten ganz unähnlich.
O, wie verstand die himmlische Kleine diesen unseren höchsten Schmerz und das große Übel für den Menschen, als er sich aus unserem Willen zurückzog! Wie oft weinte sie heiße Tränen über unseren Kummer und das große Unglück des Menschen!
Da sie Furcht empfand, wollte sie ihrem Willen auch nicht einen einzigen Akt des [eigenen] Lebens zugestehen; so blieb sie klein, weil ihr Wille kein Leben in ihr hatte – wie hätte sie erwachsen (groß) werden können?
Doch was sie nicht tat, bewirkte unser Wille: Er ließ sie ganz schön, heilig und göttlich heranwachsen und bereicherte sie so sehr, dass Er sie zur Größten unter allen Geschöpfen machte. Sie war ein Wunder unseres Willens, ein Wunder an Gnade, Schönheit und Heiligkeit.
Doch sie blieb stets klein, sodass sie nie von unseren Armen herabstieg, und da sie sich unsere Verteidigung zu Herzen nahm, vergalt sie alle schmerzvollen Akte des Höchsten Willens.
Nicht nur war sie ganz in der Ordnung meines Willens, sondern sie machte sich alle Akte der Seelen zu eigen, und indem sie unseren, von ihnen zurückgewiesenen Willen ganz in sich absorbierte, leistete sie Ihm Wiedergutmachung und liebte Ihn, und da sie Ihn in ihrem jungfräulichen Herzen wie in Verwahrung hielt, bereitete sie die Speise unseres Willens für alle Seelen.
Siehst du nun, mit welcher Speise diese über alles liebevolle Mutter ihre Kinder ernährt? Es kostete sie ihr ganzes Leben, unerhörte Leiden und selbst das Leben ihres eigenen Sohnes, dass sie in sich den überreichen Vorrat der Speise meines Willens anlegte, um sie bereitzuhalten, all ihre Kinder als zärtliche und liebende Mutter damit zu ernähren.
Sie hätte ihre Kinder nicht mehr lieben können! Im Geben dieser Speise erreichte ihre Liebe den höchsten Grad. Daher ist unter den vielen Titeln, die sie besitzt, der schönste, den man ihr geben kann: ‚Mutter und Königin des Göttlichen Willens‘…“(aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 16; 24. November 1923)

——————–

Das Göttliche Fiat absorbiert mich völlig in seinem Licht. Um mir seinen ersten Akt des Lebens zu verleihen, pocht dieses Licht in meinem Herzen und lässt mich den Herzschlag seines Lichtes, seiner Heiligkeit, Schönheit und schöpferischen Macht verspüren.
Meine kleine Seele fühlt sich wie ein Schwamm mit diesen göttlichen Herzschlägen ganz durchtränkt. Da sie diese wegen meiner Kleinheit nicht fassen kann, wiederholt sie schmachtend, versengt von den glühenden Strahlen der Sonne des Göttlichen Fiat, ständig: ‘Fiat! Fiat! Hab Mitleid mit meiner Kleinheit, ich kann dein Licht nicht fassen – ich bin zu klein.
Schaffe daher Du selbst den freien Platz, dehne mich aus, dass ich mehr Licht aufnehmen kann und nicht von diesem Licht ertränkt werde, das ich nicht gänzlich umfangen kann, um es in meine kleine Seele einzuschließen.’
Als ich darüber nachsann, sprach mein süßer Jesus zu mir: „Mut, meine kleine Tochter, es stimmt zwar, dass du zu klein bist, doch du sollst wissen, dass nur die Kleinen in mein Göttliches Fiat eintreten, um in seinem Licht zu leben.
Mit jedem Akt, den diese Kleinen in meinem Göttlichen Willen tun, würgen sie ihren eigenen Willen gleichsam ab und bereiten dem menschlichen Willen einen süßen Tod, da es in meinem Willen weder Raum noch Platz für sein Handeln gibt.
Der menschliche Wille hat weder Anspruch noch Recht, sondern verliert seinen Wert vor einem Willen, einem Anspruch und einem Recht, die göttlich sind. Das Verhältnis zwischen menschlichem und göttlichem Willen gleicht einem kleinen Jungen, der meint, aus sich selbst heraus fähig zu sein, etwas zu sagen oder zu tun.
Doch wenn ihm jemand gegenübersteht, der alle Wissenschaften besitzt und in den Künsten bewandert ist, verliert der arme Kleine seine Bedeutung, bleibt stumm und unfähig, etwas zu tun und ist von den schönen Worten und Werken des Wissenschaftlers fasziniert und bezaubert.
Meine Tochter, genau das geschieht: der Kleine glaubt, dass er etwas ist, wenn der Große nicht da ist, aber vor dem Großen fühlt er sich kleiner, als er [tatsächlich] ist. Umso mehr gilt dies vor der Höhe und Unermesslichkeit meines Göttlichen Willens.
So oft die Seele nun in meinem Göttlichen Willen ihre Akte tut, macht sie sich von ihrem eigenen Willen leer und tut ebenso viele Türen auf, um den Meinen eintreten zu lassen. Sie gleicht einem Haus, das im Inneren eine Sonne besitzt: Je mehr Türen es hat, desto mehr Strahlen dringen aus jeder Tür hervor.
Oder wenn man ein mit Löchern versehenes Stück Metall vor die Sonne hält. Je mehr Löcher es hat, umso mehr werden alle kleine Löcher mit Licht gefüllt und enthalten Lichtstrahlen.
Die Seele ist ähnlich: Je mehr Akte sie in meinem Göttlichen Willen tut, desto mehr Eintrittspforten tut sie Ihm auf, sodass Er sie ganz mit dem Licht meines Göttlichen Fiat durchstrahlt.”… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 27; 10. November 1929)

„Mir ist von meinem Vater alles übergeben worden; niemand weiß, wer der Sohn ist, nur der Vater, und niemand weiß, wer der Vater ist, nur der Sohn und der, dem es der Sohn offenbaren will“ (Lk 10, 22)

Ich betete und versenkte mich in den heiligen Göttlichen Willen; überallhin wollte ich meine Rundgänge machen, bis zum Himmel empor, um jenes höchste ununterbrochene „Ich liebe dich” aufzuspüren und es mir anzueignen, damit auch ich ein ständiges „Ich liebe Dich” – das Echo des ewigen „Ich liebe dich” – habe.
Da ich in mir die Quelle des wahren „Ich liebe dich” besitze, würde ich ein „Ich liebe Dich” für alle und für jeden haben, für jede Bewegung, jeden Akt, jeden Atemzug, jeden Herzschlag, und für jedes „Ich liebe dich” von Jesus selbst.
Während ich zum Schoß des Ewigen zu gelangen schien und ihr „Ich liebe dich” zu dem Meinen machte, wiederholte ich überall und über allen Dingen meinen Refrain „Ich liebe Dich” für meinen höchsten Herrn.
Da unterbrach ein [störender] Gedanke meine Liebesakte: „Was machst du? Du könntest [besser] anderes tun! Und außerdem, was ist das schon besonderes, dieses dein ‚Ich liebe Dich‘ “?
Da bewegte sich mein süßer Jesus eilig in meinem Inneren und sagte zu mir: „Was sagst du? Wie besonders ist dein „Ich liebe Dich” an Mich? Meine Tochter, das „Ich liebe Dich” ist alles!
Das „Ich liebe Dich” ist Liebe, Huldigung, Wertschätzung, Heroismus, Opfer und Vertrauen auf den, an den es gerichtet ist; das „Ich liebe Dich” bedeutet, Den zu besitzen, Der das „Ich liebe dich” einschließt; „Ich liebe Dich” ist ein kleines Wort, doch wiegt es so viel wie die ganze Ewigkeit!
Das „Ich liebe Dich” schließt und hüllt alles ein, breitet sich aus und schränkt sich [zugleich] ein, erhebt sich in die Höhe und steigt bis zum Grund hinab, prägt sich überall ein und bleibt nie stehen.
Wie kannst du, meine Tochter, sagen: ‚Was ist das „Ich liebe Dich” Besonders? Sein Ursprung ist ewig: im „Ich liebe Dich” zeugte Mich der himmlische Vater, und im „Ich liebe Dich” ging der Heilige Geist hervor.
Im „Ich liebe dich” schuf das ewige FIAT die ganze Schöpfung, und im „Ich liebe dich” vergab Ich dem schuldigen Menschen und erlöste ihn; so findet die Seele im „Ich liebe Dich” alles in Gott und Gott findet alles in der Seele.
Daher ist das „Ich liebe Dich” unendlich viel wert und voller Leben und Energie; es wird nie müde, übertrifft alles und triumphiert über alles. So möchte Ich dieses „Ich liebe Dich” für Mich, auf deinen Lippen, in deinem Herzen, im Aufschwung deiner Gedanken, in deinen Blutstropfen, in deinen Leiden und Freuden, in der Speise, die du isst – in allem wahrnehmen.
Das Leben meines „Ich liebe Dich” muss sehr lang in dir sein, und mein in dir herrschendes FIAT wird ihm das Siegel des „Ich liebe dich” Gottes aufprägen.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 17; 2. August 1925)

„Selig sind die, deren Augen sehen, was ihr seht“ (Lk 10, 23)

… „Meine Tochter, in meinem Willen gibt es den leeren Raum des menschlichen Wirkens im Göttlichen, und diese Leere muss von denen aufgefüllt werden, die in meinem Willen leben.
Je aufmerksamer du darin bist, in meinem Willen zu leben und Ihn den anderen bekanntzumachen, umso schneller wird dieser leere Raum ausgefüllt werden auf eine Art, dass mein Wille, der den menschlichen Willen in sich umherschweben und zum Ursprung, von dem er ausgegangen ist, zurückkehren sieht, sich befriedigt fühlen und seine sehnlichen Wünsche bezüglich der Menschengeschlechter erfüllt sehen wird.
Es macht nichts, wenn es nur wenige sind oder sogar nur einer ist, denn mein Wille kann sich mit seiner Macht für alles entschädigen, sogar mit einem einzigen Menschen, wenn Er keinen anderen findet.
Doch ist es stets ein menschlicher Wille, der in den Meinigen kommen muss, um all das auszufüllen (zu ersetzen), was die anderen nicht tun. Das wird Mir so wohlgefällig sein, dass Ich die Himmel aufreißen und meinen Willen herabsteigen lassen und die Schätze und Wunder bekanntmachen werde, die Er enthält.
Jedesmal, wenn du erneut in meinen Willen eintrittst, drängst du Mich, dir neue Kenntnisse über Ihn zu vermitteln und weitere Wunder zu erzählen, denn Ich will, dass du das Gute kennst, das du tust, damit du es wertschätzst und es zu besitzen wünschst.
Und wenn Ich sehe, dass du es liebst und schätzt, lasse Ich es dich besitzen. Die [Er]Kenntnisse sind die Augen der Seele. Die unwissende Seele ist wie blind für dieses Gut und diese Wahrheiten.
In meinem Willen gibt es aber keine blinden Seelen, sondern jede Kenntnis lässt sie noch weiter blicken. Tritt daher oft in mein Wollen ein, dehne deine Grenzen in Ihm aus, und wenn Ich das bemerke, komme Ich wieder und erzähle dir noch überraschendere Dinge über meinen Willen.”… ((aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 15; 2. April 1923)

—————–

… „Es ist nur gerecht, dass die kleine Neugeborene meines Höchsten Willens an den Seligkeiten, den Freuden und dem Glück Desjenigen [gemeint ist der Göttliche Wille] teilnimmt, Der sie zur Welt gebracht hat.
All diese Flämmchen, die du in dem grenzenlosen Meer meines Willens siehst, sind Symbole der geheimen Seligkeiten, Freuden und Wonnen, die Er enthält.
Ich sage geheim, denn da Ich noch nicht die Fülle der Kenntnis geoffenbart habe, die der Ewige Wille enthält und auch die gebührende Disposition in den Geschöpfen fehlt, um sie ihnen mitzuteilen, so bleiben all diese Seligkeiten „ad intra” in der Gottheit und warten darauf, dass Wir sie derjenigen verwirklichen, die in unserem Willen geboren werden soll, leben und ihr Leben ohne irgendeine Unterbrechung in Ihm führen soll; denn da ihr Wille mit dem Unsrigen eins ist, sind alle göttlichen Pforten offen und unsere intimsten Geheimnisse werden ihr enthüllt.
Die Freuden und Seligkeiten werden gemeinsam geteilt, in dem Maß, wie es für ein Geschöpf möglich und fassbar ist.
Du siehst also, meine Tochter, jede Mitteilung, die Ich dir über meinen Willen mache, ist eine Seligkeit, die aus dem Schoß der Gottheit entströmt, welche dich nicht nur beglückt und noch mehr disponiert, in meinem Willen zu leben, sondern um dich für weitere neue Kenntnisse vorzubereiten.
Nicht nur das, sondern der ganze Himmel wird von dieser neuen Seligkeit überflutet, die aus unserem Schoß hervorgegangen ist. O, wie dankbar sind sie dir [im Himmel] und bitten darum, dass Ich die Mitteilungen über meinen Willen fortsetze!
Diese Seligkeiten waren vom menschlichen Willen in Uns verschlossen worden, und jeder [sündige] Akt des menschlichen Willens bringt eine Sperre (einen Verschluss) an auf diese himmlischen Seligkeiten, nicht nur in der Zeit, sondern auch in der Ewigkeit, weil jeder Akt meines Willens, den die Seele auf Erden tut, den Keim dieser Seligkeit in die Seele sät, die sie im Himmel genießen wird.
Ohne den Keim ist es nutzlos, auf die Pflanze zu hoffen. Deshalb möchte ich, dass du immer tiefer in meinen Willen eindringst.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 18; 18. Februar 1926)




I Niedziela Adwentu - B (Mk 13, 33-37)


33 Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. 34 Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. 35 Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. 36 By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. 37 Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!».


Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. (Mk 13, 33)


Kiedy byłam w moim zwyczajowym stanie, po wielu wysiłkach, Jezus pozwolił sią zobaczyć, mocno przyciśniętym do mnie; trzymał moje serce w swoich rękach, miał wzrok utkwiony mocno we mnie i mówił do mnie:

"Córko moja, kiedy dusza oddała Mi swoją wolę, nie jest już wolna w czynieniu tego, co jej się podoba, inaczej nie byłby to prawdziwy dar. Prawdziwy podarunek oznacza, że stale zachowuje się swoją wolę w ofierze Temu, komu się ją ofiarowało.

I to jest męczeństwo ciągłej czujności, którą dusza ofiarowuje Bogu.

Co byś powiedziała o męczenniku, który dziś poświęca się, by cierpieć każdy rodzaj bólu, a jutro wycofuje się?

Stwierdziłabyś, że nie ma on prawdziwego usposobienia do męczeństwa i że pewnego dnia ostatecznie wyprze się swojej wiary. Mówię więc do duszy, która nie pozwala Mi czynić ze swoją wolą tego, co Mi się podoba, która raz Mi ją oddaje, a raz ją wycofuje: “Córko, nie jesteś usposobiona do poświęcenia i męczeństwa dla Mnie, bo prawdziwe męczeństwo polega na ciągłości. Możesz się nazywać poddaną lub upodobnioną, ale nie męczennicą. Pewnego dnia ostatecznie wycofasz się ode Mnie i zrobisz ze wszystkiego dziecinną zabawę".

Bądź zatem uważna i pozostaw Mi pełną swobodę, abym mógł uczynić w tobie to, co Mi się najbardziej podoba."

(z "Księgi Nieba"; tom 6; 13 września 1904)

…………………

Po tym, jak wiele się utrudziłam tego ranka, ujrzałam naszego Pana ukrzyżowanego. Ucałowałam rany rąk Jego i uczyniłam zadośćuczynienie, modląc się, aby On uświęcił, udoskonalił i oczyścił wszystkie dzieła ludzkie z miłości do tego, co wycierpiał w Najświętszych Rękach Swoich, a Najświętszy Jezus rzekł do mnie:

"Córko Moja, dzieła, które najbardziej ranią Moje ręce i najbardziej pogłębiają i rozszerzają Moje rany, są dobre dzieła wykonane bez czujności; bo brak czujności pozbawia dobre dzieło żywotności, a rzeczy, które nie mają życia, są zawsze podatne na gnicie i dlatego budzą we Mnie odrazę; a w oczach ludzi dobre dzieło bez poświęcenia uwagi(czujności) jest większym zgorszeniem niż sam grzech, bo wiadomo, że grzech jest ciemnością i nic dziwnego, że ciemność nie daje światła.

Lecz dobre dzieło, które jest światłem, lecz szerzy ciemność, tak rani oko ludzkie, że nie wie ono już, gdzie szukać światła, i dlatego to [dobre dzieło] jest dla człowieka przeszkodą na drodze dobra."

(z "Księgi Nieba";tom 6; 6 września 1905)

………………….

"Ach, córko moja, to Moja Wola pragnie, abyś była znana przez wszystkich i aby wskazywano na ciebie niejako, jako na Nowe Niebo i sposób Nowego Odrodzenia; ty sama będziesz jakby pogrzebana w Mojej Woli". Moja Wola musi być jak powietrze, którego się nie widzi, ale które się czuje. Nie widać go, a jednak przekazuje życie.

Przenika wszędzie, nawet do najbardziej wewnętrznych włókien, aby dać życie każdemu uderzeniu serca. Gdziekolwiek wejdzie, w ciemność, w głębiny, w najskrytsze przestrzenie, staje się życiem wszystkiego.

W ten sposób Moja Wola będzie czymś więcej niż powietrze w tobie, które wychodzi z ciebie i staje się życiem wszystkiego.

Dlatego bądź bardziej uważna i podążaj za Wolą swojego Jezusa, bo czujność sprawi, że będziesz wiedziała, gdzie jesteś i co robisz. Wiedza ta sprawi, że bardziej uznasz i docenisz Boski Pałac Królewski Mojej Woli.

Wyobraź sobie, że ktoś znajduje się w pałacu króla i nie wie, że to mieszkanie należy do króla. Nie okaże mu wdzięczności, lecz będzie się bezmyślnie przechadzać, plotkować i śmiać się, nie będzie też gotowa przyjąć darów króla. Ale gdyby wiedziała, że to jest pałac królewski, patrzyłaby na rzeczy z uwagą i doceniała je; chodziłaby na paluszkach, mówiła cicho i miała oczy i uszy otwarte, aby zobaczyć, czy król wychodzi z jakiegoś pomieszczenia i niejako w oczekiwaniu na wielkie dary od króla.

Widzisz, czujność jest drogą do wiedzy, a wiedza zmienia osobę i rzeczy oraz przygotowuje duszę na przyjęcie wielkich darów.

Wiedząc więc, że jesteś w pałacu Mojej Woli, będziesz zawsze otrzymywała i brała tyle, abyś mogła dać wszystkim swoim braciom".

(Księga Nieba, do użytku prywatnego - tom 16; 21 lipca 1923); i Tom 15; 28. Juni 1923)

………………

Czułam się bardzo utrudzona, a mój słodki Jezus, który prawie się nie pokazywał, powiedział mi: "Odwagi, córko moja, bądź wierna i czujna wobec Mnie, bo wierność i czujność rodzą zrównoważony stan duszy, tworzą jednolity nastrój w duszy i utrwalają doskonały pokój; a to czyni ją panią, w taki sposób, że robi co chce i osiąga zawsze co chce.

W szczególności dusza, która żyje w Mojej Woli, jest jak słońce, które nigdy się nie zmienia; [tylko] jeden jest jej akt, mianowicie zsyłanie światła i ciepła ze swojej sfery. Nie robi dziś jedno, a jutro coś innego, ale zawsze wiernie i stale wykonuje to samo.

Ale choć jej akt jest jeden, to ileż różnych aktów ma miejsce, gdy ten [jeden] akt zstępuje i styka się z powierzchnią ziemi! Prawie niezliczone: jeśli słońce znajdzie na wpół zamknięty kwiat, otwiera go pocałunkiem swego światła i ciepła, nadaje mu barwę i zapach. Jeśli spotyka cierpki owoc, pozwala mu dojrzeć i przekazuje mu słodycz. Jeśli znajdzie zielone pola, barwi je na złotożółty kolor. Jeśli napotyka nieświeże powietrze, oczyszcza je pocałunkiem swego światła; krótko mówiąc, daje wszystkim rzeczom wszystko, co jest niezbędne do ich istnienia na tej ziemi i powoduje, że wszystko przynosi zawarty(w nich) pożytek, tak jak zostało to przygotowane przez Boga. Takie jest słońce, ze swoją wiernością i przez to, że zawsze czyni to samo, jest wypełnieniem Woli Bożej nad wszystkimi stworzonymi rzeczami.

O, gdyby słońce nie wysyłało zawsze równomiernie swego światła, jakie wahania, jaki nieporządek panowałby tu na ziemi, a człowiek nie mógłby planować i oszacować  ani pól, ani roślin,  i musiałby powiedzieć sobie: "Jeśli słońce nie daje mi swego światła i ciepła, nie wiem, kiedy zbierać plony, ani kiedy owoce dojrzeją".

Tak jest z duszą wierną i uważną. W Mojej Woli jej Akt jest [tylko] jeden, ale skutki są niezliczone; jeśli natomiast jest ona niestała i nieuważna, to jest nieobliczalna zarówno dla siebie, jak i dla Mnie, a dobro, które może przynieść, jest nie do określenia."

(z "Księgi Nieba"; Wstępny tekst niemiecki, Dr Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 15; 13 lutego 1923)

……………………

... "Moja dobra córko: Królem i Stwórcą jest Wola Boża - to znaczy, że Ona rządzi, wypełnia i posiada Nasze Życie we wszystkich rzeczach przez nas stworzonych.

Kiedy stwarzamy, rozszerzamy Nasze własne Życie i ukrywamy Naszą twórczą Wolę w rzeczy, którą stwarzamy. To właśnie oznacza stwarzanie: powoływanie rzeczy z nicości i zamykanie w nich wszystkiego aby pozostały tak nienaruszone i piękne, jak je stworzyliśmy.

Wiedz, że Moja Wola ukrywa się niczym Król w każdej stworzonej rzeczy. Kiedy stworzenia rozpoznają Go pod tą szatą, objawia się i obdarza obficie swoimi boskimi aktami i królewskimi darami, które może dać tylko ten niebiański władca.

Jeśli jednak nie zostanie rozpoznany, pozostaje niezauważony i ukryty, nie czyniąc ani zamieszania, ani przepychu wokół swojej królewskiej osoby, ani nie rozdzielając obfitości swoich darów, które może dać tylko taka Święta Wola.

Ludzie dotykają Jej powłoki, ale nic nie wiedzą o Niej i o Jej darach, ani też niczego nie otrzymują. A Moja Wola boleje, że nie została rozpoznana i jest przygnębiona, że nie może udzielać swoich boskich darów; bo jeśli dusza Jej nie rozpoznaje, brakuje jej zdolności pojmowania i woli przyjęcia królewskich darów.

Jestem jak Król, który w przebraniu przechadza się wśród ludzi: jeśli są uważni, rozpoznają go, nawet jeśli nie nosi królewskiej szaty, po jego zachowaniu i obliczu. Będą go otaczać, czcić, jako króla i prosić o dary i łaski. Król wynagrodzi uwagę tych, którzy rozpoznali go pod przebraniem i da im więcej niż to, o co prosili.

Tych, którzy Go nie rozpoznają, ominie niezauważony i nic im nie da, zwłaszcza że oni sami o nic Go nie proszą i biorą Go za jednego z ludzi.

Tak też działa Moja Wola, gdy jest rozpoznawana pod osłoną rzeczy stworzonych. Daje o sobie znać i nawet nie czeka, jak król, aż zostanie poproszony o dary i łaski, ale mówi sama od siebie: "Jestem tutaj, czego chcesz? Wtedy Ona daje obfite dary i łaski niebiańskie; Moja Wola idzie jeszcze dalej niż Król. Ona sama bilokuje się  i daje swoje życie duszy, która Ją rozpoznała - czego Król nie może uczynić.

Tak i ty możesz powiedzieć: "Ja jestem Wolą Bożą" i możesz uczynić z siebie powłokę, szatę, która kryje Moją Boską Wolę. Jeśli rozpoznasz Ją nie tylko we wszystkich rzeczach stworzonych, ale także w sobie samej, jeśli oddasz Jej panowanie nad wszystkimi swoimi aktami, jeśli oddasz Jej na służbę wszystko, co składa się na powłokę twojej istoty, aby pozwolić Jej Życiu wzrastać w tobie - wtedy Ona wypełni cię tak bardzo, że nie pozostanie z ciebie nic oprócz powłoki, której Ona używa jedynie do ukrycia siebie.

Będziesz szczęśliwsza niż wszystkie rzeczy stworzone, ponieważ jesteś żywą powłoką, która dzieli z Nią Jej radości, błogość, a także nieskończony ból.

Ona chciałaby być życiem każdego stworzenia, ale niewdzięczni nie pozostawiają Jej pełnego panowania; krótko mówiąc, zawsze będziesz żyła  jednym życie razem z Nią i towarzyszyć Jej nieustannie."....

(z "Księgi Nieba"; tom 32; 12 marca 1933)


“Czuwajcie!”. (Mk 13, 37)


... Potem spędziłam noc, w której ani nie mogłam zamknąć oczu, by zasnąć, ani mój miły Jezus nie odwiedzał mnie jak zwykle; bo kiedy On przychodzi, ja w Nim zasypiam - a to jest dla mnie więcej niż sen.

Ale spędziłam ten czas, odprawiając godziny Jego Męki i robiąc moje zwykłe kräüenia w Jego uwielbionej Woli. Zobaczyłam więc, że jest już dzień [to mi się często zdarza], i powiedziałam sobie: "Miłości moja, nie przyszedłeś, ani nie dałeś mi spać, jakże więc mogę dziś dalej działać bez Ciebie?".

Wtedy mój słodki Jezus poruszył się we mnie i rzekł do mnie: "Córko moja, w Mojej Woli nie ma ani nocy, ani snu: zawsze jest pełnia dnia i pełnia czuwania; nie ma czasu na sen, bo jest wiele do zrobienia, wiele do przyniesienia i wiele do bycia szczęśliwym w Nim.

Dlatego musisz nauczyć się żyć w długim dniu Mojej Woli, aby Moja Wola pozwoliła, by jej nieustanny Akt był żywy w tobie.

Znajdziesz jednak najpiękniejszy odpoczynek, ponieważ Moja Wola pozwala ci coraz bardziej wznosić się do twojego Boga i czyni Go coraz bardziej zrozumiałym dla ciebie. Im bardziej zrozumiesz Boga, tym bardziej rozszerzy się twoja dusza, by móc przyjąć wieczny odpoczynek ze wszystkimi rozkoszami i radościami, jakie niesie ze sobą Boży odpoczynek.

O, jakże piękny będzie to dla ciebie odpoczynek - odpoczynek, który można znaleźć tylko w Mojej Woli!"...                                                                                                        

(z "Księgi Nieba"; tom 17; 29 czerwca 1925)

…………………..

Jezu, mój Boski Zbawicielu! Zabierz mnie ze swoimi trzema uczniami, abym Ci towarzyszyła w Twojej agonii na Górze Oliwnej. Przypomniawszy sobie łagodny wyrzut, który skierowałeś do Piotra, Jakuba i Jana, bo zasnęli, chcę czuwać z Tobą choć przez godzinę w ogrodzie Getsemani, chcę poczuć choć jedną z tych ran, które odczuwało Twoje Serce, zasmucone aż do śmierci, chcę wziąć choć jeden oddech z Twoich bolesnych oddechów.

Chcę wpatrywać się w Twoje Boskie Oblicze i patrzeć jak blednie, jak smutek i strach malują się na Twoich rysach, aż w końcu zstąpi do prochu ziemi. Już widzę, mój kochający Jezu, jak Twoja postać chwieje się i w końcu upada na ziemię; widzę, jak Twoje zastygłe ręce składają się do modlitwy, słyszę westchnienia, krzyk miłości i niewypowiedzianego bólu, który wznosi się do nieba.

Jezu mój w agonii, w ponurym ogrodzie Getsemani, spraw, aby w tej godzinie spłynęła na mnie część Twojej Chwalebnej Krwi, która wypływa ze wszystkich Twoich członków.

O drogocenna Krwi mojego Najwyższego Dobra, które dla mnie jest śmiertelnie zasmucone, chciałabym Cię zakosztować, wypić Cię do ostatniej kropli; zakosztować i wypić z Tobą choć łyk gorzkiego kielicha przygotowanego dla ukochanego mojej duszy i poczuć we mnie rozkosze Jego Boskiego Serca.

Oby moje serce pękło ze skruchy, że tak często obrażałam mojego Pana, który jest dla mnie w śmiertelnej udręce. Jezu, daj mi łaskę i pomóż mi, abym kontemplując Twoje Godziny Męki na Górze Oliwnej, cierpiała razem z Tobą i dała upust moim westchnieniom i łzom.

Matko Boska Bolesna, Mario! Pozwól mi uczestniczyć w cierpieniach Twego Serca przeszytego bólem dla Jezusa, który cierpi agonię w Ogrodzie Getsemani. Amen.

(Z "Zegara 24 godzin Męki Jezusa Chrystusa" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; modlitwa przygotowanie do rozwaüania trzech Godzin w Ogrodzie Getsemani)

…………………..

Moje słodkie Życie, pozwól mi wziąć Cię w swoje ramiona… Czy idziesz może do swoich drogich uczniów? Ale jakaż jest boleść Twojego ukochanego Serca, gdy widzisz ich ponownie śpiących...! Drżącym i słabym głosem wołasz do nich: Dzieci moje, nie śpijcie! Zbliża się godzina. Czyż nie widzicie, do jakiego stanu wyczerpania się doprowadziłem? Och, pomóżcie Mi, nie opuszczajcie Mnie w tych wyjątkowych chwilach! Chwiejesz się i niemal tuż przy nich upadasz, gdy Jan wyciąga ramiona, żeby Cię podtrzymać… Jesteś tak zmieniony, że gdyby nie łagodność i słodycz Twojego głosu, nie rozpoznaliby Ciebie. Potem zalecasz im czuwanie i modlitwę i powracasz do Ogrodu, ale z drugą raną w swoim Sercu. W tej ranie widzę, moja Dobroci, wszystkie grzechy tych dusz, które, mimo że widzą Twoją łaskawość ukazaną w darach, w pocałunkach i w pieszczotach, zapominają o Twojej Miłości i o Twoich darach i stają się senne i ospałe podczas nocy próby, tracąc w ten sposób ducha nieustannej modlitwy i czujności. Jezu mój, prawdą jest, że po ujrzeniu Ciebie i skosztowaniu Twoich darów, gdy dusza zostaje ich pozbawiona, potrzebuje ogromnej siły, aby wytrwać. Tylko cud może sprawić, że dusze te przetrwają próbę. Dlatego, współczując Ci z powodu tych dusz, których niedbałość, lekkomyślność i zniewagi są najbardziej gorzkie dla Twojego Serca, proszę Cię, gdyby miały uczynić choćby jeden krok, który mógłby w najmniejszym stopniu sprawić Ci przykrość, otocz je tak wielką łaską, żeby powstrzymać je przed utratą ducha nieustannej modlitwy.

(Z "Zegara 24 godzin Męki Jezusa Chrystusa" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Trzecia godzina Konania w Ogrodzie Getsemani)



03.12.23

1. Adventssonntag – B (Mk 13, 33-37)

„Seht euch also vor“ (Mk 13, 33)

Als ich in meinem gewöhnlichen Zustand war, ließ sich Jesus nach vielen Bemühungen sehen, eng an mich gedrückt; Er hielt mein Herz in seinen Händen, hatte den Blick fest auf mich gerichtet und sprach zu mir:
„Meine Tochter, wenn eine Seele Mir ihren Willen gegeben hat, ist sie nicht mehr frei, das zu tun, was ihr gefällt, sonst wäre es keine wahre Schenkung. Die wahre Schenkung bedeutet, dass man den eigenen Willen ständig Dem geopfert hält, dem man ihn geschenkt hat.
Und das ist ein Martyrium der ständigen Aufmerksamkeit, das die Seele Gott darbringt. Was würdest du von einem Märtyrer sagen, der sich heute opfert, um jede Art von Schmerzen zu erleiden und sich morgen zurückzieht?
Du würdest feststellen, dass er keine wahre Disposition zum Martyrium hatte und eines Tages schließlich seinen Glauben verleugnen wird. So sage Ich zur Seele, die Mich mit ihrem Willen nicht tun lässt, was Mir gefällt, die ihn Mir bald gibt und ihn bald wieder zurückzieht: ‚Tochter, du bist nicht disponiert zum Opfer und zur Märtyrerin für Mich, denn das wahre Martyrium besteht in der Kontinuität.
Du kannst dich ergeben oder angeglichen nennen, aber keine Märtyrin. Eines Tages wirst du dich schließlich von Mir zurückziehen und aus allem ein Kinderspiel machen.’
Sei daher aufmerksam und lasse Mir die volle Freiheit, an dir das zu tun, was Mir am besten gefällt.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 13. September 1904)

———————

Nachdem ich mich an diesem Morgen sehr abgemüht hatte, sah ich unseren Herrn als Gekreuzigten. Ich küsste die Wunden seiner Hände und leistete Wiedergutmachung und betete, dass Er alle menschlichen Werke heiligen, vervollkommnen und reinigen möge, aus Liebe zu dem, was Er in seinen heiligsten Händen gelitten hat, und der gebenedeite Jesus sagte zu mir:
„Meine Tochter, die Werke, die meine Hände am meisten schmerzen und meine Wunden am meisten verschärfen und erweitern, sind die guten Werke, die ohne Aufmerksamkeit getan werden; denn der Mangel an Aufmerksamkeit beraubt ein gutes Werk seiner Lebendigkeit, und Dinge, die kein Leben haben, sind immer dem Verfaulen nahe und ekeln Mich daher an; und in den Augen der Menschen ist ein gutes Werk ohne Aufmerksamkeit ein größerer Skandal als die Sünde selbst, da man weiß, dass die Sünde Finsternis ist und es kein Wunder ist, dass die Finsternis kein Licht spendet.
Doch das gute Werk, das Licht ist, aber Finsternis verbreitet, verletzt das menschliche Auge so sehr, dass es nicht mehr weiß, wo es das Licht finden kann, und somit ist dies[es gute Werk] für den Menschen ein Hindernis auf dem Weg des Guten.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 6. September 1905)

———————

… „Ach, meine Tochter, es ist mein Wille, der wünscht, dass [dich] alle kennen und gleichsam als neuen Himmel und Mittel der neuen Regeneration auf dich hinzeigen; du selbst wirst wie begraben in meinem Willen sein.
Mein Wille muss wie die Atemluft sein, die man nicht sieht, doch fühlt. Man sieht sie nicht, und doch vermittelt sie das Leben. Sie dringt überall ein, auch in die innerste Faser, um jedem Herzschlag Leben zu geben. Wo immer sie eintritt, in die Dunkelheit, in die Tiefen, in die geheimsten Räume, macht sie sich zum Leben von allem.
So wird mein Wille mehr als die Luft in dir sein, der von dir ausgeht und sich zum Leben von allem macht. Sei daher aufmerksamer und folge dem Willen deines Jesus, denn die Aufmerksamkeit wird dich erkennen lassen, wo du bist und was du tust.
Die Kenntnis wird dich den göttlichen Königspalast meines Willens mehr würdigen und wertschätzen lassen. Stelle dir vor, eine Person befindet sich im Palast eines Königs und weiß nicht, dass diese Wohnstätte dem König gehört.
Sie wird ihr keinerlei Wertschätzung entgegenbringen, sondern zerstreut, schwätzend und lachend umhergehen, und sich auch nicht für den Empfang der Gaben des Königs disponieren.
Doch wenn sie wüsste, dass dies der Königspalast ist, würde sie die Dinge mit Aufmerksamkeit betrachten und sie schätzen; sie würde auf Zehenspitzen gehen, leise sprechen und wäre ganz Aug und Ohr, um zu sehen, ob der König aus einem Zimmer herauskommt und gleichsam in Erwartungshaltung, um große Gaben vom König zu empfangen.
Siehst du, die Aufmerksamkeit ist der Weg zur Erkenntnis, die Kenntnis verändert die Person und die Dinge und bereitet die Seele auf den Empfang großer Gaben vor.
Da du also weißt, dass du im Palast meines Willens bist, wirst du immer empfangen und so viel nehmen, dass du allen deinen Brüdern geben kannst.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 16; 21. Juli 1923)

——————–

Ich fühlte mich ganz betrübt, und mein süßer Jesus, der sich kaum zeigte, sagte zu mir: „Mut, meine Tochter, sei Mir treu und aufmerksam, denn Treue und Aufmerksamkeit bringen einen ausgeglichenen Seelenzustand hervor, bilden eine einheitliche Stimmung in der Seele und festigen den vollkommenen Frieden; und dieser macht sie zur Herrin, auf eine Art, dass sie tut, was sie möchte und erreicht, was immer sie will.
Im Besonderen gleicht eine Seele, die in meinem Willen lebt, der Sonne, die sich nie ändert; [nur] einer ist ihr Akt, nämlich aus ihrer Sphäre Licht und Wärme herab zu senden. Sie tut nicht heute dies und morgen etwas anderes, sondern führt stets treu und beständig dasselbe aus.
Doch während ihr Akt einer ist, wie viele verschiedene Akte geschehen doch, wenn dieser [eine] Akt herabsteigt und auf die Erdoberfläche trifft! Beinahe unzählige: Findet die Sonne eine halb geschlossene Blume, so öffnet sie diese mit dem Kuss ihres Lichtes und ihrer Wärme und verleiht ihr Färbung und Wohlgeruch. Trifft sie eine herbe Frucht, lässt sie diese reifen und teilt ihr Süßigkeit mit. Findet sie grüne Felder, färbt sie diese gold-gelb.
Trifft sie auf faulige Luft, reinigt sie diese mit dem Kuss ihres Lichtes; kurz, sie gibt allen Dingen alles Nötige für ihre Existenz auf dieser Erde, und bewirkt, dass alles den enthaltenen Nutzen hervorbringen kann, wie es von Gott eingerichtet wurde. So ist die Sonne mit ihrer Treue, und indem sie stets dasselbe tut, die Erfüllung des Willens Gottes über alle geschaffenen Dinge.
O, würde die Sonne nicht stets gleichmäßig ihr Licht senden, welche Schwankungen, welche Unordnung gäbe es doch hier auf Erden, und der Mensch könnte nicht planen und weder die Felder noch die Pflanzen einschätzen, und müsste sich sagen: ‚Wenn mir die Sonne nicht ihr Licht und ihre Wärme spendet, weiß ich nicht, wann ich ernten soll, noch wann die Früchte reif werden.‘
So ist es auch mit einer treuen und aufmerksamen Seele. In meinem Willen ist ihr Akt [nur] einer, doch die Wirkungen sind unzählige; ist sie hingegen unbeständig und unaufmerksam, dann ist sie sowohl für sich selbst wie für Mich unberechenbar, und das Gute, das sie hervorbringen kann, ist nicht festzulegen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 15; 13. Februar 1923)

——————–

… „Wisse, dass mein Wille sich wie ein König in jedem geschaffenen Ding verkleidet hat. Wenn die Geschöpfe Ihn unter diesem Gewand erkennen, offenbart Er sich und spendet im Übermaß seine göttlichen Akte und königlichen Gaben, die nur dieser himmlische Herrscher geben kann.
Wird Er aber nicht erkannt, so bleibt Er unbeachtet und verborgen und macht weder Aufsehen noch Prunk um seine königliche Person, noch spendet Er die Überfülle seiner Geschenke, die nur ein so heiliger Wille geben kann.
Die Menschen berühren zwar seine Hülle, wissen aber nichts von Ihm und seinen Gaben und empfangen auch nichts. Und mein Wille verbleibt in seinem Schmerz, dass Er nicht erkannt wurde und ist bedrückt, dass Er seine göttlichen Gaben nicht geben kann; wenn Ihn nämlich die Seele nicht erkennt, fehlt ihr die Fassungskraft und der Wille für den Empfang der königlichen Gaben.
Ich gleiche einem König, der verkleidet mitten unter den Leuten geht: sind diese aufmerksam, dann werden sie ihn, auch wenn er keinen Königsornat trägt, an seinem Verhalten und seinem Angesicht erkennen. Sie werden ihn umgeben, als König ehren und ihn um Gaben und Gunsterweise bitten.
Der König wird die Aufmerksamkeit jener belohnen, die ihn unter seiner Verkleidung erkannten und ihnen mehr als das Gewünschte geben. An denen, die ihn nicht erkennen, wird er unbeobachtet vorübergehen und ihnen nichts geben, zumal sie selbst ja nichts von ihm erbitten und ihn für einen aus dem Volk halten.
So handelt auch mein Wille, wenn Er unter der Hülle der geschaffenen Dinge erkannt wird. Er gibt sich zu erkennen und wartet nicht einmal wie der König, bis er um Gaben und Gunsterweise gebeten wird, sondern sagt von selbst: ‚Ich bin hier, was willst du?‘
Dann schenkt Er überreichliche Gaben und himmlische Gunsterweise; doch geht mein Wille noch weiter als der König. Er bilokiert sich und schenkt der Seele, die Ihn erkannt hat, sein eigenes Leben – was der König nicht tun kann…“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 32; 12. März 1933)

„Bleibt wach!“ (Mk 13, 33)

… Dann verbrachte ich die Nacht, in der ich weder meine Augen zum Schlaf schließen konnte, noch mich mein liebenswürdiger Jesus wie gewohnt besuchte; wenn Er nämlich kommt, nicke ich in Ihm ein – und dies ist für mich mehr als Schlaf.
Aber ich verbrachte diese Zeit, indem ich die Stunden seiner Passion hielt und meine gewohnten Runden in seinem anbetungswürdigen Willen machte.
So sah ich, dass es schon Tag wurde [das passiert mir oft], und ich sagte mir: „Meine Liebe, Du bist weder gekommen, noch hast Du mich schlafen lassen, wie soll ich daher heute ohne Dich weitermachen?”
Da bewegte sich mein süßer Jesus in meinem Inneren und sprach zu mir: „Meine Tochter, in meinem Willen gibt es weder Nächte noch Schlaf: es ist immer voller Tag und voller Wachzustand; es ist keine Zeit zum Schlafen, da es viel zu tun gibt, viel zu holen und vieles, um in Ihm glücklich zu sein.
Deshalb musst du lernen, in dem langen Tag meines Willens zu leben, damit mein Wille seinen ständigen Akt in dir lebendig sein lasse.
Du wirst jedoch die schönste Ruhe finden, weil mein Wille dich immer mehr in deinen Gott aufsteigen lässt und Ihn dir immer mehr verständlich macht.
Je mehr du Gott begreifst, umso weiter wird deine Seele werden, um diese ewige Rast mit allen Wonnen und Freuden, die die Ruhe Gottes in sich birgt, aufnehmen zu können. O, welch schöne Rast wird das für dich sein – eine Ruhe, die nur in meinem Willen zu finden ist!”
Als Er dies sagte, trat Er aus meinem Inneren heraus, schlang seine Arme um meinen Hals und drückte mich fest an sich. Auch ich streckte meine Arme aus und drückte Ihn fest an mich… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 17; 29. Juni 1925)

——————–

… Der menschliche Wille hält den armen Menschen wie eingeschläfert. Er schläft und sein Schlaf hindert ihn daran, alle Zärtlichkeiten und Feinheiten der Liebe zu hören und zu sehen, die ihm sein himmlischer Vater bereitet, die Überraschungen, die Er ihm machen will.
Der Schlaf hindert ihn, die Freude und Wonne zu empfangen, die ihm sein Schöpfer geben will, und den erhabenen Stand seiner Erschaffung zu begreifen.
Armer Mensch, eingeschlafen für das wahre Gut, und taub, um von meinem Willen, Der sein Offenbarer ist, seine [eigene] edle Geschichte, seinen Ursprung, seine Höhe und wunderbare Schönheit anzuhören. Wenn er dann aufwacht, hört er – aber hört entweder auf die Sünde, auf seine Leidenschaften, oder auf Dinge, die keinen ewigen Ursprung haben.
Er macht es genauso wie ein schlafendes Kind. Wenn es aufwacht, weint es, ist launenhaft und quält den armen Vater, der quasi darunter leidet, einen so unruhigen Sohn zu haben.
Daher ist mein Göttlicher Wille dabei, so viele Wahrheiten über Sich zu enthüllen, um den Menschen aus seinem langen Schlaf aufzuwecken: der Mensch soll, in meinem FIAT aufwachend, den Schlaf des menschlichen Willens ablegen, das Verlorene zurückerwerben, und die Küsse, die Liebe und die zärtlichen Kunstgriffe wahrnehmen, die sein Schöpfer ihm auf Seinem eigenen Schoß gibt.
So ist jede Kenntnis über meinen Göttlichen Willen ein Schrei, eine Stimme, die Ich ertönen lasse, ein Weckruf, um den Menschen vom Schlaf des menschlichen Willens aufzuwecken.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 24; 3. Juni 1928)

——————–

Jesus, mein göttlicher Erlöser! Nimm mich mit deinen drei Jüngern mit, um dir Beistand zu leisten in deiner Todesangst am Ölberg. Gemahnt durch den sanften Vorwurf, den du an Petrus, Jakobus und Johannes gerichtet hast, weil sie eingeschlafen waren, will ich wenigstens eine Stunde mit dir im Garten Gethsemane wachen, möchte wenigstens eine jener Wunden empfinden, die dein zum Tod betrübtes Herz fühlte, wenigstens einen Hauch deiner schmervollen Atemzüge in mich aufnehmen.
Ich will meinen Blick auf dein göttliches Antlitz richten und zusehen, wie es erbleicht, wie sich Betrübnis und Angst auf deinen Zügen malen, bis es sich schließlich herabneigt in den Staub der Erde.
Ich sehe bereits, mein liebevoller Jesus, wie deine Gestalt wankt und schließlich zu Boden fällt; sehe, wie deine erstarrten Hände sich zum Gebet falten, höre die Seufzer, den Schrei der Liebe und der unsäglichen Schmerzen, der zum Himmel emporsteigt.
Mein Jesus, in Todesangst versetzt im düsteren Garten Gethsemane, o lass doch in dieser Stunde etwas von deinem anbetungswürdigen Blute, das aus allen deinen Gliedern quillt, auf mich herabfließen.
O kostbares Blut meines höchsten Gutes, das für mich zu Tode betrübt ist, ich möchte dich kosten, dich trinken bis zum letzten Tropfen; mit dir kosten und trinken wenigstens einen Schluck des bitteren Kelchs, der dem Geliebten meiner Seele bereitet ist, und in mir die Wonnen seines göttlichen Herzens fühlen.
O möchte doch mein Herz zerspringen aus Reue darüber, dass ich so oft meinen Herrn beleidigt habe, der für mich in Todesangst versetzt ist.
Jesus, gib mir die Gnade und steh mir bei, dass ich bei der Betrachtung deiner Ölbergstunden mit dir leiden und meinen Seufzern und Tränen freien Lauf lassen kann. Schmerzhafte Mutter Maria!
Lass mich Anteil haben an den Leiden deines von Schmerz durchbohrten Herzens für Jesus, der im Garten Gethsemane Todesangst erduldet. Amen. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta; Vorbereitungsgebet für die drei Ölbergstunden im Garten Gethsemane)

——————–

Mein süßes Leben! Gestatte, dass ich dich mit meinen Armen stütze. Willst du wieder zu deinen geliebten Jüngern gehen? Wie groß ist dein Schmerz, als du sie von neuem eingeschlafen findest!
Du sprichst mit bebender und schwacher Stimme: „Meine Kinder, schlaft nicht! Meine Stunde ist gekommen. Seht ihr nicht, in welchem Zustand ich bin? O steht mir bei und verlasst mich nicht in den Stunden äußerster Bedrängnis.“
Jesus, du bist so unkenntlich geworden, dass dich deine Jünger ohne die Anmut und Sanftmut deiner Stimme nicht erkannt hätten. Nachdem du ihnen Wachen und Beten empfohlen hast, kehrst du in den Garten zurück, aber mit einer neuen Wunde im Herzen.
Sehe ich doch in ihr die Vergehen jener Seelen, die trotz deiner Gunsterweise, Gaben und Gnaden in der Nacht der Prüfung deine Liebe und deine Gaben vergessen, dem geistigen Schlaf verfallen und so den Geist der Wachsamkeit und Ausdauer im Gebet einbüßen.
Mein Jesus! Wenn man dich einmal geschaut und die Süßigkeiten besonderer Gnaden verkostet hat, dann ist großer Starkmut vonnöten, um Widerstand zu leisten, wenn man sich deiner Gaben beraubt sieht.
Darum bitte ich für jene Seelen, deren Nachlässigkeit, Gleichgültigkeit und deren Beleidigungen für dein Herz die bittersten sind, du mögest sie mit deiner Gnade umgeben und auf ihrem Weg aufhalten, wenn sie nur einen Schritt tun, der dir im Geringsten missfallen könnte, damit sie nicht den Geist beharrlichen Gebetes verlieren. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta; Stunde von 23 bis 24 Uhr: Dritte Stunde der Todesangst Jesu am Ölberg)

……………………





Sobota XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,34-36)


34 Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, 35 jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. 36 Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».


“Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka”

(Łk 21, 34)


... Kiedy byłam nadal pozbawiona mojego ukochanego Jezusa, czułam się bardzo przygnębiona i myślałam, że wszystko się dla mnie skończyło, a także wiele innych rzeczy, których nie warto opisywać.

Wtedy mój umiłowany Jezus położył Swoje święte dłonie pod moimi ramionami, jakby chciał wziąć mnie w Swoje ramiona i powiedział do mnie: "Córko moja, jakże stałaś się ciężka! Czy nie wiesz, że przygnębienie obciąża duszę?

Jeśli chcę wziąć cię w ramiona, muszę podjąć wysiłek, podczas gdy Moja Wola opróżnia ciężar natury, a Jej światło, które usuwa ciemność [nieuporządkowanego] człowieka, czyni ją(duszę) całkiem lekką i zdolną do każdej ofiary.

Dając jej skrzydła miłości, On daje duszy pierwszy posag niebiańskiego Domu, który nie zna ani ucisku, ani ciemności, ale który ma tylko jeden dzień bez zachodu słońca i niekończącą się radość.

Co więcej, co byś powiedziała, gdybyś usłyszała, jak słońce mówi: "Wszystko się skończyło, nie jestem już słońcem, ponieważ mój Stwórca nie dodaje mi ciągle nowego światła"?

Myślę, że odpowiedziałbyś słońcu: "Nadal widzę cię jako słońce, ponieważ twój Stwórca nie odebrał ci żadnego światła, które ci dał".  Mogłoby nawet być tak, że twoje światło byłoby jeszcze silniejsze i bardziej promienne, gdyby On dodawał coraz więcej światła".

Odpowiadam ci więc: zawsze jesteś słońcem, ponieważ słońce Mojej Woli i Jej poznania panuje w tobie bardziej niż światło. Ani Ja, ani nikt inny nie może wyrwać ci ani jednej z wielu posiadanych przez ciebie prawd o Moim wiecznym FIAT.

Tylko dlatego, że nie dodaję ciągle czegoś nowego, twierdzisz, że "wszystko się skończyło", jakbym nic ci nie powiedział... jakby to słońce w tobie zgasło?

Zbyt wiele potrzeba, moja córko, aby zgasić to słońce Mojej Woli w tobie. Ani ty sama nie mogłabyś uciec przed jego wiecznymi promieniami, które zalewają twoją duszę i przyćmiewają wszystko w tobie, co nie należy do tego słońca.

Dlatego podążaj za jego światłem i czekaj z cierpliwością na Nowe Światło, aby Słońce Mojej Woli świeciło w tobie jeszcze jaśniej".

(z "Księgi Nieba";  Tom 22; 21 lipca 1927 r.)


"Czuwajcie i módlcie się zawsze..." (Łukasza 21, 36)


Nadal w moim zwyczajowym stanie i czuwając przez większość nocy, moje myśli często leciały do mojego uwięzionego Jezusa, a On pozwolił się dostrzec w gęstej ciemności, tak że słyszałam Jego ciężki oddech i dotyk Jego osoby, ale Go nie widziałam.

Dlatego starałam się zanurzyć w Jego Najświętszej Woli, wykonywałam moje zwykłe akty współczucia i zadośćuczynienia, a promień światła, jaśniejszy niż słońce, wyłonił się ze mnie i odbił się na twarzy Jezusa.

Dzięki temu promieniowi Jego najświętsze Oblicze zostało oświetlone, a kiedy nadszedł dzień, ciemność zniknęła i mogłem objąć Jego kolana...

(z "Księgi Nieba"; tom 13; 22 listopada 1921 r.)

……………….

  O mój ukochany Jezu, minęła już godzina od czasu, gdy się znalazłeś w tym Ogrodzie. Miłość przejęła pierwszeństwo nad wszystkim, sprawiając, że cierpisz na raz wszystko to, co oprawcy każą Ci przecierpieć podczas całego trwania Twojej bolesnej Męki. A co więcej, Miłość nadrabia i każe Ci cierpieć to, czego oni nie są w stanie Ci uczynić w najbardziej skrytych zakamarkach Twojej Boskiej Osoby. O mój Jezu, widzę,  że się słaniasz na nogach, a mimo to chcesz dokądś pójść... Powiedz mi, o moja Dobroci, gdzie chcesz iść. Ach, zrozumiałam. Pragniesz iść do swoich ukochanych uczniów. Ja również chcę Ci towarzyszyć, ażeby Cię podtrzymać, gdy się zachwiejesz. Ale, o mój Jezu, następna gorycz Twojego Serca. Oni już śpią. A Ty, zawsze litościwy, wołasz ich, budzisz i z całą ojcowską miłością napominasz, i zalecasz im czuwanie oraz modlitwę. Powracasz do Ogrodu, ale niesiesz następną ranę w swoim Sercu... W tej ranie widzę, o moja Miłości, wszystkie rany, które zadają Ci dusze poświęcone Tobie. Dusze te, czy to z powodu pokusy, czy stanu ducha, czy braku umartwienia, zamiast przylgnąć do Ciebie, czuwać i się modlić, zamykają się same w sobie. Zamiast czynić postępy w miłości i w zjednoczeniu z Tobą, ospałe, posuwają się do tyłu… Jakże Ci współczuję, o żarliwa Miłości, i daję Ci zadośćuczynienie za wszelką niewdzięczność Twoich najwierniejszych. To te zniewagi najbardziej zasmucają Twoje uwielbione Serce, a ich gorycz jest tak wielka, że doprowadzają Cię do szaleństwa… Ale, o Miłości bez granic, Twoja Miłość, która już się gotuje w Twoich żyłach, przezwycięża wszystko i zapomina o wszystkim… Widzę, że w pokorze leżysz na ziemi, modlisz się, ofiarowujesz samego siebie, wynagradzasz i we wszystkim starasz się oddać Ojcu chwałę za zniewagi wyrządzone Mu przez stworzenia. Ja również, o mój Jezu, upadam wraz z Tobą na ziemię i wspólnie z Tobą zamierzam czynić to, co Ty czynisz.

(24 godziny Męki Pana Jezusa, SZÓSTA GODZINA od 22 do 23 w nocy)



Samstag der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,34-36)

„… Nehmt euch in acht, dass Rausch und Trunkenheit und die Sorgen des Alltags euch nicht verwirren…“ (Lk 21,34)

… Da mein geliebter Jesus mich weiterhin Seiner beraubte, fühlte ich mich so bedrückt und dachte, dass alles für mich zu Ende war, und noch viel anderes, das mir nutzlos scheint, es aufzuschreiben.
Da legte mein liebenswürdiger Jesus seine heiligen Hände unter meine Schultern, als wollte Er mich in die Arme nehmen und sprach zu mir: „Meine Tochter, wie schwer bist du geworden! Weißt du nicht, dass die Bedrückung die Seele beschwert?
Wenn Ich dich in die Arme nehmen will, muss Ich eine Anstrengung vollbringen, während mein Wille das Gewicht der Natur entleert, und sein Licht, das die Finsternis des [Ungeordnet] Menschlichen wegnimmt, sie ganz leicht und fähig zu jedem Opfer macht.
Indem Er ihr die Flügel der Liebe verleiht, gibt Er der Seele die erste Mitgift der Himmlischen Heimat, die weder Bedrückung noch Finsternis kennt, sondern die nur einen Tag ohne Sonnenuntergang und endlose Freude hat.
Was würdest du zudem sagen, wenn du die Sonne sprechen hörtest: „Alles ist zu Ende, ich bin keine Sonne mehr, denn mein Schöpfer fügt mir nicht ständig neues Licht hinzu“?
Ich glaube, du würdest der Sonne antworten: „Ich sehe dich immer [noch] als Sonne, denn dein Schöpfer hat dir nichts von deinem Licht weggenommen, das Er dir gegeben hatte. E
s könnte höchstens sein, dass dein Licht noch stärker und strahlender gewesen wäre, wenn Er immer mehr Licht hinzufügen würde.“
So antworte Ich dir: du bist immer Sonne, denn die Sonne meines Willens und seiner Kenntnisse herrscht in dir, mehr als das Licht. Weder Ich, noch jemand anderer kann dir eine einzige der vielen Kenntnisse entreißen, die du über mein ewiges FIAT besitzt.
Bloß, weil Ich nicht ständig etwas Neues hinzufüge, behauptest du „alles ist zu Ende“, als wäre das nichts, was Ich dir gesagt habe,… als wäre diese Sonne in dir erloschen?
Allzu viel braucht es, meine Tochter, um in dir diese Sonne meines Willens auszulöschen. Du könntest auch nicht selber aus ihren ewigen Strahlen entfliehen, die deine Seele überfluten und alles in dir in den Schatten stellen, was nicht dieser Sonne angehört.
Folge deshalb ihrem Licht, und warte mit Geduld auf neues Licht, damit die Sonne meines Willens in dir noch strahlender werde.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 22; 21. Juli 1927)

„Wacht und betet allezeit…“ (Lk 21,36)

Weiterhin in meinem gewohnten Zustand und beinahe die ganze Nacht durchwachend, flog mein Gedanke ganz oft zu meinem gefangenen Jesus, und Er ließ sich in dichter Finsternis erblicken, sodass ich seinen mühseligen Atem vernahm und die Berührung seiner Person, doch ich sah Ihn nicht.
Deshalb versuchte ich, mich in seinem Heiligsten Willen zu versenken, verrichtete meine gewohnten Akte des Mitleids und der Wiedergutmachung, und ein Lichtstrahl, leuchtender als die Sonne, ging aus meinem Inneren hervor und spiegelte sich auf dem Antlitz Jesu.
Bei diesem Strahl erhellte sich sein heiligstes Antlitz, und als das Tageslicht kam, verschwand die Finsternis und ich konnte Ihn an seinen Knien umarmen… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 13; 22. November 1921)

—————-

(60) … Fühlte ich ein großes Bedürfnis, die heilige Kommunion zu empfangen; während des ganzen Tages und der ganzen Nacht tat ich nichts anderes, als mich darauf vorzubereiten.
Ich konnte wegen des ständigen Pochens meines Herzens keinen Schlaf finden und sprach zu Ihm: „Herr, beeile Dich, ich kann ohne Dich nicht sein. Lass die Stunden schneller verstreichen und die Sonne bald aufgehen, denn ich kann nicht mehr, mein Herz verschmachtet.“
Er selbst machte mir solche liebevollen Einladungen, dass es mir das Herz brach. Er sagte zu mir: „Sieh, Ich bin allein, sorge dich nicht, weil du nicht schlafen kannst – es geht darum, deinem Gott Gesellschaft zu leisten, deinem Bräutigam, der dein Alles ist, der ständig beleidigt wird.
O verweigere Mir bitte diesen Trost nicht, denn in deiner Betrübnis werde Ich dich auch nicht verlassen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 1)

—————

Mein Jesus! Schon ist eine Stunde verflossen, seit du im Garten Gethsemane weilst. Die Liebe hat die Oberherrschaft in allem an sich genommen und lässt dich auf einmal das leiden, was die Henkersknechte dir im Verlauf deiner bittersten Passion zu leiden geben.
Mein Jesus! Ich sehe dich wanken bei deinen Schritten, und trotzdem schreitest du voran. Sag mir, mein höchstes Gut, wohin lenkst du deine Schritte? Ach, du willst deine geliebten Jünger aufsuchen. Ich begleite dich, um dich in meinen Armen zu halten, wenn du wankst.
Mein Jesus! Ein anderer bitterer Schmerz wartet auf dich. Die Jünger schlafen. Du, immer voll Mitleid, rufst sie wach und ermahnst sie mit väterlicher Liebe, empfiehlst ihnen zu wachen und zu beten.
Dann kehrst du in den Garten zurück. Aber noch eine andere Wunde trägst du im Herzen, und in ihr erblicke ich alle Wunden, die dir die gottgeweihten Seelen schlagen.
Anstatt sich an dich anzuschließen, zu wachen und zu beten, überlassen sie sich sich selbst, sei es aus Nachlässigkeit, sei es, weil sie versucht werden, sei es, weil sie nicht in der richtigen Geistesverfassung sind.
Während sie voranschreiten sollten in der Liebe und Vereinigung mit dir, schlafen sie, werden lau und machen Rückschritte. Wie sehr bemitleide ich dich, du Freund der Seelen!
O ich möchte alle Undankbarkeit jener sühnen, die dir so lieb und teuer sind. Diese Treulosigkeiten betrüben am meisten dein anbetungswürdiges Herz.
So groß ist die Bitterkeit des Schmerzes, dass er dich erdrücken möchte. O Liebe ohne Ende! Das Blut, das in deinen Adern siedend heiß wallt, besiegt alles und vergisst alles. Ich sehe dich betend am Boden liegen.
Du opferst dich auf, sühnst und bemühst dich, für alle Menschen den Vater zu verherrlichen. Auch ich, mein Jesus, werfe mich mit dir nieder, und im Verein mit dir möchte ich das tun, was du tust. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“; Stunde von 22 bis 23 Uhr: Zweite Stunde der Todesangst Jesu am Ölberg)




Piątek XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,29-33)


29 I powiedział im przypowieść: «Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. 30 Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. 31 Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. 32 Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. 33 Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.


Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. 33 Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. (Łk 21, 32-33)


Czułam się bardzo przygnębiona brakiem mojego ukochanego Jezusa, a mój umysł był zaniepokojony myślą, że wszystko we mnie było dziełem wyobraźni lub wroga. Krążą pogłoski o pokoju i triumfie Włoch. Przypomniałam sobie, że mój słodki Jezus powiedział mi, że Włochy będą upokorzone 14. Co za ból! Co za śmiertelne męki odczuwam, kiedy myślę, że moje życie było ciągłym oszustwem!

Czułam, że Jezus chce mi coś powiedzieć. Ja natomiast nie chciałam Go słuchać i odrzuciłam Go… Walczyłam z Jezusem przez trzy dni i wiele razy byłam tak wyczerpana, że nie miałam siły Go odrzucić. Jezus więc mówił i mówił… Ja zaś, czerpiąc siłę z Jego słów, powiedziałam do Niego: Nie chcę nic wiedzieć. W końcu Jezus objął mnie ramieniem za szyję i powiedział do mnie: Uspokój się, uspokój się, to Ja, posłuchaj Mnie. Czy nie pamiętasz, że kilka miesiący temu, kiedy skarżyłaś Mi się na biedne Włochy, powiedziałem ci: córko moja, kto wygrywa, ten przegrywa, a kto przegrywa, ten wygrywa?

Włochy i Francja są już upokorzone i nie będą tym czym, mają być, dopóki nie zostaną oczyszczone i nie powrócą do Mnie wolne, niezależne i pokojowe. W czysto pozornym triumfie, którym się cieszą, doznają największego upokorzenia, ponieważ to nie oni, ale cudzoziemiecy, i to nawet nie Europejczycy, przybyli, aby przepędzić wroga. Jeśli więc można mówić o triumfie, który nim nie jest, należy on do cudzoziemców.

Ale to jeszcze nic. Teraz jeszcze bardziej tracą zarówno duchowo, jak i materialnie, gdyż przez tę stratę będą skłonni do popełniania jeszcze większych zbrodni, do wszczęcia zaciekłych rewolucji wewnętrznych, a nawet do przewyższenia tragedii wojny.

A w dodatku to, co ci powiedziałem, nie tylko dotyczy obecnych czasów, lecz także odnosi się do przyszłych czasów. To, co się nie wydarzy teraz, wydarzy się później. A jeśli ktoś napotka trudności lub wątpliwości, to znaczy, że nie rozumie mojej mowy. Moja mowa jest wieczna, tak jak Ja jestem wieczny. 15 Teraz chcę ci powiedzieć coś pocieszającego. Włochy i Francja obecnie wygrywają, a Niemcy przegrywają. Wszystkie narody mają czarne plamy i wszystkie zasługują na upokorzenie i rozbicie. Wszędzie będzie ogólny chaos i zamieszanie. Odnowię świat żelazem, ogniem i wodą, nagłą śmiercią i zaraźliwą chorobą. Uczynię rzeczy nowe. Narody zbudują pewien rodzaj wieży Babel. Nie będą nawet w stanie porozumieć się ze sobą. Ludzie zbuntują się przeciwko sobie i nie będą już dłużej chcieli króla. Wszyscy będą upokorzeni, a pokój przyjdzie tylko ode Mnie. Kiedy usłyszysz, że mówi się o pokoju, nie będzie to prawdziwy pokój, ale pozorny. Kiedy wszystko oczyszczę, zainterweniuję w zdumiewający sposób i przyniosę prawdziwy pokój, a wtedy powrócą do Mnie wszyscy, którzy będą poniżeni. Niemcy będą katolickie. Mam wobec nich wielkie plany. Anglia, Rosja i wszystkie kraje, w których została przelana krew, odrodzą się w wierze i zostaną włączone do mojego Kościoła. Nastąpi wielki triumf i zjednoczenie narodów. Módl się więc. Potrzebna jest cierpliwość, gdyż to nie nastąpi tak szybko. To zajmie trochę czasu.

Tom 12, 16. październik 1918)


14 W październiku bitwa pod Vittorio Veneto zakończyła się klęską Austrii. Zawieszenie broni nastąpiło 4 listopada 1918 r.

15 Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą (Mt 24, 35)



Freitag der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,29-33)

„Genauso sollt ihr erkennen, wenn ihr all das geschehen seht, dass das Reich Gottes nahe ist“ (Lk 21,31)

Diesen Morgen fühlte ich mich ganz bedrückt, und eine Melancholie füllte meine ganze Seele. Es schien, dass der gebenedeite Jesus mich nicht zu sehr abmühen ließ, und als Er mich so bedrückt sah, sagte Er zu mir:
„Meine Tochter, warum diese Melancholie? Weißt du nicht, dass die Melancholie für die Seele, wie der Winter für die Pflanzen ist? Er entkleidet sie der Blätter und hindert sie daran, Blüten und Früchte hervorzubringen, sodass, wenn dann nicht die Heiterkeit des Frühlings und der Wärme kämen, die armen Pflanzen außer Gefecht gesetzt und schließlich verwelken würden.
So ist die Melancholie für die Seele: sie nimmt ihr die göttliche Frische, die wie der Regen alle Tugenden grünen lässt, macht die Seele unfähig zum Gutestun, und wenn diese etwas Gutes tut, dann mühsam und gleichsam gezwungen, aber nicht aus Tugend.
Sie hindert die Seele am Wachstum in der Gnade, und wenn die Seele sich nicht mit einer heiligen Heiterkeit aufrafft, die wie Frühlingsregen ist, der den Pflanzen in kürzester Zeit das Wachstum verleiht, dann wird sie darin enden, im Guten zu verwelken.“
Während Er dies sagte, sah ich in einem Lichtblitz die ganze hl. Kirche, die Kriege, welche die Gottgeweihten durchmachen müssen und die sie von anderen her erfahren, und auch Kriege zwischen den Gesellschaft[sschicht]en. Es schien wie ein allgemeiner Aufruhr.
Es schien auch, dass der Heilige Vater sich sehr weniger gottgeweihter Personen bedienen musste, um sowohl den Zustand der Kirche, der Priester und anderer, wie auch die Gesellschaft in dieser Situation des Aufruhrs, in eine gute Ordnung zu bringen.
Während ich das sah, fragte mich der gebenedeite Jesus: „Glaubst du, dass der Triumph der Kirche in weiter Ferne ist?“
Ich erwiderte: „Ja, sicher, denn wer kann Ordnung in so viele Dinge bringen, die so durcheinander sind?“
Er sagte: „Im Gegenteil, Ich sage dir, dass er nahe ist. Es muss eine Erschütterung geschehen, eine starke, und deshalb werde ich alles zugleich zulassen, unter den Gottgeweihten und den Weltleuten, um die Zeit abzukürzen.
Und inmitten dieser total chaotischen Erschütterung, wird sich die gute und geordnete Erschütterung ereignen, jedoch in solchem Zustand der Demütigung, dass sich die Menschen als verloren betrachten werden; Ich werde ihnen so viel Gnade und Licht geben, dass sie das Böse erkennen und sich zur Wahrheit bekennen werden können, wobei Ich dich auch zu diesem Zweck leiden lasse.
Wenn sie trotz alledem nicht auf Mich hören, werde Ich dich in den Himmel holen; dann werden noch ernstere Dinge geschehen, und es wird sich bis zum ersehnten Triumph noch ein wenig länger hinziehen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 15. August 1904)

—————–

Ich war in meinem gewohnten Zustand, da kam mein guter Jesus, aber ganz betrübt. Er schien sich nicht von mir trennen zu können und sprach voller Güte zu mir: „Meine Tochter, Ich bin gekommen, um dich leiden zu lassen.
Erinnerst du dich nicht, als Ich die Menschen züchtigen wollte, da wolltest du dies nicht und wünschtest an ihrer Stelle zu leiden. Um dich zufriedenzustellen, sagte Ich dir zu, dass Ich, anstatt zehn zu züchtigen, aus Liebe zu dir nur fünf.
Nun wollen sich die Nationen bekriegen, und jene, die sich für die mächtigsten halten, bewaffnen sich bis auf die Zähne, um die schwachen Nationen zu vernichten – es geht um eine totale Zerstörung, meine Tochter, daher bin Ich gekommen, um dich leiden zu lassen, und dir diese ‚fünf Versprochenen‘ zu geben; dem Feuer und dem Wasser wird meine Gerechtigkeit die Macht des Amtes verleihen, das sie enthalten, um Völker und ganze Städte zu zerstören. Deshalb ist dein Leiden ein wenig nötig, um diese Züchtigungen zu halbieren.“
Nun, während Jesus dies sagte, begab Er sich in mein Inneres; Er hatte gleichsam viele Werkzeuge in seinen Händen, und sobald Er die Hände bewegte, wurden Leiden und Schmerzen hervorgebracht, die alle meine Glieder derartig verzerrten, dass ich mir nicht erklären kann, wie ich am Leben blieb.
Als Er sah, dass ich wegen der starken Leiden stöhnte und zitterte, sagte Jesus mit dem Ausdruck eines Menschen, der über alles triumphiert hat, zu mir: „Du bist mein Leben, und aus meinem Leben kann Ich machen, was Ich will”; dann setzte Er seine Arbeit fort, mich leiden zu lassen.
Alles sei zur Ehre Gottes und zum Wohle meiner Seele, und für die Rettung aller. Danach fügte Er hinzu: „Meine Tochter, die ganze Welt ist drunter und drüber, und alle erwarten Veränderungen, Frieden und Neues.
Die Menschen kommen bei Konferenzen zusammen und wundern sich, dass sie zu keinen Entschlüssen und ernsthaften Entscheidungen imstande sind, sodass kein wahrer Friede geschaffen wird und sich alles in Worten auflöst, ohne Ergebnis.
Sie hoffen, dass weitere Konferenzen zu seriösen Entscheidungen führen können, aber sie warten vergebens. Und inzwischen sind alle in dieser Erwartung in Angst: einige bereiten neue Kriege vor, einige erhoffen neue Eroberungen.
Doch dadurch verarmen die Völker und werden ihrer Lebensgrundlage beraubt, und während sie warten, der gegenwärtigen traurigen Ära müde, die sie dunkel und blutig einhüllt, warten und hoffen sie auf eine neue Ära des Friedens und des Lichtes.
Die Welt befindet sich genau an demselben Punkt, wie zu der Zeit, als Ich auf die Erde kommen sollte: alle waren in Erwartung eines großen Ereignisses, einer neuen Ära, wie es tatsächlich geschah.
So ist es auch jetzt, wo das große Ereignis, die neue Ära kommen soll, in welcher der Wille Gottes auf Erden wie im Himmel geschehen soll.
Alle sind in Erwartung einer neuen Ära, überdrüssig der jetzigen, ohne zu wissen, was dieses Neue, diese Veränderung sein mag, wie sie es auch nicht wussten, als Ich auf die Erde kam.
Diese Erwartung ist ein sicheres Zeichen, dass die Stunde nahe ist, doch das sicherste Zeichen ist, dass Ich jetzt offenbare, was Ich tun will, und dass Ich Mich an eine Seele wende – wie Ich Mich an meine Mutter wandte, als Ich vom Himmel auf die Erde herabstieg – und dieser Seele meinen Willen und die Güter und Wirkungen mitteile, die Er enthält, um die ganze Menschheit damit zu beschenken.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 15; 14. Juli 1923)

—————–

Ich fühlte mich wegen der Beraubung meines süßen Jesus in Bitterkeit, und während ich seine Rückkehr ersehnte, trat Er aus meinem Inneren heraus, aber so betrübt, dass es Mitleid erregte. Ich fragte Ihn: „Sag mir doch, was hast Du, dass Du so betrübt bist!”
Und Jesus: „Ach, meine Tochter, es müssen schwere Dinge kommen, damit ein Reich oder ein Haus neu geordnet werden kann.
Es kommt zuerst eine allgemeine Erschütterung, und viele Dinge gehen zugrunde, manche verlieren, andere gewinnen, mit einem Wort: es kommt zu einem Chaos und größeren Erschütterungen, und vieles leidet bei der Neuordnung und Erneuerung, wenn dem Reich oder Haus eine neue Form gegeben wird.
Mehr Leid und mehr Mühe sind nötig, wenn man abreißen muss, um aufzubauen, als wenn man nur aufbauen müsste. So wird es auch beim Wiederaufbau des Reiches meines Willens sein. Wie viel muss erneuert werden! Alles muss umgestürzt, Menschen müssen getötet und vernichtet werden.
Erde, Meer, Luft, Wind, Wasser und Feuer müssen in Verwirrung gebracht werden, damit sich alle an die Arbeit machen, um das Angesicht der Erde erneuern zu können, und die Ordnung des neuen Reiches meines Göttlichen Willens mitten unter die Menschen getragen werden kann.
Daher werden viele ernste Dinge geschehen, und Ich fühlte Mich betrübt, wenn Ich das Chaos sehe. Aber wenn Ich weiter schaue und die Ordnung und mein neu errichtetes Reich erblicke, verwandelt sich meine tiefe Traurigkeit in eine so große Freude, dass du sie nicht begreifen kannst.
Das ist der Grund, warum du Mich einmal traurig und einmal in der Freude meines himmlischen Vaterlandes siehst.”
Ich fühlte mich traurig wegen dieses Umsturzes, den Jesus mir beschrieben hatte; die ernsten Dinge waren erschreckend, man hörte von Unruhen, Revolutionen und Kriegen in vielen Teilen. O, wie stöhnte mein armes Herz!
Um mich aufzurichten, nahm mich Jesus in seine Arme, drückte mich fest an sein Heiligstes Herz und sprach zu mir: „Meine Tochter, schauen Wir weiter in die Ferne, um Uns zu trösten.
Ich möchte, dass alle Dinge wieder in den Zustand wie am Beginn der Schöpfung zurückkehren, die nichts anderes als ein Erguss der Liebe war; und er dauert immer noch an, denn was Wir einmal tun, das tun Wir immer und wird nie unterbrochen.
Wir werden nie müde, einen Akt zu wiederholen: was Wir einmal tun, lieben Wir immer zu tun. Dies ist das Göttliche Wirken: einen Akt zu tun, der Jahrhunderte und Jahrhunderte, und sogar die ganze Ewigkeit andauert.
So strömt unser Erguss der Liebe und unser Hauch ständig aus unserem Göttlichen Schoß und haucht geschwind auf die Menschengeschlechter. So weht unser Liebeserguss in der ganzen Schöpfung, erfüllt Himmel und Erde, Sonne und Meer, Wind und Wasser und strömt den Geschöpfen entgegen.
Wäre es nicht so, würde der Himmel zusammenschrumpfen, die Sterne würden sich verirren, die Sonne würde an Licht verlieren, das Wasser würde fehlen und die Erde weder Pflanzen noch Früchte hervorbringen; denn da ihnen das Leben unserer Liebe fehlte, die in allen Dingen weht, würden sie sich von unserer Quelle zurückziehen, von der sie ausgegangen sind.
Und wenn unser Hauch fehlte, würde es mit den Menschengeschlechtern zu Ende gehen, denn sie sind nichts anderes als Funken, die unser Atem aussendet, um die heranwachsende Generation fruchtbar zu machen.
Nun nehmen sich die Geschöpfe das Materielle von den geschaffenen Dingen und lassen das Leben der Liebe zurück, das über allem schwebend, wie aufgehängt (suspendiert, verspart) bleibt, ohne sich schenken zu können.
Es ist, wie wenn man in eine blühende Wiese geht, oder in einen Garten voller Bäume, die mit kostbaren Früchten beladen sind. Wenn man nur die Blume betrachtet und sie nicht pflückt, wird man den Geschmack und lebendigen Duft der Blume nicht erfahren.
Wenn man die Frucht ansieht und sie nicht vom Baum nimmt, um sie zu essen, wird man das Leben der Frucht weder genießen noch empfangen.
So ist es mit der ganzen Schöpfung: der Mensch betrachtet sie, doch empfängt er nicht das Leben der Liebe, das Gott in alle geschaffenen Dinge gelegt hat, weil er nicht seinen Willen hineinlegt, noch sein Herz öffnet, um diesen ständigen Erguss der Liebe seines Schöpfers zu empfangen.
Dennoch hört unser Erguss der Liebe nicht auf, unser regenerierender Hauch ist ständig aktiv und in Bewegung. Wir erwarten das Reich unseres Göttlichen FIAT, damit diese unsere Liebe zu den Menschen herabschwebe und jenes Göttliche Leben von Uns schenke, das die Geschöpfe empfangen und daraus ihren Erguss der Liebe formen werden, um ihn Dem zu geben, von Dem sie das Leben erhalten.
Daher, meine Tochter, ist die ganze Schöpfung über dir konzentriert. Ich betrachte dich vom gestirnten Himmel aus und sende dir diesen Erguss der Liebe, betrachte dich von der Sonne aus, und dich anhauchend, sende Ich dir mein Göttliches Leben.
Ich betrachte dich vom Meer aus und in seinen schäumenden und stürmischen Wellen sende Ich dir meine Liebe, die darin enthalten ist und entlade sie über dir wie ein tosendes Meer.
Ich betrachte dich vom Wind aus und gieße meine erobernde, reinigende und wärmende Liebe in dich aus, betrachte dich von den Bergen her und sende dir den Erguss meiner festen und unbeweglichen Liebe.
Es gibt keinen Punkt oder kein geschaffenes Ding, wo Ich dich nicht sehe, um Liebe in dich auszugießen. Da mein Wille in dir ist, ziehst du Mich überall an, dich zu betrachten, denn Er erweitert deine Fassungskraft, damit du diesen meinen Erguss der Liebe ständig empfängst.
Wo mein Göttlicher Wille regiert, kann Ich alles geben, alles konzentrieren, und es entsteht der Wettstreit zwischen Schöpfer und Geschöpf, Ich im Geben und es im Empfangen. Ich gebe dem, der Mir gibt, und wer Mir gibt, dem gebe Ich auf überraschendste Weise.
Deshalb wünsche Ich dich stets in meinem Willen, damit Wir ständig miteinander wetteifern, du mit Mir und Ich mit dir.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 21; 24. April 1927)

—————–

… „Meine Tochter, jede Prophetie, die Ich meinen Propheten bezüglich meines Kommens auf die Erde machte, war wie ein Vorvertrag mit den Geschöpfen, in ihre Mitte zu kommen. Die Propheten, die sie mitteilten, bereiteten die Völker darauf vor, ein solches Gut zu ersehnen und zu wollen.
Indem sie diese Prophezeiungen erhielten, empfingen sie die Anzahlung des Vorvertrages, und in dem Maß, da Ich [immer genaueres über] Zeit und Ort meiner Geburt mitteilte, vermehrte Ich die Anzahlung für den Vorvertrag. So gehe Ich auch beim Reich meines Willens vor.
Jede Mitteilung an dich über mein Göttliches FIAT ist ein Vorvertrag, den Ich mache, jede Kenntnis von Ihm ist eine weitere Anzahlung, die Ich hinzufüge. Wenn Ich meine Vorverträge mache, so ist dies ein Zeichen, dass das Reich meines Willens kommen wird – genauso wie das Reich der Erlösung kam.
Meine Worte sind Leben, die Ich aus Mir hervorgehen lasse, und das Leben muss seine Wohnstätte haben und seine Wirkungen hervorbringen. Glaubst du, dass eine Mitteilung mehr oder weniger unbedeutend ist?
Es ist ein weiterer Vorvertrag, den ein Gott macht, und unsere Vorverträge können nicht verloren gehen. Je mehr Vorverträge Wir machen, umso näher ist die Zeit, unsere Vorverträge zu verwirklichen und sie alle in Sicherheit zu bringen.
Daher verlange Ich von dir höchste Aufmerksamkeit, und dass du dir nichts entgehen lässt, sonst würdest du dir einen Göttlichen Vorvertrag entgehen lassen, was [ernste] Folgen hätte.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 23; 18. Dezember 1927)

„Diese Generation wird nicht vergehen, bis alles eintrifft. Himmel und Erde werden vergehen, aber meine Worte werden nicht vergehen“ (Lk 21, 32+33)

Ich fühlte mich sehr bedrückt wegen der Entbehrung meines liebenswürdigen Jesus und mein Geist war traurig gestimmt wegen des Gedankens, dass alles in mir entweder Werk der Fantasie oder des Feindes gewesen war.
Es sind Gerüchte über den Frieden und Triumph Italiens im Umlauf, und ich erinnerte mich, dass mein süßer Jesus mir gesagt hatte, dass Italien gedemütigt wird.
Welches Leid, welche tödliche Agonie, daran zu denken, dass mein Leben ein ständiger Betrug war! Ich fühlte, dass Jesus zu mir sprechen wollte, und ich wollte Ihn nicht hören, ich wies Ihn zurück.
Drei Tage lang kämpfte ich mit Jesus, und sehr oft war ich so erschöpft, dass ich nicht die Kraft hatte, Ihn zurückzuweisen, und dann sprach Jesus, und ich kam durch sein Reden wieder zu Kräften und sagte zu Ihm: „Ich will nichts wissen“. Schließlich umschlang Jesus meinen Hals mit seinem Arm und sprach zu mir:
„Beruhige dich, beruhige dich, Ich bin es, schenke Mir Gehör, erinnerst du dich nicht, dass Ich vor Monaten, als du dich bei Mir über das arme Italien beklagt hast, zu dir sagte: „Meine Tochter, es verliert, wer gewinnt, und es gewinnt, wer verliert?
Italien und Frankreich wurden schon gedemütigt, und sie werden nicht mehr sein, bis sie geläutert sind und freiwillig, unabhängig und friedvoll zu Mir zurückkehren.
In dem bloß scheinbaren Triumph, dessen sie sich erfreuen, erleiden sie schon die größte Demütigung; da nicht sie, sondern ein Fremder, nicht einmal Europäer, gekommen ist, um den Feind zu vertreiben; wenn man also von einem Triumph sprechen könnte – was es nicht ist – so ist es der des Fremden.
Aber dies ist nichts: jetzt verlieren sie mehr als je zuvor, sowohl auf moralischem wie auf zeitlichem Gebiet, denn dies wird sie dazu bringen, größere Verbrechen und innere, erbarmungslose Revolutionen vorzubereiten und zu begehen, die selbst die Tragödie des Krieges übertreffen.
Und überdies, was Ich dir gesagt habe, betraf nicht nur die gegenwärtigen Zeiten, sondern auch die zukünftigen, und was sich nicht jetzt verwirklicht, wird sich später erfüllen, und wenn jemand Schwierigkeiten und Zweifel findet, bedeutet dies, dass er nichts von meiner Redeweise versteht. Meine Rede ist ewig, wie Ich es bin.
Nun will Ich dir etwas Tröstliches sagen: Italien und Frankreich gewinnen jetzt und Deutschland verliert. Alle Nationen haben schwarze Flecken und alle verdienen Demütigungen und Schläge; es wird einen allgemeinen Aufruhr geben, Verwirrung überall.
Mit Eisen, mit Feuer und Wasser, mit plötzlichen Todesfällen, mit ansteckenden Übeln werde Ich die Welt erneuern und Neues schaffen. Die Nationen werden eine Art Turm von Babel errichten, sie werden sich schließlich nicht einmal untereinander mehr verstehen.
Die Völker werden sich gegeneinander erheben, sie werden keine Könige mehr wollen, alle werden gedemütigt werden und der Friede wird allein von Mir kommen; und wenn du ‚Friede‘ sagen hörst, so ist das kein wahrer, sondern nur ein scheinbarer.
Wenn Ich alles gereinigt habe, werde Ich meinen Finger auf überraschende Weise erheben und den wahren Frieden schenken, und dann werden alle, die gedemütigt worden sind, zu Mir zurückkehren.
Deutschland wird katholisch sein, Ich habe große Pläne mit ihm; in England, in Russland und überall, wo Blut vergossen wurde, wird der Glaube auferstehen, und sie werden sich meiner Kirche eingliedern.
Es wird der große Triumph und die Einheit der Völker sein. Bete daher, es braucht Geduld, denn es wird nicht so bald sein, sondern es wird Zeit brauchen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 16. Oktober 1918)




Środa XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,12-19)


12 Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. 13 Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. 14 Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. 15 Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. 16 A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. 17 I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. 18 Ale włos z głowy wam nie zginie. 19 Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.


Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników.             (Łk 21,12)


Piłat, nie wiedząc, co zrobić, i z obawy, że zostanie pozbawiony władzy, rozkazuje przynieść naczynie z wodą. I umywając ręce, mówi: Nie jestem winny Krwi tego Sprawiedliwego. I skazuje Cię na śmierć. Ale Żydzi krzyczą: Krew Jego niech spadnie na nas i na nasze dzieci! A widząc, że zostałeś skazany, radują się, klaszczą w dłonie, gwiżdżą i krzyczą, podczas gdy Ty, o Jezu, dajesz zadośćuczynienie za tych, którzy znaleźli się na wysokim stanowisku i którzy żeby nie stracić swojej pozycji, łamią z próżnej trwogi najświętsze prawa, nie przejmując się upadkiem całych narodów, popierając nikczemnych i skazując niewinnych. Dajesz też zadośćuczynienie za tych, którzy popełniwszy grzech, podsycają gniew Boży do wymierzenia im kary. (...) Ach, Twoje Serce omdlewa! Pozwól, że Cię podtrzymam w swoich dłoniach, czyniąc moim Twoje zadośćuczynienie i Twój ból…


Jezus zostaje przedstawiony tłumowi z tarasu, ale zostaje skazany na śmierć przez ludzi, których tak bardzo kochał i obsypał dobrodziejstwami. Najdroższy Jezu! Aby dać nam życie, przyjmujesz śmierć.

Czy my również jesteśmy gotowi przyjąć każde cierpienie, aby Jezus nie był obrażany i nie musiał cierpieć? Człowieczeństwo Jezusa cierpiało bez końca.

Ale ponieważ mamy kontynuować Jego życie na ziemi, musimy również zamienić cierpienie Jego człowieczeństwa na nasze.

Czy uczestniczymy w bólu, którego doświadczał Jezus, gdy widział tak wiele dusz wyrwanych z Jego serca? Czy czynimy Jego cierpienie naszym, aby choć trochę odpłacić Mu za to, co dla nas wycierpiał?

Żydzi domagają się Jego ukrzyżowania, aby mógł umrzeć jak zhańbiony przestępca, a Jego imię zostało wymazane z pamięci ludzi. Czy staramy się, aby pamięć o Jezusie była żywa na ziemi?

Naszymi myślami, naszym przykładem, z każdym krokiem, który podejmujemy, musimy odcisnąć boską pieczęć na świecie, aby Jezus mógł być rozpoznany przez wszystkich, a nasza praca mogła być echem Jego boskiego Życia, rozbrzmiewającym od jednego krańca świata do drugiego.

Czy jesteśmy gotowi oddać nasze życie, aby wynagrodzić naszemu umiłowanemu Jezusowi wszystkie zadane Mu surowe zniekształcenia?

Czy też naśladujemy Żydów, ludzi, którzy byli tak faworyzowani przez Niego, i wołamy jak oni: "Niech będzie ukrzyżowany!  

Mój skazany Jezu! Twoje skazanie jest moim i przyjmuję je z miłości do ciebie.

Aby Cię pocieszyć, będę nieustannie zanurzać się w Tobie, przenosić Cię do serc wszystkich ludzi, aby wszyscy mogli Cię rozpoznać i dać wszystkim Twoje życie".                (z "zegara Męki Jezusa Chrystusa" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; godzina od 9 do 10: Jezus ukoronowany cierniem, wyszydzony i wyśmiany. Ecce homo! Skazany na śmierć przez Piłata;  część z rozważań)


Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

(Łk 21,19)


Kiedy byłam w swoim zwyczajowym stanie, mój słodki Jezus nie przyszedł. Po długim oczekiwaniu ujrzałam Go tylko przelotnie, a On rzekł do mnie:

"Moja córko, cierpliwość przewyższa czystość, ponieważ bez cierpliwości dusza łatwo staje się nieokiełznana i trudno jest jej pozostać czystą; a kiedy jedna cnota potrzebuje innej cnoty, aby mieć życie, mówi się, że druga przewyższa pierwszą.

Co więcej, można powiedzieć, że cierpliwość jest osłoną, ochronną dla czystości; nie tylko to, ale jest także schodami do wspinania się na górę siły, tak że ten, kto wspiąłby się na górę bez schodów cierpliwości, natychmiast spadłby z samego szczytu do głębi.

Co więcej, cierpliwość jest nasieniem wytrwałości, a to nasienie wytwarza gałęzie zwane niezłomnością. O, jak mocna i stała w dobru, które rozpoczęła, jest cierpliwa dusza!

Nie dba o deszcz, mróz, lód, ani ogień, ale poświęca całą swoją czujność dokończeniu rozpoczętego dobra.

Zaiste, nie ma większej głupoty niż to, że ktoś czyni coś dobrego dzisiaj, ponieważ to lubi, a jutro to zaniedbuje, ponieważ nie ma już na to ochoty.

Co można powiedzieć o oku, które w jednej godzinie ma wzrok, a w drugiej jest ślepe? Albo o języku, który w jednej chwili mówi, a w następnej jest niemy?

Ach, tak, moja córko! Tylko cierpliwość jest tajemnym kluczem do otwarcia skarbu cnót; bez tajemnicy tego klucza inne cnoty nie wyjdą na jaw, aby ożywić duszę i ją uszlachetnić".

(z "Księgi Nieba"; - Tom 4; 31 stycznia 1901 r.)




Mittwoch der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,12-19)

„Man wird euch festnehmen und euch verfolgen. Man wird euch um meines Namens willen den Gerichten der Synagogen übergeben, ins Gefängnis werfen und vor Könige und Statthalter bringen“ (Lk 21, 12)

Pilatus, der sich nicht mehr zu helfen weiß, lässt sich aus Furcht, seines Amtes enthoben zu werden, ein Becken mit Wasser bringen und wäscht sich die Hände, wobei er spricht: „Ich bin unschuldig am Blute dieses Gerechten.“
Und die Juden schreien abermals: „Sein Blut komme über uns und unsere Kinder!“ Da sie dich, mein Jesus, verurteilt wissen, brechen sie in Jubel aus, klatschen in die Hände und jauchzen vor Freude.
Inzwischen sühnst du, mein Jesus, für jene, die, während sie Erfolg haben, aus Menschenfurcht und um ihre Ämter nicht zu verlieren, die heiligsten Gesetze mit Füßen treten, ohne sich um den Untergang ganzer Völker zu kümmern.
Du sühnst für jene, welche die Gottlosen begünstigen und die Unschuldigen verurteilen. Auch sühnst du für jene, die nach der Schuld den göttlichen Zorn reizen, dass er sie strafe…
Jesus wird von der Terrasse des Gerichtshauses herab der Menge vorgestellt, aber von jenem Volk zum Tod verurteilt, das so sehr von ihm geliebt und mit Wohltaten überhäuft worden ist. Liebreichster Jesus! Um uns das Leben zu geben, nimmst du den Tod an.
Sind auch wir bereit, jedes Leid anzunehmen, damit Jesus nicht beleidigt wird und nicht leiden muss? Die Menschheit Jesu hat unendlich gelitten.
Da wir aber sein Leben auf Erden fortsetzen sollen, so müssen wir auch die Leiden seiner Menschheit gegen die unsrigen eintauschen.
Nehmen wir Anteil an dem Schmerz, den Jesus litt, als er sah, dass so viele Seelen von seinem Herzen losgerissen würden? Machen wir seine Leiden zu den unsrigen, um ihm ein wenig zu vergelten, was er für uns gelitten hat?
Die Juden verlangen seine Kreuzigung, damit er sterbe wie ein ehrloser Verbrecher und sein Name ausgelöscht werde aus dem Andenken der Menschen. Bemühen wir uns, dass das Andenken Jesu lebendig sei auf Erden?
Mit unseren Gedanken, mit unserem Beispiel, mit jedem Schritt müssen wir der Welt ein göttliches Siegel aufdrücken, dass Jesus von allen erkannt werde und unser Wirken das Echo seines göttlichen Lebens sei, das von einem Ende der Welt bis zum anderen erschalle.
Sind wir bereit, unser Leben hinzugeben, damit der liebenswürdige Jesus entschädigt werde für alle ihm zugefügten Unbilden?
Oder ahmen wir die Juden nach, jenes Volk, das so sehr von ihm begünstigt worden ist, und schreien wir wie sie: Er werde gekreuzigt!? Mein verurteilter Jesus! Deine Verurteilung sei die meinige, und ich nehme sie an aus Liebe zu dir.
Dir Trost zu bereiten, will ich mich beständig in dich versenken, dich in die Herzen aller Menschen tragen, dass alle dich erkennen, und dein Leben allen schenken. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta; Stunde von 9 bis 10 Uhr: Jesus mit Dornen gekrönt, verspottet und verhöhnt. Ecce homo! Von Pilatus zum Tode verurteilt)

„Wenn ihr standhaft bleibt, werdet ihr das Leben gewinnen“ (Lk 21,19)

Als ich in meinem gewohnten Zustand war, kam mein süßer Jesus nicht. Nach langem Warten sah ich Ihn nur kurz, und Er sagte mir:
„Meine Tochter, Geduld ist der Reinheit übergeordnet, denn ohne Geduld wird die Seele leicht ungezügelt, und es ist schwierig für sie, rein zu bleiben; und wenn eine Tugend eine andere Tugend benötigt, um Leben zu haben, sagt man, die zweite sei der ersten überlegen.
Mehr noch, man kann sagen, dass die Geduld die Schutzhülle für die Reinheit ist; nicht nur das, sondern sie ist auch die Treppe, um auf den Berg der Stärke hinaufzusteigen, sodass jemand, der ohne die Treppe der Geduld hinaufstiege, sofort von ganz oben in die Tiefe hinabstürzen würde.
Darüber hinaus ist die Geduld der Keim der Beharrlichkeit, und dieser Same bringt Zweige hervor, die Festigkeit genannt werden. O, wie fest und beständig im Guten, das sie begonnen hat, ist die geduldige Seele!
Sie kümmert sich weder um Regen, noch Frost, noch Eis oder Feuer, sondern ihre ganze Aufmerksamkeit gilt der Vollendung des Guten, das sie begonnen hat. Tatsächlich gibt es keine größere Torheit, als wenn einer heute etwas Gutes tut, weil er es mag und es morgen vernachlässigt, weil er keinen Geschmack mehr daran findet.
Was würde man von einem Auge sagen, das zu einer Stunde Sehvermögen besitzt, und zu einer anderen blind ist? Oder von einer Zunge, die bald spricht und bald stumm ist?
Ach, ja, meine Tochter! Geduld allein ist der geheime Schlüssel, um den Schatz der Tugenden zu öffnen; ohne das Geheimnis dieses Schlüssels kommen die anderen Tugenden nicht heraus, um der Seele Leben zu verleihen und sie zu veredeln.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 4; 31. Januar 1901)

———————

Da mein Zustand der Beraubung andauerte, fühlte ich so etwas wie Überdruss und Müdigkeit über meine armselige Lage, und meine armselige Natur wollte sich aus diesem Zustand befreien.
Da mein anbetungswürdiger Jesus Mitleid mit mir hatte, kam Er und sprach:
„Meine Tochter, wenn du dich von meinem Willen zurückziehst, beginnst du aus dir selbst zu leben; wenn du jedoch in meinem Willen feststehst, wirst du stets von Mir selbst leben und dir selbst ganz absterben.“
Dann fügte Er hinzu: „Meine Tochter, hab Geduld, ergib dich meinem Willen in allem, und nicht nur eine kleine Weile, sondern immer, immer, denn nur die Ausdauer im Guten offenbart, ob eine Seele wirklich tugendhaft ist; diese allein ist es, die alle Tugenden vereinigt.
Man kann sagen, dass die Beharrlichkeit allein Gott und die Seele, die Tugenden und Gnaden ständig vereinigt und sich wie eine Kette um sie legt; und alles zusammenbindend, bildet sie den sichersten Knoten der Rettung.
Doch wo keine Ausdauer herrscht, muss man vieles befürchten.“ Nach diesen Worten verschwand Er. (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 4; 30. März 1901)

———————

Ich war wegen der Beraubung meines anbetungswürdigen Jesus sehr bedrückt und sagte mir: „Wie grausam ist Er gegen mich geworden! Ich kann selbst nicht begreifen, wie sein gutes Herz soweit kommen kann.
Und überdies, wenn Ihm die Ausdauer so wohlgefällt, so kann dennoch meine Ausdauer sein gutes Herz nicht bewegen.“ Als ich diesen und anderen Unsinn sagte, kam Er ganz unvorhergesehen und sprach zu mir:
„Sicher gefällt Mir die Ausdauer am meisten an einer Seele, denn die Ausdauer ist das Siegel des ewigen Lebens und die Entfaltung des Lebens Gottes.
Denn wie Gott stets alt und stets neu und unwandelbar ist, so ist die Seele alt, indem sie die Beharrlichkeit stets geübt hat, und zugleich immer neu durch die Haltung der ständigen Übung.
Und jedes Mal, wenn sie diese praktiziert, wird sie in Gott erneuert und bleibt unwandelbar, ohne es zu bemerken. Da sie durch die Ausdauer ständig Göttliches Leben in sich selbst erwirbt, wird sie, indem sie Gott erwirbt, mit Ewigem Leben besiegelt.
Kann es ein Siegel geben, das noch sicherer ist als Gott selbst?“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 11. April 1905)

———————

Ich fuhr fort in meinem gewohnten Zustand und beklagte mich bei Jesus über meinen armen Zustand, und Er sprach zu mir:
„Meine Tochter, Mut, rücke in nichts ab, die Standhaftigkeit ist die größte Tugend, die Festigkeit bringt den Heroismus hervor, und so ist es fast unmöglich, dass einer (mit Standhaftigkeit) nicht ein großer Heiliger sei; vielmehr ist es so: indem er seine Akte wiederholt, bildet er damit zwei Balken, einen zur rechten und einen zur linken, die ihm als Stütze und Verteidigung dienen, und indem er seine Akte wiederholt, bildet er in sich eine Quelle neuer und zunehmender Liebe.
Die Standhaftigkeit festigt die Gnade und drückt ihr das Siegel der Beharrlichkeit bis zum Ende auf. Dein Jesus fürchtet nicht, dass seine Gnaden ohne Wirkungen bleiben können, und deshalb gieße Ich sie in Strömen in die ausdauernde Seele.
Von einer Seele aber, die heute arbeitet und morgen nicht, bald etwas Gutes tut, bald wieder etwas anderes macht, ist nichts Großes zu erhoffen; sie wird keine Stütze haben, und einmal wird sie hierhin, einmal dorthin geworfen werden; sie wird vor Hunger sterben, weil sie in sich nicht die Quelle der Standhaftigkeit hat, die die Liebe aufsteigen lässt; die Gnade fürchtet dann, sich zu ergießen, weil die Seele sie missbrauchen und sich ihrer bedienen wird, um Mich zu beleidigen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 4. März 1918)

———————

Mein Zustand wird immer leidvoller, der heiligste Wille ist meine einzige Hilfe; als ich mich daher bei meinem süßen Jesus befand, sprach Er zu mir:
„Meine Tochter, jedes für Mich getane Werk, jeder Gedanke, jedes Wort, Gebet, Leiden und auch eine einfache Erinnerung an Mich, sind ebenso viele Ketten, die die Seele bildet, um Mich zu fesseln und um sich an Mich zu binden; und diese Ketten haben die Kraft, ohne die menschliche Freiheit zu verletzen, ihr in sanfter Weise die Kette der Beharrlichkeit darzureichen.
Sie ermöglich ihr somit, das letzte Glied zu bilden und den letzten Schritt zu tun, um sie von der unsterblichen Herrlichkeit Besitz nehmen zu lassen.
Denn das beständige Gute hat eine solche Kraft, eine solche Anziehungskraft auf die Seele, dass sie sich ohne Anwendung von Zwang oder Gewalt freiwillig geneigt fühlt, das Gute zu tun.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 15. November 1920)

———————

Mein kleiner Geist durchpflügt immer noch das unermessliche Meer des Göttlichen Fiat. Er scheint in Allem, sogar über das Höchste Sein den ersten Platz der Herrschaft und Befehlsgewalt innezuhaben und spricht: ‘Vergeblich entfliehst du mir, denn Ich kann in allem sagen: ‘Ich bin hier.
ICH BIN, Ich bin hier für dich, um dir Leben zu geben.
Ich bin der Unübertreffliche, niemand kann Mich übertreffen, weder an Liebe, noch an Licht, noch an meiner Unermesslichkeit, in der Ich so viele Leben von Mir Selbst bilde, wie viele Leben Ich den Seelen schenken möchte.’“
O Macht des Göttlichen Willens, der Du in deiner Unermesslichkeit den Akt der Geschöpfe aufsuchst, damit Du in jedem ihrer Akte so viele deiner Leben heranbilden kannst! Wie viele dieser Akte nehmen Dich nicht auf und weisen Dich [sogar] zurück, und so wird dein Leben in Dir, in deiner Unermesslichkeit unterdrückt!
Du aber setzt mit einer alles überwindenden Liebe deine Suche nach den menschlichen Akten unermüdlich fort, um dein Leben zu geben und es in jedem Augenblick zu bilokieren! Als sich mein Geist im Meer des Fiat verlor, besuchte Jesus, mein Himmlischer Lehrer, seine kleine Tochter und sagte zu mir:
„Gesegnete Tochter meines Willens, jeder Akt, den die Seele in meinem Willen tut, ist ein Schritt auf Gott zu, und Gott tut seinerseits einen Schritt auf die Seele zu.
Man könnte sagen, dass Schöpfer und Geschöpf ständig unterwegs sind und nie aufhören, aufeinander zuzugehen. Mein Wille steigt in den Akt des Geschöpfs herab, um seinen Schritt des göttlichen Lebens zu bilden.
Und das Geschöpf steigt im Fiat in die göttlichen Gefilde auf, um Licht, Liebe, Heiligkeit und himmlische Kenntnisse zu erobern.
So sind alle Akte, Worte, Atemzüge, Herzschläge in meinem Willen so viele Schritte göttlichen Lebens, die das Geschöpf tut. Mein Wille sehnt sich nach diesen Akten, damit Er aus ihnen ebenso viele göttliche Leben im Geschöpf heranbilden kann.
Dies war unsere Absicht bei der Schöpfung: unser Leben im Geschöpf heranzubilden und Uns in ihm betätigen zu können. Daher wünschen Wir so sehr, dass die Seele unseren Willen tut, um unser Leben in Sicherheit zu bringen – und zwar nicht in Uns Selbst, da Wir niemanden brauchen, und Uns Selbst mehr als genügen – sondern in der Seele.
Dieses große Wunder wollten und wollen Wir kraft unseres Willens tun: unser Leben im Leben der Seele heranzubilden. Täten Wir dies nicht, bliebe die Schöpfung ohne unseren primären Zweck und würde unsere Liebe behindern.
Es wäre ein ständiger Schmerz für Uns, ein so großes und prächtiges Werk anzusehen, dessen Bestimmung nicht verwirklicht, sondern verfehlt wäre.
Wüssten Wir nicht mit Sicherheit, dass unser Wille im Geschöpf herrschen und unser Leben in ihm bilden wird, so würde unsere Liebe die ganze Schöpfung verbrennen und zu Nichts werden lassen.
Wenn unser Wille so viel erträgt und duldet, dann deshalb, weil Wir unsere Absicht in den kommenden Zeiten schon verwirklicht sehen. Wenn nun die Seele den eigenen Willen tut, weicht sie zurück, geht einen Schritt von ihrem Schöpfer weg, und auch Gott tritt zurück, und so entsteht eine unendliche Entfernung zwischen beiden.
Du siehst also, wie notwendig es ist, ständig und beharrlich in meinem Göttlichen Willen zu wirken, um die vom menschlichen Willen verursachte große Distanz zwischen Gott und dem Geschöpf zu verringern; und glaube nicht, dass es eine persönliche Distanz wäre. Ich bin überall, in allen, im Himmel und auf Erden.
Die Distanz, die der menschliche Wille ohne den Meinigen schafft, ist eine Distanz an Heiligkeit, Schönheit, Güte, Macht und Liebe: dies sind unendliche Entfernungen, die nur mein in der Seele wirkender Wille wieder vereinen und zusammenfügen kann, und Schöpfer und Geschöpf unzertrennlich machen kann.
So war es auch bei der Erlösung: jede unserer Offenbarungen über das Kommen des Wortes auf die Erde, war ein Schritt von Uns auf die Menschheit zu; und ihre Sehnsucht, ihre Gebete und Mitteilungen unserer Worte, Prophetien und Offenbarungen an die Menschen, waren ebenso viele Schritte von ihnen auf das Höchste Wesen zu.
So gingen sie auf Uns und Wir auf sie zu; als die Zeit meiner Herabkunft auf die Erde nahte, vermehrten Wir die [Zahl der] Propheten und somit die Offenbarungen, damit Wir Uns noch rascher näherkämen.
Das ist so wahr, dass es in der ersten Zeit der Welt[geschichte] keine Propheten gab und unsere Mitteilungen so rar waren, dass sozusagen in jedem Jahrhundert nur ein Schritt getan wurde.
Dieses zögerliche Dahinschreiten ließ die Menschen erkalten, und fast alle betrachteten meine Ankunft auf Erden als eine Redensart und eine Absurdität, aber keine Wirklichkeit – so wie man heute das Reich meines Willens für eine Redensart und quasi etwas Unmögliches hält.
So traten die Propheten [erst] nach Mose auf, gleichsam in den letzten Zeiten, in der zeitlichen Nähe meiner Ankunft auf Erden, durch die sich die Schritte auf beiden Seiten nach unseren Kundgebungen beschleunigten.
Dann kam die Herrin des Himmels, die nicht nur ging, sondern lief, um die Begegnung mit ihrem Schöpfer zu beschleunigen, damit Er herabsteige und die Erlösung vollbringe.

Du siehst daher, dass meine Kundgebungen über meinen Göttlichen Willen sichere Beweise sind, dass Er Schritte tut, um zur Herrschaft auf Erden zu kommen; und dass die Seele, der diese [Offenbarungen] gegeben wurden, mit eiserner Beständigkeit [Ihm entgegen] geht und läuft, damit sie Ihm als erste begegnet, um Ihm ihre Seele zu geben und Ihn herrschen zu lassen; und damit sie Ihm so den Zugang zur Herrschaft unter den Völkern gewähre.
So mögen deine Akte beständig sein, da nur kontinuierliche Akte den Gang beschleunigen, jedes Hindernis überwinden, und allein Sieger sind, die Gott und das Geschöpf überwinden.“ … (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 30. Mai 1932)




Wtorek XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,5-11)


Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: 6 «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». 7 Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?»

8 Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: "Ja jestem" oraz: "Nadszedł czas". Nie chodźcie za nimi! 9 I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec». 10 Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. 11 Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.


«Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». (Lk 21,6)


Wznawiam pisanie ze względu na posłuszeństwo. Wydaje się, że mój zawsze ukochany Jezus pragnie mówić o życiu w swojej Przenajświętszej Woli. Wydaje się, że kiedy mówi o swojej Przenajświętszej Woli, zapomina o wszystkim i pozwala zapomnieć o wszystkim. Dusza nie znajduje nic innego, żadnego innego dobra niż potrzeba życia w Jego Woli.

Po tym, jak 20 listopada napisałam o Jego Woli, mój słodki Jezus, wyrażając żal, powiedział do mnie: Córko moja, nie powiedziałaś wszystkiego. Nie chcę, abyś pominęła czegokolwiek w pisaniu, kiedy mówię ci o Mojej Woli, nawet najdrobniejszych rzeczy, ponieważ wszystkie posłużą dobru przyszłych pokoleń.

We wszystkich świętościach byli zawsze święci, którzy jako pierwsi zapoczątkowali pewien rodzaj świętości. Był więc święty, który zapoczątkował świętość pokuty, drugi, który zapoczątkował świętość posłuszeństwa, inny pokory – tak samo więc było z całą resztą innych świętości.

A teraz chcę, abyś ty była początkiem świętości życia w Mojej Woli.

Córko moja, wszystkie inne świętości są podatne na marnowanie czasu i na korzyść własną. Przykładem jest dusza, która żyje cała skupiona na posłuszeństwie. Traci ona dużo czasu. Jej ciągłe rozmawianie i dyskutowanie odciąga ją ode Mnie. Zamienia Mnie na cnoty, a jeśli nie ma możliwości przyjęcia wszystkich poleceń, jest niespokojna. Och, ileż czasu traci jeszcze inna dusza, która znosi pokusy! Takie dusze nigdy nie są zmęczone opowiadaniem o wszystkich swoich zmaganiach i wymieniają Mnie na cnotę cierpienia. Wiele razy taka świętość się rozpada.

Natomiast świętość życia w Mojej Woli pozbawiona jest korzyści własnej i nie marnuje czasu. Nie ma niebezpieczeństwa, że wymienią Mnie na cnotę, ponieważ Ja sam jestem życiem w Mojej Woli. Taka była świętość mojego Człowieczeństwa na ziemi i dlatego uczyniłem wszystko i dla wszystkich bez odrobiny korzyści własnej. Korzyść własna usuwa piętno boskiej świętości i dlatego nigdy nie może być słońcem. Choć jest piękna, może co najwyżej być gwiazdą. Dlatego pragnę świętości życia w Mojej Woli.

W tych tak smutnych czasach obecne pokolenie potrzebuje takich słońc, które je ogrzeją, oświetlą i użyźnią. Brak korzyści własnej tych ziemskich aniołów, które uczynią wszystko dla dobra dusz, a nie dla własnego dobra, otworzy w sercach drogę na przyjęcie mojej Łaski.

W dodatku jest mało kościołów, a wiele zostanie zniszczonych. Często nie znajduję kapłanów, żeby Mnie konsekrowali. Innym razem pozwalają na przyjęcie Mnie duszom niegodnym, a godnym nie pozwalają Mnie przyjąć. Inne dusze nie mogą Mnie przyjąć, tak więc moja Miłość jest blokowana. Dlatego pragnę stworzyć świętość życia w Mojej Woli. W niej nie będę potrzebował kapłanów do konsekracji ani kościołów, ani tabernakulum, ani hostii, ale będą one wszystkim zarazem: kapłanami, kościołami, tabernakulum i hostiami 8 . Moja Miłość będzie swobodniejsza. Jeśli zechcę się konsekrować, będę mógł to uczynić o każdej porze dnia i nocy oraz w każdym miejscu, w którym dusze te się znajdują. Och, jakże moja Miłość będzie mogła całkowicie dać sobie upust!

Ach, moja córko, obecne pokolenie zasłużyło sobie na całkowite zniszczenie. A jeśli pozwolę, by coś z niego pozostało, to po to, by ukształtować te słońca świętości życia w Mojej Woli, które idąc za moim przykładem, na nowo uczynią dla Mnie wszystko to, co powinny były uczynić dla Mnie inne stworzenia z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wtedy ziemia odda Mi prawdziwą chwałę, a mój „FIAT VOLUNTAS TUA jako w Niebie, tak i na ziemi” zostanie zrealizowany i spełniony.


8 „Nie będę potrzebował” nie oznacza, że nie będzie tych środków lub sakramentów. Później (29.01.1919) Jezus mówi do Luizy: Będę miał zastęp dusz, które żyjąc w mojej Woli, przerobią na nowo wszystkie czyny stworzeń, i będę miał chwałę tak wielu zawieszonych czynów, dokonanych tylko przeze Mnie, które będą dokonane także przez stworzenia, i to ze wszystkich klas: przez dziewice, kapłanów i świeckich w zależności od ich zadania”. Tak więc będą te środki i sakramenty. Kto żyje w Woli Bożej, kształtuje w sobie Życie Jezusa jak w Eucharystii oraz pomnaża je, aby na mocy Woli Bożej dać je wszystkim, ponieważ Wola Boża jest źródłem i życiem wszystkich sakramentów. Jeśli przyjmuje sakramenty w Woli Bożej, to po to, aby je uwielbić, jak czyni to Luiza (por. t. XXII, 04.07.1927).


“I nie trwóżcie się, gdy usłyszycie o wojnach i przewrotach.” (Łk 21,9)


Narody będą nadal walczyć ze sobą poprzez wojny i rewolucje, między sobą i przeciwko Mojemu Kościołowi. Mają w sobie ogień, który ich pochłania, nie daje im pokoju i nie pozwala, by pokój od nich pochodził.

Jest to ogień grzechu i postępowania bez Boga, który nie daje im pokoju.

Nigdy nie będą w stanie zaprowadzić pokoju, jeśli nie wezwą Boga do siebie, jako porządku i więzi jedności i pokoju. Ale pozwalam im i pozwolę im odczuć w ich własnych ciałach, co to znaczy działać bez Boga.

Ale to nie przeszkodzi w nadejściu Królestwa Mojego Najwyższego Fiat.

Wszystko to jest dziełem ludzi, są to rzeczy niskiego świata, które Moja Wola - kiedy tego zapragnie - miażdży i rozprasza i sprawia, że najbardziej pogodne niebo i najbardziej promienne słońce wyłaniają się z burzy.

Z drugiej strony Królestwo Mojej Boskiej Woli pochodzi z wyżyn Nieba, zostało uformowane i postanowione pośród Boskich Osób, nikt nie może Go Nam dotknąć ani rozproszyć.

Najpierw ustalamy Naszą Wolę z pojedynczym stworzeniem i tworzymy w nim pierwsze Królestwo, potem z kilkoma, a następnie rozprzestrzenimy to Królestwo wszędzie mocą Naszej Wszechmocy.

Bądź tego pewna i nie martw się, że zło będzie się pogłębiać. Nasza Moc, Nasza zwycięska Miłość, która zawsze triumfuje, Nasza Wola, która jest w stanie zrobić wszystko i może nawet czekać wieki z niezwyciężoną cierpliwością - ale zrobi to, co chce - waży więcej niż całe zło ludzi.

Przed Jej niezwyciężoną Mocą i nieskończoną Wartością, wszelkie zło będzie jak kropla wody i znikomość, służąca triumfowi Naszej Miłości i większej Chwale Naszej spełnionej Woli.

Wtedy, gdy dostąpimy wielkiego Honoru ustanowienia tego Królestwa w pojedynczej duszy, będzie Ono, jak słońce, którego światłem wszyscy mogą się słusznie cieszyć i je posiadać. Bardziej niż słońce, przyzna Ono wszystkim duszom prawo do posiadania takiego świętego Królestwa.

Z nieskończoną Mądrością nie powstrzymamy ani łask, ani światła, ani pomocy, ani zaskakujących środków, aby Królestwo Mojej Woli zapanowało wśród nich.

Pozwól Mi zatem działać. Jeśli Jezus ci to obiecał, to wystarczy i jest tak, jakby to już się wydarzyło.

Całe zło i wszystkie stworzenia razem wzięte nie mają ani mocy, ani prawa nad Naszą Wolą, ani nie mogą przeszkodzić ani jednemu Aktowi Naszej Woli zamierzonemu przez Dekrety Naszej Mądrości"...

(z "Księgi Nieba"; Tom 30; 3 stycznia 1932)


Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. 11 Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.(Łk 21,10-11)


Adorowałam rany błogosławionego Jezusa i na koniec odmówiłam Wierzę w Boga, zamierzając wejść w bezmiar Woli Bożej, w której znajdują się wszystkie akty stworzeń, przeszłe, obecne i przyszłe, oraz te, których stworzenie powinno było dokonać, a których nie dokonało z powodu zaniedbania i niegodziwości.

Powiedziałam: Jezu mój, Miłości moja, wnikam w Twoją Wolę i odmawiając „Wierzę w Boga”, zamierzam przerobić i naprawić wszystkie akty wiary, których nie dokonały stworzenia, oraz wszelki brak wiary i adoracji należną się Bogu, jako Stwórcy.

Kiedy mówiłam te i inne rzeczy, czułam, jak mój rozum zatraca się w Woli Bożej, a mój umysł przenikany jest światłem, wewnątrz którego mogłam dostrzec mojego słodkiego Jezusa. Światło to mówiło i mówiło... Ale któż mógłby wypowiedzieć to wszystko? Powiem to w niejasny sposób. A w dodatku czuję taki niesmak, że gdyby posłuszeństwo nie było tak surowe, ale bardziej pobłażliwe, nie zmusiłoby mnie do pewnych poświęceń. Ale Ty, Życie moje, daj mi siłę i nie zostawiaj mnie, biednej głupiutkiej dziewczynki, samej sobie. Teraz zdawał się mówić do mnie: Moja umiłowana córko, chcę, abyś poznała porządek mojej Opatrzności.

Co dwa tysiące lat odnawiałem świat.

W pierwszych dwóch tysiącach odnowiłem go potopem21 . W drugich dwóch tysiącach odnowiłem go moim przyjściem na ziemię, objawiając moje Człowieczeństwo, z którego jak przez wiele pęknięć przeświecała moja Boskość. Sprawiedliwi i święci z drugich dwóch tysięcy lat żyli z owoców mojego Człowieczeństwa i kropla po kropli korzystali z mojej Boskości. Jesteśmy teraz mniej więcej u schyłku trzecich dwóch tysięcy lat i nastąpi trzecie odnowienie. Stąd powszechny zamęt. To nic innego jak przygotowanie do trzeciej odnowy. Jeśli podczas drugiej odnowy objawiłem to, co uczyniło i wycierpiało Moje Człowieczeństwo, a bardzo mało z tego, czego uczyniła Boskość, to teraz, w tej trzeciej odnowie, po tym, jak ziemia zostanie oczyszczona, a obecne pokolenie w dużej mierze zniszczone, będę jeszcze bardziej hojny wobec stworzeń i dokonam odnowy poprzez ukazanie tego, co uczyniła Moja Boskość w Moim Człowieczeństwie, i tego, jak działała Moja Boża Wola z Moją ludzką wolą, jak wszystko było we Mnie powiązane, jak wszystko czyniłem i przerabiałem, jak każda myśl każdego stworzenia była przeze Mnie przerobiona i przypieczętowana moją Bożą Wolą. Moja Miłość chce dać sobie upust i chce ukazać przekraczające miarę rzeczy, których moja Boskość dokonała w Moim Człowieczeństwie dla dobra stworzeń, a które dalece przewyższają rzeczy dokonane na zewnątrz przez Moje Człowieczeństwo.22

Oto dlaczego tak często ci mówię o życiu w Mojej Woli, którego aż po dziś dzień nikomu nie ukazałem.

Znano najwyżej cień Mojej Woli, łaskę i słodycz, jaką niesie spełnianie Jej. Natomiast wniknięcie do Jej wnętrza, ogarnięcie Jej bezmiaru, pomnożenie się ze Mną i przeniknięcie wszystkiego – nawet przebywając na ziemi i w Niebie, i w sercach – to nie jest jeszcze znane, tak iż dla wielu wyda się to dziwne.

Kto jednak nie otworzy swojego umysłu na światło prawdy, nic nie zrozumie. Ale Ja powoli utoruję sobie drogę, objawiając raz jedną prawdę życia w mojej Woli, raz drugą, tak iż w końcu to zrozumieją.

Otóż pierwszym ogniwem, które połączyło ze stworzeniami prawdziwe życie w mojej Woli, było Moje Człowieczeństwo.

Moje Człowieczeństwo, utożsamiane z moją Boskością, rozprzestrzeniało się w Odwiecznej Woli i odnajdywało wszystkie akty stworzeń, aby uczynić je swoimi własnymi i oddać Ojcu ze strony stworzeń boską chwałę oraz nadać wszystkim aktom stworzeń wartość, miłość i pocałunek Odwiecznej Woli. W środowisku Odwiecznej Woli widziałem wszystkie akty stworzeń, widziałem akty, które można było dokonać, a nie zostały dokonane oraz dobre akty, które zostały źle dokonane. Dokonałem tych niedokonanych i poprawiłem te źle dokonane. Otóż akty, które nie zostały dokonane przez stworzenia, a zostały dokonane tylko przeze Mnie, są zawieszone w Mojej Woli. Czekam więc, aż stworzenia przyjdą żyć w Mojej Woli i powtórzą w Mojej Woli to, co Ja uczyniłem.

Dlatego wybrałem ciebie jako drugie ogniwo łączności z Moim Człowieczeństwem. Zespala się ono w jedno z moim ogniwem, żyjąc w Mojej Woli i powtarzając moje własne Akty. W przeciwnym razie z twojej strony moja Miłość nie mogłaby dać sobie ujścia, a ze strony stworzeń byłaby pozbawiona chwały za to, co Moja Boskość uczyniła w Moim Człowieczeństwie, i nie osiągnęłaby doskonałego celu Stworzenia, który ma się zawrzeć i udoskonalić w Mojej Woli.

To tak, jakbym przelał całą swoją krew i wiele wycierpiał, a nikt by o tym nie wiedział. Kto by Mnie wtedy pokochał? Jakie serce byłoby poruszone? Żadno, a zatem w nikim nie miałbym owoców i chwały Odkupienia.

A ja, przerywając słowa Jezusa, powiedziałam: Miłości moja, jeśli tak wiele jest dobra w tym życiu w Woli Bożej, to dlaczego nie ujawniłeś tego wcześniej? A On: Córko moja, musiałem najpierw ukazać to, co uczyniło i wycierpiało na zewnątrz moje Człowieczeństwo, aby przygotować dusze do tego, by mogły poznać, co moja Boskość uczyniła wewnątrz. Stworzenie nie jest w stanie zrozumieć od razu w całości mojego działania. Dlatego objawiam się krok po kroku.

Następnie do twojego ogniwa łączności ze Mną będą przyłączone inne ogniwa stworzeń i będę miał zastęp dusz, które żyjąc w Mojej Woli, przerobią na nowo wszystkie akty stworzeń. Będę miał chwałę tak wielu zawieszonych Aktów, dokonanych tylko przeze Mnie, które będą dokonane także przez stworzenia, i to ze wszystkich klas. Będą nimi dziewice, kapłani i ludzie świeccy w zależności od ich zadania. Nie będą już dłużej działać po ludzku, ale kiedy będą wnikać w Moją Wolę, ich akty pomnożą się dla wszystkich w sposób całkowicie boski, a Ja będę miał ze strony stworzeń boską chwałę za wiele sakramentów otrzymanych i udzielonych po ludzku, za inne sakramenty zbezczeszczone, za jeszcze inne zabłocone z powodu korzyści własnej i za wiele dobrych uczynków, w których jestem bardziej hańbiony niż czczony. Oczekuję z utęsknieniem na ten czas.

Ty zaś się módl i wyczekuj go razem ze Mną z utęsknieniem, a żyjąc w Mojej Woli, nie oddzielaj się ode Mnie, który jestem Pierwszym Ogniwem.


21 Powtarzające się zapewnienia naszego Pana dotyczące prawdziwej chronologii dziejów ludzkości, „czterech tysiący lat” od Adama do Chrystusa, wywołują dzisiaj uśmiech i budzącą litość pogardę u wielu mądrzących się ludzi, kiedy tak wielu w Kościele już nie wierzy w istnienie Adama i Ewa i sprowadza historię zawartą w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju (i nie tylko) do poziomu opowieści ludowych należących do jakiejś „tradycji” (dlatego nie należy uważać ich za fakty historyczne), kiedy tak wielu w Kościele „zdemitologizowało” Pismo Święte, dając wiarę różnym pseudonaukowym mitologiom ewolucji i gnozy itd… Czy mamy może jakieś poważne argumenty, aby czynić ten drwiący uśmiech? Czy nasze rzekome „naukowe pewniki” są tak pewne? Genealogia Jezusa Chrystusa (Łk 3, 23-38) jest podstawowym fundamentem prawdziwej historii, która bądź co bądź jest święta. Mojżesz wiedział więcej niż wszyscy naukowcy razem wzięci! Jednak teraz są tacy, którzy oświadczają, że nie są nawet pewni istnienia Mojżesza, i nikt w Kościele nic im nie mówi! Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?» (J 5, 44-47) 22 Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1J 3,2). Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? (J 3, 12)




Dienstag der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,5-11)

„Es wird eine Zeit kommen, da wird von allem, was ihr hier seht, kein Stein auf dem andern bleiben“ (Lk 21, 6)

Ich setze rein aus Gehorsam fort. Mein stets liebenswürdiger Jesus scheint weiterhin über das Leben in seinem Heiligsten Willen sprechen zu wollen; wenn Er über seinen Heiligsten Willen spricht, so scheint Er alles zu vergessen und lässt auch mich alles vergessen; die Seele findet dann kein anderes Bedürfnis, kein anderes Gut, als in seinem Willen zu leben.
Nachdem ich also den Text vom 20. November über seinen Willen niedergeschrieben hatte, war mein sanfter Jesus mit mir unzufrieden und sprach zu mir:
„Meine Tochter, du hast nicht alles ausgesagt; Ich will, dass du nichts zu schreiben unterlässt, wenn Ich zu dir von meinem Willen spreche. Auch die kleinsten Dinge werden alle zum Wohl der Nachkommenden dienen.
Bei jeder Heiligkeit hat es stets Heilige gegeben, die den Anfang einer bestimmten Art von Heiligkeit gesetzt haben; so gab es den Heiligen, der die Heiligkeit der Büßenden begründete, einen anderen, der die Heiligkeit des Gehorsams begann, wieder einen anderen der Demut, und so weiter mit allen übrigen Heiligkeiten.
Nun will Ich, dass du es bist, die die Heiligkeit des Lebens in meinem Willen beginnt. Meine Tochter, alle anderen Heiligkeiten sind nicht frei von Zeitverlust und persönlichen Interessen, wie z.B. eine Seele, die in allem nach dem Gehorsam lebt, viel Zeit verliert; das ständige Reden lenkt sie von Mir ab, und sie verwechselt die Tugend mit Mir.
Wenn sie keine Gelegenheit hat, alle Befehle des Gehorsams entgegenzunehmen, lebt sie in Unruhe. Eine andere Seele wieder ist Versuchungen unterworfen – o, wieviel Zeitverlust! Sie wird nie müde, alle ihre Prüfungen zu erzählen und verwechselt die Tugend des Leidens mit Mir; und sehr oft gehen diese Arten von Heiligkeit zugrunde.
Aber die Heiligkeit des Lebens in meinem Willen ist frei von persönlichen Interessen und Zeitverlust, es besteht keine Gefahr, dass die Seelen Mich mit der Tugend verwechseln, da Ich selbst das Leben in meinem Willen bin.
Dies war die Heiligkeit meiner Menschheit auf Erden, und deswegen tat Ich alles und für alle, ohne Schatten des Eigennutzes. Gerade der Eigennutz nimmt den Stempel der göttlichen Heiligkeit weg, daher kann diese Seele nie eine Sonne sein, höchstens, wie schön sie auch sei, ein Stern.
Deswegen will Ich die Heiligkeit des Lebens in meinem Willen; in diesen so traurigen Zeiten braucht die Menschheit diese Sonnen, die sie erwärmen, erleuchten und fruchtbar machen; die Selbstlosigkeit dieser irdischen Engel, die ganz für das Wohl der anderen da sind, ohne Schatten des Eigenen, wird in den Herzen der anderen den Weg auftun, meine Gnade zu empfangen.
Und außerdem gibt es wenige Kirchen, viele werden zerstört werden, oft finde Ich keine Priester, die Mich konsekrieren, ein anderes Mal lassen sie zu, dass unwürdige Seelen Mich empfangen und würdige Seelen Mich nicht empfangen; wieder andere können Mich nicht empfangen; so ist meine Liebe gleichsam behindert.
Deswegen will Ich die Heiligkeit des Lebens in meinem Willen bilden, für diese werde Ich keine Priester brauchen, die Mich konsekrieren, noch Kirchen, noch Tabernakel, noch Hostien, sondern sie werden alles zugleich sein, Priester, Kirchen, Tabernakel, Hostien.
Meine Liebe wird freier sein: jedes Mal, wenn Ich Mich konsekrieren will, werde Ich es in jedem Augenblick tun können, bei Tag und bei Nacht, an welchem Ort sie sich auch immer befinden. O, meine Liebe wird sich vollständig ergießen können!
Ach, meine Tochter, die gegenwärtige Generation verdiente es, ganz vernichtet zu werden, und wenn Ich zulasse, dass einige wenige übrigbleiben, so deshalb, um jene Sonnen der Heiligkeit des Lebens in meinem Willen zu bilden, die nach meinem Beispiel Mir für alles eine Entschädigung leisten werden, was Mir die vergangenen, gegenwärtigen und zukünftigen Generationen schulden.
Dann wird Mir die Erde wahre Glorie erweisen, und mein „Dein Wille geschehe wie im Himmel so auf Erden“ wird seine Erfüllung und Erhörung finden.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 27. November 1917)

——————

… „Meine Liebe, ich diene zu nichts, noch bin ich zu etwas nütze; wäre es nicht besser, sich meiner zu entledigen und mich ins himmlische Jerusalem zu schicken?“ Jesus erwiderte voller Güte: „Tochter, Mir dient alles, auch die kleinen Steine, der Schutt, um bauen zu können.
So ist es auch mit dir: alles, was deinen Körper bildet, ist wie Schutt, aber von der lebensspendenden (vitalen) Flüssigkeit des ewigen FIAT belebt, wird alles kostbar und von unschätzbarem Wert, sodass Ich auf diesen kostbaren Trümmern die stärksten und uneinnehmbarsten Städte errichten kann.
Du musst wissen, als der Mensch mit dem Tun des eigenen Willens sich aus dem Göttlichen zurückzog, da geschah es ihm, wie wenn ein starkes Erdbeben eine Stadt trifft: Seine starken Stöße öffnen die Schlünde der Erde, und hier verschlingt es die Häuser, dort wieder zertrümmert es sie.
Die Kraft der Erdstöße öffnet die am sichersten verschlossenen Schmuckkästen und legt Juwelen, Geld, kostbare Dinge frei, sodass Plünderer eindringen und rauben können, was sie wollen.
So bleibt von der armen Stadt nur ein Haufen Steine, Überreste, Schutt und Trümmer übrig. Wenn nun ein König diese Stadt von neuem aufbauen will, bedient er sich derselben Haufen von Steinen, Trümmern und Schutt.
Da er sie ganz neu macht, baut er sie in modernem Stil und verleiht ihr eine solche Pracht an Kunst und Schönheit, dass ihr keine anderen Städte gleichen, und deshalb macht er sie zur Hauptstadt des Reiches.
Meine Tochter, mehr als ein Erdbeben war für den Menschen der menschliche Wille, und dieses Erdbeben dauert noch an, einmal stärker, einmal weniger stark, sodass es die kostbarsten Dinge hervorbringt, die Gott auf den Grund des Menschen gelegt hat. So zerschmettert ihn dieses Erdbeben des eigenen Willens ganz und gar.
Der Schlüssel des Höchsten FIAT, der die Menschen beschützt und ganz in Sicherheit bewahrt hatte, existiert nicht mehr für sie.
Da sie also weder Türen noch Schlüssel, sondern baufällige Mauern haben, machen die Plünderer ihrer Leidenschaften Beute, und sie bleiben allen Übeln ausgesetzt und oft zersplittert in Scherben und Schutt, so dass man nur mit Mühe erkennen kann, dass es von ihrem Schöpfer errichtete Städte waren.
Da Ich jetzt von neuem das Reich meines Willens mitten unter den Menschen aufbauen möchte, will Ich Mich deiner Trümmer und deines Schutts bedienen. Indem Ich sie mit der vitalen Flüssigkeit meines schöpferischen Willens erfülle, werde Ich die Hauptstadt des Reiches des Höchsten FIAT errichten.
Auf diese Weise kannst du Mir also dienen, bist du nicht froh darüber?“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 20; 23. Januar 1927)

——————

… „Ach, meine gute Tochter, der menschliche Wille! Er führt Krieg gegen Gott und gegen sich selbst. Die Waffen, die er gegen seinen Schöpfer einsetzt, verwunden ihn selbst, und seine Seele wird vor Gott wie ein zerfetzter Leib.
Mit jedem weiteren Akt des menschlichen Willens wird der Abstand vom Schöpfer, von seiner Heiligkeit, Kraft und Macht, seiner Liebe und Unwandelbarkeit größer.
Ohne meinen Göttlichen Willen wird die Seele wie eine belagerte Stadt, welche die Feinde verhungern lassen und in allen ihren Gliedern martern; mit jenem Unterschied, dass die Henker, die ihr die Glieder ausreißen, keine Feinde, sondern der eigene Wille sind, der sich selbst zum eigenen Feind macht.
Würdest du doch meinen Schmerz kennen, wenn Ich die Seelen in Stücke zerfetzt sehe! Jeder Akt ihres eigenen Willens trennt die Seele mehr von Gott und entfernt sie weiter von der Schönheit ihrer Erschaffung.
Er lässt die Seele von ihrem Ursprung abweichen, die wahre und reine Liebe erkalten und bereitet ihr entweder eine vorzeitige Hölle, wenn der Wille in schwere Sünde fällt, oder ein Fegefeuer bei lässlicher Sünde.
Der menschliche Wille ist wie der Wundbrand für den Leib, der das Fleisch in Stücke zerfallen lässt und die menschliche Schönheit entstellt. Arm sind die Seelen ohne meinen Göttlichen Willen, da nur Er allein die einigende Eigenschaft besitzt, die alles miteinander vereint – die Gedanken, Wünsche, Affekte, die Liebe und den Willen des Menschen, und seiner Seele die schöne einheitliche Form verleiht.
Ohne meinen Willen jedoch will der Gedanke dies, der Wille jenes, das Verlangen das, die Liebe wieder anderes, sodass sie untereinander im Streit liegen, sich verwirren und spalten. Ach, ohne meinen Willen herrscht weder Friede noch Einigkeit!
Es fehlt einer, der die getrennten Teile wieder zementiert und vereinigt und die Seele gegen alle auftretenden Übel stark macht. Daher weint dein Jesus bitterlich über das Unglück dieser Menschen – mehr als über den Untergang Jerusalems, das gestürzt wurde, weil es seinen Messias nicht anerkennen wollte und Ihn tötete.
So wird auch mein Wille verkannt, während Er doch in ihrer Mitte und in ihnen ist; sie machen aus ihren Seelen kleine verwüstete Städte und nötigen Mich, meine Drohung zu wiederholen, dass für sie ‚kein Stein auf dem anderen bleiben wird‘ (Lk 19, 42-44); ohne meinen Willen sind sie nämlich wie Zitadellen ohne König, und haben somit weder einen Beschützer, noch einen Verteidiger, noch jemand, der ihnen die notwendige Nahrung reicht, um Gutes zu tun und nicht ins Böse verstrickt zu werden. Ich beweine ihr Los und bete, dass sie meinen Willen erkennen, Ihn lieben und Ihn herrschen lassen; und du bete gemeinsam mit Mir.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 31; 5. März 1933)

„Wenn ihr von Kriegen und Unruhen hört, lasst euch dadurch nicht erschrecken!“ (Lk 21, 9)

… „Die Nationen werden sich weiterhin durch Krieg und Revolution bekämpfen, untereinander und gegen meine Kirche. Sie haben ein Feuer in ihrer Mitte, das sie verzehrt und ihnen keinen Frieden gibt und keinen Frieden von ihnen ausgehen lässt.
Es ist das Feuer der Sünde und des Vorgehens ohne Gott, das ihnen keinen Frieden gibt.
Sie werden nie Frieden schließen können, wenn sie Gott nicht als Ordnung und Band der Einheit und des Friedens in ihre Mitte rufen. Ich aber lasse sie gewähren und werde sie am eigenen Leib verspüren lassen, was es bedeutet, ohne Gott zu handeln. Doch das verhindert nicht, dass das Reich meines Höchsten Fiat kommt.
Das ist alles Menschenwerk, sind Dinge von der niedrigen Welt, die mein Wille – wann Er es wünscht – zerschlägt und zerstreut und aus dem Unwetter den heitersten Himmel und die strahlendste Sonne aufgehen lässt.
Das Reich meines Göttlichen Willens hingegen ist von den Höhen des Himmels, es wurde inmitten der Göttlichen Personen gebildet und beschlossen, niemand kann es Uns antasten oder zerstreuen.
Zuerst handeln Wir unseren Willen mit einem einzigen Geschöpf ab und formen in ihm das erste Reich, dann mit wenigen, und danach werden Wir dieses Reich kraft unserer Allmacht überall hin ausbreiten.
Sei gewiss und sorge dich nicht, dass die Übel schlimmer werden. Unsere Macht, unsere erobernde Liebe, die stets siegt, unser Wille, der alles vermag und mit unbesiegbarer Geduld sogar Jahrhunderte warten kann – der aber das, was Er tun will, tun wird – wiegt schwerer als alles Böse der Menschen.
Vor seiner unbesiegbaren Macht und seinem unendlichen Wert werden alle ihre Übel wie Wassertropfen und Bedeutungslosigkeiten sein, die dem Triumph unserer Liebe und der größeren Ehre unseres vollbrachten Willens dienen.
Wenn Uns dann die große Ehre zuteilwird, dass dieses Reich in einer einzigen Seele errichtet ist, wird diese wie die Sonne sein, deren Licht alle zu Recht genießen und besitzen dürfen. Mehr als die Sonne, wird sie allen Seelen das Recht auf den Besitz eines so heiligen Reiches verleihen.
Wir werden mit unendlicher Weisheit weder Gnaden, noch Licht, Hilfen und überraschende Mittel zurückhalten, damit sie das Reich meines Willens unter ihnen zur Herrschaft bringen. Lass Mich daher handeln. Wenn Jesus es dir verheißen hat, genügt das, und es ist so, als wäre es schon geschehen.
Alles Böse und alle Geschöpfe zusammen haben weder Macht noch Recht über unseren Willen und können auch keinen einzigen Akt unseres, durch Dekrete unserer Weisheit gewollten Willens verhindern.”… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 3. Januar 1932)

„Dann sagte er zu ihnen: Ein Volk wird sich gegen das andere erheben und ein Reich gegen das andere. Es wird gewaltige Erdbeben und an vielen Orten Seuchen und Hungersnöte geben; schreckliche Dinge werden geschehen, und am Himmel wird man gewaltige Zeichen sehen“ (Lk 21,10+11)

… „Meine geliebte Tochter, Ich will dich die Ordnung meiner Vorsehung wissen lassen. Alle zweitausend Jahre habe Ich die Welt erneuert. Im ersten Abschnitt habe Ich sie durch die Sintflut erneuert; in den zweiten zweitausend Jahren erneuerte Ich sie durch mein Kommen auf die Erde, in dem Ich meine Menschheit offenbarte, aus der, wie aus so vielen Ritzen, meine Gottheit hindurchstrahlte.
Und in dieser folgenden Periode von zweitausend Jahren haben die Guten und die Heiligen selbst von den Früchten meiner Menschheit gelebt, haben sich jedoch meiner Gottheit nur gleichsam tröpfchenweise erfreut.
Nun sind wir gleichsam am Ende der dritten Periode von zweitausend Jahren, und es wird eine dritte Erneuerung geben. Dies ist der Grund für die allgemeine Verwirrung. Sie ist nichts anderes als die Vorbereitung für diese dritte Erneuerung.
Und wenn Ich bei der zweiten geoffenbart habe, was meine Menschheit tat und litt, und nur ganz wenig darüber, was meine Gottheit wirkte, so werde Ich jetzt in dieser dritten Erneuerung, nachdem die Erde gereinigt und die gegenwärtige Generation zum großen Teil vernichtet wird, mit den Geschöpfen noch viel großzügiger sein und die Erneuerung dadurch vollenden, dass Ich offenbaren werde, was meine Gottheit in meiner Menschheit getan hat, wie mein Göttlicher Wille in Verbindung mit meinem menschlichen Willen gewirkt hat, wie alles in Mir vereint blieb, wie Ich alles tat und wiederherstellte, und wie auch die Gedanken jeder Seele von Mir wiederhergestellt und mit meinem Göttlichen Willen besiegelt wurden.
Meine Liebe möchte sich ergießen und das Übermaß zu erkennen geben, das meine Gottheit in meiner Menschheit zum Wohl der Geschöpfe gewirkt hat; dieses Übermaß übertrifft bei weitem jenes, das meine Menschheit im Äußeren gewirkt hat.
Dies ist also der Grund, warum Ich oft zu dir vom Leben in meinem Willen spreche, das Ich bis jetzt noch keinem geoffenbart habe; sie haben höchstens den Schatten meines Willens erkannt, die Gnade und Süßigkeit, die das Vollbringen meines Willens in sich schließt.
Aber in Ihn einzudringen, seine Unermesslichkeit zu umfangen, sich mit Mir zu vervielfältigen und überall einzudringen – sogar noch während man auf Erden weilt – in den Himmel und in die Herzen, die menschliche Wirkungsweise abzulegen und auf göttliche Art zu wirken, dies ist noch nicht bekannt; deshalb wird es nicht wenigen sonderbar erscheinen.
Und wer seinen Geist nicht für das Licht der Wahrheit öffnet, wird nichts davon verstehen. Aber nach und nach werde Ich Mich durchsetzen, indem Ich bald die eine Wahrheit, bald die andere über dieses Leben in meinem Willen offenbare, sodass sie schließlich verstehen werden.
Nun, der erste Verbindungsring, der das wahre Leben in meinem Willen zusammenfügte, war meine Menschheit. Meine mit der Gottheit vereinte Menschheit schwamm im ewigen Willen und spürte alle Akte der Menschen auf, um sie sich anzueignen und dem Vater seitens der Geschöpfe eine göttliche Ehre zu erweisen und allen Akten der Geschöpfe den Wert, die Liebe und den Kuss des ewigen Willens zu verleihen.
In dieser Sphäre des ewigen Willens sah Ich alle geschöpflichen Akte, die möglich waren und nicht getan wurden, auch die guten Akte, die schlecht verrichtet wurden, und Ich tat die, die nicht getan wurden und stellte jene wieder her, die schlecht getan waren.
Diese nicht verrichteten Akte nun und jene, die nur von Mir getan wurden, sind alle in meinem Willen verspart. Ich warte auf die Geschöpfe, dass sie kommen, um in meinem Willen zu leben und in meinem Willen das wiederholen, was Ich tat.
Deswegen habe Ich dich als zweiten Ring der Verbindung mit meiner Menschheit auserwählt, welcher – indem du in meinem Willen lebst und meine eigenen Akte wiederholst – mit dem meinen zu einem einzigen wird; ansonsten würde meiner Liebe von jener Seite die Möglichkeit, sich zu ergießen, fehlen, sowie die Verherrlichung seitens der Geschöpfe für das, was meine Menschheit in meiner Gottheit gewirkt hat, und es würde die vollkommene Bestimmung der Schöpfung nicht erreicht, die in meinem Willen eingeschlossen und vervollkommnet werden muss.
Es wäre so, als hätte Ich all mein Blut vergossen, soviel gelitten, und niemand hätte es gewusst: wer hätte Mich geliebt, welches Herz wäre darüber erschüttert worden? Keines, und folglich hätte Ich in niemandem die Früchte meines Leidens geerntet und die Glorie der Erlösung erhalten.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 29. Januar 1919)





Poniedziałek XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,1-4)

1 Gdy podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. 2 Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, 3 i rzekł: «Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. 4 Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie».Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie». (Łk 21,4) ... Pamiętam, że pewnego dnia, kiedy źle się czułam, Jezus powiedział: "Moja córko, co by się stało, gdyby muzyka na świecie ustała?". Odpowiedziałam: "Panie, jaka muzyka mogłaby się zatrzymać?". Dodał: "Moja ukochana, twoja muzyka; bo kiedy dusza cierpi dla Mnie, modli się, czyni zadośćuczynienie, chwali Mnie, dziękuje Mi nieustannie, jest to nieustanna muzyka dla Mojego ucha, która odwraca Moją uwagę od postrzegania niegodziwości ziemi, a tym samym powstrzymuje również stosowne plagi. Nie tylko to, ale jest to muzyka dla ludzkich umysłów i powstrzymuje ich od czynienia jeszcze gorszych rzeczy. Gdybym zabrał cię z ziemi, czy muzyka by nie ustała? To nic dla Mnie nie znaczy, ponieważ byłoby to nic innego jak przeniesienie jej z ziemi do nieba, a zamiast na ziemi, miałbym ją w niebie.  Ale jak świat może nadal trwać?".                                                                                            Wtedy pomyślałam sobie: "To są zwykłe wymówki, by nie zabierać mnie ze sobą. Na świecie jest tak wiele dobrych dusz, które robią tak wiele dla Boga, a wśród nich ja mogę zajmować ostatnie miejsce.

A jednak On mówi, że jeśli mnie zabierze, muzyka się zatrzyma? Jest tak wielu, którzy tworzą lepszą [muzykę] dla Niego!".

Kiedy o tym myślałam, On pojawił się jak błyskawica i dodał: "Moja córko, to, co mówisz, jest prawdą. Jest wiele dobrych dusz, które wiele dla Mnie robią; ale jak trudno jest znaleźć taką, która oddaje Mi wszystko, abym i Ja mógł oddać się całkowicie!

Niektórzy zatrzymują trochę miłości własnej lub poczucia własnej wartości, inni uczucia, nawet dla świętych ludzi, inni trochę próżności, niektórzy zatrzymują trochę przywiązania do ziemi, inni do interesów.

Jednym słowem, jedni mają to, inni tamto. Wszyscy zachowują coś własnego, co sprawia, że wszystko w nich nie jest boskie.

Dlatego, ponieważ to, co od nich pochodzi, nie jest konsekwentnie boskie, ich muzyka nie będzie w stanie wywołać tych efektów w Moim uchu i w umysłach ludzi.

Dlatego też ich liczne dzieła nie wywołają tych efektów, ani nie będą w stanie zadowolić Mnie tak bardzo, jak to, co robi ktoś, kto nie zatrzymuje niczego dla siebie i całkowicie Mi się oddaje".

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 6; 7 lutego 1904 r.)

…………………..

Córko moja, odwagi, nie lękaj się. Twoja Mama jest cała dla ciebie. Dzisiaj czekałam na ciebie, żeby mój heroizm i triumf w ofierze mogły dodać ci siły i odwagi, a wtedy będę mogła zobaczyć, jak moja córka zwycięża w cierpieniu, oraz ujrzeć jej heroizm w znoszeniu go z miłością i dla wypełniania Woli Bożej.

Córko moja, posłuchaj Mnie. Skończyłam zaledwie trzy lata, gdy moi rodzice powiadomili Mnie, że chcieli poświęcić Mnie Panu w świątyni. Moje Serce napełniło się radością, gdy się dowiedziałam, że pragnęli Mnie poświęcić, abym mogła spędzić swoje lata w domu Boga. Ale ponad radością był ból, rozłąka z najdroższymi osobami, które człowiek posiada na ziemi – z moimi drogimi rodzicami. Byłam maleńka i potrzebowałam ich rodzicielskiej opieki. Pozbawiałam się obecności dwóch wielkich świętych. Gdy się zbliżał dzień ich rozłąki ze Mną, z tą, która przepełniała ich życie radością i szczęściem, widziałam, że odczuwali taką gorycz, że niemal umierali. Ale gdy cierpieli, gotowi byli dokonać heroicznego czynu odprowadzenia Mnie do Pana. Moi rodzice miłowali Mnie według porządku Bożego i traktowali Mnie jako wspaniały dar przekazany im od Pana, i to dało im siłę do poniesienia bolesnej ofiary.

Dlatego, moja córko, jeśli chcesz posiadać niezwyciężoną siłę do zniesienia najcięższych boleści, spraw, aby wszystko w twoim życiu było według porządku Bożego, i traktuj wszystko jako cenny dar otrzymany od Pana.

Musisz wiedzieć, że z odwagą przygotowywałam się do mojej podróży do świątyni, ponieważ gdy oddałam Istocie Bożej moją wolę, a Najwyższy FIAT przejął na własność całą moją osobę, nabyłam wszystkie cnoty w swojej naturze. Panowałam nad samą sobą, a wszystkie cnoty były we Mnie jak wiele szlachetnych księżniczek i w zależności od okoliczności mojego życia same się pojawiały, aby bez żadnego oporu pełnić swój urząd. Na próżno by Mnie nazywano Królową, gdybym nie miała cnoty bycia Królową wobec samej siebie! Posiadałam więc doskonałą miłość, niezłomną cierpliwość, czarującą słodycz, głęboką pokorę i cały bagaż innych cnót. Wola Boża uczyniła maleńką ziemię mojego człowieczeństwa szczęśliwą, zawsze usłaną kwiatami i bez cierni złych nawyków.

Spójrz zatem, moja córko, co to znaczy żyć Wolą Bożą. Jej światło, Jej świętość i moc przemieniają wszystkie cnoty w naturę. Nie, Ona nie zniża się, aby panować w duszy o buntowniczej naturze. Ona jest święta i tam, gdzie ma panować, potrzebuje natury uporządkowanej i świętej. Tak więc ofiarą pójścia do świątyni dokonywałam podbojów. I nad tą ofiarą kształtował się we Mnie triumf Woli Bożej. Triumf ten przynosił Mi nowe morza łask, świętości i światła, tak iż czułam się szczęśliwa w swoich boleściach i mogłam odnosić kolejne triumfy.

Córko moja, połóż rękę na swoim sercu i powiedz swojej Mamie, czy czujesz, jak twoja natura przemienia się w cnoty. Czy czujesz ciernie niecierpliwości, chwasty niepokoju i złe nastroje uczuć, które nie są święte?

Posłuchaj, pozwól działać Twojej Mamie. Złóż swoją wolę w moje ręce z postanowieniem, aby nie pragnąć jej już nigdy więcej, a Ja sprawię, że staniesz się własnością Woli Bożej, która wszystko z ciebie usunie, a to czego nie dokonałaś przez tak wiele lat, dokonasz w ciągu jednego dnia. I będzie to początek prawdziwego życia, szczęścia i prawdziwej świętości.

(z "Maryja Dziewica w Królestwie Woli Bożej" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: 13 dzień)



Montag der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,1-4)                                                                                         „Denn sie alle haben nur etwas von ihrem Überfluss geopfert; diese Frau aber, die kaum das Nötigste zum Leben hat, sie hat ihren ganzen Lebensunterhalt hergegeben“ (Lk 21, 4)

… Ich erinnere mich, dass Jesus eines Tages, als es mir schlecht ging, sagte: „Meine Tochter, was würde geschehen, wenn die Musik in der Welt aufhörte?“ Ich sagte: „Herr, welche Musik könnte aufhören?“
Er fügte hinzu: „Meine Geliebte, deine Musik; denn wenn die Seele für Mich leidet, betet, Wiedergutmachung leistet, Mich preist, Mir ständig dankt, ist dies eine ständige Musik für mein Ohr, die Mich davon ablenkt, die Bosheit der Erde wahrzunehmen, und somit auch die angemessenen Geißeln zurückhält. Nicht nur das, sondern es ist auch Musik im Geist der Menschen und hält sie davon ab, noch Schlechteres zu tun.
Wenn Ich dich von der Erde wegnähme, würde die Musik dann nicht aufhören? Für Mich bedeutet dies nichts, denn es wäre nichts anderes, als sie von der Erde in den Himmel zu versetzen, und anstatt auf der Erde, hätte Ich sie im Himmel. Doch wie soll die Welt fortbestehen?“
Da dachte ich mir: „Das sind die üblichen Vorwände, um mich nicht mitzunehmen. Es gibt so viele gute Seelen in der Welt, die so viel für Gott tun, und unter all diesen Seelen nehme ich vielleicht bloß den letzten Platz ein.
Und doch sagt Er, dass die Musik aufhören würde, wenn Er mich abholt? Es gibt so viele, die bessere [Musik] für Ihn machen!“
Während ich darüber nachdachte, kam Er wie ein Blitz und fügte hinzu: „Meine Tochter, was du sagst, ist wahr. Es gibt viele gute Seelen, die viel für Mich tun; doch wie schwierig ist es, eine zu finden, die Mir alles gibt, damit auch Ich Mich ganz schenken kann!
Einige halten ein wenig Selbstliebe oder Selbstschätzung zurück, andere eine Zuneigung, sei es auch für heilige Menschen, andere eine kleine Eitelkeit, manche behalten eine kleine Anhänglichkeit an die Erde zurück, andere ein Interesse.
Mit einem Wort, die einen haben diese Kleinigkeit, andere jene. Alle behalten etwas Eigenes für sich und das verhindert, dass alles in ihnen göttlich sein kann.
Da also das, was von ihnen kommt, nicht durchwegs göttlich ist, wird ihre Musik in meinem Ohr und im Geist der Menschen nicht diese Wirkungen hervorbringen können.
Deshalb werden ihre vielen Werke nicht diese Wirkungen hervorbringen, noch Mir so gefallen können wie das Wenige, das jemand tut, der nichts für sich zurückhält und sich ganz Mir hingibt.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 7. Februar 1904)

—————-

Diesen Morgen sagte der gebenedeite Jesus bei seinem Kommen zu mir: „Meine Tochter, wenn die Seele in ihren Handlungen alles für Gott tut und um Gott allein zu gefallen, tritt die Gnade von allen Seiten in die Seele ein, so wie das Sonnenlicht von allen Seiten ins Haus dringt, wenn die Balkone, Türen und Fenster offen sind und man sich der Fülle des Lichtes erfreut.
Auf dieselbe Weise erfreut sich die Seele der Fülle des Göttlichen Lichtes, und wenn sie [mit der Gnade] mitwirkt, nimmt das Licht immer mehr zu, bis die Seele ganz Licht wird; wenn sie jedoch gegenteilig handelt, dringt das Licht [nur] durch die Ritzen ein, und in der Seele ist alles Finsternis.
Meine Tochter, wer Mir alles gibt, dem gebe Ich alles. Und da die Seele nicht imstande ist, mein ganzes Wesen zugleich aufzunehmen, nimmt die Gnade so viele Bilder um die Seele an, wie es Vollkommenheiten und Tugenden von Mir gibt.
So nimmt sie das Bild der Schönheit an und teilt der Seele das Licht der Schönheit mit; sie nimmt das Bild der Weisheit an und teilt ihr das Licht der Weisheit mit, das Bild der Güte und teilt ihr die Güte mit, das Bild der Heiligkeit, der Gerechtigkeit, der Stärke, der Macht, der Reinheit, und teilt ihr das Licht der Heiligkeit, der Gerechtigkeit, Stärke, Macht und Reinheit mit, und so ist es mit allem Übrigen.
Die Seele wird also nicht nur mit einer Sonne, sondern mit so vielen Sonnen ausgestattet, wie es Vollkommenheiten von Mir gibt. Diese Bilder sind um jede Seele gegenwärtig, aber nur für jene, die offen sind und ihnen entsprechen, sind sie aktiv und wirkend.
Für die anderen Seelen sind sie wie passiv und können ihre Aktivität nur wenig oder gar nicht einsetzen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 20. August 1905)

—————-

Ich machte meine Runden im Göttlichen Fiat, damit ich, soweit es mir möglich ist, seinen göttlichen Akten nachfolge, d.h. dem Fiat der Schöpfung und allen heiligen Akten der Seelen, einschließlich der Akte meiner Himmlischen Mutter und auch der meines geliebten Jesus.
Doch das Großartige daran war, dass sie, als ich sie aufspürte, zu den meinigen wurden. Der Göttliche Wille schenkte sie mir, und ich opferte sie meinem Schöpfer auf, als hätte ich ein Recht auf alles, als schönste Huldigung, intensivste Liebe und tiefste Anbetung für Den, Der mich erschaffen hat. Ich fühlte mich mit der Sonne bekleidet, vom Himmel mit allen Sternen umhüllt, vom Wind, von allem.
Alles war mein, denn alles war vom Göttlichen Willen. Ich war ganz erstaunt, und mein guter Jesus wiederholte seinen kurzen Besuch und sprach zu mir: „Meine gesegnete Tochter, warum wunderst du dich?
Du sollst wissen, dass alles, was heilig und gut ist, zu meinem Fiat gehört, das der Seele, die zusammen mit Ihm lebt, alles geben möchte. Es vollzieht sich ein Austausch auf beiden Seiten, das Geschöpf will nichts für sich selbst zurückbehalten, sondern Ihm alles schenken.
Und mein Wille möchte ihm alles geben, sogar Sich selbst, umso mehr, als die Schöpfung, die Erlösung, die Himmelskönigin, alle guten und heiligen Akte, nichts anderes sind als Gottes Hauch.
Er hauchte und sprach ‚Fiat’ und erschuf die ganze Schöpfung, Er hauchte und rief die Heiligste Jungfrau ins Dasein, Er hauchte und ließ das Ewige Wort auf die Erde herabsteigen, Er haucht und bringt die guten Werke aller Geschöpfe zum Leben.
Wer nun in meinem Willen lebt, tut nichts anderes, als Gottes Werke aufzuspüren, um seinen göttlichen Atem zu finden, um die Werke zu Gott zurückzubringen, als Früchte und Macht des Atems seines Schöpfers.
O, wie fühlt Er sich verherrlicht und geliebt, weil Er in den Werken, die Ihm das Geschöpf aufopfert, seinen Atem, sein eigenes Leben findet!
Wie oft das Geschöpf in seinen Werken kreist, so oft fühlt Er, wie Ihm sein Leben, seine Herrlichkeit und seine Liebe zurückgegeben werden. O, wie wartet Er auf diese Geschenke, da Er sieht, wie Ihm seine Gaben zurückerstattet werden.
Er fühlt sich in seinen Werken wiedergeliebt, wie Er Selbst geliebt hat und empfindet, wie seine Liebe und Macht anerkannt wird. Gottes Wohlgefallen darüber ist so groß, dass Er Ströme von Liebe und Gnaden über den ausgießt, der seine Werke und seine Liebe erkannt hat.
Wenn daher, meine Tochter, die Seele mit meinem Willen zusammenlebt, macht Er mit einer Liebe ohnegleichen alles, was Er besitzt, der Seele zum Geschenk. Er macht sie zur Herrin über alles, denn man hat nur über sein Eigentum das Recht, es anderen geben zu können.
Indem ihr daher mein Wille alles zum Geschenk macht, bereitet Er ihr ein weites [Betätigungs-]Feld, damit sie ihrem Schöpfer [etwas] geben kann und dafür seine doppelte Vergeltung empfange. Doch dieses Geschenk wird ihr erst dann gegeben, wenn sie unsere Werke anerkennt, schätzt und liebt.
Die Liebe gibt ihr das Recht, sich das anzueignen, was meinem Ewigen Willen gehört. Könnte mein Wille der Seele nicht alles zum Geschenk machen, was Ihm gehört, so würde Er sich in der Liebe behindert und in seinen Werken gespalten fühlen, da Er nicht sagen könnte: ‚Was Mein ist, ist dein, was Ich tue, tust [auch] du.’
Mein Wille würde das nicht ertragen und würde sprechen: ‚Zusammen zu leben, das gleiche Leben zu führen und der Seele nicht alles geben zu können, das ist für meine Liebe unmöglich; es wäre so, als könnte Ich Mich ihr nicht anvertrauen.‘ Nein, nein, Ich möchte dem, der in meinem Willen lebt, alles geben.
Wisse, dass die Liebe meines Fiat zu dem, der in Ihm lebt, so groß ist: wenn die Seele nicht willentlich, sondern aus Schwäche und Unvermögen nicht allen Akten meines Willens nachfolgt, oder auch aufgrund einer Notlage durch Leiden oder wegen anderer Gründe ihr Leben nicht in Ihm fließt, dann ist die Liebe [meines Fiat] so groß, dass mein Wille das tut, was die Seele tun sollte.
Er kommt für all ihre Mängel auf, ruft ihre Bereitschaft zurück, ihre Ordnung, ihre Liebe, damit die Seele sich aufrüttelt und ihr gemeinsames Leben wiederaufnimmt.
Und zwar [tut Er dies] deswegen, damit das menschliche Leben weder geteilt noch getrennt sei von dem Seinigen. Täte Er dies nicht, so würde ein Raum entstehen, der an Göttlichem leer ist, den seine Liebe aber nicht erträgt.
Daher gleicht Er das aus, was dem Geschöpf fehlt, weil Er wünscht, dass sein göttliches Leben im Geschöpf nie fehle, sondern ständig andauere. Kann es eine größere Liebe geben als jene, die der Seele sogar zusichert: ‚Mut, fürchte dich nicht, sondern komm mit ganzem Vertrauen, um mit Mir zu leben und vertraue dich Mir an.
Wenn du es einmal daran fehlen lässt, stets in meinem Fiat zu wirken, werde ich Mitleid mit dir haben und den aktiven Teil übernehmen, den du nicht tun kannst und dir in allem Ersatz leisten’?
Das Reich meines Willens ist ein Reich der Liebe, des Vertrauens und der gegenseitigen Übereinstimmung.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 34; 18. März 1937)

———––—-

… „Meine kleine Tochter meines Willens, du weißt nicht, wie weit meine Liebe zu einer Seele geht, die in Ihm lebt, wie viele Erfindungen Er Mich machen und für sie arrangieren lässt. Ich bereite ihr sogar neue Überraschungen, um Mich stets mit ihr zu beschäftigten.
Damit sie immer von Mir überrascht und von Mir angezogen ist, lasse Ich ihr keine Zeit. Bald offenbare Ich ihre eine Wahrheit, bald beschenke Ich sie oder zeige ihr unsere hinreißende Schönheit und unsere Liebe, die seufzt, brennt und schmachtet, weil sie geliebt werden will.
Mit einem Wort, Ich lasse ihr einfach keine Zeit, und wünsche darüber hinaus, dass auch sie Mir keine Zeit lässt, Ich will ihr stets etwas geben.
Nun höre, was Ich tue: Um immer zu geben und zu empfangen, lade Ich die Seele zum Leben in meinem Willen ein und beschenke sie mit seiner Heiligkeit, seinem Licht, seinem Leben, seiner Liebe und seinen unendlichen Freuden, so viel sie davon nur fassen kann.
Nachdem sie einige Zeit darin gelebt hat und Ich sie für treu befunden habe, sage Ich zu ihr: „Übergib Mir das, was Ich dir gegeben habe.“ Als Beweis ihrer Liebe übergibt sie Mir, ohne einen Augenblick zu zögern, bereitwillig alles, sogar ihren Atem, ihren Herzschlag, ihre Bewegung, alles.
Alles gibt sie Mir und behält nichts für sich zurück, vielmehr ist sie glücklich, alles ihrem Jesus zu schenken. Ich nehme alles und schaue immer wieder an, was sie Mir gegeben hat, um Mich voller Glück an ihren Gaben zu erfreuen, die Ich in meinem Herzen verwahre, um sie als Besitz meiner Tochter zu genießen.
Doch glaubst du, dass Ich damit zufrieden bin? Von Seiten des Geschöpfs bin Ich befriedigt, doch meinerseits – niemals. Meine Liebe lässt Mir keine Ruhe, sie schwillt an, fließt über und lässt Mich das größte Übermaß erreichen.
Weißt du, was Ich tue? Ich übergebe mein ganzes Wesen meinem geliebten Geschöpf und verdopple alles für die Seele, was sie Mir gegeben hat.
Ich schenke ihr in doppeltem Maß Liebe, Licht und Heiligkeit, gebe ihr meinen Atem, meine Bewegung, mein eigenes Leben, sodass Ich in ihrem Atem atme, Mich in ihrer Bewegung bewege, in ihrer Liebe liebe, kurz, es gibt nichts, das Ich nicht in ihr tue. I
ch will einfach nichts ohne sie tun, sonst käme es Mir vor, als würde Ich sie nicht in all meinen Dingen lieben, und das würde meine Liebe nicht ertragen.
Wer Mir alles gegeben hat, dem muss Ich alles geben. Scheint es dir unbedeutend, dass dein Jesus dir sein Leben übergibt, damit du aus Mir leben kannst?
Und dass Ich dich um dein Leben bitte (dass Ich Mir dein Leben übergeben lasse), damit Ich in dir lebe und gleichsam Vorwände finde, um stets zu geben und stets zu empfangen, und so einen Anlass habe, dir die lange Geschichte meines Willens und die endlose Geschichte meiner Liebe zu erzählen?
Und das [tue Ich] nicht etwa, um dir einfach Neuigkeiten mitzuteilen, damit du siehst, wie gut, heilig und mächtig Ich bin, sondern um dich mit meiner Liebe, meinem Willen, meiner Heiligkeit, Güte und Schönheit auszustatten.
Ist das etwa nicht eine maßlose Liebe, die unglaublich ist?…“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 36; 16. Juni 1938)

—————-

„Mut, meine Tochter, fürchte dich nicht; deine Mama ist ganz für dich da; heute erwartete ich dich, mein Heroismus und mein Triumph im Opfer mögen dir Kraft und Mut einflößen, damit ich meine Tochter in ihren Leiden triumphieren und sie mit Heldenmut und Liebe ertragen sehe, um den Willen Gottes zu erfüllen.
Höre mir zu, meine Tochter, ich war kaum drei Jahre alt, als mir meine Eltern sagten, dass sie mich im Tempel dem Herrn weihen wollten.
Mein Herz war erfreut zu wissen, dass ich geweiht wurde und dass ich viele Jahre im Hause des Herrn verbringen sollte; aber verbunden mit meiner Freude fühlte ich einen Schmerz, eine Entbehrung des Teuersten, was man auf Erden haben kann, und zwar meiner lieben Eltern.
Ich war noch so klein, hatte die elterliche zärtliche Fürsorge nötig, und beraubte mich der Gegenwart zweier großer Heiliger. Ich sah den Tag herannahen, an dem sie sich von mir, die ich ihr Leben mit Freuden und Glück voll ausfüllte, trennen sollten.
Sie fühlten sich zu Tode betrübt; aber in ihrem Leid waren sie dennoch bereit, den heroischen Akt zu vollbringen, mich zum Herrn zu führen.
Meine Eltern lieben mich in der Ordnung Gottes und betrachteten mich als großes Geschenk, das ihnen vom Herrn verliehen worden war; das gab ihnen die Kraft, das schmerzhafte Opfer zu bringen.
Meine Tochter, wenn auch du eine unbezwingbare Kraft haben willst, um die härtesten Leiden zu erdulden, sieh zu, dass alle deine Angelegenheiten in der Ordnung Gottes seien, und schätze sie als kostbare Gaben vom Herrn, die dir von der väterlichen Hand Gottes gesandt werden.
Wisse, dass ich mich mit Mut auf meinen Gang zum Tempel vorbereitete, denn als ich meinen Willen dem Allerhöchsten übergab, und das Höchste FIAT Besitz von meinem ganzen Sein ergriff, erlangte ich von Natur aus alle Tugenden; ich war Herrin über mich selbst; alle Tugenden waren in mir wie viele edle Prinzessinnen, und je nach den Umständen meines Lebens boten sie ohne jeglichen Widerstand ihre Dienste an.
Vergebens hätten sie mich Königin genannt, wenn ich nicht die Tugend gehabt hätte, Königin über mich selbst zu sein. Ich besaß in meiner Herrschaft die vollkommene Barmherzigkeit, die unbesiegte Geduld, die bezaubernde Milde, die tiefe Demut und die vollständige Ausrüstung der anderen Tugenden.
Der Göttliche Wille beglückte die kleine Erde meiner Menschheit, die immer in Blüte stand, ohne Dornen der Laster. Siehst du also, meine Tochter, was es bedeutet, im Göttlichen Willen zu leben?
Sein Licht, seine Heiligkeit und Macht verwandeln in der menschlichen Natur alle Tugenden; er erniedrigt sich nicht, in einer Seele mit aufrührerischer Natur zu herrschen. Er ist Heiligkeit und will, um zu regieren, eine geordnete und heilige Natur.
Das Opfer meines Tempelgangs war für mich eine Eroberung, über diesem Opfer bildete sich in mir der Triumph eines Göttlichen Willens; und dieser Triumph erzeugte in mir neue Meere von Gnade, Heiligkeit und Licht, die mich in meinen Leiden glücklich machten, um neue Triumphe zu erlangen.
Meine Tochter, lege deine Hand auf dein Herz und sag deiner Mama, ob du deine Natur in Tugenden umgewandelt spürst oder ob du die Dornen der Ungeduld, das Unkraut der Gemütserregungen, die schlechten Launen der unheiligen Gefühle wahrnimmst?
Höre, lass deine Mutter machen, lege deinen Willen in meine Hände, entschlossen, ihn nicht mehr zu wollen, und ich werde dich vom Göttlichen Willen besitzen lassen, der alles aus dir verbannen wird; das, was du in vielen Jahren nicht gemacht hast, wirst du an einem Tag machen, der der Beginn des wahren Lebens, des Glücks und der Heiligkeit sein wird.“ (aus „Die Jungfrau Maria im Reich des Göttlichen Willens“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta: 13. Tag)



NIEDZIELA JEZUSA CHRYSTUSA, KRÓLA WSZECHŚWIATA

Uroczystość – A (Mt 25 ,31-46)


31 Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. 32 I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. 33 Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. 34 Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! 35 Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;

36 byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;byłem chory, a odwiedziliście Mnie;

byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie".

37 Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? 38 Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? 39 Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" 40 A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".

41 Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!42 Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;43 byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;

byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie."

44 Wówczas zapytają i ci: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?" 45 Wtedy odpowie im: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili". 46 I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».


Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. (Mt 25 ,31)


Potem pomyślałam o dzisiejszym święcie Chrystusa Króla, a mój słodki Jezus poruszył się we mnie i powiedział do mnie: "Kościół nie robi nic innego, jak tylko przewiduje ( intuicyjnie) to, co wie o Mojej Bożej Woli i o tym, jak ma się objawić Jej Królestwo.

Dlatego to święto jest preludium do Królestwa Mojego Bożego FIAT. Tak więc Kościół nie robi nic innego, jak tylko honoruje Moje Człowieczeństwo tymi tytułami, które słusznie mu się należą.

Wówczas, gdy odda Mi wszystkie należne Mi honory, pójdzie o krok dalej i uczci oraz ustanowi Święto Królestwa Mojej Bożej Woli, co było ożywieniem(tchnieniem) Mojego Człowieczeństwa.

Kościół idzie naprzód krok po kroku: raz ustanowił święto Mojego Serca, potem uroczyście zawierzył stulecie Chrystusowi Zbawicielowi, a teraz z jeszcze większą powagą ustanawia święto Chrystusa Króla.

Chrystus Król oznacza, że będzie miał swoje królestwo i narody godne takiego króla.

Ale kto kiedykolwiek będzie w stanie stworzyć dla Mnie to Królestwo, jeśli nie Moja Wola? Tylko wtedy będę mógł powiedzieć: "Mam swój lud, który przygotował Mi Mój FIAT".

Och, gdyby przywódcy Kościoła wiedzieli, co tobie objawiłem o Mojej Bożej Woli i co zamierzam uczynić, o Jej wielkich cudach, Moich tęsknotach, bolesnych uderzeniach serca i niespokojnych westchnieniach, gdy tęsknię za panowaniem Mojej Woli, aby uszczęśliwić wszystkich i przywrócić(odnowić) ludzką rodzinę!

Wtedy, w tę uroczystość Chrystusa Króla, nie usłyszeliby nic innego, jak tylko tajemnicze Echo Mojego Serca rozbrzmiewające w nich i przynaglające ich, nie uświadamiając sobie tego, do ustanowienia tej uroczystości Chrystusa Króla dla Mnie.

Staliby się czujni i pomyśleli: "Chrystus jest Królem - a gdzie jest Jego prawdziwy lud?".

Wtedy mówiliby: "Wkrótce ujawnijmy Jego Bożą Wolę i doprowadźmy Ją do panowania, abyśmy mogli przygotować lud dla Chrystusa, którego nazwaliśmy Królem, w przeciwnym razie uhonorowalibyśmy Go tylko słowami, ale nie czynami".

(z "Ksiąg Nieba";- Tom 25; 28 października 1928 r.)


"Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! (Mt 25 ,34)


"Moja córko, Królestwo Mojej Woli jest już całkowicie gotowe w Moim Człowieczeństwie, a Ja jestem gotów je wydobyć, aby dać je ludziom.

Można powiedzieć, że położyłem fundamenty i zbudowałem budowle. Jest tam niezliczona ilość pomieszczeń, a wszystkie są ozdobione i oświetlone - nie małymi lampkami, ale tyloma słońcami, ile przekazałem Prawd o Moim Boskim FIAT.

Brakuje teraz tylko tych, którzy w nich zamieszkają. Będzie tam miejsca i pokoji dla wszystkich, ponieważ jest on bardziej przestronny niż cały świat. Wraz z Królestwem Mojej Woli, wszystko w Stworzeniu zostanie odnowione i rzeczy powrócą do swojego pierwotnego stanu.

Dlatego konieczne są liczne chłosty, które też nastąpią, aby Boża Sprawiedliwość ze wszystkimi Moimi Atrybutami mogła dojść do równowagi i równoważąc, pozostawić Królestwo Mojej Woli w Jej Pokoju i błogości.

Nie dziw się zatem, jeśli tak wielkie Dobro, które Ja przygotowuję i pragnę nim obdarować, poprzedzone jest wieloma biczami. To Moja Sprawiedliwość domaga się swoich praw, aby w ten sposób zrównoważona, mogła zawrzeć pokój ze stworzeniami, nie niepokojąc ich już.

Tym bardziej, że dzieci Królestwa Mojego Boskiego FIAT nie będą już Jej obrażać; Moja Boska Sprawiedliwość zostanie dla nich całkowicie przekształcona w miłość i miłosierdzie." (z "Księgi Nieba"; - tom 24; 30 sierpnia 1928).


“Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść”. (Mt 25 ,35)


Wtapiałam się całkowicie w mojego słodkiego Jezusa i czyniłam wszystko, co mogłam, aby wkroczyć w Wolę Bożą i znaleźć wszystkie czyny mojej wiecznej miłości, mojego zadośćuczynienia i nieustannego wołania o dusze, wraz z którymi mój zawsze ukochany Jezus oczekiwał mnie już od wieczności. Pragnęłam związać moją małą doczesną miłość z miłością, z jaką Jezus odwiecznie mnie oczekiwał, gdyż chciałam dać Mu nieskończoną miłość i nieskończone zadośćuczynienie oraz zastąpić wszystko, tak jak nauczył mnie Jezus. Kiedy to czyniłam, mój słodki Jezus przyszedł w pośpiechu i powiedział do mnie: Córko moja, jestem bardzo spragniony. Wydawało mi się, że wyjął z moich ust wiele małych białych kulek i je zjadł. Potem, jakby chciał całkowicie zaspokoić swój głód, wszedł do mojego serca i obiema rękami wyciągnął wiele dużych i małych okruchów i w pośpiechu je zjadł. Potem, gdy był już jakby nasycony, oparł się o moje łóżko i powiedział do mnie: Córko moja, kiedy dusza zamyka w sobie moją Wolę i Mnie miłuje, w mojej Woli zamyka Mnie. Kiedy Mnie miłuje, tworzy wokół Mnie przypadłości, aby Mnie w nich uwięzić, i tworzy dla Mnie hostię. Tak samo gdy cierpi, gdy wynagradza itp. i jednocześnie zamyka w sobie moją Wolę, tworzy dla Mnie wiele hostii, aby udzielić Mi Komunii i nasycić Mnie w boski sposób, który jest Mnie godny. Gdy tylko widzę, jak te hostie są utworzone w duszy, biorę je, aby się nimi nasycić i zaspokoić moje nienasycone pragnienie dusz, pragnienie tego, aby stworzenie miłością odwzajemniło Mi moją Miłość. Możesz więc powiedzieć do Mnie: „Ty udzieliłeś mi Komunii i ja też udzieliłam Ci Komunii”. A ja: Jezu, moje hostie są Twoimi własnymi. Twoje hostie są też Twoimi. Tak więc ja zawsze jestem poniżej Ciebie. A Jezus: Nie potrafię ani nie chcę się rozliczać z tym, kto naprawdę Mnie miłuje. Poza tym w moich hostiach jest Jezus, którego daję tobie, a w twoich jest Jezus, którego ty dajesz Mnie. Czy chcesz to zobaczyć? A ja: Tak. Włożył więc rękę do mojego serca i wyciągnął z niego małą białą kulkę. Kiedy ją przełamał, wyszedł z niej drugi Jezus. On zaś: Czy widziałaś? Jakże się cieszę, kiedy stworzenie może udzielić Mi Komunii. Uczyń więc dla Mnie wiele hostii, a przyjdę, aby się w Tobie pożywić. Odnowisz moją radość, chwałę i miłość, kiedy przyjąłem siebie samego podczas ustanowienia Przenajświętszego Sakramentu.

(Tom 12, 6 lutego 1919)


“Byłem chory, a odwiedziliście Mnie”. (Mt 25 ,35)


... Potem poleciłam Mu chorą osobę, a Jezus pokazał rany, które ta chora osoba Mu zadała. Próbowałam Go prosić, Go ukoić i zadośćuczynić Mu, i wydawało się, że te rany się zagoiły.

A Jezus rzekł do mnie z dobrocią: "Córko moja, dziś wyświadczyłaś Mi usługę najzręczniejszego lekarza, ponieważ nie tylko próbowałaś leczyć i bandażować rany, które zadał Mi ten chory człowiek, ale także je uleczyć, więc czuję się bardzo pokrzepiony i uspokojony".

Wtedy zrozumiałam, że modląc się za chorych, pełni się posługę lekarza dla Naszego Pana, który sam cierpi  w Swoich podobieństwach".

(z Księgi Niebios; tom 2; 3 października 1899 r.)




Sobota XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 20, 27-40)


27 Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go 28 w ten sposób: «Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu. 29 Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. 30 Wziął ją drugi, 31 a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. 32 W końcu umarła ta kobieta. 33 Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę». 34 Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. 35 Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. 36 Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. 37 A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku", gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. 38 Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją». 39 Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: «Nauczycielu, dobrześ powiedział», 40 bo już o nic nie śmieli Go pytać.


“Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania,”...(Łk 20, 27)


... "Moja córko, w Moim Zmartwychwstaniu zostało ustanowione prawo dla wszystkich [ludzkich] stworzeń, do powstania do nowego życia we Mnie. Było to potwierdzenie, pieczęć całego Mojego życia, Moich Dzieł i Moich Słów.

Kiedy przyszedłem na ziemię, to po to, by dać Siebie wszystkim i każdemu z osobna, jako życie, które powinno należeć do nich.

Moje Zmartwychwstanie było triumfem wszystkich i nowym podbojem dokonanym dla wszystkich przez Tego, który umarł za wszystkich, aby dać im życie i wskrzesić ich w Moim własnym Zmartwychwstaniu.

Ale czy chcesz wiedzieć, gdzie ma miejsce prawdziwe zmartwychwstanie duszy? W duszy, która żyje w Mojej Woli, a nie [tylko] u kresu dni, ale kiedy jeszcze żyje na ziemi.

Wznosi się do światła i może powiedzieć: "Moja noc się skończyła", powstaje w miłości swego Stwórcy, tak że zimno i śnieg już dla niej nie istnieją, ale tylko uśmiech niebiańskiej wiosny.

Wznosi się do świętości, która natychmiast odpędza słabości, nędzę, namiętności, wznosi się do wszystkiego, co pochodzi z nieba.

Kiedy kontempluje ziemię, niebo i słońce, czyni to, aby znaleźć w nich Dzieła swego Stwórcy i mieć okazję opowiedzieć Mu o Jego chwale i długiej historii Jego Miłości.

Tak więc ten, kto żyje w Mojej Woli, może powiedzieć, jak Anioł powiedział pobożnym niewiastom przy grobie: "Zmartwychwstał, już Go tu nie ma".

Ten, kto żyje w Mojej Woli, może powiedzieć to samo: "Moja Wola nie jest już ze mną, ona zmartwychwstała we Fiat".

Kiedy zmienne koleje życia, okazje i cierpienia otaczają duszę, jakby szukały swojej woli, dusza może odpowiedzieć: "Moja wola zmartwychwstała, nie mam jej już w swojej mocy".

Wzamian posiadam Bożą Wolę i jej światłem otoczę wszystko, co mnie otacza - okoliczności i cierpienia, aby uczynić z nich równie wiele Boskich podbojów".

Dusza żyjąca w Naszej Woli znajduje życie w Aktach swojego Jezusa, a Nasza aktywna, zwycięska i triumfująca Wola zawsze w niej działa, ofiarując Nam taką chwałę, że Niebo nie może jej pomieścić.

Dlatego żyj zawsze w Naszej Woli i nigdy Jej nie opuszczaj, jeśli pragniesz być Naszym triumfem i chwałą".

(z "Księgi niebios"; Do użytku prywatnego - tom 36; 20 kwietnia 1938)


Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić.  (Łk 20,35)


Czując się trochę cierpiąca, powiedziałam do mojego zawsze ukochanego Jezusa: Kiedy mnie zabierzesz ze sobą? Och, szybko, o Jezu! Spraw, aby śmierć odcięła mi życie i ponownie złączyła mnie z Tobą w Niebie! A Jezus: Córko moja, dla duszy, która czyni moją Wolę i w Niej żyje, nie istnieje śmierć. Śmierć jest dla tego, kto nie czyni Mojej Woli, ponieważ musi umrzeć dla wielu rzeczy: dla siebie samego, dla namiętności, dla ziemi. Ten natomiast, kto czyni Moją Wolę, nie ma niczego, dla czego miałby umrzeć. Jest już przyzwyczajony do życia Niebem. Śmierć jest dla niego jedynie zdjęciem cielesnej powłoki. To tak jak ten, kto zdejmuje szaty ubogiego człowieka, aby przywdziać szaty króla i opuścić wygnanie oraz zdobyć Ojczyznę. Albowiem dusza, która czyni moją Wolę, nie podlega śmierci. Nie ma dla niej sądu, a jej życie jest wieczne. Miłość dokonała z wyprzedzeniem tego, co śmierć miała dokonać, a moja Wola całkowicie ją we Mnie uporządkowała, tak iż nie mam za co ją osądzić. Przebywaj więc w Mojej Woli, a kiedy najmniej się tego spodziewasz, znajdziesz się w Mojej Woli w Niebie.

(Tom 11; 9 czerwca 1912 r.)


Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją». (Łk 20, 38)


Tego ranka Najświętszy Jezus pozwolił się zobaczyć w strumieniu światła, a stworzenia zostały skąpane w tym świetle, w taki sposób, że wszystkie ludzkie działania czerpały zdolność do działania z tego światła.

Kiedy to zobaczyłam, Najświętszy Jezus powiedział do mnie: "Moja córko, jestem stale zaangażowany w każde małe ludzkie działanie, czy to tylko myśl, oddech, ruch, ale stworzenia nie myślą o tej mojej postawie wobec nich.

Nie tylko nie wykonują wszystkich swoich dzieł dla Mnie, od Którego otrzymują życie swojej własnej aktywności, ale przypisują sobie to, co robią.

Och, gdyby pomyśleli o tej ciągłej przychylnej postawie, jaką mam wobec nich, nie uzurpowaliby sobie bezprawnie tego, co należy do Mnie, ze szkodą dla Mojej czci i własnego ich dobra, podczas gdy powinni wszystko czynić dla Mnie i oddawać Mnie! Wszystko, co jest uczynione dla Mnie, może wejść we Mnie i zachowuję to we Mnie, aby dać im wszystko w następnym życiu.

Ale wszystko, co nie jest uczynione dla Mnie, nie może wejść we Mnie, ponieważ nie są to dzieła godne Mnie, ale jestem nimi obrzydzony i odrzucam je, nawet jeśli Mój zamysł był w nich."

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 7; 10 października 1906 r.)

…………………..

Córko moja, moja miłość do stworzenia jest wielka. Czy widzisz, jak światło słońca zalewa ziemię? Gdybyś mogła zrobić z tego światła wiele atomów, to w tych atomach światła usłyszałabyś mój melodyjny głos, a atomy te powtarzałyby do ciebie jeden po drugim: „Kocham cię, kocham cię, kocham cię”..., tak iż nie dałyby ci czasu na zliczenie tego. Byłabyś zatopiona w miłości. I rzeczywiście mówię ci „kocham cię, kocham cię” w świetle, które wypełnia twoje oko, „kocham cię” w powietrzu, którym oddychasz, „kocham cię” w szumie wiatru, który dmie w twoje uszy, „kocham cię” w cieple i zimnie, które odczuwasz, „kocham cię” we krwi, która płynie w twoich żyłach. „Kocham cię” mówi ci bicie mojego serca w biciu twojego serca. Powtarzam ci „kocham cię” w każdej myśli twojego umysłu, „kocham cię” w każdym działaniu twoich rąk, „kocham cię” w każdym kroku twoich stóp, „kocham cię” w każdym słowie…, ponieważ we wszystkim, co zachodzi wewnątrz i na zewnątrz ciebie, współdziała Mój Akt Miłości do ciebie.

Tak więc jedno moje „kocham cię” nie czeka na drugie.

A ile jest twoich „kocham Cię” dla Mnie? Byłam zmieszana. Poczułam się ogłuszona wewnątrz i na zewnątrz, a powtarzające się „kocham cię” mojego słodkiego Jezusa rozbrzmiewały jak wiele potężnych chórów... Moich „kocham Cię” było tak mało i były tak ograniczone, że powiedziałam: O mój ukochany Jezu, kto kiedykolwiek będzie mógł Ci stawić czoło? Wydaje się jednak, że z tego, co doświadczyłam, nie powiedziałam nic o tym, co Jezus dał mi do zrozumienia.

Następnie dodał: Wola Boża, prawdziwa świętość, polega na czynieniu Mojej Woli i uporządkowaniu wszystkich rzeczy we Mnie. Tak jak Ja wszystko utrzymuję w porządku dla stworzenia, tak też stworzenie powinno uporządkować wszystko dla Mnie i we Mnie. Moja Wola sprawia, że wszystko jest uporządkowane.

(Tom 11, 23 kwietnia 1912)


Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: «Nauczycielu, dobrześ powiedział» (Łk 20,39)


... (156) Teraz postaram się opisać drugi sposób, w jaki Jezus mówi do mnie: będąc poza sobą, dusza widzi osobę Jezusa Chrystusa, na przykład jako dziecko lub jako ukrzyżowanego, lub w innej postawie.

Dusza widzi Pana wypowiadającego słowa z Jego ust i odpowiada swoimi ustami. Czasami zdarza się, że dusza rozpoczyna rozmowę z Jezusem, tak jak zrobiliby to dwaj zgodni małżonkowie.

Mowa Pana jest bardzo krótka - tylko cztery lub pięć słów, a czasami tylko jedno słowo; bardzo rzadko trochę się rozciąga. Ale jak wiele światła zaszczepia On w duszy w tych kilku słowach!

Wydaje mi się, że na pierwszy rzut oka widzę małą rzekę, ale po bliższym przyjrzeniu się, zamiast małej rzeki, można zobaczyć ogromne morze. To jest słowo, które wypowiada Jezus.

Ogrom światła, który pozostaje w duszy, jest tak wielki, że po dogłębnej refleksji wyłania się tak wiele wzniosłych i pożytecznych rzeczy, że dusza jest zdumiona.

(157) Wierzę, że gdyby wszyscy uczeni zebrali się razem, wszyscy byliby zakłopotani i zamilkliby po jednym słowie Jezusa.....

Ten sposób jest bardziej zgodny z ludzką naturą i można go łatwo powtórzyć, ponieważ kiedy dusza wchodzi w siebie, przynosi ze sobą wszystko, co usłyszała z ust naszego Pana, a następnie przekazuje to ciału.

Nie jest to takie łatwe, gdy Jezus przemawia przez intelekt.

Ze swojej strony uważam, że Jezus wybiera ten sposób mówienia, aby dostosować się do ludzkiej natury, nie dlatego, że potrzebuje słów, aby zostać zrozumianym, ale w ten sposób dusza łatwiej rozumie i może przekazać to spowiednikowi.

Jednym słowem, Jezus działa jako bardzo uczony, mądry i inteligentny nauczyciel, który posiada całą wiedzę w najwyższym stopniu i z którym nikt inny nie może się równać.

Ale ponieważ jest pośród uczniów, którzy nie nauczyli się jeszcze pierwszych liter alfabetu, zachowuje dla siebie wszystkie inne dziedziny wiedzy i uczy uczniów ABC itd.

Jak dobry jest Jezus! Dostosowuje się do uczonych i przemawia do nich w podniosły sposób, a jeśli chcą Go zrozumieć, muszą dobrze nauczyć się tego, co im mówi.

I dostosowuje się do niewiedzących i sam udaje niewiedzącego i mówi w prosty sposób, tak że nikt nie odchodzi z pustymi rękami z lekcji tego Boskiego Nauczyciela…                                         (z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 1)



Środa XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 19,11-28)


11 Gdy słuchali tych rzeczy, dodał jeszcze przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. 12 Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. 13 Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: "Zarabiajcie nimi, aż wrócę". 14 Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: "Nie chcemy, żeby ten królował nad nami"3. 15 Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. 16 Stawił się więc pierwszy i rzekł: "Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min". 17 Odpowiedział mu: "Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami!" 18 Także drugi przyszedł i rzekł: "Panie, twoja mina przyniosła pięć min". 19 Temu też powiedział: "I ty miej władzę nad pięciu miastami!" 20 Następny przyszedł i rzekł: "Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. 21 Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał". 22 Odpowiedział mu: "Według słów twoich sądzę cię, zły sługo! Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. 23 Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał". 24 Do obecnych zaś rzekł: "Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min". 25 Odpowiedzieli mu: "Panie, ma już dziesięć min". 26 "Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 27 Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach"».

28 Po tych słowach ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy.


Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: "Zarabiajcie nimi, aż wrócę". (Łk 19,13)


Trwałam w moim zwykłym stanie, jednocząc się z Naszym Panem, jednocząc Jego myśli, bicie Jego Serca, Jego Oddech i wszystkie Jego ruchy z moimi w jedno, a potem podjęłam jeszcze intencję, aby pójść do wszystkich ludzi i każdemu z nich to wszystko przekazać; i będąc zjednoczona z Jezusem na Górze Oliwnej, dałam jeszcze wszystkim i każdemu z osobna, a także duszom czyśćcowym, Jego krople krwi, Jego modlitwy i cierpienia oraz wszelkie dobro, które uczynił, aby wszystkie oddechy, ruchy i uderzenia serca stworzeń zostały przywrócone, oczyszczone i przebóstwione; i dałam im źródło wszystkich skarbów, a mianowicie Jego cierpienia, jako ich lekarstwo na wszystko.

Gdy to robiłam, Jezus przemówił we mnie: "Córko moja, tymi swoimi intencjami stale Mnie ranisz, a ponieważ czynisz je tak często, strzały [miłości] szybko następują jedna po drugiej i zawsze jestem raniony na nowo."

I zapytałam: "Jak to możliwe, że jesteś zraniony, a [mimo to] ukrywasz się i każesz mi tak cierpieć, czekając na Twoje przyjście? Czy to są te rany - czy to jest ta miłość, którą masz dla mnie?".

Na co On odpowiedział: "Raczej jeszcze nic nie powiedziałem, w porównaniu z tym wszystkim, co powinienem ci powiedzieć, a sama dusza, pielgrzymując jeszcze na ziemi, nie może pojąć wszystkich skarbów i miłości między stworzeniem a Stwórcą, a mianowicie, że jej praca, jej słowa, jej cierpienie - wszystko to jest w Moim Życiu i tylko postępując w ten sposób, ona może czynić wszystkim dobro.

Mówię ci tylko, że każda twoja myśl, uderzenie serca i ruch, każda kończyna i każda cierpiąca kość w tobie - są jak tyle świateł, które wychodzą od ciebie, dotykają Mnie, a Ja je rozdzielam dla dobra wszystkich i zwracam ci w zamian trzy razy tyle innych świateł łaski, a w Niebie [odpowiadające im] światła chwały.

Wystarczy, że ci powiem, iż ten intymny związek jest tak silny, że Stwórca jest jak organy, a stworzenie - dźwiękiem, Stwórca - słońcem, stworzenie - promieniami, Stwórca - kwiatem, stworzenie - zapachem. Czy jedno może istnieć bez drugiego? Na pewno nie.

Czy sądzisz, że nie biorę pod uwagę twoich wewnętrznych działań i cierpień?

Jakże mógłbym o nich zapomnieć, skoro wychodzą ze Mnie i tworzą ze Mną jedność? Jako uzupełnienie dodam, że za każdym razem, gdy myślisz o Moich cierpieniach, to tak jakbyś zabierała ten skarb, który rzeczywiście jest gotowy dla wszystkich, do banku, aby go pomnożyć i podzielić dla dobra wszystkich."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 8; 21 listopada 1907)

………………….

7 lipca 1917, Tom 12

Wszystkie dzieła dokonane w życiu przez tego, kto żyje w Woli Bożej, są obecne i nadal trwają.


Wtapiałam się w mojego słodkiego Jezusa, ale czułam się tak nędzna, że nie wiedziałam, co mogę Mu ofiarować. Aby mnie pocieszyć, zawsze ukochany Jezus powiedział do mnie: Córko moja, dla tego, kto żyje w Mojej Woli, nie ma przeszłości ani przyszłości, ale wszystko jest w teraźniejszości i wszystko nadal trwa. A ponieważ wszystko, co uczyniłem i wycierpiałem, jest w stanie obecnym i nadal trwa – tak iż jeśli chcę dać zadośćuczynienie Ojcu lub uczynić dobro stworzeniom, mogę to uczynić tak, jak gdybym teraz cierpiał i działał − więc to, co stworzenie może wycierpieć lub uczynić w Mojej Woli, utożsamia się z Moimi cierpieniami i Moimi Dziełami, i zespala się z Nimi w jedno. Kiedy dusza chce swoimi boleściami dać Mi świadectwo miłości, może wziąć boleści, które znosiła innym razem i które nadal trwają, i dać Mi je, aby powtórzyć swoją miłość i zadośćuczynienie dla Mnie. Ja zaś, widząc pracowitość stworzenia, które umieszcza swoje akty jakby w banku, aby je pomnożyć i pobrać odsetki, i tym samym dać Mi miłość i zadośćuczynienie, przekazuje mu moje pomnożone boleści i dzieła, aby bardziej wzbogacić stworzenie i nie dać się zwyciężyć w miłości, i tym samym dać mu miłość oraz sprawić, by Mnie miłowało

……………….

Córko moja, odwagi, nie lękaj się. Twoja Mama jest cała dla ciebie. Dzisiaj czekałam na ciebie, żeby mój heroizm i triumf w ofierze mogły dodać ci siły i odwagi, a wtedy będę mogła zobaczyć, jak moja córka zwycięża w cierpieniu, oraz ujrzeć jej heroizm w znoszeniu go z miłością i dla wypełniania Woli Bożej. Córko moja, posłuchaj Mnie. Skończyłam zaledwie trzy lata, gdy moi rodzice powiadomili Mnie, że chcieli poświęcić Mnie Panu w świątyni. Moje Serce napełniło się radością, gdy się dowiedziałam, że pragnęli Mnie poświęcić, abym mogła spędzić swoje lata w domu Boga. Ale ponad radością był ból, rozłąka z najdroższymi osobami, które człowiek posiada na ziemi – z moimi drogimi rodzicami. Byłam maleńka i potrzebowałam ich rodzicielskiej opieki. Pozbawiałam się obecności dwóch wielkich świętych. Gdy się zbliżał dzień ich rozłąki ze Mną, z tą, która przepełniała ich życie radością i szczęściem, widziałam, że odczuwali taką gorycz, że niemal umierali. Ale gdy cierpieli, gotowi byli dokonać heroicznego czynu odprowadzenia Mnie do Pana. Moi rodzice miłowali Mnie według porządku Bożego i traktowali Mnie jako wspaniały dar przekazany im od Pana, i to dało im siłę do poniesienia bolesnej ofiary. Dlatego, moja córko, jeśli chcesz posiadać niezwyciężoną siłę do zniesienia najcięższych boleści, spraw, aby wszystko w twoim życiu było według porządku Bożego, i traktuj wszystko jako cenny dar otrzymany od Pana. Musisz wiedzieć, że z odwagą przygotowywałam się do mojej podróży do świątyni, ponieważ gdy oddałam Istocie Bożej moją wolę, a Najwyższy FIAT przejął na własność całą moją osobę, nabyłam wszystkie cnoty w swojej naturze. Panowałam nad samą sobą, a wszystkie cnoty były we Mnie jak wiele szlachetnych księżniczek i w zależności od okoliczności mojego życia same się pojawiały, aby bez żadnego oporu pełnić swój urząd. Na próżno by Mnie nazywano Królową, gdybym nie miała cnoty bycia Królową wobec samej siebie! Posiadałam więc doskonałą miłość, niezłomną cierpliwość, czarującą słodycz, głęboką pokorę i cały bagaż innych cnót. Wola Boża uczyniła maleńką ziemię mojego człowieczeństwa szczęśliwą, zawsze usłaną kwiatami i bez cierni złych nawyków. Spójrz zatem, moja córko, co to znaczy żyć Wolą Bożą. Jej światło, Jej świętość i moc przemieniają wszystkie cnoty w naturę. Nie, Ona nie zniża się, aby panować w duszy o buntowniczej naturze. Ona jest święta i tam, gdzie ma panować, potrzebuje natury uporządkowanej i świętej. Tak więc ofiarą pójścia do świątyni dokonywałam podbojów. I nad tą ofiarą kształtował się we Mnie triumf Woli Bożej. Triumf ten przynosił Mi nowe morza łask, świętości i światła, tak iż czułam się szczęśliwa w swoich boleściach i mogłam odnosić kolejne triumfy. Córko moja, połóż rękę na swoim sercu i powiedz swojej Mamie, czy czujesz, jak twoja natura przemienia się w cnoty. Czy czujesz ciernie niecierpliwości, chwasty niepokoju i złe nastroje uczuć, które nie są święte? Posłuchaj, pozwól działać Twojej Mamie. Złóż swoją wolę w moje ręce z postanowieniem, aby nie pragnąć jej już nigdy więcej, a Ja sprawię, że staniesz się własnością Woli Bożej, która wszystko z ciebie usunie, a to czego nie dokonałaś przez tak wiele lat, dokonasz w ciągu jednego dnia. I będzie to początek prawdziwego życia, szczęścia i prawdziwej świętości.


Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.(Łk 19,26)


Podążałam za Wolą Bożą w jej Aktach, a mój ukochany Jezus śledził mnie swoim spojrzeniem, aby obserwować, czy odwiedziłam wszystkie Jego Dzieła, mówiąc do mnie:

"Moja córko, obserwuję, czy odwiedzasz wszystkie Moje terytoria. Musisz wiedzieć, że Stworzenie jest Moim terytorium, Odkupienie obejmuje terytoria dodane.

Tak, Moje Dzieciństwo, Moje łzy i kwilenia, jako niemowlę, Moje modlitwy, Moje Dzieła, Moje kroki, Moje Życie ukryte i publiczne, to tyle pomieszczeń Moich, które zbudowałem na Moich terytoriach.

Nie ma niczego, co uczyniłem i żadnego cierpienia, którego bym nie użył, aby rozszerzyć granice Boskich Terytoriów, aby następnie podarować je stworzeniom.

Teraz codziennie patrzę, czy chociaż mała córeczka Mojej Woli odwiedza wszystkie Moje terytoria i wchodzi do każdego z Moich pokoi. Kiedy widzę, że zaczynasz swoją wędrówkę, aby odwiedzić słońce, gwiazdy, niebo, morze i wszystkie stworzone rzeczy, czuję, że Moje terytoria, które stworzyłem z tak wielką miłością i oddałem stworzeniom, nie są opuszczone.

Jest przynajmniej jedna, która je odwiedza, a jeśli odwiedza, to znaczy, że je kocha i przyjęła Dar.

Czekam więc z utęsknieniem, abyś nadal odwiedzała Betlejem, gdzie się urodziłem, abyś szukała Moich łez, Moich cierpień, Moich kroków, Moich dzieł, cudów, które uczyniłem, sakramentów, które ustanowiłem, Mojej Męki, Mojego Krzyża, jednym słowem wszystkiego

Zwracam Ci uwagę, gdy coś Ci umyka, abyś złożyła swoją małą wizytę, nawet jeśli jest ona tylko, jakby mimochodem. O, jakże się cieszę, że moje pokoje są wszystkie odwiedzane!

Moja córko, jaki to ból dawać i nie być za to uznanym, chcieć dawać i nie ma nikogo, kto by przyjął dobro, które chce się dać! Wiesz, co robię?

Kiedy widzę, że robisz obchód zupełnie sama, aby odwiedzić wszystkie Moje terytoria i pokoje, daję ci wszystkie dobra, które w nich istnieją, tak, że to, co powinienem dać innym, skupiam w tobie. W ten sposób Ja daję ci wszystko i ty dajesz Mi wszystko.

Aby bowiem móc dać wszystko duszy, muszę wszystko w niej znaleźć, a ona, aby mogła wszystko Mi dać, musi wszystko posiadać. Ten, kto ma wszystko, ma moc rozumienia, aby Mi wszystko dać i wszystko otrzymać"...

(z "Księgi Nieba"; tom 22; 9 sierpnia 1927)




Czwartek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego  (Łk 19,41-44)


41 Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim 42 i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. 43 Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. 44 Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia».


Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim.”  (Łk 19,41)


Gdy mój biedny duch przemierzał morze Boskiego Fiat, zrozumiałam, na miarę mojej małej mocy pojmowania, Jego wartość i świętość, a także wielki cud, że dusza żyjąca w Nim jest w stanie zamknąć w sobie tak świętą i bezgraniczną Wolę, że staje się nosicielem i właścicielem tak świętej Woli, która wszystko ogarnia, i zamyka.

To, że to co wielkie zamyka w sobie to co małe nie jest zaskakujące, ale to, że to małe zamyka w sobie to wielkie jest niesamowitym cudem, który może zdziałać tylko Bóg.

Boże mój, jakże jesteś godny podziwu, bardziej czuły niż kochająca matka, która chce się zamknąć w swoim dziecku, aby mu zapewnić bezpieczeństwo; która powtarza życie  owocu swojego łona, aby mieć zaszczyt i móc powiedzieć: "Dziecko jest całkiem podobne do swojej matki".

Ale podczas gdy mój błogi duch był pośród czystych radości Boskiego Fiat, wicher smutku zmącił moje radości. Zrozumiałam, jak wielkie zło i straszna obraza Boga ma miejsce, gdy bierzemy sobie tę wolność i samowolnie realizujemy swoją wolę. Wtedy mój ukochany Jezus znów przyszedł do mnie na chwilę i mówił z goryczą:

"Ach, moja dobra córko, ta ludzka wola! Prowadzi wojnę przeciwko Bogu i przeciwko sobie. Broń, której używa przeciwko swemu Stwórcy, rani ją samą, a jej dusza staje się przed Bogiem, jak rozdarte ciało.

Z każdym kolejnym aktem ludzkiej woli zwiększa się dystans do Stwórcy, do Jego świętości, siły i mocy, Jego miłości, i niezmienności.

Bez Mojej Bożej Woli dusza staje się, jak oblężone miasto, które nieprzyjaciele głodzą i torturują we wszystkich jego członkach; z tą różnicą, że kaci, którzy wyrywają jej członki, nie są nieprzyjaciółmi, ale jej własną wolą, która staje się wrogiem dla siebie samej.

Gdybyś znała Mój ból, gdy widzę dusze rozdarte na kawałki! Każdy akt własnej woli bardziej oddziela duszę od Boga i bardziej oddala ją od piękna Jego stworzenia. Powoduje, że dusza odchodzi od źródła swojego pochodzenia, oziębia się prawdziwa i czysta miłość, i przygotowuje dla niej albo wczesne piekło, jeśli wola popadnie w grzech ciężki, albo czyściec grzechu powszedniego.

Wola ludzka jest dla ciała jak gangrena, która powoduje rozpadanie się ciała na kawałki i szpeci ludzkie piękno.

Biedne są dusze bez Mojej Boskiej Woli, gdyż tylko Ona sama posiada cechę jednoczącą wszystko - myśli, pragnienia, afekty, miłość i wolę człowieka, i nadaje jego duszy piękną zjednoczoną formę.

Bez Mojej Woli jednak myśl chce to, wola chce tamtego, pragnienie chce tego, miłość chce czegoś innego, tak że są ze sobą skłócone, wprowadzają zamęt i rozdzielają.

O, bez Mojej Woli nie ma ani pokoju, ani jedności! Brakuje tego, kto scementuje i zjednoczy rozdzielone części ponownie, i uczyni duszę silną przeciwko wszelkiemu występującemu złu.

Dlatego twój Jezus gorzko płacze nad nieszczęściem tych ludzi - bardziej niż nad upadkiem Jerozolimy, która została obalona, bo nie chciała uznać swojego Mesjasza i zabiła Go.

Tak więc i Moja Wola jest źle oceniana, podczas gdy Ona jest pośród nich i w nich; oni czynią ze swoich dusz małe spustoszone miasta i zmuszają Mnie do powtórzenia Mojej groźby, że wobec nich: "nie pozostanie ani jeden kamień na kamieniu" (por. Łk 19, 42-44); bez Mojej Woli są bowiem, jak cytadele bez króla i dlatego nie mają ani obrońcy, ani kogoś, kto dałby im pożywienie niezbędne do czynienia dobra i nie uwikłania się w zło.

Płaczę nad ich losem i modlę się, aby poznali Moją Wolę, pokochali Ją i pozwolili Jej królować; a ty módl się razem ze Mną"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 31; 5 marca 1933)


«O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! (Łk 19, 42)


... "Każdy Akt dokonany w Mojej Woli jest posłańcem pokoju, który idzie z ziemi do Nieba, aby uczynić pokój między Niebem a ziemią.

Każde Słowo wypowiedziane przez Moją Wolę niesie więź Pokoju; a dusza, która przychodzi, aby żyć w Niej, otrzymuje jako swoje pierwsze dobro więzi Pokoju między sobą, a Nami i czuje się zabalsamowana w Naszym Bożym Pokoju.

Dzięki tej więzi pokoju dusza czuje się zdolna do zawarcia pokoju między niebem, a ziemią. Wszystko w niej jest pokojem: jej słowa, spojrzenia i ruchy są pokojowe.

O, jakże często Ona ustanawia pokój między Nami a duszami jednym słowem! Jedno Jej łagodne i spokojne spojrzenie rani Nas i przemienia plagi w łaski!

Tak więc wszystkie Jej akty są niczym innym, jak więzami pokoju, posłańcami pokoju, którzy przynoszą pocałunek pokoju od człowieka do Boga i od Boga do człowieka.

Im bardziej dusza żyje w Naszej Woli, tym głębiej poznaje Naszą Boską Rodzinę; coraz bardziej asymiluje się z Naszymi sposobami działania i poznaje Nasze tajemnice.

Staje się jeszcze bardziej podobna do Nas, kochamy się coraz bardziej, a ona sprawia, że My obdarzamy ją coraz to nowymi łaskami i niespodziankami miłości. Jest jak członek rodziny w naszym domu, je nawet przy naszym stole i śpi na naszych kolanach.

Nie możemy bez niej żyć, Nasza Wola wiąże ją z Nami tak bardzo i czyni ją tak ujmującą i atrakcyjną dla Nas, że nie możemy być bez niej, ani ona bez Nas."

(z Ksiąg Nieba, - Tom 36; 30 listopada 1938 r.)


“...żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”. (Łk 19,44)


Jezus kontynuuje swoje wizyty zawsze w milczeniu, przelotnie, jak błyskawica, a ja spędzam dni w rozgoryczeniu i jakby zaczarowana, jakby całe moje wnętrze zostało uderzone piorunem, nie mogąc ruszyć ani do przodu, ani do tyłu. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, co się we mnie stało i myślę, że lepiej o tym milczeć niż mówić.

Wtedy przybył tego ranka na krótko  i powiedział do mnie:

"Córko moja, kto nie podporządkowuje się Mojej łasce, żyje jak ptak drapieżny.

W ten sposób dusza nie robi nic innego, jak tylko żyje przez rabunek. Kradnie Moje łaski, żyje i nie rozpoznaje Mnie, a na koniec jeszcze Mnie obraża ."

I On zniknął, jak błyskawica, pozostawiając mnie w jeszcze większym osłupieniu, niż przedtem.

(z "Księgi Nieba";tom 7; 20 lutego 1907)

………………….

(...) Poddałam się więc całkowicie Jego Woli, ale czułam wielką niechęć co do sprawiedliwości; a mój słodki Jezus powrócił i powiedział do mnie:

... "Gdybyś wiedziała, jak trudno jest Mi wymierzać sprawiedliwość i jak bardzo kocham stworzenie!

Całe stworzenie jest dla mnie jak ciało dla duszy, jak skórka dla owocu. Jestem w ciągłym bezpośrednim działaniu z człowiekiem, ale rzeczy stworzone zasłaniają Mnie, tak jak ciało zasłania duszę. Bez duszy jednak ciało nie miałoby życia, więc gdybym wycofał się z rzeczy stworzonych, wszystkie pozostałyby bez życia.

We wszystkich rzeczach stworzonych przychodzę do człowieka, dotykam go i daję mu życie: Jestem ukryty w ogniu, i odwiedzam człowieka w cieple. Gdyby Mnie w nim nie było, ogień byłby bez żaru, byłby to ogień malowany i bez życia; ale gdy odwiedzam człowieka w ogniu, nie rozpoznaje Mnie ani nie pozdrawia.

Ja jestem w wodzie i szukam go, gdy gaszę jego pragnienie. Gdyby Mnie w niej nie było, woda nie mogłaby ugasić pragnienia, ale byłaby martwą wodą. I kiedy go odwiedzam, on przechodzi obok Mnie, nawet mi się nie kłaniając. Jestem ukryty w pokarmach i odwiedzam człowieka, dając mu substancję(zawartość), siłę, smak. Gdyby Mnie w nim nie było, człowiek pozostałby głodny mimo pokarmu, a jednak karmiąc się Mną, odwraca się ode Mnie.

Jestem ukryty w słońcu i odwiedzam go, niejako, w każdym momencie  moim światłem, a on niewdzięcznie odpłaca mi ciągłymi zniewagami. We wszystkim go nawiedzam: w powietrzu, którym oddycha, w wonnym kwiecie, w powiewie, który go orzeźwia, w uderzeniu gromu, we wszystkim; niezliczone są Moje nawiedzenia.

Czy widzisz, jak bardzo go kocham?

A ponieważ jesteś w Mojej Woli, jesteś ze Mną, aby razem ze Mną nawiedzać człowieka i dawać mu życie.

Nie lękaj się więc, jeśli czasem będziesz uczestniczyła w sprawiedliwości".

(Księga Nieba, Tom 14; 12 maja 1922).

………………….

Śledziłam Bożą Wolę w jej Aktach, zarówno w Stworzeniu, jak i w Odkupieniu. Widziałem, że wszystko miało związek z ludzką wolą, aby Boża mogła mieć swoje miejsce.

A ponieważ wiele ludzkich aktów nie ustępowało pierwszeństwa Mojej Woli, a tym samym nie otrzymywało świętości Boskiego Aktu, pomyślałem sobie: "Jakże trudno jest Najwyższemu Fiat szerzyć Swoje Królestwo w aktach ludzi, ponieważ wydaje się, że oni nawet nie rozpoznają Bożego Aktu, który w nich płynie, a tym samym ani Go nie doceniają, ani nie dają Mu należnej dominacji.

Raczej akty ludzkie wyglądają, jak lud bez króla i bez porządku. A wielu jest wrogami Bożych Aktów, które chcą dać im Życie, którego oni nie rozpoznają, chociaż w nich płynie.

(Do użytku prywatnego - Tom 32; 10 września 1933 r.)

…………………

Jestem w ramionach mojego umiłowanego Jezusa, który tak bardzo otacza mnie swoją Świętą Wolą, że nie mogłabym bez Niego żyć. Czuję Go w sobie, który króluje Swoim słodkim panowaniem nad całym moim wnętrzem i z nieopisaną miłością czyni siebie życiem mojej myśli, mojego bicia serca i oddechu. On myśli, pulsuje, oddycha razem ze mną i zdaje się mówić do mnie:

'Jakże jestem szczęśliwy, że czujesz życie swojej myśli, swojego bicia serca, wszystkiego w tobie i uświadamiasz sobie, że to Ja! Ty czujesz Mnie w sobie, a ja czuję ciebie we Mnie.

Oboje jesteśmy szczęśliwi, że możemy razem robić tylko jedną rzecz. Tak więc Moją Wolą jest, aby stworzenie czuło i wiedziało, że Ja jestem z nim, schylając się do wszystkich jego aktów i wykonując je razem z nim, aby dać mu podobieństwo Mojego Życia i Moich Boskich Aktów.

Jakże Mnie boli, gdy odsuwają Mnie na bok i nie uznają Mojego panowania i tego, że jestem naprawdę Tym, który jest ich Życiem!".

(z "Księgi Nieba"; Tom 33; 31 maja 1935)






Piątek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 19,45-48)


45 Potem wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. 46 Mówił do nich: «Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców».47 I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. 48 Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.


Potem wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej.  (Łk 19,45)


Gdy nadal jednoczyłam się z Aktami dokonanymi w Odkupieniu przez Jezusa, mój zawsze umiłowany Jezus powiedział do mnie:

"Córko Moja, widzisz, jak wszystkie Akty, których dokonałem w odkupieniu człowieka, nawet Moje cuda, które zdziałałem w Moim życiu publicznym, nie znaczyły nic innego, jak tylko to, aby przywrócić Królestwo Najwyższego FIAT pośród stworzeń. A dokonując je w Akcie, prosiłem Mojego Ojca w Niebie, aby On uczynił to Królestwo znanym i przywrócił je pośród rodzaju ludzkiego.

Kiedy dałem wzrok niewidomemu, Moim pierwszym czynem było rozproszenie ciemności ludzkiej woli. Jest to pierwsza przyczyna ślepoty duszy i ciała, a Ja sprawiłem, że światło Mojej Woli oświeciło dusze tak wielu ślepców, aby oni nabyli wzrok, by widzieć Moją Wolę. Powinni kochać Ją tak, że ich ciała będą również uwolnione od utraty wzroku.

Kiedy dałem słuch głuchoniemym, najpierw prosiłem Ojca, aby mogli nabyć słuch.

W ten sposób usłyszą głosy, wiedzę, cuda Mojej Bożej Woli, aby weszły one do ich serc, jako droga do ich opanowania, aby nie byli już głusi na świecie, ani na duszy, ani na ciele.

Modliłem się również za zmarłych, których wskrzesiłem, aby dusze mogły zmartwychwstać w Mojej Woli Przedwiecznej, nawet te, które z woli ludzkiej uległy rozkładowi i stały się gorsze od trupów.

Kiedy wziąłem sznury, aby wypędzić profanów ze świątyni, to właśnie wolę ludzką wypędziłem, aby Moja mogła wejść królować i rządzić, aby stali się prawdziwie bogaci na duszy i nie podlegali już naturalnemu ubóstwu.

Co więcej, kiedy wjeżdżałem triumfalnie do Jerozolimy wśród wiwatów tłumów, otoczony czcią i uwielbieniem, był to triumf Mojej Woli, którą ustanowiłem pośród narodów.

Nie było takiego Aktu, którego bym nie dokonał na ziemi, w którym bym nie ustanowił Mojej Woli, jako pierwszego Aktu, by przywrócić Ją pośród ludzi, bo Ona była tym, co najbardziej leżało Mi na sercu.

Gdyby tak nie było, albo gdybym nie miał Królestwa Najwyższego FIAT, jako pierwszego Aktu we wszystkim, co robiłem i cierpiałem, aby je przywrócić wśród ludzi, Moje przyjście na ziemię przyniosłoby pokoleniom tylko połowiczne, a nie całkowite dobro.

Uwielbienie Mojego Ojca Niebieskiego nie zostałoby przeze Mnie w pełni uzyskane.

Skoro bowiem Moja Wola jest źródłem wszelkiego dobra i jedynym celem Stworzenia i Odkupienia, to jest Ona ostatecznym dopełnieniem wszystkich Naszych Dzieł.

Tak więc, bez Niej, Nasze najwspanialsze Dzieła byłyby bez ramy i bez wypełnienia, bo tylko Ona jest koroną Naszych Dzieł i pieczęcią, że Nasze Dzieło jest wypełnione.

Dlatego też dla czci i chwały samego Dzieła Odkupienia, pierwszym Aktem musiała być sprawa(cel) Królestwa Mojej Woli"...

(z "Księgi Nieba"; Tom 20; 26 października 1926)


«Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców».(Łk 19,46)


Dziś rano mój najłagodniejszy Jezus wyprowadził mnie z siebie i pozwolił mi zobaczyć upadek, w jaki popadła ludzkość.

Aż strach o tym myśleć! Kiedy byłam pośród tych ludzi, Jezus powiedział, prawie płacząc: "O człowieku, jakżeś się zdeformował, oszpecił, zhańbił!

O człowieku, stworzyłem cię, abyś był Moją żywą świątynią, lecz ty uczyniłeś z siebie mieszkanie diabła!

Patrzcie, nawet rośliny, pokrywając się liśćmi, kwiatami i owocami, uczą was skromności i poczucia wstydu, jakie powinniście mieć wobec swego ciała; ale wy utraciliście wszelką skromność, a nawet naturalną powściągliwość, jaką powinniście mieć; tak że staliście się gorsi od zwierząt, tak że nie mam nic innego do czego mógłbym was porównać.

Uczyniłem cię na Moje podobieństwo, ale Ja już cię nie poznaję, lecz jestem tak przerażony twoją nieczystością, że sam twój widok napawa Mnie obrzydzeniem, a ty sam zmuszasz Mnie do ucieczki od ciebie."

Kiedy Jezus to powiedział, poczułam się zmaltretowana z powodu bólu, widząc mojego ukochanego Jezusa tak rozgoryczonego, więc powiedziałam do Niego: "Panie, masz rację, że nie znajdujesz już nic dobrego w człowieku i że osiągnął on taką ślepotę, że nie może już nawet przestrzegać praw natury. Dlatego, jeśli zechcesz spojrzeć na człowieka, nie uczynisz nic innego, jak tylko ześlesz kary; dlatego proszę Cię, abyś utkwił swój wzrok mocno w Twoim miłosierdziu i tak wszystko będzie dobrze."

Kiedy to powiedziałam, Jezus powiedział do mnie: "Córko Moja, orzeźwij Mnie w Moim smutku".

W chwili, gdy to powiedział, zdjął koronę cierniową, która wydawała się być wcielona w Jego godną adorowania Głowę i wcisnął ją na moją. Odczułam gorzkie cierpienie, ale byłam zadowolona, że Jezus został pocieszony.

Potem powiedział mi: "Córko, bardzo kocham dusze czyste, a ponieważ zmuszony jestem uciekać od nieczystych, przyciągają Mnie dusze czyste, jak magnes, by w nich zamieszkać.

Duszom czystym chętnie użyczam ust Moich, aby mogły mówić językiem Moim, dlatego one nie muszą się wysilać, aby nawracać dusze.

Nie tylko z upodobaniem kontynuuję w tych duszach Moją Mękę, tym samym kontynuując Odkupienie, lecz co więcej, z wielką przyjemnością wysławiam w nich Moje własne cnoty."

(z "Księgi Nieba";tom 2; 1 sierpnia 1899)

………………….

Moje ukochane Dobro, widzę, że kierujesz Swoje kroki ku Jerozolimie, dlatego towarzyszę Ci moim "kocham Cię, uwielbiam Cię, chwalę Cię, dziękuję Ci".

Ale jakiego bólu nie doznaje Twoje Boskie Serce, gdy dostrzega, że świątynia, dom Twojego Ojca, jest zbezczeszczona, jakby była targowiskiem! Na ten widok wpadasz w gniew, bierzesz liny i z boskim autorytetem uderzasz na prawo, i na lewo, przewracając wszystko, i wyrzucając bezczeszczycieli. Nikt nie sprzeciwia się mocy Twego rozkazującego Aktu i wszyscy uciekają.

Mój Jezu, oplatam te sznury moim "kocham cię", aby prosić cię, abyś powstał na nowo, aby wypędzić naszą ludzką wolę, która ośmieliła się sprofanować Twoją żywą świątynię naszych dusz.

Błagam Cię, uderz w nią i zmuś do ucieczki aby nigdy nie ważyła się opanować dusz ale pozostawiła swoje miejsce całkowicie Twojej Boskiej Woli!

(z " Wędrówki duszy po Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Godzina osiemnasta)




Czwartek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego  (Łk 19,41-44)


41 Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim 42 i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. 43 Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. 44 Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia».


Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim.”  (Łk 19,41)


Gdy mój biedny duch przemierzał morze Boskiego Fiat, zrozumiałam, na miarę mojej małej mocy pojmowania, Jego wartość i świętość, a także wielki cud, że dusza żyjąca w Nim jest w stanie zamknąć w sobie tak świętą i bezgraniczną Wolę, że staje się nosicielem i właścicielem tak świętej Woli, która wszystko ogarnia, i zamyka.

To, że to co wielkie zamyka w sobie to co małe nie jest zaskakujące, ale to, że to małe zamyka w sobie to wielkie jest niesamowitym cudem, który może zdziałać tylko Bóg.

Boże mój, jakże jesteś godny podziwu, bardziej czuły niż kochająca matka, która chce się zamknąć w swoim dziecku, aby mu zapewnić bezpieczeństwo; która powtarza życie  owocu swojego łona, aby mieć zaszczyt i móc powiedzieć: "Dziecko jest całkiem podobne do swojej matki".

Ale podczas gdy mój błogi duch był pośród czystych radości Boskiego Fiat, wicher smutku zmącił moje radości. Zrozumiałam, jak wielkie zło i straszna obraza Boga ma miejsce, gdy bierzemy sobie tę wolność i samowolnie realizujemy swoją wolę. Wtedy mój ukochany Jezus znów przyszedł do mnie na chwilę i mówił z goryczą:

"Ach, moja dobra córko, ta ludzka wola! Prowadzi wojnę przeciwko Bogu i przeciwko sobie. Broń, której używa przeciwko swemu Stwórcy, rani ją samą, a jej dusza staje się przed Bogiem, jak rozdarte ciało.

Z każdym kolejnym aktem ludzkiej woli zwiększa się dystans do Stwórcy, do Jego świętości, siły i mocy, Jego miłości, i niezmienności.

Bez Mojej Bożej Woli dusza staje się, jak oblężone miasto, które nieprzyjaciele głodzą i torturują we wszystkich jego członkach; z tą różnicą, że kaci, którzy wyrywają jej członki, nie są nieprzyjaciółmi, ale jej własną wolą, która staje się wrogiem dla siebie samej.

Gdybyś znała Mój ból, gdy widzę dusze rozdarte na kawałki! Każdy akt własnej woli bardziej oddziela duszę od Boga i bardziej oddala ją od piękna Jego stworzenia. Powoduje, że dusza odchodzi od źródła swojego pochodzenia, oziębia się prawdziwa i czysta miłość, i przygotowuje dla niej albo wczesne piekło, jeśli wola popadnie w grzech ciężki, albo czyściec grzechu powszedniego.

Wola ludzka jest dla ciała jak gangrena, która powoduje rozpadanie się ciała na kawałki i szpeci ludzkie piękno.

Biedne są dusze bez Mojej Boskiej Woli, gdyż tylko Ona sama posiada cechę jednoczącą wszystko - myśli, pragnienia, afekty, miłość i wolę człowieka, i nadaje jego duszy piękną zjednoczoną formę.

Bez Mojej Woli jednak myśl chce to, wola chce tamtego, pragnienie chce tego, miłość chce czegoś innego, tak że są ze sobą skłócone, wprowadzają zamęt i rozdzielają.

O, bez Mojej Woli nie ma ani pokoju, ani jedności! Brakuje tego, kto scementuje i zjednoczy rozdzielone części ponownie, i uczyni duszę silną przeciwko wszelkiemu występującemu złu.

Dlatego twój Jezus gorzko płacze nad nieszczęściem tych ludzi - bardziej niż nad upadkiem Jerozolimy, która została obalona, bo nie chciała uznać swojego Mesjasza i zabiła Go.

Tak więc i Moja Wola jest źle oceniana, podczas gdy Ona jest pośród nich i w nich; oni czynią ze swoich dusz małe spustoszone miasta i zmuszają Mnie do powtórzenia Mojej groźby, że wobec nich: "nie pozostanie ani jeden kamień na kamieniu" (por. Łk 19, 42-44); bez Mojej Woli są bowiem, jak cytadele bez króla i dlatego nie mają ani obrońcy, ani kogoś, kto dałby im pożywienie niezbędne do czynienia dobra i nie uwikłania się w zło.

Płaczę nad ich losem i modlę się, aby poznali Moją Wolę, pokochali Ją i pozwolili Jej królować; a ty módl się razem ze Mną"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 31; 5 marca 1933)


«O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! (Łk 19, 42)


... "Każdy Akt dokonany w Mojej Woli jest posłańcem pokoju, który idzie z ziemi do Nieba, aby uczynić pokój między Niebem a ziemią.

Każde Słowo wypowiedziane przez Moją Wolę niesie więź Pokoju; a dusza, która przychodzi, aby żyć w Niej, otrzymuje jako swoje pierwsze dobro więzi Pokoju między sobą, a Nami i czuje się zabalsamowana w Naszym Bożym Pokoju.

Dzięki tej więzi pokoju dusza czuje się zdolna do zawarcia pokoju między niebem, a ziemią. Wszystko w niej jest pokojem: jej słowa, spojrzenia i ruchy są pokojowe.

O, jakże często Ona ustanawia pokój między Nami a duszami jednym słowem! Jedno Jej łagodne i spokojne spojrzenie rani Nas i przemienia plagi w łaski!

Tak więc wszystkie Jej akty są niczym innym, jak więzami pokoju, posłańcami pokoju, którzy przynoszą pocałunek pokoju od człowieka do Boga i od Boga do człowieka.

Im bardziej dusza żyje w Naszej Woli, tym głębiej poznaje Naszą Boską Rodzinę; coraz bardziej asymiluje się z Naszymi sposobami działania i poznaje Nasze tajemnice.

Staje się jeszcze bardziej podobna do Nas, kochamy się coraz bardziej, a ona sprawia, że My obdarzamy ją coraz to nowymi łaskami i niespodziankami miłości. Jest jak członek rodziny w naszym domu, je nawet przy naszym stole i śpi na naszych kolanach.

Nie możemy bez niej żyć, Nasza Wola wiąże ją z Nami tak bardzo i czyni ją tak ujmującą i atrakcyjną dla Nas, że nie możemy być bez niej, ani ona bez Nas."

(z Ksiąg Nieba, - Tom 36; 30 listopada 1938 r.)


“...żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”. (Łk 19,44)


Jezus kontynuuje swoje wizyty zawsze w milczeniu, przelotnie, jak błyskawica, a ja spędzam dni w rozgoryczeniu i jakby zaczarowana, jakby całe moje wnętrze zostało uderzone piorunem, nie mogąc ruszyć ani do przodu, ani do tyłu. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, co się we mnie stało i myślę, że lepiej o tym milczeć niż mówić.

Wtedy przybył tego ranka na krótko  i powiedział do mnie:

"Córko moja, kto nie podporządkowuje się Mojej łasce, żyje jak ptak drapieżny.

W ten sposób dusza nie robi nic innego, jak tylko żyje przez rabunek. Kradnie Moje łaski, żyje i nie rozpoznaje Mnie, a na koniec jeszcze Mnie obraża ."

I On zniknął, jak błyskawica, pozostawiając mnie w jeszcze większym osłupieniu, niż przedtem.

(z "Księgi Nieba";tom 7; 20 lutego 1907)

………………….

(...) Poddałam się więc całkowicie Jego Woli, ale czułam wielką niechęć co do sprawiedliwości; a mój słodki Jezus powrócił i powiedział do mnie:

... "Gdybyś wiedziała, jak trudno jest Mi wymierzać sprawiedliwość i jak bardzo kocham stworzenie!

Całe stworzenie jest dla mnie jak ciało dla duszy, jak skórka dla owocu. Jestem w ciągłym bezpośrednim działaniu z człowiekiem, ale rzeczy stworzone zasłaniają Mnie, tak jak ciało zasłania duszę. Bez duszy jednak ciało nie miałoby życia, więc gdybym wycofał się z rzeczy stworzonych, wszystkie pozostałyby bez życia.

We wszystkich rzeczach stworzonych przychodzę do człowieka, dotykam go i daję mu życie: Jestem ukryty w ogniu, i odwiedzam człowieka w cieple. Gdyby Mnie w nim nie było, ogień byłby bez żaru, byłby to ogień malowany i bez życia; ale gdy odwiedzam człowieka w ogniu, nie rozpoznaje Mnie ani nie pozdrawia.

Ja jestem w wodzie i szukam go, gdy gaszę jego pragnienie. Gdyby Mnie w niej nie było, woda nie mogłaby ugasić pragnienia, ale byłaby martwą wodą. I kiedy go odwiedzam, on przechodzi obok Mnie, nawet mi się nie kłaniając. Jestem ukryty w pokarmach i odwiedzam człowieka, dając mu substancję(zawartość), siłę, smak. Gdyby Mnie w nim nie było, człowiek pozostałby głodny mimo pokarmu, a jednak karmiąc się Mną, odwraca się ode Mnie.

Jestem ukryty w słońcu i odwiedzam go, niejako, w każdym momencie  moim światłem, a on niewdzięcznie odpłaca mi ciągłymi zniewagami. We wszystkim go nawiedzam: w powietrzu, którym oddycha, w wonnym kwiecie, w powiewie, który go orzeźwia, w uderzeniu gromu, we wszystkim; niezliczone są Moje nawiedzenia.

Czy widzisz, jak bardzo go kocham?

A ponieważ jesteś w Mojej Woli, jesteś ze Mną, aby razem ze Mną nawiedzać człowieka i dawać mu życie.

Nie lękaj się więc, jeśli czasem będziesz uczestniczyła w sprawiedliwości".

(Księga Nieba, Tom 14; 12 maja 1922).

………………….

Śledziłam Bożą Wolę w jej Aktach, zarówno w Stworzeniu, jak i w Odkupieniu. Widziałem, że wszystko miało związek z ludzką wolą, aby Boża mogła mieć swoje miejsce.

A ponieważ wiele ludzkich aktów nie ustępowało pierwszeństwa Mojej Woli, a tym samym nie otrzymywało świętości Boskiego Aktu, pomyślałem sobie: "Jakże trudno jest Najwyższemu Fiat szerzyć Swoje Królestwo w aktach ludzi, ponieważ wydaje się, że oni nawet nie rozpoznają Bożego Aktu, który w nich płynie, a tym samym ani Go nie doceniają, ani nie dają Mu należnej dominacji.

Raczej akty ludzkie wyglądają, jak lud bez króla i bez porządku. A wielu jest wrogami Bożych Aktów, które chcą dać im Życie, którego oni nie rozpoznają, chociaż w nich płynie.

(Do użytku prywatnego - Tom 32; 10 września 1933 r.)

…………………

Jestem w ramionach mojego umiłowanego Jezusa, który tak bardzo otacza mnie swoją Świętą Wolą, że nie mogłabym bez Niego żyć. Czuję Go w sobie, który króluje Swoim słodkim panowaniem nad całym moim wnętrzem i z nieopisaną miłością czyni siebie życiem mojej myśli, mojego bicia serca i oddechu. On myśli, pulsuje, oddycha razem ze mną i zdaje się mówić do mnie:

'Jakże jestem szczęśliwy, że czujesz życie swojej myśli, swojego bicia serca, wszystkiego w tobie i uświadamiasz sobie, że to Ja! Ty czujesz Mnie w sobie, a ja czuję ciebie we Mnie.

Oboje jesteśmy szczęśliwi, że możemy razem robić tylko jedną rzecz. Tak więc Moją Wolą jest, aby stworzenie czuło i wiedziało, że Ja jestem z nim, schylając się do wszystkich jego aktów i wykonując je razem z nim, aby dać mu podobieństwo Mojego Życia i Moich Boskich Aktów.

Jakże Mnie boli, gdy odsuwają Mnie na bok i nie uznają Mojego panowania i tego, że jestem naprawdę Tym, który jest ich Życiem!".

(z "Księgi Nieba"; Tom 33; 31 maja 1935)




Środa XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 19,11-28)


11 Gdy słuchali tych rzeczy, dodał jeszcze przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. 12 Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. 13 Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: "Zarabiajcie nimi, aż wrócę". 14 Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: "Nie chcemy, żeby ten królował nad nami"3. 15 Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. 16 Stawił się więc pierwszy i rzekł: "Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min". 17 Odpowiedział mu: "Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami!" 18 Także drugi przyszedł i rzekł: "Panie, twoja mina przyniosła pięć min". 19 Temu też powiedział: "I ty miej władzę nad pięciu miastami!" 20 Następny przyszedł i rzekł: "Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. 21 Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał". 22 Odpowiedział mu: "Według słów twoich sądzę cię, zły sługo! Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. 23 Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał". 24 Do obecnych zaś rzekł: "Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min". 25 Odpowiedzieli mu: "Panie, ma już dziesięć min". 26 "Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 27 Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach"».

28 Po tych słowach ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy.


Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: "Zarabiajcie nimi, aż wrócę". (Łk 19,13)


Trwałam w moim zwykłym stanie, jednocząc się z Naszym Panem, jednocząc Jego myśli, bicie Jego Serca, Jego Oddech i wszystkie Jego ruchy z moimi w jedno, a potem podjęłam jeszcze intencję, aby pójść do wszystkich ludzi i każdemu z nich to wszystko przekazać; i będąc zjednoczona z Jezusem na Górze Oliwnej, dałam jeszcze wszystkim i każdemu z osobna, a także duszom czyśćcowym, Jego krople krwi, Jego modlitwy i cierpienia oraz wszelkie dobro, które uczynił, aby wszystkie oddechy, ruchy i uderzenia serca stworzeń zostały przywrócone, oczyszczone i przebóstwione; i dałam im źródło wszystkich skarbów, a mianowicie Jego cierpienia, jako ich lekarstwo na wszystko.

Gdy to robiłam, Jezus przemówił we mnie: "Córko moja, tymi swoimi intencjami stale Mnie ranisz, a ponieważ czynisz je tak często, strzały [miłości] szybko następują jedna po drugiej i zawsze jestem raniony na nowo."

I zapytałam: "Jak to możliwe, że jesteś zraniony, a [mimo to] ukrywasz się i każesz mi tak cierpieć, czekając na Twoje przyjście? Czy to są te rany - czy to jest ta miłość, którą masz dla mnie?".

Na co On odpowiedział: "Raczej jeszcze nic nie powiedziałem, w porównaniu z tym wszystkim, co powinienem ci powiedzieć, a sama dusza, pielgrzymując jeszcze na ziemi, nie może pojąć wszystkich skarbów i miłości między stworzeniem a Stwórcą, a mianowicie, że jej praca, jej słowa, jej cierpienie - wszystko to jest w Moim Życiu i tylko postępując w ten sposób, ona może czynić wszystkim dobro.

Mówię ci tylko, że każda twoja myśl, uderzenie serca i ruch, każda kończyna i każda cierpiąca kość w tobie - są jak tyle świateł, które wychodzą od ciebie, dotykają Mnie, a Ja je rozdzielam dla dobra wszystkich i zwracam ci w zamian trzy razy tyle innych świateł łaski, a w Niebie [odpowiadające im] światła chwały.

Wystarczy, że ci powiem, iż ten intymny związek jest tak silny, że Stwórca jest jak organy, a stworzenie - dźwiękiem, Stwórca - słońcem, stworzenie - promieniami, Stwórca - kwiatem, stworzenie - zapachem. Czy jedno może istnieć bez drugiego? Na pewno nie.

Czy sądzisz, że nie biorę pod uwagę twoich wewnętrznych działań i cierpień?

Jakże mógłbym o nich zapomnieć, skoro wychodzą ze Mnie i tworzą ze Mną jedność? Jako uzupełnienie dodam, że za każdym razem, gdy myślisz o Moich cierpieniach, to tak jakbyś zabierała ten skarb, który rzeczywiście jest gotowy dla wszystkich, do banku, aby go pomnożyć i podzielić dla dobra wszystkich."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 8; 21 listopada 1907)

………………….

7 lipca 1917, Tom 12

Wszystkie dzieła dokonane w życiu przez tego, kto żyje w Woli Bożej, są obecne i nadal trwają.


Wtapiałam się w mojego słodkiego Jezusa, ale czułam się tak nędzna, że nie wiedziałam, co mogę Mu ofiarować. Aby mnie pocieszyć, zawsze ukochany Jezus powiedział do mnie: Córko moja, dla tego, kto żyje w Mojej Woli, nie ma przeszłości ani przyszłości, ale wszystko jest w teraźniejszości i wszystko nadal trwa. A ponieważ wszystko, co uczyniłem i wycierpiałem, jest w stanie obecnym i nadal trwa – tak iż jeśli chcę dać zadośćuczynienie Ojcu lub uczynić dobro stworzeniom, mogę to uczynić tak, jak gdybym teraz cierpiał i działał − więc to, co stworzenie może wycierpieć lub uczynić w Mojej Woli, utożsamia się z Moimi cierpieniami i Moimi Dziełami, i zespala się z Nimi w jedno. Kiedy dusza chce swoimi boleściami dać Mi świadectwo miłości, może wziąć boleści, które znosiła innym razem i które nadal trwają, i dać Mi je, aby powtórzyć swoją miłość i zadośćuczynienie dla Mnie. Ja zaś, widząc pracowitość stworzenia, które umieszcza swoje akty jakby w banku, aby je pomnożyć i pobrać odsetki, i tym samym dać Mi miłość i zadośćuczynienie, przekazuje mu moje pomnożone boleści i dzieła, aby bardziej wzbogacić stworzenie i nie dać się zwyciężyć w miłości, i tym samym dać mu miłość oraz sprawić, by Mnie miłowało

……………….

Córko moja, odwagi, nie lękaj się. Twoja Mama jest cała dla ciebie. Dzisiaj czekałam na ciebie, żeby mój heroizm i triumf w ofierze mogły dodać ci siły i odwagi, a wtedy będę mogła zobaczyć, jak moja córka zwycięża w cierpieniu, oraz ujrzeć jej heroizm w znoszeniu go z miłością i dla wypełniania Woli Bożej. Córko moja, posłuchaj Mnie. Skończyłam zaledwie trzy lata, gdy moi rodzice powiadomili Mnie, że chcieli poświęcić Mnie Panu w świątyni. Moje Serce napełniło się radością, gdy się dowiedziałam, że pragnęli Mnie poświęcić, abym mogła spędzić swoje lata w domu Boga. Ale ponad radością był ból, rozłąka z najdroższymi osobami, które człowiek posiada na ziemi – z moimi drogimi rodzicami. Byłam maleńka i potrzebowałam ich rodzicielskiej opieki. Pozbawiałam się obecności dwóch wielkich świętych. Gdy się zbliżał dzień ich rozłąki ze Mną, z tą, która przepełniała ich życie radością i szczęściem, widziałam, że odczuwali taką gorycz, że niemal umierali. Ale gdy cierpieli, gotowi byli dokonać heroicznego czynu odprowadzenia Mnie do Pana. Moi rodzice miłowali Mnie według porządku Bożego i traktowali Mnie jako wspaniały dar przekazany im od Pana, i to dało im siłę do poniesienia bolesnej ofiary. Dlatego, moja córko, jeśli chcesz posiadać niezwyciężoną siłę do zniesienia najcięższych boleści, spraw, aby wszystko w twoim życiu było według porządku Bożego, i traktuj wszystko jako cenny dar otrzymany od Pana. Musisz wiedzieć, że z odwagą przygotowywałam się do mojej podróży do świątyni, ponieważ gdy oddałam Istocie Bożej moją wolę, a Najwyższy FIAT przejął na własność całą moją osobę, nabyłam wszystkie cnoty w swojej naturze. Panowałam nad samą sobą, a wszystkie cnoty były we Mnie jak wiele szlachetnych księżniczek i w zależności od okoliczności mojego życia same się pojawiały, aby bez żadnego oporu pełnić swój urząd. Na próżno by Mnie nazywano Królową, gdybym nie miała cnoty bycia Królową wobec samej siebie! Posiadałam więc doskonałą miłość, niezłomną cierpliwość, czarującą słodycz, głęboką pokorę i cały bagaż innych cnót. Wola Boża uczyniła maleńką ziemię mojego człowieczeństwa szczęśliwą, zawsze usłaną kwiatami i bez cierni złych nawyków. Spójrz zatem, moja córko, co to znaczy żyć Wolą Bożą. Jej światło, Jej świętość i moc przemieniają wszystkie cnoty w naturę. Nie, Ona nie zniża się, aby panować w duszy o buntowniczej naturze. Ona jest święta i tam, gdzie ma panować, potrzebuje natury uporządkowanej i świętej. Tak więc ofiarą pójścia do świątyni dokonywałam podbojów. I nad tą ofiarą kształtował się we Mnie triumf Woli Bożej. Triumf ten przynosił Mi nowe morza łask, świętości i światła, tak iż czułam się szczęśliwa w swoich boleściach i mogłam odnosić kolejne triumfy. Córko moja, połóż rękę na swoim sercu i powiedz swojej Mamie, czy czujesz, jak twoja natura przemienia się w cnoty. Czy czujesz ciernie niecierpliwości, chwasty niepokoju i złe nastroje uczuć, które nie są święte? Posłuchaj, pozwól działać Twojej Mamie. Złóż swoją wolę w moje ręce z postanowieniem, aby nie pragnąć jej już nigdy więcej, a Ja sprawię, że staniesz się własnością Woli Bożej, która wszystko z ciebie usunie, a to czego nie dokonałaś przez tak wiele lat, dokonasz w ciągu jednego dnia. I będzie to początek prawdziwego życia, szczęścia i prawdziwej świętości.


Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.(Łk 19,26)


Podążałam za Wolą Bożą w jej Aktach, a mój ukochany Jezus śledził mnie swoim spojrzeniem, aby obserwować, czy odwiedziłam wszystkie Jego Dzieła, mówiąc do mnie:

"Moja córko, obserwuję, czy odwiedzasz wszystkie Moje terytoria. Musisz wiedzieć, że Stworzenie jest Moim terytorium, Odkupienie obejmuje terytoria dodane.

Tak, Moje Dzieciństwo, Moje łzy i kwilenia, jako niemowlę, Moje modlitwy, Moje Dzieła, Moje kroki, Moje Życie ukryte i publiczne, to tyle pomieszczeń Moich, które zbudowałem na Moich terytoriach.

Nie ma niczego, co uczyniłem i żadnego cierpienia, którego bym nie użył, aby rozszerzyć granice Boskich Terytoriów, aby następnie podarować je stworzeniom.

Teraz codziennie patrzę, czy chociaż mała córeczka Mojej Woli odwiedza wszystkie Moje terytoria i wchodzi do każdego z Moich pokoi. Kiedy widzę, że zaczynasz swoją wędrówkę, aby odwiedzić słońce, gwiazdy, niebo, morze i wszystkie stworzone rzeczy, czuję, że Moje terytoria, które stworzyłem z tak wielką miłością i oddałem stworzeniom, nie są opuszczone.

Jest przynajmniej jedna, która je odwiedza, a jeśli odwiedza, to znaczy, że je kocha i przyjęła Dar.

Czekam więc z utęsknieniem, abyś nadal odwiedzała Betlejem, gdzie się urodziłem, abyś szukała Moich łez, Moich cierpień, Moich kroków, Moich dzieł, cudów, które uczyniłem, sakramentów, które ustanowiłem, Mojej Męki, Mojego Krzyża, jednym słowem wszystkiego

Zwracam Ci uwagę, gdy coś Ci umyka, abyś złożyła swoją małą wizytę, nawet jeśli jest ona tylko, jakby mimochodem. O, jakże się cieszę, że moje pokoje są wszystkie odwiedzane!

Moja córko, jaki to ból dawać i nie być za to uznanym, chcieć dawać i nie ma nikogo, kto by przyjął dobro, które chce się dać! Wiesz, co robię?

Kiedy widzę, że robisz obchód zupełnie sama, aby odwiedzić wszystkie Moje terytoria i pokoje, daję ci wszystkie dobra, które w nich istnieją, tak, że to, co powinienem dać innym, skupiam w tobie. W ten sposób Ja daję ci wszystko i ty dajesz Mi wszystko.

Aby bowiem móc dać wszystko duszy, muszę wszystko w niej znaleźć, a ona, aby mogła wszystko Mi dać, musi wszystko posiadać. Ten, kto ma wszystko, ma moc rozumienia, aby Mi wszystko dać i wszystko otrzymać"...

(z "Księgi Nieba"; tom 22; 9 sierpnia 1927)



Wtorek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 19,1-10)


1 Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. 2 A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. 3 Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. 4 Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. 5 Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». 6 Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. 7 A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». 8 Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». 9 Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. 10 Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».


A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. 3 Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu.(Łk 19,2-3)


Czułam się całkowicie zanurzona w moim słodkim Jezusie i prosiłam Go z głębi serca, aby czuwał nad moją biedną duszą, aby nie weszło w nią nic, co nie byłoby Jego Wolą. Wtedy moje drogie dobro, moje słodkie życie poruszyło się we mnie i powiedziało do mnie:

"Moja córko, pragnienie dobra, jego poznania, oczyszcza duszę i usposabia jej intelekt do jego zrozumienia, jej pamięć do zapamiętania. A jej wola odczuwa pragnienie, by go pożądać, by uczynić z niego swój pokarm i swoje życie, i porusza Boga, by dał jej to dobro i  dać jej je poznać.

Zatem pragnienie posiadania i poznania dobra jest jak apetyt na pokarm. Jeśli ktoś ma apetyt, to degustuje się tym smakiem, je z przyjemnością, jest zadowolony i szczęśliwy po zjedzeniu tego pokarmu, i pragnie skosztować go ponownie.

Ale jeśli nie ma apetytu, ten sam pokarm, który tak chętnie smakuje jednej osobie, staje się obrzydliwy i odpychający dla drugiej, która nie ma apetytu, a w końcu nawet sprawia, że cierpi. Zatem pragnienie jest jak apetyt dla duszy. Kiedy widzę, że pragnienie Moich rzeczy jest jej rozkoszą, że wreszcie czyni z nich swój pokarm i swoje życie, jestem tak niezmiernie hojny, że nigdy nie męczę się w dawaniu.

Ale ten, kto nie pragnie tego pokarmu, bo brak mu apetytu, poczuje obrzydzenie do moich rzeczy, i powtarza się słowo Ewangelii: "Temu, kto ma, będzie dane, a temu, kto nie pragnie Moich Dóbr, Moich Prawd i rzeczy niebieskich, nawet to, co ma, zostanie odebrane (sprawiedliwa kara dla tego, kto ich nie pragnie i nie zabiega o nie, i nie chce wiedzieć o tym, co należy do Mnie) - a jeśli posiada jakąś małą rzecz, to sprawiedliwe jest, aby została mu odebrana i dana tym, którzy posiadają wiele". "...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 19; 3 września 1926).


Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.(Łk 19,4)


Byłam bardzo smutna i cierpiąca z powodu opuszczenia mnie przez mojego dobrego Jezusa; wtedy ujrzałam Go tylko krótko, a On powiedział do mnie: "Córko moja, dusza twoja musi starać się zachować lot orła, to znaczy żyć wysoko ponad wszystkimi niskimi rzeczami tej ziemi i tak wysoko, że żaden wróg nie może jej zaszkodzić.

Bo ten, kto żyje wysoko, może zaszkodzić wrogom, ale jego samego nie może spotkać żadna krzywda. A dusza musi nie tylko żyć wysoko, ale i zabiegać o czystość i posiadać bystrość orlego oka. Choć żyje na wysokościach, jej bystre oko przenika boskie rzeczy - nie mimochodem, ale przeżuwa je, aż zrobi z nich swój ulubiony pokarm, a wszystkim innym gardzi.

Podobnie też wczuwa się w potrzeby bliźnich i nie boi się zejść do ich grona i czynić im dobro, a jeśli trzeba, oddaje swoje życie.

Przez czystość swego spojrzenia czyni miłość do Boga i bliźniego jednym, ustawiając wszystko w (boskim)porządku dla Boga.(tzn. przed Bogiem przeprasza za bliźnich).

Taka musi być dusza, jeśli chce Mi się podobać".

(z "Księgi Nieba"; DI Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 6; 4 marca 1904)


Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło». (Łk 19,10)


Czułam się pełna wątpliwości i zdruzgotana tym wszystkim, co mój Jezus mówi o swojej Boskiej Woli i myślałam sobie: "Jak to możliwe, że pozwolił, aby tyle wieków upłynęło bez ujawnienia tych cudów Boskiej Woli i że nie wybrał jednego spośród tylu świętych,  który mógłby dać początek tej Boskiej Świętości? Przecież byli Apostołowie, tylu innych wielkich świętych, którzy zadziwili cały świat."

Gdy tak o tym myślałam, On przyszedł i nie dając mi czasu, przerwał moje myśli i powiedział do mnie: "Mała Córka Mojej Woli nie chce się dać przekonać, dlaczego wątpisz?" A ja: "Ponieważ poznaję siebie, że jestem zła, a im więcej mówisz, tym bardziej czuję się wyniszczona".

A Jezus: "Tego właśnie chcę: twojego wyniszczenia. A im więcej mówię ci o Mojej Woli, Moje Słowo, będąc twórcze, tworzy Moją Wolę w twojej, a twoja zostaje w obliczu Mojej Mocy unicestwiona i rozpuszczona, stąd twoje unicestwienie.

Wiedz, że twoja wola musi rozpłynąć się w Mojej, tak jak śnieg ulega unicestwieniu pod promieniami palącego słońca.

Musisz wiedzieć, że im większa jest praca, którą chcę wykonać, tym więcej potrzeba przygotowań. Ileż proroctw, ileż przygotowań, ileż wieków nie poprzedziło Mojego Odkupienia? Jak wiele symboli i znaków nie poprzedziło poczęcia Mojej Niebiańskiej Matki?

Teraz, gdy Odkupienie zostało dokonane, musiałem utwierdzić człowieka w dobrach Odkupienia, i w tym celu wybrałem apostołów, jako umacniających owoce Odkupienia, którzy mieli szukać zagubionego człowieka za pomocą Sakramentów i zapewnić mu bezpieczeństwo.

Dlatego Odkupienie jest Zbawieniem, oznacza wybawienie człowieka z każdej otchłani.

Z tego powodu powiedziałem ci innym razem, że pozwolić duszy żyć w Mojej Woli jest czymś większym niż nawet Zbawienie: Nie jest bowiem tak trudno zbawić się, żyjąc życiem miernym, raz po raz upadając i znowu się podnosząc, i to wybłagało Moje Odkupienie, gdyż chciałem za wszelką cenę zbawić człowieka. To powierzyłem Moim apostołom, jako skarbnikom owoców Odkupienia.

Tak więc, ponieważ wciąż musiałem czynić to, co mniejsze, to co większe zachowałem na później, rezerwując inne epoki na realizację Moich wzniosłych planów.

Tak więc, życie w Mojej Woli to nie tylko zbawienie, ale to świętość, która musi wznieść się ponad wszystkie inne rodzaje świętości, która musi nosić pieczęć świętości Swego Stwórcy.

Dlatego najpierw mniejsze świętości musiały iść jedne za drugimi, jak świta, jako nosiciele, posłańcy i przygotowujący tę Świętość, która jest całkowicie Boska. A jak przy Odkupieniu wybrałem Moją nieporównaną Matkę, jako człon łączący ze Mną, z którego powinny zstąpić wszystkie owoce Odkupienia, tak i ciebie wybrałem, jako pierścień łączący, z którego powinna wziąć początek Świętość Życia w Mojej Woli. A ponieważ wyszła ona z Mojej Woli, aby przynieść Mi pełną chwałę Celu, dla którego człowiek został stworzony, musi on powrócić tą samą drogą Mojej Woli, aby wrócić do domu, do swego Stwórcy.

Dlaczego więc jesteś zaskoczona? Są to rzeczy, które zostały ustalone od wieczności i nikt nie zmusi Mnie do odstąpienia od nich.

A ponieważ sprawa jest wielka - chodzi o ustanowienie Królestwa Mojego w duszy także na ziemi - postąpiłem jak Król, który ma objąć w posiadanie Królestwo: On nie idzie pierwszy, ale najpierw pozwala przygotować swój pałac królewski, a następnie wysyła swoich żołnierzy, aby przygotować królestwo i rozporządzać  narodami, jako swoimi poddanymi. Potem podążają strażnicy honorowi i ministrowie, a ostatni jest król: to jest honorowe dla króla.

Oto, jak to uczyniłem: poleciłem przygotować Mój pałac, którym jest Kościół; żołnierzami byli święci, aby Mnie rozsławiali(oglosili) wśród ludów; potem nastąpili święci, którzy siali cuda, jako Moi najbardziej zaufani ministrowie; a teraz przychodzę jako Król, aby królować, dlatego musiałem wybrać duszę, w której powinienem założyć Moją pierwszą Rezydencję i założyć to Królestwo Mojej Woli.

Pozwól Mi więc królować i daj Mi pełną wolność."

(Księga Nieba, Tom 13; 3 grudnia 1921).

………………..

A Jezus: "Człowiek zawsze będzie wolny, nigdy nie odbiorę mu praw danych przy jego stworzeniu. Chodzi tylko o to, że przy Odkupieniu przyszedłem otworzyć wiele dróg, ścieżek i skrótów, aby ułatwić człowiekowi zbawienie i uświęcenie. Natomiast Moją Wolą chcę otworzyć królewską i bezpośrednią drogę, która prowadzi do świętości podobieństwa do Stwórcy i zawiera prawdziwe szczęście.

Niemniej jednak zawsze będą wolni, by chodzić po królewskiej ścieżce, po małych ścieżkach lub poza tym wszystkim.

Będzie jednak na świecie coś, czego jeszcze dziś nie ma: błogostan tego ‘Twoja Wola niech się stanie na ziemi, tak jak jest w Niebie’

Człowiek dokonał pierwszych aktów w Mojej Woli, a następnie wycofał się, dlatego poniósł klęskę; a ponieważ był głową wszystkich, wszystkie członki poniosły klęskę w tym samym czasie.

Moje Człowieczeństwo ukształtowało obszar wszystkich ludzkich aktów w Woli Bożej, Moja Matka wiernie podążała za Mną - więc wszystko jest gotowe.

Teraz wszystko, czego potrzeba, to by jeszcze jedno [ludzkie] stworzenie, które chce żyć w tej Woli nieustannie i w ten sposób wziąć w posiadanie ten obszar utworzony przeze Mnie i otworzyć tę królewską drogę dla wszystkich, która prowadzi do ziemskiej i niebiańskiej błogości".

(z "Księgi Nieba"; - tom 15; 25 kwietnia 1923)




Poniedziałek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego  (Łk 18,35-43)


35 Kiedy zbliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. 36 Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. 37 Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. 38 Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» 39 Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» 40 Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: 41 «Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». 42 Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». 43 Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.


Kiedy zbliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał.  (Łk 18,35


Boża Wola nigdy nie zostawia mnie samej. Wydaje się, że zawsze mnie obserwuje, aby wypełnić moje myśli, słowa i najmniejsze akty, ale chce mojej czujności.

Chce, abym wiedziała, że pragnie wypełniać moje akty, i że Ona daje - we wzajemnym szacunku - a ja otrzymuję; jeśli nie jestem czujna, upomina mnie, ale tak delikatnie, że serce mi pęka, i mówi do mnie:

"Czujność jest okiem dla duszy, które umie rozpoznać dar, jaki chcę dać, i dysponuje działanie, aby przyjąć obdarowanie Moimi darami. Nie chcę dawać Moich Skarbów niewidomym, ale chcę, abyś je widziała i znała, ale czy wiesz dlaczego?

Jeśli widzisz Mój Dar, wtedy go doceniasz, a jeśli go znasz, wtedy go znasz i kochasz, a Ja pozwalam ci czuć Moje Światło, Moją Moc, Moją Miłość żywą.

Wtedy dostrzegam w twojej małej myśli, twoim słowie i twoim małym działaniu powtórzenie tego, co Moja własna Boska Wola wie, jak zrobić i wie, jak kochać.

Dlatego najpierw daję duszy, która chce żyć w Niej, zdolność widzenia, niejako "Oko", abyśmy mogli patrzeć i rozpoznawać się nawzajem.

Kiedy Nas rozpoznaje, wszystko jest zrobione, a życie w Mojej Boskiej Woli jest zapewnione w pełnej skuteczności".

(z “Księgi Nieba”, Tom 33; 29 czerwca 1934 r.)

………………..

(...) Kiedy działam cuda, chcę dać ci Dar wielkiego Cudu Mojej Woli.

Kiedy więc daję wzrok niewidomym, odbieram ślepotę twojej ludzkiej woli, aby dać ci Mój wzrok ; kiedy daję słuch głuchym, daję ci dar słyszenia Mojej Woli.

Kiedy daję mowę niemym, uwalniam ciebie z niemoty dotyczącej Mojej Woli; kiedy podnoszę kalekę, podnoszę ciebie w Nim; kiedy powstrzymuję burzę Moją rządzącą Mocą, rozkazuję burzy twojej ludzkiej woli, aby nie śmiała już wzburzyć Mojego spokojnego morza ; słowem, nie ma nic, co czynię i cierpię, czego nie uczyniłbym ci w darze, aby złożyć w tobie Królestwo Mojej Woli, które tak bardzo kocham i które zostało ukształtowane we Mnie... . "

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 23; 27 stycznia 1928).


«Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». (Łk 18,41


Mój uwielbiony Jezus nadal przychodzi, a ponieważ przed Jego przyjściem w moim duchu myślałam o pewnych rzeczach, które Jezus powiedział do mnie w minionych latach, a których nie pamiętam tak dobrze, rzekł mi, prawie mnie upominając :

"Moja córko, pycha zżera łaskę. W sercach pysznych nie ma nic poza pustką pełną dymu, który powoduje ślepotę. Pycha nie czyni z siebie nic innego jak tylko bożka, a więc pyszna dusza nie ma swojego Boga w sobie.

Przez grzech próbowała Go zniszczyć w swoim sercu; buduje ołtarz w swoim sercu, zasiada na nim i oddaje cześć samej sobie."

O Boże, jakże nikczemnym potworem jest ta wada!

Wydaje mi się, że jeśli dusza uważa, aby nie pozwolić jej wejść w siebie, wtedy jest wolna od wszystkich innych wad; ale jeśli na swoje nieszczęście pozwoli się zdominować przez nią, pycha, będąc potworną i złośliwą matką, zrodzi w duszy wszystkie swoje niegrzeczne dzieci, którymi są inne grzechy.

O, Panie, zachowaj ją z dala ode mnie!

z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 3; 19 listopada 1899)

………………….

... Płynęłam więc dalej w morzu światła Bożego Fiat. Byłam zatopiona, jak gdyby, w świetle, a Jego Nauki były tak liczne, że z powodu mojej małości nie wiedziałam, których się chwycić i gdzie je umieścić, więc zniknęły w samym świetle.

Byłam zaskoczona i nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa; wtedy Jezus, mój dobry nauczyciel, dodał:

... "Moja córko, Moja Wola gromadzi wszystkie swoje dzieła. W Jej świetle Ona ukrywa i broni wszystkie swoje dzieła i zapewnia im bezpieczeństwo. Ileż to Światło nie czyni, aby schronić człowieka, najpiękniejsze dzieło Naszych twórczych rąk w bezpiecznym miejscu, aby znów stał się piękny i godny uwagi, tak jak go stworzyliśmy?

Bierze duszę na swoje świetliste łono i napełnia ją taką ilością światła, że znika całe jej zło. Jeśli jest ślepa, Ona daje jej wzrok w tym świetle; jeśli jest niema, Ona daje jej słowo w tym świetle. Światło ogarnia duszę ze wszystkich stron: sprawia, że słyszy, gdy jest głucha, podnosi ją, gdy kuleje, czyni ją piękną przez światło, gdy jest brzydka.

Żadna Matka nie czyni tyle, co Moja Boska Wola, aby uczynić i przywrócić piękno swojemu stworzeniu. Jej broń jest ze światła, ponieważ nie ma takiej mocy, której światło by nie miało w sobie i nie ma takiego dobra, którego by nie posiadało. Czego nie zrobiłaby matka, która urodziła piękne dziecko, które zachwyca matkę swoim pięknem i czyni ją szczęśliwą?

Jednak w wyniku nieszczęśliwego wypadku syn staje się ślepy, niemy, głuchy i sparaliżowany. Biedna matka patrzy na swojego syna i już go nie poznaje. Jego zgaszone oko już Jej nie widzi, ona nie słyszy jego srebrzystego głosu, który napełniał ją radością, gdy wołał mamę. Jego małe stópki, które spieszyły się na jej kolana, tylko z trudem może ciągnąć. Ten syn jest najbardziej przeszywającym bólem dla biednej matki.

Czego by nie zrobiła, gdyby wiedziała, że jej dziecko odzyska swój pierwotny wygląd?

"Gdyby mogła to osiągnąć, objechałaby cały świat i chętnie oddałaby własne życie, byleby tylko zobaczyć syna tak pięknego, jakim go urodziła.  Ale nie jest w mocy biednej matki przywrócić syna do jego pierwotnego piekna, więc pozostanie on jej smutkiem i najbardziej przeszywającym cierniem matczynego serca.

Człowiek, też, kiedy uczynił swoją wolę, stał się ślepy, niemy i chromy. Nasza Wola płacze za nim łzami płonącego światła Naszej Miłości. Ale podczas gdy matka nie może nic zrobić dla swojego kalekiego dziecka, Mojej Bożej Woli nie brakuje mocy. Ona, bardziej czule niż matka, udostepni swój kapitał światła, który jest w stanie przywrócić wszystkie dobra i piękno człowieka. Jest czułą Matką, miłośniczką i opiekunką Dzieła Swoich rąk, które zrodziła bardziej niż najdroższego syna na świat. Nie będzie Ona przemierzała całego świata, lecz wszystkie wieki, aby przygotować i podać potężne lekarstwa ze Światła, które ożywia, przemienia, podnosi i upiększa.

Ona dopiero wtedy się zatrzyma , gdy zobaczy Dzieło Swoich twórczych rąk [z powrotem] w swoim matczynym łonie, tak piękne, jak wyszło na świat, aby mogła siebie zabezpieczyć przed wieloma cierpieniami i radować się nim na zawsze.

Czyż prawdy o Mojej Woli nie są lekarstwem? Każdy komunikat i każde Moje Słowo  jest twierdzą, którą buduję wokół słabości ludzkiej woli, pokarmem, który przygotowuję, przynętą, smakiem, światłem, aby człowiek mógł odzyskać utracony wzrok.

Dlatego bądź uważna i nie trać nic z tego, co Moja Wola tobie przekazuje, bo we właściwym czasie wszystko będzie użyteczne - nic nie zostanie utracone. Czy myślisz, że nie zapisuje(w Księgach) każdego Jej pojedynczego Słowa? Ona liczy wszystko i nic nie traci.

A jeśli Ona ustanowiła swoja katedrę w twojej duszy, aby złożyć swoje Prawdy, to jednak zarezerwowała pierwsza Katedrę w sobie, jako największy skarb, który należy do Niej. Dlatego, jeśli zgubisz słowo lub przekaz dotyczący Jej, Ona  zachowuje już w sobie oryginał. Bo to, co dotyczy Mojej Boskiej Woli, posiada nieskończoną wartość i dlatego nie może być narażone na utratę i rzeczywiście nie jest.

Co więcej, Moja Wola zazdrośnie strzeże swoich prawd w Boskich Archiwach. Naucz się więc i ty być zazdrosną, czujną, i cenić Jej święte Nauki."

(z "Księgi Nieba"; - tom 30; 12 stycznia 1932 (2 część).

…………………

Czuję się porwana niejako przez wieczne fale Boskiej Woli i czuję Jej nieustanny ruch, który jako życie zawsze szemrze - ale co szemrze? Szemrze miłością i daje miłość wszystkim.

Szemrze i uszczęśliwia, szemrze i wzmacnia, szemrze i daje światło, szemrze i daje życie wszystkim, podtrzymuje wszystko i tworzy akt wszystkich, wypełnia wszystko, otacza i ukrywa wszystko w Sobie, aby dać się wszystkim i podtrzymać wszystko. O potęgo Bożej Woli! Jakże bym chciała posiąść Ciebie, jako życie w duszy, żyć z Ciebie i nie znać innego życia jak tylko Twoje! Ale jakże jestem od tego daleko! Potrzeba zbyt wiele, aby dojść tak daleko, aby żyć w Bożej Woli.

Gdy to rozważałam, mój dobry Jezus, moje ukochane Życie, zaskoczył mnie i powiedział do mnie z dobrocią:

"Moja błogosławiona córko, powiedz Mi, czego chcesz?

Czy chcesz, aby Moja Wola królowała i żyła w tobie jako Życie? Jeśli naprawdę tego chcesz, wszystko jest zrobione.

Rzeczywiście, Nasza Miłość i gorące pragnienie, aby dusza posiadała Naszą Wolę, jako życie i żyła z Niej, są tak wielkie, że gdy tylko dusza naprawdę tego pragnie, Nasza Wola napełnia ludzką wolę Naszą Najwyższą Wolą, aby uformować Jej życie tutaj i żyć w duszy, jak w Jej własnym centrum.

Wiedz, że Wola Boża i ludzka to dwie duchowe moce: Boska jest niezmierzona i posiada nieosiągalną Moc, ludzka jest małą mocą, ale choć mała, ma swoją moc.

Ponieważ obie są duchowe, jedna może wlać się w drugą i obie mogą tworzyć jedno życie.

Wszelka władza jest w woli, a ponieważ wola ludzka jest władzą duchową, ma miejsce, by móc włożyć w swoją wolę dobro, którego pragnie, a także zło.

Zatem to, czego chce wola, znajduje się w niej samej: Jeśli pragnie poczucia własnej wartości, honoru, umiłowania przyjemności i bogactwa, to życie poczucia własnej wartości, honoru, życie przyjemności, bogactwa będzie w jej woli; jeśli pragnie grzechu, to również grzech będzie tworzył swoje życie [w duszy]; tym bardziej dusza, która naprawdę pragnie mieć w sobie życie Naszej Woli - którego pragniemy i nakazujemy z tak wieloma westchnieniami - osiągnie wielkie dobrodziejstwo posiadania Naszej Woli, jako Życia.

Gdyby tak nie było, świętość życia w Mojej Woli byłaby świętością trudną i prawie niemożliwą. Ale nie mogę uczyć rzeczy trudnych, ani też nie chcę rzeczy niemożliwych. Raczej Moim zwyczajem jest ułatwianie stworzeniu najbardziej uciążliwych rzeczy i najtrudniejszych wyrzeczeń(ofiar), na ile jest to dla niego możliwe.

W razie potrzeby dodaję z Mojej, aby mała siła jego woli była wspierana, otrzymywała pomoc i była ożywiana niezwyciężoną Mocą Mojej Woli. W ten sposób czynię dobro łatwym, a także życie  Woli Mojej, które dusza chce posiąść.

Moja Miłość jest tak wielka, że aby jeszcze bardziej ułatwić duszy, szepczę do ucha jej serca: "Jeśli naprawdę chcesz czynić to dobro, będę je czynił razem z tobą. Nie zostawię cię samej, ale oddam do twojej dyspozycji Moją łaskę, Moją siłę, Moje światło, Moją świętość. Będziemy razem czynić dobro, które chcesz posiąść".

Dlatego nie trzeba zbyt wiele, aby żyć z Mojej Woli. To "za dużo" jest [tylko] w woli. Kiedy dusza się zdecyduje i mocno, i wytrwale chce, to już podbiła Moją Wolę i uczyniła ją swoją. O, jak wiele może zawrzeć w sobie ludzka wola, skoro jest duchową potęgą, która wiele gromadzi, a nic nie traci! Jest to, jak światło słońca: ileż rzeczy obejmuje słońce, podczas gdy  nie widzi się nic poza światłem i blaskiem.

A jednak zawiera prawie niezliczone dobra; rozpoznaje się, że jego światło przekazuje cudowne rzeczy, gdy trafia na ziemię, choć widzi się tylko światło. Taka jest ludzka wola: ileż dóbr może zawrzeć, jeśli tylko zechce! Może zawierać miłość, świętość, światło, zadośćuczynienie, cierpliwość, wszystkie cnoty, nawet swojego Stwórcę. Ponieważ jest mocą duchową, ma potencjał i moc pojmowania, aby zawrzeć w sobie co tylko zechce.

I nie tylko ma moc włączenia dobra, którego pragnie, ale czyniąc to, przekształca się również w dobro, które w sobie przechowuje. W ten sposób wola ludzka przekształca się w naturę dobra, którego pragnie.

Chociaż nie robi wielu rzeczy, których naprawdę chce, to jednak pozostają one w woli tak, jak [gdyby były] zrobione. I widzi się, że kiedy ma sprzyjającą okazję, aby uczynić to dobro, którego od dawna pragnęła, teraz dokonuje tego dobra, którego pragnąła od tak dawna - ponieważ posiada życie tego dobra - z gotowością, z całym sercem, z miłością, nie wahając się w żadnym punkcie.

Symbolem tego jest znowu słońce: jeśli nie napotyka ani na nasiona, ani na kwiaty, nie może przekazać ani korzyści z dojrzewania nasion, ani z zabarwienia kwiatów.

Ale gdy tylko zdoła ich dotknąć swoim światłem, ponieważ ma w sobie życie tego dobra, natychmiast przekazuje dojrzewanie nasionom i zabarwienie kwiatom.

Wola ludzka posiada niezatartymi literami [wpisane] wszystko, co czyni i co chce czynić; a choć pamięć zapomina, wola nic nie traci, lecz zawiera w sobie składnicę, depozyt wszystkich swoich aktów, nie mogąc nic utracić. Stąd można powiedzieć, że cały człowiek jest [ugruntowany] w woli. Jeśli on jest święty, to nawet najbardziej obojętne rzeczy są dla niego święte. Jeśli jest zły, to może nawet dobro zamienia się dla niego w perwersyjny akt. Jeśli więc naprawdę chcesz Mojej Boskiej Woli, jako życia, to nie potrzeba zbyt wiele, tym bardziej, że to Moja, zjednoczona z Twoją, tego chce.

Jest to MOC, która wszystko może, a z twojej strony będzie to widoczne po uczynkach, czy we wszystkich rzeczach postępujesz, jak posiadacz Bożej Woli.

Bądź więc czujna, córko moja i niech twój lot w Najwyższym Fiat będzie zawsze nieustanny."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 33; 19 marca 1935)




14 lis, 2023 r.

Najdroższa córko, odczuwam nieodpartą potrzebę zstąpienia z Nieba i złożenia ci swoich matczynych wizyt. Jeśli zapewnisz Mnie o swojej miłości dziecka oraz o wierności, to Ja na zawsze pozostanę z tobą, w twojej duszy, aby być twoim nauczycielem, wzorem, przykładem i najczulszą Matką. Przychodzę, żeby cię zaprosić do wejścia do królestwa twojej Mamy, to jest do królestwa Woli Bożej. Pukam do drzwi twojego serca, abyś Mi je otworzyła… Czyż nie wiesz, że własnymi rękami przynoszę ci w darze tę książkę? Z matczyną troską ci ją ofiarowuję, abyś ty z kolei, czytając ją, mogła się nauczyć żyć życiem Nieba i już nigdy więcej życiem ziemi! Ta książka jest ze złota, moja córko. Będzie ona kształtowała twoje duchowe bogactwo i twoje szczęście również tu, na ziemi.

W niej znajdziesz źródło wszelkiego dobra: jeśli jesteś słaba, nabierzesz siły, jeśli jesteś kuszona, osiągniesz zwycięstwo, jeśli popadłaś w grzech, znajdziesz współczującą i silną rękę, która cię ponownie podniesie. Jeśli się czujesz zmartwiona, znajdziesz pocieszenie, jeśli zimna – skuteczny środek, żeby się ogrzać. Jeśli jesteś głodna, będziesz się delektować wyśmienitym pożywieniem Woli Bożej. Z nią nie będzie ci brakowało niczego, nie będziesz już nigdy samotna, ponieważ twoja Mama będzie ci dotrzymywać słodkiego towarzystwa i z całą swoją matczyną troską zobowiążę się uczynić cię szczęśliwą. Ja, Niebieska Władczyni, zatroszczę się o wszystkie twoje potrzeby, pod warunkiem że się zgodzisz żyć w zjednoczeniu ze Mną. Gdybyś tylko znała moje troski, moje żarliwe westchnienia, jak również łzy, które wylewam z powodu moich dzieci! Gdybyś wiedziała, jak płonę z pragnienia, żebyś słuchała moich lekcji, całych o Niebie, i uczyła się żyć Wolą Bożą!

W tej książce zobaczysz cuda, znajdziesz Mamę, która kocha cię tak bardzo, że poświęca dla ciebie swojego ukochanego Syna, ażebyś mogła żyć takim samym Życiem, jakim Ona żyła na ziemi. Och, nie zadawaj Mi tego bólu, nie odrzucaj Mnie. Przyjmij ten dar z Nieba, który ci przynoszę. Przyjmij moją wizytę i moje lekcje… Wiedz, że przewędruję cały świat, pójdę do każdej osoby, do wszystkich rodzin, do wspólnot religijnych, do każdego narodu, do wszystkich ludzi, a jeśli zajdzie potrzeba, będę krążyła przez całe stulecia, dopóki jako Królowa nie uformuję swojego ludu, a jako Matka swoich dzieci, które będą znały Wolę Bożą i sprawią, że będzie Ona królowała wszędzie. To jest celem tej książki.

Ci, którzy przyjmą ją z miłością, będą pierwszymi szczęśliwymi dziećmi należącymi do królestwa Bożego FIAT, a Ja złotymi literami wypiszę ich imiona w swoim matczynym Sercu.

Spójrz, moja córko, ta sama nieskończona Miłość Boga, który chciał się Mną posłużyć w dziele Odkupienia, ażeby Odwieczne Słowo zstąpiło na ziemię, teraz ponownie wzywa Mnie do działania i powierza Mi trudne zadanie, zaszczytny mandat uformowania na ziemi dzieci królestwa Jego Bożej Woli.

Z matczyną troską przystępuję zatem do pracy i przygotowuję dla ciebie drogę, która cię zaprowadzi do tego szczęśliwego królestwa. W tym celu udzielę ci zaszczytnych i niebiańskich lekcji, jednym słowem, nauczę cię nadzwyczajnych i nowych modlitw, dzięki którym będziesz angażowała niebo, słońce, Stworzenie, moje własne Życie i Życie mojego Syna oraz wszystkie czyny świętych, aby w twoim imieniu upraszały godne uwielbienia królestwo Woli Bożej. Modlitwy te posiadają największą moc, ponieważ angażują Boże działanie. Pod ich wpływem Bóg będzie czuł się rozbrojony i zwyciężony przez stworzenie. Wzmocniona ową pomocą będziesz przyspieszała nadejście Jego szczęśliwego królestwa i wraz ze Mną sprawisz, że Wola Boża będzie czyniona na ziemi, jak jest czyniona w Niebie, zgodnie z pragnieniem Bożego Mistrza. Odwagi, moja córko, spraw Mi tę radość, a Ja cię pobłogosławię.